Muzułmańskie zagrożenie

Denis

Well-Known Member
3 825
8 509
Golden Generation Worship and Retreat Center (Ośrodek Religijny i Odosobnieniowy Złotej Generacji), międzynarodowa kwatera ruchu Guelena nie znajduje się w Ankarze czy Stambule, ale na malowniczej pensylwańskiej wsi. Zajmujące 25 akrów centrum mieści sie w górach Pocono. Ekipa CBN News została oprowadzona po posiadłości, jednak nie dostała pozwolenia ani na nagrywanie, ani na rozmowę z Guelenem. 70-letni lider podupadł ostatnio na zdrowiu i rzadko udziela wywiadów. Od kiedy przybył do Ameryki w 1998 roku, rzekomo celem podratowania zdrowia, zarządza swoim imperium z Pensylwanii. Sąd federalny wydał mu zieloną kartę w 2008 roku.

Po wyjeździe Guelena do Stanów, turecką telewizję zalały jego kazania. W jednym z nich nawołuje swoich popleczników: "Musicie poruszać się w arteriach systemu niezauważeni, do chwili, gdy uzyskacie pełną władzę… musicie poczekać, aż czas się dopełni, a warunki dojrzeją, do czasu, aż będziemy w stanie wziąć na swoje barki cały świat. Musimy poczekać, aż przejmiemy władzę w kraju i przeciągniemy na swoją stronę instytucje państwowe w Turcji. Pamiętajcie, że podzieliłem się z wami moimi myślami i odczuciami w zaufaniu. Kiedy stąd wyjdziecie, tak jak wyrzucacie puste kartoniki po soku, musicie zapomnieć o tym, co tu usłyszeliście". Po ujawnieniu taśm władze Turcji oskarżyły Guelena o spisek mający na celu obalenie świeckiego rządu, wkrótce jednak zarzuty oddalono.

W międzyczasie ruch Guelena rozszerzał swoje wpływy poprzez budowę szkół na całym świecie, w tym w Ameryce. Obecnie w ponad 25 krajach znajduje się ponad 125 szkół. Jedna z nich, w Filadelfii, rocznie otrzymuje około 3 milionów z pieniędzy podatników. W rozmowie z CBN News Ariel Cohen powiedział, że gueleniści działają głównie poprzez system edukacyjny, a ich głównym narzędziem jest kształcenie dzieci i młodzieży. Te społeczne szkoły mają niewiele mówiące nazwy, jak na przykład Truebright Science Academy i kładą duży nacisk na matematykę i przedmioty ścisłe, a wielu nauczycieli pochodzi z Turcji.

Podobno władze federalne USA prowadzą dochodzenie dla ustalenia czy niektórzy z nauczycieli nie oddają części swoich wypłat z powrotem na konto ruchu M.F.Guelena. Według dokumentów ujawnionych na WikiLeaks, władze USA mają wątpliwości co do szkół guelenowskich. "Mamy wiele sprawdzonych doniesień, że gueleniści używają sieci swoich szkół, w tym dziesiątek placówek na terenie Stanów, do rekrutacji uczniów, którzy ich zdaniem są podatni na prozelityzm i manipulację. Regularnie dostajemy doniesienia, że te szkoły indoktrynują uczniów".

Można zaryzykować konkluzję, iż Fethullah Guelen w swej działalności oraz naukach przypomina (i takie też będzie jego znaczenie dla Turcji) w swym wymiarze ajatollaha R.Chomeiniego i jego rolę w przebudowie Iranu. Drogi ich (jak tradycje i doświadczenia krajów z których pochodzą) są różne, formy i metody — również, ale cele, zwłaszcza te dalekosiężne pozostają analogiczne.

Turcja z racji sunnickiej wersji islamu wyznawanego przez gros jej obywateli ma tym większe znaczenie dla całej, globalnej ummy (niźli szyicka Persja Chomeiniego). To także nie jest bez znaczenia (sunnici stanowią ok. 78 — 80 % wyznawców islamu).

I jeszcze jedna uwaga; czy metody i formy działania Ruchu Guelena nie są zbliżone, a cele — tożsame — z opisywanymi wielokrotnie katolickimi strukturami Opus Dei i Legionu Chrystusa? Czy nauka i praktyka działania M.Fethullaha Guelen nie przypominają — w założeniach ideologicznych i celach — istoty tez J.M.Escrivy de Balaguera bądź Marciala Maciela Degollado?

Formalnie Ruch F.Guelena nie jest zaangażowany politycznie. To tylko charytatywne i mające zamiary edukacyjno-pomocowe oraz ekumeniczne w swym charakterze bractwo osób świeckich o ponadnarodowym statusie. Dialog między religijny i pokój nie schodzą z ust Guelena i jego akolitów: tak było m.in. podczas spotkania F.Guelena z Janem Pawłem II. Sam Guelen w swoich pracach zwraca uwagę na duchowość religijnej proweniencji jako jedyne źródło moralności i porządku prawnego. XXI wiek jest jego zdaniem platformą dla przygotowania jednej, globalnej religii, oczywiście o transcendentalnym wymiarze i odniesieniach — inspirowanej samo przez się zrozumiałej ideami i założeniami islamu — która opanuje w przyszłości ziemski glob. W jego myśli — jak wspomniano wcześniej — nie ma, nie istnieją, wyparowali z przestrzeni ludzie areligijni, niewierzący, agnostycy, ateiści. Dla tureckiego myśliciela tej kategorii ludzi po prostu nie ma. Co w takim razie z nimi zrobić?

Jak podaje R.Stefanicki New York Times z zachwytem opisał powstałe w 7 miastach Pakistanu szkoły Guelena, "...mające być alternatywą dla ideologii islamistycznego ekstremizmu. Ruch prowadzi takie placówki w 100 krajach, przede wszystkim na Bliskim Wschodzie, ale też w Niemczech". Jak oceniają fachowcy liczba sympatyków i aktywistów ruchu waha się w granicach ok. 8-10 mln. Nadzieje naiwnych euro-amerykańskich specjalistów od islamu (oraz religii jako zjawiska społecznego w ogóle) i politycznych proroków mogą jednak (jak wiele razy w tej materii — vide flirt z mudżahedinami i Osamą bin Ladenem w Afganistanie) okazać się płonne. Ruch F.Guelena to nie jest bowiem kontrpropozycją dla ideologii i doktryny al-Kaidy oraz podobnych ekstremizmów islamistycznych; to jest po prostu uzupełnienie, częścią szerszego nurtu reprezentującego upolitycznioną i totalitarną wersję religii.

To właśnie w taki pełzający sposób, poczynając od mentalności i świadomości, postępuje zazwyczaj klerykalizacja sfery publicznej.

Niezwykle charakterystycznym dla Turcji jest/było to, iż na straży sekularyzmu państwowego (czyli oddzielenia sfery państwowej, administracyjnej, jurydycznej od sfery religijnej), laicyzmu, praworządności, a tym samym - demokracji, wolności obywatelskich, stawały wielokrotnie w tym kraju leżącym na granicy Europy i Azji siły zbrojne; tzw. „siłownicy" — wojsko, formacje policyjne i wymiar sprawiedliwości. Tak to — mądrze (na ówczesny sposób) i przewidująco — zaplanował i wdrożył do praktyki państwa, Mustafa Kemal Pasza, zwany Atatuerkiem (Ojcem Turków). Demontaż tego systemu dokonał się (i dokonuje nadal) skutecznie acz powoli, będąc obliczonym na dekady (jak to ma m.in. miejsce nad Bosforem). Jest ów kierunek i praktyka wyznacznikiem dla innych fundamentalizmów islamistycznych (ale nie tylko — widać to gołym okiem na całym świecie jak kościoły, związki wyznaniowe, bractwa religijne rosnąc w siłę oraz zdobywając coraz szersze znaczenie żądają coraz więcej przestrzeni publicznej dla swoich praktyk, swoich symboli, utożsamiając porządek prawny ze swoimi systemami wartości) w regionie Bliskiego Wschodu — zwłaszcza szeroko rozprzestrzenione i popularne Bractwo Muzułmańskie pragnie pójść drogą AKP i Ruchu Guelena. Daje ono temu jasne i wyraźne sygnały w Egipcie, Libii, Libanie czy Tunezji (tu może na razie w mniejszym stopniu).

Turcja jako znaczący kraj, posiadający w Europie Zach. liczną i znaczącą diasporę, oddziałuje niezwykle mocno na świat islamu, przede wszystkim na Turków zamieszkujących poza granicami kraju (i na ludy tureckiego pochodzenia, mówiące językami tureckimi, rozsiane po stepach Azji i bezkresach Syberii: od Bosforu po środkowe Chiny i od Syberii po Afganistan i Iran). To również — z racji historii (Imperium Osmańskie, jego tradycja oraz spuścizna) — niezwykle ważny element świata islamu. Procesy zachodzące w tym kraju, leżącym na granicy geograficznej, kulturowej, religijnej, mentalnościowej itd. Azji i Europy, są nader istotne dla klimatu społeczno-politycznego całego regionu, ba — dużej części Azji i Europy. Nawet świata.....

Ruch Guelena i efekty jego działań — we wszystkich bez mała sferach życia publicznego — są niezwykle charakterystyczne dla atmosfery i trendów obecnych w dzisiejszym świecie. Wiatr klerykalizmu, religianctwa, purytanizmu i ortodoksji coraz mocniej wieje przez nasz współczesny świat. I to z różnych stron. Stanowić to może poważne zagrożenie dla idei postępu, rozwoju, demokracji, wolności obywatelskich. Dla społeczeństwa obywatelskiego, dla racjonalizmu, dla otwartości, dla swobody myśli. Dla dotychczasowych zdobyczy ludzkości. Warto o tym pamiętać i przyglądać się tym tendencjom. I przedsiębrać określone środki zaradcze.
 

pampalini

krzewiciel słuszności, Rousseaufob
Członek Załogi
3 585
6 850
Mężczyźni o arabskich imionach są najbardziej skłonni do popełniania przestępstw w Danii (według badania przeprowadzonego przez Uniwersytet w Kopenhadze).

tKmqEpX.jpg


REPORT: Arab-Named Men Most Likely To Be Criminals In Denmark

Criminal statistic research by the University of Copenhagen shows that in Denmark the top-ten criminal forenames in the country for men are all Arabic origin.

The research, which took in how likely an individual with any given forename was to have a criminal record assessed men and women’s names separately. While female names were more evenly distributed and predominantly were popular in Eastern and Balkan Europe, the top ten male names were entirely of origin in majority-Muslim nations.

The male name most likely to have achieved a criminal record is ‘Alaa’, an Arabic name related to Aladdin that translates as ‘Allah’s Servant’. Remarkably, one in five of all Alaa’s in Denmark have a criminal record. Alaa is followed by the popular Turkish forename ‘Ferhat’, and the Arabic ‘Walid’.

Many of the names on the male list come from the Lebanon, Morocco, and Somalia, reports Metroxpress.

Explaining the results, Michael Lerche Nielsen of the University of Copenhagen said among migrants a small number of very similar names was very common, which intensified the concentration of criminal Alaa’s.

Yet this does not change the fact that crime is twice as high among migrants and the children of migrants, according to figures from Statistics Denmark.

While the male migrant criminals are responsible for more serious offences, the Eastern and Balkan European women were more often arrested for petty crime, said researcher Gerd Battrup.

He remarked: “Here you find shop thieves. The shoplifters with the wheeled shopping trolleys”.

Despite eastern Europeans occupying the top spots in the women’s league, on average eastenr Europeans as a whole were not only significantly less criminal than Muslim migrants, but they were less likely to be convicted for crime than ethnic Danes too.

Regardless at the other end of the scale for the least likely to be convicted of crime, traditional Danish names dominate. Traditional women’s names such as Rigmore (0.1 per cent), Amalie (0.6 per cent), and Anni (0.7 per cent) are safe bets for parents who would see their children keep on the straight and narrow.

For men Liam (0.2 per cent), Egon (0.9 per cent), and Peter (2.2 per cent) are among the least likely to be convicted.


http://www.breitbart.com/london/2015/12/25/report-arab-named-men-likely-criminals-denmark/
 

GAZDA

EL GAZDA
7 687
11 143
co do statystyk to troche jest problem z tym ze to statystyki które mają tą wade, że np wśród niemuzułmańskich imion jest mniejsze urozmaicenie, przez co tak samo najbardziej popularne imiona gdzieś mogą być muzułmańskie mimo że ich wcale nie musi być aż tyle... jak masz 1000 ludzi i każdy ma jakieś inne imie, a 10 ciapatych co mahmud sie zwią to najbardziej popularnym imieniem jest mahmut, najwięcej przestępców ma na imie mahmut, najwięcj taksówkarzy ma na imie mahmut, itd itd... poza tym w samym arcie coś kręcą, bo piszą że te imiona są wszystkie arabskie, a poniżej że na drugim miejscu jest tureckie imie... tureckie to nie arabskie... no i że co piąty ali ma kartoteke w kryminale, to tylo 20% tych co tam zyją, więc 80% to normalni ludzie, ale wszystko mozna tak opisac by siać dalej panike...
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:

pampalini

krzewiciel słuszności, Rousseaufob
Członek Załogi
3 585
6 850
co do statystyk to troche jest problem z tym ze to statystyki które mają tą wade, że np wśród niemuzułmańskich imion jest mniejsze urozmaicenie, przez co tak samo najbardziej popularne imiona gdzieś mogą być muzułmańskie mimo że ich wcale nie musi być aż tyle...
Bardziej na podstawie tabelki niż tekstu wnioskuję, że badano prawdopodobieństwo, z jakim osoba o danym imieniu popełni przestępstwo, więc urozmaicenie nie ma żadnego znaczenia. Innymi słowy np. co piąty Alaa jest przestępcą (jest to zresztą wyszczególnione w tekście - Remarkably, one in five of all Alaa’s in Denmark have a criminal record). Tytuł artykułu jest nieco mylący.
 

GAZDA

EL GAZDA
7 687
11 143
no właśnie ino co piąty, a ile tych aladynów jest?
i urozmajcenie ma znaczenie, bo wiecej muzułmanów ma takie samo imię więc częściej występuje, to problem statystyki...
nie neguje ze z pewnością procentowo jest dużo przestępców bo to zwykle tak jest i nie ma to nic z islamem czy ciapatościa wspólnego, ino po prostu z faktem ze imigrant ma troche trudniej i idą w kryminały np handlując dragami co w sumie nei jest niczym złym, inni kradno rzadziej bijo, ale większy udział w statystykach mają zawsze grupy nie tylko imigrantów ino też innych mniejszych grup, np indianie w usa... wszędzie jest jakaś grupa dominująca i wiele mniejszych które zasilają statystyki... praktycznie wszędzie... poza japonią bo tam wszystko jest inocej hehe
 

pampalini

krzewiciel słuszności, Rousseaufob
Członek Załogi
3 585
6 850
urozmajcenie ma znaczenie, bo wiecej muzułmanów ma takie samo imię więc częściej występuje, to problem statystyki...
Jeśli bierzesz jedno imię, np. Alaa, i drugie imię, np. Paweł, i sprawdzasz, jaki procent Alaa spośród wszystkich Alaa popełniło przestępstwo i jaki procent Pawłów spośród wszystkich Pawłów popełniło przestępstwo, wtedy nie ma absolutnie żadnego znaczenia, ilu jest Pawłów względem Alaa.
 

GAZDA

EL GAZDA
7 687
11 143
no bardzo duzo to mówi jeśli jest dwóch aladynów i jeden paweł i jeden aladyn sprzedaje dragi a paweł nei to aladynów przestępców jest 100% wiecej...
i można manipulować i siać panike...
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736
Gert Wilders coś powinien o tym wiedzieć.
Wilders sześć lat po założeniu tematu:



„Holandia jest śmiertelnie chora”
Przedstawiamy fragmenty wystąpienia Geerta Wildersa podczas debaty w holenderskim parlamencie.

Pani Przewodnicząca, tracimy nasz kraj. Utracimy go na dobre, jeśli w porę się nie obudzimy. Otwarcie granic i rezygnacja z obrony tożsamości naszego narodu sprawiły, że Holandia jest chora. Śmiertelnie chora. Zagrożenie terrorem jest większe niż kiedykolwiek w przeszłości.

Holandia nie jest już bezpiecznym krajem. Przyjęliśmy tysiące ludzi nie mówiąc im, że to nasz kraj. Teraz płacimy za to wysoką cenę. Wielu ludzi oprócz tureckich i marokańskich paszportów posiada również paszport holenderski. Niektórzy z nich nie zachowują się jak Holendrzy. Widzimy to na co dzień. Nie szanują naszego kraju. Śmieją się z naszych wartości, z naszej tożsamości, z tego, kim jesteśmy. Zachowują się jak władcy, przestępcy, beneficjenci. Doprowadzają nas do szału. Podważają autorytet władz. Tańczą na samochodach policyjnych. Obrażają nas. Patrzą na nas z góry. Plują na nas. Ignorują wszystko dookoła.

Mają paszporty takie jak my, ale nie są tacy jak my. Nie są Holendrami. Kieruję więc do nich, Pani Przewodnicząca, następujący apel: „Jeżeli nie chcecie się właściwie zachowywać, jeżeli chcecie nas terroryzować, jeśli chcecie zmienić nasz kraj w Małą Turcję lub Małe Maroko, nie uda wam się to, ponieważ to jest nasz kraj! Kraj, w którym jesteśmy tolerancyjni, ale nie w stosunku do tych, którzy chcą nas zniszczyć; w którym szanujemy wszystkich, poza tymi, którzy używają przemocy i terroryzują nas. Holandia to my! To jest nasz kraj! Odzyskamy go. Począwszy od dziś.

Nie będziemy tego dłużej tolerować. Nie będziemy dłużej tolerować tego, że molestujecie nasze żony i córki; że terroryzujecie nasze miasta; że rabujecie nasze sklepy; że starsi ludzie nie mogą spacerować ulicami po zmroku; że rzuca się w nas z balkonów jajkami i szkłem; że faceci w wielkich samochodach nadużywają naszego systemu pomocy społecznej; że Holandia jest niszczona.

Dość. Nie będziemy już tolerować ośrodków społecznych, nielegalnie pobieranych zasiłków, jęków ofiar, a przede wszystkim „zrozumienia”. Możemy aresztować każdego, kto popełni przestępstwo i ma dwa paszporty. Możemy zabrać im holenderskie paszporty i deportować ich z naszego kraju.

Przez ostatnie dwanaście lat, w trakcie tego typu spotkań i praktyczne w każdej debacie poza parlamentem i na całym świecie powtarzałem, że mamy poważny problem. Ten problem nazywa się „islam”. Islam za sprawą masowej imigracji dotarł do naszych bram. Zachodnie rządy ostatnich dekad były dla niego tylko dodatkiem. Wszystko z powodu odpychającej ideologii otwartych granic.

Od lat zabiegam o to, żebyśmy przyjęli do wiadomości, że są to ludzie, którzy niszczą nasz kraj. Kiedy ktoś popełnia przestępstwo, brutalne czy inne jakiekolwiek przestępstwo, i ma podwójne obywatelstwo, powinniśmy zabrać to [holenderskie] obywatelstwo, a przestępcę deportować. Powinniśmy byli to zrobić już dziesięć lat temu. (…)

Rzucanie kamieni w stronę samochodów policyjnych jest zawsze czymś złym. Nie twierdzę, że Holendrzy nie używają przemocy. Oczywiście, niektórzy z nich uciekają się do niej. Nie twierdzę, że tylko ludzie z podwójnym obywatelstwem używają przemocy. To oczywiście nieprawda. Niemniej jednak są oni nadreprezentowani w kryminalnych statystykach. Marokańczycy są 22-krotnie częściej podejrzewani o popełnianie brutalnych zbrodni i ulicznych przestępstw niż Holendrzy. To dotyczy również Turków, Somalijczyków i innych narodowości.

Pani Przewodnicząca, od dwunastu lat z nadzieją i optymizmem walczę z ponurą kulturą kapitulacji rządzących, którzy nie chcą słuchać lub w trakcie kampanii wyborczych obiecują gruszki na wierzbie, po czym zaczynają sprawować rządy we współpracy ze swoim największym wrogiem. Biją rekordy przyjmowania azylantów. Wybierają władzę kosztem Holandii. Nie mają żadnych zasad.

Ludzie, którzy zdobywają się na krytykę, którzy postrzegają islam jako problem, którzy mają odwagę, żeby to powiedzieć, nazywani są skrajnymi prawicowcami, populistami lub nazistami. Krytycy są zastraszani. Donosi się na nich i – gdziekolwiek to możliwe – ciągnie do sądu. Znam to z własnego doświadczenia, Pani Przewodnicząca.

„Albo my zrobimy coś z islamem, albo oni zrobią coś z nami”

Pojutrze, gdy moi koledzy będą odpoczywać w łóżkach po dzisiejszej debacie, ja pojawię się w sądzie w Amsterdamie. Połowa Europy płonie. Nasz premier krzyczy „precz” do Turków, europejscy przywódcy, tacy jak premier Słowacji, Robert Fico – obok którego nasz premier, Mark Rutte, zajmuje miejsce w trakcie Szczytu Strefy Euro – otwarcie mówią o tym, że nie chcą muzułmanów w swoim kraju. Tymczasem ja muszę odpowiadać przed sądem karnym za mówienie tego, z czym zgadzają się i co myślą miliony ludzi. Wszystko to ma miejsce w czasie, gdy zagrożenie terrorem w Holandii jest najwyższe w historii. Podczas gdy około 80 % „holenderskich” bojówkarzy w Syrii to Marokańczycy, osoba wybrana przez społeczeństwo ścigana jest za swoje wypowiedzi. Świat stanął na głowie.

Wolność religijna jest bezpieczniejsza w rękach Partii Wolności (PVV) niż w rękach Unii Chrześcijańskiej (CU). Zwłaszcza w odniesieniu do chrześcijan. Bronimy istnienia i przetrwania chrześcijan dużo lepiej niż CU. To wy [posłowie CU] chcecie stwarzać przestrzeń dla islamu. (…) Jako PVV opieramy sie islamizacji naszego kraju, ponieważ nie tylko apostaci, żydzi, homoseksualiści i kobiety, lecz również – i przede wszystkim – chrześcijanie będą jej pierwszymi ofiarami. Można się o tym przekonać przyglądając się wydarzeniom na Bliskim Wschodzie. Dojdzie do tego również w Holandii. W Holandii już ma to miejsce! (…)

Islam puka do naszych drzwi i chce tu dominować. Islam oznacza podporządkowanie. [Islamiści] na Bliskim Wschodzie pokazali, że odetną głowę każdemu, kto postępuje wbrew ich oczekiwaniom. Właśnie tych islamistów wpuszczacie do kraju. I Pan [lider CU, G-J. Segers] ma czelność mnie pouczać? Dbam o dobro chrześcijan bardziej niż Unia Chrześcijańska. Za nami krwawe lato dżihadu. Jeżeli zapomnieliśmy już, do czego są zdolni wyznawcy Allaha i Mahometa i do czego prowadzi polityka otwartych granic, pozwolę sobie przytoczyć listę wydarzeń, które miały ostatnio miejsce. Uważam, że ich ofiary na to zasługują. I że parlament Holandii powinien o tym wiedzieć. Tego lata każdego tygodnia, niekiedy każdego dnia, czasem nawet dwa razy dziennie, dochodziło do aktów dżihadu w Europie i na Zachodzie.

12 czerwca 30-letni muzułmanin zabił 49 osób w barze gejowskim w Orlando, na Florydzie.

Dzień później, 13 czerwca, w Magnaville we Francji, funkcjonariusz policji wraz z żoną zostali zabici nożem przez krzyczącego „Allahu Akbar” 25-letniego obywatela Francji marokańskiego pochodzenia.

29 czerwca trzech terrorystów ISIS zamordowało 45 niewinnych ludzi na lotnisku Ataturka w Stambule. Muzułmnie również padają ofiarą islamu.

14 lipca Tunezyjczyk z prawem pobytu we Francji wykorzystał ciężarówkę jako narzędzie zbrodni na bulwarze w Nicei. Efekt? 86 zabitych. 86! ISIS niezwłocznie uczciło to wydarzenie mordując dwóch francuskojęzycznych więźniów w Mosulu, w Iraku.

Cztery dni później, 18 lipca, 17-letni afgański uchodźca z okrzykiem „Allahu akbar” na ustach zaatakował siekierą pasażerów pociągu w Heidigensfeld w Niemczech raniąc pięć osób, w tym trzy poważnie.

19 lipca Marokańczyk znany jako Mohammed B. zaatakował nożem matkę i jej trzy córki (spośród których jedna miała osiem lat) w jednym z francuskich kurortów.

Trzy dni później, 22 lipca, 18-letni obywatel Niemiec irańskiego pochodzenia, legitymujący się dwoma paszportami, zamordował dziewięć osób i ranił kolejne 35 w centrum handlowym w Monachium.

24 lipca, w miejscowości Reutlingen w Niemczech, 21-letni uchodźca z Syrii zamordował maczetą kobietę w ciąży i ranił dwie osoby. Tego samego dnia inny syryjski uchodźca, znany jako Mohammed D., wysadził się w trakcie festiwalu muzycznego w Ansbach, w Niemczech.

26 lipca, w trakcie mszy odbywającej się w kościele w Saint Etienne de Rouvray we Francji, dwóch syryjskich bojówkarzy krzycząc „Allahu akbar” poderżnęło gardło 85-letniemu księdzu.

Dzień później, 27 lipca, w miejscowości Troisdorf w Niemczech, krzyczący „Allahu akbar” Palestyńczyk zaatakował nożem lekarza w klinice próbując odciąć mu głowę.

4 sierpnia, na Russel Square w Londynie, 19-letni Somalijczyk, który wyemigrował do Norwegii, zasztyletował na śmierć kobietę i ranił kolejne pięć osób.

Dwa dni później, w miejscowości Charlerois w Belgii, 33-letni Algierczyk z okrzykiem „Allahu akbar” na ustach zaatakował maczetą funkcjonariuszy lokalnej policji.

19 sierpnia, ponownie z okrzykiem „Allahu akbar”, mężczyzna zaatakował rabina w Strasbourgu.

30 sierpnia, urodzony w Bośni duński muzułmanin, zaatakował nożem dwóch policjantów w Christianii, w Danii.

31 sierpnia, w Tuluzie, 31-letni Afgańczyk ugodził nożem w szyję funkcjonariusza policji.

7 lipca nielegalny imigrant z Maroka zaatakował nożem dwóch policjantów w Molenbeek. Miało to miejsce zaraz za naszą granicą, w pobliżu Brukseli, w Belgii. Jeden z oficerów został pchnięty nożem siedmiokrotnie w brzuch, drugiemu pozostała jedna rana.

8 września zatrzymano w Paryżu trzy powiązane z ISIS kobiety. W samochodzie, znalezionym niedaleko katedry Notre-Dame, trzymały siedem butli z gazem.

9 września salafita krzyczący „Allahu akbar” zaatakował policjantów w serbskiej miejscowości Raska.

Tydzień później, 17 września, w St. Cloud w Minnesocie, Somalijczyk zaatakował ludzi nożem.

Tego samego dnia byliśmy świadkami ataku w Nowym Jorku, gdzie pewien Afgańczyk ranił 29 osób.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736
Pani Przewodnicząca, musiałem dokonać wyboru. To nie jest nawet cała prawda o sytuacji. Mógłbym poświęcić cały swój czas na opowiadanie o tym, co zrobiono w imię islamu w ciągu ostatnich tygodni i miesięcy na Zachodzie. Sprawcy są zawsze tacy sami. To muzułmanie. Islamscy barbarzyńcy. Łowcy głów działający w imię Allaha. A ofiary? Ofiarami również padają te same osoby. To niewinni ludzie. Muzułmanie i niemuzułmanie, którzy nigdy nie prosili się o taki los. To my, którzy z całą pewnością nie prosiliśmy się o to importowane utrapienie.

W naszym własnym kraju, Pani Przewodnicząca, również jesteśmy świadkami rosnącej przemocy. Od Poelenburga aż po Spijkenisse. W trakcie ramadanu rzucano kamieniami w autobusy. Holendrzy w swoim własnym kraju byli zaczepiani, gdy za dnia pili wodę. Podpalano samochody. Molestowano kobiety. Kilka tygodni temu 17-letnia dziewczyna z Kampen została zgwałcona przy drodze przez uchodźcę. (…) Krwawe zamachy na lotnisku i w metrze w Brukseli, jak się później okazało, miały się odbyć w Holandii. Planowano rzeź Holendrów.

Przyszłe pokolenia przyjrzą się temu, co zrobiliśmy. Temu, co zrobił ten rząd. Ich ocena będzie surowa. Nie używaliśmy zdrowego rozsądku. Nie patrzyliśmy na rzeczywistość. Byliśmy politycznie poprawni i odwracaliśmy wzrok. Baliśmy się krytyki. Co zrobił ten rząd? Zalegalizował to, co nielegalne. Przestał zatrzymywać obcych. Wprowadził nowe, powszechne ułaskawienie. Zaoferował łóżko, kąpiel i wyżywienie. Pobił rekordy przyjmowania uchodźców.

Pamiętam swoje wystąpienie z ubiegłego roku. Z tego miejsca ostrzegałem przed zagrożeniem idącym wraz z falą uchodźców. Mówiłem, że są wśród nich terroryści. Kpiono ze mnie. Członkini partii Demokraci 66, europarlamentarzystka, nazwała mnie idiotą. Na Twitterze napisała: „Wilders oszalał, nie ma żadnych dowodów, jak to możliwe?”.

Wiem, co należy zrobić. Widzę, co dzieje się na planie demograficznym. Spójrzcie na Afrykę, która znajduje się na skraju eksplozji demograficznej. Pod koniec wieku będą tam mieszkać cztery miliardy ludzi. Cztery miliardy. Nawet Unia Europejska spodziewa się miliona uchodźców rocznie. Nie możemy tego jednak udźwignąć. Nie mamy na to pieniędzy. Oni przynoszą ze sobą również swoją własną kulturę. Kulturę, która nie pasuje do naszej. Wielu z nich chce nad nami dominować. Chcą użyć w tym celu przemocy.

Nie możemy tego tolerować. Nie chodzi tylko o tożsamość. Chodzi o normy i wartości, o liczby. Jeżeli wpuścimy setki tysięcy, miliony ludzi, którzy reprezentują odmienną kulturę, którzy nienawidzą naszego stylu życia, którzy za odrażające uważają to, że kobiety noszą krótkie spódniczki, a geje trzymają się za ręce, jeżeli nic z tym nie zrobimy, Holandia zniknie z mapy świata. Stracimy nasz kraj. Zostaniemy skolonizowani, zislamizowani. Ludzie po latach powiedzą, że powinniśmy byli coś z tym zrobić. Powinniśmy byli słuchać. (…)

Nie ma tu drogi środka. (…) Albo my zrobimy coś z islamem, albo oni zrobią coś z nami. Stąd propozycje zamknięcia granic, powstrzymania budowy meczetów i inne propozycje, które wszystkim są tak dobrze znane. Sprawmy, żeby czyny nielegalne były karane. (…) Jeśli przegramy, zniknie nasza cywilizacja, nasze wolności, nasze bezpieczeństwo. Nasze życie zostanie pozbawione znaczenia. Nasze prawa trafią na śmietnik. Stracimy naszą wolność. Nie będzie już Holandii. Temu właśnie musimy zapobiec.

Islam niszczy nasze rządy prawa. Pozwólcie, że przytoczę artykuły konstytucji, które islam poważnie narusza:
Artykuł 1. Zakaz dyskryminacji. Islam jest dyskryminacją. Jeśli nie jesteś muzułmaninem lub jeśli
jesteś kobietą, należy ci się połowa spadku. To tylko przykład. Jeśli jesteś gejem lub chrześcijaninem – i tu zwracam sie do Unii Chrześcijańskiej – czeka cię jawna dyskryminacja. Mówimy o religii. Nie postrzegam islamu jako religii. Dla mnie islam jest ideologią opakowaną w religię. Wyobraźmy sobie jednak, że zgodzę się z wami i będę traktował islam jako religię. Islam nie uznaje wolności religijnej. Nic nie przewyższa islamu. Właśnie rozmawialiśmy o kościołach i synagogach w Arabii Saudyjskiej. Nie znajdziemy ich tam!
Artykuł 6. Wolność wyznania. Islam jest sprzeczny z artykułem 6. naszej konstytucji.
Artykuł 7. Swoboda wypowiedzi. Krytyka islamu, nawet rysowanie tzw. proroka Mahometa karane jest śmiercią. Wasze głowy polecą. Islam stoi w sprzeczności z artykułem 7.
Artykuł 10. Poszanowanie życia prywatnego.
Artykuł 11. Nietykalność cielesna.
Artykuł 15. Bezprawne ograniczanie wolności.

