Islamizacja Europy

Król Julian

Well-Known Member
962
2 123
DypZ-NlW0AE7clU.jpg:large
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 794
Historyczny sojusz lewicy z islamizmem
21 marca 2019 Erfan Kasraie
Gdy Federica Mogherini odwiedziła Strefę Gazy kilka lat temu, izraelska prasa nazwała ją “komunistką” i “islamofilką”.

Nazwanie jej komunistką akurat pokrywa się z prawdą, ponieważ była członkinią Federazione Giovanile Comunista Italiana (Komunistycznej Konferederacji Włoskiej Młodzieży), ale co z etykietą „islamofilki”?

Politycy lewicy często sympatyzują z islamskim poglądem na świat i Mogherini nie jest tutaj wyjątkiem. W zachodnim świecie lewicowi politycy często są oskarżani o politykę ustępstw wobec islamu oraz sympatię czy wręcz sojusz zawarty z islamistami, nawet tymi bardzo radykalnymi. Ten niepisany sojusz nie ogranicza się tylko do lewicy w krajach demokratycznych, ale obejmuje też kraje komunistyczne z okresu zimnej wojny czy w czasach współczesnych Koreę Północną i Wenezuelę. Przyjaźń tych krajów z Iranem jest głównym przykładem ich powiązań z szeroko pojętą ideologią islamistyczną.

Współczesna historia Iranu obfituje we wszelkiego rodzaju sojusze z komunistycznymi rewolucjonistami i czarnymi islamistami. Zaledwie kilka miesięcy po zwycięstwie islamskiej rewolucji w Iranie liderzy partii Tudeh, jednej z najstarszych partii komunistycznych w tym kraju, ogłosili, że Chomeini mianował kleryka Sadeqa Khalkhaliego, znanego jako „rzeźnik z Teheranu”, jako swojego kandydata na stanowisko prezydenta. W tym samym czasie pierwszy sekretarz Tudeh, Nour Al-Din Kianuri, chwalił Khalkhaliego za odwagę, która objawiła się postawieniem przed plutonem egzekucyjnym „agentów i najemników imperializmu”.

Sojusz lewicowo-islamistyczny nie ogranicza się do jednego czy dwóch wydarzeń historycznych, ale ma głębokie korzenie w historii i mocne podstawy ideologiczne i filozoficzne. Jakieś pół wieku temu szach Mohammad Reza Pahlavi zidentyfikował ten sojusz, wtedy jeszcze tajemny, który w efekcie odsunął go od władzy, i nazwał go „czerwoni i czarni reakcjoniści”. Kilka lat później islamiści i komuniści walczyli już ramię w ramię i doprowadzili Chomeiniego do władzy.

Chociaż wiele zostało napisane i powiedziane na temat marksizmu i jego różnych interpretacji, to trudno jest znaleźć jedną definicję tej ideologii. Klasyczny marksizm opierał się na walce klasowej proletariatu z burżuazją. W latach 60. ubiegłego wieku, ponad sto lat po opublikowaniu przez Marksa i Engelsa „Manifestu Komunistycznego”, pojawiła się nowa wersja marksizmu, zwana marksizmem kulturowym.

Sięga on korzeniami okresu międzywojennego i wywodzi się ze szkoły frankfurckiej. W tamtym okresie myśliciele, tacy jak Theodor Adorno opracowali „teorię krytyczną”. W latach 60. teoria ta stała się popularna w Europie i Ameryce Północnej jako dominujący dyskurs nauk humanistycznych i społecznych na uniwersytetach, szczególnie w Europie. Jej wpływ był tak duży, że po ponad pół wieku wciąż dominuje w europejskich instytucjach szkolnictwa wyższego. W przeciwieństwie do klasycznego marksizmu, marksizm kulturowy postrzega społeczeństwo jako pole walki między „wyzyskiwanymi” i „wyzyskiwaczami” ale konflikt nie jest już oparty na klasach, a zachodzi pomiędzy większością społeczeństwa, a marginalizowanymi mniejszościami. Zwolennicy marksizmu kulturowego zazwyczaj opowiadają się za prawami LGBT, mniejszościami etnicznymi, feminizmem itp., ale mają też swój punkt zaczepienia z islamistami.

Postrzegają chrześcijaństwo jako „wyzyskiwaczy”, a mniejszość muzułmańską jako „wyzyskiwanych”, a zatem zasługujących na poparcie obozu lewicowego. Chociaż teoretycznie takie pojednanie jest niemożliwe ze względu na fundamentalne różnice w poglądach – na przykład na prawa kobiet czy mniejszości seksualnych – to jednak te dwa światopoglądy zdołały nawiązać ze sobą bliski kontakt.

