Zapodaj coś ciekawego

chaplean

Well-Known Member
181
428
LcMTRME.jpg
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 794
Dawno nie było niczego o typografii...

Litery nie są niewinne
Anna Kiedrzynek
22.08.2015 01:00
z18609026Q,PISMO-DROGOWE--Te-czcionke-widzisz-codziennie--To-.jpg

PISMO DROGOWE. Tę czcionkę widzisz codziennie. To jedyne pismo w Polsce wdrożone na tak szeroką skalę. (Reprodukcja: Kuba Sowiński, Marian Misiak)

Zaokrąglone i "rozpokraczone", narodowe i kosmopolityczne, dominujące i uległe. Czcionki są tak samo bogatym źródłem wiedzy o kulturze jak gastronomia. Z Agatą Szydłowską* i Marianem Misiakiem** rozmawia Anna Kiedrzynek.
*Agata Szydłowska - historyczka designu, kuratorka i autorka tekstów na temat projektowania. Wykłada historię designu.

**Marian Misiak - grafik, typograf. Ukończył projektowanie krojów pism na Wydziale Typografii i Komunikacji Wizualnej na Uniwersytecie w Reading (Wielka Brytania).

Anna Kiedrzynek: Na okładce waszej książki "Paneuropa, Kometa, Hel. Szkice z historii projektowania liter w Polsce" (wydanej ostatnio przez Karakter) widnieje cytat z niemieckiego projektanta Otla Aichera: "Systemy pisma są polityczne". Naprawdę czcionki są aż tak uwikłane?

Agata Szydłowska: Litery są bardzo silnie związane z kwestiami kulturowymi i tożsamościowymi. Oczywiście we współczesnym zglobalizowanym świecie może nam się wydawać, że projektowane teraz kroje pism są obywatelami świata - choćby nagradzane i doceniane na całym świecie lato Łukasza Dziedzica. Jeżeli jednak zaczniemy zadawać pytania o to, dlaczego tymi obywatelami świata zostają groteski i klasycyzujące antykwy, czyli pisma pochodzenia zachodnioeuropejskiego, zobaczymy całą sieć relacji władzy i podporządkowania. Tak bardzo przywykliśmy do tego, że cały świat zapisuje antykwą, że nie zauważamy, jak bardzo odzwierciedla to dominację w globalnej ekonomii i polityce.

Marcin Wicha w ostatnim numerze kwartalnika "2+3D" opisuje "typograficzną dyskryminację" w Izraelu. Na tamtejszych tablicach drogowych kanciaste hebrajskie litery dominują nad miękkimi kształtami liter arabskich, co zdaniem niektórych odzwierciedla brak równowagi sił między skonfliktowanymi społecznościami. W odpowiedzi na ten problem typografowie próbują zrównać oba systemy pisma poprzez "zmiękczenie" liter hebrajskich i "wyostrzenie" płynnego, ornamentalnego pisma arabskiego.

A.S.: Temat dyskryminacji jednych pism przez inne widać również w kontekście technologii cyfrowych - wszyscy dobrze wiemy, co się dzieje, jeśli jakiś font lub system nie obsługuje polskich znaków i zniekształca słowa. Wyobraźmy sobie zatem sytuację osób posługujących się pismem khmerskim. Jest to jedno z wielu pism, którymi posługują się niezbyt liczne grupy ludzi o znikomej atrakcyjności biznesowej - w tej sytuacji mało komu opłaca się projektować i produkować fonty dla takiego pisma.

Marian Misiak: Aby zobaczyć nieścisłości typograficzne znaków drogowych, wystarczy odwiedzić nasze wschodnie tereny przygraniczne. Od 2005 r. mamy w kraju możliwość instalowania przy wjeździe do miejscowości tablic w dwóch językach. Pod względem estetycznym napisy cyrylicą znacznie odbiegają od umieszczonych nieco wyżej nazw polskich. Wynika to z tego, że wprowadzone w połowie lat 70. polskie pismo drogowe do dziś nie ma odmiany cyrylickiej.

"Prosto" nie oznacza "dosłownie". Rozmowa z projektantką graficzną

A czy istnieje coś takiego jak czcionka narodowa?

M.M.: Trzeba by zacząć od pytania, czy narodowość w ogóle opiera się na języku. Nie w każdym przypadku. W Polsce odruchowe utożsamienie języka z narodem jeszcze działa, ale gdy mówimy o angielskim czy hiszpańskim, to te dwa zjawiska zupełnie się rozjeżdżają.

Mimo to spora część waszej książki poświęcona jest właśnie poszukiwaniom polskiej czcionki narodowej. A wszystko zaczęło się w renesansie, gdy pojawiła się potrzeba kroju, który będzie pasował do języka polskiego.

