Główny temat o kosmosie

Siegfried

Active Member
108
246
Uniwersytet Adama Mickiewicza będzie miał własną planetoidę

W roku stulecia Uniwersytetu Poznańskiego, poznańscy astronomowie postanowili umieścić swoją Alma Mater po wsze czasy wśród gwiazd. Skontaktowali się z czeskimi kolegami, którzy mają na koncie odkrycia wielu planetoid – okruchów skalnych, krążących po orbitach wokół Słońca – prosząc o nazwanie jednej z nich nazwą związaną z UAM. Wybrano obiekt o numerze katalogowym 96765.

https://kopalniawiedzy.pl/planetoida-96765-Uniwersytet-Adama-Mickiewicza-Poznanuniversity,30453
 

Maksymiliana

Everyday Hero
316
176
W latach 60 ZSRR myślało, że na Wenus są oceany, gdy wysłali sondę Wenera, wyposażyli w czujniki takie, które są identyczne na ziemi. Byli przekonani, że Wenus jest podobna do Ziemi. Jednak Wenus okazała się tak diabelnie odmienna od Ziemi, że sonda Wenera po prostu stopiła się w drobny pyłek. Ponoć też przeciążenia sięgały 300 G, co na logikę idąc - z człowieka zostałaby mokra plama.

Ciekawostka: pierwsze sondy były wyposażone w kulę z proporczykiem ZSRR i medalem okolicznościową przedstawiającą Ziemię oraz 4 najbliższe planety... no i oczywiście że ZSRR przybyło, ZSRR to wysłał i wszystko to zasługa ZSRR.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 794
Planeta X to czarna dziura?
Astronomia
1 godz. 39 minut temu

Na obrzeżach Układu Słonecznego jakiś nieznany obiekt wpływa na ścieżki odłamków lodowych i skalnych krążących wokół Słońca. Tym obiektem może być tajemnicza Planeta X, nazywana także Dziewiątą Planetą. Problem w tym, że obiekt ten prawdopodobnie nie jest nawet planetą.

Od 2016 roku astronomowie z całego świata poszukują dowodów potwierdzających istnienie Planety X, która miałaby ukrywać się gdzieś za orbitą Neptuna. Niektórzy łączyli ją z niechybną zagładą ludzkości, inni twierdzili, że tak naprawdę nie istnieje. Jak to bowiem możliwe, by tak masywna planeta krążyła na obrzeżach Układu Słonecznego.

Nowe badania sugerują, że przyciąganie grawitacyjne rzekomej Planety X pochodzi tak naprawdę od pierwotnej czarnej dziury. To rodzaj małej czarnej dziury uformowanej podczas Wielkiego Wybuchu.

Chociaż istnienie pierwotnych czarnych dziur nie zostało potwierdzone, niektórzy naukowcy twierdzą, że wszechświat jest ich pełen. Jeżeli faktycznie istnieją, takie czarne dziury mogłyby stanowić 80 proc. wszechświata, którego nie jesteśmy w stanie dostrzec. Obiekty te mogą być zbudowane przez ciemną materię, która stanowi większość materii we wszechświecie. Nie widać jej, choć można zauważyć jak przyciąga grawitacyjnie obiekty w kosmosie.

Czy zatem tajemnicza Planeta X może być pierwotną czarną dziurą? Naukowcy zaproponowali nowe sposoby wytropienia tego niezwykłego obiektu.

- Gdy zaczniesz myśleć o bardziej egzotycznych obiektach, takich jak pierwotne czarne dziury, myślisz w nieszablonowy sposób. Uważamy, że zamiast szukać ich w świetle widzialnym, powinniśmy przeprowadzać obserwacje w promieniowaniu gamma lub promieniowaniu kosmicznym - powiedział James Unwin, fizyk teoretyczny, jeden z autorów badań.

Planeta X może wyjaśniać dziwne orbity odległych obiektów. Na obrzeżach Układu Słonecznego znajdują się tysiące małych lodowych ciał, które tworzą region zwany Pasem Kuipera. Sześć z tych obiektów wydaje się mieć dziwaczne orbity, które może wskazywać na nietypowe źródło przyciągania grawitacyjnego.

W 2016 r. symulacje komputerowe i modele matematyczne ujawniły, że winowajcą może być tajemnicza odległa planeta, której nigdy nie widzieliśmy. Wspomniana Planeta X, zwana także Dziewiątą Planetą. Naukowcy obliczyli, że planeta ta może mieć masę do 10 razy większą od masy Ziemi i krążyć w odległości 20 razy większej niż Neptun. Wykonanie pełnego obiegu wokół Słońca zajmuje jej 10-20 tys. lat. Dla porównania, Pluton potrzebuje na to 248 lat.

Planeta X mogła uformować się w taki sam sposób, jak dobrze znane gazowe olbrzymy - Jowisz, Saturn, Uran i Neptun - zaczynając od lodowego jądra przechwytującego otaczający gaz. Obiekt ten mógł zbliżyć się zbyt blisko do Jowisza lub Saturna, a w wyniku oddziaływania grawitacyjnego zostać wyrzucony na obrzeża Układu Słonecznego, gdzie porusza się teraz po ekscentrycznej orbicie.
Ponieważ obiekt wywiera potężne oddziaływanie grawitacyjne na duży obszar Układu Słonecznego, astronomowie nazwali go "najbardziej planetarną planetą w Układzie Słonecznym". Ale wcale nie musi być on planetą. Zamiast tego może być pierwotną czarną dziurą.

W ramach nowego badania naukowcy przyjrzeli się danym dotyczącym dziwnych orbit sześciu obiektów Pasa Kuipera, a także włączyli ostatnie obserwacje dotyczące tego, jak światło przemierzające Układ Słoneczny wydaje się zaginać z powodu obiektu, którego nie odkryliśmy. Oba te zjawiska są prawdopodobnie spowodowane interferencją nieznanych obiektów, z których każdy ma podobną masę. Może być nim pierwotna czarna dziura.

Pierwotna czarna dziura na obrzeżach Układu Słonecznego miałaby wielkość kuli do kręgli o masie 10 Ziem. Możliwe także, że pierwotnych czarnych dziur jest kilka.

Naukowcy odpowiedzialni za nowe badania powiedzieli, że bezpośrednie obserwacje tajemniczego obiektu mogą pomóc ustalić, czy jest to planeta, czy czarna dziura. Polowanie na Planetę X powinno obejmować poszukiwanie ruchomych źródeł promieniowana rentgenowskiego, promieniowania gamma i innych rodzajów promieniowania, które wskazywałyby na krawędzie czarnej dziury.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 794
Hahaha, idealizm FTW! Który z czopków mamy Ci zaaplikować doodbytniczo, Neo? Czerwony czy niebieski?

Fizycy zdobyli nowe dowody na to, że wszechświat jest hologramem
Technauka
Dzisiaj, 2 lutego (12:32)

Zawiłości świata fizyki kwantowej już na początku lat 90. ubiegłego wieku zaprowadziły niektórych naukowców do konkluzji, że wszechświat wraz z nami to rodzaj hologramu. Teraz być może pojawiły się na to poważne dowody.

Specjaliści z uniwersytetu w Southampton, współpracujący z kolegami z Kanady i Włoch, twierdzą, że istnieje konkretny dowód na to, wszechświat może być swego rodzaju iluzją. Są nim pewne nieregularności kosmicznego mikrofalowego promieniowania tła, znanego też jako promieniowanie reliktowe lub CMB (ang. cosmic microwave background).

Teoria Holograficznego Wszechświata zakłada, że wszystko jest w istocie dwuwymiarowe, a trójwymiarowe jest tylko odczucie przestrzeni. Wszystko, od atomów z których się składamy po planety i gwiazdy, jest w istocie hologramem generowanym z płaskiej przestrzeni 2D dzięki drganiu strun. Przestrzeń 3D, czas i przede wszystkim grawitacja są iluzją, będącą konsekwencją tego procesu.

Można to porównać do oglądania filmów 3D. Dopóki nie użyje się specjalnych okularów, obraz na ekranie jest płaski, ale wystarczy je założyć, aby zobaczyć głębię i odczuwać przestrzeń. Widzom wydaje się wtedy, że oglądane przez nich rzeczy i ludzie mają wymiary i głębokość podczas gdy jest to jedynie projekcja 2D.

Zespół fizyków teoretycznych z Southampton w poszukiwaniu potwierdzenia teorii holograficznej natury wszechświata przeanalizował ogromne ilości danych, usiłując znaleźć nieregularności promieniowania reliktowego. Osiągane rezultaty skłaniają ich do twierdzenia, że można w ten sposób wykazać powiązania między teorią grawitacji Einsteina i fizyką kwantową.

