GAZDA
EL GAZDA
- 7 687
- 11 169
no i bardzo ładnie że też to robisz...Widzisz, ja zarejestrowałem się na tym forum 3 lata temu. Były tygodnie, że w ogóle tu nie zaglądałem, ale bywało, że pilnie czytałem różne wątki, a nawet zdarzało się, ze podczytywałem szauta. Stąd znam nie od dzisiaj różne twoje sposoby funkcjonowania w kontrze do państwa i jego wymogów. Muszę powiedzieć, że pewna część z nich jest przeze mnie stosowana może od dawna, może od niedawna. Częściowo jestem w pokrewny sposób "poza systemem". Nie ukrywam, że ja nie będę się zwierzał z żadnych szczegółów, niechętnie piszę o swoim realu, tak mam, że raczej nie kręci mnie obnażanie się w internecie, cenię prywatność, w zamian leję na pejsbuka. W ustawieniach konta tutaj nie mam zaznaczonej płci męskiej, ani żeńskiej, wiem, że Ciek regularnie przypomina na szaucie, że ja nie jestem człowiekiem, no ale używam zawsze gramatycznych form męskich w pierwszej osobie.
no one rules when no one obeys...
słusznie też z zachowaniem prywatności, ja tam też nie zdradzam żadnych detali których nie chce zdradzić
nie wiem co musiało by państwo robić by rejestracja wydała mi sie korzystna...Otóż w moim przypadku te metody (jeśli którejś z twoich cytowanych wyżej używam, być może tak) nie są elementem jakiejś wizji właściwego życia, lecz płyną z czystego pragmatyzmu. Wygodnictwa. Przykładowo dziś się umownie "nie rejestruję", ale jeśli jutro uznam rejestrację za korzystną, nie zawaham się i będzie to dla mnie jedynie zwykłą uciążliwością, a nie uciążliwością ideologicznie postrzeganą jako antywolnościowa.
ja po prostu działam i żyje na swoich zasadach a nei ich zasadach, na tym polega moja wolność, której polityka mi nei da za milion lat nawet
nie musisz, nei jestem zainteresowany tego typu imprezami...Chętnie popiszę z tobą o komuszym zjeździe
kompletnie nei widze powodu by iść maszerować w jakimś pochodzie, co to ma mi przynieść? bede jeszcze bardziej nie rozliczął sie z fiskusem? bede jeszcze bardziej nie pytał sie o pozwolenie?Weźmy zatem inny przykład "komuszego zjazdu". Proponuję najprościej taki na czasie. Co roku w okolicach 9 października odbywa się Marsz Wolności i Suwerenności.
Oto zatem moja odpowiedź: tak, lepiej iść (lepiej jeśli chodzi o wolność a nie o prywatną korzyść). Uważam że to, że ja się gdzieś tam nie zarejestruję czy uchylę się od jakiejś daniny to moja indywidualna sprawa, która tylko dla mnie rodzi ryzyko z jednej strony i korzyść z drugiej strony. To nie przynosi ogółowi żadnej nawet namiastki kierunku na wolność, bo to jest prywatna sprawa - każdy orze, jak może.
co mnei obchodzą inni??? nie jestem socjalistą by sie ino o innych troszczyć, to ich sprawa i decyzja co robią...
i tak btw to pierwsze słysze o tym marszu...
jedyne co mi to przyniesie to stracony czas w którym mógłbym robić se swoje po swojemu...Udział w Marszu Wolności i Suwerenności (na razie nigdy tego nie zrobiłem, ale nie wykluczam w przyszłym roku) natomiast i inne tego typu posunięcia (udział w wyborach, pisanie w internecie, i to lepiej w mniej hermetycznych miejscach niż libnet, by dotrzeć do zwykłych ludzi) może być jakąś pozytywną kropelką w fali nakierowanej przeciw zniewoleniu, a za wolnością.
ja sie nie ciesze że problem dotyka innych, ja po prostu robie swoje i nei zamierzam sie poświęcać i walczyć o innych na siłe... nikt sie mnie nie pytał o pomoc itd... ktoś potrzebuje pomocy i prosi to pomagam o ile moge...I nie uważam, że ładnie jest być takim egoistą, który cieszy się, że problem dotyka bardziej innych. Z problemem trzeba walczyć, a nie wyłącznie starać się go odepchnąć od siebie. Przy czym walka ta nie musi koniecznie być skuteczna. Wystarczy że jest słuszna i pasjonująca (część ludzi bawi zaangażowanie w politykę).
mnie bawi robienie swojego po swoim, uszcześliwianie innych na siłe to raczej dla socjalistów jest...
no różnica jest taka ze wolność to co innego niż cielsko, moja wolność polega na dowolnym dysponowaniu swoim cielskiem...Oczywiście gdybym miał gdzieś wolność (i inne wartości), to bym ze stuprocentową pewnością powiedział, że zamiast w marszu w centrum wielkiego miasta wdychać spaliny, mądrzej jest pobiegać po bałtyckiej plaży w tym czasie. Albo kręcić biznes. Czaisz różnicę miedzy troską o wolność a troską o swoje cielsko?
czaje ino między wolnością osobistą a uszczęśliwianiu innych na siłe i przez to nie robienie swojego bo brak czasu...Oczywiście. Nie owijajmy w bawełnę. Z powodów różnic ideologicznych moja wolność jest dla zgromadzonych tu anarchistów zniewoleniem. Jestem państwowcem (jak Grzegorz Braun), demokratą i (to ostatnie na ostatnim miejscu) patriotą. Ale to szczegóły ideologiczne, które nie obalają istoty mojej polemiki z twoim stanowiskiem czyli, powtórzę: czaisz teraz różnicę miedzy troską o wolność a troską o swoje cielsko?
trza se pomyśleć do czego sie potrzebuje tej wolności, u mnei jest tak, że jestem przedsiębiorczy, lubie handlować itd, i wkurwia mnei jak ktoś mi sie w to wpierdala, nie tylko w handlu ale i w życiu zwykłym, traktuje mnie jak swoją własność itd
i właśnie przeciwdziałam temu, po swojemu dla siebie tak cobym mógł robić to co lubie i nikt mi sie nie wpierdalał...
maszerowanie czy bawienie sie w wybory i partie to strata czasu i zasobów które bym wykorzystał na to co lubie robić
polityka tego mi nie choćbym maszerował codziennie gdzieś machał chorągiewkami i chodził na wybory...
Ostatnia edycja: