USA - najgorsze państwo na Ziemi

D

Deleted member 6905

Guest

W Kalifornii w USA stwierdzono przypadek dżumy. Chora osoba miała zostać ugryziona przez pchłę podczas spaceru z psem w mieście South Lake Tahoe. Pacjent, którego imienia, nazwiska ani płci nie ujawniono, powoli wraca do zdrowia w swoim domu.

To pierwszy przypadek dżumy w Kalifornii od 5 lat. W 2015 roku dwie osoby zachorowały po kontakcie z zakażonymi zwierzętami w Parku Narodowym Yosemite. Według Centrów Kontroli i Prewencji Chorób (CDC) każdego roku w USA występuje około siedmiu przypadków zachorowań na dżumę.
Czytaj także: "Czarna śmierć" w Rosji. Dżuma powróciła. Ludzie przerażeni, natychmiastowa decyzja
Dżuma - zwana też "czarną śmiercią" - jest wywołana przez bakterię Yersinia pestis, tj. pałeczkę dżumy. Patogen jest przenoszony najczęściej przez zwierzęta takie jak susły, świstaki czy świnki morskie. Może być również przeniesiony przez pchłę.

Dżuma powróciła do Kalifornii
Typowymi objawami dżumy są nudności, osłabienie, gorączka i powiększenie węzłów chłonnych. Symptomy pojawiają się od trzech do siedmiu dni od zakażenia. Dżuma jest chorobą, która może prowadzić do śmierci. Można ją leczyć antybiotykami, jeśli zostanie wykryta stosunkowo wcześnie.
Dr Nancy Williams z hrabstwa El Dorado zaznacza, że "dżuma naturalnie występuje w wielu częściach Kalifornii, w tym w wyżej położonych obszarach hrabstwa El Dorado". Podkreśla, jak ważne jest zachowanie ostrożności podczas spacerów i kontaktów z dzikimi gryzoniami.

Jak podaje "Daily Mail", od 2016 do 2019 roku naukowcy znaleźli 20 gryzoni, które przenosiły bakterię wywołującą chorobę. W tym okresie nie było jednak żadnych doniesień na temat zachorowań na dżumę.
 

pawel-l

Ⓐ hultaj
1 912
7 920
Dobry wywiad o białej biedzie w USA.
"Śmieci, wieśniaki, hołota". Jak dyskryminuje się białych w USA

Wiele lat mieszkałam w Stanach. Już na Fulbrighcie w Indianie - byłam tam z dwójką małych dzieci - jechałam czasem w interior i trafiałam w białe miejsca z mocną biedą i atmosferą zamknięcia. Zatrzymujemy się w jakimś dajnerze, wchodzimy, wszyscy odwracają się od baru, przestają rozmawiać i patrzą na nas, jak przechodzimy do stolika. Filmowe sceny. Ostatnio byłam w USA tuż przed pandemią i pojechałam ze znajomymi z Nowego Jorku na trekking w góry. Po drodze zatrzymaliśmy się w małym miasteczku w Wirginii. Już na main street było dość ponuro, moja córka pogrzebała w komórce: „O, tu jest flea market, chodźmy zobaczyć”. Zeszliśmy z main street i boczne uliczki zrobiły na mnie porażające wrażenie, wiele domów wyglądało, jakby przed chwilą spłonęły albo nikt w nich nie mieszkał. Podwórka-śmietniki z rupieciami, rozwalające się szopy, czarne okna. Idziemy dalej, dochodzimy do wybetonowanego parkingu, na którym odbywa się ten pchli targ - nad stolikami powiewają flagi amerykańskie. I na tych stolikach zobaczyłam rzeczy straszne: opakowanie przeterminowanego leku na wszy, pół paczki czipsów, pordzewiałe puszki i pudełka po herbatnikach, dziurawy dywan, no jednym słowem śmieci. Bezzębna staruszka ustawiła banner Avonu i oferowała półzużyte słoiki kremów. Na co drugim stoliku biblia. Młodzi faceci przechadzali się rozebrani do połowy, to był ich sposób spędzania wolnego czasu, na biodrach mieli pasy z nabojami. Wszyscy ludzie biali. Moja znajoma z Nowego Jorku wytrzeszczała oczy. Dla niej, Amerykanki, to był szok. Dwie godziny jazdy od Waszyngtonu i taka bieda! I ten jej szok był dla mnie najbardziej zastanawiający.
 

Ciek

Miejsce na Twoją reklamę
Członek Załogi
4 851
12 246

Staszek Alcatraz

Tak jak Pan Janusz powiedział
2 790
8 462
Banik od dostawcy Internetu za używanie torrentów.

