Auta dla normalnych ludzi, które Wam się podobają

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 739
Kokpit Maserati Boomerang '72
pEpDDQF.png
 

GAZDA

EL GAZDA
7 687
11 169
po tym jak w taurusie pod berlinem posypała sie skrzynia biegów, samochód został odholowany do warsztatu we wrocławiu, na lotnisku wypożyczyłem auto i pojechałem nim do domu, warsztat w sumie dobre miał opinie więc zostawiłem i mieli robić...
no ale w każdym warsztacie jest tak samo jak sie nie zagląda co chwile i patrzy co robią to robią nic...
musiałem jechać do flandrii a oni nawet nie zaczeli bo coś tam coś tam, więc na szybko musiałem se kupić jakieś inne auto, bo na dłuższe trasy na dłuższy czas to wole mieć swoje jednak...
pomyślałem o czymś prostym ale wygodnym, żadnych wynalazków co potem nie bedzie sie dało sprzedać abo coś...
musiąło mieć automatyczną skrzynie i tempomat i silnik samochodowy a nie od traktora, najlepiej na gaz bo w belgii był strasznie tani...
tak więc internety, komisy ogłoszenia, nic, znaczy w ogłoszeniach dużo super aut które sie okazywały trupami, abo w ogóle nie były takie jak w ogłoszeniu abo coś innego np koła o różnych rozmiarach zamontowane i takie tam... i te żałosne próby opchnąć mi coś innego...
po kilku dniach oglądania (zjechałem małopolske i śląsk) nic nie znalazłem, a zbliżał sie termin odjazdu wieczorem ostatniego dnia gdzie mogłem jeszcze kupić, pozałatwiać różne sprawy i dojechać na czas, zbliżał sie juz wieczór w bochni oglądałem jedno audi, ale też zheniowane a właściciel jakiś dziwny w szlafroku po ulicy łaził jak jakiś czubek...
w bochni wsiadłem zrezygnowany w busa ale wysiadłem jeszcze w targowisku bo tam jest kilka dużych komisów, i tam zobaczyłem go...
był najmniej odpowiednim autem na moje zapotrzebowanie w sumie bo szukałem pospolitego wygodnego auta na dalekie trasy coby też pomieścić sporo szpejów... ale kurwa cały czarny, reflektory zaślepione też czarną blachą, wsiadłem kurwa ciasno ale fajny i tak... spytałem czy dach działa, gostek gado że tak że wszystko jest sprawne, poprosiłem o kluczyki, odpaliłem, przycisk, bzzzzzz, dach sie otworzył... kurwa biore... jebłem mu kesz na stół i kilka minut później wyjechałem chryslerem le baronem gtc 3.0...
nie mogłem znaleźć fotek co porobiłem jak go sprzedawałem, jedynia orginalna fota to ta:
o4l3wUf.jpg


w sieci są gdzieś fotki ale musze poszukać, w zamian wrzucam inne takiego modelu
LassenParkCA.1.jpg

