Infowars usunięte z netu

alfacentauri

Well-Known Member
1 164
2 172
FatBantha napisał:
Zobojętnienie na kłamstwa nie jest najzdrowsze, bo podwyższa próg czułości na Zwykły Słowiański Wkurw i uniemożliwia przyjęcia postawy konfrontacyjnej. Charakteryzuje raczej lemingozę ery post-prawdy, której właściwie obojętnie jest, kto nią kieruje i jakie głupstwa opowiada, byle coś w żłobie zostawił.
Dobre:)
Niedawno gadaliśmy o prymitywnej propagandzie i niech przypomnę co pisałeś:
„W przypadku działalności politycznej, w której chcesz skrzyknąć ludzi wobec jakichś problemów czy przeciwnych sił, godzących w ich interesy, potrzebujesz propagandy, a ta nie musi być w całości prawdziwa.
Prawda oraz ideologia to są dwie różne rzeczy i nie widzę powodu, aby się o to fochać.
Można oczywiście zżymać się na to, podobnie jak Wielomscy, kiedy niektóre ideologiczne terminy zyskują popularność (co świadczy o ich sukcesie) i przeszkadzają prawdzie przez wielkie p - Prawdzie. Albo nawet prawdzie przez wielkie, wyboldowane p - Prawdzie. Ale zawsze można podejść do tego na spokojnie, zaznaczyć, że istnieje różnica między ideologią a nauką,

Wcześniej kłamstwa Ci nie przeszkadzały, a teraz wyjeżdżasz, że „zobojętnienie na kłamstwa nie jest najzdrowsze”. Czyżbyś mówił to z autopsji?
kawador napisał:
Nam się nie podoba, że branża techowa w połączeniu z mediami typu CNN czy NYT niemal całkowicie zmonopolizowały proces wymiany informacji. W rezultacie mogą dokonywać selekcji uczestników dyskusji, wpływać na legislację i sterować przebiegiem wyborów. To nie ma nic wspólnego ani z wolnym rynkiem, ani z prywatnym biznesem. To są polityczne departamenty, którym pod koniec 2016 roku na chwilę wymknęły się spod kontroli ich własne platformy i teraz robią wszystko, by już więcej to się nie powtórzyło.
Na mediach społecznościowych nikt nikomu nie każe siedzieć i świat się na nich nie kończy. Masz swojego bloga, jesteś na libnecie. Bez fejsbuka mógłbyś dalej pisać co piszesz. Ale wy alt-rightowcy podobnie jak setki milionów innych ludzi pompujecie społecznościówki. Gdyby alt-rightowcy, libertarianie i wielu innych, którzy mają zastrzeżenia do społecznościówek je porzucili to ich ranga by słabła. Gdybyście dodatkowo prowadzili akcje propagandowe, że te media są obciachowe to one by tym bardziej pikowały w dół. Pomyśl sobie o rozpowszechnianiu haseł „Facebook miejscem tylko dla debili”, „fb-kto się tam pokazuje tego ja nie szanuję”. Na dodatek uderzanie w całą kulturę z nimi związaną – np. hasło „Kto stosuje lajki na fb i poza nim ten jest pedałem”. Obrzydzanie takich miejsc i wszystkiego co się z nimi łączy wiele by załatwiło. Jak ktoś nie jest gotowy na to od razu to mógłby zrywać z mediami społecznościowymi stopniowo, np. wykorzystywać je tylko do dawania linków na zewnątrz, albo umieszczając tam sporadycznie jakieś treści i zaznaczając, że o wiele ciekawiej jest gdzie indziej. Ale czy wy tego chcecie? Z tego co widzę to nie. Społecznościówki nie są ogólnie aż tak ważne, one są ważne dla różnej maści prawaków, bo dzięki nim udało się wybić różnej maści prawicy. Wydaje mi się, że to jest taka gra. Społecznościówki z wiadomych względów was niby nie lubią, ale z drugiej strony generujecie im mnóstwo ruchu i na was zarabiają. Jak by im na serio zależało by was zakneblować to bez problemu by się was wszystkich pozbyły. Więc one tak balansują. Wy niby ich nie cierpicie, ale jakby ich nie było to stracilibyście swą istotną tubę. I ja to widzę tak, że nie zależy wam na ich upadku, a na podporządkowaniu. Takie trudne małżeństwo. Czy nie jest tak? A jak jest inaczej to jakie ma być rozwiązanie kwestii mediów społecznościowych?
inho napisał:
Myślę, że z kontekstu można się domyślić, że chodziło o politykę a nie konkretny rząd.
Było napisane co było. Bez sensu jest kłócić się o interpretacje jak możemy spytać tych co pisali, że media społecznościowe są nieodróżnialne od rządu czy faktycznie tak uważają, czy tak po prostu nie potrafili się wysłowić. A jeśli mają z tym problemy to przecież to nie są wyścigi. Jak ktoś nie ma warunków i czasu by pozbierać myśli to może napisać za tydzień, dwa czy jeszcze później. Z chęcią poczekam aby przeczytać przekonujące argumenty za tą kontrowersyjną tezą, bo jeszcze tu takich nie widziałem.
 