“Offensive Content” Next? Comcast Suspends User’s Internet Service For Downloading Copyrighted Material


Comcast-Cuts-Off-Users-Internet-Over-Torrents-2-.png
 

pawel-l

Ⓐ hultaj
1 912
7 920

„Zabij Indianina, ocal człowieka”. Systemowe uśmiercanie rdzennych mieszkańców Ameryki

...
Impulsem do rozwoju i sformalizowania edukacji Indian była ustawa o funduszu na rzecz cywilizowania z 1819 r. Na jej podstawie rząd mógł płacić misjonarzom i innym „osobom o dobrym, moralnym charakterze” za tworzenie szkół, które wprowadzą tubylcze dzieci w arkana „zwyczajów i sztuk” białego człowieka. Najdoskonalszą machinę ujarzmiania indiańskich kultur zaprojektował gen. Richard Pratt, weteran kampanii przeciwko plemionom Florydy. Filozofia edukacji Pratta opierała się na założeniu, że przyczyną „dzikiej natury” tubylców nie była rasa, lecz „prymitywne i barbarzyńskie” środowisko. Aby zaszczepić im cywilizację, należało więc wyrwać indiańskie dzieci z mateczników i w nowym otoczeniu przerabiać je na osoby zdolne stać się pożytecznymi członkami społeczeństwa. Nie wystarczyło uczyć elementarza, krzewić angloeuropejską etykę pracy i wpajać chrześcijańskie wartości. Amerykanizacja wymagała zniszczenia rdzennej tożsamości, języka i duchowości. „Zabij Indianina, ocal człowieka” – brzmiała sławna dewiza Pratta.

W 1879 r. w dawnych koszarach wojskowych w Pensylwanii generał założył Carlisle Indian Industrial School, pierwszą szkołę z internatem poza granicami rezerwatów. Przez 39 lat istnienia przewinie się przez nią ponad 10 tys. uczniów ze 140 plemion. Wielu zostanie ściągniętych z odległych wiosek Terytorium Dakoty, rejonu Północnego Pacyfiku, a nawet z Alaski. Rekrutując młody narybek, Pratt nierzadko uprawiał moralny szantaż. Przekonywał przywódców plemiennych, że biali zawłaszczyli ich ziemie, wykorzystując ignorancję indiańskich ludów, które nie znały angielskiego i nie miały przydatnej wiedzy, więc łatwo można je było oszukać. I niektórzy liderzy plemienni zgadzali się oddawać dzieci do szkoły – przynajmniej do czasu, gdy okazało się, że nie będzie z nimi kontaktu, aż wejdą w okres wczesnej dorosłości. Dyrektor Carlisle zakazywał korespondencji w rdzennym języku i nie przywidywał wakacyjnych wyjazdów do domów. Uważał, że mogłoby to odwrócić efekty żmudnej asymilacji. Gdy pokojowe metody naboru zawodziły, federalni naganiacze sięgali po autorytet siły. Kongres uchwalił też prawo zezwalające urzędnikom ds. Indian wstrzymać wydawanie im racji żywieniowych, jeśli rodzice nie wyślą córek i synów na naukę. Zdarzało się, że opiekunowie, którzy protestowali – jak grupa mężczyzn Hopi w 1895 r. – lądowali w więzieniu. Inni kazali się dzieciom ukryć daleko od domów.
Carlisle stała się modelem dla 26 innych państwowych i setek kościelnych placówek powstałych na przełomie wieków XIX i XX. Od pierwszych dni nowego życia dzieci miały się zanurzyć w kulturze białych. Wychowawcy obcinali im długie, kruczoczarne włosy, ubierali w wykrochmalone mundurki, a także przydzielali – albo kazali wybrać – anglosaskie imiona i nazwiska. Zajęcia były zaplanowane z wojskową precyzją – od rana do wieczora. Oprócz uczenia języka angielskiego, historii czy arytmetyki wychowanków przygotowywano do pracy rolników, robotników fabrycznych i pomocy domowych. Chłopcy uczyli się m.in. malowania lub murarki; dziewczynki wprawiały się w praniu, szyciu i gotowaniu. Za mówienie w rodzimym języku uczniów spotykały surowe kary, choć przyjeżdżając, wielu nie znało angielskiego. Raz mogło to być sprzątanie latryn, innym razem chłosta. Praktyka zamykania w celach była rutynowym sposobem na „niegrzecznych”. Ponieważ w szkołach z internatem były koszarowane dzieci z różnych plemion, paradoksalnie doświadczenie wspólnoty losów przyczyniło się do wytworzenia się panindiańskiej tożsamości.
Obok oficjalnie sankcjonowanych kar cielesnych i izolacyjnych w wielu opowieściach świadków powtarzają się wątki znęcania, maltretowania i wykorzystywania seksualnego. Udokumentowanie skali tych nadużyć wymagałoby nie tylko dostępu do archiwów federalnych, lecz także współpracy Kościołów. Pisma sądowe, do których docierali dziennikarze, wskazywały, że jeszcze w latach 70. XX w. uczniowie bywali chłostani, głodzeni, zrzucani ze schodów i zmuszani do stania nago przed klasą. Raz na jakiś czas media informują też o pozwie złożonym przez ofiary molestowania. Po czym zapada cisza. Ostatni przykład pochodzi sprzed dwóch lat. Absolwent nieistniejącej już St. Catherine’s Indian School w Nowym Meksyku zarzucił władzom zgromadzenia, które nią kierowało, że w latach 80. nie ochroniły go i innych uczniów przed wykorzystywaniem seksualnym przez duchownych i nauczycieli.

