Król Julian
Well-Known Member
- 960
- 2 108
W dyskusjach z lewakami wkurzyła mnie ostatnio sugestia że "marksizm kulturowy", stworzony przez Szkołę Frankfurcką, to teoria spiskowa na podobieństwo tych o żydach i masonach rządzących światem. Wkurzyła do tego stopnia, że aż pofatygowałem się do biblioteki uniwersyteckiej po klasyczną monografię Leszka Kołakowskiego "Główne nurty marksizmu". W części trzeciej swojego dzieła tak Kołakowski opisuje poglądy jednego z czołowych przedstawicieli Szkoły Frankfurckiej, Herberta Marcuse'a:
5. Rewolucja przeciw wolności
Skoro jednak istniejący system zarazem mnoży fałszywe potrzeby i daje im szanse zaspokojenia, skoro większość ludzi uwięziona jest w fałszywej świadomości, czy wyjście jest możliwe? Owszem, odpowiada Marcuse. Trzeba "transcendować" całkowicie istniejące społeczeństwo, trzeba dążyć do jakościowej zmiany, trzeba zniszczyć "samą strukturę" rzeczywistości, trzeba dać ludziom możność swobodnego rozwijania swoich potrzeb, trzeba rozwinąć nową technologię (nie zaś po prostu zastosować istniejącą), trzeba wrócić do jedności nauki i sztuki, nauki i etyki, trzeba uczynić wyzwolenie ludzkości przedmiotem nauki, trzeba uwolnić wyobraźnię.
Lecz któż to ma uczynić, skoro większość ludzi, i szczególności również większość klasy robotniczej, została wchłonięta przez "system" i nie dąży do "globalnej" transcendencji istniejącego ładu? W "One Dimensional Man" mamy następującą odpowiedź: "Pod konserwatywną podstawą ludową istnieje jednak substrat ludzi wyrzuconych poza nawias, wyzyskiwanych i prześladowanych ludzi innych ras i innych kolorów skóry, bezrobotnych i nie zatrudnionych. Ci istnieją poza procesem demokratycznym... Fakt, że zaczynają oni odmawiać udziału w grze, może oznaczać początek końca epoki."
Okazuje się zatem, że lumpenproletariat mniejszości rasowych Stanów Zjednoczonych jest głównie powołany do tego, by przywrócić ludzkości utraconą jedność Erosu i Logosu, stworzyć nową jakościowo naukę i technologię oraz wyzwolić ludzkość z tyranii logiki formalnej, pozytywizmu i empiryzmu. Z innych rozpraw jednakże widać że można liczyć także na inne siły, mianowicie na studentów oraz na ludy krajów ekonomicznie i technicznie zacofanych. Sojusz tych trzech sił okazuje się główną nadzieją wyzwolenia ludzkości. Co do ruchów studenckich, to Marcuse zaznacza, że są one "decydującym czynnikiem przemiany", chociaż o własnych siłach nie mogą tej przemiany dokonać (...). Siły rewolucyjne muszą się posługiwać przemocą, ponieważ mają za sobą wyższe racje i ponieważ istniejący system jest także instytucjonalizacją przemocy. Nonsensem jest mówić o oporze w ramach legalnych, albowiem żaden, nawet najbardziej wolny system nie może zalegalizować przemocy przeciw sobie zwróconej. Ale przemoc ta jest usprawiedliwiona, gdyż jest to przemoc zmierzająca do wyzwolenia. Jest przy tym ważnym i pocieszającym objawem, że bunt polityczny studentów zbiega się z dążeniem do wyzwolenia seksualnego.
Przemoc jest nieuchronna z tej racji, że większość ludzi skazana jest, przy istniejącym systemie, na fałszywą świadomość i tylko mniejszość zdolna jest z niej się wyzwolić. System kapitalistyczny wynalazł takie sposoby asymilacji wszelkich form kultury i myśli, że potrafi bez przemocy unieszkodliwić swoich krytyków, czyniąc z samej ich krytyki element systemu; dlatego potrzebna jest taka krytyka, której system strawić ani zasymilować nie może, czyli krytyka za pomocą gwałtu. Wolność słowa i zrzeszeń, tolerancja i instytucje demokratyczne - wszystko to są narzędzia służące uwiecznianiu duchowego panowania wartości kapitalizmu. Nasuwa się przeto wniosek, że wyzwolenie, ku któremu mają zmierzać posiadacze prawdziwej i niezmistyfikowanej świadomości, musi być wyzwoleniem od wolności demokratycznej i tolerancji.
