Jebać PKP - zaraz eksploduje

Trigger Happy

Mądry tato
Członek Załogi
2 946
957
KURWA !

Moja panna jedzie na święta do domu, trasa Łódź - Petersburg.

Wsiada w pociąg o 5:30 do Wawy, w Warszawie przesiadka na pociąg do Wilna, ma na przesiadkę 25 minut. Dzwoni do mnie przed Warszawą że pociąg stoi i nie jedzie a za 20 min ucieknie jej pociąg "Wilno".

Google -> Dzwonię numer 4737297, kobieta coś marudzi, że ma swoją pracę ale w krótkich żołnierskich słowach (dzwoni rektor politechniki łódzkiej) ogarnia się i podaje numer do Dyspozytora ruchu. Dzwonie 4734508 ... to nie ten dyspozytor on ma inny odcinek ale daje mi numer 4746530 Dzwonie ... tez nie ten, inny odcinek. Daje numer 4737261 ... faks. No chuj , dodam że za każdym razem w ciągu 15 sekund opowiadam historię o studentach na wymianę. Dzwonie 4737027 (W. Wschodnia) nie ona ale wie gdzie 4745004 do instytucji "Megafon". Megafon nie ma pojęcia bo to inne pociągi ma ... dzwonię na centralny, dam już za 2 podejściem okazuje się że pociąg odjechał 20 min temu, pociąg z Łodzi miał 45 minut spóźnienia ...

Sprywatyzować was skurwysyny, nieuki jebane po chujowych kolejówkach natychmiast ....

A miałem rzucić rzucanie palenia dzisiaj ...
 
A

Antoni Wiech

Guest
Nieźle opowiedziana historia, współczuję, ale uśmiałem się, zwłaszcza z fragmentu:
Trigger Happy napisał:
No chuj , dodam że za każdym razem w ciągu 15 sekund opowiadam historię o studentach na wymianę.

Twoja Panna to Rosjanka? :)
 

Rozpylacz

New Member
73
0
No, ja mimo, że pociągami jeżdże raz na ruski rok, to sam miałem chujowe doświadczenia. Kiedy z kolegami jechałem na PGA, kupiłem jednocześnie bilet w droge powrotną. Spytali sie mnie, czy chce zwykły, czy pośpieszny. Powiedziałem nie pamiętam który, ale gdy wracałem okazało sie, że takiego pociągu w ogóle nie ma... Oczywiście kasy nie zwrócili, ale musiałem kupić nowy.
 

s00lis

Member
211
5
Ostatniego lata korzystałem z "usług" pkp jadąc w Bieszczady. Miałem mieć przesiadkę w Gliwicach na Kraków, ale mój pociąg z Kędzierzyna miał spore opóźnienie (wyjechał jakieś 20 min po czasie), więc pociąg na Kraków mi uciekł. Stałem jakąś godzinę w kasie walcząc o zwrot pieniędzy. Okazało się, że bilet z napisanym przez kasjerkę opisem zdarzenia muszę wysłać pocztą do jakiegoś urzędu pkp, a następnie kupić nowy bilet na następny pociąg za ponad 6 godzin i przeczekać noc w Gliwicach. Po około dwóch miesiącach przyszedł do mnie list z ze zwrotem pieniędzy uszczuplonym o opłatę operacyjną wynoszącą 15% ceny biletu?!
 

crack

Active Member
784
110
Ja miałem "przyjemność" korzystać z usług pkp przez ostatnie 4,5 roku, co 2 tygodnie w weekendy.
Kilka razy miałem sprzeczke z kanarami, bo miałem niewyraźną legitymację studencką. Chyba kiedyś wrzuciłem spodnie do prania razem z nią, ale że to elektroniczna to przetrwała ;)
W każdym razie raz ciul chciał, żebym dopłacił, powiedziałem ze nie dopłace i niech dzwoni na policję albo uczelnie, odpuścił.
Jednak największe starcie miałem w tym roku, miałem nieczytelną prolongatę, dość startą ostatnią cyfrę, ale było widać, że to cyfra 1. Chciał, żebym dopłacił do normalnego biletu, nie zgodziłem się i zrobił mi sprawę, kazał wypełnić jakąs fakturkę, wprowadził mnie w błąd, że odwołanie trzeba dać w inne miejsce niż w rzeczywistości, jednak baba na kolei mnie uświadomiła ze to do Gniezna trzeba wysyłać i mam na to tydzień, że on wysłał 2 papierki a trzeci ja mam wysłać. Wysłałem odpowiednie dokumenty, prolongatę podbiłem nową czytelną, ksera legitymacji, odwołanie, ksero faktury no i sprawe wygrałem.
 