Na pierwszy rzut oka trudno jest zrozumieć ten romans, ale bliższe przyjrzenie się genezie marksizmu kulturowego rzuca trochę światła na tę zagadkę. Rozwinął on się w okresie, kiedy kwitnący we Francji postmodernistyczny ruch artystyczny i filozoficzny zyskiwał na popularności. Pojawiły się dzieła sztuki bez elementów estetycznych, a awangarda, surrealizm i postmodernistyczna myśl oparta na epistemologicznym relatywizmie rozkwitły w tym samym czasie.

Prawdopodobnie tak samo trudno (lub łatwo) jest wyjaśnić ten sojusz, jak trudno jest wyjaśnić czemu kompletnie pusta, biała tablica Roberta Rauschenberga jest uznawana za dzieło sztuki i wisi w Museum of Modern Art w San Francisco.

Co więcej, jest to ta sama suma sprzeczności, która zawiodła Medeę Benjamin, założycielkę Pink Code Feminist Group do Teheranu i kazała jej walczyć – ale nie o prawa irańskich kobiet w islamskim reżimie, tylko wspierać ten reżim i nawet otrzymać za to nagrodę.

„Pojęcia takie jak sekularyzm, liberalizm czy demokracja są na Bliskim Wschodzie pozbawione kontekstu kulturowego.”
Poza tym, jeśli połączymy kawałki tej układanki, dowiemy się w jaki sposób i pod jakimi warunkami ustanowiono związek między kulturowym marksizmem, postmodernizmem i radykalnym islamem. Zrozumiemy między innymi intelektualne podstawy poparcia udzielonego przez Michela Foucaulta rewolucji islamskiej w Teheranie. Wystarczy zobaczyć, że dołączył on do Komunistycznej Partii Francji w 1950 roku i był pod wpływem szkoły frankfurckiej i marksizmu. Mocno wspierał rewolucję w Iranie i dwukrotnie tam podróżował podczas przewrotu.

Trzy lata temu francuski filozof François Burgat udał się do Qom i powiedział jednemu z duchownych Republiki Islamskiej: „Wszyscy jesteśmy waszymi uczniami i wiemy, że szyicka myśl polityczna i religijna jest bardzo bogata, dlatego jesteśmy zainteresowani zdobyciem od was większej wiedzy”. Burgat, lewicowy orientalista z Francji, nazywany jest „odwróconym orientalistą” przez Sadiqa Jalala al-Azma, syryjskiego myśliciela.

W artykule zatytułowanym „Europejska lewica, która kocha Abu Musaba al-Zarkawiego, a gardzi Tahą Husseinem”, jemeński prawnik Hussein Alwadei pisze: „Europejska lewica uważa, że prawdziwy głos Bliskiego Wschodu to głos Chomeiniego, Bractwa Muzułmańskiego i salafitów. Europejski lewicowiec postrzega koncepcje takie, jak demokracja czy prawa człowieka jako wartości z kolonialnego Zachodu, nie pasujące do realiów Bliskiego Wschodu”.

W orientalizmie nawet sposób przedstawiania ludzi z tamtego regionu jest upokarzający. Z jego perspektywy Bliski Wschód zamieszkują ludzie, którzy chcą być przesądni, unikają nowoczesności oraz gardzą postępem i nauką. Z punktu widzenia „odwróconych orientalistów” represje, tortury i morderstwa krytyków oraz intelektualistów na Bliskim Wschodzie są dominującymi i rzeczywistymi wartościami tamtejszych krajów.

Pojęcia takie jak sekularyzm, liberalizm czy demokracja są na Bliskim Wschodzie pozbawione kontekstu kulturowego. Społeczeństwa tamtego regionu, Republiki Islamskiej i Państwa Islamskiego chcą islamskiego kalifatu, a nie nowoczesnego rządu.

Europejska lewica, pozostająca w cieniu kulturowego marksizmu, nie uważa łamania praw człowieka w tych krajach za brutalne. Wręcz przeciwnie uznają, że takie brutalne działania to część tamtejszej kultury, a co za tym idzie egzystencjalna rzeczywistość tych narodów jest ignorowana i lekceważona.

Oczywiście lewica europejska popiera wolność słowa, demokrację czy sekularyzm. Ale popiera je tylko dla społeczeństw europejskich, a nie dla Bliskiego Wschodu. Właśnie z tego powodu lewica potępia gwałcenie demokracji i praw człowieka w Birmie, ale nie w Teheranie, pomimo wielu apeli ze strony obrońców praw człowieka.