D

Deleted member 427

Guest
alfacentauri napisał:
Na mediach społecznościowych nikt nikomu nie każe siedzieć i świat się na nich nie kończy.

Tak samo na państwie i podatkach świat się nie kończy. Możesz wyjechać na Syberię, zbudować szałas albo zamieszkać w jaskini i jesteś wolny od ich wpływu na twoje życie. Na YouTubie jest nawet kanał - Primitive Technology - który nauczy się rozpalać ogień na 10 sposobów, wyrabiać cegły z błota i kłaść liście na dachu.
 

Redrum

Active Member
702
182
To tylko kwestia czasu.

To samo od 15+ lat, tak samo fałszywe jak twierdzenia o niemożliwości wejścia Polski do UE.


Dziś za nieposłuszeństwo szefostwo korpo w USA może trafić pod byle głupim zarzutem do pierdla, może też spotkać seryjnego samobójcę, jednak najczęstszą formą nacisku jest nasłanie kontroli skarbowej.

Byle zarzutem, czy defraudacje pieniężne i takie tam - pierdółki.
Seryjny samobójca nie istnieje.
Tak, kontrola skarbowa to faktycznie szczyt zamordyzmu i terror dla przeciętnej, normalnie prowadzonej firmy - l i t e r a l l y H i t l e r.

A za Adolfa nikt nikogo z biznesmenów do pieca żywcem nie posyłał, był strzał w łeb. Żywcem do pieca, to wkładali sowieci.

To faktycznie bardzo duże przeoczenie, zmieniające sens i skalę problemu.

Najgorsze w Szwecji jest to, że Szwedzi nawet gdy mówią, że zagłosują na Szwedzkich demokratów, lub Moderatów, to przy urnach rura im mięknie i głosują na czerwoną swołocz. Więc Szwecja jest na granicy upadku.

Tak, a jakby zagłosowali na przewagę SD to Szwecja wstawałaby z kolan.
Zupełnie sprzeczne ciągi zdarzeń udowadniają tą samą retoryką, nihil novi.

A było coś kiedyś ważnego w polityce bez spisku?

Wszystko. Przynajmniej według definicji zawierających to całe nieweryfikowalne pierdolenie o Żydach, Masonach, Komisji Trójstronnej i inne historyczne odpowiedniki tychże.
 
D

Deleted member 427

Guest
A było coś kiedyś ważnego w polityce bez spisku?

Zależy, jak pojmujesz spisek. Jeśli poprzez spisek rozumiesz zakulisowe i/lub niejawne konszachty różnych grup interesu i potem sprzedawanie publice za pośrednictwem usłużnych dziennikarzy słodkiego pierdolenia (dobry przykład z naszego podwórka to Okrągły Stół), wówczas tak - niemal wszystko w polityce jest spiskiem. Wieczorkiewicz dobrze to ujął:

Historyk, który mówi krytycznie o tak zwanej spiskowej teorii dziejów, jest historykiem niepoważnym, hołdującym historii dla idiotów lub prostaczków, którzy wierzą w to, co widzą w telewizji i czytają w gazetach. Jest bowiem historia prawdziwa i historia medialna, fasadowa. Ta prawdziwa w dużej mierze toczy się za kulisami. A za nimi działają przede wszystkim tajne służby.
 

vast

Well-Known Member
2 745
5 808
Jeśli wchodzisz na ich stronę online, to zawierałeś - czytaj regulamin

Co za bzdury wypisujesz? Wchodząc na ich stronę zawierasz umowę? ToS dotyczy ich subskrybentów, na ToS musisz wyrazić zgodę podczas zakładania konta. NYT używa clickwrapów, a nie browsewrapów. Masz:

Untitled_1.jpg


browsewrap-vs-clickwrap-09.jpg


A nawet jeżeli, to w ToS nigdzie nie ma napisane, że NYT zobowiązuje się do prezentowania wyłącznie obiektywnych treści, tak więc twoje zarzuty są absurdalne.

Nie rozumiem tylko twojej gwałtownej reakcji z powodu tego, że ja, czy ktoś inny, po prostu podnosi sprawę tego, że te podmioty stosują cenzurę ideologiczną. Nie kwestionuję tego, że mogą, tylko krytykuję za to, że to robią.

Bo to jest roszczeniowy płacz o pierdoły, które nie są żadną nowością.

Każde medium ma swoją linię ideologiczną. Irytuje mnie natomiast, gdy któreś pozuje na obiektywne jednocześnie propagując np. fanatyczny etatyzm.

Co chwilę o tym piszesz, a ja na ich stronce jeszcze nie zauważyłem żadnej klauzuli, ani żadnego oświadczenia, że zobowiązują się tylko do obiektywnych publikacji. Nie twierdzę, że takie zapewnienia nie istnieją z ich strony, ale jednak chciałbym zobaczyć, gdzie oni coś takiego gwarantują.

