Szwecja - forpocztą liberalizmu w Europie

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 794
Fale przemocy uderzają w Szwecję. Media odwracają wzrok
5 listopada 2019
Piotr Ślusarczyk

Eksplozje bombowe i strzelaniny gangów zagrażają nie tylko bezpieczeństwu Szwedów, lecz także integralności państwa. Mimo bezprecedensowej fali przemocy, szwedzkie media udają, że jest bezpiecznie.

Trzy eksplozje jednej nocy
Narastająca przemoc w Szwecji zagraża państwu – alarmuje brytyjski „Spectator”. W nocy z 16 na 17 października w Sztokholmie i okolicach wybuchły trzy bomby. Rozbite okna, gruz i przestraszeni ludzie – to jedyny bilans strat.

Do pierwszej eksplozji doszło w dzielnicy Vaxholm, druga została zdetonowana w centrum miasta na wyspie Södermalm, określanej jako „dzielnica hipsterów”, trzecia bomba wybuchła nieopodal cerkwi Syryjskiego Kościoła Prawosławnego. W przeciągu dwóch lat syryjscy wyznawcy prawosławia doświadczali zamachów bombowych trzykrotnie.

Mimo tego, że przemoc wyraźnie w Szwecji narasta, media głównego nurtu o zasięgu ogólnokrajowym wolą ją przemilczeć. W wieczornym programie informacyjnym szwedzkiego nadawcy publicznego SVT nie pojawiła się nawet wzmianka o trzech eksplozjach. Zamiast tego widzowie mogli obejrzeć materiał o tym, że na Instagramie cenzuruje się „duże kobiece ciała”. O wybuchach informowała jedynie prasa lokalna.

Przemoc „nową codziennością”
Problem zamachów bombowych w Szwecji staje się „nową codziennością”. Między styczniem a czerwcem tego roku zgłoszono ponad 100 eksplozji (w 2018 – 70). W sumie w 2018 roku było ponad 160 ataków z użyciem materiałów wybuchowych. Z policyjnych statystyk wynika, że przestępstwa z użyciem materiałów wybuchowych występują od niedawna.

„Wizerunek Szwecji się pogarsza, a tych, którzy ostrzegają przed zagrożeniem coraz trudniej wypchnąć z debaty publicznej i napiętnować jako straszących imigrantami”

Prof. Wilhelm Agrell z uniwersytetu w Lund, specjalizujący się w kwestiach bezpieczeństwa, uznał, że sytuacja stała się tragiczna i zagraża integralności szwedzkiego państwa. „Monopol na użycie przemocy, który jest domeną suwerennego państwa, już nie istnieje. Skutki zbrojnej przemocy kryminalnej upodabniają się do terroryzmu” – napisał niedawno uczony.

Rekord w skali brutalnej przestępczości
Specjaliści ze Szwedzkiego Uniwersytetu Obrony w nowym raporcie ostrzegają, że struktury klanowe, rozpowszechnione w imigranckich dzielnicach, narażają szwedzki wymiar sprawiedliwości na „poważny stres”. W równoległym społeczeństwie państwo szwedzkie jest słabe. Świadkowie przestępstw są zastraszani, zaś przestępcy zmuszają zwykłych obywateli do podporządkowania się rządom dominującego w okolicy klanu. Gangi do zaznaczenia swojej siły używają nie tylko materiałów wybuchowych, ale także zabijają tych, którzy im zagrażają. W 2018 roku w Szwecji 45 osób zostało zabitych w strzelaninach. Dla porównania w Norwegii dochodzi rocznie do trzech tego typu przestępstw.

Według gazety „Dagens Nyheter” dziewięciu na dziesięciu sprawców strzelanin gangów w Szwecji to imigranci pierwszego lub drugiego pokolenia. Kraj ten ewoluował z najniższych wskaźników brutalnej przestępczości w Europie Zachodniej do jednego z najwyższych. Jeśli zaś chodzi o zamachy bombowe, żaden inny rozwinięty kraj świata, nie będący w stanie wojny, nie doświadcza tego rodzaju przestępczości w podobnej skali.

Kiedy pojawił się problem, służby go bagatelizowały. Twierdzono, że to wojny gangów, którym można zapobiec. Dziś wiadomo, że problem narasta. Największy jak dotąd wybuch miał miejsce w uniwersyteckim mieście Linköping. Eksplozja uszkodziła dwa budynki mieszkalne, niszcząc 250 mieszkań. Rzecznik policji nazwał „cudem” fakt, że nikt nie został poważnie ranny.

Telewizja publiczna ukrywa wizerunek podejrzanego
Inni nie mieli tyle szczęścia. We wrześniu w Lund ofiarą zamachu bombowego padła studentka, która doznała poważnych obrażeń twarzy. Bomba wybuchła, kiedy kobieta wracała do domu po nocy. Kilka tygodni wcześniej młoda kobieta została zamordowana w ataku, który zdaniem policji był wymierzony w jej chłopaka. Do zdarzenia doszło w bogatej dzielnicy Malmö. 25 sierpnia 2019 r. Karolin Hakim niosła na rękach swoje dwumiesięczne dziecko, kiedy ją zastrzelono. Szwedzki nadawca publiczny odmówił opublikowania materiału policyjnego, przedstawiającego głównego podejrzanego na miejscu zbrodni. Decyzję swoją motywował „kwestiami etycznymi” oraz tym, że publikacja wizerunku podejrzanego może wyrządzić mu szkodę. Göran Eklund, redaktor SVT, uznał, że w tej sprawie nie może powoływać się na „ważny interes publiczny”.

Szumne zapowiedzi i braki kadrowe policji
Zabójstwo młodej matki wstrząsnęło Szwecją. Minister sprawiedliwości Morgan Johansson oświadczył na Twitterze, że państwo będzie ścigać zabójcę Karolin Hakim „do samego końca świata”. Jednak policja miesiąc po zabójstwie nie była w stanie przesłuchać wszystkich świadków. Nie wystarczyło jej zasobów, żeby dotrzeć do wszystkich, którzy mogli coś wiedzieć o okolicznościach zbrodni.

Zaledwie kilka dni po zamordowaniu Karolin Hakim kolejna młoda kobieta padła ofiarą wojen gangów. Osiemnastoletnia Nadella Jack zginęła, gdy ktoś wystrzelił z broni automatycznej. Prawdopodobnie celem był jej mąż, postać znana w sztokholmskim świecie przestępczym. Niespełna tydzień po morderstwie współpracownicy męża Nadelli Jack zostali zwabieni na przedmieścia Sztokholmu; obiecano im informacje o zabójcy. Padły strzały. Ucierpieli przypadkowi ludzie: kierowca taksówki i mieszkaniec pobliskiego budynku, zaś jedna z ofiar, studentka uniwersytetu, straciła wzrok, gdy trafiła ją kula.

Nieudana amnestia
Rząd szwedzki, tworzony przez Socjaldemokratów i Zielonych przy wsparciu partii lewicowych, liberalnych i centrowych, przedstawił latem tego roku nową strategię ograniczenia przemocy ze strony gangów. Znalazły się w niej środki represyjne, takie jak przepisy zezwalające na podsłuchiwanie, prostsze procedury uzyskiwania nakazów rewizji i łatwiejszy nadzór z wykorzystaniem telewizji przemysłowej. Pod koniec ubiegłego roku władze wprowadziły „amnestię na materiały wybuchowe”, która oznaczała, że osoby będące w posiadaniu tych materiałów mogą je przekazać policji i nie zostaną postawione w stan oskarżenia. Szwedzkie posterunki policji zostały oplakatowane apelami, by obywatele przynosili materiały wybuchowe jedynie na wyznaczone komisariaty.

Dania dba o granice, Szwecja dba o PR
Po dwóch niedawnych zamachach bombowych w Kopenhadze, których sprawcami byli gangsterzy, działający na południu Szwecji, rząd duński podjął decyzję o wprowadzeniu kontroli na granicy. Dwóch szwedzkich obywateli jest przetrzymywanych w areszcie w związku z zamachem bombowym przed siedzibą duńskiego urzędu skarbowego.

