Upadek Okcydentu

Denis

Well-Known Member
3 825
8 509
Mało jest bardziej sugestywnych i przerażających wizji Upadku Okcydentu, niż serial animowany "Gumisie".

Gdzieś w lesie, pośród gruzów nieużywanej od dawna technologii, niezrozumiałych machin i ksiąg napisanych w dawno zapomnianym języku, żyje garstka przedstawicieli dawniej dumnej i potężnej rasy. Przeszli i wyblakli władcy, kiedyś rozkazujący żywiołom niczym psom, teraz są tylko cieniem tego, czym byli kiedyś. Dwoje dzieci nie zapewni wspólnocie przetrwania, są zresztą rodzeństwem. Nie przeniosą tajemnicy gumisiowego życia w przyszłość. Co najwyżej opatrzą bandażami gnijące wrzody swoich starców, ale już na pewno nie zasiedlą potomstwem dawnej potężnej podziemnej cytadeli. Grubas-idiota, symbol niepohamowanego konsumpcjonizmu, jest zbyt ograniczony intelektualnie aby wytworzyć dość dóbr dla podtrzymania swojej egzystencji. O wymianie z innymi nie mówiąc. Jest tylko obciążeniem. Stara i przekwitła robotnica może dać co najwyżej chwilowy haj po soku z gumijagód, ale na pewno nie jest szafarką ogniska domowego, bo jest na to zbyt prymitywna. Sepleniący technolog nie jest niczym ponad dziecko z gumowym młotkiem, które ma naprawić prom kosmiczny. Jego "wiedza" nawet nie nadgryza problemów, przed którymi stoi wspólnota. Nie może on zapewnić jej materialnego dobrobytu. Niebieski zidiociały renegat, który ze wspólnotą żyje w pewnej symbiozie na pewno nie wydźwignie jej na wyższy poziom swoją dekadencką sztuką. Nie ma nic do przekazania, przynajmniej nic wartościowego. Na czele tej żałosnej resztki ostatnich Gumisiów stoi sepleniący starzec. Niezdolny do zrozumienia choćby strzępów wiedzy, której rzekomo ma pilnować.

Gumisie już czują, że ich czas przeminął. Muszą żyć w jakimś porozumieniu z ludzkimi podrostkami, żebrać o ich atencję i wyprzedawać swoje idee i dorobek za pomoc, o którą dawniej nie musiałyby się prosić. A to przecież ludzie doprowadzili do upadku Gumisie. Może i mniej subtelni, ale obdarzeni większą Wolą Mocy wyparli coraz to bardziej degenerującą się starą rasę. Ich nędzni pod każdym względem potomkowie nie mają wyjścia. Jeśli nie oddadzą dobrowolnie strzępów wiedzy, która dla ich przodków była fraszką, jeśli nie uzyskają pomocy od ludzi, wówczas przyjdą jeszcze więksi barbarzyńcy i wezmą bez pytania, co będą chcieli. Ogry tylko czekają na możliwość brutalnego obcowania z gumisiowymi samicami i szansę na zagonienie gumisiowych samców do ciężkiej fizycznej pracy, która zakończyłaby się niechybnie ich śmiercią.

Śmierć jest zresztą nieodłączną osnową całej tej ponurej historii. W ostatnim przebłysku dawnej elan vital mającej niczym gumisiowy sok choć na chwilę napędzić jeszcze raz powoli umierającą masę, udają się Gumisie na północ, gdzie rzekomo mają żyć inni ich pobratymcy. Pogłoski okazują się być prawdą. Lecz ich kuzyni są, podobnie jak oni, równie żałosnym strzępem brudnej szmaty, która dawniej była ozdobnym gobelinem w sali tronowej. Ponoć gdzieś żyją jeszcze inne Gumisie, być może ktoś uszedł z życiem spod walca historii i początku ery dominacji ludzi. Być może. A na razie? Tylko bycie podnóżkiem ludzi.

"Bez barbarzyńców - cóż poczniemy teraz?
Ci ludzie byli jakimś rozwiązaniem."

Tak upada Okcydent.