Istotnie, Marcuse nie waha się z wyciągnięciem tego wniosku. Być może najdobitniej formułuje swoje myśli w tej sprawie w eseju o "represyjnej tolerancji". Chodzi o to, że niegdyś tolerancja była hasłem wyzwoleńczym, lecz dzisiaj służy uciskowi, gdyż wzmacnia społeczeństwo, które za zgodą większości buduje arsenały jądrowe, uprawia politykę imperialistyczną itd. Taka tolerancja jest tyranią większości przeciw ideom wyzwolenia i, co więcej, oznacza ona tolerowanie idei i ruchów, które tolerowane być nie powinny, jest tolerancją dla zła i fałszu. Należy rozważać wszystkie poszczególne instytucje i fakty z punktu widzenia "całości", A skoro takąż "całością" jest system kapitalistyczny, zawierający w sobie inherentne zło, to również tolerancja i wolność w tym systemie służy złu. Dlatego prawdziwa i głębsza tolerancja musi polegać na nietolerancji względem fałszywych idei i ruchów. (...) Jeśli trzeba rozwinąć wyzwoleńcze siły i zwalczyć indoktrynację, to trzeba to czynić "pozornie niedemokratycznymi środkami. Włączałyby one usunięcie tolerancji dla grup i zgromadzeń, które głoszą politykę agresji, zbrojenia, szowinizm, dyskryminację rasową i religijną albo przeciwstawiają się rozszerzaniu usług publicznych ubezpieczeń społecznych, opieki lekarskiej itd. Co więcej, przywrócenie wolności myśli może uczynić niezbędnymi nowe i sztywne restrykcje narzucone na nauczanie i praktyki instytucji wychowawczych"(...). Co do tego, kto ma prawo orzekać, jaka nietolerancja jest słuszna, to rzecz rozstrzyga się przez odpowiedź na pytanie, w czyim interesie przemoc i nietolerancja są uprawiane. "Dlatego tolerancja oznacza nietolerancję względem ruchów prawicowych i tolerancję względem ruchów lewicowych". To ostatnie zdanie streszcza chyba najlepiej ideę "tolerancji", za którą Marcuse się opowiada. Nie chodzi mu jednak, jak twierdzi, o "dyktaturę", lecz tylko o "rzeczywistą demokrację", która zakłada walkę przeciwko idei tolerancji, a walka ta z kolei zakłada, że przytłaczająca większość ludzi nie może mieć racji, gdyż demokratyczne środki informacji zdeprawowały ich umysły.
Marcuse nie identyfikował się z komunizmem, lecz tylko z "nową lewicą", czyli z siłami które z grubsza zakładały te same, co on, idee. (....) Istotne jest, że Marcuse próbował dostarczyć filozoficznych uzasadnień dla tendencji, która niezależnie od niego jest obecna w naszej kulturze, a która usiłuje tę kulturę od wewnątrz zniszczyć w imię nie dającej się określić apokalipsy Nowego Świata Szczęścia. Co gorsza, jedyną realną treścią Nowego Świata, jaką możemy z pism Marcuse'a wydobyć, jest pragnienie despotyzmu sprawowanego przez oświeconych nad resztą społeczeństwa, przy czym głównym tytułem oświeconych do sprawowania władzy jest fakt, że zrealizowali oni w swych umysłach jedność Logosu i Erosu, wyzbywając się przykrej zależności od logiki, matematyki i nauk ścisłych. Takie streszczenie filozofii Marcuse'a może się wydawać karykaturalne, lecz gdy próbujemy wyłuskać pozytywną treść z jego książek, trudno, w rzeczy samej, znaleźć więcej.
