Libertariańskie wychowywanie dziecka

OP
OP
Trigger Happy

Trigger Happy

Mądry tato
Członek Załogi
2 946
957
Przedszkola są teraz takie socjalistyczne, że się porzygać można. W przedszkolu starszej wychowawczyni skarciła jakiegoś chłopca za... wycięcie z papieru karabinu. Na szczęście znalazłem zajęcia Krav Magi dla dzieci, będę chciał obie tym zainteresować pomimo sprzeciwu małżonki ;)
 

kompowiec

freetard
2 568
2 622
I może dziś byłbym total konserwą, gdyby nie dwie moje cechy, które sobie bardzo cenię: ciekawość i nieufność. Sądzę, że to właśnie kluczowe przymioty każdego libertarianina.
[...]ćwiczyć samodzielnie myślenie[...]
[...]No i jeszcze skrajna niechęć do jakiejkolwiek kontroli[...]
[...]To, że nie wyrosłem na nihilistę - anarchistę z mołotowem w dłoni, to chyba zasługa wspomnianego tradycyjnego wychowania[...]
Jak u mnie było:

Podstawówka: Ciągle mieli problemy ze mną, nie było dnia w którym nie pojawiłbym się u dyry, głównie przez konfidenckie kurwy. Nieufność, granicząca z mizantropią checked.

Gimbaza: Kontrola na każdym kroku - przez chwilę nawet myślałem że zanim mnie puszczą do szkoły będą mi robić przeszukanie, ale aż tak hardcorowo na szczęście nie było. Duużo nieudanych prób prania mózgu + różnych odjechanych akcji wykonanych przez niektórych nauczycieli, jak wpierdol i zamykanie mnie na klucz (nietrudno się domyśleć - od wuefistów, choć nawet na ich zajęciach byłem zwolniony). Brakowało tylko jeszcze żeby mnie chuje przywiązali do krzesła. Do wielu z nich nawet bym nie splunął bo mi śliny szkoda. Było jednak chyba z 2 wyjątki od reguły.

Liceum (teraz): udało mi się niektórych ustawić do pionu i jest okej, nikt nie odpierdala żadnych akcji i zwyczajnie się z tego cieszę.

Rodzina toxic - checked.

samodzielnie myślenie ćwiczyłem po raz pierwszy chyba na wikipedii, gdzie pierwszą edycję podajże w 2008 roku wykonał.
 
Do góry Bottom