Mógłbym poświęcić na to całe exposé. A to tylko przykłady zapisów, które islam w rażący sposób narusza.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736
Moim zdaniem, jeżeli zgodzić się ze wszystkim, co powiedziałem – a nie można zaprzeczyć, że islam stoi w sprzeczności z wolnością wyznania i z naszą konstytucją – jedynym sposobem na ochronę konstytucji i zachowanie naszych swobód jest deislamizacja. W przeciwnym razie przyszłe pokolenia będą zniewolone.

Pani przewodnicząca, jedynym powodem, dla którego zaangażowałem się w politykę, dla którego budzę się każdego dnia i dla którego dwanaście lat temu utraciłem własne wolności, jest pragnienie, żeby Holandia pozostała krajem wolnym, żeby opierała się islamizacji – a za to płaci się wysoką cenę. Nie dokonuję uogólnień w kwestii wszystkich muzułmanów. Mówię o ideologii zwanej islamem. Jestem przekonany, że nie możemy pozwolić na to, żeby islam zbudował tu silną pozycję. Wtedy utracimy nasze wolności. (…)

Marzę o kraju, w którym dzieciom nie wpaja się na siłę islamu. Marzę o kraju, w którym kobiety mogą decydować o tym, co chcą na siebie ubrać, bez zastanawiania sie, jak będą je postrzegać nietolerancyjni muzułmanie. Marzę o kraju, w którym geje będą mogli spacerować ulicami dzielnicy Schilderswijk w Hadze trzymając się za rękę, w którym żydzi noszący jarmułkę mogę wyjść na ulice dzielnicy Kanaleneiland w Utrechcie. Marzę o kraju, w którym dzielnice Poelenburg w Zaandam, Tarwewijk w Rotterdamie i Oosterwijk w Kedichem będę znów bezpieczne. Pragnę kraju, w którym wciąż można śmiać się z bajkowej postaci Czarnego Piotrusia. Marzę o kraju, w którym Ebru Umar, holenderska dziennikarka tureckiego pochodzenia, nie będzie dręczona i zdradzana przez tureckich donosicieli. Ta kobieta jest bohaterką! Dlaczego nikt o tym nie mówi? Marzę o kraju, w którym islam jest zaledwie minionym koszmarem. Miliony Holendrów mają podobne marzenie. Ten sen dzielą również miliony Europejczyków. (…)

To prawdziwe szaleństwo, że osoba mówiąca o tym, iż holenderskie pieniądze powinny być wydawane na Holendrów, naraża się na zarzuty o rasizm. To niewiarygodne! Jak to możliwe, że uchodźcy z Oosterwijk otrzymują czek na 10 tysięcy euro na udekorowanie swoich domów, podczas gdy 600 tysięcy Holendrów żyje w ubóstwie? Czy to ja zwariowałem, czy oni? O co chodzi w tym szaleństwie? (…)

Nikt nie pragnie wolności tak, jak ja. Wiem, co znaczy ją utracić. Mam nadzieję, że nikt z państwa nie znajdzie się w podobnej sytuacji. Walczę o wolność bez kompromisów. Chcę, żeby mój kraj pozostał wolny. Widzę dwa główne zagrożenia dla tej wolności. Pierwsze to islamizacja kraju. Drugie główne zagrożenie to ludzie pokroju pana Pechtoldsa (lidera partii Demokraci 66), którzy odwracają głowy. Sprzedajecie Holandię islamowi. Przyszłe pokolenia, gdy tylko zobaczą, że tak umiłowana wolność została utracona, będą patrzeć przede wszystkim na pana. (…)

Nigdy nie powiedziałem, że wszyscy [muzułmanie] są podejrzani. Podkreślam jedynie, że ideologia [islamu] jest brutalna. (…) Islam nie jest religią. Islam kryje się pod maską religii. Przytoczyłem tyle przykładów – począwszy od 11 września, przez XVII wiek – pokazujących, do czego dochodzi, gdy islam staje się religią dominującą – ile wiąże się z tym przemocy, nietolerancji i nienawiści. Jest to ideologia totalitarna. Nie akceptujemy szkół nazistowskich. „Mein kampf” pozostaje w Holandii nielegalne. W Koranie, jak wykazały badania, znajdziemy więcej treści antysemickich niż w „Mein Kampf”. Dlaczego zakazujemy wydawania jednej książki, a drugiej nie? Dlaczego przechodzimy obojętnie obok innych ideologii totalitarnych? Podkreślam raz jeszcze, że nie mam nic wspólnego z przeklętym nazizmem. Dlaczego jedna z tych ideologii jest legalna, a druga nie? To niepojęte. (…)

Wielokrotnie przytaczałem badanie przeprowadzone przez naukowców z Uniwersytetu w Amsterdamie (nie należącego do najbardziej prawicowych uczelni w kraju) z 2008 r., z którego wynika, że 11 % muzułmanów w Holandii, czyli 110 tysięcy ludzi, gotowych jest popełnić w naszym kraju zbrodnię w imię religii. Należy rozróżniać pomiędzy radykalnymi i umiarkowanymi muzułmanami, ale islam jest tylko jeden. Nie mieliśmy faszyzmu radykalnego i umiarkowanego. Nie było radykalnego i umiarkowanego komunizmu. Istnieje tylko jedna ideologia.

Jeśli Koran i meczety zostaną w Holandii zakazane muzułmanie nie będą sie tutaj chętnie osiedlać. Przestaniemy toczyć fałszywe debaty, podobne do tych prowadzonych przez Partię Pracy, która zwraca sie do salafitów, ale nie do pozostałych [muzułmanów]. (…) Istnieje tylko jeden islam. Mógłbym poświęcić 20 minut na przytaczanie różnych sur z Koranu i musieliby Państwo przyznać, że nie ma miejsca na tę książkę w naszym kraju. Nie zaakceptowalibyśmy takich treści w „Mein Kampf”. (…) To nie jest podejście ekstremalne. To islam jest ekstremalny.