Leszek Kołakowski "Główne nurty marksizmu. Część III - rozkład" s. 1115-1120
Jak widać ideologia Marcuse'a jest bardzo podobna do poglądów obecnego lewicowo-liberalnego establishmentu politycznego na Zachodzie. Jak to się stało, że poglądy tego cudaka i jemu podobnych się aż tak upowszechniły wśród elit?
5. Rewolucja przeciw wolności
Skoro jednak istniejący system zarazem mnoży fałszywe potrzeby i daje im szanse zaspokojenia, skoro większość ludzi uwięziona jest w fałszywej świadomości, czy wyjście jest możliwe? Owszem, odpowiada Marcuse. Trzeba "transcendować" całkowicie istniejące społeczeństwo, trzeba dążyć do jakościowej zmiany, trzeba zniszczyć "samą strukturę" rzeczywistości, trzeba dać ludziom możność swobodnego rozwijania swoich potrzeb, trzeba rozwinąć nową technologię (nie zaś po prostu zastosować istniejącą), trzeba wrócić do jedności nauki i sztuki, nauki i etyki, trzeba uczynić wyzwolenie ludzkości przedmiotem nauki, trzeba uwolnić wyobraźnię.
Lecz któż to ma uczynić, skoro większość ludzi, i szczególności również większość klasy robotniczej, została wchłonięta przez "system" i nie dąży do "globalnej" transcendencji istniejącego ładu? W "One Dimensional Man" mamy następującą odpowiedź: "Pod konserwatywną podstawą ludową istnieje jednak substrat ludzi wyrzuconych poza nawias, wyzyskiwanych i prześladowanych ludzi innych ras i innych kolorów skóry, bezrobotnych i nie zatrudnionych. Ci istnieją poza procesem demokratycznym... Fakt, że zaczynają oni odmawiać udziału w grze, może oznaczać początek końca epoki."
Okazuje się zatem, że lumpenproletariat mniejszości rasowych Stanów Zjednoczonych jest głównie powołany do tego, by przywrócić ludzkości utraconą jedność Erosu i Logosu, stworzyć nową jakościowo naukę i technologię oraz wyzwolić ludzkość z tyranii logiki formalnej, pozytywizmu i empiryzmu. Z innych rozpraw jednakże widać że można liczyć także na inne siły, mianowicie na studentów oraz na ludy krajów ekonomicznie i technicznie zacofanych. Sojusz tych trzech sił okazuje się główną nadzieją wyzwolenia ludzkości. Co do ruchów studenckich, to Marcuse zaznacza, że są one "decydującym czynnikiem przemiany", chociaż o własnych siłach nie mogą tej przemiany dokonać (...). Siły rewolucyjne muszą się posługiwać przemocą, ponieważ mają za sobą wyższe racje i ponieważ istniejący system jest także instytucjonalizacją przemocy. Nonsensem jest mówić o oporze w ramach legalnych, albowiem żaden, nawet najbardziej wolny system nie może zalegalizować przemocy przeciw sobie zwróconej. Ale przemoc ta jest usprawiedliwiona, gdyż jest to przemoc zmierzająca do wyzwolenia. Jest przy tym ważnym i pocieszającym objawem, że bunt polityczny studentów zbiega się z dążeniem do wyzwolenia seksualnego.
Przemoc jest nieuchronna z tej racji, że większość ludzi skazana jest, przy istniejącym systemie, na fałszywą świadomość i tylko mniejszość zdolna jest z niej się wyzwolić. System kapitalistyczny wynalazł takie sposoby asymilacji wszelkich form kultury i myśli, że potrafi bez przemocy unieszkodliwić swoich krytyków, czyniąc z samej ich krytyki element systemu; dlatego potrzebna jest taka krytyka, której system strawić ani zasymilować nie może, czyli krytyka za pomocą gwałtu. Wolność słowa i zrzeszeń, tolerancja i instytucje demokratyczne - wszystko to są narzędzia służące uwiecznianiu duchowego panowania wartości kapitalizmu. Nasuwa się przeto wniosek, że wyzwolenie, ku któremu mają zmierzać posiadacze prawdziwej i niezmistyfikowanej świadomości, musi być wyzwoleniem od wolności demokratycznej i tolerancji.