Przemoc gangów jest ściśle związana z kwestią imigracji i nieudaną integracją, więc ci, którzy zwracali uwagę na ten problem, często byli piętnowani jako przewrażliwieni histerycy. Kilka lat temu wpływowy szwedzki dziennik, liberalny „Dagens Nyheter”, wymyślił wyrażenie „odmawiający bezpieczeństwa”, które miało budzić skojarzenia z tymi, którzy nie uznają prawdziwości zmian klimatycznych. Iluzję Szwecji jako kraju bezpiecznego podtrzymać miała opłacona przez rząd kampania PR.

Jednak każdy atak bombowy sprawia, że wizerunek Szwecji się pogarsza, a tych, którzy ostrzegają przed zagrożeniem coraz trudniej wypchnąć z debaty publicznej i napiętnować jako straszących imigrantami.

Źródła: https://www.spectator.co.uk; https://www.svt.se; https://www.thelocal.se; https://www.christianheadlines.com
 

pawel-l

Ⓐ hultaj
1 915
7 932
Joanna Teglund na Twitterze:

Szwedzi płacą ogromne podatki, ale zawsze słyszeli, że jak będą potrzebować pomocy, to dostaną. Cały system opierał się na uczciwości Szwedów, którzy są przesiąknięci moralnością protestancką i wiedzą, że należy ciężko pracować i nie nadużywać systemu.

Szwedom wydaje się, że jak migranci przyjadą, to po przekroczeniu granicy staną się jak oni. Niestety, Polacy też wierzą w bajki o asymilujących się Ukraińcach, co nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. Więc jak migranci zostali wpuszczeni i zobaczyli, że dają, to zaczęli brać.

Już w 1989 zaczęłam ostrzegać o konsekwencjach. Ale dopiero teraz, gdy pieniądze już dawno się skończyły, zaczęli rozumieć swoją głupotę i liczyć te miliardy, na które zostali oszukani. A kiedy kilka lat temu zaczęli rozumieć, że trzeba oszczędzać, to nie zaczęli od oszukujących.

Nie zaczęli od oszukujących, bo oszukujący sa bezczelni. Biorą prawnika, specjalistę od oszukiwania, więc urzędnik nie podskoczy, tylko wyżywa się na słabszych, czyli tych, którzy naprawdę potrzebują - chorych, starszych, niepełnosprawnych. W Polsce jest tak samo.

W media Szwecji od lat opisują tragiczne historie ludzi, którym nie przyznano, czy też zabrano świadczenia socjalne, które im się należały. Okrucieństwo urzędników/funkcjonariuszy systemu nie ma granic, czego wynikiem jest wiele samobójstw, czy też śmierci z braku pomocy.

Szwedzi z powodu horrendalnych podatków nie mają oszczędności. Nie mają też więzi międzyludzkich - państwo jest ich ojcem i matką. Więc jeśli zachorują, stają się całkowicie zależni od systemu. To ciemna strona państwa opiekuńczego.

Jeśli Kasa Chorych odmówi chorobowego, a robi to nagminnie, np. twierdząc, że osoba umierająca na raka jest zdolna do pracy, to teoretycznie taka osoba może poprosić o socjal, ale tam powiedzą, że jeśli Kasa Chorych twierdzi, że jesteś zdolny do pracy, to idź do pracy.

Takie osoby często lądują na ulicy, bo nie mają pieniędzy, by opłacić mieszkanie i wkrótce umierają. Tragiczne są przypadki, kiedy mąż/żona popełnia samobójstwo, mimo że partner mógłby ją/jego utrzymać, ale moralność protestancka sprawia, że “nie chcą być ciężarem”.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 794
Hege Storhaug: Szwecja straciła kontrolę
17 listopada 2019|
To, co się dzieje w Szwecji, jest niemal nie do pojęcia. Przedtem eksperci przyjeżdżali do tego kraju, żeby się czegoś nauczyć w sensie pozytywnym. Teraz przyjeżdżają, żeby studiować eksplozje, piekło przemocy i nieudaną intergrację. Rząd utracił bowiem kontrolę nad własnym krajem. Ale czyja to wina?

