Ciekawostki naukowe i techniczne

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736
Zapowiada się kolejny przełom wydajnościowy w hardwarze.

GOSPODARKA
Badaczom udało się opracować nadprzewodzącą diodę, co do tej pory uważano za niewykonalne. Z czasem takie urządzenia mają uczynić komputery wielokrotnie szybszymi i oszczędniejszymi.
Na łamach magazynu "Nature" (https://www.nature.com/articles/s41586-022-04504-8) naukowcy z Uniwersytetu Technicznego w Delfcie (Holandia) opisali duży krok w stronę potencjalnie rewolucyjnych komputerów opartych na nadprzewodnikach - opracowali napdrzewodzącą diodę.

W jedną stronę

Dioda to element - ujmując w dużym skrócie - który przewodzi prąd w jedną stronę, a blokuje go w stronę przeciwną.
Dlaczego stworzenie jej nadprzewodzącej wersji ma tak duże znaczenie? Otóż w przeciwieństwie do zwykłych przewodników, w nadprzewodnikach prąd płynie bez żadnych strat. Nawet, gdyby takim kablem ktoś przesłał prąd z Ziemi na Księżyc, straty byłyby dokładnie zerowe.

Dwie korzyści

Stworzenie nadprzewodzącej elektroniki oznaczałoby więc dwie potężne korzyści.
Po pierwsze takie urządzenia byłyby setki razy szybsze.
Po drugie zużywałyby nieporównanie mniej energii. Zdaniem badaczy, zastąpienie zwykłych komputerów nadprzewodzącymi oznaczałoby spadek zużycia prądu przez świat zachodu równy 10 proc. obecnych energetycznych rezerw.

Z terahercową prędkością

- Technologia, w której dotąd działały półprzewodniki, teraz, potencjalnie może być zrealizowana z pomocą nadprzewodników, przy wykorzystaniu tych elementów. Mówimy o szybszych komputerach działających nawet z terahercową prędkością. Oznacza to 300-400 większą prędkość niż dzisiejszych komputerów. Będzie to mieć wpływ na wszelkie społeczne i technologiczne zastosowania. Jeśli wiek XX był wiekiem półprzewodników, wiek XXI będzie należeć do nadprzewodników - mówi prof. Mazhar Ali, twórca diody.
Wiąże się z tym jednak przeszkoda, którą dotąd uważano za niemożliwą do pokonania.
Od czasu odkrycia nadprzewodnictwa w 1911 roku, znawcy tematu sądzili, że nie da się sprawić, aby prąd mógł przez nadprzewodzący element płynąć tylko w jednym kierunku, a to jest niezbędny warunek tworzenia maszyn obliczeniowych.
Można to porównać do lodu, po którym ślizgalibyśmy się bez żadnego oporu w jedną stronę, ale zatrzymywalibyśmy się z powodu tarcia przy ruchu w stronę przeciwną.

Holenderski sukces

Holenderski zespół odniósł sukces przez modyfikację tzw. złącza Josephsona, które składa się z dwóch elementów nadprzewodzących rozdzielonych barierą nienadprzewodzącą. Zwykłą barierę między nadprzewodnikami zastąpili przypominającym grafen materiałem o właściwościach kwantowych.

Naukowców czeka jeszcze wiele wyzwań.
- Po pierwsze, musimy się zmierzyć z podniesieniem temperatury działania. Posłużyliśmy się bardzo prostym nadprzewodnikiem o silnie ograniczonej temperaturze. Teraz chcemy zacząć prace z tzw. nadprzewodnikami wysokotemperaturowymi i sprawdzić, czy mogą działać w diodach Josephsona przy temperaturze powyżej 77 Kelwinów. Pozwoli to na wykorzystanie azotu do chłodzenia - podkreśla prof. Ali.
- Druga rzecz to zwiększenie skali produkcji. To wspaniała wiadomość, że udało nam się pokazać działanie wynalazku w nanourządzeniach, ale opracowaliśmy ich tylko kilka. Następnym krokiem będzie próba przeskalowania produkcji na tworzenie milionów diod Josephsona na chipie - dodaje.
 