Bo są niedokładni/niechlujni w wyrażaniu swojego zdania? Bo traktują rząd jako synonim dla całego państwa czy elity, która nim zarządza?

To niech wyrażają się precyzyjnie i przestaną traktować rząd jako synonim dla elit i nie wiadomo jeszcze czego. To ważne. W szczególności zmienianie definicji rządu jest problematyczne.

Ale w tym wypadku nie było żadnego kierowania się zasadami, tylko emocjonalna reakcja na zwyczajne zakłamanie. Od tego się z reguły zaczyna, a do zasad można dochodzić już post factum, gdy chce się określić granice sensownego/etycznego działania. Sam odruch sprzeciwu jest zdrowy.

Oczywiście, że nie jest. Czy odruch sprzeciwu na obniżenie czyjejś pensji, albo zwolnienie z pracy jest zdrowy? O czym my tu w ogóle dyskutujemy? Rozumiem, że reakcja mogła być emocjonalna, ale oni dalej brną w swoje, w świetle przedstawionych dowodów, ignorując przy tym aspekt prawa własności. Na tym etapie to już chyba nie są emocje, tylko nawoływanie do skalkulowanych ruchów.


Serio, mam ci tłumaczyć? Wiesz doskonale. Działalność zgodna z NAP musi być dozwolona. Jeżeli się z tym nie zgadzasz, to jesteś zwykłym zamordystą, koniec.


Patrz wyżej. I nie mam zamiaru wdawać się w autystyczną dyskusję, jaka mowa jest agresją, a jaka nie.

Ale w sytuacji, w której tak naprawdę ośrodki władzy są różne i jest ich wiele, mają też sprzeczne interesy, można je napuszczać na siebie wzajemnie. Rząd na media, media na rząd, zbrojeniówkę na akademię, wojsko na wywiad albo inne agencje bezpieczeństwa, etc. Niech dostęp do władzy, kasy z budżetu będzie kosztowniejszy a proces zdobywania jej bardziej wyniszczający dla wszystkich graczy. Trzeba byłoby najpierw rozeznać wzajemne resentymenty i podjudzać poszczególne części układu do dysharmonijnego działania, występowania przeciw sobie i tym samym utraty autotytetu, co odbiłoby się także na uśmierceniu ułudy monolityczności państwa.

W Polsce PiS tak robi, waląc w środowiska prawnicze i sędziowskie, umniejszając ich autorytet, uznając je za jakieś zbuntowane korporacje, kasty, które robią co chcą i nie zamierzają akceptować jego kontroli. I vice versa, biurokracja prawnicza podważa autorytet rządu, uznając jego działania za nielegalne, niezgodne z konstytutcją, i tak dalej. Takich wewnętrznych konfliktów można byłoby wywołać o wiele więcej, doprowadzając do totalnej dysfunkcyjności państwa i utraty jego powagi w oczach społeczeństwa.

No to jest jakieś tam rozwiązanie, które można sobie wdrażać, tylko że ja nie widzę, aby strona zbulwersowana działaniami social mediów i "new york times'ów" coś takiego robiła. Przecież oni nie chcą napuszczać wszystkich na wszystkich, tylko walą w jeden filar, czyli lewackie media. Trumpa nie ruszają.

W rząd zawsze można walić, bo jest on głową władzy, jako takiej, ale przecież rząd nie jest całym państwem, tym bardziej gdy istnieje trójpodział władzy. A co z pozostałymi głowami hydry?

To nie są głowy hydry, tylko jej kończyny. Jak odrąbie się głowę, to ręce potwora same uschnął.


Czyli nie masz nawet żadnych podstaw, aby twierdzić, że upomnienie było motywowane ideologicznie.

Nie wiem. Podejrzewam (ale to tylko moje spekulacje), że był to efekt masowego zgłaszania mojego profilu.

No to po prostu facebook wysłał ci generyczne upomnienie, bo ktoś bóldupił i tyle. Cukerberg nie poluje na twój fanpage, możesz spać spokojnie.

Piszą tam regularnie o murzyńskiej przestępczości w USA i wrzucają własne autorskie teksty, czy tylko cytują zagraniczne media? Bo nie czytam ani nie śledzę.

Nie wiem, ale według lewackiego mainstreamu są nazistami. Wystarczy?

Zresztą to i tak bez znaczenia - profil Milo też ciągle wisi. Najwyraźniej Milo i "Breitbart" są tak skompromitowani nawet w środowisku konserwatywnym (patrz Shapiro i jego krytyka obydwu), że polityczne departamenty branży techowej pozwalają im egzystować.

A to już wchodzimy na poziom kontrargumentów zbliżony do płaskoziemstwa. "Facebook banuje prawaków, a jak nie banuje, to znaczy, że są skompromitowani i nie trzeba ich banować". No ja pierdole... I jak tu nie nazywać was foliarzami?
 
