Upadek Okcydentu

bombardier

Well-Known Member
1 413
7 091
Królowa zrywa z tradycją. Grid girls znikają z Formuły 1!
31.01.2018 16:22

Formuła 1 podjęła decyzję o rezygnacji z tzw. grid girls, hostess towarzyszących kierowcom podczas weekendu wyścigowego. Jeszcze kilka tygodni temu wydawało się to niemożliwe, ale w środę stało się faktem.

Jako powód takiej decyzji podano zmiany zachodzące w społeczeństwie i fakt, że Liberty Media nie chce być kojarzone z wykorzystywaniem kobiet w celach promocyjnych. "Grid girls" znikną nie tylko z F1, ale także z serii towarzyszących - Formuły 2 i GP3 już od sezonu 2018.

- W ciągu ostatniego roku przyjrzeliśmy się wielu obszarom, które potrzebowały poprawek, aby lepiej dopasować się do naszej wizji sportu. Praktyka zatrudniania dziewczyn w padoku była w Formule 1 obecna w ostatnich latach. Jednak uważamy, iż zwyczaj ten nie jest właściwy z wartościami Liberty Media i kłóci się z obecną opinią społeczną - oznajmił szef Liberty Medi, Sean Bratches.

Protesty kierowców i... grid girls
Co ciekawe, dwa tygodnie temu ta sama osoba zarzekała się, że rezygnacja z hostess nie wchodzi w grę. Przeciwko zmianom byli m.in. kierowcy oraz... dziewczyny, które pracowały w F1.

– Byłam grid girl w Formule 1 na torze Silverstone w lecie 2014 roku i towarzyszyłam Kimiemu Raikkonenowi. To było najlepsze doświadczenie w moim życiu. Cały zespół traktuje cię jak kogoś bardzo ważnego, spędzasz z nimi czas, poznajesz kierowców, to coś wspaniałego - przyznała jedna z nich, Chantal George.

Niezadowolenie z planów F1 już wcześniej wyrażali m.in. Sebastian Vettel, Nico Hulkenberg, Max Verstappen oraz legenda królowej motorsportu Nikki Lauda.

Na razie nie wiadomo, kto i czy w ogóle będzie ubarwiał start wyścigu oraz towarzyszył kierowcom w padoku. W kilku rundach "wykorzystano" młodych mężczyzn oraz dzieci, co także było krytykowane.

Nowy sezon Formuły 1 ruszy 25 marca w Australii.

comment_RU8LpsAfRSlEesYrLHImcmJobnsbGxdb.gif
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 793
Multikulturaliści unicestwiają zachodnią cywilizację
Through_Central_Borneo_an_account_of_two_years_travel_in_the_land_of_the_head-hunters_between_the_years_1913_and_1917_1920_14796707623-660x400.jpg

Według multikulturalistów wszystkie kultury są równe. Na zdjęciu - łowcy głów z Borneo. Autorem jest etnolog Carl Lumholtz, który badał ludy centralnego Borneo w l. 1913-1917. (https://commons.wikimedia.org)
16 września 2019
Przez ostatnie dziesięciolecie wielu ludzi na Zachodzie udoskonalało historycznie bezprecedensową narrację, która nie tylko wyrzeka się odziedziczonej kultury, ale zaprzecza jej istnieniu. Poniżej kilka przykładów.

Podczas konferencji prasowej w Strasburgu w 2009 r. ówczesny prezydent USA, Barack Obama rozpoczął od umniejszania wyjątkowości Stanów Zjednoczonych. „Wierzę w amerykańską wyjątkowość tak samo, jak podejrzewam, że Brytyjczycy wierzą w brytyjską wyjątkowość, a Grecy w grecką wyjątkowość”.

Czym jest szwedzka kultura?
W 2010 r. Mona Ingeborg Sahlin, stojąca wówczas na czele socjaldemokratycznej partii Szwecji, powiedziała grupie tureckiej młodzieży z organizacji Euroturk: „Nie potrafię dojść do tego, czym jest szwedzka kultura. Myślę, że z tego powodu wielu Szwedów zazdrości grupom imigranckim. Wy macie kulturę, tożsamość, historię, coś co was jednoczy. A co my mamy? Mamy Noc Świętojańską i takie głupstwa”.

W październiku 2015 r. Ingrid Lomfors, przewodnicząca szwedzkiego rządowego „Forum żywej historii”, powiedziała grupie oficjeli: „Nie ma żadnej rdzennej kultury szwedzkiej”.

W listopadzie 2015 r. nowo zaprzysiężony premier Kanady, Justin Trudeau, udzielił wywiadu dla „New York Timesa”, opublikowanego miesiąc później, w którym powiedział: „W Kanadzie nie ma żadnej podstawowej tożsamości, żadnego głównego nurtu. Są wspólne wartości – otwartość, szacunek, współczucie, gotowość do ciężkiej pracy, wzajemna pomoc, dążenie do równości i sprawiedliwości. Te cechy czynią z nas pierwsze państwo post-narodowe”.

