(Ankieta) Czy wierzysz w Boga?

Czy wierzysz w Boga?


  • Total voters
    87

tomislav

libnet- kowidiańska tuba w twojej piwnicy!
4 777
13 006
Tylko sprostuję: "panicznie" to lekkie nadużycie. Po prostu boję się śmierci, ale nie sądzę, by w stopniu uniemożliwiającym funkcjonowanie. Wydaje mi się, że jak na osobę skrajnie i absolutnie szczerze niewierzącą, zachowuję w tej materii względnie stabilną postawę. Przestałem nawet panicznie śmiać się z ogarniętych wiarą.
 
OP
OP
D

Denis

Well-Known Member
3 825
8 517
Wiara w Niebo/Piekło lub zjawisko reinkarnacji jest czymś ohydnym. Świadomość tego, że nasze życie jest wieczne to coś gorszego niż kara śmierci. Wierzę w to, że oszołomstwo nie ma racji i nikogo z nas nie spotyka taka kara. Moja wizja jest piękna, bo mówi o niczym po śmierci. Mamy jedno życie i koniec. Zero drugich szans albo siedzenia w chmurkach. Na swoim przykładzie wiem, że większości swojego życia nie wykorzystam. Nie spełnię swoich marzeń ani nie zostanę przez nikogo zapamiętany oprócz wąskiej grupy, która też umrze i nie przekaże o Amelu świadectwa dalej. Jest mi z tym dobrze i nie chcę żyć wiecznie. Czułbym pewien dysonans, gdybym spotkał sławnego Adolfa Hitlera. Albo gdybym dostał drugą szansę życia, której i tak bym inaczej nie spożytkował. Po co ona? Jedno życie w zupełności wystarczy. Podzielam zdanie, że śmierć to wybawienie. Bo to wybawienie od wegetacji, nieustannego zaspokajania potrzeb. Przychodzi taki moment, że normalnie człowiekowi powinno się już nie chcieć. Osiemdziesiąt lat wegetacji, a niektórzy nadal chcą to przedłużyć. To jest dla mnie chore. Wystarczy prześledzić życie. Spanie, zarabianie na żarcie, jedzenie, wydalanie, seks lub masturbacja, spanie, zarabianie na żarcie, jedzenie, wydalanie, seks lub masturbacja, spanie. I tak całe lata. Z przerwą na dzień bez pracy, w którym wszystko jest praktycznie identyczne. Można się śmiać, ale tak wygląda życie wszystkich. Zarabiamy na żarcie, a ekstra wydajemy na seks (counter) lub buty na wyjście do pracy. U niektórych życie jest jeszcze prostsze, bo komp/TV i spanie. I tacy ludzie mają żyć wiecznie?! Ja mam żyć wiecznie?!

Sputnik o tyle rację ma, że niewierzący nie powinni się bać śmierci. Ogólnie nie powinniśmy się bać śmierci. Można się bać długiej agonii, ale samej śmierci nie bardzo. Wystarczy uznać, że tam nic nie ma i uświadomić sobie, że to samo spotyka wszystkich. Tracimy ukochane osoby, ale one nas też tracą. Nie chcesz ich tracić? To przelicz sobie ilość dni, które z nimi spędziłeś. Jeszcze byś chciał więcej? A co takiego z nimi robiłeś, że chcesz żyć wiecznie? Chcesz patrzeć w oczy ukochanej dziewczyny? Nie różnią się one od wielu innych, wpisz se w Google Grafika kolor jej oczu i nie zauważysz specjalnej różnicy. Na serio, jeszcze mało? Czy nie boisz się tego, że byś nią rzygał? Załóżmy, że ludzkość osiągnęła nieśmiertelność i nawet nie starzejemy się specjalnie. Nie powiedziałbyś jej pewnego dnia, że jest nudna? Wygląda tak samo, zachowuję się tak samo i nie wymawia "r" przez dwieście lat waszego pożycia. Nie masz dość? Doceń, że spędziłeś z nią nawet dwadzieścia lat. Doceń, że dzięki śmierci wasza miłość przetrwała. Doceń, że nadal masz na nią chrapkę i to pomimo tego, że jest w stanie rozkładu. Ja się boję wielu rzeczy, ale nie śmierci. Najbardziej boję się szpitali. Lekarze mają dziwną etykę mówiącą o podtrzymywaniu życia do upadłego. Ledwo kontaktujesz, a oni i tak będą Cię upokarzać i dalej poddawać torturom. No, ale żyjemy w dziwnym świecie. W świecie, w którym ludzie boją się panicznie śmierci i to będąc niewierzącymi. W świecie, w którym dla większości trzydzieści lat w pace > wyrok śmierci. Nie mam słów, nie ogarniam myślenia wielu ludzi. Bardziej rozumiem wierzących od ateistów, którzy rozumują w ten sposób. Ci pierwsi mają przynajmniej więcej powodów, by bać się śmierci.
 
