III Wojna Światowa

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 703

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 737


View: https://www.youtube.com/watch?v=dwAAcCH0nV4

ŚWIAT
- Ukraińska armia nie ma doświadczenia walki zbrojnej z zawodową armią Federacji Rosyjskiej. Poza tym nie posiada w zasadzie systemu obrony powietrznej, a atak z powietrza wydaje się być jednym z głównym elementów tej potencjalnej inwazji. Wreszcie armia ukraińska nie ma doświadczenia w walce z takimi dużymi jednostkami wojskowymi w warunkach wojny manewrowej na znacznym obszarze lądowym. A mówimy o możliwości ataku z Krymu, z Naddniestrza, ze wschodu Ukrainy i także z terenów Białorusi - mówi w rozmowie z Interią Krzysztof Nieczypor, analityk Ośrodka Studiów Wschodnich, ekspert z zakresu Ukrainy.
Rozmawiamy też o tym, czy Ukraińcy i Ukrainki - także ci w Polsce - mogą spodziewać się wezwania do wojska, "koniu trojańskim" jakim jest Donbas i konsekwencjach ewentualnej wojny dla Polski.
Justyna Kaczmarczyk, Interia: Będzie wojna na Ukrainie?
Krzysztof Nieczypor, ekspert z zakresu Ukrainy w Ośrodku Studiów Wschodnich: - Jest wojna na Ukrainie. W Donbasie toczy się od 2014 roku i kosztowała życie 14 tys. osób, a zdrowie przynajmniej kilkudziesięciu tysięcy rannych.
Jak dzisiaj pan ocenia ryzyko eskalacji konfliktu i szerokiej inwazji rosyjskiej?
- Uważam, że jest wysokie. To co obserwujemy przy rosyjskiej granicy z Ukrainą i na Białorusi to sytuacja bez precedensu. Choć właściwie siły Federacji Rosyjskiej mają pełną możliwość ataku na Ukrainę od 2014 roku, ryzyko wojny w ciągu ostatnich kilku-kilkunastu tygodni znacząco wzrosło.
Mają możliwość, a nie atakują. Co się zmieniło akurat teraz?
- Trzeba zrozumieć rosyjską strategię negocjacyjną. Moskwa zawyża stawkę - domaga się porządku w Europie na własnych zasadach. Żąda gwarancji nierozszerzenia Sojuszu Północnoatlantyckiego na byłe republiki Związku Radzieckiego czy zakazu lokalizowania baz i sprzętu wojskowego na terenie krajów, które zostały przyłączone do NATO po 1997 roku, czyli w tym również Polski. To są dla Stanów Zjednoczonych i państw Zachodu warunki nie do przyjęcia, podważałyby wiarygodność i sens istnienia NATO. Rosja nie mogła nie przewidzieć, że te postulaty zostaną odrzucone, albo wręcz celowo stawia warunki nie do przyjęcia. To taktyka obliczona na budowanie napięcia, przekonywania całego świata o bardzo realnej perspektywie wybuchu konfliktu zbrojnego, gdzie jedynym rozwiązaniem uniknięcia spełnienia się tej wizji jest wypełnienie rosyjskich żądań. Moskwa negocjuje z Zachodem, rozpoczynając z takiego wysokiego pułapu, by mieć możliwość osiągnięcia rzeczywistych celów - schodzenia po drabinie negocjacyjnej. I tu trzeba pamiętać, że w cieniu dyskusji o możliwej inwazji Rosji na Ukrainę mamy rozmowy dotyczące rozwiązania konfliktu w Donbasie.
Kto rozmawia?
- W Paryżu obradują właśnie doradcy przywódców państw biorących udział w tzw. formacie normandzkim, czyli przedstawicieli Francji, Niemiec, Rosji i Ukrainy. Od grudnia 2019 roku nie było spotkania na poziomie przywódców tych państw, dzisiejsze rozmowy dotyczą wznowienia tego formatu. Cała rozgrywka wokół możliwej eskalacji sytuacji na granicy rosyjsko-ukraińskiej w pewnej mierze będzie dotyczyła Donbasu i żądania Rosji, by rozwiązać ten konflikt na jej warunkach.
Chodzi o Donbas, ale przecież mówił pan, że ryzyko szerokiej inwazji na Ukrainę w ostatnim czasie wzrosło.
- Tak, bo licytowanie się dla osiągnięcia realnych korzyści to jedno i tę perspektywę trzeba widzieć. Ale musimy też zwrócić uwagę, że Ukraina dla Rosji jest najważniejszym obszarem poradzieckim, który jest postrzegany przez Kreml jako naturalna strefa rosyjskich wpływów. Dlatego Rosja może dążyć do tego, żeby w sposób trwały i stabilny zachować Ukrainę w buforze oddzielającym ją od Zachodu.
Brytyjskie służby mówiły o wstawieniu w Kijowie prorosyjskiego polityka. Jakie są na to szanse?
- To jest stały element dążeń rosyjskich na Ukrainie. Chodzi o stworzenie takiej sytuacji, gdzie rząd w Kijowie sam z siebie będzie realizował politykę Rosji. Tu znowu przykładem jest Donbas. Dlaczego Moskwa nie uznaje tzw. republik ludowych na wschodzie Ukrainy? Celem działań rosyjskich jest doprowadzenie do tego, żeby Ukraina sama działała po linii Kremla. Dla rosyjskiego budżetu, potencjału politycznego, gospodarczego i społecznego utrzymywanie tak dużego kraju jak Ukraina jest ponad miarę. Dlatego tworzone są właśnie takie quasi-republiki, para-państwa, które stają się narzędziami politycznymi, by kontrolować sytuację na Ukrainie.
- To właśnie poziom tej licytacji, gdzie w grę wchodzą tzw. porozumienia mińskie, podpisane we wrześniu 2014 roku i potem w lutym 2015 roku pod presją widma eskalacji konfliktu. W sierpniu 2014 r. doszło do klęski ukraińskiej armii pod Iłowajskiem, w styczniu 2015 pod Debalcewem. To były dwie duże porażki ukraińskich wojsk z siłami zbrojnymi Rosji. Udział rosyjskiej armii w tych potyczkach nie podlega żadnej wątpliwości. Pod groźbą dalszych postępów sił rosyjskich na Ukrainie podpisano - pod okiem niemieckich i francuskich mediatorów - mińskie postanowienia. Mam wrażenie, że Rosjanie dążą do powtórzenia tej sytuacji.
Jak z perspektywy czasu ocenia pan te mediacje?
- Dziś właściwie każdy polityk ukraiński, który dąży do realizacji porozumień mińskich, jest skazany na śmierć polityczną, jeśli chodzi o poparcie społeczeństwa. W protokole znalazły się zapisy trudne do przyjęcia przez Ukrainę. Mowa m.in. o amnestii dotyczącej działań na terenie Donbasu, co oznacza, że żadnej z osób, które były zaangażowane po stronie separatystycznej i rosyjskiej także w zbrodnie wojenne, nie spotka kara. W porozumieniach jest zapisana też gwarancja zmian konstytucyjnych, które nadają Donbasowi autonomię w bardzo szerokim zakresie - prowadzenia własnej polityki zagranicznej, gospodarczej, posiadania własnych organów sądowych, służb policyjnych i możliwości zawierania umów gospodarczych z krajami sąsiednimi. Tak sformułowane warunki czynią z Donbasu konia trojańskiego, który ma skutecznie blokować wszelkie ruchy Ukrainy w stronę integracji z NATO i Unią Europejską.
Ukraińcy mogą spodziewać się mobilizacji i powołania do wojska?
- Takie wezwania już kilkakrotnie były realizowane. Także w ramach nowo powstałej struktury wojskowej w Ukrainie, czyli oddziałów obrony terytorialnej, jest przewidziana możliwość mobilizacji i mężczyzn, i kobiet. Ta ostatnia kwestia wzbudziła ogromne emocje, prezydent Wołodymyr Zełenski wycofywał się z pierwotnych założeń. Zgodnie z nimi wezwane do wojska mogły być kobiety o określonych zawodach - na liście było 100 profesji. Pod presją społeczną Zełenski zarekomendował ministrowi obrony narodowej przegląd tej listy, którą finalnie znacznie okrojono.
Wciąż jednak są Ukrainki, które mogą spodziewać się wezwania do wojska?
- Tak, przede wszystkim przedstawicielki zawodów medycznych, służb mundurowych i też określonych grup zawodów inżynieryjnych - takich, które mogłyby wspomóc kraj w momencie ewentualnej eskalacji militarnej.
W Polsce mieszka dziś około 1,3 mln Ukraińców. Część z nich też może zostać zmobilizowana do armii?
- To zależy od indywidualnej sytuacji każdego z tych ludzi i tego, czy ma uregulowany stosunek do służby wojskowej. Zakładam, że są osoby, które takie wezwanie mogą dostać.
Jeszcze tydzień temu prezydent Zełenski studził emocje i mówił, że zagrożenie ze strony Rosji jest nie większe niż osiem lat temu.
- To może być zaskakujące, że władze w Kijowie dość sceptycznie odnoszą się do perspektywy wybuchu wojny w dużej skali. Na groźbę rosyjskiej agresji reagują z dużą wstrzemięźliwością, zdecydowanie większą niż Zachód. Stamtąd doniesienia o możliwej inwazji słychać było już końcem października 2021 roku. Natomiast Kijów na poważnie zaczął rozstrzygać tę kwestię w drugiej połowie listopada, i to po rozmowach z Waszyngtonem. Wówczas przy okazji szczytu klimatycznego w Glasgow prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski rozmawiał z prezydentem USA Josephem Bidenem i sekretarzem stanu Antonym Blinkenem. Odbyła się również wizyta Dymytro Kułeby, czyli szefa dyplomacji, w Waszyngtonie. Dopiero po tych spotkaniach mieliśmy pewną zmianę narracji w kwestii groźby użycia siły przez Federację Rosyjską. Ale nawet po tym władze w Kijowie dość wstrzemięźliwie odnosiły się do możliwości ataku wojsk rosyjskich w pełnej skali.
Dlaczego?

