Depresja

tolep

five miles out
8 556
15 441
Nie no, objawy są - mimo że subiektywne - dosyć konkretne. Tyle że nieznana jest przyczyna.
 

tolep

five miles out
8 556
15 441
przeciwdepresanty są skuteczniejsze od placebo

No, a dowcip polega na tym, że na liście widze - na pierwszy rzut oka - SSRI, SNRI oraz na szczycie trójpierścieniową amitriptylinę która wygląda po rzucie okiem na obrazek poniższy - na panaceum. Zaś trójpierścieniowce są uważane za leki "przestarzałe" z poodu zbyt częstych skutków ubocznych

amitri.JPG

Lek na wiele chorób psychicznych i neurologicznych, którego mechanizm działania jest nieznany. No ja pierdolę.

Pisząc wcześniej o kwestionowanej skuteczności miałem m.in. ten artykuł na myśli https://www.ncbi.nlm.nih.gov/pmc/articles/PMC5299662/
 
Ostatnia edycja:

deith

Active Member
230
169
Lek na wiele chorób psychicznych i neurologicznych, którego mechanizm działania jest nieznany. No ja pierdolę.

Ale zdajesz sobie sprawę, że duża część (większość?) obecnej medycyny tak działa? Tak, nasza medycyna to generalnie smutek i żal ale często nawet to jest jedynym wyjściem - chyba, że ktoś lubi wierzyć w zupełny szamanizm. To nie jest tak, że oni prowadzą symulację organizmu i dzięki temu wiedzą jak leczyć. Obecnie leczenie to często po prostu zwykła walka ze statystyką albo maskowanie przykrych efektów ubocznych.

Tak rzucając przykładem, leczenie chronicznego stanu zapalnego małżowiny nosowej to jest w kolejności:
- podanie kortykosteroidów, jak działają to pewnie masz alergię jak nie to idziemy dalej
- ale dalej nic sensownego nie znamy więc proponujemy fizyczne zmniejszenie małżowin (i prostowanie przegrody). Taki zabieg z oczywistych powodów pomaga ale na tym etapie i tak nikt nie ma pojęcia co powoduje stan zapalny więc jest duża szansa, że co parę lat trzeba będzie ponawiać redukcję.
 

Pestek

Well-Known Member
688
1 876
Jedno i drugie polega na zmianie ilości neuroprzekaźnika dostępnego dla receptorów (w dużym skrócie).
Porównując naturalny powstały w ewolucji przez miliony lat mechanizm nagrody związany z ruchem, zbieraniem pożywienia, przetrwaniem do substancji wynalezionej w ostatnich dziesięcioleciach stawiasz się na z góry przegranej pozycji.


vast napisał:
Dyskutujesz z wyimaginowanym argumentem. Nikt nie twierdzi, że depresja jest wyłącznie wynikiem nierównowagi. Amerykańskie Towarzystwo Psychiatryczne ma na swojej stronie napisane, że chemia mózgu ma wpływ i jest czynnikiem przyczyniającym się, nie JEDYNYM:

https://www.psychiatry.org/patients-families/depression/what-is-depression

Na wiki napisane jest: "The cause of major depressive disorder is unknown."

Dla mnie to jest mainstream. Tak więc dyskutujesz ze swoją halucynacją, a leki SSRI pomagają (jak sam z resztą napisałeś), dlatego logicznym jest, że będą używane jako metoda leczenia depresji.

Jest to ich pierwszy punkt na liście – biochemistry – więc dalej tak twierdzą. Jak napisałem brak na to dowodów - w badaniach to się nie potwierdziło. Natomiast faktem jest, że niektórym pomaga. Nawet mi pomogło, ale dopiero jak odstawiłem i jedynie na kilka miesięcy. Potem nigdy już tego nie doświadczyłem, a nachodziłem się po psychiatrach jeszcze przez parę lat w poszukiwaniu tego doznania(zejście było mega trudne, nawet traumatyczne momentami). Nabawiłem się mega skutków ubocznych, z którymi musiałem się męczyć jeszcze pół roku po odstawieniu(a nie wiem jaki jeszcze większy miało to na mnie wpływ, bo brałem długo na początku lat 20tych). Zmieniałem kilka razy psychiatrów, którzy chcieli mi dawać większe dawki lub zmieniać lek. Z tego co czytam to wielu miało podobne doświadczenia, ale nie przeczę, że to może przesłaniać mój osąd na temat leków, bo znam też przypadki, że ludziom pomogły – czytałem, że dotyczy to około 20%, i nie wiadomo w jaki sposób, możliwe, że placebo, a możliwe, że akurat u nich podziałało na serotoninę. Dalej pozostaje sprawa efektów ubocznych i problemów przy długotrwałym przyjmowaniu, które dotyczą wszystkich, nawet tych, którzy dobrze lek tolerują.