W grudniu 2015 r. były szwedzki premier, Fredrik Reinfeldt, przewodniczący Rady Europejskiej w 2009 r., udzielił wywiadu TV4 przed odejściem ze stanowiska kierowniczego Partii Moderata Samlingspartiet, w którym zapytał retorycznie: „Czy to jest kraj ludzi, którzy żyli tutaj przez trzy lub cztery pokolenia, czy jest to Szwecja, którą tworzą ludzie, którzy przybyli tutaj w połowie życia?… Dla mnie jest oczywiste, że to powinno być to drugie i że będzie to silniejsze i lepsze społeczeństwo, jeśli może być otwarte… Szwedzi jako grupa etniczna są nieciekawi”.

Wyborcze polowanie na mniejszości

To wypowiedzi przywódców Stanów Zjednoczonych, Szwecji i Kanady – krajów z własną literaturą, muzyką, sztuką i kuchnią, jak również własnymi systemami prawnymi i rządowymi. Wspólna dla tych pięciu przywódców jest postmodernistyczna ideologia i polowanie na głosy mniejszości i imigrantów.

Postmodernizm ma dwa kluczowe elementy: kulturowy relatywizm i postkolonializm. Kulturowy relatywizm – rozwinięty przez amerykańską antropolog Ruth Benedict, autorkę światowego bestsellera z 1934 r. Wzory kultury i jej mentora, „ojca amerykańskiej antropologii”, Franza Boasa – twierdzi, że badacz musi odłożyć na stronę własne kulturowe wartości i uprzedzenia i zachować otwarty umysł wobec kultur innych ludów, żeby móc je zrozumieć. W drugiej połowie XX wieku teoretycy antropologii rozciągnęli to na dziedzinę etyki, argumentując, że oceny wyrastające z jednej kultury nie mogą być stosowane do innych – czyniąc tym samym wszystkie kultury równie dobrymi i wartościowymi. Ten pogląd doprowadził American Anthropological Association w 1947 r. do odrzucenia Deklaracji Praw Człowieka, która stała się Powszechną Deklaracją Praw Człowieka ONZ, przygotowaną w 1947 r. przez Komisję Praw Człowieka ONZ.

Postkolonializm utrzymuje, że ludy na całym świecie doskonale i pokojowo współżyły ze sobą aż do czasu, gdy zachodni imperialiści najechali, podzielili, zdobyli, wykorzystywali i uciskali je. W odróżnieniu od postmodernizmu, który uważa zachodnią kulturę za nie lepszą od innych kultur, postkolonializm uważa zachodnią kulturę za gorszą od innych kultur.

Poczucie winy, globalizacja i demografia
Wydaje się, że trzy czynniki leżą u podstaw odrzucenia kultury zachodniej: poczucie winy, globalizacja i demografia. Wiele zachodnich społeczeństw – takie jak Wielka Brytania, Francja, Belgia, Holandia, Hiszpania, Portugalia i Włochy – miało między XVII a XX wiekiem imperia na Południu i na Wschodzie. Dzisiaj jednak te minione podboje są oceniane jako zło wyrządzone przez kraje, które ich dokonywały i są także postrzegane negatywnie przez narody nieimperialne, takie jak Szwecja i Kanada. Niemcy, późne i marginalne mocarstwo imperialne, wydają się nadal być dręczone poczuciem winy za Holocaust. Jak na ironię, przyjmowanie niezliczonych imigrantów do Europy, jak gdyby byli „nowymi uchodźcami żydowskimi” tego stulecia, spowodowało kolejną ucieczkę Żydów.

Poczucie winy nie kończy się na tym. Kraje zachodnie są zamożne i większość ich obywateli ma co najmniej dobry standard życia, podczas gdy olbrzymie populacje w Afryce i w Azji żyją w biedzie. Wielu ludzi Zachodu uważa więc, że konieczne jest odkupienie – w postaci pomocy finansowej dla byłych kolonii i w nieograniczonym napływie imigrantów i uchodźców z tych terenów do krajów zachodnich.