Istotnie, Marcuse nie waha się z wyciągnięciem tego wniosku. Być może najdobitniej formułuje swoje myśli w tej sprawie w eseju o "represyjnej tolerancji". Chodzi o to, że niegdyś tolerancja była hasłem wyzwoleńczym, lecz dzisiaj służy uciskowi, gdyż wzmacnia społeczeństwo, które za zgodą większości buduje arsenały jądrowe, uprawia politykę imperialistyczną itd. Taka tolerancja jest tyranią większości przeciw ideom wyzwolenia i, co więcej, oznacza ona tolerowanie idei i ruchów, które tolerowane być nie powinny, jest tolerancją dla zła i fałszu. Należy rozważać wszystkie poszczególne instytucje i fakty z punktu widzenia "całości", A skoro takąż "całością" jest system kapitalistyczny, zawierający w sobie inherentne zło, to również tolerancja i wolność w tym systemie służy złu. Dlatego prawdziwa i głębsza tolerancja musi polegać na nietolerancji względem fałszywych idei i ruchów. (...) Jeśli trzeba rozwinąć wyzwoleńcze siły i zwalczyć indoktrynację, to trzeba to czynić "pozornie niedemokratycznymi środkami. Włączałyby one usunięcie tolerancji dla grup i zgromadzeń, które głoszą politykę agresji, zbrojenia, szowinizm, dyskryminację rasową i religijną albo przeciwstawiają się rozszerzaniu usług publicznych ubezpieczeń społecznych, opieki lekarskiej itd. Co więcej, przywrócenie wolności myśli może uczynić niezbędnymi nowe i sztywne restrykcje narzucone na nauczanie i praktyki instytucji wychowawczych"(...). Co do tego, kto ma prawo orzekać, jaka nietolerancja jest słuszna, to rzecz rozstrzyga się przez odpowiedź na pytanie, w czyim interesie przemoc i nietolerancja są uprawiane. "Dlatego tolerancja oznacza nietolerancję względem ruchów prawicowych i tolerancję względem ruchów lewicowych". To ostatnie zdanie streszcza chyba najlepiej ideę "tolerancji", za którą Marcuse się opowiada. Nie chodzi mu jednak, jak twierdzi, o "dyktaturę", lecz tylko o "rzeczywistą demokrację", która zakłada walkę przeciwko idei tolerancji, a walka ta z kolei zakłada, że przytłaczająca większość ludzi nie może mieć racji, gdyż demokratyczne środki informacji zdeprawowały ich umysły.
Marcuse nie identyfikował się z komunizmem, lecz tylko z "nową lewicą", czyli z siłami które z grubsza zakładały te same, co on, idee. (....) Istotne jest, że Marcuse próbował dostarczyć filozoficznych uzasadnień dla tendencji, która niezależnie od niego jest obecna w naszej kulturze, a która usiłuje tę kulturę od wewnątrz zniszczyć w imię nie dającej się określić apokalipsy Nowego Świata Szczęścia. Co gorsza, jedyną realną treścią Nowego Świata, jaką możemy z pism Marcuse'a wydobyć, jest pragnienie despotyzmu sprawowanego przez oświeconych nad resztą społeczeństwa, przy czym głównym tytułem oświeconych do sprawowania władzy jest fakt, że zrealizowali oni w swych umysłach jedność Logosu i Erosu, wyzbywając się przykrej zależności od logiki, matematyki i nauk ścisłych. Takie streszczenie filozofii Marcuse'a może się wydawać karykaturalne, lecz gdy próbujemy wyłuskać pozytywną treść z jego książek, trudno, w rzeczy samej, znaleźć więcej.
Leszek Kołakowski "Główne nurty marksizmu. Część III - rozkład" s. 1115-1120
Jak widać ideologia Marcuse'a jest bardzo podobna do poglądów obecnego lewicowo-liberalnego establishmentu politycznego na Zachodzie. Jak to się stało, że poglądy tego cudaka i jemu podobnych się aż tak upowszechniły wśród elit?
Ostatnia edycja: