Dieta primal, paleo

648
1 212
100 g brązowego ryżu ma 322 kcal, więc musiałbym zjeść 1,5 kg kalafiora, żeby wyrównać bilans, więc to marna alternatywa.
 

Mad.lock

barbarzyńsko-pogański stratego-decentralizm
5 149
5 111
Ale dodajesz więcej tłustego mięsa, więc bilans powinien wyjść taki sam.
 
OP
OP
Trigger Happy

Trigger Happy

Mądry tato
Członek Załogi
2 946
957
Kto ci broni jeść ryż ? Chyba, że przechodzisz na hc paleo i jesz to co upolujesz ? :D

w tym linku co wkleiłem i nikt nie doczytał stoi jak byk napisał:
Do Neolitycznych Czynników Chorobotwórczych we współczesnej diecie Harris zalicza:

- pszenicę – nie tyle z uwagi na zawarte w niej węglowodany skrobię (ta jest jego zdaniem dla człowieka dobra), ile ze względu na białka (gluten). Współczesna nauka wiąże ze spożyciem pszenicy takie choroby jak celiakia, cukrzyca, otyłośc, a nawet choroby psychiczne.
- nadmiar fruktozy – rzecz jasna nie chodzi o tę naturalną, występującą w np. owocach, ale o tę w różnych napojach i sokach, które wypełniają w znacznym procencie dietę współczesnego człowieka. Współczesna nauka wiąże ze spożyciem fruktozy takie schorzenia jak otyłość, insulinooporność i stłuszczenie wątroby. Nadmierne spożycie fruktozy sprzyja także nadmiernemu namnażaniu się niekorzystnych bakterii w przewodzie pokarmowym, co wywołuje stany zapalne.
- nadmiar kwasu linolowego – nienasycone kwasy tłuszczowe omega 6, które są dla człowieka niezbędne, lecz zapotrzebowanie na nie jest minimalne. Nadmierne spożycie tych kwasów, niewspółmiernie większe od potrzeb, jest rezultatem upowszechnienia olejów roślinnych i skutkuje powstawaniem stanów zapalnych a także sprzyja powstawaniu nowotworów. Należy pamiętać, pisze Harris, że również orzechy zawierają niemało kwasów omega 6.
 

simek

Well-Known Member
1 367
2 122
Trigger Happy napisał:
Polecasz Kelp ?
Nie wiem co Ci odpowiedzieć, będę mądrzejszy znając stan swojego zdrowia za jakieś pół wieku :) Zażywam od kilku miesięcy i jestem zdrowy jak tylko się da, cholera wie jaka w tym zasługa kelpu.

counter economist napisał:
Ja jem, co lubię i mam wstręt do słowa "dieta"
Ja również jem tylko to, co mi smakuje, jedząc wędzonego łososia przepijanego wytrawnym Prosecco ciężko tęsknić do pizzy z colą. Nie używam słowa dieta w znaczeniu "plan głodzenia się, żeby zlikwidować otaczający mnie tłuszcz", tylko jako zbiór moich nawyków żywieniowych.
 

Till

Mud and Fire
1 070
2 288
Tolerancja na laktozę wykształciła się u człowieka niedawno(od rewolucji neolitycznej). Niektórym nabiał szkodzi, bo mają ją słabo wykształconą lub żadną

Z tego co wiem to ponad połowa czarnych nie toleruje laktozy, a u żółtych jest jeszcze gorzej. U takich Chińczyków laktozy nie toleruje 95% populacji (dlatego ser dla nich jest prawdziwą obrzydliwością).
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 794
Tymczasem bliźniaki wzięły na klatę dwie diety - niskocukrową i niskotłuszczową.

I faktycznie - do chudnięcia lepsza jest chyba niskocukrowa - nie odczuwa się łaknienia, więc prościej skończyć z podjadaniem, etc. Ale jeśli rzeczywiście niski cukier powoduje spadek zdolności, "dżusu", ociężałość umysłową i wywołaną tym depresję, to dla osób pracujących intelektualnie nadaje się raczej kiepsko, bo tracą one na niej swoje atuty.