Innymi słowy sugerują, że to, co odkryli potwierdza, że żyjemy w hologramie i uznanie tego faktu spowodowałoby unifikację fizyki w swoistą teorię wszystkiego. Gdyby uznano ten model fizyczny, byłby to koniec teorii Wielkiego Wybuchu czy pojęć takich, jak inflacja wszechświata. Z drugiej strony byłoby to również wytłumaczenie na przykład dla paradoksu obserwatora w fizyce kwantowej, gdy sam fakt obserwacji zjawiska wpływa na wynik obserwacji. Jeśli wszystko jest hologramem, to tak właśnie być powinno.

Eksperci sugerują, że to dopiero początek tych badań i w ciągu następnych 5 lat powinno się udać zweryfikować założenia teorii holograficznego wszechświata poprzez inne prace badawcze. Fizycy nie są jeszcze zdolni do konsensusu, ale niewątpliwie holograficza teoria jest jednym z kierunków, w którym może podążać nowoczesna fizyka.

I co teraz? Tak się cieszyliście swoją trójwymiarowością i tyraliście płaszczaków, a tkwicie tylko w jakiejś demonstracyjnej wersji biedo-ekonomicznego shareware'u egzystencjalnego. A jedynym trójwymiarowym obiektem okaże się Bóg - będzie zapewne kulisty, bo starożytni kulę uznawali za bryłę doskonałą. :)

Zwolennicy teorii o płaskiej Ziemi też wygrali, tylko inaczej niż im się wydawało...
A jednak nie... Wszechświat też może być kulisty. Blast it!

Wszechświat jednak jest zakrzywiony?
Astronomia
Dzisiaj, 8 listopada (07:00)
Nowe badania sugerują, że wszechświat ma kształt sfery, a nie płaskiej płaszczyzny.

Kształt wszechświata jest znacznie trudniejszy do oceny niż mogłoby się wydawać. Dotychczasowe dane obserwacyjne i modele kosmologiczne sugerowały, że jest on raczej płaski. Nowe badania wskazują na inną ewentualność.

Na podstawie danych zebranych przez satelitę Planck należącego do ESA, astronomowie dowiedli, że wszechświat prawdopodobnie ma kształt sfery. Jest zakrzywiony i zamknięty, jak nadmuchiwana kula. To oznacza, że wysłana wiązka fotonów ostatecznie wróci do miejsca, w którym jej podróż się rozpoczęła.

Gdyby to odkrycie zostało potwierdzone, miałoby ogromne znaczenie dla naukowców. Według międzynarodowego zespołu uczonych kierowanych przez Eleonorę Di Valentino z Uniwersytetu w Manchesterze, odkrycie to jest objawem kryzysu kosmologicznego, który wymaga "drastycznego przemyślenia obecnego modelu kosmologicznego".

Kluczem do rozwikłania tajemnicy krzywizny wszechświata jest soczewkowanie grawitacyjne, czyli efekt przewidziany przez Einsteina. Polega ono na tym, że grawitacja zagina ścieżkę światła, działając jak soczewka. Może zaginać także mikrofalowe promieniowanie tła, czyli promieniowanie wyemitowane w przestrzeń tuż po Wielkim Wybuchu.

Analiza danych satelity Planck wskazuje na silniejsze zaginanie mikrofalowego promieniowania tła, niż zakładały obliczenia. Tę anomalię nazwano Aleną i fizycy wciąż nie znają rozwiązania tej zagadki.

- Zamknięty wszechświat może zapewniać fizyczne wyjaśnienie tego efektu, a widma mikrofalowego promieniowania tła satelity Planck preferują krzywiznę dodatnią na poziomie ufności powyżej 99 proc. Badamy dalej koncepcję zamkniętego wszechświata - powiedziała Eleonora Di Valentino.

Problemem są jednak wszystkie obowiązujące modele kosmologiczne, które zakładały, że wszechświat jest płaski. Podobnie jest ze stałą Hubble'a, czyli tempem rozszerzania się wszechświata. Nie ma dwóch identycznych pomiarów stałej Hubble'a, a fakt zakrzywienia wszechświata je utrudnia.

Dane z oscylacji akustycznych barionów ciemnej energii - tajemniczej energii przyspieszającej ekspansję wszechświata - są także niespójne z modelem zamkniętego uniwersum. Niestety, na razie nie wiadomo, jaka jest prawda.

