Hikikomori
少し変態
- 538
- 318
Piotr Blandford, skromny manager MLM, z którego bekę miało z pół internetu, rozkręca biznes na swoim nieoczekiwanym fejmie.
http://jesteszwyciezca.com/
Brawa i powodzenia!
Ostatnia edycja:
Wyjechali z Łodzi za granicę, ale wrócili. Wszyscy mówili: nie róbcie tego, bo tu bezrobocie i syf. Przyjechali mimo wszystko. Robią biznes, są zadowoleni, a ministerstwo kręci o nich film.
W 2009 r. Krzysztof Zajączkowski stracił pracę. Pół roku szukał nowej, ale nie mógł znaleźć. W tym czasie jego żona Izabela pracowała w kasynie w SilverScreen. Była sekretarką.
- Zarabiałam dobrze i lubiłam tę pracę - wspomina. Ale z jednej pensji żyć się nie dało. Postanowili, że wyjadą do Wielkiej Brytanii.
- Były tam moja mama i siostra, więc decyzja przyszła łatwo.
Ona miała nagraną pracę, ale zawodowe losy Krzysztofa, który nie znał języka, były wielką zagadką.
- Okazało się, że niepotrzebnie się martwiliśmy. Mąż dostał pracę w hotelu przy obsłudze konferencji. Szybko uczył się angielskiego. Po półtora roku został kierownikiem.
Ona pracowała w dużym domu handlowym w Reading pod Londynem. Dbała o wygląd wystaw, zamawiała towar, układała go na półkach.
- Byliśmy zadowoleni, ale trzeba było podjąć ostateczną decyzję. Albo zostajemy na stałe, albo wracamy. Tam jest mnóstwo Polaków, którzy siedzą wiele lat i cały czas twierdzą, że wrócą. Ale z każdym rokiem jest to trudniejsze. Wiedzieliśmy, że jak nie zrobimy tego teraz, to już nigdy.
Decyzja o powrocie zdziwiła rodzinę i znajomych Zajączkowskich.
- Wszyscy nam odradzali. Moja mama mało się nie popłakała. Znajomi mówili: nie wracajcie, bo bezrobocie, bo w Łodzi jest lipa, bo od razu będziecie żałowali.
W marcu 2013 r. byli już w Polsce. Pani Izabela od razu zaczęła szukać pracy. Odezwały się dwie firmy.
- Trzeba było się spieszyć. Nie mieliśmy dużo oszczędności - na trzy miesiące życia. Starałam się o posadę sekretarki. Dostałam nawet propozycję, ale za 1350 zł na rękę. Odmówiłam.
Po kolejnym nieudanym interview pani Izabela poszła do Łódzkiej Agencji Rozwoju Regionalnego. Tam napisała wniosek o tanią pożyczkę dla osób rozpoczynających biznes. Chciała otworzyć butik z odzieżą i akcesoriami sprowadzanymi z Wielkiej Brytanii.
- Pracując w domu handlowym, poznałam wielu hurtowników i producentów. Wiedziałam, że mogę sprzedawać towar, jakiego w Łodzi nikt nie ma. Mam też koleżanki z ASP projektujące biżuterię artystyczną. To bardzo oryginalne projekty.
Pierwsze podanie zostało odrzucone. Urzędnicy nie uwierzyli, że biznes odniesie sukces.
- Złożyłam kolejne. Podczas rozmowy kwalifikacyjnej powiedziałam, że jak to też odrzucą, będą składała do skutku.
Drugie podejście po unijne pieniądze okazało się udane. Przyznano jej pożyczkę w wysokości 35 tys. zł. Teraz trzeba było znaleźć lokal.
- Chcieliśmy coś niedużego - do 30 m kw. Prywatni właściciele za taką powierzchnię żądali od 1,5 do 4 tys. zł. To bardzo dużo.
Zajączkowska wystartowała w miejskim programie "Lokale dla kreatywnych". Wybrała sobie 32-metrowy sklep przy ul. Legionów 3 i wygrała go. Był w opłakanym stanie. Sami go wyremontowali. Płacą niecałe 600 zł czynszu miesięcznie. We wrześniu butik Lollipop rozpoczął działalność.
- Zdobyłam pieniądze i lokal. Byłam w takiej euforii, że kiedy usłyszałam o konkursie na ciekawe historie ludzi korzystających z unijnych pieniędzy, opisałam naszą historię.
Do pani Izabeli zadzwonił ktoś z Ministerstwa Rozwoju Regionalnego. Okazało się, że jej opowieść znalazła się w ósemce najciekawszych w kraju. Teraz resort nakręci o Zajączkowskich reklamy, które będą emitowane w ogólnopolskich telewizjach. W połowie października będą w Łodzi kręcone zdjęcia do klipu. Część w butiku na Legionów, a część na ASP podczas Fashion Week.
- Byliśmy w szoku, z jakim rozmachem jest to organizowane. Ekipa filmowa ma liczyć 50 osób. Mają nawet zamknąć część ulicy. Nigdy na taką promocję nie moglibyśmy sobie pozwolić. Moja radość jest jeszcze większa. Teraz szukamy kolejnego lokalu na jeszcze jeden butik.
Zajączkowscy opowiadają, że do dziś wśród Polaków na Wyspach mówi się o styczniowym tekście "The Sun". Łódź została w nim pokazana jako wymierające miasto, którego mieszkańcy uciekają na Wyspy.
- Nasza historia pokazuje, że może być na odwrót - mówi pani Izabela.
1. Dupy w wyborczej, projektują dezajnerskie buty i koszą spory hajs,"naważniejsze to mieć pomysł itd", w ostatni zdaniu dowiadujemy się, ze posiadanie fabryki butów przez tatę jednej z nich tez może być pomocne
Zwykły hochsztapler. Notoryczne oszukiwanie klientów itd. A że mu dojebali z innych paragrafów, to inna sprawa. W akapie by mu łapy obcięli, po czym kazali zwrócić kasę za niewysłany towar i pieniądze ściągnięte z kont bez wiedzy kupujących.Ma zarzuty, więc jednak libertariański bohater.
Właśnie, nie róbmy z niego wolnościowego bohatera, który walczył z Lewiatanem o możliwość wybielania zębów bez certyfikatu.
Ogólny pocisk (już pomijając obecne oszustwa, o których nie było wcześniej wiadomo) wynikał z pierdolenia głupot w stylu "uzbierałem 400 tys. na klinikę bo oszczędzałem na jagodziankach i sprzedawałem zerwane panele z domu" coś ala coaching.Z treści artykułu, który przeczytałem wynika, że wprowadzał na rynek wybielacz do zębów bez debilnych certyfikatów, a oszustwo najprawdopodobniej polega na tym, że występujący w reklamie specyfiku "dr" nie jest lekarzem, tylko właściwie nie wiadomo kim, stawiam na to, że ma doktorat z czegokolwiek. Ogólnie żałosna sprawa i nie wiem o co ten ból dupy w internetach bijący w chłopaka (...)