Niewielu badaczy podejmuje się próby oszacowania, ile dzieci umarło w szkołach z internatem na terenie USA. Preston McBride, historyk z Dartmouth College, twierdzi, że może to być nawet 40 tys. – głównie z powodu chorób, braku opieki medycznej, fatalnych warunków mieszkalnych i sanitarnych.
...
 

tolep

five miles out
8 555
15 441
Ubezwłasnowolnienie Britney Spears wcale nie jest śmieszne. Pewne szczegóły wprawiają w osłupienie.

Jeżeli komuś szkoda czasu, może poczytać komentarze. Krótko mówiąc, jest ubezwłasnowolniona, kuratorem jest ojciec, wydziela jej kieszonkowe, z jej własnego majątku i zarobków, zmusza ją do występów, zabrania zajść w ciązę (spirala) i tak dalej, i tak dalej. Włos ssie jeży, a to trwa już kilkanaście lat. I wszystko legalnie.



View: https://www.youtube.com/watch?v=ueuRpZYnkrA
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736
Widocznie w USA dzieci jednak mogą być własnością rodziców.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736

Działania miały na celu przyspieszenie ewakuacji tysięcy ludzi z Afganistanu po tym, jak w Kabulu wybuchł chaos po przejęciu kontroli nad krajem przez talibów. W ciągu ostatnich dwóch tygodni ewakuowano stamtąd prawie 100 tys. osób - pisze Politico.
Dzisiaj, 14:19
Ten tekst przeczytasz w 2 minuty
  • Amerykańscy urzędnicy uważają, że to wyrok śmierci dla tych osób. "Umieścili wszystkich tych Afgańczyków na liście osób do likwidacji"
  • Joe Biden powiedział, że nie jest pewien, czy istnieją takie listy
  • Prezydent dodał: "nasze wojsko kontaktowało się ze swoimi odpowiednikami w Afganistanie"
- Zasadniczo umieścili wszystkich tych Afgańczyków na liście osób do likwidacji. To przerażające i szokujące. Wobec nich na pewno nie mamy czystego sumienia - komentuje proszący o anonimowość urzędnik amerykańskiego ministerstwa obrony.

"Wszystkie transporty zostały przepuszczone"

Podczas jednej z prezydenckich konferencji prasowych portal zapytał o stanowisko w tej sprawie Biały Dom. Joe Biden powiedział, że nie jest pewien, czy istnieją takie listy, ale nie zaprzeczył, że Stany Zjednoczone przekazują nazwiska osób, na których im zależy, talibom.

- Zdarzały się sytuacje, kiedy nasze wojsko kontaktowało się ze swoimi odpowiednikami w Afganistanie i mówiło, że jakiś autobus przewozi określoną liczbę osób, na których nam zależy. Według mojej najlepszej wiedzy wszystkie takie transporty zostały przepuszczone - wyjaśnił prezydent.
Kwestia listy pojawiła się podczas tajnego briefingu na Kapitolu w tym tygodniu, który stał się kontrowersyjny po tym, jak najwyżsi urzędnicy administracji Bidena bronili swojej ścisłej współpracy z talibami. Urzędnicy Bidena twierdzili, że jest to najlepszy sposób na zapewnienie Amerykanom i Afgańczykom bezpieczeństwa w drodze na lotnisko.
Przypomnijmy fakty. Po upadku Kabulu, w pierwszych dniach ewakuacji, wspólny wojskowy i dyplomatyczny zespół koordynacyjny USA na lotnisku dostarczył talibom listę osób, które USA zamierzały ewakuować. Nazwiska te obejmowały Afgańczyków, którzy służyli u boku USA podczas wojny 20-letniej i ubiegali się o specjalne wizy imigracyjne do Ameryki. Wymieniono również obywateli USA, obywateli z podwójnym obywatelstwem i legalnych stałych mieszkańców. W efekcie talibowie chodzili od drzwi do drzwi w poszukiwaniu afgańskich tłumaczy i innych, którzy pomagali siłom amerykańskim i zachodnim.
W pisemnych i ustnych komunikatach gen. Frank McKenzie, dowódca Centralnego Dowództwa USA i kontradmirał Peter Vasely, szef sił lądowych USA w Afganistanie, nazywali talibów „naszymi afgańskimi partnerami”.
Źródło: politico.com
 

ckl78

Well-Known Member
1 881
2 035
26 pasów (w tym drogi dojazdowe) – tyle ma autostrada Katy Freeway i znajduje się oczywiście w Stanach Zjednoczonych, w Houston.


60d2d607e7283_lyv9z7atcl341__700.jpg

Nie sposób nie zaznaczyć, że inwestycja dotycząca poszerzenia drogi kosztowała 2,8 mld dolarów. Czy Amerykanie nauczyli się czegoś na swoich błędach? Z przeprowadzanych inwestycji drogowych wynika, że nie.

 
Do góry Bottom