- Moderator
- #81
- 8 902
- 25 790
Pierwszy przykład jest teoretycznie nieistotny, bo to problem ewidentnie praktyczny - jak odróżniać umowy od ich atrap czy pozoru. To równie dobrze można podać przykład przedstawienia teatralnego, w którym aktor grający jakąś postać, swymi ustami wypowiada jakąś dramatyczną kwestię, w której fikcyjna postać zrzeka się uprawnień do siebie samego deklarując, że każdy może go teraz zabić i pomsty nie będzie, a ktoś z publiki wyjmuję gnata i aktora rozwala. Albo kwestia fałszerstw.
To już kwestia tego jak ludzie się będę zabezpieczać przed takimi sytuacjami, jaki kształt będą przybierały umowy, jakie powstaną zwyczaje weryfikujące czy coś jest umową czy nie. Teoretykom nic do tego.
Drugi przykład, z czasową podmiotowością jest już sensowniejszy. Tyle, że też niekoniecznie musi dawać Ci jakąś przewagę. Bo wyłączając czyjąś podmiotowość stawiasz go u siebie zupełnie poza prawem i nie możesz oczekiwać zupełnie niczego z jego strony, no i możesz paść ofiarą "zbuntowanej materii" i liczyć się z tym, że ujdzie ona bezkarna. Więc każde rozwiązanie ma swoje plusy i minusy.
Swoją drogą, ciekawa ta krytyka. Sugerujesz, że ludzi trzymać trzeba za mordę przez jakąś centralizację obyczajów, najlepiej będących ustalanych przez jakiś nadrzędny nad nimi organ, bo zaczną zastawiać na siebie non-stop takie pułapki?
To już kwestia tego jak ludzie się będę zabezpieczać przed takimi sytuacjami, jaki kształt będą przybierały umowy, jakie powstaną zwyczaje weryfikujące czy coś jest umową czy nie. Teoretykom nic do tego.
Drugi przykład, z czasową podmiotowością jest już sensowniejszy. Tyle, że też niekoniecznie musi dawać Ci jakąś przewagę. Bo wyłączając czyjąś podmiotowość stawiasz go u siebie zupełnie poza prawem i nie możesz oczekiwać zupełnie niczego z jego strony, no i możesz paść ofiarą "zbuntowanej materii" i liczyć się z tym, że ujdzie ona bezkarna. Więc każde rozwiązanie ma swoje plusy i minusy.
Swoją drogą, ciekawa ta krytyka. Sugerujesz, że ludzi trzymać trzeba za mordę przez jakąś centralizację obyczajów, najlepiej będących ustalanych przez jakiś nadrzędny nad nimi organ, bo zaczną zastawiać na siebie non-stop takie pułapki?