Feminizm

648
1 208
Żeby móc pokazywać to i owo dorobiły sobie ideologię. Wcześniej nie mogły, bo są tak brzydkie, że nikt nie chciał patrzeć.
 

MaxStirner

Well-Known Member
2 731
4 693
^^ No dobra niech im juz będzie, tylko ze ta ideologia jest jakoś wewnętrznie sprzeczna, albo już nie wiem o co tu biega.
Jako argumentu publicznie używają własnego ciała, jednocześnie twierdząc, że obecność golizny w sferze publicznej je dehumanizuje Wtf?.
 

alfacentauri

Well-Known Member
1 164
2 172
Raising the skirt to celebrate diversity of vaginas
http://www.raisingtheskirt.com/
Ja feministek nie rozumiem. Nie to że nie chcę, nie kumam po prostu i tyle.
Niby uważają że kultura je odczłowiecza przez seksualizacje, ale kiedy same non stop to robią, to jest ok?
Piszesz, że czegoś nie rozumiesz, więc mam do Ciebie kilka pytań:

1) czy bierzesz pod uwagę, że feminizm nie jest czymś jednorodnym i w jego ramach występuje:
a) sex-positive feminism https://en.wikipedia.org/wiki/Sex-positive_feminism
b) sex-negative feminism ?
Czy zatem nie wrzucasz do jednego wora przeciwstawnych sobie nurtów i przez to nie możesz czegoś zrozumieć?

2) Jeśli weźmiemy pod uwagę ten sex-negative feminism, to czy starałeś się dowiedzieć na czym on polega? Bo z tego, że takie feministki np. potępiają pornografię, nie musi wynikać (choć to idzie w tym kierunku), że są one wyjątkowo pruderyjne. Może przytoczę coś o Andrei Dworkin, naczelnej przedstawicielce tego nurtu: „Dworkin podjęła się stworzenia feministycznej definicji pornografii. Według niej, w materiałach pornograficznych kobiety przedstawione są jako seksualne obiekty, przedmioty lub towary, które odczuwają przyjemność z poniżenia, bólu, gwałtów, kazirodztwa i innych ataków o charakterze seksualnym, są związane, pocięte, w inny sposób okaleczone lub posiniaczone, prezentowane w pozycjach seksualnej uległości, penetrowane przez przedmioty lub zwierzęta, prezentowane w scenariuszach degradacji, upokorzenia, okaleczania, tortur, są zredukowane jedynie do części swojego ciała, pokazywane jako brudne lub gorsze, krwawiące, posiniaczone lub okaleczone, w kontekście, który nadaje tym stanom znaczenie seksualne. Według Dworkin, kobiety nie mogą więc czerpać przyjemności z penetracji przy pomocy przedmiotów – również dildo czy wibratorów. Praktyki BDSM zostały w jej definicji napiętnowane wraz z jakimikolwiek zachowaniami seksualnymi, które różnią się od postrzeganych za <<normę>>.https://dobrusiaxxx.wordpress.com/2015/04/07/sprawa-wyjatkowa-feminizm-i-pornografia/ Patrząc więc nawet na te feministki walczące z pornografią, mogłoby się okazać, że niektóre z nich nie dostrzegają pornografii w czymś w czym inni by ją widzieli.

3) Czy może odnosisz się do jakiś konkretnych feministek, które atakują seksualizację pod każdą formą a same tę seksualizację uprawiają? Czy te, których zdjęcia zamieściłeś to robią? Nie wiem, więc się pytam?
 

kompowiec

freetard
2 568
2 622
Czy zatem nie wrzucasz do jednego wora przeciwstawnych sobie nurtów i przez to nie możesz czegoś zrozumieć?
Niekoniecznie musi tak być:

jak to mówią: mówi jedno, robi drugie. Niczym nie różni się to od lewaków.
 