Ostatnia edycja:

libertarianin.tom

akapowy dogmatyk
2 700
7 113
Nie no oczywiście KK był zawsze dręczony przez państwo, stosunki państwo=kościół to niekończąca się historia prześladowań, burzenia kościołów i niewoli biednych chrześcijan i papieży przez urzędników państwowych i królów, symbioza państwa z kk trwająca od początku powstania KK to wytwór mojej wyobraźni a papieże nie mieli mniejszego lub większego wpływu na królów, królowie nie byli też przez papieży namaszczani na swoje stanowisko. No i naturalnie państwo decyduje też o tym jaka interpretacja biblii ma być w danym czasie obowiązująca dla wiernych.
I wpierdala się w nauczanie kościoła. Biedny ten KK

KK nie byl w symbiozie z panstwem od powstania tej instytucji. Chyba nie musze tu tego wyjasniac. Trzeba byc ignorantem zeby uwazac tak jak ty.
Od momentu uznania KK za oficjalna religie Rzymu, KK zostal de facto zinfiltrowanu i przejety przez panstwo. Swiadczy o tym chocby fakt, ze przez wiekszosc istnienia KK, biskupi byli mianowani przez panstwo. Czyli panstwo wybieralo poslusznych, krzewiacych falszywa, pro-panstwowa interpretacje Biblii, ci biskupi wybierali Papiezy, a nastepnie Papieze namaszczali krolow (oczywiscie tylko tych akceptowanych przez otoczajace Watykan Cesarstwo). I teraz pytanie za 2 zeta: kto kim sterowal? Odpowiedzi prosze przesylac SMS-em ;).

ok, lewrockwell będzie zapewne dobrym miejscem na start.

Dlaczego by mnie? Lepszym niz panstwowe i Koscielne podreczniki do historii.

Jestem pod wrażeniem tego dowodu, aż muszę wejść na paranolmalne.pl i przeczytać o nowych bazach reptilian na ziemi. Na ich istnienie podadzą mi dowód o identycznej jakości.

Wiki nie pasi, lewrockwell.com nie pasi...Powinienem ci wklejc fragment zatwierdzonego przez ministerialna kurwe podrecznika? Czy moze artykul z GW-na? Albo jakies inne "wiarygodne zrodlo"?

Nope, robię to co tak naprawdę miał jesus na myśli. A skąd wiem co miał jesus na myśli? Z tego samego źródła co lewrockwell.

No niestety robisz odwrotnie. Powinienes wiecej czytac lewrockwell.com! :cool:

A co do muslimów:
Parafryzując klasyka tego forum: z muzułmanami się nie rozmawia, ich się zabija.

Udajesz liba, a kolektywista z ciebie wylazi przy kazdej okazji..

ok, maryśka była żoną jahwego czy józefa? urodziła syna józefa czy jahwego?
jahwe dał ludziom wolną wole? ludzie robili swoje wedle tej swojej woli? jahwe ich odjebał potopem za robienie swojego wedle własnej wolnej woli która im dał...
czy czynności ludzi w sodomie o gomorze krzywdziły jahwego? odjebał ich za czynności wedle własnej wolnej woli bez poszkodowanych...
czy jahwe obiecał hebrajczykom ziemie swoją? czy obiecał im ziemie kananejczyków?
prosił ludzi o przysługi abo zawierał z nimi dobrowolne umowy? czy dawał ludziom rozkazy jakby byli jego własnością? czy odjebał babe której kazał spierdalać z miasta w którym mieszkała i nie odwracać sie za to że sie odwróciła?
fajny bożek do chwalenia kurwa

Ale zesmy juz o tym dyskutwali w zeszlym roku! Po wielu tygodniach dysputy nic zesmy nie ustalili i obiecalem sobie, ze juz niestety Gazdo nie bede z toba rozmawial na tematy dotyczace doktryny religijnej jako takiej, bo i tak nic te dyskusje nam nie daja. Dlatego chcialby sie tu skupic na faktach historycznych, czyli takich potwierdzanych przez wielu niezaleznych historykow, np. kwestie totalnej zmiany doktryny i intetpretacji Pisma Sw. po przjeciu chrzescijanstwa przez Cesarza
Rzymu.

