Islamizacja Europy

ernestbugaj

kresiarz umysłów
851
3 044
A pod spodem taki komentarz :) :

Umówmy się, że te kilkunastoosobowe grupy to raczej nie przychodzą tu na bazarki po zakupy. Przychodzą do klubów i to nie pić alkoholu którego jako muzułmanie pić nie mogą. Przychodzą po prostu "na łatwe polki" które ściąganą już od pewnego czasu z całego województwa do imprezowni w Słubicach żeby poznać "śniadych". I to żadne zniesławianie. Emigranci dowiedzieli się tego od mieszkających w Niemczech swoich krajan, że tu najłatwiej się rozerwać. Wystarczy postawić drinka za parę Euro z zasiłku i już można poznać dziewczynę która jeszcze będzie dumna z tego, że dała.....
Czyżby autor był w czasach studenckich na Erasmusie? :) Tam można dostrzec podobne zachowania.
 

pampalini

krzewiciel słuszności
Członek Załogi
3 585
6 855
czyli przestępstwem jest mieszkanie w tym samym budynku lub bycie tej samej wiary lub narodowości jak jakiś przestępca...
brawo twój idol stalin sie uśmiecha aż mu łezka poleciała
Reductio ad hitlerum chybione, bo nikt nie mówi o eksterminacji. W najsurowszej wersji chodzi o niewpuszczanie, a w tolerancyjnej wersji o możliwość zadawania srogiego łupnia konkretnym zdegenerowanym jednostkom.
 
Ostatnia edycja:

kowaI

Well-Known Member
422
561
Podstawiam po nich autobus do samiutkiego przejścia granicznego i zwożę pod bramę kopalni, czy innej workuty.
Myję, dezynfekuję, ubieram i do roboty
Jak który nie chce robić, albo próbuje nawiać, to kapo uroczyście obrzyna mu łeb przy wszystkich.

Po całym dniu roboty zasiadam w fotelu, jedną ręką otwieram piwko, drugą wyborczą i z nieskrywaną radością czytam o polskich obozach koncentracyjnych
:rolleyes:
 
Ostatnia edycja:

GAZDA

EL GAZDA
7 687
11 166
W najsurowszej wersji chodzi o niewpuszczanie, a w tolerancyjnej wersji o możliwość zadawania srogiego łupnia konkretnym zdegenerowanym jednostkom.
aha ale po chuj mój cytat do tego, bo ja sie odnosiłem do pojebów co sie cieszą że jakaś grupa innych pojebów chce podpalić budynek i dać wpierdol wszystkim co mieszkają gdzieś gdzie mieszka ktoś co coś tam zrobił...
 

pampalini

krzewiciel słuszności
Członek Załogi
3 585
6 855
aha ale po chuj mój cytat do tego, bo ja sie odnosiłem do pojebów co sie cieszą że jakaś grupa innych pojebów chce podpalić budynek i dać wpierdol wszystkim co mieszkają gdzieś gdzie mieszka ktoś co coś tam zrobił...
A sorry, zakradłem się tutaj jak ciota prysznicowa, nie wczytałem się i postanowiłem sobie coś napisać.
 

tomislav

libnet- kowidiańska tuba w twojej piwnicy!
4 777
13 006
GAZDA, nie wiem, gdzie aktualnie przebywasz, ale jak widać, halny jakoś tam dotarł i w dyni ci namieszał. Jak długo jeszcze muszę czytać te osobliwe przeinaczenia, reinterpretacje i zwyczajne naciąganie do swojej tezy, po to tylko, żeby finalnie skwitować całość klasyfikacją do pojebów.

Chyba zdrowo ci grzmoci w płat skroniowy, skoro na każdą krytykę łamania NAP-u przez muslimskie śmieci, reagujesz przekierowaniem na polskie śmieci lub zwyczajnie fantazjujesz na temat tego, co wydaje ci się, że ktoś napisał. Masz w rodzinie jakiegoś miłośnika przemywania wielbłądzim moczem twarzy, czy czytasz ... po swojemu - co nie zawsze ma sens?
Nie gniewaj się za te wtręty o rodzinie, to taka frazeologia tylko, pytanie, a nie gwałt na mieszkance Kolonii, więc bez urazy.
 
