- Admin
- #21
- 6 985
- 15 158
Natomiast często widuję podejście, że zasady relacji muszą być znane stronom aby te relacje były "ważne".
Nie, ale strona, która zataja zasady, nie może powoływać się na fakt, że były "znane". Jeśli można się zapoznać z zasadami, to już ciężar spada na tę stronę, która powinna się z nimi zapoznać.
ZAWSZE istnieje możliwość zapoznania się z informacją.
Nie, nie zawsze. Jedna strona może aktywnie ukrywać informacje, przedstawiać informacje fałszywe, itd.
Może mówić, że u mnie jest bezpiecznie, a potem ruchać odwiedzających słoniami, bo nie wpadło im na myśl, żeby o to akurat zapytać. I tłumaczyć się, że ta informacja były dostępna, tylko nikt nie zapytał. I będziemy mieć konflikt pomiędzy wyruchanym i właścicielem słoni.
I, oczywiście, sytuacja, że każda nieruchomość ma zupełnie inny zestaw reguł, będzie dość życiowo niewygodna i raczej będzie się wypracować wspólny kodeks i ci, którzy będą od niego odbiegali, postarają się, aby jasno dać do zrozumienia, że ich zasady są inne. W swoim, dobrze pojętym, interesie.
Chcę to aby każdy spór był rozstrzygany na moją korzyść, ale co z tego?
To z tego, że nie ma sensu udawać się do zależnego arbitra. Znaczy ma sens dla tego, na czyją korzyść będzie arbiter rozstrzygał, ale tacy arbitrzy na rynku to raczej długo nie zagrzeją miejsca. Więc mówi się potocznie o "niezależnym arbitrze", aby głąby nie myślały, że na rynku prawa prywatnego będą zawsze wygrywali źli kapitaliści, którzy kupią sobie sądy.
Imo nie są to silne inicjatywy aby korzystać z usług sądu biorąc pod uwagę, że zajmuje to więcej czasu niż dogadanie się z kimś na miejscu.
Ale jak się dogadujesz z kimś na miejscu, to nie ma sporu. Spór istnieje wtedy, gdy się strony nie dogadują przecież.
A jeśli spór jednak jest, nie da się go "załatwić na miejscu", to trzeba gdzieś z tym pójść.