[OP]
10801857_343926335789306_4184896994320987382_n.jpg

http://www.facebook.com/UpadekOkcydentu
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736
Moim zdaniem upadek Okcydentu opiera się przede wszystkim na zjawisku infantylizacji społeczeństw. Wszystko bierze się ze zdziecinnienia, nieumiejętności i niechęci do podejmowania osobistej odpowiedzialności za cokolwiek. Z tego dalej biorą się różne socjale - bo niesamodzielne dzieci trzeba jakoś utrzymać, późne wychodzenie z domu, itp.

A sama infantylizacja to efekt trudno powiedzieć czego - lewaki uznają, że uzależnienia od nadmiaru dóbr (wszystko wina wolnego rynku), ja bym szukał przyczyny w udupieniu umysłowym wywołanym przymusową edukacją i zostawaniem coraz dłużej w środowisku, gdzie jest się prowadzonym za rączkę i kto inny wyznacza zadania, jakie mamy realizować.
 
Ostatnia edycja:
P

Przemysław Pintal

Guest
Ten fanpejdż na FB jest na maksa zjebany, czasem ich czytam, bo często od znajomych dostają lajki. To jest prowadzone przez skopców - http://pl.wikipedia.org/wiki/Skopcy

Kiedyś nawet zacząłem pisać dłuższą notkę, dlaczego uważam, że konserwatyści w (prawie) każdym poglądzie się mylą. Mam jeszcze ten plik na dysku, ale tam jest tylko kilkadziesiąt zdań w stylu:

Kolejne kłamstwo konserwatystów, że dekadenckie zachowania powinny być zarezerwowane dla arystokracji. Tak jakby oni mieli być zupełnie innymi ludźmi. Nic tego tak nie obnażyło jak danse macabre podczas epidemii dżumy w średniowieczu i gilotyna na paryskich placach.

Ale znudziłem się i wolałem trochę pośmiać na privie i chyba na tablicy też coś napisałem.
 
OP
OP
D

Denis

Well-Known Member
3 825
8 509
Przemek - ja ich czytam dla beki.
A z konserwatystami mam tak samo. Ostatnio czytałem twórczość dosyć znanego w konserwatywnych kręgach Kuehnelt-Leddihna i nie mogłem przebrnąć. O ile jeszcze takie rozpatrywanie przyczyn wielkich wojen w XX wieku można przełknąć to nawet przy mądrych słowach musi wstawić do tekstu jakiś bullshit i wychodzi jedna wielka kupa.
Ogólnie wielu konserwatywnych liberałów ma manierę do opisywania chrześcijaństwa w ich wyśnionej postaci.
Jakim powinno być na papierze, a nigdy nie było. Czy oni w to serio wierzą czy tylko stosują do celów propagandowych jako atak na myśl lewicową? Pewnie jednak to pierwsze.
 
OP
OP
D

Denis

Well-Known Member
3 825
8 509
Po kilku idiotycznych wpisach popełnili całkiem dobry tekst.

Kompromitujący wywiad. Potwierdza tylko moją od dłuższego czasu umacniającą się opinię, że wrogami naszej cywilizacji, reprezentującymi postawy podobne do islamistów, są... Katoliccy tradycjonaliści.

Czy im się to bowiem podoba czy nie, cywilizacja Zachodu jaką znamy to konglomerat wpływów greckich, rzymskich, chrześcijańskich i oświeceniowych, a nie średniowieczna Christianitas. Już Koneczny pisał o tym, że utożsamianie ze sobą cywilizacji greckiej, rzymskiej i łacińskiej to nieporozumienie - to odrębne formacje, przy czym oczywiście każda kolejna czerpie z poprzedniczek. Podobnie obecny Okcydent, którego fundamentem tworzą liberalizm i racjonalizm (i wyrastające z nich idea wolności słowa), to coś innego niż Okcydent średniowieczny, nawet jeśli w dużej mierze zeń wyrasta. Cywilizacja, której bronią katotradsi, nie istnieje od połowy tysiąclecia (za cezurę przyjmijmy umownie reformację i wystąpienie Kartezjusza). Ich walka jest więc po prostu krucjatą skierowaną wstecz - wojną ze współczesną cywilizacją Zachodu w imię retrospektywnej utopii cywilizacji wiary, w której zamiast dyskutować możesz po prostu komuś zajebać, bo "Bóg tak mówi" (faktycznie oznacza to rodzaj uzasadnienia "bo tak" - wierzyć można we wszystko, a Bogu przypisać dowolne zalecenia). Część reakcjonistów otwarcie to zresztą przyznaje.