Samochody płoną, rodziny z dziećmi budzone są przez eksplozje tuż za oknem, a w centrach miast służby saperskie próbują chronić ludność przed bombami. To chleb powszedni w Szwecji anno 2019. Nie ma prawdopodobnie kraju na świecie, który doświadczałby tak wielu eksplozji bombowych w stosunku do liczby ludności. Chcąc znaleźć taki kraj musielibyśmy ewentualnie udać się w te rejony świata, gdzie otwarcie toczą się konflikty zbrojne, pisze poseł partii Moderaterna, Arin Karapet na łamach gazety „Expressen”. „Premier Stefan Löfven utracił kontrolę nad Szwecją”, stwierdza Karapet.

Malmö na własną prośbę otrzymuje teraz wsparcie policyjne z innych rejonów kraju. Dania próbuje się chronić wprowadzając kontrole graniczne. „Obserwujemy rozwój sytuacji w Szwecji i nie chcemy, żeby taki stan rzeczy rozprzestrzenił się na Danię” – powiedział niedawno duński minister sprawiedliwości. Innymi słowy sytuacja jest bardzo poważna.

„To wy, wszyscy członkowie parlamentu szwedzkiego, zgodnie otworzyliście granice Szwecji sprawiając, że coraz bardziej przypomina Bliski Wschód”
„Te problemy, które nie powstały przecież z dnia na dzień, są konsekwencją bezmyślnej polityki imigracyjnej, naiwnej polityki integracyjnej i nieadekwatnych poczynań wymiaru sprawiedliwości” – pisze dalej poseł Karapet, dodając, że sytuacja tak dalece wymknęła się spod kontroli, że teraz dzieci giną z rąk innych dzieci. Izolacja od społeczeństwa i uzależnienie od pomocy społecznej zostały odziedziczone przez kolejne pokolenie. Szkoły dostają wprawdzie środki na wsparcie nowoprzybyłych imigrantów, ale niewiele to daje: „Niepowodzenia szkół sprawiają, że młodzież jest wychowywana przez ulicę i trafia prosto w objęcia gangów przestępczych i handlarzy narkotykami. Coraz więcej dzieci jest zabijanych z broni palnej przez inne dzieci” – stwierdza poseł.

W dodatku policji brakuje zasobów na zwalczanie przestępczości zorganizowanej. Przestępcom, którzy i tak dostają niskie wyroki, karę często wspaniałomyślnie się łagodzi, „a powinno przecież być odwrotnie”. Przedtem eksperci przyjeżdżali do Szwecji, żeby studiować szwedzki model państwa opiekuńczego, teraz przyjeżdżają, żeby studiować eksplozje i nieudaną integrację.

Według Karapeta do rozwiązania sytuacji wydatnie przyczyniłoby się zrezygnowanie przez Szwecję z ambicji bycia „humanitarnym supermocarstwem” i ze zbyt łagodnego, naiwnego podejścia do imigrantów. Polityk postuluje zaostrzenie polityki imigracyjnej i stawianie przybyszom większych wymagań w zakresie integracji. Członkowie gangów powinni być skazywani na podwójny wymiar kary. Należy uszczelnić granice państwowe żeby uporać się z przemytem broni, narkotyków i materiałów wybuchowych. Według posła kurs obrany przez socjaldemokratycznego premiera Löfvena zaprowadził kraj w ślepy zaułek, a rząd utracił kontrolę nad bezpieczeństwem obywateli.

Słowa jak najbardziej słuszne. Chciałabym jednak przypomnieć panu Karapetowi, że to poprzedni lider jego partii i były premier, Fredrik Reinfeldt, stwierdził w jednym z wywiadów, że granice to tylko ludzki wymysł, a Szwecja nie należy do Szwedów mieszkających w tym kraju od wielu pokoleń, tylko tworzona jest przez ludzi dopiero co tam przybyłych. Innymi słowy Szwecja nie jest własnością Szwedów.
Winę za szwedzką katastrofę ponosi całe spektrum partii politycznych w Szwecji. Niech pan w końcu też to zrozumie, panie Karapet. A potem przeprosi i zabierze się za sprzątanie tego bałaganu. To zbyt łatwe, wręcz niemoralne, obwiniać teraz o istniejący stan rzeczy inną partię polityczną, skoro to wy, wszyscy członkowie parlamentu szwedzkiego, zgodnie otworzyliście granice Szwecji sprawiając, że coraz bardziej przypomina Bliski Wschód.