Mówiliśmy o zasadzie wzajemności. Dlaczego powinniśmy pozwolić na funkcjonowanie 500 meczetów w Holandii, podczas gdy w Arabii Saudyjskiej nie można otworzyć choćby jednego kościoła? To czysty nonsens. Bzdura. Nawet gdyby Arabia Saudyjska wyraziła zgodę na budowę stu kościołów, nie pozwoliłbym na meczety, ponieważ są one symbolem nienawiści, przemocy i opresji. Jeśli będzie trzeba je zamknąć, zamkniemy je. Nie zrobimy nic ludziom, zabierzemy im jedynie meczety, które ja nazywam pałacami nienawiści. (…)

Moim zdaniem islam stoi w sprzeczności z prawem i porządkiem publicznym. W sprzeczności z prawem i porządkiem publicznym stoi publiczne czytanie książki pełnej nienawiści i przemocy. Holandia, wolna od tego, będzie lepszym krajem.

Pani Przewodnicząca, to jedyny sposób, żeby Holandia pozostała krajem wolnym. To jedyny sposób, żeby członkowie naszych rodzin, nasze dzieci i wnuki pozostali wolnymi ludźmi. Jeżeli pozwolimy, żeby w meczetach namawiano do nienawiści i przemocy, jeśli będziemy zakazywać wydawania „Mein kampf”, lecz pozwolimy na wydawanie Koranu, jeśli wraz z uchodźcami będziemy wpuszczać do kraju terrorystów, jeśli pozwolimy, żeby nasze granice pozostały otwarte i wpuścimy setki tysięcy, miliony ludzi z Afryki, będzie to koniec Holandii.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736
Dobre. Ale między innymi za takie dobre przemówienia można w Europie dostać zarzuty...

Holandia: Będzie proces polityka oskarżonego o mowę nienawiści
Świat
Dzisiaj, 14 października (11:50)
Sąd w Hadze odrzucił w piątek odwołanie przywódcy holenderskiej antyimigranckiej Partii na rzecz Wolności (PVV) Geerta Wildersa, który domagał się oddalenia stawianych mu zarzutów dotyczących mowy nienawiści i dyskryminacji mniejszości marokańskiej.

Oznacza to, że odbędzie się proces Wildersa. Podstawą aktu oskarżenia są komentarze polityka wygłaszane pod adresem Marokańczyków podczas wystąpienia w Hadze po wyborach lokalnych w 2014 roku. Było ono transmitowane na cały kraj i wywołało liczne protesty, a na policję wpłynęło prawie 6,5 tys. zażaleń.

Oburzenie wywołało pytanie Wildersa do zwolenników: Czy chcecie w swoim mieście mniej czy więcej Marokańczyków? Gdy w odpowiedzi usłyszał "mniej" zapewnił: "Zajmiemy się tym". Ponadto w jednym z wywiadów telewizyjnych mówił o "marokańskich szumowinach".

Wilders utrzymuje, że zarzuty prokuratorskie są umotywowane politycznie i że miał prawo wygłaszać swe komentarze, gdyż w kraju panuje wolność słowa. Marokańczycy stanowią ok. 2 proc. mieszkańców Holandii.

Proces Wildersa ma się rozpocząć 31 października.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736
Dalszy ciąg sprawy Wildersa:

Polityk winny dyskryminacji. Sąd odstąpił od kary
Świat
1 godz. 1 minuta temu
Sąd w Amsterdamie uznał w piątek, że przywódca antyimigranckiej i eurosceptycznej Partii na rzecz Wolności (PVV), prawicowy populista Geert Wilders jest winny dyskryminacji i obrazy Marokańczyków, ale odstąpił od wymierzenia kary.

Przedmiotem procesu były wypowiedzi Wildersa w Hadze po wyborach lokalnych w 2014 roku. Pytał on wówczas swoich zwolenników, czy "chcą mniej, czy więcej Marokańczyków w mieście i całej Holandii". Gdy zebrani zaczęli skandować: "mniej", Wilders zapewnił: "zajmiemy się tym". Wystąpienie było transmitowane na cały kraj i wywołało liczne protesty, a na policję wpłynęło prawie 6,5 tys. skarg.

W Holandii mieszka ok. 400 tys. Marokańczyków, co stanowi ok. 2 proc. ludności.

W opinii sądu Wilders naruszył tymi wypowiedziami granice wolności słowa, ale uznano też, że samo uznanie go za winnego jest w tym wypadku wystarczającą karą. Prokurator domagał się grzywny wysokości 5 tys. euro.

Przewodniczący rozprawie sędzia Hendrik Steenhuis podkreślił, że Wilders dopuścił się obrazy Marokańczyków jako zbiorowości i przedstawiał ich jako ludzi "mniejszej wartości". Sąd uniewinnił natomiast szefa PVV od zarzutu podżegania do nienawiści.

Orzeczona przez sąd wina bez kary nie ma wpływu na mandat poselski Wildersa. Nie było go w sądzie podczas ogłaszania wyroku. Proces rozpoczął się 31 października i od tego czasu PVV stała się w sondażach najpopularniejszą siłą polityczną w kraju. Wybory parlamentarne odbędą się w Holandii w marcu 2017 roku.

Wilders zapowiadał, że "bez względu na wyrok" będzie "nadal mówił prawdę o problemie marokańskim" i że nie powstrzyma go "żaden sędzia, polityk, czy terrorysta". Po ogłoszeniu wyroku nazwał na Twitterze "szaleństwem" uznanie za winnego jego samego "i połowy Holendrów", a trzyosobowemu składowi sędziowskiemu zarzucił, iż "nienawidzą jego Partii na rzecz Wolności".
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736
Holenderskiego bólu dupy kontynuacja:

Holandia: Geert Wilders oskarżony o podawanie "fałszywych informacji"
Świat
30 minut temu

Antyimigrancki, antyislamski holenderski polityk Geert Wilders został oskarżony w poniedziałek o rozpowszechnianie "fałszywych informacji". Opublikował on na Twitterze fotomontaż przedstawiający rywala politycznego otoczonego przez islamskich radykałów.

Pięć tygodni przed wyborami parlamentarnymi, które odbędą się w Holandii 15 marca, Wilders, przywódca Partii na rzecz Wolności (PVV), zamieścił fotomontaż, na którym Alexander Pechtold z proeuropejskiej, socjaldemokratycznej partii Demokraci66 znajduje się w otoczeniu islamistów z transparentami głoszącymi m.in.: "Islam podbije Europę" i "Szariat dla Holandii".