Erfan Kasraie jest członkiem Niemieckiego Towarzystwa Filozofii Nauki (GWP) i dyrektorem zarządzającym Centrum Technologii i Filozofii w Stowarzyszeniu na rzecz Promocji Otwartego Społeczeństwa. Jest także irańskim dziennikarzem naukowym, komentatorem i popularyzatorem nauki.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 794
Taka bardziej wesoła informacja:

Muzułmanów łatwo sprowokować bez łamania aksjomatów.

1. Kupujesz sobie swój własny Koran.
2. Demonstracyjnie niszczysz go jako swoją własność.
3. Profit. [Muzułmanie jako pierwsi zaczynają niszczyć cudzą własność.]
4. Odjebka wszystkich z potomstwem.

No Non-Agression Principles Were Harmed in the Making of This Film.
 
Ostatnia edycja:

rawpra

Well-Known Member
2 741
5 410
Muzułmanów łatwo sprowokować bez łamania aksjomatów.

1. Kupujesz sobie swój własny Koran.
2. Demonstracyjnie niszczysz go jako swoją własność.
3. Profit. [Muzułmanie jako pierwsi zaczynają niszczyć cudzą własność.]
4. Odjebka wszystkich z potomstwem.

No Non-Agression Principles Were Harmed in the Making of This Film.
na /pol/ chłopaki pisali że on ma spalić koran, widocznie zmienił plany
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 794
Islamizacja już nie tylko Europy. ;)

Kaznodzieja nienawiści otworzył Ramadan w Kongresie
11 maja 2019
„Szczęśliwego Ramadanu” zabrzmiało w niższej izbie amerykańskiego Kongresu. Słowa zostały wypowiedziane przez kaznodzieję znanego z podżegania do nienawiści.

„Modlimy się o pokój nie o wojnę, miłość nie nienawiść, szczodrość nie chciwość, jedność nie podziały”, powiedział imam Omar Suleiman, zaproszony przez jednego z kongresmenów Partii Demokratycznej.

Te słowa pokoju i pojednania kontrastują jednak z wcześniejszymi wypowiedziami imama. Suleiman wprowadza podziały, nienawiść i kibicuje wojnie.

Dla Suleimana homoseksualizm jest chorobą, złą, szkodliwą dla społeczeństwa: „A skoro Allah opisuje homoseksualizm jako odrażający, bezwstydny grzech i opisuje swoją karę dla ludzi praktykujących sodomię, jak ktokolwiek kto wierzy w Allaha nie może uznawać tego za niemoralne?”

Przeciwne płcie także powinny być rozdzielone, zdaniem imama, ponieważ dziewczęta i chłopcy nie będą nigdy przyjaciółmi. A to może prowadzić do relacji damsko-męskich, które grożą „morderstwem honorowym” ze strony Allaha. „Siostro… wiesz co może zdarzyć się z bardzo zazdrosnym tatą? Zabije ciebie i zabije tego chłopaka. Obrażasz Allaha… kiedykolwiek jesteś rozwiązła lub otwierasz się na taki związek”, straszył przed karą za cudzołóstwo, normalizując zbrodnie popełniane w imię urażonego honoru.

Kiedy wybuchła trzecia intifada w 2014 roku, Suleiman tak zagrzewał mieszkańców Gazy do walki: „Z woli Boga w tę błogosławioną noc zaczyna się trzecia intifada, zaczyna się koniec syjonizmu tutaj. Niech Allah pomoże pokonać nam tego potwora, ochronić niewinnych świata i niech zaakceptuje pomordowanych jako męczenników, amen”.

Jego obecność spotkała się z dużą sympatią kongreswoman Ilhan Omar, która sama jest obiektem kontrowersji wokół jej antysemickich wypowiedzi.

 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 794
Raport francuskiego parlamentu ostrzega przed radykalizacją islamską
Świat
1 godz. 49 minut temu
Francuski parlament ogłosił raport ostrzegający przed islamskimi radykałami między innymi wśród pracowników transportu publicznego, więziennictwa, oświaty czy klubów sportowych.

Autorzy raportu, deputowani Eric Diard z centroprawicowej partii Republikanie i Eric Poulliat z prezydenckiego ugrupowania La Republique en Marche, zalecają częstsze i bardziej systematyczne kontrole administracyjne zarówno przy zatrudnianiu, jak i wobec już zatrudnionych pracowników.