Oprac. KM, na podst. www.rights.no

Hege Storhaug – norweska dziennikarka, pisarka i aktywistka praw człowieka. Autorka książki „Islam. 11 plaga” (Stapis 2017)
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 794
Całe to tolerancjololo ryje beret do tego stopnia, że ludzie tracą swoją naturalną wrażliwość.
Dla mnie ten obraz jest, mówiąc językiem anglosaskiego profana, creepy as fuck.

Nie wiem, kto normalny chciałby coś takiego wieszać sobie w domu, a tym bardziej w świątyni.
Zachód teraz chyba celebruje swój kompletny obłęd moralny, bo innego wytłumaczenia dla takich odjazdów chyba nie ma.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 794
19 stycznia 2020
Grzegorz Lindenberg
Po spotkaniu z dziećmi w bibliotece w imigranckiej dzielnicy Sztokholmu, Olga Tokarczuk powiedziała: „Było cudownie, bardzo się wzruszyłam. I naprawdę, patrząc na te dzieci – kolorowe, w różnych ubraniach, witające mnie w różnych swoich językach – pomyślałam, jakie to bogactwo sobie Szwecja przygarnęła wraz z imigrantami. Jaki to jest potencjał różnych sposobów myślenia, wrażliwości, puli genetycznej”.
Ale Szwecja nie przygarnęła bogactwa, Szwecja przygarnęła imigrantów i ponosi tego ogromne finansowe i społeczne koszty.
Kiedy spotykasz się ze szczęśliwymi, kolorowo ubranymi dziećmi, które przybyły z biednych, niebezpiecznych i fanatycznych religijnie krajów, ich radość i różnorodność jest wzruszająca i optymistyczna. Myślisz: „Jak to cudownie, że te dzieciaki się tu znalazły, jak dobrze, że daliśmy im taką szansę”. Ale niestety, obecność barwnych, radosnych dzieci nie jest dla Szwecji błogosławieństwem.
Olga Tokarczuk, która jako autorka wykonała gigantyczną pracę researcherską pisząc „Księgi Jakubowe”, tutaj wypowiadała się, wiedząc o Szwecji i imigrantach bardzo niewiele. Pisarka, z wykształcenia psycholożka, zapomniała, że nasze wyobrażenia o świecie niekoniecznie są zgodne z tym, jaki świat rzeczywiście jest.
Ten potencjał „sposobów myślenia i wrażliwości” na pewno nie przełożył się na większe osiągnięcia Szwecji mierzone nagrodami Nobla, lecz przeciwnie. W ciągu ostatnich 30 lat, gdy przyjechała do Szwecji ogromna większość imigrantów i uchodźców, nagrody Nobla w nauce, medycynie i ekonomii dostało dwóch Szwedów, a w poprzednich 30 latach, gdy imigrantów było dużo mniej – dziewięciu. Literackiego Nobla dostał w tym czasie jeden pisarz, w poprzednim okresie – troje. Wśród tych trzech była rzeczywiście jedna imigrantka, Żydówka z Niemiec, która uciekła w 1940 roku, ale chyba nie o żydowskich imigrantach mówiła Olga Tokarczuk – akurat co do wzbogacenia przez nich gospodarki i kultury Szwecji nie ma żadnych wątpliwości.
Zacznijmy od uczniów, których Olga Tokarczuk spotkała w szwedzkiej bibliotece.
Dzieci
Dzieci, które przyszły do biblioteki w Rinkeby na spotkanie z noblistką, ślicznie wyglądają, ale przynajmniej jedna trzecia, a być może połowa dzieci imigrantów nie będzie w stanie przeczytać ani jej książek ani żadnych innych.
W ostatnim teście PISA Szwecja wypadła powyżej średniej OECD w umiejętności czytania. Nie najgorzej, ale i tak okazało się, że 18% szwedzkich piętnastolatków jest na najniższym z siedmiu poziomów (są w stanie przeczytać zaledwie najprostsze zdania). Tyle, że wyniki PISA nie uwzględniają wszystkich uczniów. Nie uwzględniają tego, że jeden na siedmiu uczniów (13.5%) nie był w stanie ukończyć testu i nie został sklasyfikowany, ani tego, że też co siódmy uczeń (14.3%) w ogóle do testu nie przystępował (obie grupy znacznie większe niż średnia w badanych krajach OECD).