vast napisał:
Po pierwsze to o jakich badaniach teraz mówisz? Jaką metodą badali poziom serotoniny?




vast napisał:
Po drugie przy terapii SSRI poziom serotoniny nie ma związku z samopoczuciem badanego, gdyż stężenie serotoniny w synapsie rośnie już po pierwszej porcji leku, za to na polepszenie nastroju nie pojawia się natychmiast i trzeba na nie trochę czekać. Mechanizm więc nie polega tutaj na wysokim "ogólnym" poziomie serotoniny, tylko na poziomie nieobarczonym ponownym wyłapaniem. Ale aby to nastało to trzeba poczekać, aż zanikną odpowiednie receptory.
Proszę pokaż dowód na to, że poprawia się u znacznej ilości ludzi depresja?
Bo jak narazie ja na to nie widzę dowodów:
https://peh-med.biomedcentral.com/articles/10.1186/1747-5341-3-14
The meta-analysts found 74 eligible FDA-registered trials with 12,564 patients. Among them, a third (n = 26 trials [31%] with 3449 patients) had remained unpublished. The FDA had determined that half of the registered trials (38/74) had found statistically significant benefits for the antidepressant ("positive" trials). All but one of these trials had been published in journals. Conversely, of the other half trials (36/74) that were deemed to be "negative" by the FDA, one in three were published as "negative" results; another 11 trials were published, but the results were presented in such a way so as to seem "positive" and 22 "negative" trials were silenced and never appeared in the literature.
To miałem na myśli mówiąc manipulacje badaniami w psychiatrii. W dodatku nie wiadomo ile z tych badań używało aktywnego placebo, tzn placebo które tworzy efekty uboczne, które ludzie biorą za działanie leku. Dalej w artykule jest jeszcze ciekawiej.
vast napisał:
Po trzecie - jeżeli nawet, to co z tego, skoro ludzie z depresją czują się lepiej po podaniu antydepresantów? Wiesz co to jest łojotokowe zapalenie skóry? Przyczyny nie są znane i również nic nie zostało udowodnione, uważa się że za chorobę odpowiedzialne są grzyby obecne na skórze. Leczy się to między innymi ketokonazolem (nizoral), bo w badaniach klinicznych były sukcesy w łagodzeniu objawów. Dokładnie taka sama sytuacja jak z antydepresantami. Tak więc, mam zacząć twierdzić z powodu niedostatku informacji, że coś nie działa, kiedy ewidentnie działa?
Placebo związane z tym, że odczuwa się efekty uboczne i to działa na podświadomość. Permanentne zmiany w mózgu po długotrwałym przyjmowaniu oraz efekty uboczne, które się gasi przy pomocy innych leków. Dlatego mnie to obchodzi. One nie są tylko nieskuteczne, ale też niebezpieczne.
vast napisał:
Zanikiem jakich receptorów? 5HT1A? Przecież właśnie dokładnie o to chodzi i na tym polega mechanizm działania ssri. Jeżeli chodzi ci zaś o zanik receptorów w związku ze zwiększoną ekspozycją na serotoninę - tak działa tolerancja i to jest normalna rzecz. Po odstawieniu leku sytuacja po jakimś czasie wraca do normy, więc to jest zwykłe straszenie ludzi nieobeznanych w temacie. Ktoś przeczyta "zanik receptorów" i od razu sobie pomyśli "skoro zanik, to chyba źle?".
5HT1A jest metabolitem serotoniny. Nie jestem na tyle obeznany, aby wiedzieć czy receptory postsynaptyczne odbierają serotoninę, czy 5HT1A. Tego czy wraca do normy nie wiemy(można zdroworozsądkowo założyć jak w wypadku każdej sytuacji psychoaktywnej, że im dłużej w większej dawce tym gorzej, a najgorsze w tym jest benzo i neuroleptyki). Wiemy natomiast, że po wielu latach przyjmowania można zostać z chroniczną depresją(Tardive Dystonia). Branie SSRI w dłuższej perspektywie jest związane z pogorszeniem pamięci i funkcji poznawczych. Jest też ryzyko, że rozwinie się CHAD. Nie można brać pod uwagę tylko początkowej możliwej poprawy, i nie zważać na długofalowe ryzyko.

vast napisał:
Och, a to chyba jest samozaoranie, czyż nie? "Nierównowaga nie powoduje depresji, ale powoduję między innymi początki choroby dwubiegunowej". Czyli od nierównowagi nie może być depresji, ale mogą być już inne zaburzenia. Ciekawe jakie masz na to dowody? na pewno nie lepsze, niż odnośnie depresji.
Wkleiłem badania dowodzące, że brak związku depresji z serotoniną. Nie przeczę, że u niektórych ludzi z objawami depresji lek może pomóc na krótką metę, jednak nie wiadomo do końca dlaczego, bo nie u każdego z depresją ten poziom jest niższy, u niektórych wyższy niż w grupie kontrolnej. Sprawa jest o wiele bardziej skomplikowana niż serotonina-depresja(sama serotonina wpływa na wiele rzeczy, nie tylko na nastrój, i nie zawsze więcej, znaczy lepiej). Niektóre badania pokazują, że SSRI obniża nawet jej poziom.
https://www.psychologytoday.com/us/...-study-ssris-markedly-deplete-brain-serotonin

vast napisał:
PS: SSRI akurat polepszają pamięć, gdyż stymulują neurogenezę.

Poproszę o badanie, w którym poprawia się pamięć po kilku latach przyjmowania. Bo czasowa poprawa w pierwszych miesiącach jak lek zacznie działać to dla mnie nie dowód.
Edit. Znalazłem badanie na którym się opiera twoje twierdzenie.
https://onlinelibrary.wiley.com/doi/abs/10.1111/j.1460-9568.2011.07933.x
Rzeczywiście stymuluję neurogenezę w hipokampie, jednak brak tam mowy o poprawie pamięci. Badania nad wpływem SSRI na parkinsona i alzheimera są natomiast dostępne w linku który podaje niżej.

vast napisał:
Jeżeli mówimy o neurotoksyczności antydepresantów, to poprosiłbym jednak o jakieś dowody.
Tardive dystonia, zespół serotoninowy, mania, parkinson i alzhaimer, mania i inne(ze źródłami): http://www.antidepressantsfacts.com/LongTermSSRI.htm
Długie przyjmowanie zwiększa ryzyko cukrzycy, u większości przyjmujących wzrasta waga ciała, po dłuższym przyjmowaniu jesteś narażony na DEPRESJĘ i myśli samobójcze(to nawet w ulotce). Nazywają to Tardive Dystonia – coś w rodzaju depresji w połączeniu z dysforią, która jest osobnym schorzeniem spowodowanym długim przyjmowaniem SSRI, nie cofa się to po odstawieniu.

vast napisał:
Kolejny chochoł. Ludzie doskonale zdają sobie z sprawę z ryzyka zażywania różnorakich leków, lekarze, psychiatrzy oraz pacjenci. A jeżeli nie zdają sprawy z takich rzeczy, to cóż.. ich problem. Leki są na tyle skuteczne i przydatne, na ile pozytywy z ich przyjmowania przeważają nad negatywami. I tyle w temacie. A to co robisz ty w tym wątku to siejesz strach i nic więcej. Przypomina mi to gimbusiarskie krucjaty przeciw sterydom.
Powiem tak. Za czasów kiedy ja chodziłem(6 lat temu) tak nie było. Z tego co czytam dalej tak nie jest. Zazwyczaj proponują leki od razu i stawiają diagnozy nie proponując alternatyw. Moim zdaniem nie powinni przepisywać leków, jeśli najpierw nie zapytali o styl życia, czyli odpowiednią ilość snu, dietę, ćwiczenia, relacje, nie zaproponowali terapii, suplementów, nie przebadali odpowiednio człowieka pod kątem jakichś niedoborów, nie wypytali o historię rodzinną i traumy.
Mówią o chorobie mózgu spowodowanej chemią, i o lekach jako rozwiązaniu, często na życie. A to ani szczere ani etyczne.
Jeśli byliby szczerzy to powiedzieliby na starcie, że lek może pomóc lub nie, nie znamy dokładnie jak działa, i nie zalecamy przyjmowania przez dłuższy czas, a za to polecamy dobrze się wysypiać, zmienić dietę i zacząć regularnie ćwiczyć, a może pójść na terapię lub w inny sposób pracować nad relacjami, przeszłością, to byłoby ok. Jeśli próbowałeś już tego wszystkiego i dalej nie pomaga, to możesz z pełną świadomością spróbować leków. Ale czy tak jest?
 