Radykalizacja w więzieniach
Deputowani wskazują, że w "przeludnionych więzieniach", odsiadujący wyroki terroryści islamscy nie są naprawdę oddzieleni od innych więźniów, a do radykalizacji dochodzi również wśród strażników. Autorzy raportu wymieniają przypadek jednego z nich, modlącego się wraz z uwięzionym islamistą. Inny pracownik więzienia, gdy uznano go za "zradykalizowanego", przeniesiony został do pracy do zakładu dla małoletnich. Według raportu sprawą zradykalizowanych kobiet nikt się nie zajmuje.

W dokumencie zwrócono uwagę na "brak czujności" przy zatrudnianiu pracowników paryskiego transportu publicznego. Jednym z terrorystów, który 13 listopada 2015 roku w Paryżu brał udział w masakrze w sali koncertowej Bataclan, był były kierowca paryskiego autobusu.

Zradykalizowani z przepustkami
Autorzy raportu za "zadziwiające" uważają to, że pracownicy paryskich portów lotniczych, mający kartoteki "zradykalizowanych", posiadają przepustki do "stref bezpieczeństwa" tych lotnisk.

Według raportu szczególnie niebezpieczna jest sytuacja w "niektórych klubach sportowych", gdzie pewne sale i urządzenia zakazane są dla kobiet. Tam, gdzie kobiety są dopuszczane, obowiązują zasłony zakrywające włosy. W szatniach odbywają się wspólne modlitwy, w stołówkach i bufetach dostać można jedynie żywność z uboju halal, czyli sporządzoną według muzułmańskich przepisów rytualnych. W planowaniu zawodów bierze się pod uwagę święta muzułmańskie.

Ważne przed igrzyskami w 2024 roku
Rady miejskie nie badają profili strażników miejskich, jeszcze większa pobłażliwość panuje przy zatrudnianiu ochroniarzy, "co ma szczególne znaczenie przed zbliżającymi się igrzyskami olimpijskimi" w 2024 roku - zauważają komentujący raport dziennikarze.

"Raczej nie ulegają radykalizacji" siły bezpieczeństwa, a więc policja, żandarmeria i wojsko, a to "dzięki skutecznej polityce prewencji i wykrywania" - czytamy w raporcie, cytowanym w środowym numerze dziennika "Le Parisien". W policji i żandarmerii "jest 30 przypadków wymagających czujności"; procentowo jest to liczba niewielka, ale bynajmniej "nie bez znaczenia w okresie, gdy zagrożeni jesteśmy bardziej niż kiedykolwiek" - dodano.

Komentując raport w dzienniku "Le Figaro" Yves Threard stwierdził, że wskazuje on na sprawę oczywistą, jaką jest coraz szybszy "postęp walczącego i zdobywczego islamu na naszej ziemi". Publicysta uznał opisywaną przez deputowanych sytuację za "owoc lat tchórzliwej słabości". Wyraził przy tym nadzieję, że raport "spowoduje wstrząs" w społeczeństwie i "zmusi w końcu prezydenta (Emmanuela) Macrona, by zaprzestał wstydliwego milczenia i potwierdził znaczenie laickości we Francji".

Z Paryża Ludwik Lewin
 

Staszek Alcatraz

Tak jak Pan Janusz powiedział
2 794
8 467
Wycofano żelki, bo dwoje dzieci na całe przedszkole są muzułmanami.

Przedszkole w Niemczech wycofało wieprzowinę

W Lipsku z przedszkolnego jadłospisu wykreślono wieprzowinę oraz zakazano spożywania żelek i słodyczy zawierających składniki pochodzenia wieprzowego. Wszystko ze względu na uczęszczające tam muzułmańskie dzieci.


„Z szacunku dla zmieniającego się świata od 15 lipca zamawiane i wydawane będą tylko potrawy nie zawierające wieprzowiny” – brzmiało obwieszczenie dyrekcji przedszkola kierowane do rodziców.

Sprawa stała się medialna za sprawą jednego z niemieckich dzienników. Początkowo dyrektor bardzo upierał się przy swojej decyzji, przeciwników nazwał nawet „twardogłowymi rodzicami” i oświadczył, że przekonania religijne muzułmanów są ważniejsze niż tradycje kulinarne.