Dlatego z dwojga złego lepsi są Nowi Ateiści w rodzaju Dawkinsa, Hitchensa czy Dennetta. Mimo wszystkich ograniczeń ich światopoglądu, stoją przynajmniej na gruncie jakiejś formy racjonalizmu i liberalizmu, a ze względu na swoje konsekwentnie antyreligijne nastawienie są w jasnej i niepodważalnej opozycji do islamizmu. Poza tym, co istotne z czysto praktycznego punktu widzenia, są na fali wznoszącej. Mogą zatem zrobić coś dobrego dla Okcydentu, na przykład względnie skutecznie przeciwdziałać antyzachodnim trendom na lewicy (multikulturalizm, postmodernizm), w przeciwieństwie do katotradsów, którym zostaje popłakiwanie w internetach. Co chyba jest jedynym realnym powodem, dla którego żaden trads nie strzela jeszcze do niewiernych, biorąc przykład ze swoich mahometańskich idoli.

Żeby nie było nieporozumień: Nowi Ateiści to dno i tona mułu. Ich przekonanie, że religia stanowi dominujące źródło zła na świecie, jest zwyczajnie śmieszne: w ogóle nie da się udzielić jednoznacznej odpowiedzi na pytanie o to, czy społeczne skutki istnienia religii są raczej dobre czy raczej złe. Równie śmieszny ich naiwny melioryzm: żadnego cudownego przeobrażenia natury ludzkiej polegającego na uwolnieniu jej od irracjonalizmów i uprzedzeń nie było i nie będzie. Kiedy dodamy do tego postulaty ograniczenia autonomii rodziny i przymusowej laicyzacji społeczeństwa w państwowych szkołach (państwo musi wkroczyć i darwinizować) - to cała ta ekipa zaczyna się jawić jako niebezpieczna. Nie zmienia to wszelako faktu, że w konfrontacji z islamizmem może odegrać znacznie bardziej pozytywną rolę niż katolicy dowolnego nurtu, a fundamentalizm scjentystyczny jest znacznie bardziej kompatybilny ze współczesną postacią cywilizacji Zachodu od fundamentalizmu religijnego.

Ponadto w żaden sposób nie neguję kulturotwórczej roli Kościoła katolickiego w naszym obszarze cywilizacyjnym. Bez personalizmu nie byłoby konstytutywnej dla liberalizmu idei praw podmiotowych; bez scholastyki i zachowania dla przyszłych pokoleń dziedzictwa greckiego antyku nie byłoby nowożytnego racjonalizmu. Nie buduję również symetrii pomiędzy cywilizacyjnym dorobkiem chrześcijaństwa i islamu: swoją wyższość kulturową nad jego wyznawcami zawdzięczamy między innymi wyższości religii, jaką wyznawali nasi przodkowie.

To wszystko prawda, jednak wnioskowanie na tej podstawie, że bez chrześcijaństwa (czy konkretniej: katolicyzmu) Europa upadnie, jest podobne rozumowaniu, zgodnie z którym należałoby restytuować Akademię Platona i arystotelesowski Perypat, bo w nich tkwią korzenie naszej kultury duchowej.

Związków historycznych bądź wpływów kulturowych nie można traktować jako tożsamości. Cywilizacja, do której należy Krzysztof Bosak, skończyła się z chwilą utraty monoideowego statusu przez rzymski katolicyzm (XVI w.). Na jej gruzach rozwinęła się stopniowo inna cywilizacja - współczesny Zachód. O jego moralnej supremacji rozstrzyga m.in. odejście od instytucji cenzury oraz to, że w świetle dominujących w nim zasad nikt nie może terroryzować innych swoimi przekonaniami tylko dlatego, że nazwie je religijnymi.

