Mad.lock
barbarzyńsko-pogański stratego-decentralizm
- 5 149
- 5 110
O czym my tu w ogóle dyskutujemy? Mamy tu spisać jakiś kodeks? I to jeszcze najlepiej żeby był strawny dla przeciętnego człowieka z zewnątrz, który zajrzy na to forum?
Musi mieć, bo w taki sposób urzeczywistnia swoją władzę nad własnością. Jeśli ktoś zrobi to za niego i wbrew jemu, to właściciel staje się dzierżawcą albo niewolnikiem jakiejś większej struktury. Wolność mojej pięści w wersji hard kończy się nie na wolności czyjegoś nosa, ale na granicy mojej działki, a zasada nieagresji to sprawa etyki i umów. Wg mnie to jest spójne.Maciej Dudek napisał:Dyskutujemy o tym, czy zgodnie z ideą własności właściciel ma wszechmoc kompetencyjną w granicach swojej własności i czy zasada nieagresji tam obowiązuje, czy nie.
Madlok napisał:Wolność mojej pięści w wersji hard kończy się nie na wolności czyjegoś nosa, ale na granicy mojej działki, a zasada nieagresji to sprawa etyki i umów. Wg mnie to jest spójne.
s00lis napisał:Po co bawić się w modele rodzaju HP, kiedy rzeczywistość jest tak złożona. Nie jest to strach przed niepewnością różnych sądów i ewentualnymi nieporozumieniami, czy konfilktami?
Hehe, chyba jednak to Ty jesteś na jego terenie - w końcu to on pierwszy Cię tam wpuścił razem ze swoim samochodem, tak jak ja mogę wpuścić kogoś do swojego domu razem z jego ubraniem lub bronią.aluzci20 napisał:Ciekawszy przykład - wiozę swoim samochodem właściciela ziemi po jego ziemi. Kto tu jest na czyim terenie? Big Grin W końcu z punktu widzenia osób w samochodzie to ziemia przesuwa się pod kołami pojazdu a oni siedzą w miejscu Wink
aluzci20 napisał:Macie rację, śpioch budzi się a tu jego własność - ciało - dotyka bez jego pozwolenia czyjaś ziemia Big Grin Więc wyciąga kałasza i dziurawi "agresora" Wink
s00lis napisał:Hehe, chyba jednak to Ty jesteś na jego terenie - w końcu to on pierwszy Cię tam wpuścił razem ze swoim samochodem, tak jak ja mogę wpuścić kogoś do swojego domu razem z jego ubraniem lub bronią.aluzci20 napisał:Ciekawszy przykład - wiozę swoim samochodem właściciela ziemi po jego ziemi. Kto tu jest na czyim terenie? Big Grin W końcu z punktu widzenia osób w samochodzie to ziemia przesuwa się pod kołami pojazdu a oni siedzą w miejscu Wink
Można się jednak dalej tak bawić i zmieniając układ odniesienia powiedzieć, że to ziemia sama wjechała pod Twój samochód i wtedy terytorium staje się rzeczą względną, ale po co iść w takie niedorzeczności.
Maciej Dudek napisał:Są równoważne - zarówno ciało jak i teren stanowi własność. Propertarianizm nie powinien preferować jednego rodzaju własności i deprecjonować innego.
Rozpylacz napisał:Maciej Dudek napisał:Są równoważne - zarówno ciało jak i teren stanowi własność. Propertarianizm nie powinien preferować jednego rodzaju własności i deprecjonować innego.
No właśnie pisałem o tym już dawno, że w HP obowiązuje jedynie własność terytorium. Z racji, że właściciel może robic wszystko na swojej własności, wchodząc na czyjąś ziemię stajemy sie de facto rzeczą w czyimś władaniu. Dlatego odpowiada mi na określenie tego systemu wymyślona przez kogoś nazwa terytorializm, bo liczy sie w nim jedynie własność terytorium, natomiast nie istnieje własność rzeczy.
Madlok napisał:To czym ma byc teraz propertarianizm?
No a nie?I ciało jest równie silnie chronione jak terytorium? Właściciel ciała decyduje (w swoim języku Smile ) co to jest agresja - ukłucie, uderzenie, oplucie, dotknięcie, rzucenie papierową kulą itd.?
Trikster napisał:Ok, ale nie uciekniesz od pytania, kto ustala kryteria proporcjonalności, bo zadać je trzeba; tj. kto decyduje, czy środek zastosowany przez właściciela jest proporcjonalny do środka zastosowanego przez kogoś innego?
Maciej Dudek napisał:Bo to jest matryca, porządek konstytutywny, który wkracza tam, gdzie nie ma umów. Jest to tzw. ius dispositivum - prawo, które obowiązuje, jeśli strony nie postanowią inaczej. Tam, gdzie jego efekty zostaną docenione przez rynek - będzie stosowane wprost. Tam, gdzie spowoduje efekty niepożądane - będzie modyfikowane przez umowy.