Wiecznie niezadowolone lewactwo

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 700
Maciej Dudek napisał:
To w końcu ta pracowitość to jest cecha lewicy czy cecha ludzi przez lewicę nienawidzonych?

Styl życia to jedno a pracowitość to drugie.

Styl życia klasy średniej nie ma nic wspólnego z jej pracowitością. Ona pracuje, niekoniecznie ciężko i dużo, po to by żyć po swojemu.
Ciężko pracujący nie oznacza pracowity. On może realizować swą pasję, być pracoholikiem lub chcieć skumulować kapitał w jakimś celu.

Natomiast lewicowcy i konserwy na wolnym rynku są pracowici, bo są zmuszeni do tego by przeżyć. Widocznie bogowie poskąpili im IQ i innych walorów. Różnica.
 

Rattlesnake

Don't tread on me
Członek Załogi
3 591
1 502
kr2y510 napisał:
Natomiast lewicowcy i konserwy na wolnym rynku są pracowici, bo są zmuszeni do tego by przeżyć. Widocznie bogowie poskąpili im IQ i innych walorów. Różnica.

Nie kombinuj i nie mieszaj :)

pracowitość: cecha osoby chętnie i dużo pracującej, zamiłowanie do pracy, wytrwałość podczas wykonywania prac

pracowity to bynajmniej nie "zmuszany do pracy przez okoliczności" tylko "chętnie i dużo pracujący". Zmusić można do pracy ale nie do chęci do pracy! Sympatyzujesz z lewicą libertariańską i zaczynasz po lewicowemu zmieniać znaczenie słów.

Więc jeśli różnica to wymyślona dla potrzeby chwili ;)
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 700
Maciej Dudek napisał:
pracowity to bynajmniej nie "zmuszany do pracy przez okoliczności" tylko "chętnie i dużo pracujący".

Masz rację. Ja do tej pory inaczej rozumiałem to słowo. U nas na takich się mówi "robotny". Stąd namieszałem :)
 

countryboy

New Member
131
1
O ile dobrze się orientuję, Trocki dążył do permanentnej rewolucji. Wiecznie niezadowolenie jest moim zdaniem tego odzwierciedleniem
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
Odzwierciedleniem tego jest przede wszystkim marksizm. Marks domagał się monopolu państwa na wszystko. Praca Marksa przeciw Proudhonowi, a później "Manifest Komunistyczny" mówią wyraźnie, że z chwilą wprowadzenia socjalistycznego porządku społecznego państwo samo przez się zanika i przestaje istnieć. Ponieważ państwo jest tylko instytucją przejściową, która służy w walce, w rewolucji. Dopóki proletariat posługuje się państwem, posługuje się nim nie w interesie wolności, lecz po to, by trzymać w karbach swych przeciwników, z chwilą zaś kiedy może być mowa o wolności, państwo przestaje istnieć. Ale jako że wolność w rozumieniu socjalistów jest nie do zrealizowania - mamy to, co mamy - stale zwiększający się zamordyzm napędzany lewackimi rojeniami, których nie da się zaspokoić w żaden sposób. Prace naukowe można by pisać o tym, jak socjalizm potrafi się sam nakręcać i do jakich coraz to większych patologii prowadzi, upodlając całe cywilizacje, niszcząc nawet najbogatsze państwa. A zaczyna się całkiem niewinnie… wystarczy pomoc starszym, schorowanym… później nadać komuś jakiś przywilej… przerzucić władzę nad czyjąś własnością na kogoś innego… by skończyć… nieważne.
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
Moze warto siegnac glebiej z tym lewactwem?

Spoko, ale powieje trochę futurologią.

Otóż lewica od czasów Marksa głęboko wierzy, że przy pomocy państwa można uzyskać wolność/sprawiedliwość/szczęście (a dokładniej - za pośrednictwem inżynierii społecznej). Dlatego moim zdaniem ostateczną fazą lewicowego eksperymentu mógłby być Nowy Wspaniały Świat (nie bez powodu KP obrała sobie tę właśnie nazwę dla swojego lokalu), w którym żeby przetrwać będziesz musiał łykać dragi albo środki przeciwbólowe:

http://libertarianizm.net/thread-1602.html

Napisałem "mógłby być", ponieważ osobiście nie wierzę, abyśmy kiedykolwiek osiągnęli to stadium - a to dlatego, że pisarze sci-fi rzadko kiedy zaprzątali sobie głowy ekonomią. Polecam książkę Giletta "Human Drift" - masz tam model socjalistycznego państwa-miasta rodem z "Kodeksu natury" Mollery'ego, gdzie wszyscy są równi, mieszkają w jednakowych domach, pracują ściśle wyznaczoną ilość godzin, jedzą to samo i oglądają to samo, a w galeriach sztuki dominuje postmoderna, której nikt nie rozumie. Wszystko jest zaplanowane w taki sposób, żeby każdy obywatel miał dostęp do takiej samej ilości powietrza, przestrzeni, światła i wody.

