Depresja

D

Deleted member 427

Guest
Malik Bendjelloul, laureat Oskara za film dokumentalny "Sugar Man", młody, zdrowy, przy kasie - popełnił samobójstwo. Powód: depresja. Nikt z rodziny nie wie, skąd sie ona u niego wzięła, generalnie mega niedowierzanie.

Przez Forum ostatnio przewinęło się parę mocno depresyjnych wpisów:

Brak odwagi i motywacji do rozpoczynania jakichkolwiek nowych etapow w zyciu, calkowita depresja i bezsilnosc. (vapaus)

Życie. Nie polecam 2/10 (...) Nie chce mi się udzielać w żadnych dyskusjach, w ogóle popadłem w marazm i uważam, że i tak wszystko chuja warte. (Piter1489)

Czy to jesień czy COŚ POWAŻNIEJSZEGO?
 
A

Artur Nowak

Guest
Po statystykach wyraźnie widać tendencje u mężczyzn (bardziej niż u Kobiet) do popełniania samobójstwa - być może to ma związek z działalnością kulturowych marksistów na rzecz zniszczenia kobiet i ich roli w społeczeństwie.

Większość facetów znacząca raczej kiepsko przędzie nie mając u swojego boku kobiety (takiej użytecznej a nie utrzymanki typowej, która świadczy tylko usługi seksualne - a do tego się sprowadza rola niektórych żon celebrytów - oczywiście to jest również wina samych mężczyzn, że idą na takie kompromisy a potem brodzą w tym bagienku)

Niebyt egzystencjalny wiąże się często z brakiem celu - więc należy sobie przede wszystkim znaleźć jakiś cel w życiu.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736
Czy to jesień czy COŚ POWAŻNIEJSZEGO?
Już sama jesień to COŚ POWAŻNIEJSZEGO! Jesienne przewroty to nie rurki z kremem - ale przecież to lewaki powinny odczuwać depresję z nadciągającym do władzy Korwę.

Niektórym po prostu Polska doskwiera, a jeśli nie mają dość wewnętrznej siły animacyjnej konstruktywne działania, to udziela im się to, co panuje na zewnątrz. A w Polsce dominuje marazm. To się udziela nawet salonowcom, którzy przestają czarować rzeczywistość - znamienny tytuł.

Śpiewak: Mam poczucie schyłkowości systemu. Jak w końcówce komunizmu. Przygnębiające
Krzysztof Lepczyński
31.10.2014 , aktualizacja: 31.10.2014 08:20
- Przez lata karmiono nas tezą, że polska demokracja jest młoda i musi się dopiero wszystkiego nauczyć. Ale zanim zdążyła się czegokolwiek nauczyć, stała się sklerotyczna. Zestarzała się, zanim dojrzała - mówi w magazynie "Plus Minus" prof. Paweł Śpiewak, socjolog z UW. - Wartości używa się jak pałki do okładania przeciwnika - zauważa.


Prof. Paweł Śpiewak, socjolog z UW, dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego, kreśli ponurą wizję rzeczywistości w wywiadzie dla "Plus Minus", magazynu "Rzeczpospolitej".

"Fala demokratyzacji zatrzymana"

Socjolog wskazuje na upartyjnienie życia publicznego, które staje się oligarchiczne, a nawet "znomenklaturyzowane". Prof. Śpiewak zaznacza, że partie polityczne "dążą do jedynowładztwa" i odklejają się od wyborców, korzystając z budżetowych dotacji, niewymagających od nich większego wysiłku.

- Model demokracji, który został zbudowany w Polsce, jest coraz bardziej obcy ideałom tego systemu, a przy tym nieprzyjemny dla obywateli. Mam poczucie, że u nas fala demokratyzacji, jeśli nie cofa się, to została zatrzymana - ocenia socjolog.

"Ludzie nie dają rady walczyć z systemem"

Prof. Śpiewak uważa, że nie udały nam się w Polsce ani demokracja, ani społeczeństwo obywatelskie. Pozytywnie w jego ocenie wypada tylko wolny rynek. - Gdy konfrontuję rzeczywistość z moimi oczekiwaniami sprzed 25 lat, to jestem bardzo rozczarowany. Przez lata karmiono nas tezą, że polska demokracja jest młoda i musi się dopiero wszystkiego nauczyć. Ale zanim zdążyła się czegokolwiek nauczyć, stała się sklerotyczna. Zestarzała się, zanim dojrzała - mówi socjolog.

Naukowiec zauważa, że ludzie odsuwają się od udziału w życiu publicznym. - Nie widzą w tym sensu. Nie dają rady walczyć z systemem - wyjaśnia. - Mam poczucie schyłkowości systemu, trochę jak w końcówce komunizmu - stwierdza wreszcie. Schyłkowi nie będzie jednak towarzyszyć przełom, transformacja. - Teraz jej nie będzie. Dlatego to jest tak przygnębiające. Ten ład się wyrodził i nie mamy nic w zamian - ocenia.

"Państwo obraziło się na rzeczywistość"

Prof. Śpiewak krytykuje tzw. nowe ruchy społeczne lat 90.: ekologów, feministki, ruchy LGBT. Jego zdaniem oparte są na tożsamości i jako takie "nie prowadzą do poważnych zmian społecznych". - Pomnażają tylko walkę ideologiczną - mówi. Z przychylnością patrzy natomiast na ruchy miejskie, który odwołują się nie do tożsamości, ale konkretnych działań w przestrzeni publicznej.

Prowadząca rozmowę Eliza Olczyk pyta, czy w Polsce mamy do czynienia z "z zamachem na wartości". - Raczej dokonuje się zamach na rzeczywistość - odpiera prof. Śpiewak. Socjolog wskazuje, że skoro 30 proc. dzieci w Polsce rodzi się w nieformalnych związkach, a państwo nie potrafi tego uporządkować, to znaczy, że oderwało się od rzeczywistości. - Państwo obraziło się na rzeczywistość, a Kościół zamienił ją w spór o wartości - mówi.

"Niech Kaczyński się opanuje"

- Wartości używa się jak pałki do okładania przeciwnika. Gdy Jan Hartman powiedział coś o związkach kazirodczych, Jarosław Kaczyński wyskoczył jak filip z konopi, że to jest najważniejszy problem w Polsce. Niech się opanuje. Przecież to ciągłe podsycanie wojny domowej jest zwykłym chuligaństwem. Ja sobie tego nie życzę - wskazuje prof. Śpiewak.
 

Piter1489

libnetoholik
2 072
2 033
Ja zawsze byłem trochę depresyjnym typem i życiowym pesymistą. Jesień też sprzyja melancholii.

Uspokajam jednak, że zabijać się nie zamierzam :). Wręcz przeciwnie, czasem po prostu dopada mnie "niepewność jutra", lęk przed niespodziewaną śmiercią, chorobą, niewygodą. A ja chcę sobie spokojnie tylko żyć i żreć jak rurkowiec :(.
 

Hitch

3 220
4 872
Ja osobiście nie wierzę w depresję. Myślę, że każdy taki przypadek to wkręcanie sobie sratów-pierdatów. Oczywiście mogę się mylić, ale jebie mnie to :)
 

Inn Ventur

Well-Known Member
347
518
Ja osobiście nie wierzę w depresję. Myślę, że każdy taki przypadek to wkręcanie sobie sratów-pierdatów. Oczywiście mogę się mylić, ale jebie mnie to :)
No mylisz się. Zapewne mnóstwo nieleczonych depresji kończy sie samobójstwem właśnie dlatego, ze rodzina sądzi "to sraty-pierdaty". ;) A potem płacz i zjebane życie, bo żona/matka/córka powiesiła się na drzewie.
 
C

Cngelx

Guest
Mnie też dopadł ostatnio depresyjny nastrój. Jednak nie doprowadza mnie on do zastoju, a wręcz przeciwnie – motywuje mnie on do działań, które staram się świadomie powstrzymywać.
Plan działania mam, lecz depresyjny nastrój sprawia, że mam ochotę osiągnąć wyznaczone cele w sposób inny od zamierzonego.
 

tolep

five miles out
8 556
15 441
Jeśli kryterium rozpoznawania choroby to np. "jednoczesne wystepowanie conajmniej trzech z niżej wymienionej listy (nieostro zdefiniowanych) objawów" to znaczy że psychiatria wciąż niewiele różni się od zwykłego mambo jumbo takiego jak radiestezja czy homeopatia

Nikt już nie mówi, że mu ostatnio smutno albo że czuje rozleniwienie. Teraz ma się "nastroje depresyjne"...
 

Albert

Active Member
135
94
Depresja to nie rurki z kremem wbrew pozorom. Sam mam paru niegłupich znajomych, którzy mają z tym poważne problemy. Rację ma Gazda oczywiście, dobra robota pomaga. Ja za te depresje winię głównie państwo - robi z ludzi gówno przez jedenaście lat w gównianej szkole. Jeżeli ktoś pochodzi z tzw. inteligencji - czyli nie musiał zajmować się żadną pracą w domu - zdaje sobie sprawę, najczęściej po roku czy dwóch na studiach, że tak naprawdę gówno potrafi, a jego głównym osiągnięciem jest to, że nie słucha discopolo albo potrafi przeczytać dziesięć książek w roku. Nie jest to do końca prawdą, że nic nie potrafi, bo z jako taką znajomością angielskiego i zwyczajnym ogarnięciem komputera można znaleźć pracę w jakimś korpo czy gdziekolwiek, oczywiście na początku za niedużą kasę, ale wystarczy na przeżycie. Przeszkadza jednak to poczucie własnej nieprzydatności. Niektórzy wychodzą z tego z trudem. Najważniejsze to chyba zatem znaleźć jakąś robotę, żeby się chociaż uniezależnić finansowo. No i obniżyć oczekiwania wobec życia.
 

niohnioh

Kucolibertarianin
77
168
Chciałbym zwrócić uwagę na to, że depresja nie taką prostą sprawą. O depresji zaczyna się dopiero mówić wtedy, gdy stan przygnębienia, niemocy, myśli samobójcze itp trwają od wielu miesięcy. Jeśli jesteś przygnębiony przez jakąś konkretną sytuację życiową ale po paru tygodniach to mija to nie miałeś depresji. Depresja jest poważną chorobą która niszczy człowieka i wysysa z niego życie. To, że ktoś stracił pracę i popełnił samobójstwo, nie oznacza że zrobił to bezpośrednio z powodu utraty pracy. Takie osoby mają często bardzo poważne problemy z którymi sobie nie radzą. Np. ktoś może się nad nimi znęcać lub znęcał, mogą mieć traumatyczne przeżycia itp. Dla takich ludzi praca/partner jest jedynym co podtrzymuje te osoby przy życiu. Dodatkowym problemem jest też to, że gdy osoba ma już depresję, to jej stan łatwo się pogłębia. Taka osoba staje się mniej energiczna, ma problemy z koncentracją(czyli także z pracą i nauką), z interakcjami z innymi ludźmi itp. Przez to taka osoba tylko się izoluje od reszty i przez to jej stan się pogarsza. I dlatego ludzie popełniają samobójstwa z ,,błahych" powodów.
 

workingclass

Well-Known Member
2 131
4 151
Ja chyba depresji nigdy nie miałem, czasem jedynie jak (według moich standardów) wszystko w moim życiu jakoś dobrze i stabilnie funkcjonuje to mam wrażenie, że zaraz coś pierdolnie i skończy się "sielanka".
 

Szynka

Złota szynka wolnego rynku.
1 209
2 052
Nie jestem ekspertem, ale z tego co zaobserwowałem to na depresję cierpią częściej introwertycy i ludzie, którzy dużo rozmyślają: o sobie, o życiu itd. Inteligentna, ale niedoświadczona jeszcze osoba szybko dojdzie do konkluzji, że życie jest chujowe i bez sensu. Bo niestety tak jest. I generalnie wyjścia są dwa: samobójstwo albo wzięcie się za siebie. Doświadczeni i starsi dobrze wiedzą, że praktycznie wykonalna jest tylko druga opcja, bo mało kto będzie na tyle w złym stanie psychicznym, żeby się zabić.
Na marginesie, to prawda że mężczyzni częściej się zabijają, ale to kobiety podejmują więcej prób samobójczych! My jesteśmy po prostu bardziej skuteczni ;)
Dlatego trzeba zapierdalać i tyle. Ewolucja wyposażyła nas w odpowiednie hormony, dzięki którym możemy przejść tę chujnię na Ziemi z uśmiechem na twarzy. Trzeba poddać się tylko odpowiednim bodźcom, żeby je uaktywni(a)ć.
Aha, jest jeszcze trzecia opcja. Gnić w tym swoim zjebiźmie. Ale to do niczego nie prowadzi, nie polecam.