Z tego eksperymentu wynika raczej, że tutaj jest coś za coś i dietę należy raczej dobrać do tego, co się chce ze sobą osiągnąć. Jak chcesz napierdalać pompki, brać na klatę cały świat, to rzeczywiście idź w ślady Hitcha i szamaj tłuszcze, prawdopodobnie utrzymasz długo sprawność ciała, ale kosztem "iskry bożej". Jeśli nie zależy Ci na zdrowiu fizycznym i chcesz eksploatować szare komórki, to zabieraj się za cukry. Ideałem pewnie będzie jakiś balans, bo na samych cukrach skończysz z jakimś ADHD, a na samych tłuszczach nie wstaniesz rano z łóżka, ale tak czy owak wojownik i mag powinni mieć dietę dopasowaną do swojej klasy. ;)

W sumie nie powinno mnie to dziwić, bo te wszystkie wegetariańskie wynalazki przybyły przecież z Indii, a tam to była dieta przeznaczona dla joginów. Według teorii gun rzeczywistość składa się z trzech właściwości - istnieją zatem również potrawy radźasowe, tamasowe i sattwiczne. Joginom zalecali oczywiście te ostatnie. I to by się zgadzało. Bo unikanie mięsa faktycznie zmniejsza agresję, "urywa jaja", czyni potulnym, pozwala się raczej zdystansować do życia i ułatwia głębokie skupienie na czymś. Dla kogoś kto chce się zająć medytacją czy inną głęboką introspekcją, to jest w sam raz. Dla killerów-napierdalaczy i agresywnych skurwysynów był raczej radżas i tamas.

W każdym razie, zawsze się na czymś traci. Można się oczywiście bawić w paleo czy inny primal, ale to raczej dobre dla Wikingów.

Dla mnie lepszą dietą była ta z małą ilością mięsa - dostawałem wtedy więcej lajów na lib.necie. Posłuchałem Hitcha i dupa - wyskoczyłem z pyskiem na Stirnera, teraz rugam demokratów, stoicyzm mi się gdzieś zgubił. :p
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 794
W sumie na podstawie tego można postawić tezę o rewolucji neolitycznej, która dała początek przyspieszonemu technicznemu rozwojowi ludzkości, jaki przyszedł wraz z osadnictwem i zmianą diety. Może dieta paleo była fizycznie zdrowsza, ale po prostu nie przekładała się na bonusy do wynalazczości i dlatego na pewnym etapie została zarzucona i jako taka przegrała? Zamiast niej jedziemy na zbożach, co wiąże się z kosztem tzw. chorób cywilizacyjnych, ale dzięki temu tę cywilizację dalej pchamy do przodu a i w medycynie jaka powstała w wyniku ów rozwinięcia cywilizacyjnego, jesteśmy w stanie częściowo niwelować jej szkodliwość i generalnie wychodzimy na plus?
 

woolybully

Active Member
186
241
Jesteśmy, jedziemy, pchamy... ku szczęściu i dobru ludzkości.Oczywiście dzięki wyrzeczeniom, bo jakże można by inaczej?
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 794
Cóż, ja się poczuwam gdy idzie o przynależność do cywilizacji neolitycznej, osadnictwa i prywatnej własności, więc mówię "my". I wolę ponosić jakieś tam wyrzeczenia związane ze zdrowiem, jeśli przekładają się one na jakieś moje kreatywne samospełnienie - nie każdy musi pielęgnować kult zdrowego, szczęśliwego dzikusa czy być luddystą, nie?
 

Szynka

Złota szynka wolnego rynku.
1 209
2 055
To w diecie paleo nie można jeść węglowodanów? A owoce i warzywa to co?
 

Racibor

Well-Known Member
408
2 160
No właśnie ten bliźniak z artykułu nie stosował paleo/primal tylko jakąś dietę zero węglowodanów. Nie jadł warzyw i owoców, co jest nierozsądne i nie ma nic wspólnego z dietą primal/paleo, gdzie węglowodany ciągnie się właśnie z warzyw, owoców, nasion, orzechów. Nic dziwnego, że typ czuł się fatalnie i nie miał energii, skoro przeszedł ze standardowej diety na zero węglowodanów, to jest szok dla organizmu, a odstawienie tylu cukrów, ile pewnie normalnie spożywa, zamuliło go jak jakiegoś narkomana.

W primalu zaleca się 100-150 gram węglowodanów dziennie dla aktywnych bez nadwagi, a 50-100 dla chcących zgubić zbędne kilogramy. 0-50 to dawka głodowa do stosowania tylko od czasu do czasu jeśli się chce szybko zbić wagę. Przechodzić ze standardowej na primal/paleo najlepiej stopniowo zmniejszając ilość węglowodanów. Pierwszy miesiąc organizm się powinien przestawiać, więc może być trochę ciężko, ale później przy prawidłowo stosowanym paleo/primal powinno się mieć siłę, energię i nie być otępiałym umysłowo:)
 

NoahWatson

Well-Known Member
1 297
3 205
Nie ma się co dziwić, że był otępiały skoro neurony są przystosowane do pobierania energii głównie z węglowodanów. Do tego przydałyby się jakieś witaminy, minerały które też najlepiej pobierać z owoców, warzyw. Jak ktoś nie je węglowodanów to może się nabawić Kwasicy ketonowej. Z drugiej strony zbyt dużo węglowodanów też źle. Najlepiej dla mnie jest, gdy spożywam tak od 120 do 170 gramów w postaci produktów, które mają relatywnie niski indeks glikemiczny np. kasza gryczana.
 

Mad.lock

barbarzyńsko-pogański stratego-decentralizm
5 149
5 111
Tej kwasicy to się można nabawić jak masz cukrzycę, spowodowaną nadmiernym żarciem węglowodanów.

A jak masz cukrzycę, to możesz sobie jeść ile cukru wlezie i organizm nic nie spali, bo nie ma insuliny (albo insulina nie działa), za to będziesz miał pełno cukru we krwi. Mózg spali trochę cukru, bo on nie potrzebuje insuliny.

Cukrzyca jest jakąś wskazówką, że organizm nie lubi wahań cukru we krwi, czyli węglowodanów w pożywieniu.
 
Ostatnia edycja:

NoahWatson

Well-Known Member
1 297
3 205
Cukrzycę powodować może właśnie żarcie dużych porcji węglowodanów. W szczególności, gdy te duże ilości pochodzą z pożywienia o wysokim indeksie glikemicznym oraz za małej ilości dużych posiłków. Węglowodany najlepiej dostarczać w małych ilościach, ale częściej i do tego z pożywienia o niskim indeksie glikemicznym.
Nie neguję tego, że można się nabawić kwasicy przez cukrzycę, ale również dieta dostarczająca bardzo małe ilości węglowodanów również może ją spowodować.
Z podanego przez FatBantha źródła:
One of the words you hear a lot when people talk about very low-carb diets is ketosis. This is where your body makes chemicals called ketones, which can act as fuel for the brain, which can't use fat.
But they're not great brain food.
(..)
how my body had been fuelling itself in the absence of carbs.

While it was getting some energy from the protein in my diet, some was probably also coming from breaking down my own muscle.

Poza tym wiele osób jednak źle reaguje na małą ilość wysiłku fizycznego, m.in. ja. Swojego czasu byłem w szpitalu i jak we wtorek i piątek zrobili mi badanie krwi to od wtorku do piątku liczba czerwonych krwinek u mnie (przenoszą tlen, w niewielkim stopniu pomagają usuwać CO2) spadła o 40%. Było to spowodowane tym, że w szpitalu nie miałem żadnego wysiłku fizycznego. Dodam, że przed wizytą na oddziale nie uprawiałem sportu, a jedynie chodziłem pieszo dosyć często różne sprawy załatwiać.
 
