Kiedy powinno się zastrzelić policjanta?

D

Deleted member 4683

Guest
Pamiętam że przy sprawie z Brunonem K. było bardzo wiele głosów ludzi (sam się zdziwiłem) którzy niepowodzenie jego akcji kwitowali słowami "jaka szkoda".

Faktycznie, jedyny empiryczny dowód dotyczący przewidywanej reakcji społecznej na odjebanie pasożytów na naszym podwórku to właśnie sprawa Brunona i też odniosłem wrażenie, że ogólnie ta reakcja odbiegała od jednoznacznego potępienia. Nawet ci, którzy potępiali sam zamysł często dorzucali coś w stylu: "ale trzeba przyznać, że przeginają skurwysyny i człowiek może się wkurwić"
 

deith

Active Member
230
169
Wysadzenie sejmu nie zmieniłoby nic w polskim narodzie, ale ja z pewnością zasnąłbym tego dnia z cichym poczuciem spełnienia nieco większej sprawiedliwości.

Obejrzałem całą debatę i trochę się zawiodłem na FSP, wyrzucili gościa tylko dlatego, że ma jaja i trochę dumy? Że nie pozwala na traktowanie siebie jak niewolnika?
Okej nawet jeżeli zginie zabijając 10 funkcjonariuszy to najprawdopodobniej to nie zmieni mentalności, ale przynajmniej nie zejdzie z tego świata biernie gnijąc w więzieniu.
Niesamowicie irytują mnie próby wprowadzenia podziału na tych małych szeregowych urzędniczków, co to są niewinni bo pierdololo a za wszystko odpowiadają ci na samej górze. Otóż gówno prawda, ci na dole są równie, jeżeli nawet nie bardziej winni.

Co właściwie nie zmienia faktu, że podejście pokojowe jest prawdopodobnie skuteczniejszą strategią. Chociaż, z drugiej strony - częste brutalne odjebki zmuszałyby urzędników do zastanowienia się, czy warto.
 

Lancaster

Kapłan Pustki
1 168
1 115
A jeśli idzie o sukcesywne działania, to już potrzebna by była większa akcja. Coś w rodzaju prawdziwej rewolucji, wojny domowej, rząd zawsze ma po swojej stronie służby i wojsko, więc takie proste to nie jest. Poza tym do takiej akcji potrzeba sporo luda, bez zmiany mentalności społeczeństwa o której pisałem nie ma szans.

O coś takiego mi chodzi. Nigdzie nie pisałem, że to jest proste. Jedni ludzie wierzą w ludzi i z tego zaufania pragną akapu, inni w ludzi nie wierzą i z braku tej wiary, nie chcą być przez nich kontrolowani. O ile w pierwszym przypadku można się rozczarować o tyle w drugim pozytywnie zaskoczyć. W rewolucję ludową nie wierzę, bo jest to sprzeczne z naturą ludu, a kiedy do tego dochodzi zwykle kończy się jak rewolucja francuska lub październikowa (lud radośnie kradnie i zabija "podłych burżujów"). Natomiast rewolucje elit jestem w stanie jak najbardziej sobie wyobrazić.

Garstka samozwańczych zamachowców szybko zostałby spacyfikowana przez służby i jeszcze byłby pretekst do "zwiększenie bezpieczeństwa", czyli większej inwigilacji, dodatkowej ochrony dla polityków, łatwiejszego zamykania podejrzanych "terrorystów" itp.

A to dlatego, że policja teleportuje się na miejsce zbrodni, każdy ma mikrochipy, dzięki którym psy ich namierzają no i oczywiście szwadrony jasnowidzów pomagają wykryć przestępstwa zanim będą popełnione. Sarkazm był mi potrzebny, żeby pokazać, że ciężko złapać przestępcę, który wie co robi. Jak myślisz ile seryjnych morderców zostaje złapanych? A ile innych zawodowych przestępców? Jeśli ktoś się dobrze ukrywa ciężko go złapać, szczególnie gdy robi to w chwili popełnienia przestępstwa. Każdy może być przestępcą, nawet twój sąsiad, kasjerka ze sklepu, czy ktoś z twoich znajomych. Wyłapanie wszystkich przestępców wymagałoby jakiejś arcydystopi, a póki co z czymś takim do czynienia nie mamy. "Odjebkowicze" zwykle dają się złapać po pierwszej akcji jak np. Breivik, albo ten co porozwalał kilka budynków, zamknął się w opancerzonym wozie i się zabił (uciekło mi nazwisko). Rzadko zdarzają się tacy jak Dorner (Czekoladowy Rambo), a jak się już trafią, to muszą coś spieprzyć. Żeby rewolucja się udała, potrzeba odpowiedniej grupy rewolucjonistów, z umiejętnościami zbliżonymi do specjalnych agentów i odpowiednim killing ratio.

