pawel-l
Ⓐ hultaj
- 1 909
- 7 884
Teza naciągana (zwłaszcza to najpełniejsze), ale fakt, że to w W.B. zawsze było lepiej niż w innych krajach.
http://www.polityka.pl/pomocnikhistoryczny/1591239,1,idea-wolnosci-w-imperium-brytyjskim.readBrytyjski polityk i generał Ian Smuts (1870–1950), związany z Afryką Południową, powiedział niegdyś, że „Brytyjczycy dali światu najpełniejszy system zorganizowanej ludzkiej wolności, jaki kiedykolwiek istniał w historii”. System ten nigdy nie był idealny, widać na nim krwawe rysy odbierania wolności społeczeństwom, gdy imperium rozszerzało swój zasięg terytorialny: podbój Irlandii, Indii, wojna z Burami. To, czym mimo wszystko Imperium Brytyjskie zapisało się zaszczytnie w rozwoju koncepcji ludzkiej wolności, to trwająca przez stulecia uporczywa presja społeczna na sprawujących władzę, zadziwiająco konsekwentne powiększanie zakresu wolności jednostki ludzkiej, wysiłki, by zabezpieczyć jej możliwie skuteczną ochronę przed zakusami arbitralnych monarchów. Proces ten nie był wolny od cofnięć i załamań, krwawych ofiar ludzkich, ale w końcowym rezultacie dał wiele wzorcowych rozwiązań społecznych, politycznych i prawnych, które stały się kamieniami milowymi nie tylko w historii cywilizacji brytyjskiej.
Tradycje Wielkiej Karty Wolności. Wspomniany proces niewątpliwie zapoczątkowuje Wielka Karta Wolności (Magna Carta Libertatum, 1215). Dokument ten nie powstał jednak z myślą o zapewnieniu wolności szerokim rzeszom. Przeciwnie, Karta została wymuszona na królu Janie bez Ziemi w obozie wojskowym na błoniach Runnymede przez egoistycznie myślącą klasę baronów. Byli oburzeni z powodu nieudolności monarchy, który nie potrafił skutecznie bronić ich posiadłości na kontynencie (stąd zresztą wziął się jego przydomek).
Magna Carta składa się z 63 rozdziałów, z których najważniejszy pozbawiał króla prawa do osadzania w więzieniu i karania poddanych bez sądu. Artykuł XXXIX głosił, że „żaden człowiek wolny nie może być aresztowany ani osadzony w więzieniu, skazany na banicję albo pozbawiony własności jak tylko legalnym wyrokiem swych przełożonych zgodnie z prawami tego królestwa”. Twórcy karty, pisząc o „człowieku wolnym”, mieli oczywiście na myśli własną, rycerską klasę, wówczas stosunkowo niewielką część społeczeństwa angielskiego. Ale Magna Carta niespodziewanie obudziła poczucie wolności i wśród tych, którzy dotąd nie byli w pełni wolni: wśród mieszczan i chłopów. Przyczółkami ułatwiającymi późniejsze zabiegi społeczeństwa były zwłaszcza dwa artykuły: XII – odbierający królowi prawo do nakładania jednego z podatków na wojnę, tzw. tarczowego (scutage), oraz XIII – dotyczący wolności handlu. (Ten ostatni był po prostu formą odwdzięczenia się baronów warstwie kupieckiej za finansowe wsparcie ich żądań wobec monarchy).
W wiekach następnych Magna Carta była odnawiana pod panowaniem kolejnych władców Anglii, podpisujących (nie zawsze dobrowolnie) gwarancje kolejnych swobód dla poddanych. W ten sposób społeczny zasięg swobód gwarantowanych przez kartę stopniowo się powiększał. Na przełomie XVI i XVIII w. Edward Coke (1552–1634), polityk stronnictwa opozycyjnego wobec władzy królewskiej, prawnik i interpretator karty, mógł już z przekonaniem ogłosić, że ujęty w niej zakres swobód dotyczy wszystkich Anglików.
O czym zapomniał Karol I Stuart. Nie oznacza to, że poszczególni władcy chętnie oddawali swe prerogatywy. Odwrotnie, wielu usiłowało odzyskać utracone uprawnienia. Dało to o sobie ostro znać podczas panowania Karola I Stuarta, który wzorem monarchii francuskiej dążył do władzy absolutnej wbrew aspiracjom warstwy mieszczańskiej, reprezentowanej przez parlament opanowany przez purytanów. Karol I zapomniał jednak, że jego poddani mieli już wysoko rozwinięte poczucie wolności. Jeszcze pod koniec XIV w. John Ball, przywódca tzw. rewolucji chłopskiej z 1381 r., wyraził to nader dobitnie pytaniem: „Gdy Adam orał i przędła Ewa, gdzie wówczas szlachcic się podziewał?”. Gdy Karol I usiłował sięgnąć po władzę absolutną, parlament ostro się temu sprzeciwił. Gdy król nie chciał ustąpić, pod naciskiem Olivera Cromwella został skazany na śmierć w 1649 r.
Król bez pieniędzy. Habeas Corpus Act. W 1660 r. parlament upadł i przywrócono tron synowi ściętego wcześniej króla Karolowi II Stuartowi. Musiał on jednak zaakceptować warunki wykluczające dążenia do absolutyzmu i silniej niż dotąd ograniczające władzę królewską nad poddanymi. Najpierw odebrano mu prawo nakładania jakichkolwiek podatków, a nawet udziału w inicjowaniu ustaw związanych z finansami państwa. Ograniczenie to funkcjonuje w monarchii brytyjskiej do dziś. Król odcięty od możliwości dysponowania państwowymi pieniędzmi przestał być zagrożeniem obywatelskich wolności. Ponadto w 1679 r. musiał podpisać ustawę znaną jako Habeas Corpus Act (nazwaną tak od pierwszych łacińskich słów jej tekstu). Jej najważniejszy fragment mówi, że nie wolno nikogo więzić bez dowodu winy dostarczonego sędziemu pokoju w ciągu 72 godz. od chwili aresztowania. Później okres ten skrócono do 48 godz. Zasadę tę z czasem zaakceptowały wszystkie cywilizowane kraje świata.
Bill of Rights. Zakres wolności obywatelskich powiększyła w 1689 r. ustawa parlamentu Bill of Rights. Została uchwalona w momencie wprowadzania na tron Williama III Orańskiego, aby zabezpieczyć kraj przed samowolnym zwiększaniem prerogatyw królewskich, do czego dążył zdetronizowany Jakub II Stuart. Do dokumentu tego nawiązał potem zestaw 10 poprawek Konstytucji Stanów Zjednoczonych dotyczący swobód obywatelskich, a tradycyjnie określany właśnie jako Bill of Rights.
Wolność słowa. Areopagitica Johna Miltona. W 1487 r. Henryk VII ustanowił tzw. Izbę Gwiaździstą (Star Chamber). Był to rodzaj sądu zajmującego się cenzurą. W 1641 r. znienawidzona Izba została zniesiona przez parlament purytański. Purytanie byli prześladowani przez władzę królewską, głównie Elżbietę I i Jakuba I, za swe poglądy religijne. Gdy sami doszli do władzy, rozpoczęli od... ustawy zabraniającej wolności druku! Oburzyło to poetę Johna Miltona, skądinąd zdeklarowanego purytanina. W 1644 r. wygłosił on przemówienie parlamentarne w obronie wolności słowa, znane pod greckim tytułem „Areopagitica”. Wykorzystywał tu nazwę zgromadzenia starszyzny ateńskiej, Areopagus, co w zamyśle Miltona oznaczało metaforycznie współczesny parlament. Tytuł „Areopagitica” oznaczał zatem w przybliżeniu: rzecz miana w parlamencie.
W swym przemówieniu domagał się „swobody poznawania, wypowiadania i uzasadniania poglądów w sposób wolny, stosownie do świadomości”. Dowodził, że licencjonowanie druku „wyhamuje naukę, zatrzyma prawdę przez zanik i stępienie naszych umiejętności nie tylko w tym, co już znamy, ale także przez stwarzanie przeszkód i ograniczanie tych odkryć, które mogą być poczynione w przyszłości”. Najdonośniej zabrzmiało jednak zdanie: „Pozwólmy prawdzie i fałszowi wziąć się za bary, bo czy kiedykolwiek widział ktoś prawdę, która straciła na wartości w wolnym i otwartym pojedynku na słowa?”.