Ostatnia edycja:

Racibor

Well-Known Member
408
2 160
Kokesh poleca dietę paleo. Jebie rząd USA za ich "piramidę żywieniową", subwencjonowanie przemysłu zbożowego i wciskanie dzieciom w szkołach syfu przez to krowiszcze Michelle Obamę.
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 728
Ja ostatnio spróbowałem modnej ostatnio na Górnym Śląsku diety żurkowej. Czyli wpierw zjedz talerz czystego żuru (śląskiego - z mąki żytniej, opcjonalnie podsmażana cebulka, opcjonalnie trochę śmietany i obowiązkowo rozbity czosnek), potem poczekaj 5 minut, a potem żryj co chcesz i ile chcesz. Efekty - mniej się żre, nie ma łaknienia na słodkie i po 10 dniach schudłem o 1,5 dziurki w pasku. Planuję wrócić do tej diety i ją pociągnąć.
Dwóch znajomych testowało na sobie tę dietę, ze skutkiem pozytywnym. Jeden z nich, kolega z podstawówki, leczył tą dietą nowotwór i cukrzycę. Stosował ją przez pół roku. Lekarze nie dowierzali wynikom badań, byli zaskoczeni cudownym uzdrowieniem i nie uwierzyli mu. Podejrzewali jakiś olej z ryb głębinowych lub jakieś inne cudo z Rosji czy Chin.
 
P

Przemysław Pintal

Guest
Nie jestem znawcą tematu bo sam żyję niezdrowo (zero sportu, trochę ćwiczeń, siedzący tryb życia, nadużywam kofeiny, palę jak smok, nadwaga, etc.), ale zawsze wychodziłem z założenia, że człowiek zeżre wszystko i przez tysiąclecia najważniejszym priorytetem było zapewnienie sobie minimum jedzenia by przeżyć. Przez co moda na diety dzisiaj to głównie fanaberia wynikająca z ogólnego bogactwa. Co innego indywidualna dieta dla sportowca lub chorego. Zawsze byłem sceptyczny względem diety paleo i jedzenia surowego mięsa - hello ogień jest znany od setek tysięcy lat.

http://archeowiesci.pl/2014/12/17/prawdziwa-dieta-paleo/

Modną bzdurą jest dieta bezglutenowa ("gluten myth" na google) i "detoksykacja". Jeżeli nie zatrułeś się alkoholem lub nie jesteś heroinistą, to po co ci detoksykacja? A to, że nagle zaczniesz wykonywać ćwiczenia, jeść owoce, pić wodę mineralną, plus placebo - to nic innego jak dostarczenie organizmowi ruchu, świeżego powietrza i witamin, z którego wynika dobre samopoczucie.

http://www.vox.com/2014/12/31/7438565/detox

Problem jest innego rodzaju. Zmienił się styl życia, ale nie zmieniły się nawyki żywieniowe. Przez co łatwo jest się utuczyć. Kiedyś cała wieś machała cepami byleby zdążyć przed pierwszym mrozem, teraz maszyna im to zboże opierdoli w pół godziny.

Nie ma sensu przedkładać jednej diety nad drugą.
 
  • Like
Reactions: fds

tolep

five miles out
8 585
15 483
Ciekawą rzecz przeczytałem niedawno o psach i kotach. O ile psy są już wszystkożerne - przystosowały się np. do żarcia pokarmu roślinnego, to koty zdecydowanie muszą mieć mięso.
 

Inn Ventur

Well-Known Member
347
518
zawsze wychodziłem z założenia, że człowiek zeżre wszystko i przez tysiąclecia najważniejszym priorytetem było zapewnienie sobie minimum jedzenia by przeżyć
Dokładnie tak. Problem z dietą paleo jest taki, że jej propagatorzy mają zupełnie skrzywiony obraz stylu życia naszych przodków. Mówi się, że teoria człowieka łowcy i zbieracza jest już nieaktualna, bo człowiek w gruncie rzeczy był padlinożercą, jadł co tylko mógł (często też nie jadł wcale) i się specjalnie nie przejmował. :)

A jedzenie surowego pokarmu (zwłaszcza mięsa) to już jakaś głupota totalna. Bardzo popularna jest obecnie teoria Richarda Wranghama, że to właśnie obróbka termiczna żywności umożliwiła rozwój tak energochłonnego mózgu i w związku z tym nastanie gatunku homo sapiens. Gotowanie bazowym kryterium człowieczeństwa zatem. :>

10425509_10204751244836469_2157279999703901169_n.jpg
 
Do góry Bottom