Ostatnia edycja:

vast

Well-Known Member
2 745
5 808
Porównując naturalny powstały w ewolucji przez miliony lat mechanizm nagrody związany z ruchem, zbieraniem pożywienia, przetrwaniem do substancji wynalezionej w ostatnich dziesięcioleciach stawiasz się na z góry przegranej pozycji.

A ty sam się orasz:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Odwołanie_do_natury

+antydepresanty z grupy inhibitorów mao to naturalne substancje występujące w przyrodzie (harmalina, harmina) i są używane przez ludzi od tysięcy lat.

Jest to ich pierwszy punkt na liście – biochemistry – więc dalej tak twierdzą.

Bez komentarza... Zapodałem dowody świadczące o czymś zupełnie odwrotnym, a ten dalej swoje.

Co do screenshotów - nie mam czasu tego teraz czytać, ale widzę, że chodzi o mierzenie poziomu serotoniny w płynie mózgowo rdzeniowym. Że to nie ma związku z depresją chyba pisać nie trzeba, więc nie wiem co chciałeś osiągnąć tym cytatem.

Proszę pokaż dowód na to, że poprawia się u znacznej ilości ludzi depresja?
Bo jak narazie ja na to nie widzę dowodów:
https://peh-med.biomedcentral.com/articles/10.1186/1747-5341-3-14

A gdzie ja pisałem, że poprawia się u ZNACZNEJ ilości osób?

Placebo związane z tym, że odczuwa się efekty uboczne i to działa na podświadomość. Permanentne zmiany w mózgu

Po raz kolejny ponosi cię fantazja z tymi "permanentnymi zmianami w mózgu".

5HT1A jest metabolitem serotoniny.

Za przeproszeniem, ale co ty pierdolisz? Receptory serotoninowe są metabolitami serotoniny?

Nie jestem na tyle obeznany, aby wiedzieć czy receptory postsynaptyczne odbierają serotoninę, czy 5HT1A.

Po powyższym wnoszę, że nie jesteś obeznany w najmniejszym stopniu i robisz z siebie idiotę...

Wkleiłem badania dowodzące, że brak związku depresji z serotoniną.

Wkleiłeś badania, że brak związku depresji z poziomem ogólnym serotoniny w organizmie (a dokładniej e płunie mózgowo rdzeniowym), a nie że z serotoniną w ogóle.

Poproszę o badanie, w którym poprawia się pamięć po kilku latach przyjmowania.

Hehehe, dobry jesteś. "po kilku latach". Chłopie, ludziom wraz z wiekiem naturalnie pogarsza się pamięć, więc tak długofalowe badanie jest z góry obarczone błędem. Ja wątpię, żeby ssri miały aż taki wpływ na polepszenie pamięci, że po kilu latach przyjmowania i z upływem lat, pacjentom poprawiałaby się pamięć mimo naturalnego trendu wynikającego ze starzenia się.

Tardive dystonia, zespół serotoninowy, mania, parkinson i alzhaimer, mania i inne(ze źródłami): http://www.antidepressantsfacts.com/LongTermSSRI.htm
Długie przyjmowanie zwiększa ryzyko cukrzycy, u większości przyjmujących wzrasta waga ciała, po dłuższym przyjmowaniu jesteś narażony na DEPRESJĘ i myśli samobójcze(to nawet w ulotce). Nazywają to Tardive Dystonia – coś w rodzaju depresji w połączeniu z dysforią, która jest osobnym schorzeniem spowodowanym długim przyjmowaniem SSRI, nie cofa się to po odstawieniu.

