Co po Kościele?

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 728
Wydaje mi się - jednak - że chrześcijaństwo nie zmieszało się z kulturą polską w sposób trwały. Te 1000 lat chyba nie wystarczyło do zmiany w genach kulturowych.
Po prostu nie widziałeś za młodości innych cywilizacji i kultur.
Kościół za komuny był pełny, bo zaspokajał potrzeby przebywania stadnego, pokazania się w ciuchach lub ze swoim chłopem, bycia pokropionym, oddawania szacunku, rytuałów narodzin, ślubów, ceremonii pogrzebowych, pielgrzymek i psychoterapii. Ale zaraz, przecież buddyjscy mnisi też kropią ludzi, też uczestniczą w ceremoniach. Islam też zaspokaja potrzeby przebywania stadnego, oddawania szacunku, pielgrzymek i psychoterapii. A Taoistyczne rytuały jakie fajne, bogate duchowo i wyjebane...
Więc gdzie problem?
Tak się składa, że w ciągu ostatnich lat, rządzące komuchy zarówno z własnej inicjatywy, jak i pod dyktando wielkowschodnich masonów, którzy mają doświadczenia na Zachodzie, świadomie zaczęły zaspokajać te potrzeby w inny sposób.
  • Zamiast pielgrzymki na Jasną Górę, do Piekar, czy na Kalwarię, młódź dostała pielgrzymkę owsiakową na Przystanek Woodstock.
  • Pojawiło się pełno gazet i tygodników promujących "zjawiska paranormalne" i horoskopy, zaspokajając tym potrzebę duchowości.
  • Hypermarkety. Ja pamiętam jak otwierali pierwsze hypermarkety, to wszystkie baby stroiły się na zwykłe zakupy jak do kościoła. Zachowywały się w nich jak w Kościele. Zakupy urosły do rangi ceremonii duchowej, a potrzeba stadności i pokazywania się była zaspokojona przez pierwszych 10 lat istnienia hypermarketów.
Przykłady można by dodawać... Bo tak naprawdę w religii nie o to chodzi. To jest niezależne od rasy i miejsca na świecie. To są zachowania społeczne.

Odbiegamy od tematu. Co po Kościele?
...
2) ateizm
Ależ ateizm też wymaga ceremonii. W buddyzmie nie ma boga, ale mnich buddyjski kropi ludzi. Ludzie łażą do świątyń Buddy. W PRL-u związki ateistów z PZPR były zajęte wymyślaniem i wprowadzaniem w życie "rytuałów świeckich" (Towarzystwo Krzewienia Kultury Świeckiej).

No więc ciekawa jest kwestia następująca: czy w Polsce postchrześcijańskiej powstanie jakiś rodzaj próżni? A jeśli tak - co ją wypełni?
No próżni w tych kwestiach być nie może. Coś byś musi. I tak mamy kilka realnych możliwości:
  • rodzimy, wiejski, okraszony zabobonami polsko-katolicyzm (nie mylić z Kościołem Polsko-Katolickim, który powstał w USA), który z racji odrębności odpadnie od watykańskiego nurtu
  • zostaniemy podbici przez islam
  • katolicyzm przechodzący w pogaństwo, bo tak naprawdę ten nasz katolicyzm zwyczajami z pogaństwa czerpie, a jedynie treść inną oprawę podłożył...

Ruscy wizjonerzy, w tym Dugin, stawiają u nas na pogaństwo. Ja też bym wolał by tak było, przy czym z góry informuję, że nie jestem ruskim agentem. Jednak wszystkie znaki na niebie i ziemi wskazują na jakiś rodzimy katolicyzm.
 
Ostatnia edycja:
D

Deleted member 4683

Guest
No, Natanek to obecnie czempion. :p

I jeszcze jedno, musi być jakiś element wspólny, łączący motłoch. Matka Boska z Međugorje?

