Gotujemy :D

Ciek

Miejsce na Twoją reklamę
Członek Załogi
4 881
12 264
A w sklepie szynka parmeńska czy tam coś, to niby pieczone jest, gotowane? :)

Wędlin poddawanych intensywnej obróbce termicznej jest ogólnie niewiele.
 

pampalini

krzewiciel słuszności
Członek Załogi
3 585
6 855
Ale to skąd się wzięło to powszechne przekonanie, że nie wolno jeść surowej wieprzowiny? Dzieło globalistów z NWO, lobby pszenicowego i poławiaczy wielorybów? Czy może chodzi o to, że suszenie działa podobnie jak obróbka termiczna?
 

Ciek

Miejsce na Twoją reklamę
Członek Załogi
4 881
12 264
Wieprzowina jest postrzegana jako najbardziej ryzykowana ze względu na włośnicę. Problem w tym, że przetrwalniki włośnia potrafią przetrwać nawet niezbyt intensywne smażenie większych kawałków mięsa, dlatego podstawową ochroną przed włośniem jest badanie mięsa.

Oprócz pasożytów problemem mogą być bakterie. Są one jednak mniej groźne i nawet ich wystąpienie w pożywieniu nie zawsze oznacza problemy. Organizm może sobie z nimi poradzić, a na dodatek uodparnia się na nie. Dlatego właśnie ja zawsze powtarzam, że z perspektywy nadciągającego nieubłaganie AKAPu warto pomyśleć o stosownych zmianach diety i zwyczajów, które nas na niego przygotują. Od czasu do czasu właśnie warto zarzucić trochę surowizny drugiej klasy świeżości i nie przesadzać z osobistą higieną, a nawet okresowo zrobić sobie urlop od mydła :)

Sól zabija bakterie, chociaż jej podstawową funkcją nie jest zabijanie, a hamowanie procesu ich namnażania. Różne bakterie mają jednak różną odporność na sól. Najbardziej odporne są te występujące w rybach morskich. Ogólnie nie jest to sposób pewny, ale warto peklowanie zrobić. Czosnek też zabija bakterie. Pewności natomiast nigdy nie ma. Dlatego każde mięso powinno być badane, a im mniej przetworzone będziemy spożywać, tym wyższej jakości powinno ono być, przede wszystkim możliwie świeże.
 

tomislav

libnet- kowidiańska tuba w twojej piwnicy!
4 777
13 006
Z powodu lęku przed włośnicą, notorycznie "przeciągałem" polędwiczki wieprzowe :(

Koniec końców zrezygnowałem z nich i powoli odchodzę od wieprza. Obecnie zajadam się rybami (rozważam króliki, baraninę, gęsi, perliczki i kaczki), ostatnio zaś testowałem twierdzenie, że intensywna obróbka termiczna mięsa wydłuża jego trawienie i daje poczucie zalegania. Królikiem doświadczalnym stał się stek z antrykotu (niestety Lidl, ale dość drogie, chów z Irlandii) i powiem tyle: mięso medium rare nie dość, że smaczne, to jest jak balsam dla układu trawiennego.

Odradzałbym jednak surowe bądź półsurowe ryby ze względu na liczne pasożyty, chyba, że zaopatrujecie się np. w jakimś LaMare czy innym burżujstwie. Inna sprawa, że indywidualna zdolność immunologiczna może być tu sporym czynnikiem różnicującym, podejrzewam, że nawet w przypadku wieprzowego włośnia. Nie ryzykowałbym.
 

tomislav

libnet- kowidiańska tuba w twojej piwnicy!
4 777
13 006
Słyszałem coś innego. Badania tyczą się próbki z serii, więc jedna na ileś tam. Dodatkowo, by zdiagnozować włośnicę, trzeba użyć czasochłonnej metody odwirowania próbek. Chyba, że jest inaczej i skrupulatnie bada się wycinki z każdego wieprzka, w co aż trudno uwierzyć.
 

Grzechotnik

Well-Known Member
988
2 224
Masz rację. Od czerwca obowiązują nowe przepisy - obecnie nie jest już wymagane badanie każdej sztuki, wystarczy 10%, ale tylko od gospodarstwa oficjalnie uznanego za gospodarstwo stosujące kontrolowane warunki w pomieszczeniach inwentarskich.
Kiedyś był obowiązek badania każdej sztuki, też się zdziwiłem, gdy znajomy rolnik mi to powiedział.
Rozporządzenie: http://www.izbawetbial.pl/files/2014-216R.pdf
 

tomislav

libnet- kowidiańska tuba w twojej piwnicy!
4 777
13 006
Czyli jak widać, nie warto ryzykować. Dla małej przyjemności tu i teraz, potem w najlepszym razie dożywotnia świadomość obecności w różnych mięśniach otorbionych wapnem larw i dożywotnie napierdalanie bólem plus możliwość wielu ciekawych powikłań i toksykacja organizmu. To się jeszcze daje leczyć, pod warunkiem jednak, że nie dojdzie do zarażenia inwazyjnego.
 

Ciek

Miejsce na Twoją reklamę
Członek Załogi
4 881
12 264
Nie słyszałem w ogóle o przypadkach zakażenia włośniem po zjedzeniu mięsa świńskiego. Biorąc pod uwagę, że w sklepach duża część wędlin i kiełbas jest ze świń, do tego dochodzi mięso, które też czasem się zjada surowawe, a włośnie nie tak łatwo zajebać nawet w wysokiej temperaturze, to chyba nie jest zbyt powszechne zagrożenie.

U mnie w rodzinie jest przypadek włośnia po mięsie dzika. Dzików się boję, nie jadam.

Kurde, przeszła mi ochota na te wędliny :( @tomkiewicz może jeszcze napiszesz, że św. Mikołaja nie ma? :(
 

tomislav

libnet- kowidiańska tuba w twojej piwnicy!
4 777
13 006
Eeee... wędlin się nie boję, już drugi rok z rzędu zamawiam u znajomego swojskie wyroby, ale kurwa ... zaraz, chwila, mam jakieś nerwobóle w mięśniach. Teraz Ty mi odebrałeś Mikołaja Ciek :(

Jak to nie da się zajebać włośnia w wysokiej temperaturze? Parzenie mięsa i potem wędzenie nie pomaga?
 

Ciek

Miejsce na Twoją reklamę
Członek Załogi
4 881
12 264
Masz na myśli preparat wędzarniczy? To pewnie zabija tylko ludzi ;)

Tak na szybko, z wiki:
Metody wędzenia
  • wędzenie zimne: 16–22 °C
  • wędzenie ciepłe: 22–40 °C
  • wędzenie na gorąco: 40–90 °
http://pl.wikipedia.org/wiki/Wędzenie
Cooking Pork products to a minimum internal temperature of 160°F will kill most species of Trichinella
http://en.wikipedia.org/wiki/Trichinella_spiralis
Podkreślenia są moje. 160 F to bedzie lekko ponad 70 C na oko. Mam piekarnik z taką jakby sondą / termometrem, tylko raz jej użyłem, ale za to się dowiedziałem, że piec może być na 220 stopni, a pieczeń w środku mieć 100 ;)

Nie jestem ekspertem od żywności i żywienia, czytałem tylko, że włosień to twardy zawodnik i nie zawsze obróbka wystarcza. Gdyby było z tym faktycznie źle, to już byłaby prawdziwa epidemia.
 

tomislav

libnet- kowidiańska tuba w twojej piwnicy!
4 777
13 006
Nie jestem ekspertem od żywności i żywienia, czytałem tylko, że włosień to twardy zawodnik i nie zawsze obróbka wystarcza. Gdyby było z tym faktycznie źle, to już byłaby prawdziwa epidemia.
Czytam "twardy zawodnik" i od razu widzę Obcego i jego wszystkie formy :) Nie wiem, czy to się tyczy akurat włośnia, ale ponoć nasza pierwsza bariera antypasożytnicza, jaką jest kwas solny, zamiast zabić, uwalnia te bydlęta z ochronki, by se mogły zawędrować potem w różne miejsca w człowieku.

Ponoć efekty daje szybkie zamrożenie, a potem długotrwałe mrożenie w temp. poniżej -20C. Ale tego typu info bardziej na Wędlinach Domowych. Ci jednak mają tam jakieś niezdrowe restrykcje w regulaminie forum.
 

workingclass

Well-Known Member
2 135
4 154
Tak na szybko, z wiki:
Metody wędzenia
  • wędzenie zimne: 16–22 °C
  • wędzenie ciepłe: 22–40 °C
  • wędzenie na gorąco: 40–90 °
Tez o tym myślałem, ze przy wędzeniu nie uzyskuje się jakiś specjalnie wysokich temperatur.
Jak kupowałem ten kawałek polędwicy wieprzowej do suszenia, to kumpel mi powiedział żebym lepiej z wołowina próbował, potem poczytałem ze właściwie żadne mięso na surowo nie jest całkowicie bezpieczne, znam tylko jedna osobę, która zaraziła się włośniem z mięsa świni hodowlanej, (niebadane i niedosmażone mięso, było sąsiedzkim poczęstunkiem pod wódeczkę).
 

workingclass

Well-Known Member
2 135
4 154
Ja tam sobie zaryzykuje od czasu do czasu, takiego suszonego, postaram się tylko mieć mięso z pewnego źródła. Tak jak i tatara czasem przekąszę.
 

tomislav

libnet- kowidiańska tuba w twojej piwnicy!
4 777
13 006
@workingclass, "całkowite bezpieczeństwo" czegokolwiek to mit i nikt normalny tym się nie przejmuje. W przeciwnym razie, ludzie nie opuszczaliby domu. Przykładowo, jadąc na rowerze, wraz z kurzem możesz połknąć oocysty glisty psiej lub ludzkiej. Na klamkach i niemal wszystkich powierzchniach, które po wielokroć są dotykane, czai się chlamydia. Nie ma się jednak czym przejmować, bo normalnie silny organizm, z całym tym gównem radzi sobie doskonale w przedbiegach. Normalny, zdrowy człowiek nie boi się brudnych rąk, surowego jedzenia i ziemi.

Ale włosień jest inny. Jest jak rak trzustki, która będąc organem produkującym hormony, "rozpryskuje" komórki nowotworowe po całym ciele podczas sekrecji i sprawa jest pozamiatana już po diagnozie. Różnica w tym, że z włośniem można żyć przy odrobinie szczęścia.

Na dowód, że brud jest OK, powiem, że od momentu, kiedy jakieś 20 lat temu zacząłem jeździć na rowerze przez okrągły rok, zaaplikowałem se tyle naturalnych "szczepionek", że pozbyłem się problemów z zatokami. I to po pierwszej przejeżdżonej zimie.
 
Do góry Bottom