alfacentauri

Well-Known Member
1 164
2 172
Rozwinę jeszcze temat. Dostrzegam, że często próbuje się traktować feminizm jako jakiś monolit, a to jest naprawdę coś niejednorodnego. Nawet już na wstępie pojawia się problem, bo trudno jest zdefiniować tak feminizm, by definicja była krótka i obejmowała całość ludzi identyfikujących się z tym nurtem. Najlepszą definicją jest chyba taka zawierająca w sobie dążenie do równości płci. Jednak nie wszystkie feministki tego chcą. Krótkie googlowanie i można natknąć się na coś takiego:
http://codziennikfeministyczny.pl/feminizm-nie-walka-rowne-prawa-2/

Dużo się w ostatnich latach mówi o feminizmie w kontekście płci kulturowych. Czy feministki w tych sprawach dążą do tego samego? Przyjrzyjmy się tylko radykalnemu feminizmowi, z którym się to często łączy. Jak się wejdzie na wikipedię to pod hasłem "radykalny feminizm" można wyczytać, że dzieli się on na:
-feminizm radykalno-kulturowy, który proponuje afirmację kobiecości i ochronę jej przed wartościami męskimi
-oraz na nurt, który został tam o dziwo nazwany ... radykalno-libertariańskim, który postuluje przedefiniowanie płci kulturowej, np, poprzez rozwój kultury androgynicznej, czy zniszczenie tradycyjnych ról płciowych.
Jak widać propozycje są różne. Często kojarzy się radykalny feminizm z łączeniem go w zaangażowanie w sprawy transwestytów, transeksualistów itp. Ale część radykalnych feministek jest oskarżana o transfobię i określa się je mianem trans exclusionary radical feminists. Taką TERFką jest pewnie niektórym tu znana libertarianka i propagatorka secesjonizmu Carol Moore, która między innymi uważa, że domaganie się praw transwestytów do korzystania z kobiecych przebieralni na basenach , nie dość, że jest nielibertariańskie, bo narusza prawo właścicieli basenów, to również jest antyfeministyczne, bo pozwala byle zboczeńcowi oświadczyć, że jest kobietą i udać się na żer.


Jak już pisałem wcześniej, feminizm można podzielić na proseksualny i antyseksualny.
Części feministek może odpowiadać model jak w Szwecji, gdzie prostytucja jest nielegalna, a karze się mężczyzn, którzy korzystają z usług prostytutek. A inna część nie ma nic przeciwko prostytucji.
Wrzucę dwa artykuły polskiej feministki, która jest prostytutką:
http://krytykapolityczna.pl/kraj/se...ce-pelnej-dekryminalizacji-uslug-seksualnych/
http://krytykapolityczna.pl/kraj/czy-dziwka-to-czlowiek/
Podobnie sprawa ma się z pornografią. Część będzie z nią walczyć pod hasłem "pornografia teorią, gwałt praktyką", a będą takie, które tworzą pornografię.
http://codziennikfeministyczny.pl/feministyczne-porno-sluzbie-dobra/

Można by tak jeszcze dalej wymieniać. W każdym bądź razie warto pamiętać, by nie wyciągać ogólnych wniosków na temat feminizmu z wypowiedzi różnych feministek, gdy się nie wie jaki nurt one reprezentują, bo może się okazać, że są one przedstawicielkami przeciwstawnych sobie nurtów.
 

alfacentauri

Well-Known Member
1 164
2 172
I jeszcze w osobnym poście dodam dla tych co lubią sobie poczytać krytyki, fragment wywiadu z Agatą Bielik-Robson:

Myśl feministyczna nadal jest tylko importem z anglosaskiej akademii, niezbyt dobrze dostosowanym do polskich warunków, które znacznie odbiegają od tych, w jakich protest feministyczny pierwotnie się ukształtował. Kobieca idea emancypacyjna wyrosła w północnych krajach demokracji liberalnej, zdominowanych przez wpływy protestantyzmu, który istotnie spycha kobietę na margines (także w sensie wychowawczym, czyli tak zwanej władzy domowej). Pojęcie patriarchatu jako rządu mężczyzn (dosłownie: ojców) było w tym kontekście całkiem uzasadnione. Czy jednak pojęcie to jest tak ogólne i uniwersalne, jakby chciała tego teoria feministyczna? Czy obejmuje wszystkie ustroje społeczne, także te uformowane przez wpływy katolicyzmu, który tradycyjnie przyznaje ważną rolę kobiecie w jej
funkcji macierzyńskiej? Nietrudno zauważyć, że w Polsce, także wśród kobiet, feminizm napotyka na opór właśnie w tym punkcie: kobiety boją się tego, że podnosząc, a być może kiedyś nawet realizując „nowe“ postulaty feministyczne, utracą prerogatywy, jakie wynikają z tradycyjnie uwznioślonej roli Matki.