Ostatnia edycja:

vast

Well-Known Member
2 745
5 808
Na mediach społecznościowych nikt nikomu nie każe siedzieć i świat się na nich nie kończy. Masz swojego bloga, jesteś na libnecie. Bez fejsbuka mógłbyś dalej pisać co piszesz. Ale wy alt-rightowcy podobnie jak setki milionów innych ludzi pompujecie społecznościówki. Gdyby alt-rightowcy, libertarianie i wielu innych, którzy mają zastrzeżenia do społecznościówek je porzucili to ich ranga by słabła. Gdybyście dodatkowo prowadzili akcje propagandowe, że te media są obciachowe to one by tym bardziej pikowały w dół. Pomyśl sobie o rozpowszechnianiu haseł „Facebook miejscem tylko dla debili”, „fb-kto się tam pokazuje tego ja nie szanuję”. Na dodatek uderzanie w całą kulturę z nimi związaną – np. hasło „Kto stosuje lajki na fb i poza nim ten jest pedałem”. Obrzydzanie takich miejsc i wszystkiego co się z nimi łączy wiele by załatwiło. Jak ktoś nie jest gotowy na to od razu to mógłby zrywać z mediami społecznościowymi stopniowo, np. wykorzystywać je tylko do dawania linków na zewnątrz, albo umieszczając tam sporadycznie jakieś treści i zaznaczając, że o wiele ciekawiej jest gdzie indziej. Ale czy wy tego chcecie? Z tego co widzę to nie. Społecznościówki nie są ogólnie aż tak ważne, one są ważne dla różnej maści prawaków, bo dzięki nim udało się wybić różnej maści prawicy. Wydaje mi się, że to jest taka gra. Społecznościówki z wiadomych względów was niby nie lubią, ale z drugiej strony generujecie im mnóstwo ruchu i na was zarabiają. Jak by im na serio zależało by was zakneblować to bez problemu by się was wszystkich pozbyły. Więc one tak balansują. Wy niby ich nie cierpicie, ale jakby ich nie było to stracilibyście swą istotną tubę. I ja to widzę tak, że nie zależy wam na ich upadku, a na podporządkowaniu. Takie trudne małżeństwo. Czy nie jest tak? A jak jest inaczej to jakie ma być rozwiązanie kwestii mediów społecznościowych?

To oni powiedzą, że jest monopol i nie ma gdzie pójść. Taka dyskusja...

Tak samo na państwie i podatkach świat się nie kończy. Możesz wyjechać na Syberię, zbudować szałas albo zamieszkać w jaskini i jesteś wolny od ich wpływu na twoje życie. Na YouTubie jest nawet kanał - Primitive Technology - który nauczy się rozpalać ogień na 10 sposobów, wyrabiać cegły z błota i kłaść liście na dachu.

Serio, będziesz porównywał "przestań używać twittera" do "spadaj do Somalii"? W tym pierwszym nie możesz pisać swojego peirdololo na czyjejś stronce internetowej, w drugim na swojej ziemi musisz płacić haracz pod groźbą pozbawienia wolności.
 
Ostatnia edycja:
D

Deleted member 427

Guest
vast napisał:
Cukerberg nie poluje na twój fanpage, możesz spać spokojnie.

Oczywiście, że nie poluje na mój fp, bo - jak pisałem wcześniej - mój fp to niszowy agregator o marnym zasięgu. Jeżeli w najbliższej przyszłości zacznie się liczyć i będzie używany jako źródło argumentów w mainstreamie, to mam bana jak w banku.

vast napisał:
"Facebook banuje prawaków, a jak nie banuje, to znaczy, że są skompromitowani i nie trzeba ich banować". No ja pierdole...

No pierdolnij się w łeb, może pomoże.

Facebook banuje fp/ludzi, którzy się liczą i mają albo mogą mieć potencjalnie duży wpływ na szersze masy odbiorców. Nie banuje natomiast skompromitowanych portali, z których w ciągu ostatnich dwóch lat odeszli wszyscy liczący się konserwatyści, czy też wannabe influencerów typu Milo, z którymi kontraktu nie chce podpisać nawet średniej wielkości wydawnictwo.

Jest jeszcze trzecia grupa, których Cukier nie banuje - to ludzie pokroju Davida Duke'a, którzy mają konta na Twitterze i Facebooku i raz na jakiś czas latają do nich media, żeby się spytać, czy popierają Trumpa. Duke odpowiada wtedy grzecznie, że tak, oczywiście, popiera, i konto mu dalej wisi. Na tym polega jego rola.

vast napisał:
Serio, będziesz porównywał "przestań używać twittera" do "spadaj do Somalii"?

Rozmowa dotyczyła wpływu social mediów na polityczne procesy decyzyjne, a nie o moje prywatne użytkowanie Twittera.
 

vast

Well-Known Member
2 745
5 808
Oczywiście, że nie poluje na mój fp, bo - jak pisałem wcześniej - mój fp to niszowy agregator o marnym zasięgu. Jeżeli w najbliższej przyszłości zacznie się liczyć i będzie używany jako źródło argumentów w mainstreamie, to mam bana jak w banku.



No pierdolnij się w łeb, może pomoże.

Facebook banuje fp/ludzi, którzy się liczą i mają albo mogą mieć potencjalnie duży wpływ na szersze masy odbiorców. Nie banuje natomiast skompromitowanych portali, z których w ciągu ostatnich dwóch lat odeszli wszyscy liczący się konserwatyści, czy też wannabe influencerów typu Milo, z którymi kontraktu nie chce podpisać nawet średniej wielkości wydawnictwo.

Jest jeszcze trzecia grupa, których Cukier nie banuje - to ludzie pokroju Davida Duke'a, którzy mają konta na Twitterze i Facebooku i raz na jakiś czas latają do nich media, żeby się spytać, czy popierają Trumpa. Duke odpowiada wtedy grzecznie, że tak, oczywiście, popiera, i konto mu dalej wisi. Na tym polega jego rola.



Rozmowa dotyczyła wpływu social mediów na polityczne procesy decyzyjne, a nie o moje prywatne użytkowanie Twittera.

Powtarzasz brednie z poprzednich postów, nie ma sensu marnować czas na to.

Co ciekawe, najbardziej skompromitowanego prawaka w necie, czyli Alexa Jonesa - wyjebali jak jeden mąż - to tyle odnośnie twojej śmiesznej hipotezy o nie ruszaniu skompromitowanych. EOT.
 
D

Deleted member 427

Guest
Co ciekawe, najbardziej skompromitowanego prawaka w necie, czyli Alexa Jonesa - wyjebali jak jeden mąż - to tyle odnośnie twojej śmiesznej hipotezy o nie ruszaniu skompromitowanych. EOT.

Żaden EOT. Alex Jones nie jest skompromitowany - ma gigantyczną publiczność i same mainstreamowe media przyznają, że odegrał ważną (kto wie, czy nie kluczową) rolę przy wyborze Trumpa na prezydenta. Dlatego go wyjebali nawet z Instagrama.
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 700
To samo od 15+ lat, tak samo fałszywe jak twierdzenia o niemożliwości wejścia Polski do UE.
Nie przypominam sobie nikogo, kto by takie pierdoły powiadał.
Owszem wielu (w tym ja) mówiło o szkodliwości przystąpienia do Eurokołchozu i było przeciwnych wstąpieniu.

Tak, kontrola skarbowa to faktycznie szczyt zamordyzmu i terror dla przeciętnej, normalnie prowadzonej firmy - l i t e r a l l y H i t l e r.
To poczytaj sobie o niszczących kontrolach skarbowych dokonywanych przez bandytów z IRS. W Polsce też jest wiele przypadków, że schorowani właściciele firm po latach doszli do sprawiedliwości po walce ze skarbówką. Jednak firmy zostały zniszczone.

Po drugie. W Polsce w takim ogromie niespójnych i dowolnie interpretowanych przepisów małej firmy w pełni zgodnie z prawem prowadzić się nie da.

Po trzecie. Prędzej firmę można prowadzić normalnie w Somalii czy "zamordystycznych Chinach" niż w USA czy UE.

Pokurwieńcom którzy piszą takie brednie, mam ochotę przestrzelić kolana, skatować na ich zasranych ślepiach ich bękarcie pomioty, a ich łby tych skurwysynów odkurwione od kadłubków, wkopać ich kurwomatkom tam skąd wyszły.

Tak, a jakby zagłosowali na przewagę SD to Szwecja wstawałaby z kolan.
Dokładne tak. Gospodarka by poszła w górę, a kolorowe bydło nastawione na socjal musiałoby wypierdalać tam skąd przyszło.

Skoro wszystko jest jawne, to nie ma również tajemnic handlowych, tajnych porozumień, tajnych rozmów itd.
Każda niejawna działalność jest potencjalnym spiskiem.

Przynajmniej według definicji zawierających to całe nieweryfikowalne pierdolenie o Żydach, Masonach, Komisji Trójstronnej i inne historyczne odpowiedniki tychże.
Tylko tak się dziwnie składa, że po latach część "teorii spiskowych" okazuje się prawdą. Jednak zwolennicy tych teorii, które okazały się prawdziwe, mają do kończ życia łatkę oszołoma, nadaną im przez wrogów spisków.
 