Boże święty, z tobą się nie da dyskutować.

On: "Występuje A"
Ja: "Poproszę o jakieś dowody, że występuje A"
On: "Występuje B, C i D"

No ja pierdole...
 
X

xawas

Guest
Za czasów kiedy ja chodziłem(6 lat temu) tak nie było. Z tego co czytam dalej tak nie jest. Zazwyczaj proponują leki od razu i stawiają diagnozy nie proponując alternatyw. Moim zdaniem nie powinni przepisywać leków, jeśli najpierw nie zapytali o styl życia, czyli odpowiednią ilość snu, dietę, ćwiczenia, relacje, nie zaproponowali terapii, suplementów, nie przebadali odpowiednio człowieka pod kątem jakichś niedoborów, nie wypytali o historię rodzinną i traumy.

Pestek - masz wiedzę, doświadczenie - w tym prowadzenie dyskusji w sposób kulturalny. Brawo!
 

Pestek

Well-Known Member
688
1 876
Tak, masz mnie z tym receptorem. Nie byłem świadomy szczegółowego nazewnictwa i tego, że receptory nazywają się podobnie jak metabolit 5HT1A/5HIAA. Widać masz wiedzę w temacie. Możesz nie odwalać jednak chamówy w momencie, kiedy mnie korygujesz? Niektórzy stwierdziliby, że pierwszy tracący spokój w dyskusji przegrywa.
vast napisał:
A ty sam się orasz:
https://pl.wikipedia.org/wiki/Odwołanie_do_natury

+antydepresanty z grupy inhibitorów mao to naturalne substancje występujące w przyrodzie (harmalina, harmina) i są używane przez ludzi od tysięcy lat.
To, że endorfiny są naturalne znaczy, że nie wymagają podania żadnej substancji, jest to mechanizm wbudowany w ludzki organizm. Natomiast SSRI jest to substancja wyselekcjonowana, podana z zewnątrz. To, że coś występuje w naturze nie znaczy od razu, że jest dobre. Natomiast mechanizm wytwarzania endorfin ma określone funkcje, i jest wbudowany w ludzki mózg. Można przesadzić z np. ćwiczeniami dla osiągnięcia większej ilości endorfin, ale jest to o wielu trudniejsze, niż w wypadku SSRI.
Analogicznie trudniej przesadzić z owocami(zawierają dużo cukru, ale też błonnik, witaminy i minerały), niż z cukrem, który jest wyselokcjonowany z warzyw(też występują w naturze).

Ayahuasca(zawiera harmaline i harmine) jest naturalna(na bazie naturalnych substancji) i używana przez ludzi, ale rytualnie i w celach zwiększenia świadomości, a nie regularnie przez lata w codziennych dawkach(jak zaleca się SSRI). Ayahuasce można przedawkować i źle użyta może zaszkodzić. Znam kilkoro ludzi, którzy ją brali i którzy twierdzą, że im pomogła, jednak używali jej od kilku do kilkunastu(jedna osoba kilkadziesiąt) razy i zawsze to było w otoczeniu jakiegoś rodzaju ceremonii i w bezpiecznym środowisku i w połączeniu z innymi rzeczami jak np. dietą czy ćwiczeniami. Nie możesz tego powiedzieć o SSRI, gdzie ludzie dostają receptę i idą do domu brać lek w samotności.

vast napisał:
Co do screenshotów - nie mam czasu tego teraz czytać, ale widzę, że chodzi o mierzenie poziomu serotoniny w płynie mózgowo rdzeniowym. Że to nie ma związku z depresją chyba pisać nie trzeba, więc nie wiem co chciałeś osiągnąć tym cytatem.
Jednak trzeba. Podaje źródło swojej wiedzy, ty natomiast piszesz jakby wszystko było oczywistością, a coś przeciwnego do twojej znajomości tematu było śmiesznymi idiotyzmami, których nie masz czasu wyjaśniać. Proszę wytłumacz mi dokładnie mechanizm działanie SSRI na serotoninę i jak to wpływa na samopoczucie. Jeśli poziom w płynie mózgowo rdzeniowym nie ma znaczenia, to gdzie należy go mierzyć, jak jest mierzony twoją metodą, i dlaczego tam ma wpływ.
Proszę także, abyś wyjaśnił skąd się biorą efekty uboczne przy zażywaniu SSRI, które odczuwa większość ludzi, i które można określić od uporczywych, poprzez bardzo nieprzyjemne, do zagrażających życiu(zespół serotoninowy, myśli samobójcze w wypadku zmiennych nastrojów czy akatyzji). Podałem je w linku w poprzednim poście. Skąd ta akatyzja, zmienne nastroje, skąd u niektórych pogorszenie stanu depresji? Dlaczego u niektórych wytwarza się "tardive dystonia" po wielu latach przyjmowania?