Feministki są w Polsce nieskuteczne, bo sądzą, że walczą z patriarchatem, podczas gdy w rzeczywistości panuje tutaj matriarchat?

Słabością teorii feministycznej jest przekonanie, że każde ludzkie społeczeństwo, bez względu na różnice czasu i miejsca, jest z istoty swojej patriarchalne: nieomalże wszelka władza równa się tu patriarchatowi, czyli władzy mężczyzn. Tymczasem społeczeństwo polskie wydaje się raczej nieoczywistą mieszaniną elementów patriarchalnych (władza polityczna) i matriarchalnych (władza domowa), gdzie ta druga przybiera postać bezwzględnej kontroli obyczajowej. Młode kobiety w Polsce bardzo często skarżą się na to, że najbardziej opresyjne w stosunku do nich okazują się starsze kobiety; nie mężczyźni, którzy często nie biorą intensywnego udziału w procesie wychowawczym, ale właśnie kobiety, które urządzają kolejnym kobiecym pokoleniom
coś na kształt „fali“. Cezurą, która oddziela kobietę-ofiarę od kobiety- opresorki, jest menopauza: dopiero wraz z wejściem w okres postseksualny, kobieta może stać się prawdziwą matroną, uosabiającą pełną władzę domową
– i chętnie z tej władzy korzysta.

Feministki powinny buntować przeciw władzy matron, żeby przekonać do siebie młodsze wyemancypowane Polki?

Owszem. Tym bardziej, że problemem polskiego matriarchatu jest nie tylko represja wobec młodszych kobiet, którym narzuca się niezwykle restrykcyjne normy obyczajowe, ale także osobliwa relacja z synami, w psychologii nazywana syndromem nieprzerwanej pępowiny. W odróżnieniu od krajów protestanckich, gdzie wychowanie mężczyzn (ale także kobiet) polega na stopniowym osłabianiu więzi z matką, w krajach katolickich więź ta jest pielęgnowana i podtrzymywana, tworząc kanwę dla najbardziej chyba patologicznej w Polsce formy władzy, jaką jest wpływ matki na syna. Niemal normą w zachowaniu polskiej matki jest przeświadczenie, że jej syn nadal pozostaje posłusznym dzieckiem; każdy przejaw niezależności jest natychmiast karany całym arsenałem środków umiejętnie rozgrywających szantaż psychologiczny: matka wyniośle i cierpiętniczo się obraża, budząc w synu otchłanne poczucie winy. Ten model więzi zostaje następnie symbolicznie przeniesiony na inne „matczyne“ ciała, jak Ojczyzna czy Kościół (zdecydowanie żeńska ecclesia), gdzie wszelki niezachowawczy przejaw buntu czy zwykłej autonomii karany jest analogicznie. Matka – realna bądź symboliczna – zawsze czuje się zdradzona i porzucona; syn, zawsze zdradzając i porzucając, skazany jest na wieczne poczucie winy. Działania całej wielkiej kancelarii prezydenckiej ulegają paraliżowi, odwołuje się zagraniczne wyjazdy głowy państwa oraz wizyty polityków zagranicznych, ponieważ prezydent Rzeczypospolitej musi czuwać u łoża chorej matki. I cały kraj, dogłębnie zanurzony w relacjach matriarchalnych, to rozumie, nie podnosząc jednego słowa buntu. Tymczasem feministyczna teoria w Polsce całkowicie tę zależność przemilcza, gdyż nie pasuje ona do „uniwersalnego“ podobno teoretycznego wzorca patriarchatu. Pytanie zatem: czy polski feminizm nie powinien uwzględnić tej lokalnej
specyfiki i obiektem swej krytyki uczynić także kobiety żądne władzy domowej – a nie tylko mężczyzn żądnych władzy politycznej? Czy nie powinien dostrzec w powszechnej mizoginii polskich mężczyzn elementu rywalizacji i mechanizmu obronnego?
Całość: http://waldek-myst.blog.onet.pl/2011/06/24/eu1-rozmowa-z-agata-bielik-robson-czy-feminizm-dojrzeje/
 

tolep

five miles out
8 556
15 441
Jak widać propozycje są różne.