- Świadczy o tym choćby to ubiegłotygodniowe wystąpienie Zełenskiego, kiedy mówił, że doniesienia o możliwej eskalacji to forma presji psychologicznej wywieranej na społeczeństwo. Z jednej strony można uznać, że wobec realnego zagrożenia władze Ukrainy starają się nie dopuścić do paniki. Z drugiej jednak, usypiają w ten sposób czujność społeczeństwa. W tej sytuacji rozwój wypadków może być zupełnie nieprzewidywalny.
To jakim sługą narodu jest dzisiaj Zełenski? Czy jego pozycja jest na tyle mocna, żeby w sytuacji kryzysu był w stanie poprowadzić swój kraj?
- Poparcie dla Wołodymyra Zełenskiego jest relatywnie wysokie. Co prawda od kiedy objął dwa i pół roku temu fotel prezydenta, ono spada, ale zdecydowanie mniej i wolniej niż to było w przypadku jego poprzedników. Ci w kilka miesięcy po wyborach byli już "niewybieralni", to znaczy ich poparcie topniało do poziomu, który uniemożliwiał ponowne objęcie urzędu. U Zełenskiego jest inaczej - gdyby wybory odbywały się dziś, on ponownie zostałby prezydentem i to jest sytuacja bez precedensu. W ostatnim czasie podejmuje bezpardonową walkę z politycznymi przeciwnikami - m.in. Rinatem Achemtowem, najbogatszym obywatelem Ukrainy, czy byłym prezydentem Petrem Poroszenką. Tego pierwszego na początku grudnia Zełenski oskarżył o potencjalny zamach stanu, tego drugiego o wspieranie organizacji terrorystycznych i zdradę stanu. Podjęcie się takiej walki politycznej w sytuacji realnej groźby inwazji sąsiedniego kraju świadczy również o tym, że władze ukraińskie w pewnym stopniu bagatelizują to zagrożenie.
Ale dlaczego to robią? Nie widzą? Przywykli do wojny, że już nie robi to na nich wrażenia?
- Nie wykluczam, że tak może być. Ukraińcy codziennie są informowani o kolejnych rannych i zabitych na wschodzie kraju. I społeczeństwo, i decydenci przyzwyczaili się do tej sytuacji. Tylko, że walki w Donbasie dotyczą kilkusetkilometrowego pasa tzw. linii rozgraniczenia, to wojna pozycyjna na stosunkowo niewielkim obszarze. Natomiast w sytuacji pełnowymiarowej inwazji wojsk rosyjskich mówimy o kilkutysięczno kilometrowej granicy, nie tylko z Rosją, ale też z Białorusią. To zupełnie zmienia perspektywę.
Słychać, że dzisiejsza armia Ukrainy to już nie ta sama armia co w 2014 roku.
- Owszem, tylko że wtedy praktycznie jej nie było, a teraz rzeczywiście jest - tę zmianę nietrudno zauważyć, ale to nie jest wojsko zdolne do skutecznego przeciwstawienia się armii Federacji Rosyjskiej. Mitologizuje się obecnie jej zdolność do odporu ataku ze strony Moskwy, mówiąc, że jest wyćwiczona i doświadczona. Rzeczywiście od 2014 roku armia ukraińska jest w stanie wojny, ale to walki pozycyjne na statycznym froncie, głównie w formie ostrzałów artyleryjskich, precyzyjnego strzelectwa snajperskiego, ewentualnie przy użyciu punktowego ataku dronów. Armia ukraińska nie ma doświadczenia w walce z zawodowym wojskiem. Na tzw. linii rozgraniczenia walczą głównie ochotnicy - z Rosji, ale też lokalni awanturnicy, w tym bandyci, osoby o dość poszlakowanej opinii. Są dowodzeni przez rosyjskich oficerów, natomiast to nie jest regularna, zawodowa armia rosyjska. Nie można mówić, że to doświadczenie walki zbrojnej z siłami Federacji Rosyjskiej. Poza tym ukraińska armia nie posiada w zasadzie systemu obrony powietrznej, a atak z powietrza wydaje się być jednym z głównym elementów tej potencjalnej inwazji. Wreszcie armia ukraińska nie ma doświadczenia w walce z takimi dużymi jednostkami wojskowymi w warunkach wojny manewrowej na znacznym obszarze lądowym. A mówimy o możliwości ataku z Krymu, z Naddniestrza, ze wschodu Ukrainy i także z terenów Białorusi. To szeroki teatr działań, który byłby ogromnym wyzwaniem dla armii ukraińskiej.
Co konflikt zbrojny na Ukrainie znaczy dla Polski?
- Niesie ze sobą przede wszystkim zagrożenia związane z ewentualną migracją uchodźców z terenów objętych działaniami wojennymi. To sytuacja bardzo realna i na to Polska powinna być przygotowana.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 737