Program antyislamski, antyimigracyjny i antysystemowy prezentowany przez Wildersa pozwolił mu w ostatnich miesiącach wspiąć się na szczyt sondaży i wyprzedzić rządzących liberałów z Partii Ludowej na Rzecz Wolności i Demokracji (VVD) premiera Marka Rutte.

Pechtold, którego partia jest na piątym miejscu w sondażach przedwyborczych, zareagował gniewem na tweeta Wildersa i na swej stronie na Facebooku napisał: "Zazwyczaj śmieję się z ludzi, którzy są kreatywni w przedstawianiu wizerunków w internecie, lecz nie tym razem".

"W czasach fałszywych informacji i alternatywnych faktów nie możemy po prostu zignorować konsekwencji, jakie może mieć taki fałszywy wizerunek" - napisał.

Fotomontaż Wildersa wzbudził złość także innych polityków holenderskich: szef ekologów Jesse Klaver napisał na Twitterze, że było to "niskie i nieodpowiedzialne", dodając, że "ktoś, kto tweetuje fałszywe informacje na temat innych ludzi, traci wiarygodność".

Socjaldemokratyczny wicepremier Lodewijk Asscher zaapelował do Wildersa na Twitterze, aby usunął z niego swoje konto.W grudniu 2016 roku sąd uznał, że Wilders jest winny dyskryminacji i obrazy Marokańczyków, ale odstąpił od wymierzenia kary. Wilders złożył apelację, nazywając wyrok "godnym pożałowania".

Przedmiotem procesu były wypowiedzi Wildersa w Hadze po wyborach lokalnych w 2014 roku. Pytał on wówczas swoich zwolenników, czy "chcą mniej, czy więcej Marokańczyków w mieście i całej Holandii". Gdy zebrani zaczęli skandować: "mniej", Wilders oświadczył: "zajmiemy się tym". Wystąpienie było transmitowane na cały kraj i wywołało liczne protesty; na policję wpłynęło prawie 6,5 tys. skarg.

Holandia zapoczątkuje w marcu szereg ważnych wyborów w Europie, potem odbędą się wybory we Francji i Niemczech. Skrajnie prawicowe partie podsycają przed nimi nastroje antyunijne i antyimigracyjne, a kontynent stoi w obliczu największego kryzysu od czasów migracji II wojny światowej.

Premier Rutte wykluczył wcześniej z góry możliwość koalicji z partią Wildersa, apelując w liście otwartym do tych, którzy nie zgadzają się z holenderskimi wartościami, aby opuścili kraj. Także inne partie głównego nurtu odcinają się od Wildersa i wydaje się mało prawdopodobne, aby był on w stanie utworzyć koalicję, nawet jeśli zdobędzie większość głosów.

Oni chyba upadną jednak przed Szwecją. Tak jak wieszczył Helmuth Nyborg.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736
Holenderska polityk antyislamskiej partii popełniła samobójstwo. Wcześniej została zgwałcona przez muzułmanów
9 sierpnia 2018
Dziś rano holenderskie media podały o samobójstwie polityk Willie Dille z Partii Wolności Geerta Wildersa. Powodem targnięcia się na swoje życie miał być gwałt zbiorowy popełniony przez muzułmańskich przeciwników politycznych.


Zasiadająca w radzie Hagi polityk Willie Dille zamieściła na swoim profilu na Facebooku film, w którym wyznała, że 15 marca zeszłego roku została napadnięta, porwana i zgwałcona przez grupę muzułmanów. Powodem zajścia miało być wymuszenie milczenia w kwestiach politycznych.

W filmie umieszczonym na Facebooku kobieta poinformowała o groźbach śmierci, które otrzymywała, zapowiedziała odejście ze świata politycznego oraz wskazała prowodyra gwałtu – Arnouda van Doorna, który jest byłym członkiem Partii Wolności. Po odejściu z partii przeszedł na islam. Doorna odpiera zarzuty.

Rzecznik policji w Hadze poinformował, że gwałt nie został zgłoszony na policję, jednak funkcjonariusze byli w kontakcie i oferowali pomoc. Z powodu poufności danych nie mogą przekazać więcej informacji.

Do samobójstwa Dille odniosła się Partia Wolności (PVV). „Załamani i z ogromnym żalem przyjęliśmy wiadomość o nagłej śmierci naszej odważnej współpracowniczki, a przede wszystkim przyjaciółki – Wille Dille. Nie mogła już znieść tego, co ją spotkało i jak zostało to odebrane. Życzymy jej rodzinie i przyjaciołom wiele siły w przetrwaniu ogromnej straty. Nie pozwolimy, aby jej śmierć poszła na marne” – napisano w komunikacie partii.

źródło: mojaniderlandia.pl
 

vast

Well-Known Member
2 745
5 808
Ja w to nie wierzę. Porwano wysokiej rangi kobietę zasiadającą w radzie miasta, poturbowano ją i zgwałcono, jednak nikt nic nie zauważył, rodzina, znajomi nic nie wiedzieli, ani ona sama tego nie zgłosiła. Yeah, right.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736
Islamska partia w Holandii chce większej kontroli nad mediami
10 września 2018
Islamska partia Denk ogłosiła, że chciałaby większą kontrolę nad mediami w Holandii – podaje gazeta „De Telegraaf”.

Według Selcuka Öztürka, holendersko-tureckiego posła z partii Denk, dziennikarze są jak „czwarta władza, która może robić, co chce”. Domaga się „większej równoważącej siły w stosunku do mediów”.

Jeden polityk z centroprawicowej partii VVD skomentował uwagi Öztürka. „Kto kontroluje media? Nikt, bo taki jest sens wolnych mediów” – powiedział Dilan Yesilgöz.

Selcuk Öztürk nie zmienił swojego stanowiska. Chce przysięgi dla dziennikarzy i specjalnego rzecznika medialnego.

Partię założyli dwaj posłowie tureckiego pochodzenia, Tunahan Kuzu i Selçuk Öztürk, który do listopada 2014 r.działali w Partii Pracy. Nowej grupie parlamentarnej nadali nazwę Denk, po czym opublikowali manifest polityczny ustanawiający ruch na rzecz imigrantów. Denk ma coraz większe poparcie w dużych aglomeracjach, gdzie mieszka najwięcej tureckich imigrantów.

W jednym z wywiadów prezes partii potępił swoich przeciwników politycznych stwierdzając, że jak im się nie podoba multikulturalizm to mogą wyjechać. „Jeśli ktoś nie lubi zmieniających się Niderlandów, w których żyją ludzie z różnych kultur jak w mieście Zaandam lub w sąsiedztwie Poelenburga, powinien wyjechać” – oświadczył.

źródło: telegraaf.nl
 
Do góry Bottom