qatryk
Member
- 179
- 2
Temat stary jak świat ale jakos nigdzie nie moge znaleźć nic konkretnego - jakiegos takiego miażdzącego argumentu, a skojażyło mi sie z tematem Maćka...
Chodzi mi o to, że stosowanie zasadu nieagresji tak od poczatku do końca, bez dodatkowych interpretacji prowadzi do absurdów - w sensie bomba atomowa, fabryka zatruwająca środowisko etc. nie mówiąc już o takiej rzeczy jak pijany kierowca.
Pewne zachowania, pewne działalności daja silne prawdopodobieństwo, czyli wysokie ryzyko tego, że dobrowolna wymiana, działania które bezpośrednio nie sa inicjacją agresji w jakiejś tam przyszłości tą agresją wymierzoną nie w jednostke a w wiele jednostek zaistnieją. Oczywiście nie mam tu na mysli jakis paranoi że jak ktos kupuje karnister benzyny to zaraz będzie chciał kogoś podpalić, czy jak ktos wsiada po kilku głebszych za kółko to zaraz jest niebezpiecznym kierowcą który spowoduje wypadek. Tu możemy sie zatrzymać i przeanalizować sprawę - jeżeli widzę gościa który nie może ustać na nogach, wcelowac kluczykiem do stacyjki a na dodatek wsiada do bryki w centrum miasta to zgodnie z bezwzglednym trzymaniem sie zasady nieagresji nie powinienem go powstrzymać - nie ma ofiary, nie ma przestepstwa. Ale ryzyko tego że gość się rozwali i skrzywdzi jeszcze na dodatek kogoś skrzywdzi wzrasta w takim przypadku niebotycznie i w sumie po mojemu jest bliskie pewnosci. Jakis ma z tym zgrzyt, bo niby trzymając sie zasady sprawiam że konsekwencje sa duzo gorsze niż gdybym sie jej nie trzymał.
Z drugiej strony argument z równi pochyłej - czyli ogólnie z dupy jest taki że jak wprowadzamy jakies wyjątki od zasady to tych wyjatku z czasem może powstać cały kodeks karny a przy tym sposób w jaki sie je tworzy może byc całkowicie arbitralny....
Chodzi mi o to, że stosowanie zasadu nieagresji tak od poczatku do końca, bez dodatkowych interpretacji prowadzi do absurdów - w sensie bomba atomowa, fabryka zatruwająca środowisko etc. nie mówiąc już o takiej rzeczy jak pijany kierowca.
Pewne zachowania, pewne działalności daja silne prawdopodobieństwo, czyli wysokie ryzyko tego, że dobrowolna wymiana, działania które bezpośrednio nie sa inicjacją agresji w jakiejś tam przyszłości tą agresją wymierzoną nie w jednostke a w wiele jednostek zaistnieją. Oczywiście nie mam tu na mysli jakis paranoi że jak ktos kupuje karnister benzyny to zaraz będzie chciał kogoś podpalić, czy jak ktos wsiada po kilku głebszych za kółko to zaraz jest niebezpiecznym kierowcą który spowoduje wypadek. Tu możemy sie zatrzymać i przeanalizować sprawę - jeżeli widzę gościa który nie może ustać na nogach, wcelowac kluczykiem do stacyjki a na dodatek wsiada do bryki w centrum miasta to zgodnie z bezwzglednym trzymaniem sie zasady nieagresji nie powinienem go powstrzymać - nie ma ofiary, nie ma przestepstwa. Ale ryzyko tego że gość się rozwali i skrzywdzi jeszcze na dodatek kogoś skrzywdzi wzrasta w takim przypadku niebotycznie i w sumie po mojemu jest bliskie pewnosci. Jakis ma z tym zgrzyt, bo niby trzymając sie zasady sprawiam że konsekwencje sa duzo gorsze niż gdybym sie jej nie trzymał.
Z drugiej strony argument z równi pochyłej - czyli ogólnie z dupy jest taki że jak wprowadzamy jakies wyjątki od zasady to tych wyjatku z czasem może powstać cały kodeks karny a przy tym sposób w jaki sie je tworzy może byc całkowicie arbitralny....