Cyberius

cybertarianin, technohumanista
1 441
36
Najgorsze że to nie może pójść w żadną stronę, ani się nie poprawia ani nie rozleci
tylko tak trwa i kisi
 
OP
OP
Trigger Happy

Trigger Happy

Mądry tato
Członek Załogi
2 946
957
Dwóch hindusów przyjechało do mnie pociągiem z Warszawy (służbowo) i po spotkaniu odwożę ich na dworzec a oni pokazują mi bilety na pierwszą klasę z adnotacją kanara (+ pieczątka), że siedzieli w 2 klasie bo nie nie było miejsca w 1 , i że PKP odda kasę.

No to atakuje kasjerkę o te pieniądze na co blaza odpowiada, że kanar powinien napisać coś innego i ona nie może. Reakcje mam jak pies Pawłowa : "Poproszę z kierownikiem", po 10 minutach już zaczynali pękać, ale hindusi mnie odciągnęli bo blokowałem kolejkę na 30 osób, (mimo werbalnego wsparcia kolejki "sprywatyzować ich" itp ) :)
 
OP
OP
Trigger Happy

Trigger Happy

Mądry tato
Członek Załogi
2 946
957
hahah zostałem rozjebany na kawałki :D Chińczycy przyjechali do mnie, ani słowa po polsku, pociągiem z Warszawy. Odebrałem z dworca, kilka h rozmowy, jakaś restauracja na business lunch i odstawiam ich na dworzec Łódź-widzew. Na dworcu "francja elegancja" odnowione , wszystkie bileterki w takich samych koszulach pkp, automatyczne drzwi, ciepło, automaty na bilety MPK łódzkie i warszawskie, pomarańcze w spożywczym, prawie zostałem euroentuzjastą. Zdziwiłem się i myślę - idzie nowe ... Jeden z chińczyków bardzo chciał sam kupić bilet, bo trenuje twardo angielski. Kasjerka natomiast wyszła z założenia, ze wystarczy że będzie do mojego azjatyckiego kolegi mówić GŁOŚNO I WYRAŹNIE i powtarzać dwa razy zdania PO POLSKU to kitajec zakuma, nie zakumał niestety. Obok nas stała azjatka która pisała skargę do PKP bo ją w chuja zrobili w kasie ("Lady at "kasa" made mistake and ... (etc etc) thanks <narysowany kwiatek> :) ) dobra kupiłem im ten bilet bo przez 5 minut nie szło się dogadać po angielsku. Wsiadam do auta , telefon, zły bilet ... reklamacja, "Pan chińczyk źle powiedział" etc. etc. etc.

- Prosze jeszcze nie wyjmować karty.
- ee i'm sorry ?
- PROSZĘ NIE WYJMOWAĆ JESZCZE KARTY !
- eeee
- zly pin
- sorry ?
- ZŁY PIN !!
- proszę jeszcze nie wykładać karty, proszę poczekać
- whats wrong ?
- (kasjerka prosi mnie oczami o interwencję)
 

simek

Well-Known Member
1 367
2 119
Najbardziej wkurzające jest to, że nauczenie angielskiego wszystkich kasjerek w Polsce w stopniu takim, żeby potrafiły sprzedać bilet(czyli nie musiałyby nawet liczb umieć, bo mogłyby mieć napisaną wymowę gdzieś pod ręką) to przecież śmieszny koszt, parę lekcji do tego wystarczy w zupełności, a mówimy o spółce, której koszty operacyjne to ~1 mld. zł.
 

szeryf2

Wolny narkoman
172
281
Kasjerka natomiast wyszła z założenia, ze wystarczy że będzie do mojego azjatyckiego kolegi mówić GŁOŚNO I WYRAŹNIE i powtarzać dwa razy zdania PO POLSKU to kitajec zakuma, nie zakumał niestety.

