Wyższość Linuksa nad Windowsem

Fraans

Well-Known Member
201
441
Bo błędnie zakładasz, że jak ktoś jest programistą i do tego dobrym, to od razu jest libertarianinem. Z moich danych anegdotycznych wynika, że zupełnie nie - procent lewaków jest tam także wysoki.
Ja bym oczekiwał że odsetek libertarian wśród programistów jest wyższy niż w generalnej populacji. Co za tym przemawia:
- mężczyźni
- biali
- inteligentni
- "ścisłowcy" więc logika ponad emocjami
- praca ta jest dla indywidualistów, freelancerów
 

Presario

Well-Known Member
129
251
No ale wciąż się da, nieprawdaż?
Czy jeśli muszę oszukać system, by dał mi taką możliwość, to on mi na to pozwala? Mam wątpliwości.

@tolep
Na macOS bez konta nie podłączysz się do repozytorium Apple (Apple Store), ale nadal możesz instalować pogramy innymi sposobami i normalnie funkcjonować. Na iOS nie ma takiej opcji.

Na Androidzie też nie skorzystasz z repozytorium, ale możesz załadować aplikacje zewnętrznie (wgrać na telefon .apk). Często możesz też wgrać zmodyfikowanego Androida bez usług Google w ogóle. Telefony z tym systemem w Chinach przecież nie mają Google z zasady, bo jest tam zabronione. Z tych trzech, daje najwięcej opcji. Nic dziwnego w sumie, skoro sam Android jest otwartoźródłowy.

Nie sugeruję, że chciałeś to zrobić tutaj, ale jest taka narracja w dyskusjach o masowej inwigilacji żeby wskazywać na inne przypadki różnych praktyk, naruszeń i w ten sposób rozmywać znaczenie każdego z osobna. Moim zdaniem to tak samo jakby usprawiedliwiać morderstwo no bo patrz na to.
 
Ostatnia edycja:

tolep

five miles out
8 555
15 441
Czy jeśli muszę oszukać system, by dał mi taką możliwość, to on mi na to pozwala? Mam wątpliwości.

@tolep
Na macOS bez konta nie podłączysz się do repozytorium Apple (Apple Store), ale nadal możesz instalować pogramy innymi sposobami i normalnie funkcjonować. Na iOS nie ma takiej opcji.

Na Androidzie też nie skorzystasz z repozytorium, ale możesz załadować aplikacje zewnętrznie (wgrać na telefon .apk). Często możesz też wgrać zmodyfikowanego Androida bez usług Google w ogóle. Telefony z tym systemem w Chinach przecież nie mają Google z zasady, bo jest tam zabronione. Z tych trzech, daje najwięcej opcji. Nic dziwnego w sumie, skoro sam Android jest otwartoźródłowy.

Pytałem o systemy Apple z ciekawości.

Wiem co można zrobić w Androidzie bez konta Google. I że się da, choć Android namolnie bedzie przypominał o ficzerach które konta Google wymagają. Ale praktycznie nikt nie korzysta z tej możliwości. I w Windows bedzie tak samo.

Aha, przypusczczam że te screeny są z z jakiegoś Windowsa Enterprise albo co najmniej Pro. Microsoft NIE będzie oszukiwał w taki sposób, podając mylące nazwy, użytkowników domowych którzy nie wiedzą co to domena. Akurat w tej chwili piszę z wersji Home z kanału Insider Preview
Wersja 10.0.18980 Kompilacja 18980
upload_2019-10-1_13-16-44.png
upload_2019-10-1_13-17-23.png

Jakiś problem? Konto Microsoft jest na urządzeniu z Windows tak samo przydatne jak konto Google na urządzeniu z Androidem.

Kolejny durny FUD jakichś przygłupów którzy najprawdopodobniej ledwo co (i jeszcze nie do końca) zaakceptowali myszkę i GUI. Hej, tu rok 2019.
 

T.M.

antyhumanista, anarchista bez flagi
1 410
4 438
Dziś sobie odświeżałem ten wywiad Brauna z Lemem i tam się Pan Staszek niesamowicie bał hegemonii i monopolu Microsoftu - to były czasy, kiedy Clinton chciał wprowadzać jakieś ustawy, mające hamować Gatesa, żeby nie kupił całej Ziemi na własność... Zabawnie się teraz tego słucha, najgorszy już nie jest monopol, tylko handel danymi i szpiegowanie. Zawsze musi być jakiś straszak na tych baronów IT.
 

tolep

five miles out
8 555
15 441
Dziś sobie odświeżałem ten wywiad Brauna z Lemem i tam się Pan Staszek niesamowicie bał hegemonii i monopolu Microsoftu - to były czasy, kiedy Clinton chciał wprowadzać jakieś ustawy, mające hamować Gatesa, żeby nie kupił całej Ziemi na własność... Zabawnie się teraz tego słucha, najgorszy już nie jest monopol, tylko handel danymi i szpiegowanie. Zawsze musi być jakiś straszak na tych baronów IT.

A co masz przeciwko handlowi danymi? Dzięki temu że dobrowolnie je udostępniłeś, masz tańsze produkty i spersonalizowane oferty. I nie widzisz reklam dajmy na to srodków na swędzenie cipy tylko na utwardzenie penisa. Gdyby reklamy byłyby o połowę mniej efektywne, to muysiałoby być ich dwa razy więcej, albo zniknełyby produkty współfinansowane/finansowane z reklam.

BTW. to byly czasy, gdy wydwało się że hajs w IT będzie na sprzedaży oprogramowania i sprzętu. I nikt nie myślał o hegemonii kogoś takiego jak Google, ani że produkt taki jak wyszukiwarka będzie tak bardzo kluczowy.
 

Presario

Well-Known Member
129
251
A czy jeśli jedna ze stron podpisuje umowę w złej wierze, to ona jest dobrowolna? Tu nie chodzi o to, czy coś jest w EULA czy nie ma, tylko czy Microsoft , Google zakładają, że klient umowe przeczytał i zrozumiał, czy przeciwnie? Czy jeśli przeciwnie, to czy dokonują starań by wykorzystać tę przewagę? Czy nawet te screenshoty, które podałeś, nie są przykładem takich intencji? Czy gdy pojawia się jakaś grubsza afera (jak Cambridge Analytica) lub też te schematy, umowy zostaną przedstawione ludziom w zrozumiały dla nich sposób, to czy publika nie reaguje oburzeniem? Czy to oburzenie nie jest dowodem na niezrozumienie?

Swoją drogą, argumentowanie przeciw działaniom prywatnych firm na forum wolnorynkowców troche mi przypomina boje z nacjonalistami w innych tematach. Że "nie było ekshumacji", itd.
 
Ostatnia edycja:

T.M.

antyhumanista, anarchista bez flagi
1 410
4 438
A co masz przeciwko handlowi danymi?
A gdzie napisałem, że coś mam?
to byly czasy, gdy wydwało się że hajs w IT będzie na sprzedaży oprogramowania i sprzętu. I nikt nie myślał o hegemonii kogoś takiego jak Google, ani że produkt taki jak wyszukiwarka będzie tak bardzo kluczowy.
No o to mi właśnie chodziło. Zaraz wyrośnie jakiś kolejny hegemon na bardziej innowacyjnym produkcie i wystarczy na kilka lat terroryzowania ludu
 

NoahWatson

Well-Known Member
1 297
3 200
A co masz przeciwko handlowi danymi? Dzięki temu że dobrowolnie je udostępniłeś, masz tańsze produkty i spersonalizowane oferty. I nie widzisz reklam dajmy na to srodków na swędzenie cipy tylko na utwardzenie penisa. Gdyby reklamy byłyby o połowę mniej efektywne, to muysiałoby być ich dwa razy więcej, albo zniknełyby produkty współfinansowane/finansowane z reklam
Oprócz reklamy behavioralnej jest też kontekstowa i ona nie potrzebuje danych osób odwiedzających strony, korzystających z aplikacji itd.
Poza tym w web-ie jest mnóstwo low-quality clickbaitowego contentu przez model oparty o to, by wyświetlić więcej reklam. Nie miałbym problemów z tym, gdyby było mniej takich stron www. Nie miałbym też problemów z płaceniem jakichś niskich kwot za quality content.
 

Presario

Well-Known Member
129
251
Wersja 10.0.18980 Kompilacja 18980
Wg tego artykułu chodzi o wersję 1903, więc chyba nowszą?

Jest jeszcze inna rzecz warta zbadania. Może chodzi o RODO albo wersje N systemu?

Oprócz reklamy behavioralnej jest też kontekstowa i ona nie potrzebuje danych osób odwiedzających strony, korzystających z aplikacji itd.
Komputery nie są i jeszcze długo (Snowden daje tutaj 20-30 lat) nie będą wystarczająco bezpieczne. To nie jest tak, że MySpace czy LinkedIn, których bazy są teraz swobodnie dostępne w Internecie, nie mogli sobie pozwolić finansowo na zabezpiecznia. To samo może się stać ze wszystkimi innymi danymi, podłączonymi gdzieś do Internetu.
 
Ostatnia edycja:

tolep

five miles out
8 555
15 441

1903 = 2019, marzec (ostatecznie ustabilizowana po poprawkach w maju)
Najnowsza w tej chwili stabilna, za chwilę wyjdzie jesienna. Wersję 1903 instalowałem co najmniej kilkanaście razy od tego czasu. Wcześniej nie zwróciłem uwagi na wersję z tych screenów, sądziłem że to jakiś news i dotyczy nadchodzącej jesiennej 2019

Tak to leci:

Version 1803 (April 2018 Update)
Version 1809 (October 2018 Update)
Version 1903 (May 2019 Update)
Version 1909

A ja mam Insider Preview, czyli testuję ficzery z następnej wiosny które może wejdą, może nie. O, w tej chwili właśnie pobieram następną

upload_2019-10-2_12-9-23.png
 

kompowiec

freetard
2 567
2 622
https://teamquest.pl/blog/1411_windows-rynek-konsumencki

Do czego Microsoftowi jest dziś potrzebny na rynku konsumenckim Windows?
Maciej Olanicki, 03.10.2019 r.
Ten na wpół żartobliwy, a na wpół prowokacyjny tytuł ma na celu zwrócić uwagę na nieco pominięty aspekt ostatnich efektownych premier sprzętowych Microsoftu. Składane urządzenie (Microsoft jak ognia unika w materiałach słowa „telefon” czy „smartfon”) ze sklepem Google Play (z równą rezerwą korporacja podchodzi do wspominania o systemie operacyjnym) o nazwie Surface Duo to bodaj pierwszy sprzęt Microsoftu kierowany na rynek konsumencki, na którym zainstalowano Androida.

Android zaś to, bądź co bądź, wciąż dystrybucja Linuksa. To nadaje wielokrotnie powtarzanemu ostatnio sloganowi „Microsoft <3 Linux” zupełnie nowego wymiaru. Odnosić będzie się już nie tylko do usług chmurowych i narzędzi deweloperskich, ale być może także do… rynku konsumenckiego. Mieliśmy już własną dystrybucję Microsoftu kierowaną na przełączniki sieciowe (Azure Cloud Switch), mieliśmy już nawet autorską wersję jądra, którą wykorzystuje Windows Subsystem for Linux 2. Być może w Redmond dojrzeli już do decyzji, że sukcesy te można skalować tak długo, aż ich rezultaty trafią pod strzechy.

Linux szturmem wziął usługi biznesowe Microsoftu. W 2015 roku ujawniono, że 25% instancji w Azure to systemy linuksowe. Pod koniec zeszłego roku była to już ponad połowa. Zapewne bogate portfolio produktów sprzedawanych pod marką Azure nigdy nie powstałoby, gdyby nie dorobek społeczności Open Source. To zresztą niektórym przedstawicielom nie do końca odpowiada i zmianami licencyjnymi próbują przeciwstawiać się skutecznemu spieniężaniu ich dorobku przez Microsoft czy Amazon. Jak dotąd na próżno.

Po porażce mobilnego Windowsa Microsoft przyjął w stosunku do rynku mobilnego (niezależnie od strategii marketingowej Surface’owi Duo jest po prostu smartfonem) inną strategię, zbliżoną do BlackBerry. Zaczął dostarczać wysokiej jakości oprogramowanie, często unikatowe pod względem jakości i rozbudowanej funkcjonalności, na systemy operacyjne wcześniejszych konkurentów. BlackBerry postawiło na znany sobie grunt aplikacji biznesowych oferujących wysoki standard bezpieczeństwa i prywatności i zgodność z normami.

Microsoft także miał w swojej ofercie produkt bezkonkurencyjny – pakiet biurowy Office. I fenomenalnie przekuł jego potencjał na aplikacje mobilne. O jego sukcesie na Androidzie i iOS-ie niech poświadczą liczby. Worda pobrano ponad miliard razy, a takie składniki Office’a (choć lepsze byłoby określenie klienty, czy też czytniki własnościowych formatów Microsoftu), jak OneNote, Excel czy nawet Outlook wiodą prym w swoich kategoriach. Do tego dodajmy udany Microsoft Launcher czy coraz lepszą integrację z pulpitowym Windowsem 10, i mamy gotowy obraz sukcesu Microsoftu na gruncie Androida.