Rodzice oburzyli się, że nikt nie konsultował z nimi takiej decyzji, a dzieci pochodzenia muzułmańskiego jest zaledwie garstka. Zapowiedziano czynności prawne a pod przedszkolem porządku pilnują radiowozy.
 

alfacentauri

Well-Known Member
1 164
2 181
A jak już jest sezon ogórkowy, to też zapodam coś z głupot bardziej lub mniej prawdziwych. W jednym z głównonurtowych tygodników czytałem kiedyś zabawną historię. Zaczęła się ona od tego, że jeden z osadzonych pensjonariuszy w polskim zakładzie karnym nawrócił się na buddyzm i uznał, że zgodnie z sumieniem powinien być wegetarianinem i zaczął toczyć długą batalię o prawo do bezmięsnych posiłków, odwoływał się do jakichś trybunałów etc. Odniósł połowiczny sukces, bo co prawda wywalczył sobie prawo do takich posiłków, ale dopiero w momencie, gdy został wypuszczony z więzienia. I tu się zaczyna historia o islamizacji made in poland, ponieważ otworzyło to furtkę dla innych więźniów. Uwięzieni kulturyści chcieli jeść kurczaki, a nie przewidzianą we więziennym jadłospisie wieprzowinę. Jak łatwo się domyślić w krótkim czasie miała miejsce we więzieniach fala nawróceń na islam i z kilkunastu uwięzionych w Polsce muzułmanów ich liczba wzrosła do ponad tysiąca.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 794
Muzułmańskie szkoły, ekstremistyczne podręczniki
1 sierpnia 2019
Różne organizacje muzułmańskie w Wielkiej Brytanii kształtują wyznawców Allaha, propagując idee dżihadu, prawa koranicznego, a także nienawiści wobec innowierców oraz osób homoseksualnych. W tym celu wykorzystuje się media, ale i szkoły trafiając do najmłodszych.

Uczniowie mogą poczytać, jak pomóc Talibom
Inspektorzy szkolni z Birmingham znaleźli w szkole przeznaczonej dla muzułmańskich chłopców książki, promujące radykalizm religijny. W bibliotece szkolnej można było przeczytać między innymi o tym, jak wesprzeć Talibów w organizacji państwa rządzonego według reguł szariatu oraz jak walczyć o stworzenie państwa, w którym wzorce kalifatu będą egzekwowane praktycznie. Jedna z książek zawierała motto: „Nie bierz sobie za przyjaciół żydów i chrześcijan”. Wizytatorzy stwierdzili, że materiały promowały mizoginizm, dyskryminację oraz nietolerancję.

Dyrekcja szkoły oświadczyła, że nie wiedziała o tym, że książki promujące wartości sprzeczne ze standardami demokratycznego państwa znajdują się w bibliotece, choć, jak wynika z raportu instytucji sprawującej nadzór pedagogiczny (Ofsted), publikacje zawierające fundamentalistyczne przesłanie wciągnięto do katalogu i ostemplowano. W szkole prowadzonej przez muzułmańską organizację Jamia Islamia Birmingham uczy się ponad 130 uczniów.

To nie jedyny przypadek i jak mówi powiedzenie „ryba psuje się od głowy”. W tym roku pisaliśmy o raporcie rządowym na temat brytyjskich szkół religijnych kształcących imamów w duchu nietolerancji i nienawiści. A sam Ofsted nie pierwszy raz alarmuje.

Peace TV: „Geje gorsi niż świnie”
Radykalizacja odbywa się nie tylko przez szkoły, ale dostępne za pomocą satelity programy kaznodziejów nienawiści. Telewizja Peace TV nadająca z Dubaju, dostępna na platformie telewizyjnej Sky, może zostać zakazana w Wielkiej Brytanii. Brytyjski odpowiednik rady radiofonii i telewizji stwierdził, że kanał ten łamie prawo, emitując programy podżegające do przestępstwa, a także zawierające „mowę nienawiści”. Uwagę regulatora rynku prasowego przykuła szczególnie audycja zatytułowana „Wzmocnienie twojej rodziny”, w której imam mówił, że geje umierają „z powodu choroby, na którą zapadli, ponieważ są homoseksualni”, a także, że homoseksualna miłość rodzi się z podszeptu szatana.

Muzułmański duchowny porównał gejów do świń: „nawet zwierzę uznawane przez islam za nieczyste, świnia – paskudna, zdeprawowana i skażona – nigdy nie widzi dwóch samców świni, które próbują uprawiać seks razem. To szaleństwo”. W innych programach widzowie mogli dowiedzieć się, że ci którzy porzucają islam, zasługują na śmierć, a także usłyszeć obronę małżeństw nieletnich dziewczynek. Związki te bowiem „nie stanowią problemu, nawet jeśli lokalne prawo tego zabrania”.

„Problem radykalizacji dzieci w procesie edukacji stał się przedmiotem debaty na poziomie międzynarodowym.”
Założona w 2006 r. Peace TV została zakazana w Indiach oraz Bangladeszu. Hasanul Haq Inu, bangladeski minister ds. informacji, powiedział o kanale: „Nie jest zgodny ze społeczeństwem muzułmańskim, Koranem, Sunną, Hadisami, konstytucją Bangladeszu, naszą kulturą, zwyczajami i rytuałami”. Władze Peace TV nie zgodziły się z rekomendacją urzędu, argumentując, że poglądy imama nie „wzywały do przemocy lub karania homoseksualistów”, a jego celem było „jedynie potępienie homoseksualnych praktyk”. Ponadto pogląd imama Qasima Khana na męski homoseksualizm „znajduje swoje odzwierciedlenie w nauce islamu”.

Założyciel Peace TV, Zaskir Naik, został wydalony z Wielkiej Brytanii w 2010 r. za „niedopuszczalne zachowanie”. 44-latek miał wygłosić serię wykładów w Londynie i Sheffield.

Spór o saudyjskie podręczniki
Jeszcze w 2010 roku BBC ujawniło, że sponsorowane przez Arabię Saudyjską brytyjskie szkoły korzystają z podręczników porównujących Żydów do świń i małp. Kształcą też młodzież w duchu poglądów o „syjonistycznym spisku” i nienawiści wobec niewiernych oraz osób homoseksualnych. Mijały lata, a problem nie znikał. W 2017 roku think tank Henry Jackson Society opublikował raport, w którym oskarżył Arabię Saudyjską, Iran i inne kraje Zatoki Perskiej o promowanie wahabizmu z wykorzystaniem sieci meczetów i szkół. Problem radykalizacji dzieci w procesie edukacji stał się przedmiotem debaty na poziomie międzynarodowym.

Amerykańska Komisja ds. Międzynarodowej Wolności Religijnej (USCIRF) w marcu 2018 roku alarmowała, że w ciągu ostatnich piętnastu latach zawartość podręczników, oficjalnie dopuszczonych do użytku szkolnego przez saudyjski rząd, nadal budzi poważne zastrzeżenia. Można w nich znaleźć pochwałę dżihadu, egzekucji konwertytów i apostatów, oraz nienawiść do innych religii. Książki te trafiały nie tylko do dzieci w Arabii Saudyjskiej, ale także do szkół w Europie i Stanach Zjednoczonych.

Saudyjski następca tronu Mohammed bin Salman zapowiada w czasie wizyt w państwach zachodnich umieszczenie w podręcznikach „bardziej otwartej formy islamu”. Problem jednak polega na tym, że oczekując od organizacji muzułmańskich i rządów promowania łagodnej wersji islamu – bez szariatu, idei dżihadu oraz w duchu tolerancji dla gejów i innowierców – w istocie domaga się islamskiej reformacji. Czy to jest możliwe, czy to jest rzeczywistą intencją saudyjskiego księcia?

Piotr Ślusarczyk
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 728
W Lipsku z przedszkolnego jadłospisu wykreślono wieprzowinę oraz zakazano spożywania żelek i słodyczy zawierających składniki pochodzenia wieprzowego. Wszystko ze względu na uczęszczające tam muzułmańskie dzieci.
Ciekawe czy jak w przedszkolu znajdą się dzieci wegan dżinistów, to czy całe przedszkole przejdzie na weganizm?

Jeszcze w 2010 roku BBC ujawniło, że sponsorowane przez Arabię Saudyjską brytyjskie szkoły korzystają z podręczników porównujących Żydów do świń i małp. Kształcą też młodzież w duchu poglądów o „syjonistycznym spisku” i nienawiści wobec niewiernych oraz osób homoseksualnych.
Muzułmanom wolno, ale gdyby to w polskiej placówce oświaty się takie książki znalazły, to byłaby z tego wielka afera.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 794
„Islamskie getta” – idea i rzeczywistość
21 sierpnia 2019
Piotr Ślusarczyk
Kto jako jeden z pierwszych posłużył się pojęciem „islamskie getto” w odniesieniu do Europy? Czy słusznie kojarzymy je z prawicą?

Czytając informacje i analizy niektórych mediów można odnieść wrażenie, że pojęcie „islamskich gett” w odniesieniu do Szwecji jest produktem prawicowego populizmu i nieuprawnioną próbą dyskredytacji idei multikulturalizmu. Tymczasem to nikt inny, jak lider Bractwa Muzułmańskiego w Europie uważa, że drogą wiodącą do islamizacji Europy jest właśnie postawa izolacjonistyczna, przejawiająca się w tworzeniu czegoś na kształt „islamskich gett” przez muzułmańskich imigrantów.

Stworzyć równoległe społeczeństwo

Muzułmański teolog i wpływowy lider Bractwa Muzułmańskiego Yusuf Al-Karadawi w książce „Najpilniejsze cele Ruchu Islamskiego na obecnym etapie” już w 1990 roku powiązał kwestię migracji muzułmańskiej z celem, jakim jest rozwój politycznego islamu w Europie. Uznał on, że wobec spodziewanego wzrostu liczby muzułmanów na Starym Kontynencie, powinni oni tworzyć własne skupiska i zakładać organizacje (szkoły, meczety, instytucje rekreacyjne) niezależne od społeczeństwa i państwa, do którego przyjeżdżają. Innymi słowy, muzułmanie powinni tworzyć coś na kształt quasi-państwa, które uchroni wyznawców Allaha przed wpływami Zachodu i zapewni respektowanie prawa koranicznego czy wywiązywanie się z innych obowiązków muzułmanina. Zresztą Karadawi zwrócił się wprost do współwyznawców, mówiąc: spróbuj stworzyć swoje własne „muzułmańskie getto”. Otwartość, o której Karadawi także wspomina, ma jedynie służyć szerzeniu islamistycznej ideologii, jest więc ona pozorna z punktu widzenie integracji. Podsumowując, Bractwo Muzułmańskie, stawiając sobie za cel islamizację Europy, nakłania wyznawców islamu do tego, żeby zamiast integrować się ze społeczeństwem, tworzyć enklawy od niego niezależne, co w konsekwencji ma doprowadzić do powstania społeczeństwa równoległego.

Czym jest „strefa wrażliwa”?

Jeśli przyjrzymy się terminologii, za pomocą której opisuje się zjawisko muzułmańskiego izolacjonizmu w aspekcie terytorialnym, wyraźnie ujawnią się różnice światopoglądowe i ideologiczne. Najlepiej widać to na przykładzie Szwecji. 3 czerwca tego roku policja szwedzka opublikowała raport, mówiący o strefach wrażliwych i tych zagrożonych przestępczością. To trzeci tego typu dokument. Poprzednie zostały opublikowane w 2015 i 2017 roku. Mówiąc o „imigranckich przedmieściach” władze szwedzkie raczej sięgają po eufemizm, wprowadzając pojęcie „stref wrażliwych” oraz „obszarów podatnych na zagrożenie”. Służby bezpieczeństwa koncentrują się bardziej na przestępczości niż na aktywności muzułmańskich radykałów, choć ten kontekst także dostrzegają.

Strefy wrażliwe to „obszar określony geograficznie, charakteryzujący się niskim poziomem społeczno-ekonomicznym, w którym przestępcy mają wpływ na społeczność lokalną”. Zdaniem policyjnych analityków sytuację tę wykorzystują ci, którzy chcą przejąć kontrolę nad takimi miejscami. Próbują zastraszać mieszkańców stosując przemoc bezpośrednią, groźby, wymuszenia czy pośrednią – publicznie popełniane akty przemocy. Do tego dochodzi prowadzony otwarcie handel narkotykami oraz świadome rozbudzanie resentymentów wobec państwa. Skutkiem tego, zdaniem policji, jest „ogólna niechęć do udziału w procesie sądowym”. Ta powszechna postawa dystansu wobec struktur państwowych przejawia się tym, że „misja policji jest trudna do wypełnienia albo zupełnie niemożliwa”. Co istotne, w dokumencie czytamy, że „obszar szczególnie wrażliwy” do pewnego stopnia „obejmuje równoległe struktury społeczne”, ale także fundamentalizm i ekstremizm religijny. Z tego jasno wynika, że publikowane przez policję raporty nie są tożsame z mapą fundamentalizmu religijnego, lecz do pewnego stopnia pozwalają uchwycić część problemu. A zatem dwa skrajne stanowiska okazują się nieprawdziwe: utożsamienie „stref wrażliwych” z terenami, nad którymi rząd dusz sprawują muzułmańscy fundamentaliści nie jest prawdziwe, lecz zaprzeczanie temu, że takie miejsca w Szwecji istnieją, jest również kłamstwem.

Co z tym szariatem?

