- Moderator
- #101
- 3 591
- 1 503
To był żart, lekko kąśliwy.
Co robić? Organizować się oddolnie, siać ferment wśród ludzi, dzwonić do mainstreamu, trollować, rozwieszać plakaty, gadać z ludźmi, być w szarej strefie, na każdym kroku kompromitować państwo, nie zrzeszać się w struktury systemu, organizować sabotaże, potężne masy krytyczne, ale nade wszystko działać w tle. Trzeba indukować libertarianizm, przeprać nim ludziom berety. Trzeba ludzi zgwałcić libertarianizmem od tylca, żeby nie wiedzieli skąd się wziął w nich bachor wolności.
Do tego potrzebna jest dogłębna znajomość psychologii społecznej i sztuki manipulacji. Inaczej bydłem nie ruszysz. Libertarianizm jest jak muzyka King Crimson - nie dla wszystkich. To sobie trzeba wyraźnie uświadomić. Od razu przestrzegam przed akademickim językiem, to nie działa, podobnie jak nie działa nawijka I.Misesa. Chcesz wprowadzać zmiany w kraju ogarniętym razwiedką? To albo szykuj się na krwawą jatkę, albo posłuż się demokracją jak wstrętnym narzędziem - tylko mądrze, a nie głosowanie na Sierpa, który nie ma najmniejszych szans na miejsce w Sejmie - chyba, że da się zwerbować. Poza tym, jak rozwiązać ten problem bezrefleksyjnej wiary w ludzkie dążenie do wolności? Gdzie ono jest? Ja go nie widzę.
Libertarianizm nie jest dla wszystkich, ale chcesz ludziom "przeprać nim berety"? Jaki w takim razie jest sens takiego działania? Co po "przepranych beretach" jakiegoś odsetka? Satysfakcja z prania?