Non Serviam
Well-Known Member
- 834
- 2 248
Osobiście nie jestem ochrzczony. Rozumiem, że niekiedy ktoś nie lubi być czymś związany formalnie, bądź lepiej się czuje gdy jest formalnie związany.Troszkę niewierzących się uzbierało. Chciałbym was dopytać o wasz stosunek do apostazji.
Ja osobiście zmieniłem poglądy w tej kwestii na bardziej przyjazne apostatom. Ten główny argument przeciwko apostazji do mnie nie przemawia, bo to zdanie typu: po co masz się rozwodzić, skoro i tak wasze małżeństwo jest fikcją?
Jest to trochę bezsensowna argumentacja, bo rozumiem i ludzi chcących formalnie się rozwieść z żoną i tych chcących się rozwieść z jakąkolwiek organizacją religijną lub polityczną w formie partii.
Jedyny poważny argument przeciw to strata czasu i nerwów. Nie znam obecnej sytuacji, ale kiedyś trzeba było znależć dwóch świadków (bierzmowanych) i były powszechne machloje typu brak wykreślenia z listy wiernych. Największy problem robił chrzest, bo w doktrynie katolickiej jest nierozerwalny i często się na to księża powoływali. Teraz słyszałem, że nie ma już takich problemów i nawet z tym chrztem da się obejść. A może jest wśród nas apostata i coś opowie?
Często też kosciół powołuje się na to ile osób jest ochrzczony aby przepchnąć swoje interesy i aby knaga je wyegzekwowała. Z drugiej strony, KRK nie spamuje nikomu maili, więc sam fakt figurowania z ich kartotekach (ktorych pewnie nikt nie przeglada bo po co) nic dla przeciętnego potencjalnego apostaty nie wynika.
Faktem jest też, że kościół robi problemy, typu wymaga jakiś pierdolonych dokumentów z parafii, w której ktoś był chrzczony (to jest mniej więcej tak jakbym ja musiał jechać do tej konkretnej placówki banku w której zawarłem umowę, by ją zerwać - śmiech na sali).
Podsumowując, mało jest to istotne z praktycznego punktu widzenia
funkcjonariusze kościelni to jebane chuje, więc jeśli jest sens wypisywania się z KRK to tylko by dać im prztyczka w nos.