Koncentracja rosyjskich wojsk wokół Ukrainy obejmuje również gromadzenie zapasów krwi i innych materiałów medycznych — poinformowała w piątek Agencja Reutera opierająca się na trzech anonimowych źródłach w służbach wywiadowczych USA.
Wczoraj, 20:52
Konkretne wskaźniki, takie jak poziom zapasów krwi, mają kluczowe znaczenie dla określenia, czy Rosja byłaby gotowa do przeprowadzenia inwazji na Ukrainę, gdyby prezydent Władimir Putin wydał taki rozkaz — zaznaczyli rozmówcy agencji.

Pentagon już wcześniej informował, że elementem wzmocnienia obecności rosyjskich wojsk wokół Ukrainy jest również rozmieszczenie "wsparcia medycznego". Ujawnienie dostaw krwi to ważne doprecyzowanie tych doniesień, które ma duże znaczenie dla określenia gotowości bojowej Rosjan — pisze Reuters.
— To nie gwarantuje, że nastąpi atak, ale nie przeprowadzałbyś następnego ataku, gdybyś nie miał tego pod ręką — skomentował emerytowany amerykański generał Ben Hodges.

Rosja zgromadziła zapasy krwi przy granicy w ostatnich tygodniach

Trzech amerykańskich urzędników nie zdradziło w rozmowie z agencją, kiedy dokładnie USA wykryły dostawy krwi do jednostek przy granicy z Ukrainą, ale dwóch z nich powiedziało, że miało to miejsce w ostatnich tygodniach.
Rosyjskie ministerstwo obrony, Biały Dom i Pentagon nie odpowiedzieli albo odmówili komentarza w tej sprawie — pisze Reuters.
Władze Rosji wielokrotnie zaprzeczały, iż planują inwazję na Ukrainę, ale podkreślały, że ich kraj czuje się zagrożony ściślejszymi więzami Kijowa z Zachodem.
Jak informowało ministerstwo obrony w Kijowie, Rosja rozmieściła wokół granic Ukrainy ponad 127 tys. żołnierzy różnych formacji, liczne systemy uzbrojenia, a także zapasy amunicji i szpitale polowe.
 

NoahWatson

Well-Known Member
1 297
3 200

Koncentracja rosyjskich wojsk wokół Ukrainy obejmuje również gromadzenie zapasów krwi i innych materiałów medycznych — poinformowała w piątek Agencja Reutera opierająca się na trzech anonimowych źródłach w służbach wywiadowczych USA.
Wczoraj, 20:52
Konkretne wskaźniki, takie jak poziom zapasów krwi, mają kluczowe znaczenie dla określenia, czy Rosja byłaby gotowa do przeprowadzenia inwazji na Ukrainę, gdyby prezydent Władimir Putin wydał taki rozkaz — zaznaczyli rozmówcy agencji.