MaxStirner

Well-Known Member
2 732
4 693
U nas rewolucja z Hevc 265, a od okolo 2 lat już istnieje h266, ktory podobno oferuje 50% wiecej przepustowosci, przy tej samej jakości!
Za 10 lat, gdy to u nas wejdzie, spróchnialy Kaczor znowu bedzie mial okazje dofinansować dekodery...
Glowi mnie lamerskie pytanie, ale chce to zrozumiec - skoro kodeki to soft, i na przyklad Android, tudziez rozne playery normalnie zaimplementowal obsluge h265 już chyba w wersji 5.0 to czemu nie da sie programowo zalatwic tego w telewizorze, dlaczego trzeba wstawiac nowy chip?
 
Ostatnia edycja:

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736
U nas rewolucja z Hevc 265, a od okolo 2 lat już istnieje h266, ktory podobno oferuje 50% wiecej przepustowosci, przy tej samej jakości!
Za 10 lat, gdy to u nas wejdzie, spróchnialy Kaczor znowu bedzie mial okazje dofinansować dekodery...
Glowi mnie lamerskie pytanie, ale chce to zrozumiec - skoro kodeki to soft, i na przyklad Android, tudziez rozne playery normalnie zaimplementowal obsluge h265 już chyba w wersji 5.0 to czemu nie da sie programowo zalatwic tego w telewizorze, dlaczego trzeba wstawiac nowy chip?
Nie mam pojęcia i problem mnie nie dotyczy, bo mam podłączony telewizor do komputera, gdzie K-Lite Codec Pack i odtwarzacz wideo załatwiają sprawę. Zamiast wymieniać hardware, aktualizuję software i tyle. Ekran ma być tylko i wyłącznie ekranem - wyświetlać, to co się mu przesyła i nie robić niczego więcej.

W przypadku smartfonów też można problem nowszej generacji kodeków załatwić instalacją VLC czy nowej wersji przeglądarki obsługującej daną rodzinę. Poza brakiem sprzętowej akceleracji i zwiększonym zużyciem energii nie będzie z tym większych kłopotów.
 

MaxStirner

Well-Known Member
2 732
4 693
Nie mam pojęcia i problem mnie nie dotyczy, bo mam podłączony telewizor do komputera, gdzie K-Lite Codec Pack i odtwarzacz wideo załatwiają sprawę. Zamiast wymieniać hardware, aktualizuję software i tyle. Ekran ma być tylko i wyłącznie ekranem - wyświetlać, to co się mu przesyła i nie robić niczego więcej.

W przypadku smartfonów też można problem nowszej generacji kodeków załatwić instalacją VLC czy nowej wersji przeglądarki obsługującej daną rodzinę. Poza brakiem sprzętowej akceleracji i zwiększonym zużyciem energii nie będzie z tym większych kłopotów.
Tak, no to rozumiem, choc podobno ten nowy vvc zwiekszy znacząco zużycie procka i z tego juz powodu ma byc potrzebna wymiana na szybsze. Ale pomijając moc, bo to szczegol, mnie po prostu ciekawi z jakich powodow nie można na tv po prostu uaktualnic softu, jakas musi byc tego przyczyna.
 

tolep

five miles out
8 556
15 441
Gówno młodych myszy leczy stare myszy.

I vice versa.

Fecal microbiota transfer between young and aged mice reverses hallmarks of the aging gut, eye, and brain​


Abstract​

Background​

Altered intestinal microbiota composition in later life is associated with inflammaging, declining tissue function, and increased susceptibility to age-associated chronic diseases, including neurodegenerative dementias. Here, we tested the hypothesis that manipulating the intestinal microbiota influences the development of major comorbidities associated with aging and, in particular, inflammation affecting the brain and retina.

Methods​

Using fecal microbiota transplantation, we exchanged the intestinal microbiota of young (3 months), old (18 months), and aged (24 months) mice. Whole metagenomic shotgun sequencing and metabolomics were used to develop a custom analysis workflow, to analyze the changes in gut microbiota composition and metabolic potential. Effects of age and microbiota transfer on the gut barrier, retina, and brain were assessed using protein assays, immunohistology, and behavioral testing.

Results​

We show that microbiota composition profiles and key species enriched in young or aged mice are successfully transferred by FMT between young and aged mice and that FMT modulates resulting metabolic pathway profiles. The transfer of aged donor microbiota into young mice accelerates age-associated central nervous system (CNS) inflammation, retinal inflammation, and cytokine signaling and promotes loss of key functional protein in the eye, effects which are coincident with increased intestinal barrier permeability. Conversely, these detrimental effects can be reversed by the transfer of young donor microbiota.