A.S.: Kulminacją XVI-wiecznych poszukiwań był karakter polski opracowany przez Jana Januszowskiego, słynnego krakowskiego drukarza. Stworzył on od podstaw krój bazujący na jego piśmie ręcznym. Co ważne, był to nie tylko projekt graficzny, ale także wcielona w praktykę koncepcja zapisu języka.

A skąd polscy drukarze wcześniej brali czcionki?

A.S.: Sprowadzano je głównie z Niemiec. W epoce druku wypukłego opracowanie pełnego garnituru czcionek było olbrzymim i bardzo czasochłonnym przedsięwzięciem. Litery trzeba było odlać w dużej liczbie sztuk i w różnych rozmiarach. Januszowski podjął się tego zadania i w dodatku nie wzorował się na czcionkach przywiezionych z zagranicy. Wymyślił własne kształty liter. U podstaw jego sukcesu leżała ogromna wiedza, doświadczenie (pracował w kancelarii królewskiej), a także wnikliwe studia nad językiem polskim.

Po karakterze dyskusja o stworzeniu polskiej czcionki ucichła na kilka stuleci...

M.M.: Czcionka Januszowskiego nie upowszechniła się - może dlatego, że nie była najbardziej poręczna. Może też zabrakło funduszy na jej rozpropagowanie? Niedługo potem złoty wiek drukarstwa zaczął u nas dobiegać końca. Do tego Polska nie brała udziału w międzynarodowym handlu książkami, który w sposób naturalny stymulował tworzenie nowych wzorów i krojów.

A.S.: Zapaść w dziedzinie tworzenia krojów liter można tłumaczyć specyfiką polskiej gospodarki. W feudalnym kraju nie było warunków do rozwoju drukarstwa. Uniemożliwiała go zarówno słabość mieszczaństwa, jak i to, że szlachta miała zakaz zajmowania się rzemiosłem.

z18609009EN.jpg

NEW ZELEK (LATA 70.)
Najbardziej rozpowszechniona na świecie czcionka polskiego autora ery przedcyfrowej. Wszystkie skosy liter zaprojektowane są pod kątem 45 stopni. Dlatego ten krój sprawdza się tam, gdzie trzeba odbiorcę wizualnie szturchnąć, np. na plakatach.

Następny projekt literniczy wiązał się z polityką rusyfikacji polskich dzieci...

M.M.: W pierwszej połowie XIX wieku rosyjskie władze próbowały wprowadzić cyrylicki zapis języka polskiego w podręcznikach dla wiejskich szkół elementarnych. Chodziło o przekabacenie chłopów, którzy nie mieli rozwiniętej tożsamości narodowej. Ten pomysł miał duże szanse powodzenia, ponieważ cyrylica doskonale pasuje do dźwięków słowiańskich (byłby problem tylko z ą i ę). Mimo to całe przedsięwzięcie nie zdążyło wypalić. Panslawiści lansujący takie rozwiązanie utracili moc, a po powstaniach władze stwierdziły, że nie ma sensu nauczać polskiego cyrylicą i że lepiej od razu uczyć rosyjskiego.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 794
A.S.: Istniała wówczas świadomość tego, że polskie ziemie leżą na granicy dwóch skryptów - łacińskiego i cyrylickiego - i że to położenie jest odbiciem sytuacji kulturowej i geopolitycznej narodu.

Niedawno antropolożka Ewa Klekot zwróciła moją uwagę na to, że w Serbii funkcjonują oba skrypty, a wybór między nimi ma charakter ideowy. Widać to na przykładzie dwóch najważniejszych serbskich tygodników opinii. Jeden z nich, o profilu narodowo-patriotycznym, pisany jest cyrylicą. Drugi - bardziej kosmopolityczny, prozachodni - alfabetem łacińskim. Czyli są miejsca, gdzie te dwa zapisy nadal się ścierają. I znów mają charakter polityczny.

Polska czcionka na początku XX wieku stała się tematem gwałtownej dyskusji...