http://www.library.cornell.edu/Reps/DOCS/gillette.htm

Wg mnie to jest finałowe stadium wolności socjalistycznej - komuna idealna.
 

Cokeman

Active Member
768
120
od czasów Marksa

a Saint-Simon to co kurwa? tylko marks, marks, engels, marks.

i chuj

Marks - zrodlo wszelkiego zla - kolejny aksjomat?

Naprawde przeczytaj te ksiazke Hayeka i wtedy zobaczysz jak bardzo bredzisz i puszczasz populistyczny bullshit.

Najpierw deadwood a teraz nekrofilia marksistowska.
 

Cokeman

Active Member
768
120
bo se tak nazwal ten system. Bardziej naukowy byl Saint Simon

wikipedia napisał:
Zdaniem Saint-Simona powinna zostać stworzona Rada Newtona, w której skład wchodziliby naukowcy. Ich zadaniem miałaby być władza zwierzchnia nad światem. Owi naukowcy mieliby być otoczeni kultem niemal boskim - na ich cześć w każdym mieście świata powinny być budowane świątynie-mauzolea.

Kawador - ty walczysz z marksem tak jak keynes z Say'em czy chodzi ci o mnie?
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
@Cokeman

Kawador - ty walczysz z marksem tak jak keynes z Say'em czy chodzi ci o mnie?

Ja po prostu traktuję Marksa poważnie.
I nie wierzę, że jego idee są martwe.
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 700
Stalin też traktował Marksa poważnie. Tak poważnie, że nawet napisał książkę w której go zaorał... ;)
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
:)

Stalin wypaczył Marksa. A Lenin wypaczył go przed Stalinem. A potem pojawiła się szkoła frankfurcka, którą uznała, że tak naprawdę to obydwaj wypaczyli Marksa. A potem na blogu Orliński pisze, że wszyscy oni wypaczyli Marska i że dopiero on go zrozumiał. A Róża Luksemburg krzyknęła - "Nie ma prawdziwego socjalizmu bez demokracji, tak jak nie ma prawdziwej demokracji bez socjalizmu" - i jako jedyna trafiła w sedno :)
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
Słyszeliście może o kolejnych falach feminizmu? Tzn. na początku był Spooner, który stwierdził, że kobiety powinny sztormować Kongres i spalić wszystkie akty prawne. Ale to było zbyt "prawicowe", więc pojawiła się "pierwsza fala feminizmu".

Pierwsza fala - prawo wyborcze, prohibicja, poprawa bytu ekonomicznego kobiet etc.

Potem druga fala - efekt rozczarowania działalnością pierwszej fali :)

Potem trzecia fala - za wiki: "jej działaczki zwracały uwagę, że cele feminizmu nie zostały osiągnięte, a ruch powinien ulec radykalizacji."

Istna permanentna rewolucja :) Parafrazując Engelsa - Państwo jest tylko instytucją przejściową, która służy w walce, w rewolucji. Dopóki feministka posługuje się państwem, posługuje się nim nie w interesie wolności, lecz po to, by trzymać w karbach swych przeciwników, z chwilą zaś kiedy może być mowa o wolności kobiet, państwo przestaje istnieć.
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
To sama fala co Warren Farrell - który po napisaniu książki został wyjebany z National Organization for Women (której był czterokrotnym przewodniczącym), a po publikacji spotkał się z ostracyzmem środowiska dziennikarskiego i pisarskiego (mimo iż za czasów swojej kariery w NOW był ceniony w obu dziedzinach).
 
OP
OP
D

Deleted member 427

Guest
A Condorcet był przed nimi. Nie w tym rzecz - jak cofniemy się do średniowiecza albo antycznego Rzymu, to pewnie też się znajdzie jakiś feminista/feministka. Spoonera wymieniłem nie bez kozery.
 
Do góry Bottom