Wiele emocji budzi użycie terminu „sfery szariatu” w odniesieniu do tzw. „dzielnic wrażliwych”. Używając tego pojęcia wypada wiedzieć, co w istocie się mówi. Po pierwsze twierdzenie, że w tych miejscach nie obowiązuje prawo szwedzkie z czysto formalnego punktu widzenia nie jest prawdą, bowiem rząd szwedzki nigdy nie zaakceptował de iure konkurencyjnego systemu prawnego. Jednak w praktyce państwo, o czym wspominają rządowe raporty, z trudnością egzekwuje przepisy prawa w odniesieniu do mieszkańców stref wrażliwych lub w wielu wypadkach egzekwować ich nie może. Po drugie należy pamiętać, że szariat nie jest przede wszystkim prawem w znaczeniu terytorialnym, lecz w znaczeniu podmiotowym, tzn. nie tyle obowiązuje na danym terenie, ile obowiązuje wyznawców Allaha niezależnie od tego, gdzie się znajdują, zaś jego zapisy, zgodnie z klasycznym islamem, powinny być stosowane w takim zakresie, w jakim pozwalają na to zewnętrze warunki. Mówiąc precyzyjnie, w Szwecji istnieją miejsca, w których ludność imigrancka ostentacyjnie lekceważy przepisy prawa, neguje instytucje państwa szwedzkiego oraz odnosi się wrogo lub obojętnie do funkcjonariuszy publicznych. Jednocześnie w większym lub mniejszym zakresie podporządkowuje swoje życie normom wynikającym z tradycji i religii islamskiej.

Marks czy religia?

W debacie nad źródłami tego zjawiska dominuje stanowisko, które można nazwać neomarksistowskim, zakłada ono bowiem, że ekstremizm religijny i fundamentalizm są efektem wykluczenia społecznego oraz wypadkową „kontekstu społeczno-ekonomicznego”. Teoria ta nie bierze w ogóle pod uwagę „projektu islamizacyjnego”, który realizuje w Europie przede wszystkim Bractwo Muzułmańskie. Postawy izolacjonistyczne w Szwecji widoczne były już w latach 90-tych, przejawiając się w traktowaniu kobiet zgodnie z tradycjami krajów pochodzenia i nakazami religijnymi, wyłączaniu ich z rynku pracy (bezrobocie motywowane kulturowo). Znawca zagadnienia Ryszard Michalak przypomina, że jeszcze w ostatnich latach XX wieku, „kiedy Szwedzi podjęli próbę zachęcenia nowo przybyłych do większego udziału w życiu Szwecji, „najbardziej oporne wobec planów integracyjno-asymilacyjnych były zamknięte kulturowo, ortodoksyjnie religijne grupy imigrantów islamskich”. Twierdzenie więc, że postawa ta wynika z ekonomicznych niedostatków czy braku otwartości po stronie szwedzkiej w żadnym razie nie wyczerpuje zagadnienia, ale stanowi raczej poprawnie polityczny sposób na to, żeby ominąć niewygodny problem islamskiego fundamentalizmu w Szwecji. W moim przekonaniu model „neomarkstowski” myli przyczyny ze skutkami. To właśnie postawa izolacjonistyczna (zalecana mi.in. przez ideologów Bractwa Muzułmańskiego) jawnie przestrzegająca przed integracją, polegająca na utrzymywaniu także tych elementów religii i tradycji islamskich (w tym szariatu), które stoją w sprzeczności z wartościami i prawem społeczeństwa przyjmującego, zrodziła szereg problemów ekonomicznych czy społecznych. Doprowadziła w praktyce do „wyłączenia państwa”, na czym skorzystały zarówno gangi, jak i zwolennicy politycznego islamu.

Żeby uświadomić sobie skalę problemu, wystarczy zwrócić uwagę na to, co powiedział szwedzki pisarz Björn Ranelid w rozmowie z dziennikarzem gazety „Expressen”: „W ostatnią niedzielę czerwca 2019 roku wieczorem, dwóch młodych mężczyzn zostało zastrzelonych w Sollentuna. Mniej więcej w tym samym czasie inny młody człowiek został dźgnięty nożem w Vällingby. Później tego samego wieczora jeszcze jeden młody mężczyzna został postrzelony w Blackeberg. To się wydarza niemal codziennie gdzieś w Szwecji. To wojna na małą skalę, która dotyczy wszystkich mieszkańców tego kraju. Zapas usprawiedliwień dla sprawców już się wyczerpał”. Przypadki te wpisują się w szerszy, ponury kontekst masowego palenia samochodów, detonowaniu bomb i grantów w miejscach publicznych czy fali antysemickich wystąpień.
 
Do góry Bottom