Ostatnia edycja:

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736
Dobre:)
Niedawno gadaliśmy o prymitywnej propagandzie i niech przypomnę co pisałeś:
„W przypadku działalności politycznej, w której chcesz skrzyknąć ludzi wobec jakichś problemów czy przeciwnych sił, godzących w ich interesy, potrzebujesz propagandy, a ta nie musi być w całości prawdziwa.
Prawda oraz ideologia to są dwie różne rzeczy i nie widzę powodu, aby się o to fochać.
Można oczywiście zżymać się na to, podobnie jak Wielomscy, kiedy niektóre ideologiczne terminy zyskują popularność (co świadczy o ich sukcesie) i przeszkadzają prawdzie przez wielkie p - Prawdzie. Albo nawet prawdzie przez wielkie, wyboldowane p - Prawdzie. Ale zawsze można podejść do tego na spokojnie, zaznaczyć, że istnieje różnica między ideologią a nauką,

Wcześniej kłamstwa Ci nie przeszkadzały, a teraz wyjeżdżasz, że „zobojętnienie na kłamstwa nie jest najzdrowsze”. Czyżbyś mówił to z autopsji?
Wcześniej nie pisałem o moim osobistym stosunku do kłamstw, ani tym bardziej preferencjach, po prostu uznałem propagandę za nieodzowną w polityce.

Gdybym miał uszeregować propagandę według swoich preferencji, to zdecydowanie wolę tę, która nie posuwa się do mistyfikacji, zmyśleń czy preparowania faktów (podatną na utratę siły rażenia po demaskacji i obracającą się na niekorzyść tego, kto ją stosuje, ryzykowną dla reputacji użytkownika). To już lepiej stosować tę selektywną, pomijającą kontekst, ale opierającą się na dobrze znanych, sprawdzonych i ustalonych faktach.

Najwyżej cenię propagandę irracjonalną, niezależną od jakichkolwiek faktów, nieweryfikowalną, niemożliwą do empirycznej falsyfikacji, wykorzystującą mitologiczne toposy, stosującą filozoficzne zasady albo opartą na wierzeniach religijnych, której żadne realne zdarzenia w świecie nie są w stanie zachwiać czy osłabić, bo jej podstawa jest umocowana zupełnie gdzie indziej; w głębi poszukiwań metafizycznego sensu i znaczenia istnienia samej rzeczywistości oraz godności naszej egzystencji. Taka propaganda na ogół przenoszona jest w postaci jakiejś nośnej metafory, nie nadającej się przy okazji do literalnego odczytywania, nie wiążącej się z konkretnym czasem i miejscem, ale wiążącej silne emocje, dzięki którym ludzie będą czuć się zobowiązani ją dalej rozpowszechniać. Przy okazji, ten, kto zostaje jej głosicielem oraz interpretatorem zyskuje wpływ, zwłaszcza w momencie kiedy poprzez indywiduację musi zejść z poziomu metafizycznego ogólnika do konkretnego przypadku, by znaleźć bezpośrednie zastosowanie, wskazując co można zrobić, aby pewne wartości zostały zaspokojone w postulowanym metaforycznie ładzie. W tym miejscu zawsze jest jakiś luz interpretacyjny i ludzi można ukierunkowywać tak czy inaczej, aby robili to, czy owo.

Propagandzie opartej na nieweryfikowalnym nie można zarzucić kłamliwości, właśnie dlatego, że również jest nieweryfikowalna. Co nie znaczy, że nie ma żadnego zasięgu, nie znajduje oddźwięku, nie posługuje się wewnętrznymi kryteriami słuszności, nie daje poczucia gratyfikacji, tym którzy się do niej stosują. Ma wszelkie zalety każdej innej propagandy, ale jest niezależna od bezpośrednich prawd i fałszów dotyczących zdarzeń w realnym świecie, nie musi na ich temat posuwać się do kłamstw, bo i cała rzeczywistość pełni dla niej jedynie rolę służebną i jak było naprawdę w sumie nie jest istotne, bo jakkolwiek by nie było, zawsze i tak jest tak a tak.

Tyle odnośnie moich propagandowych preferencji. A to, że na czysto ludzkim poziomie, jestem zmęczony - zwłaszcza propagandą cudzą, produkowaną przez stronnictwa, z którymi się ideologicznie nie zgadzam, to jest zupełnie naturalne. Każdemu piękniej własne szlachetne bąki pachną, niż cudze, ordynarne pierdnięcia.

Tak właściwie, gdyby nawiązać do typologii kłamców, to ja mieściłbym się gdzieś między:

3. Inspirujący (INS)

Kłamie:
celem uzupełnienia często nie pamiętanych faktów przez wykorzystanie swoich umiejętności twórczych, uniesienia i inspiracji.
a

9. Harmonijny (HAR):
Kłamie:
celem uniknięcia konfliktu, kłótni, sprzeczki, waśni. Najczęściej stosuje "bezpieczną" wersję kłamstwa - "białe kłamstwo" które jest alternatywą dla "owijania w bawełnę".

10. Empatyczny (EMP):
Kłamie:
celem uniknięcia niemiłej dla kogoś sytuacji, emocji itp., gdyż sam rozumie, jakby się w takiej sytuacji czuł (ocenianie wg swoich przekonań i ze swojego punktu widzenia – niekoniecznie słusznie). Często stosuje "bezpieczną" wersję kłamstwa - "białe kłamstwo".
Jeśli zdarza mi się wprowadzać innych w błąd, to nie przez kłamstwa wprost, a co najwyżej przemilczenia pewnych kłopotliwych implikacji. Czasem nie wyprowadzam ludzi z błędu, gdy bywa mi to na rękę albo gdy mam nad nimi przewagę wiedzy, ale w sumie przecież akcydentalnie mógłbym jej nie mieć, więc co za różnica... Na milczeniu w służbie nieprawdy też zdecydowanie trudniej kogoś przyłapać a redagować relacje i tak trzeba, więc zawsze można pominąć ciut więcej, bo po co też tyle gadać.