Większość z nich uważam za idiotyczne, ponieważ to co feminizm nazywa patriarchatem, władza mężczyzn czy opresją wobec kobiet, w rzeczywistości nie jest władzą, a ukształtowało się spontanicznie, "rynkowo" - tak jak np. pozycje społeczne w stadach zwierząt. A z głupich założeń raczej nic rozsądnego nie może wyrosnąć.

Ale jestem tolerancyjny, dopóki walka z istniejacymi rolami czy stereotypami odbywa się również rynkowo, a nie przez narzucenie przy użyciu władzy politycznej jakichś parytetów czy tym podobnych.

Tylko że nie widzę żadnego nurtu feministycznego który chciałby się do walki rynkowej ograniczyć. Wspomniana Agata B-R wzdraga się przed identyfikacją z feminizmem generalnie, nie róznicując róznych nurtów. A i tak dała się przekonać do "parytetów"
 

alfacentauri

Well-Known Member
1 164
2 172
Ale jestem tolerancyjny, dopóki walka z istniejacymi rolami czy stereotypami odbywa się również rynkowo, a nie przez narzucenie przy użyciu władzy politycznej jakichś parytetów czy tym podobnych.

Tylko że nie widzę żadnego nurtu feministycznego który chciałby się do walki rynkowej ograniczyć.

Ale co w takim razie powiesz o libertariańskich feministkach - przecież takie istnieją. Wiadomo, że nie stanowią one większości wśród feministek, a jakąś mikrogrupkę, ale to dlatego, że póki co libertarianizm jest niszowy. Podobnie jak są libertariańscy chrześcijanie, choć stanowią oni niewielki ułamek ogółu chrześcijan itd, itp. Jeśli chcesz szukać nazwy jakiegoś nurtu to zwróć uwagę na feminizm indywidualistyczny. Choć radykalny feminizm wydaje się wyjątkowo gryźć z libertarianizmem, mimo to nawet wśród radykalnych feministek znajduje się wspomniana przeze mnie Carol Moore; a poza tym z radykalnym feminizmem sympatyzuje, może nie feministka, bo facet, ale jeden z najważniejszych obecnie libertarian - Roderick Long.

tolep napisał:
Większość z nich uważam za idiotyczne, ponieważ to co feminizm nazywa patriarchatem, władza mężczyzn czy opresją wobec kobiet, w rzeczywistości nie jest władzą, a ukształtowało się spontanicznie, "rynkowo" - tak jak np. pozycje społeczne w stadach zwierząt. A z głupich założeń raczej nic rozsądnego nie może wyrosnąć.

??? Czyli jak się jakaś władza ukształtuje spontanicznie to nie będzie władzą? I bynajmniej nie chodzi mi w tym momencie o patriarchat, a o zwykłą władzę.

PS pomimo iż napisałeś w cudzysłowie o rynkowo kształtujących się pozycjach w stadach zwierząt, to mimo tego cudzysłowiu, wybacz, ale nie mogę się oprzeć by nie zacytować Adama Smitha: "Nikt nigdy nie widział, aby jeden pies zamieniał z drugim dobrowolnie i celowo jedną kość na drugą".
 

tolep

five miles out
8 556
15 441
??? Czyli jak się jakaś władza ukształtuje spontanicznie to nie będzie władzą?
Nie chcę się bawić w szermierkę językową, ale jeśli role społeczne ukształtowały się samorzutnie i nie są formalnie zinstytucjonalizowane, to to jest specjalizacja a nie władza. Tadziu Norek robi w kanalizacji a Norkowa pierze mu te śmierdzące ciuchy. Nie mówię że tak powinno być, ani czy to dobrze czy to źle. To samo ze stereotypami wszelkiego rodzaju. Nikt ich nie zaprojektował ani nie narzucił.