Teraz sukces ten przeniesiono w dodatku na autorski sprzęt z rodziny Surface. Za wcześnie, by orzekać, czy jest to produkt udany, ale być może czas już zadać nieco prowokacyjne pytanie: do czego w takich okolicznościach jest Microsoftowi potrzebny na rynku konsumenckim Windows?

Nie sposób formułować odpowiedzi poza kontekstem innej, bardzo ważnej premiery Microsoftu, jaka miała miejsce w ciągu ostatnich dni. Mowa rzecz jasna o globalnej dostępności usługi Windows Virtual Desktop w stabilnej wersji. Docelowo przedsiębiorstwa i większe organizacje nie będą musiały już polegać na własnych możliwościach sprzętowych i oprogramowaniu instalowanym „na metalu”. Korporacyjne komputery będą sprawować funkcję swojego rodzaju cienkiego klienta – okna na (nomen omen) Windowsa działającego gdzieś daleko, na serwerach należących do Microsoftu.

Tak samo być może kiedyś będziemy obsługiwać pulpity w naszych domach. Wkrótce, za sprawą Google Stadia, pewnie będziemy tak grać w gry. Ale jeszcze dalej (znacznie dalej) idzie Steven J. Vaughan-Nichols w opublikowanym dwa tygodnie przed premierą Surface Duo na łamach głównego wydania Computerworld artykule „Call me crazy, but Windows 11 could run on Linux”. Rysuje on tam wizję, według której klienci biznesowi skorzystają właśnie z Windows Virtual Desktop, a na rynku konsumenckim Windows – przy zachowaniu dotychczasowego interfejsu – przekształcany zostanie po prostu w... dystrybucję Linuksa.
Vaughan-Nichols jest bowiem zdania, że doświadczenia Microsoftu na gruncie Windows Subsystem for Linux oraz prace nad rozwojem własnego jądra być może pozwolą w przyszłości podmienić jądro NT na Linuksa. Tak po prostu, z dnia na dzień, możliwie jak najbardziej niezauważalnie dla samych użytkowników. Oczywiście to bardzo odważna (i nie do końca poważna) wizja, ale – podobnie jak niniejszy wpis – ma sygnalizować bardzo ciekawy moment w historii Microsoftu. Moment, kiedy Windows nie tylko nie jest ważny. Moment, kiedy maluje się już perspektywa zastąpienia go czymś innym. Lepszym.

O ile „podmiana” jądra wydaje się karkołomnym pomysłem, to rozbudowa Microsoft Launchera w kierunku wersji tabletowej, a w końcu pulpitowej już nie. Androida na konwergentnym systemie Samsung DeX obsługuje się całkiem sympatycznie, wystarczająco wygodnie, by uruchomić przeglądarkę czy komunikator, a nawet napisać kilka stron tekstu do pracy czy na uczelnię. Próby stworzenia Universal Windows Platform sprowadzały się do prób skalowania Windowsa 8 i Metro w dół, do Windows Phone’a. Być może teraz warto spróbować w drugą stronę i Androida w wydaniu microsoftowym zaoferować na pulpitach?

Pierwszym krokiem w takim scenariuszu byłaby zapewne ekspansja na klasę dotykowych hybryd. Ale zaraz, przecież równolegle z Surface Duo zaprezentował Surface Pro X z procesorem ARM, dla Androida jak znalazł! Windowsa 10 w wersji ARM, z ogromem swoich ograniczeń nie sposób dziś traktować poważnie, ale gdyby zacząć sprzedawać Surface Pro X właśnie z Androidem? Z preinstalowanym Microsoft Launcherem, który dostarczy interfejs użytkownika przypominający już nie smartfonowy, ale zbliżony do powłoki Windowsa 10? Z paskiem zadań, menu Start i trybem okienkowym? Jak wielu użytkowników nie poznałoby nawet, że to już nie Windows i nie x86, lecz Android i ARM?