To co pisałem wyżej, na miejsce zlikwidowanego przychodzi następca i system dalej działa, a rząd ma pretekst do jeszcze większego gnojenia obywateli i ograniczania ich wolności w imię bezpieczeństwa.

Ale tak się nie dzieje, gdy takie działania są sukcesywne, jak nie zrozumieją za pierwszym razem zrozumieją za kolejnym.

I jak wtedy możliwe byłyby sukcesywne działania? Dlatego ważna jest zmiana mentalności, to pierwszy krok do jakiejkolwiek walki z systemem. Nawrócenie znacznej części społeczeństwa na libertarianizm jest owszem praktycznie nie realne. Ale już podsycanie antyrządowych nastrojów wielką sztuką nie jest. Poziom ogólnego wkurwienia w kraju mamy wysoki aż miło. Można by to zacząć stopniowo wykorzystywać. Pierwszy krok to zwiększyć u ludzi samoświadomość, żeby zrozumieli pewne mechanizmy i nie byli już tacy głupi, że "głosuję na PO bo boję się PIS" albo, "głosuję na PIS, bo nie lubię PO". Bez tego kolejne kroki, jakie by one nie były nie będą miały sensu.

Między "nie lubię polityków", a "chcę żeby zdechli" jest spora różnica. A same chęci śmierci polityków nie wystarczą. Owce mogą mieć dystans do polityków, ale nie zmienia to faktu, że wierzą w państwo, prawo, demokrację i inne chore religie. Zamiast siać nienawiść do polityków i partii, lepiej siać nienawiść do tego, czego nie da się wymienić. Bo owce mogą nie lubić konkretnych polityków, ale "mężowie stanu", to dla nich zupełnie inna kategoria. Walka z etatyzmem to walka z wiarą, a jeśli kiedyś próbowałeś przekonać katolika, do ateizmu, wiesz, że to walka z wiatrakami (w większości przypadków). Dlatego uważam, że lepszym rozwiązaniem jest rewolucja, zamiast przekonywać konkretnych ludzi do czegoś co nazwą utopią, "łatwiej" znaleźć takich, którzy w zlikwidowaniu państwa znajdą korzyści.
 

pikol

Od humanitarystów nie biorę.
1 004
1 635
Dobrze, że poczytałem o tym Cantwellu bo libertarianizm w amerykańskim wydaniu wydawał mi się zawsze nudny i ciotowaty, nie to co ten nasz:) Znacie jeszcze jakiś innych brutalistów z USA? Jakieś amerykańskie radio żelaza czy inny lolkontent, gdzie z lewactwem nikt się nie patyczkuje? Jak by cały libertarianizm wyglądał jak ten Free State Project, to można byłoby z nudów zdechnąć.
 
D

Deleted member 427

Guest
Ten koleś wygląda mi na brutalistę - mówi, ze zagłosowałby tylko na kandydata, który ogłosiłby publicznie, że w kierunku Ziemi zbliża się meteoryt:

Od 1:30

 

Cptkap

Well-Known Member
701
3 237
Według forumowych standardów to Bill Burr jest komuchem.

W jednym z podcastów marudzi jak to źli kapitaliści nie chcą opłacić healthcaru swoim pracownikom.
 
Ostatnia edycja:

father Tucker

egoista, marzyciel i czciciel chaosu
2 337
6 526
Dobra, ale wróćmy do sedna tematu.
Tak naprawdę podział między humanistami i brutalistami nie dotyczy tylko libertarian, ale wiele rewolucyjnych nurtów społecznych też musiało wybrać między działalnością w mainstreamowej polityce, edukacją mas, a walką zbrojną. Bardzo dobrze można to przedstawić na przykładzie XIX anarchistów, a dokładnie strategii tzw. propagandy czynem. Wiecie - obraz ubranego na czarno wariata z bombą w ręku nie wziął się znikąd