Conclusions​

These findings demonstrate that the aging gut microbiota drives detrimental changes in the gut–brain and gut–retina axes suggesting that microbial modulation may be of therapeutic benefit in preventing inflammation-related tissue decline in later life.

 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736

16 lipca 2022
Po przeczytaniu tych wyników badań nie przejdziesz obojętnie obok mlecza. Zespół naukowców kierowany przez prof. Stanisława Karpińskiego z SGGW w Warszawie we współpracy z naukowcami z University of Missouri (USA) po raz pierwszy opisał kwantowo-molekularne i fizjologiczne podstawy nieznanej wcześniej formy komunikacji między roślinami oraz uruchamiany w jej wyniku mechanizm, nazwany Sieciową Nabytą Aklimatyzacją. Wyniki „elektryzującego odkrycia” przedstawiono w „The Plant Cell„, najbardziej prestiżowym czasopiśmie publikującym artykuły z zakresu biologii komórki roślin.
Karolina Gawlik: Naukowcy dowodzili już, że rośliny mają zdolność do komunikacji. Czemu te konkretne badania są na ich tle wyjątkowe?
Prof. Stanisław Karpiński: Komunikacją jest odbiór, przetworzenie informacji i odpowiedź na nią – przy takiej definicji możemy stwierdzić, że rośliny się komunikują i rzeczywiście wiemy to od dłuższego czasu. Po pierwsze, komunikują się chemiczne – ten zapach lasu, który czujemy po wejściu do niego, to właśnie związki i hormony uwalniane w tym celu. Sygnały elektryczne roślin też zostały odkryte dość dawno, bo już w 1873 r opisano elektryczne sygnały przy zamykaniu liści mimozy. My natomiast odkryliśmy, że sygnały elektryczne powodują zmiany w metabolizmie reaktywnych form tlenu (RTF) i zmiany w niefotochemicznym wygaszaniu energii zaabsorbowanej w nadmiarze (NPQ) w fotosystemach.

Komunikacja roślin jak układ nerwowy człowieka

Czyli?
Czyli odkryliśmy, że sygnały elektryczne roślin umożliwiają komunikację pomiędzy fotosystemami w chloroplastach w obrębie całej rośliny i roślin stykających się ze stymulowaną rośliną. Dzieje się to w celu optymalizowania w danych warunkach przepływu zaabsorbowanej energii dla indukcji mechanizmów aklimatyzacyjnych.
Jak to działa?
Podobnie jak nasz układ nerwowy. Potencjał elektryczny akcji jest przekazywany przez neurony na połączeniach synaptycznych chemicznie, dzięki czemu mamy czucie; wiemy, że się zraniliśmy, uderzyliśmy, czy oparzyliśmy. Rośliny to robią podobnie za pomocą analogicznego układu komórek pochwy otaczającej wiązki przewodzące liści (tzw. nerwy liści). Te komórki przekazują sygnały elektryczne podobnie jak neurony i regulują mechanizmy aklimatyzacyjne i obronne u roślin. To wykazaliśmy w 2010 roku, opisując w „The Plant Cell” mechanizm świetlnej pamięci komórkowej – czyli jak komórki roślin fizjologicznie zapamiętują warunki natężenia i składu spektralnego absorbowanego światła i dostosowują do tej pamięci fotosyntezę, oddychanie, metabolizm oraz mechanizmy aklimatyzacyjne i obronne.