PS To są tylko moje obserwacje znajomych oraz własne doświadczenia. Ja miałem problem przez kilka lat, przez co m.in. zawaliłem studia bo nie wychodziłem w ogóle z domu itp. Słyszałem, że dużo ludzi nie jest w stanie samemu wyjść z depresji. Ja miałem odwrotnie, nie wyobrażałem sobie, żeby ktokolwiek mógł mi pomóc, musiałem to zwalczyć samemu.
 

simek

Well-Known Member
1 367
2 119
Mój nastrój to od wielu lat sinusoida i akurat tak się składa, że zazwyczaj na jesieni jest kiepsko, ogólnie mam w sobie coś z meteoropaty.

Co do depresji jako takiej, to według mnie ciężko to uznawać za chorobę, jak ktoś jest smutny i sobie nie radzi z życie, to po prostu jest smutny i nie radzi sobie z życie, a nie jest na coś chory.
 

Rebel

komunizm warstwowy
679
822
Ja nie mam i niemiałem depresji, więc nie wiem co tu doradzić. Mogę tylko napisać że ja byłem smutny tylko kilka razy (w takim sensie że przez cały dzień i bez konkretnego powodu) a było to wtedy kiedy nie miałem żadnych ciekawych rzeczy do rozkminiania, w sensie żadnych "zainteresowań'. Szybko to mijało bo na świecie jest tyle niesamowitych rzeczy że ja pierdolę. U mnie nie jest to więc kwestia pracy czy towarzystwa.
Radzę zrobić tak (czyli jednak spróbuje doradzić:)):
wyjść w jakieś miejsce gdzie nie ma ludzi i jest jakieś suche miejsce żeby usiąść (można też wziąść jakieś składane krzesło). Ja lubię też wziąść ze dwa, trzy browary. Zająć miejsce, otworzyć piwo i siedzieć. Przez pierwsze pół godziny będzie nudno ale potem zaczyna się człowiek zastanawiać nad różnymi rzeczami z otoczonia które normalnie wydają się "zwykłe". Jeśli otaczają mnie drzewa to zaczynam się zastanawiać. Nie ogólnie nad drzewami ale na przykład nad funkcjami liści. Albo nad porostami które rosną na drzewach. Jeśli obok stoi samochód to zaczynam się zastanawiać nad tym jak powstał na przykład silnik. Po kilku godzinach takiego siedzenia mam tyle pytań w głowie, że przez conajmniej tydzień w wolnych chwilach czytam artykuły czy fragmenty książek pokrewnym zagadnieniom. Oczywiście nie trzymam się konkretnie tych przykładowych liści czy silników, jeśli przy okazji szukania informacji trafiam na coś ciekawszego to zajmuje się właśnie tym. W ten sposób na co dzień przy wykonywaniu codziennych czynności albo podczas jazdy samochodem myślę sobie nad jakimś zagadnieniem.
Musże też napisać że w ten sposób znalazłem kilka fajnych i niedrogich hobby w "realu", nie opiera się to tylko na książkach.
 
Ostatnia edycja:

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 700
Ja to widzę z mojego punktu widzenia, po sobie. Załóżmy, że mam więcej kasiory niż Gates, czy Buffet i co? Nie mogę nawet iść do knajpy i zakurzyć papierosa. Mało tego, nie ma nawet różnych knajp, dla różnych rodzajów ludzi, by ci nie włazili sobie w drogę. Jadąc samochodem nie ma ładnych młodych kurewek przy drodze, tylko jakieś pasztety ze szkaradnymi ryjami, dupskami jak sklep i udami jak beczki do piwa. Nie ma agencji towarzyskich w dawnym stylu, tylko jakieś kurewki po mieszkaniach, gdzie często zawartość mieszkania nie wygląda tak ładnie jak na zdjęciu. No i nie mogę dać w pizdę po garach, nawet na pustej drodze. Do tego kurwa rondka, kurwa kamery, kurwa punkty, kurwa psy. W każdym nowym aucie jak nie zapniesz pasów, to kurwa piszczy. Auta zaprojektowane przez cweli dla cweli, przez odpady ludzkie dla innych ludzkich odpadów. A gdzie jest coś dla ludzi? I do tego na koniec narkotyki nielegalne.
A na dodatek w mediach z jednej strony marksistowskie łajno, a z drugiej religijne zjeby. Jedni i drudzy są identycznie nudni, bezpłciowi, kolektywni i podobnie popierdoleni.