W czasie kongresu Międzynarodówki antyautorytarnej w Bernie w październiku 1876 Carlo Cafiero i Errico Malatesta zaprezentowali koncepcję oddziaływania na masy poprzez "propagandę czynem", definiowaną przez Malatestę jako organizację zbrojnych wystąpień oraz sabotaż. W tym samym roku włoscy anarchiści wydali proklamację, w której akcje bezpośrednie zostały przedstawione jako najskuteczniejsze środki propagandowe w procesie pozyskiwania nowych zwolenników i politycznej edukacji mas

Koncepcja czynu indywidualnego zakładała podjęcie przez świadomego anarchistę działań uderzających bezpośrednio w instytucje współczesnego mu ustroju politycznego, związane z nimi osoby lub obiekty. Bardzo szybko czyn indywidualny stał się tożsamy z dokonaniem aktu terrorystycznego. Wśród czynników, jakie przeważyły o tym fakcie, Daniel Grinberg wymienia upowszechnienie się na zachodzie wiedzy o działalności rosyjskiej Narodnej Woli, fascynację dynamitem i możliwościami jego zastosowania, chęć wyraźnego odróżnienia się od ruchu socjalistycznego oraz niezadowolenie z efektów dotychczasowej działalności prowadzonej tradycyjnymi metodami

W 1878 miały miejsce cztery zamachy na władców europejskich: Max Hödel i Eduard Nobiling usiłowali, niezależnie od siebie, zabić Wilhelma I, Juan Oliva Moncassi zorganizował zamach na Alfonsa XII, zaś Giovanni Passannante - na Humbert I. Wydarzenia te skłoniły rządy krajów, gdzie miały miejsce ataki, do represji wymierzonych przeciw anarchistom. Z tego powodu we wrześniu 1880 kolejny zjazd anarchistyczny podjął dyskusję nad skutecznością propagandy czynem. Zjazd poparł w pełni jej założenia i ogłosił jako cel działania "całkowite zniszczenie obecnych instytucji przy użyciu siły". Stanowisko to potwierdził w roku następnym kongres anarchistów w Londynie. Zgodnie z jego rekomendacją na łamach prasy anarchistycznej zaczęły również pojawiać się materiały mające praktycznie wspierać chętnych do dokonania "czynu indywidualnego" (np. instrukcje przygotowywania bomb, informacje o możliwościach zakupu potrzebnych chemikaliów)

Propaganda czynu nigdy nie została uznana za podstawową formę działania, natomiast nieskuteczność tego typu taktyki sprawiła, iż od końca lat 80. była ona coraz częściej podawana w wątpliwość i odrzucana przez aktywistów anarchistycznych. Na przełomie XIX i XX wieku zdecydowanie wzrosła przy tym liczba zwolenników działania bez przemocy. Nie zmieniało to faktu, iż organizatorzy zamachów, którzy zostali z tego powodu skazani na śmierć i straceni, byli nadal traktowani jako męczennicy ruchu

Polecam poczytać o tym więcej, to bardzo pouczająca lektura. Wychodzi na to, że my tutaj wcale nie odkrywamy koła.
 
D

Deleted member 427

Guest
No parzcież nawet Marks, którego po wojnie różowi sobie oswoili, nawoływał do odjebki w przypadku, gdyby ktokolwiek zechciał rozbrajać robotników. Żeby nie być gołosłownym:

Robotnicy muszą być uzbrojeni i zorganizowani. Cały proletariat bez zbędnej zwłoki musi zostać uzbrojony w muszkiety, karabiny, działa i zaopatrzony w amunicję (…) Pod żadnym pretekstem nie wolno oddawać broni ani amunicji; jakakolwiek próba rozbrojenia robotników powinna zostać zdławiona w zarodku, jeśli to konieczne – przy użyciu siły.
 

father Tucker

egoista, marzyciel i czciciel chaosu
2 337
6 526
Tak, ale Marks był siedzącym na tyłku, żyjącym za cudze ideologiem fantastą. Ja mówię o ludziach, którzy podjęli działania i o tym, jak ich ruch na tym wyszedł
 
D

Deleted member 427

Guest
W zasiedlonym w 74% przez czarnych Birmingham policja zastrzeliła jakiegoś typka o ksywce Rodmen czy Redmen, chuj ci tam wie. Anyway, jego kumple nagrali szybko "teledysk", w którym mówią "Jebać policje" i grożą, że będą zabijać szkiełów. Generalnie dla nich odpowiedź na pytanie, kiedy powinno się zastrzelić policjanta, jest raczej oczywista - przy najbliższej nadarzającej się okazji :)