[ns]


http://wmeritum.pl/bosak-zidiociali-ateistyczni-nihilisci-sa-wrogami-naszej-cywilizacji/
DSC_00061.jpg
 
D

Deleted member 4683

Guest
Jak śpiewała Brygada Kryzys "Wszystko się zmienia, cały świat - płonie wielki ogień wieje wielki wiatr."
W sumie nie jestem pewien nawet tego czy Okcydent faktycznie upada czy tylko się zmienia. Formy które znaliśmy odchodzą -myślimy, że to upadek a lekceważymy to, że w ich miejsce wchodzę nowe. Odchodzi epoka tradycji, silnych więzi społecznych i potrzeby świętości. Na sztandar trafiają nowe wartości - racjonalizm, równość, bezpieczeństwo, demokracja, konsumpcja, rozrywka.

Skoro Okcydent przechodzi zmianę wartości to miarą jego potęgi jest zdolność do eksportowania tej zmiany na zewnątrz. Innymi słowy - obecną potęgę Okcydentu należy oceniać po tym czy potrafi skutecznie rozmontować oparty na religii i tradycji porządek w innych częściach świata.
Jeśli spojrzymy w ten sposób to można dojść do zaskakujących wniosków. Wygląda bowiem na to, że robi to wytrwale od dłuższego czasu i ze sporymi sukcesami. Zamachy terrorystyczne, pojeby z ISIS, Boko Haram itp. to głośne i wyraźnie widoczne zjawiska dające wrażenie defensywy Okcydentu. Jednak z drugiej strony dzień po dniu, bez wybuchów za to stale i wytrwale na całym świecie działa ogromna machina nowo-okcydentalnej informacji, kultury, podaży i rozrywki. W czasie gdy przeciętny tata arab czyta koran jego dzieci oglądają w internecie amerykański film i marzą o nowym tablecie. Terroryści mogą dokonać jeszcze tysiąca zamachów ale nie zmienią wartości nowo-okcydentu za to on zmieni ich dzieci i wnuki przekształci ich w ateistyczne mięsne kulki. Wiadomo, że zmiana nie nastąpi w ciągu dziesięciu czy nawet dwudziestu lat, ale w dłuższej perspektywie wygra Okcydent - choć myślę, że nie będzie to Okcydent w którym chciałbym żyć.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736
W nawiązaniu do poprzedniego wpisu, znalazłem taki oto tekst.

Niedojrzałość. Choroba naszych czasów , Cataluccio, Francesco M.
Joanna Derkaczew
24.07.2006 18:14

Rewelacyjne eseje o tym, że u podstaw awangard, młodzieżowego zrywu '68, a także ruchów faszystowskich w XX wieku leżała postępująca od kilku pokoleń infantylizacja kultury

Młodość to najlepiej wypromowany produkt XX wieku. Do tego stopnia, że nikt już nie pyta, gdzie kryje się jej wartość i dlaczego tak naprawdę opłaca się o nią zabiegać. Młodość automatycznie przyciąga wszystkie pozytywne skojarzenia, co doskonale wykorzystują spece od reklamy, sprzedawcy i politycy. Po drugiej stronie znalazła się starość - synonim choroby, demencji, zacofania, przed którą infantylnych konsumentów ostrzega się jak przed wilkiem z lasu. Wydaje się, że stara opozycja dobre - złe zmieniła się na młode - stare. Dojrzałość znikła z tego podziału. Nic dziwnego, skoro nie nadaje się do masowej produkcji, nie wywołuje podniecenia ani strachu, kiepsko wypada w sloganach. Jest nieatrakcyjna, trudna, często nieprzyjemna.

Tym większe ryzyko podjął Francesco M. Cataluccio (rocznik 1955), stając w obronie dojrzałości. Mediolański intelektualista znany jest w Polsce przede wszystkim jako wydawca i komentator pism Witolda Gombrowicza, Brunona Schulza, Bronisława Geremka i Gustawa Herlinga-Grudzińskiego.

Wpływ polskich autorów widać w jego książce na tyle silnie, że równie dobrze mogłaby ona nosić tytuł "Spełnione proroctwo Schulza" albo "Świat, przed którym ostrzegał Gombrowicz". Bohaterami tego zbioru krótkich esejów są ikony nowego, wspaniałego świata rozproszone po literaturze i kinowych ekranach.