Nawiasem mówiąc "walka ze stereotypami" to takie wyrazenie nacechowane pozytywnie. Niesłusznie. Stereotypy są niezwykle użyteczne. Warto jes kwestionować... w wolnej chwili, jak się akurat nie ma niczego lepszego do roboty.

 

alfacentauri

Well-Known Member
1 164
2 172
Nie wiem czy to szermierka językowa. Interesuje mnie to czy dla Ciebie władza, jak najbardziej polityczna wykształcona w sposób spontaniczny nie byłaby władzą.

A koncentrując się na samej spontaniczności, to to, że pewne rzeczy są do siebie dobrze dostosowane w danym czasie w sposób naturalny, nie znaczy, że muszą być dobrze dostosowane zawsze. I osobna kwestia to czy to co uważamy za wykształcone spontanicznie zawsze takie jest.

Przewrotnie powołam się na znanego konserwatystę Adama Wielomskiego, który twierdzi, że tradycyjny model rodziny, wcale nie jest tradycyjny, a jest on czymś co było charakterystyczne dla XIX wieku. Pracując w polu nie było ścisłego podziału na role męskie i żeńskie, to rewolucja przemysłowa przyniosła odmianę, bo długa dwunastogodzinna praca w fabryce powodowała, że ktoś musiał zostać w domu, a że w pracy takiej był wydajniejszy mężczyzna, to w domu zostawała kobieta. Warto to przeczytać: http://www.prawica.net/677
Poza tym Wielomski twierdzi, że np. we Francji upośledzenie społeczne kobiet miało jak najbardziej etatystyczne źródło między innymi w Kodeksie Napoleona. Nie będę streszczać, a polecam samemu poczytać: https://konserwatyzm.pl/wielomski-feminizm-rodzimy-i-z-importu/
 

tolep

five miles out
8 556
15 441
Przewrotnie powołam się na znanego konserwatystę Adama Wielomskiego, który twierdzi, że tradycyjny model rodziny, wcale nie jest tradycyjny, a jest on czymś co było charakterystyczne dla XIX wieku.

Ugryzłem się w język w poprzednim poście i skasowałem słowo "tradycyjne", aby nie kierować dyskusji niepotrzebnie na takie dywagacje, ponieważ nie jestem konserwatystą który uważa że wszystko co było, jest lepsze i należy to konserwować :)

Poza tym Wielomski twierdzi, że np. we Francji upośledzenie społeczne kobiet miało jak najbardziej etatystyczne źródło między innymi w Kodeksie Napoleona.

...ale skoro jednak poszliśmy w tym kierunku, to Kodeks Napoleona prawdopodobnie (niesłusznie z mojego wolnościowego punktu widzenia) formalizował i usztywniał istniejący stan stosunków społecznych, a nie próbował je wywracać w imię jakichś.rojeń. Poczytam później.

ł
Intersuje mnie to czy dla Ciebie władza, jak najbardziej polityczna wykształcona w sposób spontaniczny nie byłaby władzą.
Byłaby. Tak władza Katarzyny II jak i władza Piotra III, bez różnicy.

Feminizm, dopóki te wszystkie formalne usztywnienia zwalczał, nie był mi wrogiem. Ale ten etap został zakończony jeszcze prawdopodobnie przed moimi narodzinami. Odkąd zaczęło się państwowe wyrównywanie szans, punkty za pochodzenie, affirmative action, parytety, zakaz prywatnej dyskryminacji i tak dalej - feminizm przekroczył granicę tolerancji wolnościowca i usadowił się na trwałe po ciemnej stronie mocy. Nie widzę perspektyw, by mógł na jasną stronę powrócić.
 

alfacentauri

Well-Known Member
1 164
2 172
...ale skoro jednak poszliśmy w tym kierunku, to Kodeks Napoleona prawdopodobnie (niesłusznie z mojego wolnościowego punktu widzenia) formalizował i usztywniał istniejący stan stosunków społecznych, a nie próbował je wywracać w imię jakichś.rojeń. Poczytam później.
Dobry pomysł by zacząć od poczytania. A jak nie masz czasu na czytanie i rozmyślanie nad tym to podpowiem, żę Wielomski w pierwszym zalinkowanym artykule przypisuje pogłębienie się dysproporcji w położeniu mężczyzn i kobiet rewolucji przemysłowej i to na ten czas przypada jego zdaniem powstanie czegoś co jest jego zdaniem fałszywie nazywane tradycyjnym modelem rodziny. W drugim opisuje Francję, gdzie upośledzenie prawne kobiet datuje od czasów napoleońskich. Pamiętając o tym, że rewolucja przemysłowa we Francji nastąpiła później niż w Anglii, czyli we francuskim przypadku prawne dokopanie kobietom poprzedziło rewolucję przemysłową. Z jakich powodów to uczyniono nie pisze. Ale konserwatysta Wielomski jak wiadomo nie lubi XIX wieku, więc może być nieobiektywny i pomijać wcześniejsze niewygodne mu fakty. Jeśli siedzisz w temacie i jesteś w stanie obalić tezy Wielomskiego, wal śmiało!
Feminizm, dopóki te wszystkie formalne usztywnienia zwalczał, nie był mi wrogiem. Ale ten etap został zakończony jeszcze prawdopodobnie przed moimi narodzinami. Odkąd zaczęło się państwowe wyrównywanie szans, punkty za pochodzenie, affirmative action, parytety, zakaz prywatnej dyskryminacji i tak dalej - feminizm przekroczył granicę tolerancji wolnościowca i usadowił się na trwałe po ciemnej stronie mocy.
Jak już kilka dni temu pisałem feminizm nie jest jakimś monolitem. Osoby określające się jako feministki mają na różne sprawy często przeciwstawne sobie poglądy. Mógłbym poświęcić czas, wygooglować odpowiednie materiały by pokazać Ci punkt po punkcie, które powyżej wyszczególniłeś, przykłady feministek, które z tymi punktami się nie zgadzają (i mam tu na myśli te co nie są libertariankami, bo podawanie libertarianek byłoby zbyt trywialne). Ale zajęłoby mi to dużo czasu, a Ty i tak nie masz go na tyle by przeczytać nawet dwa krótkie teksty Wielomskiego. Od razu z głowy mogę Ci jedynie jako kontrprzykład do parytetów podać niektóre z tych co się określają jako anarchofeministki. Ten przedrostek anarcho odnosi się do tej opcji politycznej, którą promuje u nas na forum Zachodzące Słońce. Czyli chodzi o to, że te anarchofeministki nie chcą parytetów w rządzie sejmie czy zarządach firm, bo ich zdaniem nie powinno być sejmu, rządu i zarządów firm i walka o parytety w tych instytucjach jest ich zdaniem postulatem reakcyjnym.
Nie widzę perspektyw, by mógł na jasną stronę powrócić.
A ja uważam zgodnie z tym co ciągle piszę, że feministki są po różnych stronach i jasnych i ciemnych. One się już dawno podzieliły i co najwyżej mogą zmieniać się proporcje. A, że są jakieś po jasnej stronie mocy świadczy sam fakt, że w ruchu libertariańskim są feministki.
 

rawpra

Well-Known Member
2 741
5 407
Feministka twierdząca, że karmienie dzieci piersią jest nienaturalne...


uwaga streszczam: jest 1 przypadek że kobieta nie mogła laktacji dostać i nie chciała karmić sztucznym mlekiem bo chciała żeby dziecko dostało pełnowartościowe mleko, więc sjw umniejszają nagle karmienie piersią i zrównują to rangą ze sztucznym mlekiem. Ale robia w ten sposób więcej szkody niż pożytku bo kobiety na takie oddziaływanie wystawione będą karmić sztucznym zamiast naturalnym mimo że mogą więc dziecko będzie gorzej nakarmione. Sjw skupiaja się na emocjach a nie na statystyce
 

chaplean

Well-Known Member
181
427
21430065_1575404395813856_4276266102005483966_n.png



równość płci wg UMCS
 
Do góry Bottom