 

father Tucker

egoista, marzyciel i czciciel chaosu
2 337
6 526
Ponieważ temat o Timie McVeighn został zamknięty, a dyskusja czy libertarianie mogą odjebywać urzędników państwowych i nie łamać przy tym NAP według mnie nie została wyczerpana, wrzucam ad vocem wywiad Adama Kokesha z Chrisem Cantwellem:

 

GAZDA

EL GAZDA
7 687
11 168
timmy może i był libem i miał dobre chęci, ale poszedł na łatwizne i stał sie komuchem...

urzędy nie są uzbrojonymi obiektami wojskowymi, takie coś można zburzyć w nocy kiedy nikogo nimo w środku, zniszczy sie kilka takich obiektów to te bardziej ludzkie urzędasy znajdą se jakąś normalna robote, wielu z nich robi tam bo po prostu zyje w takim świecie i bierze sie robote jaka jest, nie każdy jest takim hardcorem jak wielu tutaj, nie każdy rozumie że państwo to zorganizowana banda przestępców, nie jest to ich wina ino wychowania wedle państwowego programu...
a takich przekonanych komuchów to można pojedyńczo namierzyć...
a już kiedy zginą przypadkowe osoby, które nawet nie robią dla państwa ino musiały coś załatwić bo ich państwo do tego zmusza abo jakiegokolwiek innego powodu to juz kurwa zbrodnia...

jedynie podczas otwartego konfliktu zbrojnego, można wybaczyć atak na cel silnie broniony, kiedy nie ma możliwości sprawdzenia czy nie zostaną poszkodowane osoby niazangażowane bo to zbyt ryzykowne lub niemożliwe...
 

father Tucker

egoista, marzyciel i czciciel chaosu
2 337
6 526
Dokładnie. Tim zabił wiele niewinnych osób, podobnie jak Breivik. I chociaż starał się zminimalizować liczbę ofiar ( np. początkowo wybrał inny budynek jako cel, ale zrezygnował, bo na parterze była kwiaciarnia ) to mógł wysadzić bombę w nocy, albo wybrać takie miejsce, które nie odwiedzają postronni.
 
OP
OP
tosiabunio

tosiabunio

Grand Master Architect
Członek Załogi
6 985
15 157
Dyskusja o McVeighu jest off-topic. Nie był libertarianiniem, więc nie ma sensu zastanawiać się, czy mógł zabić policjantów i wszystkich innych.

Natomiast dyskusja wywołana przez Cantwella ma sens, tylko trzymajmy się może libertarian.

Generalnie zgadzam się, że policja to agresorzy, a to daje nam możliwość użycia przemocy w obronie. Pytanie jest czy od razu odjebka, czy też nie. Oraz czy jest to taktycznie dobre rozwiązanie.
 

GAZDA

EL GAZDA
7 687
11 168
myśle że odjebka bez ostrzeżenia gdy nagle wyskakują zza krzaków z suszarka abo po prostu tak zatrzymują by przetrzepać auto i sie czegoś dopierdolić jest jak najbardziej na miejscu...

zaś otwieranie ognia do pał jak żrą w knajpie na przerwie, gdzie rykoszetem może dostać kelnerka, gdzie broniace sie pały mogą kogoś przypadkowego trafic, gdzie niszczone zostanie mienie prywatne, to już nie jest ok...
 
T

Tralalala

Guest
Gazda jak chcesz przeprowadzać odjebkę jak na wszystko trzeba uważać? Gdy dochodzi do sporu osoba A vs aparat państwowy, ta osoba ma się rozglądać gdzie ma odjebywać bandytów? Oczywiście warto postarać się o to aby nikt nie wyłapał jakiegoś zbłąkanego pocisku, ale to jest właśnie otwarta wojna trzeba napierdalać jak idzie. Piję do przykładu knajpy. Jeżeli chodzi o jakieś bombeczki to z jednej strony, nie fajnie odjebać kogoś niewinnego i osobiście bym się pewnie do tego nie uciekał, jednak podkładanie bomby w nocy jest o wiele mniej skuteczne. Nie widzę innej opcji na wygraną w konflikcie zbrojnym niż zmasowany terror, rozerwane ścierwa na ulicach i obdarte ze skóry skurwysyny przybite do ścian, inaczej w konflikcie wygra centralnie sterowana organizacja przestępcza zwana państwem.
 
Do góry Bottom