Ostatnia edycja:

GAZDA

EL GAZDA
7 687
11 166
Chyba zdrowo ci grzmoci w płat skroniowy, skoro na każdą krytykę łamania NAP-u przez muslimskie śmieci, reagujesz przekierowaniem na polskie śmieci lub zwyczajnie fantazjujesz na temat tego, co wydaje ci się, że ktoś napisał.
reaguje właściwie ino na kolektywistyczne metody stosowania odpowiedzialności zbiorowej której przyklaskujesz, co do lamania napu niejednokrotnie sie wyrażałem i tak właściwie to ty zaczynasz sie pluć jak krytykuje te metody imputując mi sympatie do muslimów czy łamiących nap...
 

tomislav

libnet- kowidiańska tuba w twojej piwnicy!
4 777
13 006
Dobra, skończmy to bicie piany. W ogóle mnie nie znasz. Gdybyś znał spoza netu, wiedziałbyś, że napisałeś sporo bzdur, no ale faktycznie jest tak, że transmisja między piwnicami jest narażona na różne czynniki zniekształcające. Prawda jest taka, że szkoda czasu na idiotyczne spory o bandę gwałcicieli i złodziei.
 
Ostatnia edycja:

GAZDA

EL GAZDA
7 687
11 166
W ogóle mnie nie znasz.
wiem że sie cieszysz jak sie stosuje odpowiedzialnosć zbiorową chcesz wysyłać przeciwko obcym karola młota wszystko jest tajnym spiskiem sorosa, tak tajnym że pewnie nawet soros nei wie o co kaman, a jak ktoś to skrytykuje to pytasz ile uchodźców przyjął do siebie itd...
 

tosiabunio

Grand Master Architect
Członek Załogi
6 985
15 153
12744410_10153941108805948_8956665194158760361_n.jpg
 

Denis

Well-Known Member
3 825
8 517
Fajna grafika, ale muzułmanie też nie czytają Koranu.

----------------------------------------------

Polecam blog:
http://dzihadolog.wordpress.com/


Bardzo trudno jest czytać i rozumieć Koran. Ktoś nieprzygotowany nie tylko może znudzić się szybko lekturą, ale przede wszystkim będzie miał ogromne trudności ze zrozumieniem treści. Kuszące jest w takich przypadkach wyrywanie z kontekstu i wielu dziennikarzy wciąż popełnia ten błąd, opierając swoje tezy na pojedynczych wersetach.

Dlaczego błąd?

Koran nie powstawał chronologicznie. Muzułmanie wierzą, że jest to Słowo Boże, objawione prorokowi Muhammadowi. Niezależnie od tego, czy tak faktycznie było, Muhammad, w czasie otrzymywania serii zaleceń, nie zasiadał natychmiast przy stole i nie zapisywał na bieżąco tego, co mu objawiano. Dzielił się natomiast treścią z bliskimi towarzyszami, którzy starali się wszystko zapamiętać. Całość spisano wiele lat po jego śmierci.

Co ważne, odpowiednie wersety Koranu pojawiały się niejako w odpowiedzi na nowe problemy, gnębiące gminę muzułmańską na przestrzeni życia Muhammada (od otrzymania pierwszego objawienia, czyli od 610 roku). Jeśli jakieś problemy się nie pojawiły (na przykład robienie zdjęć czy słuchanie muezzina z komórki), nie były regulowane przez Boga ad hoc. Innymi słowy, jeśli Muhammada coś zafrasowało, odpowiedź na rozterki przychodziła prosto z nieba.

Bywało też i tak, że zmieniały się okoliczności, w których zsyłane były boże sugestie. Mijały zagrożenia, czy też problemy zostały rozwiązane lub należało do nich podejść od innej strony. Zatem pojawiały się wersety, które wprowadzały owe inne rozwiązania, derogując (znosząc) wersety wcześniejsze. Dlatego prawnicy muzułmańscy, dekodując Koran, wprowadzili tzw. reguły kolizyjne, czyli takie, które umożliwiają usunięcie niezgodności w systemie (jeśli Koran nazwiemy systemem prawnym – i zróbmy tak, choć dodam, że jest on niepełny, ale o tym kiedy indziej). Jedną z nich jest zasada znana i w cywilizacji zachodniej (a nawet powstała wiele lat przed Koranem), że lex posterior derogat legi priori, czyli, że prawo późniejsze znosi prawo wcześniejsze, szeroko stosowane w świecie islamu.