Wiara w Niebo/Piekło lub zjawisko reinkarnacji jest czymś ohydnym. Świadomość tego, że nasze życie jest wieczne to coś gorszego niż kara śmierci. Wierzę w to, że oszołomstwo nie ma racji i nikogo z nas nie spotyka taka kara. Moja wizja jest piękna, bo mówi o niczym po śmierci. Mamy jedno życie i koniec. Zero drugich szans albo siedzenia w chmurkach. Na swoim przykładzie wiem, że większości swojego życia nie wykorzystam. Nie spełnię swoich marzeń ani nie zostanę przez nikogo zapamiętany oprócz wąskiej grupy, która też umrze i nie przekaże o Amelu świadectwa dalej. Jest mi z tym dobrze i nie chcę żyć wiecznie. Czułbym pewien dysonans, gdybym spotkał sławnego Adolfa Hitlera. Albo gdybym dostał drugą szansę życia, której i tak bym inaczej nie spożytkował. Po co ona? Jedno życie w zupełności wystarczy. Podzielam zdanie, że śmierć to wybawienie. Bo to wybawienie od wegetacji, nieustannego zaspokajania potrzeb. Przychodzi taki moment, że normalnie człowiekowi powinno się już nie chcieć. Osiemdziesiąt lat wegetacji, a niektórzy nadal chcą to przedłużyć. To jest dla mnie chore. Wystarczy prześledzić życie. Spanie, zarabianie na żarcie, jedzenie, wydalanie, seks lub masturbacja, spanie, zarabianie na żarcie, jedzenie, wydalanie, seks lub masturbacja, spanie. I tak całe lata. Z przerwą na dzień bez pracy, w którym wszystko jest praktycznie identyczne. Można się śmiać, ale tak wygląda życie wszystkich. Zarabiamy na żarcie, a ekstra wydajemy na seks (counter) lub buty na wyjście do pracy. U niektórych życie jest jeszcze prostsze, bo komp/TV i spanie. I tacy ludzie mają żyć wiecznie?! Ja mam żyć wiecznie?!

Sputnik o tyle rację ma, że niewierzący nie powinni się bać śmierci. Ogólnie nie powinniśmy się bać śmierci. Można się bać długiej agonii, ale samej śmierci nie bardzo. Wystarczy uznać, że tam nic nie ma i uświadomić sobie, że to samo spotyka wszystkich. Tracimy ukochane osoby, ale one nas też tracą. Nie chcesz ich tracić? To przelicz sobie ilość dni, które z nimi spędziłeś. Jeszcze byś chciał więcej? A co takiego z nimi robiłeś, że chcesz żyć wiecznie? Chcesz patrzeć w oczy ukochanej dziewczyny? Nie różnią się one od wielu innych, wpisz se w Google Grafika kolor jej oczu i nie zauważysz specjalnej różnicy. Na serio, jeszcze mało? Czy nie boisz się tego, że byś nią rzygał? Załóżmy, że ludzkość osiągnęła nieśmiertelność i nawet nie starzejemy się specjalnie. Nie powiedziałbyś jej pewnego dnia, że jest nudna? Wygląda tak samo, zachowuję się tak samo i nie wymawia "r" przez dwieście lat waszego pożycia. Nie masz dość? Doceń, że spędziłeś z nią nawet dwadzieścia lat. Doceń, że dzięki śmierci wasza miłość przetrwała. Doceń, że nadal masz na nią chrapkę i to pomimo tego, że jest w stanie rozkładu. Ja się boję wielu rzeczy, ale nie śmierci. Najbardziej boję się szpitali. Lekarze mają dziwną etykę mówiącą o podtrzymywaniu życia do upadłego. Ledwo kontaktujesz, a oni i tak będą Cię upokarzać i dalej poddawać torturom. No, ale żyjemy w dziwnym świecie. W świecie, w którym ludzie boją się panicznie śmierci i to będąc niewierzącymi. W świecie, w którym dla większości trzydzieści lat w pace > wyrok śmierci. Nie mam słów, nie ogarniam myślenia wielu ludzi. Bardziej rozumiem wierzących od ateistów, którzy rozumują w ten sposób. Ci pierwsi mają przynajmniej więcej powodów, by bać się śmierci.