Moim zdaniem nie doceniacie możliwości władców tego świata. Jeśli zdecydują się stworzyć jakąś globalną religię to nie będzie to jakiś prymitywny kult dla wąskiej grupy tylko produkt doskonały. Dzieło najlepszych specjalistów od religii, psychologii i sterowania ludźmi wzmocnione przez technologię z najtajniejszych laboratoriów i relacje cudów na żywo w waszych holowizorach. To będzie coś co trafi zarówno do prostej baby w berecie z moheru jak do śmieszka z internetu który wszystkie rozumy już dawno pojadł. Zupełnie nowa jakość okraszona cudami których oko ludzkie nie oglądało. Nie będzie już chrześcijan ani muzułmanów - będzie jedna fałszywa religia dla wszystkich i gwarantuję, ze będziecie ją łykać jak pelikany aż do końca.
 

kowaI

Well-Known Member
422
561
..A teraz mam takie pytanie, ilu Polaków byłoby w stanie umrzeć za obchodzenie Dlatego nawet niewierzący może umrzeć za wartości wynikające z kultury, w której wyrósł i jedno nie ma z drugim wspólnego. Uważam, że chrześcijaństwa nie ma takiej siły..

Zgadzam się z tobą Wesoły Wytrzepie,
ale warto tu nadmienić,
iż długo nad tym pracowano.
Staraj się rozróżniać w dyskusji Katolicyzm od schizm luterańskich.
 
OP
OP
Rattlesnake

Rattlesnake

Don't tread on me
Członek Załogi
3 591
1 504
Trochę inaczej na to patrzę. Chrześcijaństwo spełnia rolę swego rodzaju powszechnego motywatora działań. To zresztą jeszcze lepiej widać w islamie.

Być może Natanek to coś w rodzaju XVII wiecznych ruchów chasydzkich, jakaś zabawa w reakcji na coś. Ale to nie jest motywator działań, tylko dość płytka herezyjka w sosie groteski.

Już bardziej na taki motywator pasowałby randyzm. To jest właśnie ciekawe - na ile takie coś musi w ogóle być religią?
 
F

Filip

Guest
Może być też tak, ze zmaleje ilość katolików na rzecz ich mocnej radykalizacji. W opozycji może być rzeczywiście jakiś new age czepiący wątki kulturowe z polakatolicyzmu oraz ateizm.
 

Eli-minator

zdrajca świętych dogmatów
698
1 673
Odbiegamy od tematu. Co po Kościele?
1) jednak dalej Kościół
2) ateizm
3) inna religia
4) zupa u babci
5) przyjdą mahmuty i zarżną


Zdecydowanie jedynka. Natomiast zmiana rzeczywiście zajdzie, sądzę, że już dyskretnie zachodzi od kilku lub kilkunastu lat. Otóż uważam, że Kościół dominuje od niepamiętnych czasów i to się i zmieni, i nie zmieni. Co chcę przez to powiedzieć? Już tłumaczę.

Moim zdaniem od lat 60. XX wieku, a może i wcześniej (kryzys II wojny świat. i początek epoki będącego następstwem II wojny etapu komunizmu w Polsce) mamy Kościół w Polsce podzielony na 3 zasadnicze odnogi. Kościół Subtelny (dla intelektualistów i osób uduchowionych, nietypowych), Kościół Nijaki (dla wielkomiejskiej klasy robotniczej, a może i raczej dla wielkomiejskich prymitywów i mas) oraz Kościół Dominujący (dla wieśniaków, dla przysłowiowej starej wiejskiej baby, dla totalnych prowincjuszy odizolowanych od bardziej prężnych, umysłowo mobilnych środowisk).

Zmianą, którą przewiduję, a właściwie oceniam, ze jest od pewnego czasu w toku, jest zanik tych trzech Kościołów na rzecz jednego. Mianowicie powstaje Polski Zjednoczony Kościół Robotniczy. Robotniczy w sensie służalczy. Jego pracownicy będą musieli trochę zapieprzać, by przypodobać się konsumentom usług "duchowych". Z trzech odnóg, które odchodzą do przeszłości, PZKR względnie najbardziej będzie kontynuował Kościół Nijaki.

Ponieważ jednak dalej Kościół, to to, że dominuje, się NIE ZMIENI. Ponieważ jednak odnoga o nazwie Kościół Dominujacy (nazwa oczywiście w moim, autorskim sensie) zaniknie w dość bliskiej przyszłości (kurczy się systematycznie i ten proces się wypełni), więc to, że dominuje, się SKOŃCZY.
 