Jest więc Piotruś Pan Jamesa M. Barriego - demoniczny, okrutny chłopiec ucieleśniający sen o wiecznej młodości. Jest Lolita Władimira Nabokova - będąca raczej projekcją fantazji i lęków niedojrzałego mężczyzny niż konkretną dziewczynką. Pojawiają się buntownicy przeciw dorastaniu - Mały Książę, Oskar z "Blaszanego bębenka" i Holden z "Buszującego w zbożu". Są buntownicy przeciw staremu porządkowi w polityce - pokolenie '68 - i sztuce - dadaiści, futuryści, surrealiści.

Co jakiś czas obok tego barwnego tłumu maszerują roześmiane, prężne oddziały faszystowskich młodzieżówek. Cataluccio zderza te obrazy z niezwykłą sprawnością, pokazując, że wypływają z tego samego źródła.

Zaatakował więc kulturę europejsko-amerykańską w jej najczulszym punkcie - w sferze marzeń, ideałów i obaw. Nie tylko zarzucił jej zdziecinnienie (co nie byłoby szokującym odkryciem), ale też pokazał jego przyczyny i konsekwencje. Szczególnie przyglądając się tym ostatnim, można odnieść wrażenie, że cała historia ubiegłego stulecia powinna być napisana od nowa.

Cataluccio sukces ruchów faszyzujących, triumf totalitaryzmów i Holocaust umocowuje w postępującym od kilku pokoleń pochodzie młodości. Nieukształtowane, rozemocjonowane, łatwe do manipulowania masy były idealnym narzędziem do realizacji najbardziej zbrodniczych idei. W tym pochodzie niebagatelną rolę odegrały jego zdaniem chrześcijaństwo, literatura romantyczna, psychoanaliza i awangardy artystyczne z przełomu stuleci. Chrześcijaństwo, czyli religia Syna, dzieciątka, było według pisarza rewolucją, która nieświadomie przygotowała grunt pod tragedie XX wieku. Autor - za Georgiem Steinerem - zagładę Żydów interpretuje właśnie jako eliminację dojrzałej cząstki cywilizacji Zachodu, a zarazem symboliczne zabójstwo starego boga - archaicznego boga ojca, który wymaga, karze, jest nieosiągalny i nieprzejednany.

Romantyzm pojawia się w eseju wśród zjawisk odpowiedzialnych za propagowanie irracjonalizmu, czułostkowości, naturalnej prostoty serca. Autor wskazuje wreszcie na dwuznaczną pozycję psychoanalizy, która zniszczyła mit pierwotnej niewinności, ale jednocześnie na wiele dziesięcioleci przykuła ludzi, do ich toksycznego, pełnego traum dzieciństwa.

Książka Cataluccia nie ma w sobie nic z banalnego, ahistorycznego mamrotania w stylu "ta dzisiejsza młodzież" czy "za moich czasów". Największą odpowiedzialnością za stan kultury obciąża własne pokolenie baby-boom (roczniki 1946-64), czyli twórców dzisiejszego konsumpcjonizmu, wiecznych Piotrusiów Panów, ciało konserwujących na siłowniach, a ducha w supermarketach dostarczających ciągle nowych podniet i zabawek.

Po tej lekturze przypomina się przerażająca choroba - progeria zmieniająca kilkuletnie dzieci w bezzębnych starców. Cataluccio z niezwykłą sprawnością pokazuje, że to schorzenie ma swoje o wiele groźniejsze przeciwieństwo w sferze psychologii społecznej. Z każdym pokoleniem przybywa więc wiecznych nastolatków, ludzi słabych, nieodpowiedzialnych, przeżywających bez końca drugą, trzecią i czwartą młodość. Nie widać tez szans na powstrzymanie tej epidemii, bo jej lawinowy postęp napędzany jest przez rynek, media i sztukę, dla której inspiracją coraz częściej stają się klocki lego lub pokemony. Trudno zarzucić autorowi manipulację. Nie buduje przecież zamkniętej, totalnej wizji, ale z przykładów i fragmentów daje czytelnikowi materiał do dalszej interpretacji. Dla dojrzałego czytelnika.