Pytałeś o toksyczność, podałem Ci badania i artykuły o toksyczności i długotrwałych skutkach ubocznych. Wyśmiałeś to chamsko stwierdzeniem, że ty o A, a ja o B i C. I to ze mną się ciężko dyskutuje?

Interesuje mnie też, skąd czerpiesz swoją wiedzę, i skąd twoje zainteresowanie tematem? Ja podałem skąd moje. Brałeś SSRI? Jeśli tak, to jakie było twoje doświadczenie?
 
Ostatnia edycja:

Pestek

Well-Known Member
688
1 876
Wg badania opublikowanego w The Lancet 3 miesiące temu, przeciwdepresanty są skuteczniejsze od placebo.

View attachment 4385
https://www.theguardian.com/science...ork-antidepressants-are-effective-study-shows
Czy używali aktywnego placebo? Czy badani zażywali wcześniej jakiś lek, który w momencie przydzielenia do grupy placebo przestawał działać i odczuwali oni objawy odstawienne, co mogło wywierać na negatywny wpływ na wynik w tej grupie(czytałem, że to podobno częste praktyki w takich badaniach)?

https://www.thelancet.com/journals/lanpsy/article/PIIS2215-0366(14)70280-9/abstract?code=lancet-site

Aktywne placebo to placebo, które powoduje jakieś efekty uboczne, jak np suchość w ustach. Wtedy pacjent myśli, że dostał lek i to działa na efekt placebo. W grupie osób w podwójnej ślepej próbie Ci, którzy dostali lek z reguły wiedzą to bardzo dobrze, bo objawy uboczne są powszechne.
 
Ostatnia edycja:

vast

Well-Known Member
2 745
5 808
To, że endorfiny są naturalne znaczy, że nie wymagają podania żadnej substancji

Co to w ogóle znaczy? Endorfiny nie wymagają podania żadnej substancji?

Natomiast SSRI jest to substancja wyselekcjonowana, podana z zewnątrz.

I co w związku z tym? Jak coś jest podawane z zewnątrz, to jest to złe, tak? To twój jedyny argument i już pisałem, że to jest nic innego jak błąd naturalistyczny. Nie ma żadnych przesłanek aby twierdzić, że coś jest złe albo dobre, na podstawie źródła pochodzenia (naturalne/syntetyczne). Jedyne wartościowanie jakie ma tutaj prawo bytu to rozgraniczenie na "pożądane i niepożądane". Zarówno naturalne jak i syntetyczne "leki" mogą stwarzać jedno i drugie. Twoje podejście do tematu to zaprawdę poziom gimnazjum, przypomina mi to chociażby retorykę anty gmo-wców.

To, że coś występuje w naturze nie znaczy od razu, że jest dobre.

Ale jak coś zostało zsyntetyzowane w laboratorium, to zawsze jest "złe"? Polecam też przestać używać słów "dobre" i "złe" odnośnie substancji i leków.

Ayahuasca(zawiera harmaline i harmine) jest naturalna(na bazie naturalnych substancji)

Aha, czyli zewnętrzna substancja DMT + zewnętrzne inhibitory MAO (antydepresanty, potencjalnie szkodliwe) są ok, bo występują w roślinach, zaś te same substancje zsyntetyzowane w laboratorium już naturalne nie są? Czy dobrze rozumiem?

ale rytualnie i w celach zwiększenia świadomości, a nie regularnie przez lata w codziennych dawkach(jak zaleca się SSRI).

Bo po pierwsze, w przypadku DMT tolerancja rośnie tak szybko, że podane na drugi dzień nie wywoła żadnych efektów. Po drugie, działanie ayahuaski jest tak nieprzyjemne, że chyba tylko kompletny masochista i świr chciałby to przyjmować regularnie. Choć są zapewne agenci, którzy łykają to co dwa tygodnie, jak im tylko tolerka spadnie.