Pieklo = wieczne zycie w warunkach Ziemskich.

Niebo = wieczny stan ekstazy, cos pomiedzy szczytowaniem, alkoholowym upojeniem i heroinowym odlotem. W takim stanie nikt nie cierpi z powodu "bolu istnienia", czyz nie?

Serio. Wieczne zycie wygladajace tak samo jak tu i teraz, to faktycznie bylby horror. Moje wyobrazenie zycia po smierci przynajmniej wyjasnia dlaczego ludziska w Niebie sa szczesliwi mimo, ze czesc z ich przyjaciol i rodziny trafilo do Piekla. Ogolnie rzecz biorac moja wizja Nieba ma wiecej wspolnego z hinduistyczna Nirvana, niz naiwnymi obrazkami kladykow z aniolkami, chmurkami, itp.
Ogolnie ludzie potrzebuja wierzyc w Niebo/Nirvane/Valhalle bo:

1)wiekszosc ludzi nie jest usatysfakcjonowana swoim zyciesa wiec potrzebuje nadziej, przynajmniej po smerci wreszcie zazna szczescia i spokoju. Jest to szczegolnie wazne dla takich Apargerow z 20-letnim "stazem" depresyjnym jak np. ja...

2)przyjecie, ze takie padliny jak Mao, Stalin, Ho Shiminh, Pol Pot, etc. przezyly sobie zycie w luksusach a nastepnie umarly bezbolesste i tyle, jest po prostu nte do zniesienia, wiec ludzie chca wierzyc, ze te padalce cierpie katusze chociazby po smierci.
 

Non Serviam

Well-Known Member
834
2 251
@Amel @libertarianin.tom
Serio wam tu tak chujowo?
Wystarczy uznać, że tam nic nie ma i uświadomić sobie, że to samo spotyka wszystkich.
I to jest straszne; nieistnienie z punktu widzenia istoty istniejącej jest przerażające. Serio.
Sam fakt, że świat nie ma większego sensu, a mimo to istnieję jest dla mnie w chuj pocieszający.
Nie wiem czemu, ale istnieję i to mnie cieszy. Nawet gdybym po śmierci został zawieszony gdzieś w pustce tylko ze swoimi własnymi myślami, bez ciała, to byłbym w chuj zadowolony.
A wy sukinsyny chcecie albo nie istnieć albo być wiecznie naćpani herą, więc idzćie sobie cpać herę i nie istnieć.
 

libertarianin.tom

akapowy dogmatyk
2 700
7 113
@Amel @libertarianin.tom
Serio wam tu tak chujowo?
I to jest straszne; nieistnienie z punktu widzenia istoty istniejącej jest przerażające. Serio.
Sam fakt, że świat nie ma większego sensu, a mimo to istnieję jest dla mnie w chuj pocieszający.
Nie wiem czemu, ale istnieję i to mnie cieszy. Nawet gdybym po śmierci został zawieszony gdzieś w pustce tylko ze swoimi własnymi myślami, bez ciała, to byłbym w chuj zadowolony.
A wy sukinsyny chcecie albo nie istnieć albo być wiecznie naćpani herą, więc idzćie sobie cpać herę i nie istnieć.

Ja bym nie byl. O czym tu myslec w niskonczonosc? Lepiej byc w ekstazie i nie myslec za bardzo. To pewnie przez mojego Aspargera. Ciagly natlok mysli to tortura... Przez 5-10 lat jest to ciekawe, potem meczace, po 50 latach to juz mi sie na 100% wogole odechce zyc. A co tu myslec o wiecznosci? To by bylo wlasnie Pieklo...

To tez nie moge zrozumiec Gazde i Lanca, bo oni chcieliby zyc wiecznie na tej Ziemi. Pewnie maja zajebiste zycie. Nic tylko pozazdroscic.
 