A.S.: O kroju narodowym fantazjowali graficy, drukarze, wydawcy, artyści. Debata toczyła się przede wszystkim w środowisku skupionym wokół pisma "Grafika Polska". Kłopot polegał na tym, że dyskutanci nie mieli pojęcia, od czego właściwie należy zacząć. Udziwnionym, pełnym metafor językiem opisywano kompletnie abstrakcyjne pomysły. Jeden z grafików postulował, aby polskie litery miały kształt "rozpokraczony", a więc taki, który przybliżyłby je do wzorów ludowych. To były czasy, kiedy artyści chętnie po takie wzorce sięgali, jednak w przypadku czcionek okazało się to niewypałem. Zainspirowane ludowością litery mogły od biedy funkcjonować w tytułach, lecz kompletnie nie nadawały się do składania książek. Były po prostu nieczytelne.

z18609010EN.jpg

LATO (2010)
"W barze pewien młody designer chciał mnie całować, gdy dowiedział się, że to ja jestem autorem lata" - opowiada Łukasz Dziedzic. Jego czcionka to elegancki krój bezszeryfowy (bez ozdobników), z wyważonym detalem. Cieszy się wielką popularnością na świecie



Impas przełamał w 1928 roku Adam Półtawski.

A.S.: Jako jedyny zabrał się do tego zadania metodycznie, robiąc coś, co dziś nazwalibyśmy researchem w designie. Skoro potrzebna jest polska czcionka, to gdzie należy szukać polskości liter? Najpierw szukał jej w starodrukach, lecz tamte czcionki wyglądały dokładnie tak jak gdzie indziej - dziś już wiemy, że to dlatego, iż były importowane z Niemiec. Po odrzuceniu starodruków zabrał się więc za manuskrypty, licząc zapewne na to, że odnajdzie coś takiego jak typowo polski charakter pisma. Bez powodzenia. Na końcu skupił się już tylko na badaniu kształtu samych liter. Zaczął porównywać łamy (mówiąc potocznie: kolumny) tekstu złożone różnymi krojami i zauważył, że pojawiają się tam różne wizualne niedoskonałości. Teksty nie miały jednolitej szarości, pojawiały się w nich dziury. Półtawski postanowił owe dziury załatać i w tym celu zaokrąglił litery mające skosy, takie jak k, w, z. Dzięki temu kolumna tekstu stała się bardziej szara.

Krój Półtawskiego odniósł duży sukces i trafił do niemal wszystkich drukarni, ale w tym samym czasie w Europie środowiska awangardowe odżegnywały się od wszystkiego, co narodowe i lokalne, a niemiecki Bauhaus postulował tworzenie uniwersalnych krojów bezszeryfowych, czyli pozbawionych wszelkich ozdobników. Czy byli w Polsce projektanci, którzy oparli się narodowemu wzmożeniu i próbowali projektować czcionki w duchu kosmopolitycznym?

M.M.: Nie mieliśmy w Polsce piewców krojów bezszeryfowych. Wyjątkiem pozostaje Władysław Strzemiński, twórca pisma a.r., które było odważnym i całkowicie nietypowym jak na polskie warunki eksperymentem. Strzemiński zerwał z tradycją i podporządkował swój krój wyłącznie zasadom geometrii. Pozostał on jednak w swoich poszukiwaniach typograficznych raczej osamotniony. Głód czcionki narodowej był w środowisku twórczym bardzo silny.

A.S.: Choć i na to nakłada się pewien paradoks: czcionka Półtawskiego, stworzona w odpowiedzi na patriotyczne uniesienia, była jednocześnie bardzo nowoczesna, w żadnym wypadku nie "rozpokraczona". To nie był krój przestylizowany ani historyzujący, lecz mimo to zachował w sobie ślad narodowego sentymentu. Antykwa Półtawskiego jest potwierdzeniem tezy, którą stawia historyk sztuki Andrzej Szczerski na temat środkowoeuropejskich modernizacji: że łączyły one w sobie pęd ku unowocześnieniu z narodową specyfiką. Antykwa Półtawskiego taka właśnie była - nowoczesna, lecz nie awangardowa, a jednocześnie narodowa, polska.

z18609008EN.jpg

PISMO a.r. (1930)
Władysław Strzemiński rozłożył litery na części pierwsze i zaczął je składać w zupełnie inny sposób. Modernistyczna fascynacja postępem i wiara w to, że design i architektura są narzędziami zmiany społecznej, kazały mu stworzyć pismo dla nowych, szczęśliwych ludzi, zgeometryzowane, na granicy czytelności.

A co się działo z czcionkami w powojennej Polsce?

A.S.: Sytuacja drukarstwa była fatalna. Brakowało materiałów, zestawy czcionek były niekompletne, zniszczone, złej jakości. Samo projektowanie liter stało się po wojnie zajęciem jeszcze bardziej niszowym niż wcześniej. W dwudziestoleciu opinię publiczną i środowisko projektantów rozpalały dyskusje o czcionce narodowej. Po 1945 r. w składzie książek zaczęły dominować polskie adaptacje zagranicznych krojów. To były najczęściej podróbki przedwojennych czcionek gazetowych. Dominującym krojem książkowym pozostawał przez długie lata excelsior.