Znam kilkoro ludzi, którzy ją brali i którzy twierdzą, że im pomogła, jednak używali jej od kilku do kilkunastu(jedna osoba kilkadziesiąt) razy i zawsze to było w otoczeniu jakiegoś rodzaju ceremonii i w bezpiecznym środowisku i w połączeniu z innymi rzeczami jak np. dietą czy ćwiczeniami. Nie możesz tego powiedzieć o SSRI, gdzie ludzie dostają receptę i idą do domu brać lek w samotności.

Co to w ogóle za porównanie z czapy? Ayahuasca jest ok, bo w połączeniu z dietą, ćwiczeniami i w dobrym towarzystwie? A ssri złe, bo w samotności? Skąd ty możesz wiedzieć, jak ludzie zażywają ssri? To jakaś generalizacja totalnie z dupy. Że niby każdy z receptą na ssri to samotny przegryw na chujowej diecie i bez ruchu? Na co komu potrzebna taka ceremonia w której robale wchodzą ci w dupę i jakiś szaman dmucha ci w mordę dymem nikotynowym? Dzięki, ale sama pigułka mi wystarczy.

Jednak trzeba. Podaje źródło swojej wiedzy, ty natomiast piszesz jakby wszystko było oczywistością

Myślałem, że znasz temat.

Proszę wytłumacz mi dokładnie mechanizm działanie SSRI na serotoninę i jak to wpływa na samopoczucie.

A czytasz ty w ogóle moje posty? W poprzednim wpisie wyjaśniłem.

Jeśli poziom w płynie mózgowo rdzeniowym nie ma znaczenia, to gdzie należy go mierzyć, jak jest mierzony twoją metodą, i dlaczego tam ma wpływ.

Przecież TO TY pierwszy stwierdziłeś, że poziom serotoniny (w tym przypadku w płynie mózgowo rdzeniowym) nie ma związku z depresją. badania z twoich linków TEGO WŁAŚNIE DOWODZĄ. Czego więc ty niby chcesz ode mnie? Resztę już wyjaśniłem: zanik receptorów 5-ht1a spowodowany zwiększonym stężeniem serotoniny w szczelinie synaptycznej.

Proszę także, abyś wyjaśnił skąd się biorą efekty uboczne przy zażywaniu SSRI, które odczuwa większość ludzi, i które można określić od uporczywych, poprzez bardzo nieprzyjemne, do zagrażających życiu(zespół serotoninowy, myśli samobójcze w wypadku zmiennych nastrojów czy akatyzji).

Taaak, już zabieram się do pracy pisać litanie od czego zależy każdy efekt uboczny jakiegoś leku. Polecam lekturę materiałów z internetu, jest w ciul dużo opracowań na ten temat. Zacząć możesz od wikipedii.

Skąd ta akatyzja, zmienne nastroje, skąd u niektórych pogorszenie stanu depresji? Dlaczego u niektórych wytwarza się "tardive dystonia" po wielu latach przyjmowania?

A co to ma w ogóle za związek ze skutecznością ssri? czy Ty rozumiesz, że większość leków posiada efekty pożądane jak i niepożądane? Co ja mam tobie tutaj tłumaczyć w ogóle? Jeżeli cała twoja krytyka polega wyłącznie na męczeniu buły o efekty uboczne, to ja dziękuję za taką dyskusję. Z takim podejściem to powinno się wyjebać 90% farmaceutyków do kosza. Nikt nigdy nie twierdził ani nie twierdzi, że SSRI to leki idealne.

Pytałeś o toksyczność, podałem Ci badania i artykuły o toksyczności i długotrwałych skutkach ubocznych. Wyśmiałeś to chamsko stwierdzeniem, że ty o A, a ja o B i C. I to ze mną się ciężko dyskutuje?

Podałeś artykuły o skutkach ubocznych, nie o neurotoksyczności. To co wymieniłeś nie ma żadnego związku z neurotoksycznością. Zespół serotoninowy, mania, dyskineza późna, choroba parkinsona - łącząc te rzeczy z neurotoksycznością ujawniasz jedynie swój brak wiedzy. W przypadku większość tych schorzeń przyczyny występowania są nieznane. Większość ludzi np. pije alkohol całe życie (substancja neurotoksyczna) i nie dostaje objawów chorób wymienionych przez ciebie.