Wiadomość rozchodzi się w całym buszu

W najnowszych badaniach mniszka lekarskiego zauważyliście jednak coś więcej.
Tak, bo do tej pory mówiliśmy o wewnętrznej komunikacji rośliny, czyli jak liście przekazują informacje do łodygi, łodyga do korzeni, korzenie do liści i tak dalej. Roślina ma bowiem swoje własne rozeznanie w sytuacji środowiska zewnętrznego; rozpoznaje, czy brakuje jej wody, jaka jest temperatura, warunki świetlne, w jakim kierunku rosnąć. Ale okazuje się, że te informacje płyną nie tylko wewnątrz rośliny, ale i na zewnątrz, na powierzchni liści. Odkryliśmy, że sygnały elektryczne rozchodzą się po powierzchni liści; jeśli liść stymulowanej rośliny styka się z liśćmi innych roślin i w warunkach dużej wilgotności tworzą zamknięty obwód elektryczny, to stymulowany liść jednej rośliny przekaże powierzchniowy sygnał elektryczny do drugiej. Wówczas ta też uruchomi fizjologiczne i molekularne mechanizmy obronne oraz aklimatyzacyjne.
Możemy dać przykład, kiedy rośliny to robią?
Wysyłają sygnał ostrzegawczy o tym, że trzeba się przygotować na dany rodzaj stresu, typu “zaatakował mnie owad, ułamano mi liść, podjada mnie zwierzę, absorbuję za dużo światła”. Taka wiadomość rozejdzie się nie tylko w jednej roślinie, ale w całym buszu. To jest zupełne nowum.

Uniwersalny język roślin

Można zatem powiedzieć, że rośliny pomagają sobie nawzajem?
Pod kątem ludzkim i społecznym myślimy, że to pomoc, ale u roślin nie ma altruizmu, lecz konkurencja i przystosowanie darwinowskie. Rośliny muszą tak robić, żeby przetrwać; fascynujące jednak, że taka informacja ma uniwersalny język i nie jest zależna od gatunku. Mniszek może przekazać wiadomość rzodkiewnikowi, a rzodkiewnik mimozie. W nagraniu wideo zarejestrowaliśmy, że gdy pierwszy z mniszków jest delikatnie dotykany drucikiem, po kilku sekundach składają się liście mimozy, połączonej obwodem elektrycznym z liśćmi drugiego mniszka stykającego się z pierwszym stymulowanym mniszkiem.
Czyli zależy im na przetrwaniu międzygatunkowym.
Życie samo w sobie ma zakodowane rozprzestrzenianie i przetrwanie. Z punktu widzenia genetycznego i molekularnego rośliny mają w sobie ten mechanizm życia i dostosowania do różnych warunków. Nie mogą się przemieszczać, więc zaadaptowały się w inny sposób. Choć nie znajdą sobie jaskini i nie rozpalą w niej ognia, absorbują światło i dużą jego część natychmiast przetwarzają na ciepło. Te sygnały elektryczne, które przeskakują z liścia na liść, regulują między innymi ten proces.
Ma pan wrażenie, że wciąż odbieramy rośliny zbyt prymitywnie?
Owszem. O sparaliżowanym człowieku mówimy „roślinka”, bo nie może się ruszać, ale w człowieku sparaliżowanym wciąż wiele się dzieje – widzi wszystko, słyszy, chciałby odpowiedzieć, choć nie może. Mózg przetwarza wszelkie informacje, wszystko rozumie. Mniej więcej podobnie się dzieje w roślinie. Nasza komunikacja z nimi jest utrudniona, bo nie mamy wspólnego języka, tak jak z innymi ludźmi, czy chociażby zwierzętami domowymi. To nie wyklucza jednak faktu, że roślina jest żywym organizmem, a na poziomie komórki nawet bardziej skomplikowanym. Komórka roślinna ma trzy genomy, a zwierzęca dwa. Wie Pani ile jest fotosystemów w jednym liściu?