Jebłem :D

Ja akurat miałem pare pozytywnych doświadczeń. Raz pociąg się lekko spóźniał, a jechałem z przesiadką, to poszedłem do bileterów zgłosić problem, to już drugi pociąg był poinformowany i czekał na nas (swoją drogą, jakbym jechał tym drugim, to bym się wkurwiał że musze czekać kilkanaście+ minut. W zasadzie to nieraz czekałem...). Drugi raz jak wracałem z pierdla (całe 16h odsiadki :)), to bileter pozwolił mi przejechać te 5 minut pociągiem do miasta obok za free.
A poza tym pkp to syf.
 
C

Cngelx

Guest
A poza tym pkp to syf.

No ja akurat narzekać nie mogę. Dość często jeżdżę pociągiem na trasie Warszawa ↔ Włocławek (ok. 2-3 razy w miesiącu). Pamiętam, że tylko raz pociąg miał spore opóźnienie i było to w dniu jakiejś głośnej katastrofy na torach.

PKP wkurwiło mnie dopiero jak wprowadzili obowiązkowe miejscówki, bo to podniosło ceny, pozbawiło mnie możliwości elastycznego wyboru pociągu i uniemożliwiło zakup biletu odpowiednio wcześnie, a kupowanie biletu w kasie w Warszawie w piątkowy wieczór to nieszczególna przyjemność, bo kolejki mają wtedy 1000% standardowej długości.

BTW: podobno warto zaopatrzyć się w krótkofalówkę jak się jeździ pociągami, żeby być na bieżąco poinformowanym na temat opóźnień itd.
 

Voy

Active Member
386
242
ja miałem doczynienia z ciekawym kwiatkiem ze strony PKP z dwa lata temu w weekend majowy (wtedy jak śniegu nawaliło 3 maja z okazji globalnego ocieplenia). Otóż długi weekend spędzałem w Pradze, trasę pokonaliśmy pociągami relacji Wrocław->Trutnov (takie malutkie miasteczko przy samej granicy Polskiej), Trutnov ->Praga.
Plan powrotny zakładał identyczną trasę, w Trutnovie mielibyśmy pół godziny na przesiadkę na malutkiej stacyjce, więc nie przewidywaliśmy problemów,, które naturalnie się pojawiły - pociąg miał opóźnienie 35 minut, po przyjechaniu widzimy że na stacji nie ma już pociągu do Wrocławia, więc oczywiście pojawiła się momentalnie panika - co zrobimy wieczorem w Czechach, bez kasy, w lekkich ciuchach i po kostki stojąc w śniegu. Okazało się jednak że pociągu w ogóle nie ma, ponieważ zerwała się trakcja tuż przed granicą (jak nam powiedziano), w związku z czym České dráhy podstawiły busik, który zawiózł nas do Polski, gdzie na jakiejś wsi podobno miał na nas czekać cudowny pociąg PKP. Pomimo wątpliwości czy PKP aż tak o nas zadbało - faktycznie, zostawiają nas pod jakimś małym dworcem na środku pola, a tam stoi sobie pociąg. Weszliśmy podjarani do pociągu i próbujemy znaleźć konduktora (pociąg cały czas stoi). Po pół godzinie bezowocnych poszukiwań pytamy współpasażerów gdzie jest konduktor - nie wiedzą, za to informują nas że stoją na tym polu od 15 (była okolica 20) i nikt nic nie wie. Dalsze długie poszukiwanie poskutkowało znalezieniem konduktora, który poinformował nas tylko że zerwało trakcję w Boguszowie (OFC to na trasie kolejowej którą musieliśmy pokonać), a on sam nic nie wie - ani ile będą jeszcze stali, kiedy naprawią, czy naprawią, czy podstawią autobusy zastępcze - totalny czeski film i burdel jak przy moście w "Czasie Apokalipsy".
Historia skończyła się (dla nas) szczęśliwie - przyjechał po nas kumpel autem. Nie wiem ile opóźnienia miał ostatecznie ten pociąg, ale ludzie spędzili tamtą noc w pociągu stojącym na środku dolnośląskiego pola, podejrzewam że totalnie dalej nic nie wiedząc.
 
Do góry Bottom