Francesco M. Cataluccio

"Niedojrzałość. Choroba naszych czasów",
przeł. Stanisław Kasprzysiak,
Znak, Kraków 2006


Jest też rozmowa w Rzepie z autorem.

Pojechane trochę po bandzie z tymi Żydami i ich Holocaustem, ale w dużej mierze ma rację. Ładnie to się uzupełnia z tezami Theodora Dalrymple, który zresztą gościł już na łamach libnetu.
 
Ostatnia edycja:

Luizy

Well-Known Member
520
2 017
Okej, ale czemu chrześcijaństwo miałoby przynieść taki rzekomy zgubny wpływ dopiero w XX wieku istnienia?
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736
Bo dwadzieścia to ładna, okrągła liczba? Jak sądzę wyjaśnienia numerologiczne Cię nie interesują... ;)

Nie chodzi o to, że chrześcijaństwo samo, w pojedynkę przyniosło taki skutek. Po prostu było dość sentymentalistyczną podstawą (Bóg jest miłością, czyli uczuciem), która wraz z innymi podobnymi do siebie formami sentymentalizmu przelała czarę i syf się w końcu rozlał po społeczeństwach. Ja upatruję głównej cegiełki w stworzeniu i upowszechnieniu państwowej, obowiązkowej edukacji, która najbardziej chyba wpycha człowieka w niedojrzałość i zatrzymuje w rozwoju. Nie pamiętam jakichś buntów młodzieżowych przed tym. Pierwsi przychodzą mi do głowy Wandervogel, ale może coś było wcześniej. "Konflikty pokoleń" IMO zostały wynalezione wraz z nowoczesną szkołą.

Tak czy owak - jeśli wolnościowcy chcą świat i obyczaje przesunąć w swoją stronę, powinni walczyć ze zdziecinnieniem, bo to ono w głównej mierze jest kulturalną podstawą dzisiejszych państw - nomen omen - opiekuńczych. Z angielska to przecież brzmi jeszcze dosadniej: nanny state. A dla kogo są niańki? Dla dzieci. Większość socjalu, redystrybucji i prewencji bierze swą siłę właśnie z sentymentalistycznego dobryzmu i wszechobecnej troski o niesamodzielnych, których tak naprawdę się potem zaczyna produkować, wychowując w takich warunkach, do których oni się adaptują. Odebranie socjalu to ekwiwalent groźby odkręcenia bocznych kółek komuś, kto nie nauczył się jeździć na rowerze bez nich. Ostatecznie jednak nie da się go nauczyć jeździć bez nich, jeśli mu się ich w końcu nie odkręci.

Żeby to cofnąć, trzeba zadziałać w drugą stronę, również głównie przez kulturę. Tworzyć dzieła, które będą pomagały ludziom dojrzewać, które będą afirmowały i podkreślały rolę samodzielności. Albo uporczywie podkreślające braki i szkody wynikłe z jej nieosiągniecia, strasząc. W codziennych drobiazgach również należałoby wrócić do podstaw: do dawnej kindersztuby, mówienia do młodych ludzi per Pani, Pan, skończyć z bezpośredniością, "fajnością" i zacząć dyskryminować duże dzieci.

Innymi słowy, zrobić z tego "problem społeczny", zmienić klimat i przyzwolenie na pewne zachowania i wypromować własne instytucje.
 
Ostatnia edycja:

Rebel

komunizm warstwowy
679
822
Jak śpiewała Brygada Kryzys "Wszystko się zmienia, cały świat - płonie wielki ogień wieje wielki wiatr."
W sumie nie jestem pewien nawet tego czy Okcydent faktycznie upada czy tylko się zmienia. Formy które znaliśmy odchodzą -myślimy, że to upadek a lekceważymy to, że w ich miejsce wchodzę nowe. Odchodzi epoka tradycji, silnych więzi społecznych i potrzeby świętości. Na sztandar trafiają nowe wartości - racjonalizm, równość, bezpieczeństwo, demokracja, konsumpcja, rozrywka.