Wszechświat powinien mieć kształt nadmuchiwanej żyrafy. Przynajmniej byłoby jakieś zaskoczenie.
 

tolep

five miles out
8 585
15 483
Ciekawe jak to policzyli.

Analogicznie jak masę Słońca.


Siła przyciągania słonecznego to GMm/r^2
a siła odśrodkowa ciała orbitującego wokół Słońca to mv^2/r

Porównujesz te wzrory dla ciałą znajdującego się na stabilnej orbicie, na przykład dla Ziemi, masa Ziemi (m) się redukuje, a pozostałe wartości (oprócz M, której szukasz) znasz
 

T.M.

antyhumanista, anarchista bez flagi
1 412
4 448
„Z symulacji kosmologicznych wiemy, jak powinien wyglądać rozkład masy w galaktykach, abyśmy mogli obliczyć, jak dokładna jest ta ekstrapolacja dla Drogi Mlecznej” – powiedziała Laura Watkins z ESO i główna autorka badań Hubble'a i Gai. Obliczenia te, oparte na dokładnych pomiarach ruchu gromady kulistej z Gai i Hubble’a umożliwiły badaczom określenie masy całej Drogi Mlecznej.

Biorąc pod uwagę, jak często zmienia się to, jak coś powinno wyglądać według astrofizyków, to byłbym ostrożny co do tych szacunków. Większość masy Drogi Mlecznej powinna stanowić ciemna materia, choć znane są już dwie galaktyki, które wydają się być niemal jej pozbawione. Do tego DM wciąż czymś nas zaskakuje, na przykład Bąble Fermiego zostały odkryte dopiero w 2010, a to są ogromne struktury (w skali wielkości DM). Oczywiście te szacunki są bardzo ważne, tylko że nasza wiedza nawet o najbliższej okolicy w Kosmosie może się drastycznie zmienić wraz z kolejnymi odkryciami i rozwojem technologii.
 

T.M.

antyhumanista, anarchista bez flagi
1 412
4 448
Trzymajcie się tam na tej Ziemi:

HONOLULU — For the second time ever, the Laser Interferometer Gravitational-Wave Observatory (LIGO) has spotted two ultradense stellar remnants known as neutron stars violently crashing together. The gravitational wave event seems to have been generated by particularly massive entities that challenge astronomers' models of neutron stars.

LIGO made history two and a half years ago, when the observatory detected its first pair of neutron stars — city-size objects left behind when a giant star dies — spiraling around one another and then merging. When extremely heavy objects spiral and smash in this way, they create ripples in the fabric of space-time, and LIGO was specifically built to pick these up.

The new event was observed on April 25, 2019, during LIGO's third observing run, which is ongoing. The LIGO team determined that the total mass of the neutron star pair was 3.4 times that of Earth's sun.

Telescopes have never seen a neutron star pair with a combined mass greater than 2.9 times that of the sun.

"This is clearly heavier than any other pair of neutron stars ever observed," Katerina Chatziioannou, an astronomer at the Flatiron Institute in New York City, said during a press conference Monday (Jan. 6) here at the 235th meeting of the American Astronomical Society in Honolulu.

Researchers can't rule out that the merging entities were actually lightweight black holes or a black hole paired with a neutron star, she added. But black holes of such small stature have never been observed before, either.

Why previous telescopes have failed to detect neutron star pairs this massive remains a mystery, Chatziioannou said. But now that astronomers know that such beasts exist, it will be up to theorists to explain why these objects seem to show up only in gravitational wave detectors, she said. A paper with her team's findings is set to appear in The Astrophysical Journal Letters.

Whenever LIGO senses a potential detection, the observatory sends out an alert to the wider astronomical community, and those researchers immediately train available telescopes on the spot in the sky the facilities identify in the hopes of capturing an electromagnetic flash. After LIGO's first identification of a neutron star merger, a burst of gamma-ray light told scientists that the merger occurred in an old galaxy around 130 million light-years from Earth. This opened up an era of multimessenger astronomy, in which researchers have access to many sources of information about celestial happenings.

But this newly detected event appears to have occurred without an accompanying visible explosion. So far, no other teams have found a flash of light that burst out at the same time as the neutron star merger.