Pentagon już wcześniej informował, że elementem wzmocnienia obecności rosyjskich wojsk wokół Ukrainy jest również rozmieszczenie "wsparcia medycznego". Ujawnienie dostaw krwi to ważne doprecyzowanie tych doniesień, które ma duże znaczenie dla określenia gotowości bojowej Rosjan — pisze Reuters.
— To nie gwarantuje, że nastąpi atak, ale nie przeprowadzałbyś następnego ataku, gdybyś nie miał tego pod ręką — skomentował emerytowany amerykański generał Ben Hodges.

Rosja zgromadziła zapasy krwi przy granicy w ostatnich tygodniach

Trzech amerykańskich urzędników nie zdradziło w rozmowie z agencją, kiedy dokładnie USA wykryły dostawy krwi do jednostek przy granicy z Ukrainą, ale dwóch z nich powiedziało, że miało to miejsce w ostatnich tygodniach.
Rosyjskie ministerstwo obrony, Biały Dom i Pentagon nie odpowiedzieli albo odmówili komentarza w tej sprawie — pisze Reuters.
Władze Rosji wielokrotnie zaprzeczały, iż planują inwazję na Ukrainę, ale podkreślały, że ich kraj czuje się zagrożony ściślejszymi więzami Kijowa z Zachodem.
Jak informowało ministerstwo obrony w Kijowie, Rosja rozmieściła wokół granic Ukrainy ponad 127 tys. żołnierzy różnych formacji, liczne systemy uzbrojenia, a także zapasy amunicji i szpitale polowe.
Nie chce mi się szukać i przeklejać, ale już nawet niemiecki wywiad w okolicach tego newsa przyznał, że Rosja jest gotowa na inwazję.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 737
Raczej nie ma jak się już z tego wycofać. Potrzeba tylko pretekstu.

Świat
Poniedziałek, 31 stycznia (18:56)

Rosja przygotowuje uzasadnienie do wznowienia agresji przeciwko Ukrainie - powiedział stały przedstawiciel Ukrainy przy ONZ Serhij Kyslyca podczas debaty w Radzie Bezpieczeństwa ONZ. Dodał, że wraz z siłami morskimi i powietrznymi Rosja zgromadziła 130 tys. żołnierzy wokół granic jego kraju. Przed jego wystąpieniem salę opuścił ambasador Rosji Wasilij Nebenzia.
- Widzimy falę rosyjskiej dezinformacji, fałszywe oskarżenia o wojskowym ataku (...) To dowód na to, że Rosja nie zamierza deeskalować sytuacji i przygotowuje się do uzasadnienia możliwej agresji - powiedział Kyslyca.
Dyplomata skrytykował próby swojego rosyjskiego odpowiednika, który powołał się na słowa prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego wzywającego do powstrzymania się od paniki jako dowodu na brak nowego bezpośredniego zagrożenia wojną.

Ambasador: Ukraina nie ma planów ofensywy na Donbas

Przedstawiciel Ukrainy stwierdził, że obecne rozmieszczenie rosyjskich wojsk przekracza normalny poziom, a ich liczebność wokół Ukrainy - wraz z siłami powietrznymi i morskimi - przekracza 130 tys.
Kyslyca zaznaczył, że Ukraina nie ma żadnych planów ofensywy na Donbas ani innych ofensywnych działań.
Według agencji TASS przed wystąpieniem Kyslycy salę posiedzeń Rady Bezpieczeństwa ONZ opuścił ambasador Rosji Wasilij Nebenzia.

Sekretarz japońskiego rządu Hirokazu Matsuno poinformował, że Japonia rozważa nałożenie na Rosję sankcji w przypadku jej agresji na Ukrainę. Te doniesienia skomentował ambasador rosyjski w Tokio Michaił Galuzin, który zasugerował, że wrogie Rosji działania ze strony Japonii mogłyby wpłynąć na dalsze rozmowy dotyczące przekazaniu rządowi japońskiemu spornych wysp na Oceanie Spokojnym – przekazała agencja Kyodo.
Dzisiaj, 14:31
  • – Myślę, że te wypowiedzi na temat tzw. silnych działań przeciwko Rosji przynoszą skutki przeciwne do zamierzonych. Nie przyczyniłyby się one do tworzenia dobrej, pozytywnej atmosfery dialogu między Rosją a Japonią – ocenił rosyjski ambasador na konferencji prasowej
  • Ambasador Galuzin zasugerował, że postawa Japonii w sprawie Ukrainy może zaważyć na dalszych losach rozmów dotyczących deklaracji z 2018 r.
  • Michaił Galuzin skrytykował również możliwość rozszerzania wpływów NATO na Wschód, która jego zdaniem rodzi "głęboki i systematyczny kryzys"
Premier Japonii Fumio Kishida zapewnił w styczniu w rozmowie z prezydentem USA Joe Bidenem, że Tokio podejmie "silne działania w odpowiedzi na jakikolwiek atak" Rosji na Ukrainę. Główny sekretarz japońskiego rządu Hirokazu Matsuno oświadczył we wtorek, że władze rozważają, jakie środki mogłyby zostać użyte.
– Myślę, że te wypowiedzi na temat tzw. silnych działań przeciwko Rosji przynoszą skutki przeciwne do zamierzonych. Nie przyczyniłyby się one do tworzenia dobrej, pozytywnej atmosfery dialogu między Rosją a Japonią – ocenił rosyjski ambasador na konferencji prasowej.