Nie wiem jak jest w USA ale przypuszczam, że jest wiele analogii. Owszem są tam miejsca lepsze, są gorsze, ale system podobnie dokręca śrubę. Dobrze to się dziś mają jedynie odpady ludzkie, humanitaryści, mało-inteligentne łajno ludzkie, które wyszło ze swych zasranych nor i się pokazuje. Pokazuje się i widać ich pustkę. To łajno ludzkie umie jedynie pierdolić bez logiki. Ale umie ładnie pierdolić i dużo.

U nas odpady ludzkie wożą się furami z kasiory zrabowanej podatnikowi, ale nawet nie potrafią dać po garach i pokazać, że szlachectwo do czegoś zobowiązuje. I do tego te zasrańce mnożą się jak króliki z tym, że jakość ich potomstwa jest poniżej przeciętnego Murzyna z Afryki dzikiej z początku 20 wieku. W USA odpady ludzkie dostały mundury i są w różnych formacjach policyjnych. Mają frajdę, gdy podczas kontroli lotniskowej mogą włożyć paluchy w dupę małej dziewczynce. Mają frajdę, gdy mogą przedrillować jakiś samochód z niewinnymi staruszkami, czy przypadkową rodziną. Mają mundur i są z tego faktu dumni. Jedni i drudzy bez państwa siedzieliby w swych zasranych norach i byliby niczym.

W dowolnym państwie, jak zabijesz zasrańca, to spotyka Cię potępienie. Kurwy w mediach skoczą na Ciebie namagnesowane jak siusiaki meneli pijących piwko w parku, gdzie jak jednemu się zachcę siku, to pozostałe automatycznie mu wtórują.

Ja się nie dziwię, że ludzie wybitni w tych warunkach dostają depresji.

IMO, świat do zbawienia potrzebuje z pół miliona Breivików i 100 tysięcy Timów McVeigh. ;)
 

tomahawk

Well-Known Member
736
1 295
W dowolnym państwie, jak zabijesz zasrańca, to spotyka Cię potępienie. Kurwy w mediach skoczą na Ciebie namagnesowane jak siusiaki meneli pijących piwko w parku, gdzie jak jednemu się zachcę siku, to pozostałe automatycznie mu wtórują.
Otóż to. Dzisiaj jak ktoś zajebie jakiegoś skurwysyna, to jest uważany, przez rodzinę, bliskich, znajomych, i innych ludzi, za zwyrodnialca, czubka, psychola, zamiast za bohatera - wszystko przez nagonkę medialną. Dlatego poszczególne jednostki, zdolne do poświęcenia i odjebania bydła (nawet za cenę własnego życia), nie robią tego, ponieważ wiedzą, że to i tak nic nie da, bo ludzie będą uważali go za zwyrodnialca, zamiast za człowieka honoru, który miał odwagę przeciwstawić się szumowinom.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736
No i dlatego trzeba jeździć na zloty libów albo częściej je organizować - żeby przebywać w realu w jakimś sensownym, normalnym towarzystwie. W tym sezonie nie wypaliło i proszę - od razu userzy depresji dostali.
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
Szynka napisał:
Ja miałem odwrotnie, nie wyobrażałem sobie, żeby ktokolwiek mógł mi pomóc, musiałem to zwalczyć samemu.

Czyli miałeś więcej wewnętrznego samozaporcia niż młody, zdrowy laureat Oskara, który się zabił. Napisałeś, że przez kilka lat miałeś problemy i nie wychodziłeś w ogolę z domu. To musiała być w takim razie grubsza sprawa. Więźniowie mają zapewnione na świeżym powietrzu 30-45 minut dziennie :)
 
A

Artur Nowak

Guest
Na marginesie, to prawda że mężczyzni częściej się zabijają, ale to kobiety podejmują więcej prób samobójczych! My jesteśmy po prostu bardziej skuteczni ;)

"Próby samobójcze" u kobiet mają tak naprawdę za cel zwrócenie na siebie uwagi a nie samobójstwo.

U kobiet o wiele częściej niż u mężczyzn objawia się syndrom ofiary - A skąd u nich to się wzięło? to już temat na inny wątek.
 
Do góry Bottom