Mój ojciec na przykład lubi kłamać sportowo, starając się aktywnie wprowadzać w błąd swoich rozmówców, wymyślając w ramach wyzwania jak największe banialuki a później starając się je w największym stopniu uprawdopodobnić, testując granice cudzej łatwowierności albo wiarygodności i kompetencji. Na ogół zmyślenia u niego dotyczą nieistotnych trivii, fałszywych ciekawostek, albo rzeczy przynależnych do zakresu wiedzy, którą ktoś powinien posiadać. Kiedy będzie gadać z kimś, kto rzekomo interesuje się historią Chin, wymyśli sobie jakiegoś nieistniejącego cesarza i będzie wypytywał "znawcę" o jego dokonania, kiedy znajdzie kogoś zainteresowanego historią porcelany, zmajstruje jakąś zapomnianą, niszową manufakturę, by tylko pastwić się nad tym, kto mu zacznie potakiwać w sprawie jej istnienia zamiast zaprzeczyć. Albo zmyśli coś w ramach swoich inżynierskich kompetencji, opowiadając banialuki o nowatorskich metodach obróbki metali, które nie mają prawa w rzeczywistości działać.

W sumie, gdyby był młodszy i przynależał do dzisiejszego pokolenia, można by go uznać za nałogowego trolla.

Stanisław Jerzy Lec napisał:
Kłamstwo nie różni się niczym od prawdy, prócz tego, że nią nie jest.
 
Ostatnia edycja:

Claude mOnet

Well-Known Member
1 033
2 337
Wiem, że nie śledzicie spiskowych treści, ale to starcie jest niestety miażdżące dla zwolenników retoryki Jonesa i Infowars. Adam Green rozjechał niczym walec laleczkę barbie, którą był w tym starciu syjonistyczny przedstawiciel Infowars Owen Shroyer (Shroyer czy to amerykańskie nazwisko? :D). Polecam!
 
D

Deleted member 427

Guest
@Claude mOnet

Gubię się już w tym wszystkim. Jeżeli Infowars i Trump są "syjonistami" i przez to są po stronie "zła", czy to oznacza, że 90% dziennikarzy w USA i cała reszta establiszmentu, którzy non stop walą w ich kierunku, stoją po stronie "dobra" i "antysyjonizmu"? To jakiś spisek w spisku?
 

rawpra

Well-Known Member
2 741
5 407
Najwyżej cenię propagandę irracjonalną, niezależną od jakichkolwiek faktów, nieweryfikowalną, niemożliwą do empirycznej falsyfikacji, wykorzystującą mitologiczne toposy, stosującą filozoficzne zasady albo opartą na wierzeniach religijnych, której żadne realne zdarzenia w świecie nie są w stanie zachwiać czy osłabić, bo jej podstawa jest umocowana zupełnie gdzie indziej; w głębi poszukiwań metafizycznego sensu i znaczenia istnienia samej rzeczywistości oraz godności naszej egzystencji.
jakieś przykłady?
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736
Najbardziej oczywiste z brzegu?
Konserwatywna propaganda opierająca się na koncepcjach ładu naturalnego czy porządku bożego - sprzedawanie ludziom dekalogu przez chrześcijan, albo propaganda postaw honorowych, wychowawczych, czy z drugiej strony postępackie prawa człowieka.

Generalnie w każdej propagandzie robionej na rzecz większości "chciejskich", a tym bardziej utopijnych stanowisk, można upatrywać podobnego pierwiastka. Empiria jej nie przeszkadza, bo i tak w większości opiera się na ludzkich pragnieniach, a nie jakichś realistycznych przewidywaniach, założeniach. Taką propagandą nie wyjaśniasz dosłownie ludziom świata, ale dajesz im w niej wizję do jakiej mogą się zbliżać, robiąc co jest zalecane.

Krzysio zdaje się kiedyś opowiadał o postawie najbardziej zindoktrynowanych religijnie żołnierzy, albo mówił, że generalnie Azjaci podatni są na tego rodzaju bodźcowanie, bo można im powiedzieć, że jeśli na polu bitwy naprawdę będą silnie wierzyć, że nic im się nie stanie, to tak w istocie będzie, a jeśli komuś się coś stanie, to znaczy, że wierzył niedostatecznie mocno.

W praktyce jest to oczywiście nieweryfikowalne, ale takie przekonanie jest użyteczne pod względem motywacji i morale grupy, może przekuć się w sprawniejsze jej działanie, ale żeby takie przekonanie w kimś wywołać, potrzebujesz do tego odpowiedniej propagandy. Niezbyt zakotwiczonej w empirii.
 