Oznacza to, ze w Koranie znajdują się wersety nieważne. Nieważne tu i teraz. Były ważne w jakimś czasie, ale okazały się później już nieaktualne.

Inną zasadą jest „lex specialis derogat legi generali”, czyli prawo ogólne (`amm) znosi prawo szczególne (khass), na co też zwracają uwagę prawnicy muzułmańscy, poproszeni o poradę prawną przy analizie koranicznych przepisów. I to tylko część reguł kolizyjnych. Nie wnikam bardziej, bo nie chcę czytelnika zarzucić specjalistycznymi komentarzami, tylko zasygnalizować problem – i podkreślić wrażliwość tematu.

Dlatego zatem, by czytać Koran trzeba z grubsza znać historię początków islamu, życia Muhammada, przebiegu ekspansji islamu i tło polityczno-historyczne. Nie wspomnę o tym, że sami muzułmanie uważają, że czytanie Koranu nie po arabsku niespecjalnie ma sens, ponieważ tłumaczenie nigdy nie jest wierne i może zawierać istotne przekształcenia (co przypomina mi znane filologom twierdzenie, że tłumaczenie jest jak kobieta; może być albo piękne albo wierne). Czytanie Koranu po arabsku natomiast nie jest tak oczywiste w świecie islamskim, jak w to wierzą dziennikarze czy ci, którzy na muzułmanów mówią zbiorczo a błędnie „Arabowie”. Tylko 20 procent muzułmanów zna arabski. Reszta wiernych albo korzysta z tłumaczeń na własne języki (perski, chiński, paszto, dari, turecki, niemiecki, urdu, angielski, francuski, polski, itp) albo jest niepiśmienna, więc wierzy w to, co jej przekażą lokalni mułłowie, niekoniecznie sami piśmienni (vide niektórzy talibscy mułłowie, dzieci mudżahedinów) czy koranicznie douczeni.

Całkiem innym problemem jest to, jak Koran jest rozumiany i interpretowany i szatkowany przez różnej maści ideologów, wrogów Zachodu, ale i wrogów islamu. Tak jest i z biciem żony - przemoc nie jest obca ani muzułmanom, ani chrześcijanom, ani żydom. Jeśli ktoś chce ją usankcjonować religijnie, zrobi to. Mój palestyński przyjaciel z Nablusu powiedział kiedyś, zapytany o ten właśnie werset: "Spróbowałbym na nią /żonę/podnieść rękę. Cała wieś by mnie zaszczuła”. Po czym zabrał się za bawienie piątki dzieci.
 
Ostatnia edycja:

NoahWatson

Well-Known Member
1 297
3 205
Jakby na grafice było państwo, które zachęca imigrantów pieniędzmi podatników do przyjazdu i do tego utrudnia zawłaszczanie/kupowanie ziem miejscowym, to miałaby imho bardziej odpowiedni przekaz.
I wzmianka o czytaniu Koranu niepotrzebna.
 

Król Julian

Well-Known Member
962
2 123
Im dłużej nad tym myślę, tym bardziej taktyka islamistów wydaje mi się nielogiczna. Owszem, terror, konspiracja, walka zbrojna-to wszystko ma jakieś tam uzasadnienie w krajach rządzonych przez świeckich dyktatorów albo okupowanych przez "niewiernych". Ale w demokratycznych, politpoprawnych krajach Zachodu? Przecież o wiele skuteczniej można by je zislamizować cierpliwą pracą organiczną, zupełnie legalnie. Gdybym był fanatycznym przywódcą religijnym w takim kraju i miał ambicję zdobycia w nim władzy i zmiany ustroju na teokratyczny, zacząłbym od oddolnej przebudowy społeczeństwa. Ogłosiłbym że obowiązkiem każdego z moich wyznawców jest mieć jak najwięcej dzieci-minimum szóstkę. Z drugiej strony, by ustrzec swoje owieczki przed wpływem szatańskiej ideologii liberalizmu i marksizmu kulturowego :), starałbym się odseparować je od niewiernych. W tym celu budowałbym wyznaniowe instytucje zastępujące państwowe: szkoły, przedszkola, szpitale, domy dziecka, organizacje charytatywne, media, fundacje itd. Wreszcie założyłbym religijną partię polityczną i ostrożnie lobbował za korzystnymi dla swojego związku wyznaniowego rozwiązaniami prawnymi-np. wyższym socjalem dla rodzin wielodzietnych, liberalną polityką imigracyjną wobec moich współwyznawców z innych krajów, prawnym zakazem krytyki mojej sekty pod zarzutem rasizmu, nietolerancji itd. W oficjalnej propagandzie głosiłbym że zależy mi wyłącznie na harmonijnym, pokojowym współżyciu z resztą społeczeństwa, takie tam bzdury. I w końcu, gdy liczba członków mojego kościoła/ummy czy jak to by się nazywało przekroczyła by 30% populacji kraju zmieniłbym ton, coraz natarczywiej domagając się wprowadzenia praw zgodnych z moją religią w rejonach, gdzie jej wyznawcy stanowili by większość. W końcu sięgnąłbym po władzę w całym kraju.