Tymczasem ekonomiczna globalizacja doprowadziła do tego, że kraje zachodnie mają klientów i inwestorów na całym świecie i z szerokiego wachlarza odrębnych kultur, ale uważa się, że zachodni triumfalizm nie służy produktywnym stosunkom biznesowym.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 793
Jeśli chodzi o demografię, w ostatnich dziesięcioleciach mieliśmy zwiększony napływ populacji przy niskiej stopie urodzeń na Zachodzie – w wielu miejscach zaledwie na poziomie zastąpienia odchodzącej generacji. To z kolei powodowało potrzebę importu siły roboczej, by utrzymać, jeśli nie powiększać, produkcję. W rezultacie populacja w każdym zachodnim kraju stała się bardziej zróżnicowana etnicznie, religijnie i kulturowo. W celu przyjmowania imigrantów i ułatwienia ich integracji i solidarności z ich nowymi społeczeństwami kraje zachodnie zachęcały do multikulturowej otwartości, minimalizując szczególne cechy własnych kultur.

To doprowadza nas do wyborów: politycy w demokracjach zachodnich, który starają się o wybór, często bagatelizują własną kulturę, aby zgarnąć głosy imigrantów i mniejszości. Im większe są społeczności imigranckie, tym silniejszy bodziec do przypochlebiania się im. Niektóre rosnące mniejszości, takie jak muzułmanie w Europie, tworzą teraz własne partie, by konkurowały z tradycyjnymi partiami.

Wzbogacenie kultury, czy jej odrzucenie
Ten mariaż postmodernizmu i polityki wyborczej ma straszliwy wpływ na społeczeństwa, które chlubią się otwartością i różnorodnością. Zamiast rozszerzyć zachodnią kulturę przez wzbogacenie jej różnymi etnicznymi i religijnymi grupami w krajach o judeochrześcijańskich podstawach, multikulturaliści w rzeczywistości odrzucają własną, zachodnią kulturę.

Podczas gdy zachęcają do różnorodności rasy, religii i dziedzictwa, zabraniają różnorodności opinii, szczególnie dla tych, którzy nie podporządkowują się postmodernistycznej narracji, która odrzuca Zachód. Nie chcą także przyznać, że Zachód, choć ma wady, niemniej dostarczył więcej wolności i zamożności większej liczbie ludzi niż ktokolwiek kiedykolwiek wcześniej w historii.

Ten wykrzywiony obraz Zachodu jest możliwy tylko, jeśli uparcie odmawia się zobaczenia, kto był prawdziwym kolonizatorem w historii. Jak, ich zdaniem, praktycznie cały Bliski Wschód i Afryka Północna stały się muzułmańskie – dzięki demokratycznemu referendum? Muzułmanie najechali i przekształcili chrześcijańskie Imperium Bizantyjskie, teraz coraz bardziej zislamizowaną Turcję; Grecję; Bliski Wschód, Afrykę Północną i Bałkany; Węgry; północny Cypr i Hiszpanię.

Jeśli zachodnia cywilizacja ma przetrwać to szkalowanie, powinna przypomnieć ludziom o swoich historycznych osiągnięciach: humanizmie i moralności zaczerpniętej z judeochrześcijańskiej tradycji; rewolucje technologiczne; rewolucję rolną i przemysłową w XVIII wieku i cyfrową w XX; polityczną ewolucję do pełnej demokracji; rozdział Kościoła i sądownictwa od państwa; uznanie praw człowieka, a przede wszystkim swoją poważnie zagrożoną dzisiaj wolność słowa.

Na całym świecie wszystkie rozwinięte społeczeństwa pożyczają wiele cech zachodniej kultury; lub pozostają zacofane, jeśli tego nie robią. Wiele z tego, co jest dobre na świecie, istnieje tylko dzięki zachodniej cywilizacji. Zachowanie jej, a nie wyrzucenie lub utrata, jest sprawą o decydującym znaczeniu.

Philip Carl Salzman

Autor jest profesorem antropologii na McGill University w Kanadzie.

Tłumaczenie Małgorzata Koraszewska

Źródło tekstu polskiego: https://pl.gatestoneinstitute.org/14890/multikulturalisci-unicestwiaja-zachodnia
 

T.M.

antyhumanista, anarchista bez flagi
1 412
4 448
Jeśli chodzi o demografię, w ostatnich dziesięcioleciach mieliśmy zwiększony napływ populacji przy niskiej stopie urodzeń na Zachodzie – w wielu miejscach zaledwie na poziomie zastąpienia odchodzącej generacji. To z kolei powodowało potrzebę importu siły roboczej, by utrzymać, jeśli nie powiększać, produkcję. W rezultacie populacja w każdym zachodnim kraju stała się bardziej zróżnicowana etnicznie, religijnie i kulturowo. W celu przyjmowania imigrantów i ułatwienia ich integracji i solidarności z ich nowymi społeczeństwami kraje zachodnie zachęcały do multikulturowej otwartości, minimalizując szczególne cechy własnych kultur.

To doprowadza nas do wyborów: politycy w demokracjach zachodnich, który starają się o wybór, często bagatelizują własną kulturę, aby zgarnąć głosy imigrantów i mniejszości. Im większe są społeczności imigranckie, tym silniejszy bodziec do przypochlebiania się im. Niektóre rosnące mniejszości, takie jak muzułmanie w Europie, tworzą teraz własne partie, by konkurowały z tradycyjnymi partiami.