Spór o wyspy na Oceanie Spokojnym

Wszelkie sankcje "zaprzeczyłyby porozumieniu pomiędzy naszymi przywódcami, aby rozwijać wszechstronne relacje dwustronne" – powiedział Galuzin, odnosząc się do porozumienia z 2018 r. dotyczącego przyspieszenia rozmów na temat formalnego układu pokojowego po drugiej wojnie światowej. Ambasador zasugerował, że postawa Japonii w sprawie Ukrainy może zaważyć na dalszych losach tych rozmów.
W deklaracji z 2018 r. Rosja zapowiedziała przekazanie Japonii dwóch z czterech spornych wysp na Oceanie Spokojnym, które Rosjanie nazywają Kurylami Południowymi, a Japończycy – Terytoriami Północnymi. Z powodu sporu o te wyspy oba kraje nie podpisały formalnego układu pokojowego po wojnie.
Galuzin skrytykował również możliwość rozszerzania wpływów NATO na wschód, która jego zdaniem rodzi "głęboki i systematyczny kryzys". Na pytanie o cel niedawnych wspólnych ćwiczeń wojskowych Chin i Rosji odparł natomiast, że zacieśnianie współpracy w sferze bezpieczeństwa przez "dwa sąsiednie kraje jest naturalne".
Pekin dyplomatycznie, ale wyraźnie poparł działania Kremla wobec Ukrainy, oceniając, że zgłaszane przez Moskwę obawy o bezpieczeństwo są uzasadnione i muszą być potraktowane poważnie. Według ekspertów Chiny i Rosja są nieformalnymi sojusznikami w konfrontacji z USA i dążą do rewizji obecnego porządku międzynarodowego.
 
Ostatnia edycja:

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 737
A skąd Bloomberg wie o czym gadał Putin z Puchatkiem przez telefon?
Pewnie z podobnego źródła, co The New York Times dowiadujący się o tym, że wojnę ma sprowokować niskobudżetowy mockument.

W każdej redakcji siedzi jakiś wysłannik z razwiedki, dzięki czemu wywiad już na miejscu może odpowiadać za gatekeeping i wie o czy będzie pisać prasa oraz w drugą stronę - może puszczać cywilom przecieki, tak aby odpowiedni przekaz szedł w świat, gdy zajdzie taka potrzeba.

Ot, czwarta władza.

3 lut, 19:49 aktualizacja 3 lut, 21:39
Stany Zjednoczone zdobyły informacje wywiadowcze na temat rosyjskiego planu inwazji na Ukrainę, której pretekstem miało być fałszywe wideo oparte na ostatnich kampaniach dezinformacyjnych — informuje jeden z najważniejszych amerykańskich dzienników "The New York Times". Rosja, jak twierdzi amerykańska administracja, zamierzała wykorzystać zainscenizowane nagranie do oskarżenia Ukrainy o atak na rosyjskojęzyczną ludność. Głos w sprawie zabrał także rzecznik Pentagonu John Kirby, który potwierdził medialne doniesienia.
  • Nagranie miało przedstawiać m.in. sfałszowany ukraiński sprzęt wojskowy, drony produkcji tureckiej i aktorów grających rosyjskojęzycznych żałobników
  • Celem prowokacji miałoby być wywołanie oburzenia na ukraińskie władze i stworzenie pretekstu do inwazji
  • — W przeszłości byliśmy świadkami tego typu operacji ze strony Rosji, więc ważne byśmy je dostrzegali i nagłaśniali — podkreślił rzecznik Pentagonu John Kirby, który poinformował o ustaleniach amerykańskiego wywiadu

Rosja szuka pretekstu do inwazji. Wywiad USA wykrył plan rosyjskiej prowokacji

— Wywiad USA wykrył plan rozbudowanej rosyjskiej prowokacji, która zakłada sfabrykowanie ataku rzekomych sił ukraińskich na Rosję lub zamieszkane przez Rosjan tereny Ukrainy, sfilmowanie tej inscenizacji i posłużenie się nią jako pretekstem do ataku na Kijów — ogłosił w czwartek rzecznik Pentagonu John Kirby.
Tym samym Kirby potwierdził wcześniejsze doniesienia dzienników "The New York Times" i "Washington Post".
O planach sfabrykowania ataków ukraińskiego wojska i wykorzystaniu ich jako pretekstu do rosyjskiej inwazji na Ukrainę poinformował również w czwartek rzecznik Departamentu Stanu Ned Price. Jeden z możliwych scenariuszy tych działań zakłada produkcję propagandowego wideo — dodał.
Price podkreślił, że USA upubliczniają te informacje, by ujawnić zakres destabilizujących Ukrainę działań Kremla i odwieść Rosję od kontynuowania tej "niebezpiecznej kampanii".
"To jasny i szokujący dowód na niesprowokowaną agresję Rosji i jej podstępne działania mające zdestabilizować Ukrainę" - napisała w odpowiedzi na przedstawione przez amerykańską administrację informacje minister spraw zagranicznych Wielkiej Brytanii Lis Truss. Dodała, że Wielka Brytania będzie nadal ujawniała rosyjskie podstępy i demaskowała propagandę Kremla, a Moskwa musi porzucić wrogie zamiary wobec swojego sąsiada i zwrócić się w stronę dyplomatycznego rozwiązania napięć z Kijowem.

Fejkowe nagranie jako usprawiedliwienie rosyjskiej inwazji

Zdaniem amerykańskiego wywiadu, rosyjski plan zakłada stworzenie drastycznego, propagandowego nagrania, które zawierałoby sceny zainscenizowanych eksplozji, pokazywałoby zwłoki i aktorów grających żałobników.
Rzecznik Pentagonu John Kirby dodał, że aby film wydawał się bardziej wiarygodny, ma być w nim przedstawione używane przez ukraińską armię uzbrojenie, w tym sprzęt zachodniej produkcji.
Najważniejsze ustalenia amerykańskiego wywiadu dotyczące tej prowokacji zostały odtajnione i przekazane w ostatnich dniach władzom w Kijowie oraz europejskim sojusznikom — informuje agencja AP. Zauważa jednocześnie, że Pentagon nie przedstawił żadnych szczegółowych informacji potwierdzających przygotowywaną prowokację.
Czwartkowe doniesienia przedstawicieli amerykańskiego rządu to ostatnie z serii wysuwanych przez USA i Wielką Brytanię ostrzeżeń o tym, że Rosja planuje prowokację, by uzyskać fałszywy pretekst do rozpoczęcia wojny z Ukrainą — pisze AP.
Wielka Brytania informowała ostatnio o powiązanych z rosyjskim wywiadem ukraińskich politykach, którzy mogliby przy wsparciu Kremla obalić prezydenta Ukrainy Wołodymyra Zełenskiego i zainstalować w Kijowie przychylny Moskwie rząd.
Źródła: The New York Times/Washington Post/Associated Press/PAP
 

NoahWatson

Well-Known Member
1 297
3 200
Fikcyjny parlament i obozy internowania. "Bild" pisze o planach Rosji wobec Ukrainy po inwazji
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 737
Amerykańscy sojusznicy podbudowują tubylcze morale.

