Czy opłaca się studiować

Caleb

The Chosen
511
271
Na studiach nauczyłem się, że na każdym roku są ze 2-3 przedmioty, które pozwalają się nauczyć podstaw do zdobycia później praktycznych umiejętności niezbędnych do wykonywania danego zawodu. Biorąc pod uwagę czas, który straciłem na zdobycie tej wiedzy, stwierdzam, że nie opłacało mi się studiować. Dziś przeklinam fakt, że edukacja prawem, nie towarem.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 790
Takie (niespodziewane) sukcesy edukacyjne...

Komisja Europejska: Po programie Erasmus urodziło się już milion dzieci
apa 23.09.2014 , aktualizacja: 23.09.2014 08:05

Według szacunków Komisji Europejskiej, dzięki znajomościom zawartym w ramach Erasmusa urodziło się już około miliona dzieci - podaje TVP Info. To dane zebrane w całym okresie funkcjonowania programu, czyli od 1987 roku.
33 proc. byłych uczestników programu ma partnera z innego państwa, a 27 proc. absolwentów pozostaje w wieloletnich związkach z osobami poznanymi na stypendium. Właśnie na tej podstawie KE szacuje, że program Erasmus "przyniósł" milion dzieci - podaje TVP Info.

Korzyści z Erasmusa

Według Komisji Europejskiej można mówić o czymś na kształt europejskiego wyżu demograficznego. - Program daje wiele pozytywnych skutków. To ogromna zachęta dla młodych ludzi, by wyjeżdżać za granicę i otworzyć się na wszystkie możliwości, jakie istnieją - mówi Pia Ahrenkilde Hansen, rzeczniczka KE, podkreślając, że uczestnicy wymiany studenckiej znacznie lepiej odnajdują się na rynku pracy niż ci, którzy z programu nie korzystali.

Erasmus to działający od 1987 roku program wyjazdów zagranicznych do państw europejskich studentów i pracowników naukowych. Dzięki stypendium mogą semestr lub rok spędzić na nauce poza macierzystą uczelnią. Polacy mogą korzystać z programu od 1998 roku. Do końca 2012 roku z Erasmusa skorzystało 123 356 Polaków.
Nie no... to teraz nie ma bata - program Orgasmus musi zostać...
 

Caleb

The Chosen
511
271
Jak rozumiem, studenci z krajów trzeciego świata wyjeżdżają do cywilizacji. Następnie starają się zostać beneficjentami socjalu. Tak to działa? Bo nie korzystałem :p
 

Mad.lock

barbarzyńsko-pogański stratego-decentralizm
5 149
5 110
Słyszałem, że żeby sporzystać trzeba mieć rodziców ze znajomościami, jakiś dyrektor czy dyrygent jest ok. Łapie się pół procenta studentów albo i mniej, bo nie chce mi się liczyć dokładnie. Ale trąbią o tym jako najważniejszej zdobyczy socjalnej dla ludzi młodych.
 

Till

Mud and Fire
1 070
2 288
Słyszałem, że żeby sporzystać trzeba mieć rodziców ze znajomościami, jakiś dyrektor czy dyrygent jest ok. Łapie się pół procenta studentów albo i mniej, bo nie chce mi się liczyć dokładnie. Ale trąbią o tym jako najważniejszej zdobyczy socjalnej dla ludzi młodych.

E tam. Raczej nie ma problemów z tymi wyjazdami. Znałem kilka osób, które z tego skorzystały i żadna takich "pleców" nie miała.
 

Inn Ventur

Well-Known Member
347
518
Problem jest raczej odwrotny - chętnych jest jak na lekarstwo. Wyjeżdża kto chce. Raz, że koszty; dwa, że społeczeństwa ciernie nie znają języków i mają pełne gacie. Przynajmniej na UMK w Toruniu tak to wygląda.
 

ernestbugaj

kresiarz umysłów
851
3 044
Problem jest raczej odwrotny - chętnych jest jak na lekarstwo. Wyjeżdża kto chce. Raz, że koszty; dwa, że społeczeństwa ciernie nie znają języków i mają pełne gacie. Przynajmniej na UMK w Toruniu tak to wygląda.

Potwierdzam. UMK jest wręcz zmuszone namawiać studentów, żeby zechcieli wyjechać, bo kasa jest i trzeba ją spożytkować (typowy przykład wydawania unijnej kasy - nie liczy się jakość, czyli nie jadą najlepsi, tylko ci co chcą). Ja dzięki temu, dostałem jeszcze extra wypłatę po powrocie, bo było mniej chętnych niż przewidziano w budżecie. Generalnie nie dziwię się, że mało kto z tego korzysta, bo chuja się można na takim wyjeździe nauczyć, najważniejsze są podróże i imprezy. Koszty nie są aż takie duże, jeśli nie jedzie się do Skandynawii. Najlepiej potraktować to jako gap year sponsorowany przez UE, przynajmniej ja tak zrobiłem.:)
 

tomahawk

Well-Known Member
736
1 296
Słyszałem od znajomej, że uczelnie też mają spore profity, jeśli przyjadą do nich studenci z erasmusa - podobno tacy studenci są traktowani jak kury znoszące złote jaja i wykładowcy ich nie upierdalają (wtedy taki student powie, po powrocie, swoim kolegom, że się opierdalał a i tak zdał, dzięki czemu ściągnie nowe kury do uczelni). Ja zawsze jestem wkurwiony w październiku, bo zaczyna się kurwa tłok w mieście. W każdym większym mieście nie można już na luzie sobie wszędzie zaparkować (studenci zajmują wszystkie darmowe miejsca parkingowe i wszyscy muszą spierdalać na płatne i robi się tłok). Nie patrzą pod nogi, wchodzą mi pod koła samochodu. W pubach też robi się kurwa ciasno, bo studenciaki kupią jedno piwo i siedzą tam cały dzień. Wszędzie jest tłoczno. Kurwa, nienawidzę ich.
 

tomahawk

Well-Known Member
736
1 296
Pomyśl o tych studentkach pierwszego roku, pijane swieżo spuszczone z rodzicielskiej smyczy ;)
Kurde, nie musisz mi mówić. Jak jadę samochodem przez miasto o 2, 3 rano to widzę pełno pijanych studenciaków, widzę jak całe ich gromady siedzą w nocnych fastfoodach z tanim kebabem - i tak kurwa codziennie (kiedy oni się uczą?). Mój kuzyn, gdy studiował na Politechnice Warszawskiej, po tygodniu spierdolił z akademika na stancję, bo stwierdził, że w akademiku nic się nie nauczy - tylko chlanie i balowanie, a jednak, co by nie mówić, studnia na PW trochę wymagają nauki i skupienia. Co do studentek z pierwszego roku, czy z jakiegokolwiek innego roku, to daj spokój. Skończy się takiej stypendium socjalne i będzie szukać jelenia, żeby oskarżyć go o molestowanie albo chuj wie co, i wyciągnąć z niego kasę. Poza tym oni chodzą tylko do swoich studenckich klubów, bo tam wejście jest za darmo.
 
Do góry Bottom