Wzbogacenie kultury, czy jej odrzucenie
Ten mariaż postmodernizmu i polityki wyborczej ma straszliwy wpływ na społeczeństwa, które chlubią się otwartością i różnorodnością. Zamiast rozszerzyć zachodnią kulturę przez wzbogacenie jej różnymi etnicznymi i religijnymi grupami w krajach o judeochrześcijańskich podstawach, multikulturaliści w rzeczywistości odrzucają własną, zachodnią kulturę.

Podczas gdy zachęcają do różnorodności rasy, religii i dziedzictwa, zabraniają różnorodności opinii, szczególnie dla tych, którzy nie podporządkowują się postmodernistycznej narracji, która odrzuca Zachód. Nie chcą także przyznać, że Zachód, choć ma wady, niemniej dostarczył więcej wolności i zamożności większej liczbie ludzi niż ktokolwiek kiedykolwiek wcześniej w historii.

Ten wykrzywiony obraz Zachodu jest możliwy tylko, jeśli uparcie odmawia się zobaczenia, kto był prawdziwym kolonizatorem w historii. Jak, ich zdaniem, praktycznie cały Bliski Wschód i Afryka Północna stały się muzułmańskie – dzięki demokratycznemu referendum? Muzułmanie najechali i przekształcili chrześcijańskie Imperium Bizantyjskie, teraz coraz bardziej zislamizowaną Turcję; Grecję; Bliski Wschód, Afrykę Północną i Bałkany; Węgry; północny Cypr i Hiszpanię.

Jeśli zachodnia cywilizacja ma przetrwać to szkalowanie, powinna przypomnieć ludziom o swoich historycznych osiągnięciach: humanizmie i moralności zaczerpniętej z judeochrześcijańskiej tradycji; rewolucje technologiczne; rewolucję rolną i przemysłową w XVIII wieku i cyfrową w XX; polityczną ewolucję do pełnej demokracji; rozdział Kościoła i sądownictwa od państwa; uznanie praw człowieka, a przede wszystkim swoją poważnie zagrożoną dzisiaj wolność słowa.

Na całym świecie wszystkie rozwinięte społeczeństwa pożyczają wiele cech zachodniej kultury; lub pozostają zacofane, jeśli tego nie robią. Wiele z tego, co jest dobre na świecie, istnieje tylko dzięki zachodniej cywilizacji. Zachowanie jej, a nie wyrzucenie lub utrata, jest sprawą o decydującym znaczeniu.

Philip Carl Salzman

Autor jest profesorem antropologii na McGill University w Kanadzie.

Tłumaczenie Małgorzata Koraszewska

Źródło tekstu polskiego: https://pl.gatestoneinstitute.org/14890/multikulturalisci-unicestwiaja-zachodnia
Spoko tekst, ale oczywiście musiał pod koniec spropsować pod koniec demokrację jako jakiś najwyższy możliwy stopień rozwoju, wcześniej martwiąc się o wyniki tychże demokratycznych wyborów przy udziale muzułmańskich partii.
 

Finis

Anarcho-individual
439
1 926


Zgadzam się z tym cytatem:
"The Devil really walks among us. This is absolutely sickening and horrific, and the fact that the crowd is actually cheering this person on is even more disturbing."

Widzimy jakiegoś androgynicznego śmiecia ludzkiego, który nie ma poszanowania dla cudzego życia, ani dla swojej własnej osoby.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 793
I tak, i nie.

Starzejecie się, skoro zrobiliście się nieodporni na napady moralnej paniki prowokowane przez pierwszego - lepszego skandalistę - atencjusza.

Najlepiej takim nie dawać swojego poklasku w formie reakcji i zwyczajnie ignorować. Przecież zależy im tylko na zasięgu swoich performensów.
 

T.M.

antyhumanista, anarchista bez flagi
1 412
4 448
A to nie jest performance pro-life? Oni sięgają po podobne środki wyrazu...
 

Finis

Anarcho-individual
439
1 926
Niemiecki mam talent. Kobieta biega po scenie z namalowanym na dupie psem i szczeka, a na końcu "Pies" zjada kiełbasę. Oczywiście wśród żuri tylko murzyna to rusza, biali są zachwyceni.


Murzyn w dodatku uderzył się w nogę i to było najśmieszniejsze :) Mnie najbardziej rozwaliła reakcja tej paniusi z jurry, która poganiała swojego białego kolegę oto, żeby nacisnął guzik na "TAK".

P.S.
Z drugiej zaś strony, ta performerka ma fajne białe dupsko w gruszkę w dodatku takie naturalne :D
 
Do góry Bottom