Oprac.: Zofia Magdziak
Świat
Dzisiaj, 6 lutego (10:49)

W wypadku inwazji Rosji, Kijów może upaść w ciągu 72 godzin. Może zginąć 15 tys. ukraińskich żołnierzy - poinformował - według źródeł Fox News - przewodniczący Kolegium Połączonych Szefów Sztabów gen. Mark Milley podczas zamkniętego spotkania w Kongresie. Z doniesień stacji wynika też, że Stany Zjednoczone obawiają się ogromnego kryzysu uchodźczego, który może zostać wywołany przez konflikt zbrojny na Ukrainie.
Według doniesień stacji Fox News, zamknięte spotkanie w Kongresie odbyło się w dniach 2-3 lutego.

Prognozy dot. możliwości obronnych Ukrainy

W trakcie obrad, przewodniczący Kolegium Połączonych Szefów Sztabów gen. Mark Milley miał powiedzieć, że jeśli Rosja przeprowadzi inwazję na Ukrainę, stolica państwa może upaść w ciągu 72 godzin.
Jak potwierdzają źródła Fox News, gen. Milley stwierdził także, że w wyniku konfliktu może zginąć 15 tys. żołnierzy ukraińskich i 4 tys. żołnierzy rosyjskich.
W trakcie spotkania, niektórzy członkowie Kongresu mieli wyrazić opinię, że administracja prezydenta Joe Bidena niewystarczająco szybko reaguje na prośby Kijowa dotyczące wsparcia militarnego.
Jak podaje Fox News, w związku z potencjalnym konfliktem na Ukrainie, USA obawiają się także kryzysu uchodźczego i imigracyjnego, wywołanego przez uciekających z ojczyzny Ukraińców.

Media o planach Rosji wobec Ukrainy po inwazji

Rosyjski atak na Ukrainę jeszcze się nie rozpoczął, ale agencje wywiadowcze już mają informacje o planach Rosji po ewentualnym zajęciu Ukrainy. Ma powstać pseudo-parlament i obozy internowania - wynika z raportu wywiadu zagranicznego, do którego dotarł niemiecki dziennik "Bild".
Wywiad uważa "pełną inwazję za najbardziej prawdopodobny scenariusz w chwili obecnej". Według jego oceny, miałoby to nastąpić "przed końcem lutego, ale nie później niż w marcu". "Jeśli, oczywiście, Putin nie zmieni zdania" - jak się podkreśla.
"Według raportu, rosyjska armia planuje okrążyć i oblegać główne miasta kraju po zniszczeniu ukraińskich sił w terenie" - pisze w sobotę gazeta.
Następnie w miastach miałyby zostać zaktywizowane komórki wywiadowcze, które już wcześniej przeniknęły do struktur ukraińskich i agenci wpływu w otoczeniu polityków potencjalnie lojalnych wobec Putina, a dodatkowo do miast mieliby wejść "agenci wywiadu". Ich zadaniem byłoby "ustanowienie w miastach odpowiednich prorosyjskich kierownictw", które następnie "zgodziłyby się poddać i przekazać" władzę rosyjskim okupantom.

Służby mają przejąć "obiekty strategiczne"

W dalszej kolejności rosyjskie służby wywiadowcze mają "przejmować obiekty strategiczne, eliminować zagrożenia, werbować współpracowników i ustanawiać nowe przywództwo w zdobytych miastach".
Według raportu, do którego, jak zapewnia "Bild", udało się dotrzeć gazecie, praktyka ta miałaby być stosowana w kluczowych miastach do czasu, aż wszystkie metropolie Ukrainy "pokojowo" przejdą pod rosyjską kontrolę.
"Następnie reżim Putina planuje utworzenie fikcyjnego parlamentu, tak zwanej Rady Ludowej" - czytamy w "Bildzie".
Służba wywiadowcza podsumowuje: "owa Rada Ludowa stanie się marionetkowym organem ustawodawczym Ukrainy, naszpikowanym 'przedstawicielami ludu', wcześniej wyselekcjonowanymi przez rosyjski wywiad".
Z Rady Ludowej wyłoniłby się "rząd zastępczy", który od tej pory rządziłby krajem w całkowitej zależności od Rosji. Te "biurokratyczne manewry", według oceny wywiadu, nadałyby rosyjskiej okupacji "pozorów demokracji i poszanowania prawa".
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 703
A ci co "obalili komunizm" w Polsce to nie byli wypromowani przez USA?
Nie. To była masoneria wypromowana przez francuską (głównie) i włoską masonerię oraz żydokomuna z nadania (patrz: błagalne listy Michnika do towarzyszy sowieckich, gdzie pisał że "oni nas wymordują") komunistów z Moskwy. Dopiero potem część z nich się "przewerbowała".


Wracając do tematu wątku czyli III Wojny... Armia USA ma problemy z powodu szprycy.
https://www.bibula.com/images/131112/COVID%20Vaccine%20Data-All%20US%20Death%20by%20Year.png


Oto kilka kolejnych danych, które wyciekły z wojskowej bazy danych DMED. W wyniku (przymusowego) szczepienia wszystkich żołnierzy wszystkich rodzajów sił zbrojnych Stanów Zjdnoczonych, zanotowano między innymi:

  • problemy neurologiczne – wzrost o 1000% (z 82 tys. przypadków rocznie, do 863 tysięcy przypadków w ciągu zaledwie 11 miesięcy roku 2021 – dalej: YTD)
  • zatorowość płucna (Pulmonary embolisms) – wzrost o 467% (z 746 rocznie do YTD 3489)
  • diagnozy chorób nowotworowych – wzrost o 300% (z 38,700 przypadków rocznie, liczonych jako średnia z ostatnich pięciu przedpandemicznych lat, do 114,645 w ciągu 11 miesięcy 2021 roku)
  • zapalenie mięśnia sercowego (myocarditis / zawały serca)– wzrost o 296% (z 612 rocznie do YTD 1650)
  • zapalenie mięśnia sercowego (myocarditis / klasyfikowane osobno)- wzrost o 285% (z 127 rocznie do YTD 363)
  • zapalenie osierdzia (pericarditis) – wzrost o 175% (z 589 rocznie do YTD 1,029)
  • Zespół rozsianego wykrzepiania wewnątrznaczyniowego (disseminated intravascular coagulation – DIC) – wzrost o 1,175% (z 7 przypadków rocznie do YTD 87)
  • zawał mózgu (cerebral infarction) – wzrost o 393% (YTD 3438)
  • Objaw Bella (Bell’s palsy) – wzrost o 319% (YTD 1470)
  • Zespół Guillaina-Barrégo (Guillain–Barré syndrome – GBS) – wzrost o 250% (YTD 3635)
  • bóle w klatce piersiowej (chest pain) – wzrost o 1,529% (z 4892 rocznie do YTD 74813)
  • duszności (dyspnea / difficult or labored breathing) – wzrost o rose 905% (z 4968 rocznie, do YTD 44990)
  • stwardnienie rozsiane / choroby demielinizacyjne (multiple sclerosis / demyelinating disease) – wzrost o 487% (YTD 3444)
  • małopłytkowość immunologiczna (immune thrombocytopenic purpura) – wzrost o 322% (YTD 564)
  • ludzki wirus niedoboru odporności (HIV) – wzrost o 590% (z 454 rocznie do YTD 2681)
  • nowotwór (neoplasms) – wczesny i ostrzegawczy wskaźnik nowotworu złośliwego – wzrost o 296% (YTD 114645)
  • krwotok podpajęczynówkowy (nontraumatic subarachnoid hemorrhage – SAH) – wzrost o 312% (YTD 1,858)
  • niepłodność u kobiet – wzrost o 471%
  • nieregularność, zaburzenia miesiączkowania (menstrual irregularity) – wzrost o 476% (YTD 22938)
  • defekty porodowe (congenital disorder) u dzieci urodzonych przez kobiety służące w siłach zbrojnych – wzrost o 156%
  • poronienia (spontaneous abortions / miscarriages) – wzrost o 306% (W latach 2016-2020, zanotowano średnio 1499 przypadków rocznie. YTD 4602).
  • niedobór odporności (Immunodeficiency) – wzrost o 275% (YTD 3172)
(Dane pochodzą z The Georgia Record i zostały skompilowane przez Terminal CWO)
 
Ostatnia edycja:

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 737

Z przechwyconych rozmów rosyjskich wojskowych wynika, że obawiają się oni, że koszty agresji przeciwko Ukrainie mogą być wyższe, niż spodziewa się tego prezydent Władimir Putin — podała w poniedziałek telewizja CNN, powołując się na źródła w służbach.
Dzisiaj, 17:08
  • Podsłuchanymi mieli być funkcjonariusze służb i wojska, którzy według CNN w rozmowach również wyrażali frustrację z powodu odkrycia i publikacji rosyjskich planów przez państwa zachodnie
  • Jeden z rozmówców CNN stwierdził, że w ostatnim czasie rosyjskie plany zmieniły się, sugerując, że obawy wyrażane przez osoby podsłuchane mogły być wzięte pod uwagę
  • CNN cytuje też wysokiego rangą oficjela z Europy, który również miał stwierdzić, że rosyjski plan inwazji może być trudny w realizacji
Według źródeł kanału przechwycone rozmowy mają świadczyć, że "niektórzy rosyjscy przedstawiciele martwili się, że inwazja na Ukrainę na dużą skalę byłaby kosztowniejsza i trudniejsza", niż wydaje się to Putinowi i jego otoczeniu. Podsłuchanymi mieli być funkcjonariusze służb i wojska, którzy według CNN w rozmowach również wyrażali frustrację z powodu odkrycia i publikacji rosyjskich planów przez państwa zachodnie.

W ostatnich tygodniach władze USA i Wielkiej Brytanii publikowały szczegóły dotyczące domniemanych rosyjskich planów organizacji pretekstu dla inwazji i przejęcia władzy przez lojalistów Kremla w Kijowie.
Jeden z rozmówców CNN stwierdził, że w ostatnim czasie rosyjskie plany zmieniły się, sugerując, że obawy wyrażane przez osoby podsłuchane mogły być wzięte pod uwagę.
CNN cytuje też wysokiego rangą oficjela z Europy, który również miał stwierdzić, że rosyjski plan inwazji może być trudny w realizacji.
— W ocenach, które widzimy, jasne jest, że niektórzy ludzie po stronie rosyjskiego wojska nie rozumieją w pełni, jaki jest plan gry — powiedziało źródło telewizji.

Nawet 50 tys. ofiar cywilnych inwazji na Ukrainę

Według oceny Pentagonu przekazanej amerykańskim mediom przez przedstawicieli administracji rosyjska inwazja na Ukrainę na pełną skalę mogłaby zakończyć się zajęciem Kijowa w dwa-trzy dni, ale kosztem ok. 3-10 tys. rosyjskich żołnierzy, 5-25 tys. żołnierzy ukraińskich i 25-50 tys. ofiar cywilnych oraz może wywołać falę 1-5 mln uchodźców. Zdaniem administracji atak może nastąpić "w każdej chwili", choć Rosja zgromadziła dotychczas ok. 70 proc. sił potrzebnych do agresji na pełną skalę.
Mimo wciąż napływających pod granice Ukrainy wojsk oraz okrętów zmierzających w kierunku Morza Czarnego Waszyngton — według CNN — nie ma pewnych informacji na temat tego, czy w Moskwie podjęto decyzję o ataku i ewentualnej jego formie. Według źródeł telewizji wynika to z tego, że choć amerykańskie służby mają dobry wgląd w dyskusje rosyjskich dyplomatów i wojskowych, to nie dotyczy to szczytów władzy na Kremlu. Jedno z cytowanych źródeł telewizji stwierdziło jednak, że dyplomatyczna ścieżka do rozwiązania kryzysu jest obecnie "węższa niż kiedykolwiek".
Źródło: PAP
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 737
Zupełnie się nie spodziewałem, że pierwsze sygnały pęknięć morale pójdą właśnie ze strony Rosji a nie NATO, a tu się może okazać, iż Putina wywiozą tam na taczkach, bo rosyjskie społeczeństwo wojny nie chce, bo ma dość biedy. Z drugiej strony może powyższe doniesienia są efektem znanego jeszcze z ZSRR wewnętrznego konfliktu o władzę między wojskowymi a KGBistami. Dlatego mamy weteranów stawiających się Putinowi.