I to byłby znacznie logiczniejszy sposób islamizacji kraju takiego jak Niemcy, Francja albo Holandia niż zamachy i miejska partyzantka, która jedynie zraża społeczeństwa Zachodu do Islamu i pompuje poparcie dla antyislamskiej skrajnej prawicy.
 

Imperator

Generalissimus
1 569
3 556
http://euroislam.pl/muzulmanka-pokieruje-holenderskim-parlamentem/
Posłanka holenderskiej Partii Pracy (PvdA), muzułmanka Khadija Arib, została wybrana na marszałka niższej izby holenderskiego parlamentu.

Arib wygrała końcowe głosowanie przeciwko posłowi VVD, Toniemu Eliasowi, 83 do 51 głosów. Będzie pełniła tę funkcję do marca 2017 roku, kiedy to mają się odbyć następne wybory powszechne. Przywódca Partii Wolności (PVV) Geert Wilders określił wybór Arib jako „czarny dzień w historii”. Jego partia sprzeciwia się temu wyborowi, bo Khadija Arib posiada podwójne holendersko-marokańskie obywatelstwo. Arib urodziła się w Maroku i od 1998 roku jest posłem holenderskiego parlamentu.

Wybór muzułmanki na tak wysokie stanowisko w państwie Zachodu wywołał liczne komentarze w arabskich mediach. Zdaniem wielu arabskich dziennikarzy jest między innymi dowodem na to, że Zachód może zaakceptować obcych, a świat muzułmański powinien uczyć się od zachodnich demokracji i Izraela robić to samo.

Przedstawiamy fragmenty tych komentarzy, za portalem MEMRI.

„Al-Quds Al-Arabi”

Wiadomość o wyborze Khadiji Arib, holenderskiej parlamentarzystki pochodzenia marokańskiego, na marszałka [niższej izby] holenderskiego parlamentu to jedna z tych, które poruszają do głębi i udowadniają, że Arabowie i muzułmanie mogą mieć swoje miejsce pod słońcem mimo strasznych ataków na ich wizerunek na świecie i stopniowej marginalizacji. Przyczyniają się do nich ataki terrorystyczne na świecie przeprowadzane w imieniu ISIS i innych [organizacji]. Odbiciem tego terroryzmu, i jednym z głównych czynników w jego tworzeniu, jest ekstremalna, rasistowska prawica na Zachodzie, która z tego żyje.

Jak można się było spodziewać, lider rasistowskiej prawicowej partii holenderskiej, Geert Wilders, rychło wyraził swoje niezadowolenie z wyboru Khadiji, nazywając ten dzień czarnym dniem w historii holenderskiego parlamentu, ponieważ reprezentuje ona [Khadija] wszystko, co przeciwstawia się rasistowskim, upokarzającym schematom [myślowym] prawicy wobec Arabów i muzułmanów.

Rasistowski obraz [Arabów i muzułmanów, którego] domaga się [Zachód], to obraz tyranów, którzy ciemiężą [swoje] żony i dzieci i [którzy] nie umieją współistnieć z demokracją w sposób pokojowy (ponieważ mają geny arabskie i muzułmańskie). Ale oto kobieta urodzona w Maroku, która przybyła do Europy jako nastolatka, i która współistnieje z zachodnimi organami demokracji, która najpierw została członkiem parlamentu, a później marszałkiem [izby niższej], cały czas utrzymując swoje marokańskie obywatelstwo i dumę ze swojej kultury narodowej.

To ironia, że imię tej posłanki ma znaczenie arabskie i islamskie. Khadija to imię żony proroka Mahometa, a Arib to zdrobnienie lub wariant „Al-Arabi”. Jeśli połączyć to głębokie znaczenie symboliczne z jej miejscem urodzenia, czyli Casablanką, a także z jej emigracją, asymilacją i rozległą działalnością w nowym kraju, otrzymujemy wspaniały, pozytywny obraz, który pokazuje, jak ludzie z kraju [muzułmańskiego], takiego jak nasz, mogą połączyć swój szacunek do kulturowej tożsamości ich [kraju] urodzenia, nie tylko religię, ale też język, kulturę, dom, uczucia, zapachy, kuchnię, gesty, itd., z przywiązaniem do wartości, moralności i kultury kraju, w którym [obecnie] mieszkają, i którego prawo, system i styl życia szanują.

Khadija Arib jest dowodem na to, że kultura Zachodu i jego wartości humanistyczne mogą zaakceptować obcych i jest ona jedną z najlepszych odpowiedzi nas, Arabów i muzułmanów, na zachodni rasizm i wszystkie formy tyranii przeciwko Arabom.

„Al-Ayyam”

Hamada Fara’aneh, dziennikarka w „Al-Ayyam”, dzienniku Autonomii Palestyńskiej, napisała: „Czy możecie sobie wyobrazić, że kobieta zostaje wybrana na marszałka parlamentu w Jordanii, Kopt zostaje wybrany przewodniczącym egipskiego parlamentu, chrześcijanin przewodniczącym Palestyńskiej Rady Narodowej i Rady Ustawodawczej, szyita przewodniczącym parlamentu w Bahrajnie, albo Żyd przewodniczącym parlamentu w Maroku? Jak zareagowałoby Bractwo Muzułmańskie, partie [polityczne] w Iranie, Hizb At-Tahrir, Al-Kaida czy ISIS?

To jest paradygmat, którego brakuje nam w świecie arabsko-muzułmańskim. Szukamy go i pragniemy go osiągnąć, i w ten sposób staramy się zrozumieć trzy rodzaje [mniejszości] etnicznych żyjących pośród nas: Kurdowie, Afrykańczycy i Berberowie, a także Czeczeni, Czerkiesi, Armeńczycy i inni są częścią naszego ludu i naszymi partnerami w zarządzaniu arabskim krajem. A wszyscy obywatele mają równe prawo, bez względu na [tożsamość] etniczną, płeć, religię czy poglądy.

Lewicy, czyli panarabistom i partiom islamskim nie udało się zaprezentować paradygmatu, który warto by naśladować, żeby szerzyć pluralizm i wartości demokratyczne w krajach, gdzie objęli władzę. Co więcej, w większości przypadków nie osiągnęli [tych pozycji] w drodze głosowania, tylko [za pomocą] czołgów, które też pomogły im kurczowo trzymać się [władzy]. W tych kilku przypadkach, kiedy rzeczywiście doszli do władzy przez urnę wyborczą, tak jak Hamas w Palestynie, przyjęli [następnie] „zwycięstwo wojskowe” jako sposób na zachowanie swojej autokracji. Tylko raz wykorzystali wybory [do zdobycia władzy] i teraz się im sprzeciwiają…

Izrael ma coś, co go wzmacnia i pozwala utrzymać mocną pozycję: Zapewnia on ciągłość w rządzie, [a jednocześnie pozwala na] zmiany [samego] przywództwa i na pompowanie w żyły swoich instytucji świeżej krwi poprzez akceptowanie wyników wyborów [które odbywają się] regularnie i cyklicznie.

W żadnym arabskim reżimie nie ma pluralizmu, ekspansji opartej na partnerstwie, ciągłości rządów i akceptacji wyniku wyborów. Ta choroba, jej wpływ i pochodne, nie zatrzymują się na granicy krajów arabskich, czy to monarchia, czy republika. Wpływają na liderów partii lewicowych, panarabistów i partie islamistyczne, którzy pozostaną przy władzy aż do śmierci.

To jest przyczyna klęski, regresu, erozji i niezdolności [do przyjęcia] wartości tej nowej epoki i jej potrzeb. To [też] jedna z przyczyn klęski arabskiej wiosny, jej upadku i zwrotu w stronę przemocy i terroryzmu”.
 
Do góry Bottom