Gdyby epidemia w pierwotnym tego słowa znaczeniu istniała naprawdę, to ludzie sami by się garnęli do szczepionek, nie trzeba by robić tak nachalnej nagonki reklamowo-propagandowej. W telewizji co rusz lecą reklamy namawiające do szczepienia. Plus wypowiedzi rządzących, celebrytów i wszelkiej maści "ekspertów" nawołujące do szczepień. Teraz jeszcze doszły te relacje z pierwszych szczepień, których uroczystość i podniosłość wynosi je do rangi wydarzenia najważniejszego w skali ostatnich 100 lat. Tak naprawdę ludzie niezbyt boją się "epidemii", natomiast najwyraźniej boją się szczepionki.