Ostatnia edycja:

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 728
Moim zdaniem nie doceniacie możliwości władców tego świata. Jeśli zdecydują się stworzyć jakąś globalną religię to nie będzie to jakiś prymitywny kult dla wąskiej grupy tylko produkt doskonały. Dzieło najlepszych specjalistów od religii, psychologii i sterowania ludźmi wzmocnione przez technologię z najtajniejszych laboratoriów
Przeceniasz ich. Gdyby mieli taką moc, to już by to było. A są spore obszary nie podlegające ich mocy, jak Chiny, Indie i świat muzułmański.

Już bardziej na taki motywator pasowałby randyzm. To jest właśnie ciekawe - na ile takie coś musi w ogóle być religią?
Nie może być religią, bo nie jest irracjonalny. Randyzm jest racjonalny do bólu. Randyzm może być jedynie częścią składową religii elit.
 
OP
OP
Rattlesnake

Rattlesnake

Don't tread on me
Członek Załogi
3 591
1 504
Nie może być religią, bo nie jest irracjonalny. Randyzm jest racjonalny do bólu. Randyzm może być jedynie częścią składową religii elit.

Rzuciłem tylko jako modelowy przykład. Właśnie chodzi mi o elity (durnie brzmi, ale przynajmniej wiadomo o co chodzi). Motywator dla elit jest też motywatorem dla nieelit, tylko inaczej odbieranym. Nieelity najczęściej czerpią z idei elity skupiając się na drugo i trzeciorzędnych aspektach (co czasem doprowadza do przepoczwarzenia się idei w coś w rodzaju teatru - jak w buddyzmie, szczególnie tybetańskim). Dla nieelity idea elity jest atrakcyjna właśnie ze względu na swój elitaryzm. Dokładają tam potem swoje schabowe i ziemniaki, ale nie tworzą idei konkurencyjnej.

Irracjonalizm? Otóż: każdy motywator jest irracjonalny. Pocisk wylatuje z lufy nie dlatego, że rozumowo doszedł do wniosku, że tak będzie dobrze, tylko dzięki energii gazu ze spalanego ładunku. Podobnie randyzm - jeśli poprzestaje na opisie to ok, ale jak ma się zamienić w nakaz "rób tak a tak" - to też jest irracjonalny.

Najbardziej racjonalne podejście to zdawanie sobie sprawy, ze swojego źródłowego irracjonalizmu :)

Irracjonalizm to nie tylko wiara w magię, ale też postępowanie motywowane pozarozumowo. Jeśli tracisz oddech, to robisz wszystko, żeby go odzyskać. A motywacja nie jest racjonalna, ale wynika z reakcji organizmu - biologicznej, co w zasadzie znaczy- fizycznej.
 
Ostatnia edycja:

DEZ.informacja

#osobno
118
68
Widzę, że każdy pisze o czymś innym. Ja powiem tyle, że od zawsze motłoch wyznaje miks religii, lokalnych gusłów, papki propagandowej danego reżimu i innych nadprzyrodzonych pierdół typu horoskopy. Krzychu opisał jak to wygląda od kulturowej strony.

Rattlesnake, nie rozumiem tego co napisałeś w ostatnim poście, a w przedostatnim - nie zgodzę się - polski katolicyzm wg Stachniuka i Kelkuca zdecydowanie działa(ł) demotywacyjnie. Ja przychylę się do tej tezy.

W erze rewolucji informatycznej, gdzie każdy ma dostęp do internetu sprawa wygląda tak, że każdy z rozumem i godnością człowieka może poczytać informacje z różnych źródeł i wyciągnąć jakieś wnioski. Wszystko znowu sprowadza się do sensu życia, jak się domyślacie większość powie, że chce być szczęśliwa. U Rand szczęśliwy jest egoistyczny kapitalista i jeszcze wszyscy na tym zyskują. Brzmi dobrze, choć jeśli ktoś naprawdę szczęśliwy i spełniony czuje się grając w CS-a, to nic mi do tego. Ja osobiście jestem singularystą, takim bardziej 2045 r., niż 2070 r. ;), wierzę, że to człowiek stworzy boga, tchnie ducha w superinteligentną maszynę, by sam ostatecznie stać się bogiem i ożywić wszechświat. Dla was zapewne nie jest to racjonalne, ale z wiedzy jaką zgromadziłem wynika, że bardziej prawdopodobne jest to, że żyjemy w symulacji na komputerze jakiegoś ASI, niż to, że no właśnie... Ciekawe czy ktoś z was się zastanawiał, dlaczego wszechświat to np. nie same atomy wodoru lub helu, czemu pewne stałe są takie a nie inne, a prawa fizyki takie. Jak dobrze wiemy, nie ma filozoficznego "nic", jest tylko próżnia kwantowa i efekt fluktuacji owego (nie)tworu. Do zobaczenia w innej galaktyce, kumple. Nie będziemy co prawda ludźmi, ale będziemy sobie symulować takie coś jak "uczucia" i pośmieszkujemy. Spoglądając w deszczowe niebo i myśląc jak zatrzymać entropię - z aroganckim uśmieszkiem, wasz Dez.