GAZDA

EL GAZDA
7 687
11 166
Od momentu uznania KK za oficjalna religie Rzymu, KK zostal de facto zinfiltrowanu i przejety przez panstwo
mi to raczej wygląda że kościoły powstały z aspiracją do władzy nad ludźmi i to one infiltrowały państwa, by dorwać sie do władzy...
bo niby po chuj komu kto chce służyć wszechmogącemu bogu który jest wszędzie jakaś organizacja stworzona przez ludzi z rytuałami stworzonymi przez ludzi i budowlami zbudowanymi przez ludzi dla ludzi...
Po wielu tygodniach dysputy nic zesmy nie ustalili i obiecalem sobie, ze juz niestety Gazdo nie bede z toba rozmawial na tematy dotyczace doktryny religijnej jako takiej
no to po co to robisz?
 

simek

Well-Known Member
1 367
2 122
To tez nie moge zrozumiec Gazde i Lanca, bo oni chcieliby zyc wiecznie na tej Ziemi. Pewnie maja zajebiste zycie. Nic tylko pozazdroscic.
Nie trzeba mieć zajebistego życia, żeby chcieć tutaj na Ziemi siedzieć. Nawet zakładając, że jest się zupełnym no-lifem bez znajomych i większych ekscytacji w życiu, to jak dla mnie obserwowanie społeczeństwa, jego produktów i zmian w nim jest fascynujące. Czasami z kumplem myślimy nad tym, że świetnie byłoby pożyć jak najdłużej, żeby zobaczyć jak chociażby technika się rozwinie, obserwowanie polityki to też jak dla mnie ciekawa sprawa, nie mówiąc o całej kulturze, którą z przyjemnością się śledzi i ekscytuje, ba, nawet oglądanie każdych kolejnych mistrzostw świata w piłce jest super - mnie to cieszy, chce, żeby trwało jak najdłużej.
 

GAZDA

EL GAZDA
7 687
11 166
ja musze długo zyc bo niszczenie polskiego państwa to nie rurki z kremem... troche to potrwa...
poza tym fajnie by było widzieć te zminy ze powstaja mierzeje wyspy, rzeki zmieniaja bieg i takie tam, ale to bym kilka tysięcy lat musiał czekać coby było widać konkretne zmiany w geografii
 
OP
OP
D

Denis

Well-Known Member
3 825
8 517
Nie trzeba mieć zajebistego życia, żeby chcieć tutaj na Ziemi siedzieć. Nawet zakładając, że jest się zupełnym no-lifem bez znajomych i większych ekscytacji w życiu, to jak dla mnie obserwowanie społeczeństwa, jego produktów i zmian w nim jest fascynujące. Czasami z kumplem myślimy nad tym, że świetnie byłoby pożyć jak najdłużej, żeby zobaczyć jak chociażby technika się rozwinie, obserwowanie polityki to też jak dla mnie ciekawa sprawa, nie mówiąc o całej kulturze, którą z przyjemnością się śledzi i ekscytuje, ba, nawet oglądanie każdych kolejnych mistrzostw świata w piłce jest super - mnie to cieszy, chce, żeby trwało jak najdłużej.
Słowa klucz: obserwowanie społeczenstwa, zobaczenie jak technika się rozwija.

A potem się dziwić, że rządy chcą nas śledzić. Przecież to jest fascynujące, do kroćset fur beczek!
 

Alu

Well-Known Member
4 634
9 696
KK nie byl w symbiozie z panstwem od powstania tej instytucji. Chyba nie musze tu tego wyjasniac. Trzeba byc ignorantem zeby uwazac tak jak ty.

A kiedy według Ciebie powstała instytucja Kościoła Katolickiego? Wczesnego chrześcijaństwa na pewno nie można tak nazwać. Biskupi Rzymu zaczęli się panoszyć dopiero kiedy chrześcijaństwo stało się religią państwową.
 

vast

Well-Known Member
2 745
5 808
Przed urodzinami nic nie było, to i raczej po śmierci nic nie będzie. Nie ma co robić sobie nadziei.
 