Jak szacuje profesor Magnus Henrekson, gdyby połowę osób, które nie skończyły testu i wszystkie osoby, które go nie wypełniały, uznać za będące na najniższym poziomie, to znaczy, że osób ledwie dukających wśród szwedzkich 15-latków jest aż 38%.
„Możemy przypuszczać [na podstawie badań], że nie umie czytać albo ledwie czyta przynajmniej połowa dzieci imigrantów. W co oni wzbogacą Szwecję?”
W dodatku stwierdzono, że różnica w umiejętności czytania między imigrantami a rodowitymi Szwedami była w badaniach PISA jedną z największych we wszystkich krajach (ten wynik bierze już pod uwagę różnice statusu społeczno-ekonomicznego, zatem różnice w czytaniu dzieci imigrantów i dzieci Szwedów nie wynikają z biedy tych pierwszych). Skoro zatem średnia nieumiejętności czytania dla wszystkich nastolatków to 38%, a imigranci mają dużo gorsze wyniki niż Szwedzi, to możemy przypuszczać, że nie umie czytać albo ledwie czyta przynajmniej połowa dzieci-imigrantów. W co oni wzbogacą Szwecję?
Teraz przejdźmy do obrazu ogólnego.
Imigranci i uchodźcy
Wątpliwości co do sensowności imigracji ma dziś nawet Ulf Kristersson, przywódca Partii Umiarkowanej (Moderaterna), głównej partii opozycyjnej, której dawni liderzy współtworzyli politykę imigracyjną kraju, a którego poprzednik jeszcze w 2014 roku wzywał do „otwarcia serc dla uchodźców”.
Trzy tygodnie przed spotkaniem noblistki z imigranckimi dziećmi, Kristersson napisał na Facebooku: „Oczywiste jest, że przestępstwa gangów, strzelaniny i egzekucje są silnie powiązane z nadmierną imigracją i zbyt słabą integracją. Wielu ponosi odpowiedzialność za lata nieprzemyślanej polityki i niezdolność do dostrzegania problemów, również moja Partia Umiarkowana. Problemy związane z wielką imigracją i słabą integracją – a także długoterminowe ryzyko głębokiego wykluczenia, silnych napięć społecznych i poważnej przestępczości – były wskazywane przez wiele osób w konstruktywny sposób. Konsekwencje były więc przewidywalne. A za współdziałanie mojej partii w oczernianiu i uciszaniu tych, którzy chcieli i odważali się mówić o problemach, osobiście i w imieniu mojej partii bezwarunkowo przepraszam”.
Do lat 70. do Szwecji przyjeżdżali głównie robotnicy tymczasowi z innych krajów skandynawskich i trochę uchodźców politycznych z krajów komunistycznych (Węgry 1956, Czechosłowacja 1968, Polska 1968) i Chile. Ta imigracja podnosiła dochód narodowy Szwecji i miała rozmaite osiągnięcia (żeby wymienić jedno z najważniejszych szwedzkich wydawnictw, założonego przez Adama Bromberga, który wyjechał z Polski po 68′). Ale od trzydziestu lat Szwecja przyjmuje głównie osoby uznawane za uchodźców bądź ich rodziny, a nie imigrantów przybywających do pracy.
Na początku lat 70. w Szwecji było 540 tys. tzw. osób pochodzenia zagranicznego (urodzonych za granicą albo mających oboje rodziców urodzonych za granicą), w tym jedna trzecia to byli Finowie. Dzisiaj takich osób jest 2,5 miliona (24%); do tego dochodzi 760 tysięcy osób, których jedno z rodziców urodziło się za granicą (7%). Osób, których oboje rodzice byli urodzeni w Szwecji jest 69% – a jeszcze w latach siedemdziesiątych było ich 95%.