One reason for this is because, out of the world's three operational gravitational wave detectors, only one — the LIGO facility in Livingston, Louisiana — was able to spot the event. LIGO's Hanford, Washington, observatory was temporarily offline at the time, while the European Virgo detector, located near Pisa, Italy, was not sensitive enough to catch the faint gravitational waves, researchers said.

The LIGO-Virgo network normally uses the three detectors as a check on one another to make sure an event is real and to triangulate and pinpoint the event on the sky. So, with only one facility, the best that scientists could determine was that the merger happened more than 500 million light-years away from Earth in a region covering roughly a fifth of the sky.

Nevertheless, the three facilities have been working for long enough now that researchers can accurately distinguish between a fake signal and a real one, even with only one detector. The team understands its sources of noise well enough that it is "confident that this is a real signal of astrophysical origin," Chatziioannou said.

When the neutron stars merged, they collapsed into a black hole, and so Chatziioannou suggested that the giant black hole was created so quickly that it sucked up any outgoing flashes of light, potentially explaining the lack of a visible component. Another possibility is that any jet of energy was simply oriented away from Earth when it shot out from the system, she said.

Astronomers will continue to study the event, as well as subsequent gravitational wave occurrences. In a few weeks, a new detector is expected to come online in Japan, helping scientists detect and pinpoint even more gravitational waves.

Źródło: https://www.space.com/neutron-stars-crash-gravitational-waves-second-ligo-discovery.html
 

tolep

five miles out
8 585
15 483
Trzymajcie się tam na tej Ziemi

Kolizja dwóch gwiazd neutronowych pół miliarda lat świetlnych od nas to jest nic.

Najbardziej epickie było wydarzenie które LIGO wykryło jako pierwsze - zlanie się dwóch czarnych dziur o relatywnie zbliżonych masach. Im bliższe siebie masy - tu 35 i 29 mas Słońca, tym większe pierdolnięcie.

W ciągu kilkunastu setnych sekundy, na energię, głównie fal grawitacyjnych, zostały zamienione 3 masy Słońca. (Słońce w ciągu 10 miliardów lat swojego życia zamieni na energię tylko 10 procent swojej masy.) W szycztowym momencie moc tego pierdolnięcia przekraczała moc wszystkich pozostałych gwiazd we Wszechświecie łącznie.
 

Alu

Well-Known Member
4 634
9 696
Udany test systemu ucieczkowego Dragona w czasie lotu

SpaceX wraz z NASA przeprowadzili udany test systemu ewakuacji załogowego statku Dragon w czasie lotu (ang. In-Flight Abort). Lot polegał na sprawdzeniu działania systemów odpowiadających za ratunek załogi znajdującej się wewnątrz kapsuły w czasie ewentualnej awarii rakiety nośnej.

Rakieta Falcon 9 wystartowała z platformy LC-39A w Centrum Kosmicznym im. Kennedy'ego w niedzielę 19 stycznia, o godzinie 16:30 czasu polskiego (15:30 UTC). Na jej szczycie znalazła się załogowa wersja statku Dragon, który w przyszłości ma służyć za środek transportu astronautów na Międzynarodową Stację Kosmiczną. Po około 90 sekundach lotu nastąpiło wyłączenie silników Merlin w pierwszym stopniu rakiety i uruchomienie silników SuperDraco w statku Dragon. Wtedy też doszło do oddzielenia się kapsuły od drugiego stopnia rakiety. W ciągu kilku sekund Dragon oddalił się od Falcona 9 na bezpieczną odległość około 1,6 km, utrzymując przeciążenie na poziomie 3,5 g. Po tym doszło do wybuchu rakiety, co było spodziewanym rezultatem.

Pełne nagranie z testu można zobaczyć poniżej.

 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 794


Nareszcie jakieś dobre wiadomości dla ludzi z apeirofobią! Wszechświat według nowych badań ponoć ma być skończony. Jeżeli to się potwierdzi, sporo namiesza w kosmologii.
 
Ostatnia edycja:
D

Deleted member 6852

Guest
Misja SpaceX i NASA
historyczny lot 30 maja 2020 roku

1590870643730.png

"O godzinie 21:22 czasu polskiego, z przylądka Canaveral na Florydzie, zostały odpalone silniki rakiety Falcon 9, która wyniosła w kosmos kapsułę Crew Dragon. Na pokładzie statku kosmicznego dwójka amerykańskich astronautów: 49-letni Robert Behnken i 53-letni Douglas Hurley.


 
Do góry Bottom