Skoro Okcydent przechodzi zmianę wartości to miarą jego potęgi jest zdolność do eksportowania tej zmiany na zewnątrz. Innymi słowy - obecną potęgę Okcydentu należy oceniać po tym czy potrafi skutecznie rozmontować oparty na religii i tradycji porządek w innych częściach świata.
Jeśli spojrzymy w ten sposób to można dojść do zaskakujących wniosków. Wygląda bowiem na to, że robi to wytrwale od dłuższego czasu i ze sporymi sukcesami. Zamachy terrorystyczne, pojeby z ISIS, Boko Haram itp. to głośne i wyraźnie widoczne zjawiska dające wrażenie defensywy Okcydentu. Jednak z drugiej strony dzień po dniu, bez wybuchów za to stale i wytrwale na całym świecie działa ogromna machina nowo-okcydentalnej informacji, kultury, podaży i rozrywki. W czasie gdy przeciętny tata arab czyta koran jego dzieci oglądają w internecie amerykański film i marzą o nowym tablecie. Terroryści mogą dokonać jeszcze tysiąca zamachów ale nie zmienią wartości nowo-okcydentu za to on zmieni ich dzieci i wnuki przekształci ich w ateistyczne mięsne kulki. Wiadomo, że zmiana nie nastąpi w ciągu dziesięciu czy nawet dwudziestu lat, ale w dłuższej perspektywie wygra Okcydent - choć myślę, że nie będzie to Okcydent w którym chciałbym żyć.

Gdzie jest niby ten racjonalizm?
To o czym piszesz to nie jest okcydent. To pojebane idee nowej lewicy, którym największym wrogiem był właśnie okcydent. Okcydent opierał się na pewnych wartościach. Największym wrogiem wartości jest tzw. równość. Jeśli ludzie posiadają jakiekolwiek wartości to nie może zapanować równość, bo jeden będzie bliżej tych wartości a ktoś inny będzie dalej. Dlatego marksiści postanowili wybrać inną drogę do równości i tak powstała nowa lewica które wali we wszystko co było ważne dla człowieka w okcydencie. I tak masz "antyrasizm" (biały człowiek stosuje opresje wobec innych i jest zły), ekologizm (biały człowiek niszczy przyrode, a murzyni i indianie żyją z nią w zgodzie), i wiele innych takich posranych idei mających zaszczepić poczucie winy i zlikwidować chęć działania oraz rozwój technologii. Ogólnie jest to pierdolony sabotaż.
Pisał o tym Rothbard i pisała o tym Ayn Rand.
Z kolei takie sprawy jak tablet to kwestia tylko techniki którą arabowie będą mogli sobie przejąć. Nie sądze żeby tablety były symbolem czegokolwiek.
 
OP
OP
D

Denis

Well-Known Member
3 825
8 509
Jedno pytanie. Czy feudalizm i absolutyzm francuski też był wytworem lewicy? Okcydent = wolność, wolny rynek i lewica = niewola i całe zło świata? Chciałbym żyć w takim Okcydencie jak ten w waszych umysłach.

Oczywiście ja znam odpowiedż. Absolutyzm francuski był zaprzeczeniem Okcydentu, bo Okcydent to wolność i zadowoleni ludzie z nadmiarem pieniędzy oraz wspaniałą kulturą osobistą. A absolutyzmy to już jakieś tam libertynizmy i lewica. W skrócie - zgnilizna i kulturowy marksizm.
 
Z

ziomal

Guest
Jest przejściowy pozorny kryzys ale już widać powrót do potrzeb religijnych, więzi rodzinnych i tradycyjnych wartości.
 

Rebel

komunizm warstwowy
679
822
Jedno pytanie. Czy feudalizm i absolutyzm francuski też był wytworem lewicy? Okcydent = wolność, wolny rynek i lewica = niewola i całe zło świata? Chciałbym żyć w takim Okcydencie jak ten w waszych umysłach.

Oczywiście ja znam odpowiedż. Absolutyzm francuski był zaprzeczeniem Okcydentu, bo Okcydent to wolność i zadowoleni ludzie z nadmiarem pieniędzy oraz wspaniałą kulturą osobistą. A absolutyzmy to już jakieś tam libertynizmy i lewica. W skrócie - zgnilizna i kulturowy marksizm.