Ale w końcu się poprawiło: new zelek, solidaryca oraz lato autorstwa Łukasza Dziedzica odniosły międzynarodowy sukces.

M.M.: New zelek to krój eksperymentalny, wręcz radykalny - przy czym ten radykalizm był efektem starannych przemyśleń. Autor Bronisław Zelek zadał sobie pytanie, co się stanie, jeśli wszystkie skosy liter zaprojektuje pod kątem 45 stopni. W efekcie jego krój sprawdza się wszędzie tam, gdzie trzeba odbiorcę wizualnie szturchnąć, przyciągnąć uwagę. Szyldy i plakaty z napisami złożonymi tym krojem znajdziemy na całym świecie.

A.S.: Natomiast solidaryca, jeden z naszych typograficznych hitów eksportowych, nie została nigdy skodyfikowana jako zestaw konkretnych znaków. Dlatego wciąż funkcjonuje jako dzieło niedokończone, otwarte na kolejne odczytania i modyfikacje. Każdy, kto wykorzystuje ją do swoich celów, w pewnym sensie stwarza ją na nowo. Używają jej ruchy LGBT, bo dla nich najistotniejsze jest pole skojarzeń związanych z walką i emancypacją. Z kolei neoliberalni politycy podczas obchodów rocznicy wolnych wyborów starali się utrwalić skojarzenie solidarycy z polskością i tym samym przekonać zachodnich gości o sukcesie polskiej transformacji.

Dziś najbardziej znanym polskim projektantem czcionek jest Łukasz Dziedzic. Jego kariera dobrze pokazuje, jaką drogę przeszła polska typografia: od zafiksowania na lokalności i potrzebie znalezienia narodowej czcionki do momentu, w którym najważniejszą wartością staje się uniwersalność kroju. Kroje, które projektuje Łukasz, nazywane są w języku branżowym końmi roboczymi: pasują do wielu kontekstów i dobrze się ich używa, a dodatkowo są chętnie kupowane przez firmy. Nie mają naleciałości narodowych, stylistycznych. Mogłyby powstać wszędzie.

M.M.: To przeciwległy biegun w stosunku do tego, o czym mówiliśmy na początku. Tam ogonek litery jest orężem w walce o tożsamość, tu jego zaletą jest całkowity brak polityczności.
A admin by dodał nowe fonty do libnetu, żeby można było sobie w czymś ciekawszym powybierać...
 

Finis

Anarcho-individual
439
1 926
Negatywne skutki korpo-faszyzmu w praktyce. I żeby było jasne: nie bronię wcale państwa i nie jestem za tym, aby ustalało ono pensję minimalną, ale ISDS/ICS to już grube przegięcie.

Lekcje z Kanady. Zatrzymać umowę CETA.
 

pawel-l

Ⓐ hultaj
1 915
7 932
^^
Likwidacja granic jest zła bo zamknęli jedną fabrykę?
Stronniczy i słaby materiał. Bardziej pasuje do manipulacji albo lewicowych przypałów.
 

pawel-l

Ⓐ hultaj
1 915
7 932
Mnie generalnie chodziło o sposób działania tych pieprzonych sądów arbitrażowych (ISDS/ICS), które są stronnicze i działają na korzyść dużych korporacji.
Mam wrażenie, że wpadasz w pułapkę lewicowego myślenia: jak państwo przegra w sądzie z korporacją to źle, a jak państwo wykończy korporacje to dobrze.
Masz jakiś rzetelny materiał o działaniu tych sądów, czy opierasz się tylko na plotkach?
 

libertarianin.tom

akapowy dogmatyk
2 700
7 113
For example, the Chinese are wearing out their welcome in many parts of Africa.
We saw this ourselves when we went to Zimbabwe earlier this year. Their numbers have grown so much that there are numerous Chinese mini cities within Zim.
Many people in Zim aren’t too happy with the Chinese dumping cheap products and upsetting the local economy. When we asked our driver to take us through a rough neighborhood, all we saw was a seemingly endless market, as far as I can tell, completely filled with Chinese products.
(https://www.lewrockwell.com/2016/10/nick-giambruno/migrant-catastrophe/)

Cholerni kitajce niszcza gospodarke Zimbabwe przez sprzedawanie Murzynom tanich produktow! A to cholery!
 

Finis

Anarcho-individual
439
1 926
Mam wrażenie, że wpadasz w pułapkę lewicowego myślenia: jak państwo przegra w sądzie z korporacją to źle, a jak państwo wykończy korporacje to dobrze.
Kuźwa... Tego nie napisałem i nie popieram ani jednego, ani drugiego. Żeby było jasne. Nie lubię państwa ani korporacji, które stosują takie zagrywki.
 
Do góry Bottom