#2045 #Kurzweil #OzjaszGoldberg
 
OP
OP
Rattlesnake

Rattlesnake

Don't tread on me
Członek Załogi
3 591
1 504
Rattlesnake, nie rozumiem tego co napisałeś w ostatnim poście, a w przedostatnim - nie zgodzę się - polski katolicyzm wg Stachniuka i Kelkuca zdecydowanie działa(ł) demotywacyjnie. Ja przychylę się do tej tezy.

Co do motywacyjnej/demotywacyjnej roli katolicyzmu w Polsce, to mniejsza o to. Co do ostatniego posta: "szczęśliwy" to nic nie znaczące słowo wytrych. Rand wyjaśnia z grubsza, że celem - powiedzmy - człowieka, jest istnieć. I ten nadzrzędny cel człowieka jest ogólną zasadą na której buduje się moralność.

Ok - tylko takie postawienie sprawy nie daje odpowiedzi na pytanie PO CO istnieć. Religie próbują coś pod tę niewiadomą wstawić, z różnym skutkiem. I pytanie - czy jeśli Kościół w Polsce się rozlezie, to ludzie będą w stanie dać sobie spokój z tą niewiadomą, czy coś tam będą próbowali podstawić? A jeśli będą próbowali podstawić - to co?
 

tolep

five miles out
8 585
15 483
I pytanie - czy jeśli Kościół w Polsce się rozlezie, to ludzie będą w stanie dać sobie spokój z tą niewiadomą, czy coś tam będą próbowali podstawić? A jeśli będą próbowali podstawić - to co?

Zawsze mnie rozwalały twierdzenia "racjonalistów" jakoby niereligijność była z punktu widzenia utylitarnego korzystna, a religia jest czynnikiem hamującym Postęp i Szczęście ludzkości.

To gdzie te postępowe i szczęśliwe kultury w historii?
Rynek wybrał religię.
 

Alu

Well-Known Member
4 634
9 696
No więc ciekawa jest kwestia następująca: czy w Polsce postchrześcijańskiej powstanie jakiś rodzaj próżni? A jeśli tak - co ją wypełni?
Wypełni ją normalność. Rozumiem, że z punktu widzenia katolika Kościół może wydawać się ważny ale chyba trochę przeceniasz jego wpływ na współczesne społeczeństwo. Mamy na południu sąsiada w którym katolików jest 10% i z roku na rok ich liczba maleje. Możesz pojechać i sprawdzić czy jest tam próżnia.
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 728
Irracjonalizm? Otóż: każdy motywator jest irracjonalny.
Nie do końca. Dla genetycznych propertarian, wulgarny propertarianizm jest jak najbardziej racjonalny.

Ok - tylko takie postawienie sprawy nie daje odpowiedzi na pytanie PO CO istnieć.
Każdy musi sam sobie na to pytanie odpowiedzieć. A jak nie znajdzie odpowiedzi, to niech się zabije. W burżuazyjnym społeczeństwie ten problem nie istnieje. W każdym razie elity powinny żyć wyłącznie dla umiarkowanego hedonizmu. Jeśli jakiś przedstawiciel elit zaczynie w to wątpić, to powinien być wywalony z elity.

Mamy na południu sąsiada w którym katolików jest 10% i z roku na rok ich liczba maleje. Możesz pojechać i sprawdzić czy jest tam próżnia.
Nie trzeba, tam mają nową religię - etatyzm.
Tam nie wierzą w etatyzm. Jeśli są etatystami lub lewicowcami, to wyłącznie ze względów utylitarnych. Oni wierzą w reinkarnację, horoskopy, zjawiska paranormalne, umiarkowany hedonizm i w swój naród.
 
Do góry Bottom