LassenParkCA6.1.jpg

1024px-1992_Chrysler_LeBaron_GTC.jpg
 

GAZDA

EL GAZDA
7 687
11 169
kolejne auto było dość nijakie i miałem je krótko, po tym jak taurus trafił do warsztatu, a ja musiałm szybko zaś wyjechać kupiłem lebarona, no i tak jak kupiłem nim jeździłem przez pół roku, zwykle pierwsze co to inspekcja wymiana olejów itd a tu nei miałem czasu, zresztą było ino na chwile, zrobią taurusa to wtedy sie zajmią chryslerem...
tak myślałem se, ale jak wcześniej pisałem jak sie nie pogania w realu i nie przyłazi i patrzy im na łapy to nic nie robią...
pewnego razu jak zaś po raz któryś tam nei mogłem odebrać po drodze z belgii auta (było we wrocławiu) strzeliła w chryslerze chłodnica na ostatnich kilometrach do domu, zajebiście byłem wkurwiony że zamaist mi naprawić taurusa to nimom taurusa i przez to że nic nei było robione też chryslera szlag trafił, przycisnąłem coby zrobili tamto auto, zacząłem po internetach pisać jak mi naprawiają auto od 7 miesięcy, więc nagle było juz do odbioru, chrysler trafił do warsztatu na miejscu, a po taurusa pojechałem pociągiem, (tu też śmiesznie było bo w krakowie kupiłem na ten pociąg bilet w pierwszej klasie, no i wsiadam do pociągu i łaże tam i nazad i kurwa nimo 1kl... nawet sie konduktora pytałem i ten potwierdził ze ten pociąg ma ino 2gą klase)
w taursie ponaprawiali różne rzeczy w tym te co działały, skrzynie zrobili, ale już kilometr za warsztatem zaczęły sie problemy z elektryką...
po dwóch dniach chyba już musiała holować do warsztatu laweta, ale w warsztacie coś tam porobili i niby że już jest ok...
chrysler był w warsztacie z chłodnicą, więc do belgii pojechałem taurusem, w niemczech na autostradzie zaś problemy z elektryką a konkretnie zapłonem...
ale jakoś dojechałem, na miejscu nawet mi działało auto, jak jeździłem do sklepu itd...
ale nie chciało już za chuj odpalić 2 tygodnie przez wyjazdem z powrotem do domu...
próbowałem codziennie i nic, kaplica...
wkurwiony chciałem po prostu do domu, spakowałem torbe i poszedłem na stacje, stamtąd pociągiem do brukseli z brukseli thalysem do kolonii i potem jeszcze kawałek dalej normalnym pociągiem pospiesznym... na odcinek któy autem, jadąc spokojnie pokonywałem w 3 godziny i kosztowąło mnie to kilkanaście euro jechałem 9 godzin i koszt ponad 100 euro...
kurwa tak być nie może, za wolno za drogo, w niemczech kupiłem gazete i zadzwoniłem do gościa co miał najtańsze auto, chciałem kupić coby ino do domu dojechać i wyjebać najwyżej...
i tak taniej niż pociągami jebanymi...
więc podeszłem do gościa, miał starego escorta, ale nie chciał odpalić i nie miał szyby z tyłu, strata czasu ino, zjebałem gościa że co mi dupe zawraca sie złomem co nei działa, w końcu po to dzwoniłem i pytałem w jakim stanie jest i mi nie powiedział takich istotnych rzeczy...
ale gościu powiedział że ma jeszcze inne auto w garażu, peugeot 605, największy model peugeota, całkiem fajny, wygodny z automatyczna skrzynią jak lubie, ale nie chciałem kupować kolejnego auta ino takie byle jakie jednorazowe...
ale gościu mi mówi że nei chce dużo bo już stary i też ma jakieś tam usterki, w końcu kupiłem chyba 250 euro mu dałem...
sprzedawca zaproponował mi też że mi dołoży do tego też tablice cobym mógł od razu spokojnie jechać... przy okazji proponował mi zrobić małą wyjebke ubezpieczeniową hehe
nie robie takich rzeczy, poza tym kurwa chciałem do domu a nie jakieś kraksy udawane robić...
wsiadłem i pojechałe do chałpy, troche nim pojeździłęm ale chrysler był gotowy to juz nei był mi potrzebny, więc dałem ogłoszenie że tanio sprzedam... nic
dałem ogłoszenie że oddam za friko... nic
kurwa peugeot 605 na chodzie za friko, nikt nei chciał kurwa... w dupach sie poprzewracało ...
postawiłem to auto nawet koło dworca pekaesu, gdzie szwenda sie duzo różnych osobników, zostawiłem otwarte drzwi, kluczyki w stacyjce zostawiłem... nic kurwa nawet radia nie ukradli
w końcy zainteresował sie tym autozłom gdzie robili jakieś dziwne akcje cichociemne z robieraniem aut na części i oni kupili za 500 zeta... nawet nie zdążyłem powiedzieć coby se po prostu wzieli, oni od razu krzykneli 500!!!
nawet orginalne fotki znalazłem co robiłem do ogłoszenia
rocznik 1990 4ro cylindrowy silnik 2.0 był zdecydowanie za mały do takiego auta
ohSfu5U.jpg

Q0kjJQg.jpg
 

Kelsi

Well-Known Member
1 040
20 023
Na realizację marzenia musisz mieć od 500.000 $ wzwyż
Dżentelmeni chyba nie rozmawiają o pieniądzach? poza tym nie muszę ich mieć, wszystko dostaję za piękny uśmiech:)

O, znalazłam jeszcze jeden samochódzik drewniany. Co ciekawe, ma inny wygląd z lewej i inny z prawej strony.

1111496x350.jpg


Wyobraźnia niektórych ludzi nie zna granic, ja uwielbiam takich pozytywnie zakręconych;)
Uroczy ten samochodzik, tylko wsiąść i ruszyć przed siebie. No ale trochę bym się chyba bała, bo jeśli na przykład ktoś mnie nie lubi, a może nawet tępi? ;)to może chciałby mnie podpalić, kto wie? i szybko bym spłonęła, razem z autem, prawda?
Ale mogę mieć model pływający, na przykład pływający Ferrari. Autorem jest Livio De Marchi, po drogach nie można się poruszać, tylko pływać można.



ferrari-wood-2a9cf4299504dcdc77f.jpg


No i jeszcze jeden drewniaczek- Citroen 2CV, trzykołowy, może się rozpędzić do 160km/godz.

drewno-01-2664590a8b7c9f46f39d7c.jpg


Szukając informacji o drewnianych samochodach dowiedziałam się o pewnej miejscowości, w której podobno zatrzymał się czas:)Jest to małopolska miejscowość Lanckorona, najczęściej kojarzona z zabytkowymi kapliczkami, domkami i ruinami zamku. No ale w tej miejscowości żył sobie kiedyś człowiek o nazwisku Tadeusz Lorenz,legionista, z-ca dowódcy artylerii w pułku polskiej piechoty. No i ten pan zbudował dla siebie i swojej rodziny dom, na stoku lanckorońskiej góry.
Ale najważniejsze jest to, że pan Tadeusz był wynalazcą drewnianego samochodu, dokładnie w 1948 roku.

Tadeusz_Lorenz.jpg



Silnik miał moc 36 koni, a zimą kiedy doczepił płozy samochodzikiem można był zjeżdżać z górki, no służył za sanie.;)


lanckorona04.JPG


Czytałam, że obok domu- willi pana Tadeusza, do dziś stoi w drewutni jego drewniane dzieło:)

1328739803_58330100_zoom.jpg

 
Ostatnio edytowane przez moderatora:
Do góry Bottom