GAZDA

EL GAZDA
7 687
11 166
Biskupi Rzymu zaczęli się panoszyć dopiero kiedy chrześcijaństwo stało się religią państwową.
w sumie to panoszyć zaczeli sie juz wcześniej, wiadomo do koryta i stolicy imperium dążą właśnie tacy co chcą władzy...
mimo że pierwsze wspólnoty chrześcijańskie powstawały ino na bliskim wschodzie i ze 20lat po jezusie był już dym jak zaczeli chrzcić nieżydów...
w rzymie dotarło po jakimś czasie a jednak wspólnota w rzymie nazywała sie pierwszą z równych...
 

mikioli

Well-Known Member
2 770
5 382
Ja bym nie byl. O czym tu myslec w niskonczonosc? Lepiej byc w ekstazie i nie myslec za bardzo. To pewnie przez mojego Aspargera. Ciagly natlok mysli to tortura... Przez 5-10 lat jest to ciekawe, potem meczace, po 50 latach to juz mi sie na 100% wogole odechce zyc. A co tu myslec o wiecznosci? To by bylo wlasnie Pieklo...

To tez nie moge zrozumiec Gazde i Lanca, bo oni chcieliby zyc wiecznie na tej Ziemi. Pewnie maja zajebiste zycie. Nic tylko pozazdroscic.
A mówiłeś, już żonie, że masz chujowe życie?
 
D

Deleted member 4683

Guest
Piekło = wieczne zycie w warunkach Ziemskich.

Piekło nie istnieje. Biblia jasno mówi, że zapłatą za grzech jest śmierć. Niebyt. Brak istnienia.

"niemasz żadnej pracy, ani myśli, ani umiejętności, ani mądrości w grobie [szeol]" (Kazn. 9:10)

"Jako karę poniosą oni wieczną zagładę [z dala] od oblicza Pańskiego i od potężnego majestatu Jego ( 2 List św. Pawłą do Tesaloniczan )"

„Albowiem zapłatą za grzech jest śmierć, a łaska przez Boga dana to życie wieczne w Chrystusie" (Rzym.6:23)

„Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne”
(Jan 3:16).

„... niechybnie umrzesz”(Rodz. 2:17).


Jezioro ognia i siarki z apokalipsy św. Jana które ma być piekłem tez przecież jest wyraźnie określone: "to jest druga śmierć" ( czyli śmierć po zmartwychwstaniu na sąd ostateczny).

To sprawiedliwe i mądre, że niewierzących ominie coś na co i tak nie liczyli. W ten sposób nikt nie przegrywa.
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:

libertarianin.tom

akapowy dogmatyk
2 700
7 113
Piekło nie istnieje. Biblia jasno mówi, że zapłatą za grzech jest śmierć. Niebyt. Brak istnienia.

"niemasz żadnej pracy, ani myśli, ani umiejętności, ani mądrości w grobie [szeol]" (Kazn. 9:10)

"Jako karę poniosą oni wieczną zagładę [z dala] od oblicza Pańskiego i od potężnego majestatu Jego ( 2 List św. Pawłą do Tesaloniczan )"

„Albowiem zapłatą za grzech jest śmierć, a łaska przez Boga dana to życie wieczne w Chrystusie" (Rzym.6:23)

„Tak bowiem Bóg umiłował świat, że Syna swego Jednorodzonego dał, aby każdy, kto w Niego wierzy, nie zginął, ale miał życie wieczne”
(Jan 3:16).

„... niechybnie umrzesz”(Rodz. 2:17).


Jezioro ognia i siarki z apokalipsy św. Jana które ma być piekłem tez przecież jest wyraźnie określone: "to jest druga śmierć" ( czyli śmierć po zmartwychwstaniu na sąd ostateczny).

To sprawiedliwe i mądre, że niewierzących ominie coś na co i tak nie liczyli. W ten sposób nikt nie przegrywa.

Inne fragmenty Biblii:

http://www.gotquestions.org/Polski/smiertelnosc-wiecznosc-duszy.html

Wieczna zaglada z dala od Boga oznacza zycie wieczne bez Boga i tyle.
 

chelioss

Well-Known Member
129
420
Czyżby błąd w interpretacji?
Raczej celowy, tak są wszystkie klecha uczone żeby mogli straszyć swoje poddane owieczki i łatwiej było nimi manipulować. Oprócz tego pełno nieścisłości i błędów logicznych w tej ich książce.

Ale wizja niestarzenia się jak dla mnie jest kusząca. Chodź pewnie już niedożyje czasu kiedy ktoś znajdzie rozwiązanie, a raczej czasu kiedy to będzie powszechnie dostępne.
 
Ostatnia edycja:
Do góry Bottom