Chiny nigdy nie przestaną mnie zadziwiać

Alu

Well-Known Member
4 634
9 695
Nieładnie komuś zarzucać kłamstwo bez twardych dowodów. Skoro jest imprezowiczką, odwiedza dyskoteki, mieszka w Szanghaju i ma nawet zdjęcia głowy z wyciętymi włosami, to jej historia jest wielce prawdopodobna.
 
Ostatnia edycja:

tosiabunio

Grand Master Architect
Członek Załogi
6 985
15 153
Oj, Alu, przecież jest szmatą i jeszcze woli Azjatów. Nie może mówić prawdy. Już nigdy.
 

Staszek Alcatraz

Tak jak Pan Janusz powiedział
2 794
8 466
Jest na odwrót. Jeśli potwierdzone jest, że jest osobą kręcącą, niegodną zaufania, zdradzającą to jej reputacja jest zerowa. Należy wtedy być nieufnym co do każdego jej słowa, dopóki sama się nie postara o zrehabilitowanie. Oczywiście nigdy się nie zrehabilituje, bo niewiele jest osób, które zwracają uwagę na prawdę i mówią prosto w oczy kłamcy, że kłamie, a oszustowi, że oszukuje.
 
Ostatnia edycja:

Alu

Well-Known Member
4 634
9 695
A kogo ona zdradziła? Z tego co pisała wynika, że zdradzali Chińczycy, z którymi sypiała, o jej zdradzie nic nie wiemy. Nie ma tu z jej strony oszustwa, choć jest zachowanie wątpliwe etycznie.

Po drugie nie wierzysz jej, kiedy pisze, że policja przetestowała ją na obecność narkotyków, ale wierzysz we wszystkie opisy seksualnych wyczynów z Chińczykami? Przynajmniej bądź konsekwentny w tym swoim sceptycyzmie. A najlepiej unikaj pochopnych sądów.
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 727
Boli, że woli Azjatów? Każdy ma jakieś fetysze.
To raczej typowy hejt na white straight male,
Tak czy siak, o ile pamiętam, wysłannik libnetu do Chin twierdzi, że generalnie społeczność polska w Chinach jest zażenowana bzdurami które wygaduje ta szmata.
Oj, Alu, przecież jest szmatą i jeszcze woli Azjatów.

Hehehe.
A ja to widzę tak.
Woli siusiaczki troszkę mniejsze, ale za to bardziej robotne i na dodatek przymocowane do szczodrych cielców.
;)

A na serio.
Azjaci mają smaki na wysokie kobiety. Więc laska woli gości którzy na nią ostro lecą, od tych co tak sobie lecą.

Kiedyś czytałem o Chińczyku, który wybudował kopię budynku Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Chin z Zakazanego Miasta. Urządził tam ekskluzywny burdel (formalnie burdel ten nazywał się "centrum biznesu" czy jakoś tak) dla miejscowych notabli, czyli kacyków, biurokratów i wysoko postawionych urzędasów. Zatrudniał wyłącznie wysokie dziewczyny. By tego dokonać musiał puścić swych emisariuszów w teren, a ci przeszukali podobno całą prowincję, by wyłowić młode (15-17 lat), ładne i inteligentne mięso o wzroście powyżej 1.70 m.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 792
Chińska straż graniczna śledzi turystów, instaluje spyware na smartfonach
03.07.2019 13:03 Anna Rymsza
@Xyrcon
Chińska straż graniczna instaluje aplikację śledzącą na smartfonach turystów, wjeżdżających do kraju. Robi to bez wiedzy przekraczających granicę. Aplikacja wydobywa e-maile, SMS-y i kontakty ze smartfonów, a także informacje o urządzeniu.

Straż graniczna w autonomicznym regionie Sinciang instaluje aplikację bez zgody i wiedzy turystów. Osoby przekraczające granicę z Kirgistanem były proszone po prostu o przekazanie smartfonów do rutynowej kontroli, co samo w sobie jest niepokojące. Na urządzeniach z Androidem instalowana jest aplikacja, te z iOS-em są analizowane na miejscu. Poza smartfonami i PIN-ami do nich funkcjonariusze kontrolują też inne urządzenia elektroniczne jak kamery i aparaty fotograficzne. Kontrola zajmuje około godziny i odbywa się w osobnym pomieszczeniu.