Oczywiście że Okcydent nie równa się wolność. I feudalizm jest częścią okcydentu i klasyczny liberalizm. Tak samo jak wiele innych idei. Idee te wyznaczały różne, często sprzeczne ze sobą wartości. I o te wartości ludzie nieraz między sobą walczyli. Niektóre były dobre inne złe i głupie.
Marksizm kulturowy to jest rzecz z lat sześdziesiątych dwudziestego wieku. chce rozjebać wszystkie wartości okcydentu (w tym wolnościowe wartości) żeby mogła zapanować ich mityczna równość. To utopia która będzie prowadzić do niesłychanego syfu.

Okcydent jest spoko między innymi w tej kwestii że jednym z jego dzieci jest najlepiej rozwinięta filozofia indywidualnej wolności.
 
OP
OP
D

Denis

Well-Known Member
3 825
8 509
Dałem plusa ze względu na dosyć trzeźwe spojrzenie z twojej strony i zaliczanie feudalizmu oraz leseferyzmu jako części cywilizacji łacińskiej. Przy czym sam marksizm również uważam za część Okcydentu. Oni chcą wszystko zniszczyć i zbudować od nowa, ale nie uciekną od swoich korzeni. Bez Okcydentu nie ma marksizmu, bo marksiści stracą żywiciela swojej idei polegającej na negacji wszystkich rzeczy wytworzonych przez Okcydent.
Sam wpływ marksizmu oceniam raczej negatywnie. Uśpili monoteizm, ale wprowadzili większy kult organów państwowych i tym zastąpili poprzedniego Boga. Plusy równoważą minusy.
 

Rebel

komunizm warstwowy
679
822
Właściwie czym innym jest stary marksizm a czym innym marksizm kulturowy. Kulturowi marksiści nie chcą niczego budować. Chcą zniszczonego okcydentu z ograniczoną populacją bezmózgich zombie, którymi da się łatwo sterować (jak te dzieci ze szwecji w temacie "Podziel się zażenowaniem").

No bo zobacz na działania tych grup. Chcą ludzi bez tradycji (multikulturalizm), nie chcących się bronić (anti-gun movement), mających jakieś brednie za naukę (ekologizm, genderyzm i wszystko inne), nie odżywiających się prawidłowo (wegetarianizm) a tym samym bez odpowiednio pracującego mózgu. Są wragami rodzin (np. feminizm) a nawet rozmnażania (bo przeludnienie, feminizm też - bo opresja). Z tego ostatniego biorą się miliony wjebane w promocje aborcji, antykoncepcji oraz edukacja seksualna dla coraz młodszych dzieci (często w obrzydliwej formie, nie zdziwiłbym się jakby ten syf źle wpływał na ludzi).
Blokują nowe technologie (bo bezpieczeństwo bądź przyroda).
 
OP
OP
D

Denis

Well-Known Member
3 825
8 509
Gadamy z Lancem na SB o przyczynach upadku Okcydentu. Moja teoria. Przyczyną upadku Okcydentu jest brak magii. Ludzie kiedyś posiadali magiczne moce, ale złe siły (będące pod wpływem obcych cywilizacji) im tego zakazały i zniszczyły całą wiedzę na ten temat. Nie możemy obalić władzy - dopóty na nowo nie odkryjemy magii. Ludzie bez magii som bezbronni.
I kolejna teoria. Obecnie Polska i wszyscy ludzie ulegają wpływom trzech cywilizacji: orkowa, elfia, krasnoludzka. W Polsce główne wpływy ma cywilizacja orkowa i krasnoludzka. Wniosek? Polska to kondominium orkowo-krasnoludzkie pod elfickim zarządem powierniczym. Być może kiedyś rozwinę ten temat w formie wykładu.

I jeszcze jedna teoria. George Lucas próbował w Star Warsach obudzić pamięć o magicznych zdolnościach i dał ludziom moc. Nie mógł tego zrobić wprost i w celu uniknięcia cenzury wymyślił niby sci-fi. Inne elfy przejrzały Lucasa i kazały mu nakręcić nową trylogię w celu ośmieszenia całej serii.
 
Do góry Bottom