Jak widać, coś, co wydaje się w pierwszej chwili pomysłem kuriozalnym, po chwili zastanowienia okazuje się relatywnie nieskomplikowane w realizacji, wręcz bliskie i naturalne, na wyciągnięcie ręki. Można odnieść wrażenie, że Windows 10 dziś Microsoftowi ciąży. Jeśli jednak będzie hostowany w optymalnym środowisku Azure i udostępniany jako usługa poprzez zdalny dostęp klientom biznesowym, to rozwijać go będzie znacznie przyjemniej. Kwestia rynku konsumenckiego pozostaje otwarta. Może się jednak okazać, że po składanym smartfonie z rodziny Surface przyjdzie czas na kolejne klasy sprzętu.

Po ostatnich premierach nie sposób już wykluczyć, że Microsoft nie zacznie sprzedawać z preinstalowanym Androidem tabletów, hybryd, a w końcu… komputerów osobistych. Warto więc powtórzyć już raz zadane w niniejszym tekście pytanie: do czego w takich okolicznościach jest Microsoftowi potrzebny na rynku konsumenckim Windows?
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736
A widzicie STEMowcy? Gdyby nie ta cała nauka, już dawno mielibyśmy Rok Linuksa, ale zawsze ktoś musi rzucać kłody pod nogi w imię postępu!

21.04.2021 18:33
Przedstawiciele Uniwersytetu w Minnesocie w imię badań commitowali wadliwe łatki - uznał główny programista jądra Linux, Greg Kroah-Hartman. Uczelnię wykluczono z dalszych prac rozwojowych.
Historia zaczyna się 9 kwietnia, kiedy to Uniwersytet w Minnesocie przesłał pozornie niewinną poprawkę do podsystemu zdalnego wywoływania procedur.
Pomimo wstępnej akceptacji, bardziej doświadczeni programiści tacy jak Eric Dumazet zaczęli ideę łatki kwestionować, konkludując ostatecznie, że nie ma prawa zadziałać. Al Viro poszedł nawet o krok dalej i kazał "o...ć się" jednostce badawczej od kodu - a kropkę nad i stanowi ban od wspomnianego już Greg-Hartmana.
351471249093840276

Ale czy w takim razie nie można się pomylić? Nie - bo nie o pomyłkę chodzi

Drążąc skałę, społeczność Linuksa odkryła, że Uniwersytet w Minnesocie prowadzi obszerne badania nad tzw. hypocrite commits, czyli sabotowaniem kodu otwartoźródłowego oprogramowania poprzez przemycanie błędów pod płaszczykiem rozwiązań rzekomo korzystnych.
Na serwerach uczelni odnaleziono publikację naukową o wymownym tytule "Stealthily introducing vulnerabilities in open source software via hypocrite commits", sygnowaną nazwiskami Qiushi Wu oraz Kangjie Lu.

Wprawdzie po nagłośnieniu afery dokument zniknął, a witryna uczelni pod docelowym adresem zwraca obecnie błąd 404, ale kopię materiału można znaleźć chociażby na GitHubie. Przedstawiciele uniwersytetu póki co nie wydali żadnego oświadczenia w sprawie, trudno jednak oczekiwać, by ktoś zmienił decyzję w ich sprawie.
fbd.jpg
 

kompowiec

freetard
2 567
2 622
Warto dodać że po porażce SJW którzy chcieli odwołać stallmana, ale na szczęście wrócił na swoje honorowe miejsce, próbują teraz inaczej, wysyłając spam na listę mailingowa GCC by pozyskać członków do podszywającego się pod FSF, GNU assembly https://gnu.tools/

czyli udają że robią forka tak jak gimp vs. glimpse ale robią to pod zastrzeżonym trademark FSF. Życzę im żeby skończyło się pozwem sądowym.
 

Frosty2

Gdzie się kończy normalne, a zaczyna nienormalne?
383
220
Ja tam widzę wiele wad w Liniuxie choćby to, że po kilku latach wyłączają repozytoria i nie ma skąd programów wziąć, a w Windows nawet na tak stare systemy jak win95 nie ma problemu z oprogramowaniem, bo są instalatory w plikach exe, które są niezawodne. Jadnak sama idea open source Linuxa jest piękna w końcu mam wszystko legalne.
 

Frosty2

Gdzie się kończy normalne, a zaczyna nienormalne?
383
220

Linux - miejsca z oprogramowaniem w plikach .deb​


Gdzie takich szukać, są jakieś portale z oprogramowaniem, aby można było pobierać pliki .deb, tak jak pliki .exe dla Windowsa z portli gdzie to jest jakoś posegregowane tematycznie?
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:
Do góry Bottom