Opowieść niemalże jak z Avatara

Skoro pan pyta, to zakładam, że więcej niż kilka.
W jednym chloroplaście mamy ich kilka tysięcy, w komórce mamy kilkanaście lub kilkadziesiąt chloroplastów, czyli w jednej komórce liścia mamy kilkadziesiąt tysięcy fotosystemów. Jeden liść to kilkanaście tysięcy komórek. Czyli w jednym liściu mamy setki milionów fotosystemów. Te wszystkie fotosystemy komunikują się i wzajemnie ustalają między sobą wartości NPQ i fotosyntezy. W przypadku całej rośliny, czy drzewa z tysiącem liści mówimy o bilionach wirtualnych połączeń elektrycznych i dróg komunikacyjnych, a co dopiero w kilkunastu drzewach rosnących obok siebie i stykających się liśćmi. To opowieść niemalże jak z „Avatara”, która była oparta na tym, że korzenie w lesie Pandory tworzą inteligentną sieć komunikacyjną. Z tym że korzenie drzew w naszych lasach mają pośrednika w postaci grzybni, pod ziemią jest wilgotno, a to ułatwia przekaz elektryczny. Nie przypuszczano, że to samo dzieje się na powierzchni.
Jak wyniki takich badań mogą wpłynąć na każdego z nas?
Przynoszą pytanie o to, czy istnieje świadomość, bądź inteligencja inna niż nasza ludzka, niż zwierzęca. Jeżeli mamy do czynienia z tak skomplikowanymi systemami komunikacyjnymi, z mechanizmem świetlnej pamięci komórkowej oraz z mechanizmem NPQ, który faktycznie reguluje kwantowe wartości fotosystemów, w jakiś sposób musi to być inteligencja. Pisaliśmy o tym wcześniej i my, i inni naukowcy.
Rośliny nie stanęły w miejscu w procesie ewolucji. Około 1,2 miliarda lat temu rośliny i zwierzęta mogły mieć wspólnego przodka. Świat zwierzęcych heterotrofów, czy organizmów zwierzęcych oddychających tlenem, mógł się rozwinąć tylko dzięki fotosyntezie, która produkuje tlen. Fotosynteza tlenowa była pierwsza i jest datowana na ok. 3,5 miliarda lat. Około dwa miliardy lat zajął proces wysycenia oceanów tlenem i wytworzenia atmosfery tlenowej z kilku procentowym udziałem tlenu. Dopiero powstanie atmosfery tlenowej i wytworzenie ozonu w stratosferze, które odcięło twarde promieniowanie UV, stworzyło warunki do rozwoju życia na powierzchni ziemi, poza oceanami. Wiemy, że procesy fotosyntezy i oddychania muszą być globalnie zbalansowane, lecz jednocześnie widzimy, jak współczesny człowiek zakłócił tę równowagę.

O zwierzętach mówimy inteligentne, a o roślinach?

Czy takie badania mogą dać jakiś zastrzyk pokory?
Jak najbardziej. Gdy się rozmawia o inteligencji roślin z niektórymi lekarzami, czy naukowcami pracującymi ze zwierzętami, bywa, że patrzą na nasze badania nieco z przymrużeniem oka. Zapominają jednak o tym, że to fotosynteza była pierwsza i bez fotosyntezy byśmy nie istnieli. Naukowcy specjalizujący się w badaniach zwierząt i ludzi nie zdają sobie sprawy, że rośliny zliczają zaabsorbowaną energię fotonów, zapamiętują fizjologicznie te dane i przetwarzają je w celu optymalizacji mechanizmów aklimatyzacji i odporności na choroby, czyli w celu maksymalizacji swojej darwinowskiej konkurencyjności i wydania potomstwa.
Zwierzęta czynią podobnie, zapamiętują kolory i obrazy, natężenie światła, procesują te informacje w celu zwiększenia szans na przeżycie i wydanie potomstwa. O zwierzętach mówimy inteligentne, a o roślinach? Pamiętajmy też, że oko ludzi i zwierząt nie będzie funkcjonować bez luteiny, karetonoidów, witaminy A, E i bez zeaksantyny, która chroni plamkę żółtą w oku. Te roślinne barwniki zabezpieczające działanie fotosystemów są niezbędne dla mechanizmu NPQ, który też działa w naszym oku. Życie jest w ogóle inteligentne, bo gdyby nie było, nie przetrwałoby we Wszechświecie tylu miliardów lat.
Ciekawe, ilu czytelników tego wywiadu, nie przejdzie już tak obojętnie obok mlecza.
Myślę, że wielu spojrzy na niego inaczej. Sam sobie przypomniałem, że jak byłem dzieckiem, ścinałem w parku pole mniszków, używając kijka jak “maczety”. A teraz sobie wyobrażam te mniszki przekazujące sobie wzajemnie sygnał, że ich atakuje taki nicpoń! Systemy ostrzegawcze u roślin są niezwykle ciekawe, skomplikowane i naturalnie wyrafinowane. Wie pani, co robią niektóre rośliny w lesie, gdy wybucha pożar? W kilka godzin są w stanie przyspieszyć wytwarzanie nasion, żeby zwiększyć szansę przetrwania.
Brzmi jak naprawdę fascynujący świat.
To prawda. Uważam, że mam wielkie szczęście jako naukowiec i dziękuję Bogu za ten dar patrzenia na świat.
 
Do góry Bottom