Turyści nie byli informowani o tej aplikacji, nie wiedzieli jakich informacji szuka ani gdzie je wysyła. Do sedna sprawy dotarli z pomocą turystów dziennikarze Giardiana, New York Timesa i Süeddeutsche Zeitung, władze Chin nie udzieliły żadnych informacji.

Aplikację instalowali funkcjonariusze z przejścia granicznego w Irkesztamie (oznaczone na mapie poniżej). To ruchliwe miejsce, wykorzystywane przez przedsiębiorców i turystów, podążających dawnym Jedwabnym Szlakiem. Na razie nie wiadomo, czy podobne działania były prowadzone także na innych przejściach granicznych, ale nie można tego wykluczyć.

Czego szuka aplikacja?
Aplikacja została przeanalizowana przez specjalistów z dziedziny cyberbezpieczeństwa, współpracujących z dziennikarzami. Lista informacji, jakich poszukiwał spyware, jest bardzo długa. Poza pobieżną analizą urządzenia aplikacja poszukuje w korespondencji różnych terminów, używanych przez wyznawców Islamu. Na czarnej liście są zarówno informacje o poszczeniu podczas Ramadanu, jak i treści ekstremistyczne. Spyware szuka też instrukcji budowania i obsługi broni oraz śladów po magazynie „Inspire”, wydawanym przez al-Kaidę.

To nie koniec. Aplikacja szuka też elementów niezwiązanych z Islamem, jak teksty Dalai Lamy, „The 33 Strategies of War” Robert Greene'a (wbrew pozorom jest to podręcznik uczący rozwiązywać konflikty międzyludzkie) czy muzyka zespołu Unholy Grave z Japonii (grają grindcore).

Znalezione informacje są wysyłane do serwera w biurze przejścia granicznego. Aplikacja zwykle była usuwana po kontroli, ale na niektórych smartfonach wciąż była obecna, gdy urządzenia wróciły do właścicieli. Co dalej dzieje się z danymi? Nie wiadomo. Na pewno mogą posłużyć do znalezienia kogoś na terenie Chin, ale nie ma dowodów, by to się zdarzyło.

„Nie podoba mi się to. Gdyby to się działo w moim kraju, byłbym przerażony, ale gdy jedziesz do Chin, spodziewasz się takich rzeczy” – powiedział Guardianowi turysta, który znalazł na swoim smartfonie aplikację szpiegującą po kontroli. Biuro podróży uprzedziło go, że jego smartfon będzie kontrolowany. Początkowo myślał, że ta aplikacja śledzi położenie.

Nadzór nad Muzułmanami
Możliwe, że zbieranie informacji o turystach jest częścią szerszego nadzoru nad muzułmańską społecznością w prowincji Sinciang. W meczetach i na ulicach instalowane są kamery, a obraz z nich analizuje oprogramowanie do rozpoznawania twarzy.

Muzułmanie mieszkający w regionie są też regularnie zmuszani do instalowania aplikacji przeszukujących ich smartfony. Być może władze szukają kolejnych osób tego wyznania, które należy ściśle kontrolować, gdy przebywają na terenie prowincji.

Edin Omanović z grupy Privacy International opisał tę sytuację jako „bardzo niepokojącą w kraju, gdzie ściągnięcie złej aplikacji albo otwarcie nieodpowiedniego artykułu może doprowadzić cię do obozu karnego”. Jego zdaniem Sinciang ma najbardziej drakońskie i bezprawne systemy nadzoru na świecie. Oficjalnie władze Chin chwalą się, że monitoring znacznie poprawił bezpieczeństwo w Sinciang.
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 727
Po tylu latach chinscy cenzorzy wreszcie znalezli strone www.lewrockwell.com i ja zablokwali na amen.

Najzabawniejsze w tym wszystkim jest to, ze nastapilo to wlasnie teraz...po serii pro-chinskich artykulow na tejze stronie, w ktorych jeden autor np. pisal, ze chinska cenzura jest "common sense“ bo blokuja "tylko" pornografie i hazard, haha.
Dowodzi to, że chińscy cenzorzy mają poczucie dumy ze swej pracy albo, że mają poczucie humoru.
 
Do góry Bottom