Ostatnia edycja:

tosiabunio

Grand Master Architect
Członek Załogi
6 980
15 142
Wszyscy dziś o tym trąbią, więc warto w tym temacie to poruszyć. Ukazał się "raport": Alternative Influence: Broadcasting the Reactionary Right on YouTube

https://datasociety.net/wp-content/uploads/2018/09/DS_Alternative_Influence.pdf

Generalnie o tym, jak to nienawistnicy, rasiści i radykałowie korzystają z YT i nawzajem się popmpują i coś trzeba z tym zrobić. MSM podchwyciło i będzie pompować jakiś czas. Alexa już nie ma na YT, czas zabrać się za resztę, fajne pajączki porysowali w dokumencie.

Są pierwsze reakcje:




Przy okazji, dobra lista ludzi, których warto pooglądać od czasu do czasu (poza rzeczywistymi przypałami, ale też może warto wiedzieć, co w trawie piszczy):
  • Andrew Klavan
  • Andy Warski
  • Annand Virk (Bunty King)
  • Antonia Okafur
  • Ayla Stewart (Wife with a Purpose)
  • Ben Shapiro
  • Black Pigeon Speaks
  • Blaire White
  • Blonde in the Belly of the Beast
  • Braving Ruin
  • Bre Faucheux
  • Brittany Pettibone
  • Brooks Heatherly (No Bullshit)
  • Candace Owens (Red Pill Black)
  • Caolan Robertson
  • Carl Benjamin (Sargon of Akkad)
  • Chris Maldonado (Chris Ray Gun)
  • Coach Red Pill
  • Dave Cullen (Computing Forever)
  • Dave Rubin
  • Dennis Prager
  • Derrick Blackman (Some Black Guy)
  • Faith J Goldy
  • Gavin McInnes
  • Henrik Palmgren
  • James Allsup
  • James Damore
  • James O’Keefe
  • Jared Taylor
  • Jean-François Gariépy
  • Jeff Holiday
  • Joe Rogan
  • Jordan Peterson
  • Kraut and Tea
  • Lana Lokteff
  • Larry Elder
  • Lauren Southern
  • Marcus Follin (The Golden One)
  • Mark Collett
  • Martin Sellner
  • Matt Jarbo (Mundane Matt)
  • Michael Knowles
  • Mike Cernovich
  • Mike Enoch
  • Millennial Woes
  • Milo Yiannopolous
  • Mister Metokur
  • Mouthy Buddha
  • Nicholas J Fuentes
  • Owen Benjamin
  • Paul Joseph Watson
  • Richard Spencer
  • Roaming Millennial
  • Sam Harris
  • Stefan Molyneux
  • Stephen Christopher Yaxley-Lennon (Tommy Robinson)
  • Steven Bonnell II (Destiny)
  • Steven Crowder
  • Styxhexenhammer666
  • Taleed Brown (That Guy T)
  • Tara McCarthy
  • Tim Pool
  • Timothy Gionet (Baked Alaska)
  • Tree of Logic
  • Vee
 

inho

Well-Known Member
1 635
4 511
Wszyscy dziś o tym trąbią, więc warto w tym temacie to poruszyć. Ukazał się "raport": Alternative Influence: Broadcasting the Reactionary Right on YouTube

https://datasociety.net/wp-content/uploads/2018/09/DS_Alternative_Influence.pdf

Generalnie o tym, jak to nienawistnicy, rasiści i radykałowie korzystają z YT i nawzajem się popmpują i coś trzeba z tym zrobić. MSM podchwyciło i będzie pompować jakiś czas. Alexa już nie ma na YT, czas zabrać się za resztę, fajne pajączki porysowali w dokumencie.
Mam nadzieję, że mainstreamowe media, które będą zajmować się tym dokumentem, będą podobnie często wspominać o libertarianizmie. :)
 

tolep

five miles out
8 556
15 441
Krzysio zdaje się kiedyś opowiadał o postawie najbardziej zindoktrynowanych religijnie żołnierzy, albo mówił, że generalnie Azjaci podatni są na tego rodzaju bodźcowanie, bo można im powiedzieć, że jeśli na polu bitwy naprawdę będą silnie wierzyć, że nic im się nie stanie, to tak w istocie będzie, a jeśli komuś się coś stanie, to znaczy, że wierzył niedostatecznie mocno.

Nie wiem, czemu mi nagle przyszło do głowy, ze gierki, zwłaszcza FPS, mogą być dobrą szczepionką na tego typu indoktrynację.
Swoją drogą, wydaje mi się że czas masowych wojen typu XX-wiecznego minął. Teoretycznie co prawda ludności jest więcej na tych samych terytorialnie teatrach działań wojennych więc mięso armatnie powinno być tym bardziej tanie, ale przeczuwam, że postęp technologiczny zmienia tu bardzo wiele.
 
Do góry Bottom