Chińczycy prosili, aby nie wojować w trakcie igrzysk, ale z drugiej strony dzień bez niusów o eskalacji konfliktu, dniem straconym.
A zatem...

Oprac.: Artur Pokorski
Zadaniem amerykańskich żołnierzy 82. dywizji powietrznodesantowej, którzy przybyli w ostatnich dniach do Polski, będzie ewakuacja obywateli USA z Ukrainy w razie rosyjskiej inwazji - informuje "The Wall Street Journal". Biały Dom zatwierdził plan Pentagonu w tej sprawie.
Według źródeł w administracji, z którymi rozmawiał "Wall Street Journal" żołnierze 82. dywizji powietrznodesantowej rozlokowanej na Podkarpaciu mają zapewnić wsparcie logistyczne w celu koordynowania ewakuacji Amerykanów z Polski, którzy wcześniej przybędą z terytorium Ukrainy w przypadku rosyjskiej inwazji. Gazeta zakłada, że ewakuowani Amerykanie przekroczą granicę prawdopodobnie drogą lądową.
W najbliższych dniach ma się rozpocząć stawianie "punktów kontrolnych, obozów namiotowych i innych tymczasowych instalacji" po polskiej stronie granicy z Ukrainą, by przygotować się na przybycie Amerykanów opuszczających to państwo.
Plan nie zakłada wkroczenia żołnierzy na Ukrainę ani lotów ewakuacyjnych. "Żołnierze nie są upoważnieni do wjazdu na Ukrainę i nie będą ewakuować Amerykanów, ani latać samolotami z jej terytorium" - powiedzieli urzędnicy.
Według szacunków w Kijowie i innych miastach naszego wschodniego sąsiada przebywa ok. 30 tys. obywateli USA.

Uniknąć scenariusza afgańskiego

Według gazety władze w Waszyngtonie chcą uniknąć scenariusza z sierpnia ubiegłego roku, kiedy w pośpiechu ewakuowano ok. 100 tys. Amerykanów i Afgańczyków z Kabulu. Niektórzy z dowódców koordynujących akcję sprzed kilku miesięcy mają pojawić się w Polsce.
W afgańskiej ewakuacji uczestniczyli również żołnierze 82. dywizji powietrznodesantowej. "To było niechlujne wycofanie. Nie chcemy chaotycznego wycofania się z Ukrainy" - cytuje "WSJ" jednego ze swoich rozmówców z departamentu obrony.
"Inni urzędnicy stwierdzili, że takie planowanie ewakuacji jest rozważnym środkiem, niezależnie od doświadczeń afgańskich" - czytamy. Autorzy tych słów zaznaczyli, że realia afgańskie były inne niż te na Ukrainie.
Amerykanie zakładają, że "rząd i armia Ukrainy raczej nie upadną tak jak Afganistan" w przypadku rosyjskiej inwazji na pełną skalę. Eksperci w Waszyngtonie mają zakładać, że Rosja jest bardziej skłonna do zajęcia części terytorium niż całego państwa, a sama inwazja może trwać przez dłuższy czas.

Apel Bidena ws. opuszczenia Ukrainy

Zarówno prezydent Joe Biden, jak i inni przedstawiciele władz wielokrotnie w ostatnim czasie radzili swoim obywatelom opuścić Ukrainę w związku z zagrożeniem wojną, twierdząc że jeśli dojdzie do rozpoczęcia rosyjskiej inwazji, władze mogą nie być w stanie im pomóc w ewakuacji.
Według oceny Pentagonu rosyjska inwazja na pełną skalę może wywołać falę 1-5 mln uchodźców z Ukrainy.
 

hrab

Well-Known Member
246
438
Putin gra tylko na kolejną zimną wojnę. Kto wie, może tak naprawdę tylko dzięki temu jest w stanie uratować własny tyłek?
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 703
Putin gra tylko na kolejną zimną wojnę. Kto wie, może tak naprawdę tylko dzięki temu jest w stanie uratować własny tyłek?
Moim zdaniem Putin został wciągnięty do gry i gra tak jak najlepiej potrafi.
Nie musi się bać o własny tyłek. No bo co mu zagraża? Jakiś pizdek typu Nawalny? Bez jaj.
 

NoahWatson

Well-Known Member
1 297
3 200
Chińczycy prosili, aby nie wojować w trakcie igrzysk, ale z drugiej strony dzień bez niusów o eskalacji konfliktu, dniem straconym.
Prosić mogą, ale czy Putin będzie ryzykował dla chwilowych trudności dyplomatycznych z Chinami odkładaniem w czasie inwazji, na którą wpływa ma m.in. pogoda? Wątpię. Gdy pogoda dopisze to Putin zaatakuje.
 

Sorasil

Well-Known Member
160
487
Szczerze wątpię, by takie igrzyska miały decydujący wpływ na datę ataku, prędzej właśnie czekanie na odpowiednią pogodę. Zresztą - igrzyska kończą się już niedługo, a nad granice wciąż docierają kolejne oddziały rosyjskiego wojska. W sumie teraz panuje wielki szum informacyjny i wiemy tylko tyle, co do nas dociera i co jesteśmy w stanie odsiać z tego wszystkiego.
 
Do góry Bottom