W dodatku po raz kolejny robisz autozaoranie, nie wykazując spójnej logiki. SSRI pomagające na objawy depresji to dla ciebie tylko anegdoty, za to SSRI wywołujące skutki uboczne to już twarde fakty, mimo że w obu przypadkach mechanizm działania nie jest do końca jasny i materiał dowodowy na tym samym poziomie. Sypiesz błędami poznawczymi jak lekarze i firmy farmaceutyczne pigułami ;)

Interesuje mnie też, skąd czerpiesz swoją wiedzę, i skąd twoje zainteresowanie tematem? Ja podałem skąd moje. Brałeś SSRI? Jeśli tak, to jakie było twoje doświadczenie?

Nie brałem nigdy ssri, za to brałem szereg różnych substancji mających wpływ na układ serotoninergiczny i wykazujących wpływ na receptory serotoninowe. Stąd moje zainteresowanie i wiedza.
 

viyol

Member
62
46
Ja brałem SSRI przez długi czas... niby fatalny okres, ale czułem się o wiele lepiej jak bez (nawrót ?) chyba nie ogarniam tego socjalizmu xD ...
 

tolep

five miles out
8 556
15 441
brałem SSRI przez długi czas.

Właśnie sobie uświadomiłem, że trudno o miarodajne wyniki skuteczności badań preparaetów antydepresyjnych. Choćby z tego powodu, że samo pójście do psychiatry po receptę może być interpretowane jako przejaw wychodzenia z depresji.

No i poza tym może tu działac zasada nieoznaczoności Heisenberga, znaczy pomiar zmienia stan obiektu.
 

NoahWatson

Well-Known Member
1 297
3 200
Wanted to plug the story of Trent Jones, podcast editor of barbell logic and his story of using SS to overcome depression and anger. We also talk about a recent meta analysis showing an effect size of 0.66, which is impressive and competes with psychotherapy and medications for mild to moderate depression.

https://psychiatrypodcast.com/prescribing-strength-training-depression-treatment

In a recent large meta analysis showed the overall effect size (the amount of change the strength training group had compared to the control groups) for strength training was 0.66 (95% CI, 0.48-0.83; P< .001). Learning to understand effect size can be very important so I will mention a few things here to make sense of this.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736
Fazy Księżyca wpływają na depresję
Medycyna
Piątek, 7 września (10:09)

Fazy Księżyca mogą mieć wpływ na ludzi z zaburzeniami psychicznymi, np. cierpiącymi na depresję.

Naukowcy przebadali 51-letniego mężczyznę z zaburzeniami afektywnymi dwubiegunowymi o szybkim cyklu, które definiuje się poprzez doświadczenie czterech lub więcej epizodów manii lub depresji w ciągu roku. Uczeni rejestrowali zegar dobowy mężczyzny oparty na 24-godzinnym dniu słonecznym i 24,8-godzinnym dniu księżycowym.

Po zakończeniu cyklu Księżyca, co 29,5 dni, kiedy cykl pływów jest najsilniejszy, mężczyzna przechodził od depresji do manii. To sugeruje istnienie zewnętrznej siły, która wpływa na działanie mózgu. Wyniki te potwierdzają teorię, że rytmy dobowe mogą wpływać na nasz nastrój.

Komórki w mózgu generują rytmy dobowe, które kontrolują naszą wewnętrzną potrzebę snu i czuwania. Czasami jednak mogą się mylić. Co ciekawe, u badanego pacjenta rytm dobowy zmieniał się wraz z pływami Księżyca.

U osób cierpiących na zaburzenia afektywne dwubiegunowe cykle manii i depresji wpływają na wzorce snu. Okazuje się, że są nierozerwalnie związane z Księżycem. Ta wiedza może pomóc w opracowaniu nowych metod leczenia zaburzeń psychicznych.

Pełnie, wampiry, goci, depresyjni nastolatkowie, wszystko się zgadza...
Dla samobójcy to jeden mały krok, dla ludzkości skok niezauważalny.
 
Do góry Bottom