W ciągu dwóch pokoleń Szwecja przeszła od społeczeństwa niemal jednolitego etnicznie i kulturowo do społeczeństwa, w którym imigranci i ich potomkowie to jedna trzecia mieszkańców. W tym tempie przyrostu „osób pochodzenia zagranicznego” Szwedzi staną się mniejszością w swoim kraju w ciągu 20-30 lat.
Zmienił się też skład etniczny i kulturowy imigrantów. Dzisiaj nie dominują już imigranci z Finlandii – wśród owych dwóch i pół miliona osób pochodzenia zagranicznego aż 1,6 mln (63%) to osoby z Afryki, Azji Wschodniej i Środkowej oraz dawnej Jugosławii i Albanii. Te zmiany spowodowały, że dzisiaj to nie imigranci wspomagają budżet państwa, lecz przeciwnie, państwo szwedzkie wydaje ogromne pieniądze na uchodźców.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 794
Kto kogo wzbogaca
Państwo szwedzkie nie publikuje informacji o tym, ile kosztuje utrzymanie imigrantów. Pięć lat temu oszacował je bardzo precyzyjnie ekonomista Joakim Ruist, na podstawie danych z 2007. Ruist zajmował się tylko grupą uchodźców, którzy dostali prawo pobytu w Szwecji ze względów politycznych czy humanitarnych, nie imigrantami ekonomicznymi; wziął pod uwagę zarówno podatki płacone przez uchodźców jak i rozmaite koszty, w tym ochrony zdrowia, edukacji i utrzymania porządku publicznego, związane z ich obecnością w Szwecji.
Wśród imigrantów, szacowanych na ok. 1,4 mln w 2007 roku, uchodźców było około 470 tys. osób i kosztowały one około 1% szwedzkiego GDP. Dla roku 2014, gdy ich liczba wzrosła, Ruist szacował proporcjonalne zwiększenie tego kosztu do 1,35% dochodu narodowego. Dzisiaj, po dalszym wzroście liczby przybyszów, koszt ten można szacować na co najmniej 1,7% szwedzkiego GDP. To około 9,3 mld dolarów rocznie. Tyle wynosi bogactwo, które Szwecja ofiarowuje uchodźcom.
Za te pieniądze Szwecja sama mogłaby utrzymywać wszystkich uchodźców na świecie, bo tyle wynosi roczny budżetu agencji pomocy uchodźcom UNHCR, pomagającej kilkudziesięciu milionom osób na całym świecie.
Dlaczego uchodźcy tyle Szwecję kosztują? Przede wszystkim dlatego, że znacznie mniejszy odsetek spośród nich pracuje, a jeśli pracują, to słabo zarabiają i płacą niskie podatki. Różnice w aktywności zawodowej Szwedów i imigrantów są ogromne. Wśród Szwedów w wieku 25-64 lat pracuje 80% osób; wśród osób pochodzących spoza Unii pracuje 54%.
A jak widać na poniższym wykresie, Szwecja rozwija się wolniej, mimo napływu imigrantów, a nie szybciej. Nie widać, żeby imigranci wzbogacili ją w wiedzę czy przedsiębiorczość.
2-2.jpg
Przestępczość
Największym kosztem, jaki ponosi Szwecja przyjmując uchodźców, nie są koszty finansowe, ale rosnąca przestępczość. Dotyczy to zarówno kobiet (gwałty) jak i mężczyzn (napaści, pobicia).
„Szwedzka policja nie zapisuje i nie udostępnia danych o pochodzeniu etnicznym podejrzanych ani skazanych przestępców, ale szefowa wywiadu Linda H. Straff mówi, że wielu z nich ma podobny profil. ‚Urodzili się w Szwecji i pochodzą ze słabych grup społeczno-ekonomicznych, słabych stref społeczno-ekonomicznych i wielu jest przypuszczalnie imigrantami w drugim albo trzecim pokoleniu'” – czytamy w artykule BBC.
To nie całkiem prawda – dane o pochodzeniu podejrzanych są gromadzone, ale od roku 2005 nie są udostępniane publicznie. Krajowa Rada Zapobiegania Przestępczości (Brå) opublikowała dwa raporty o przestępczości imigrantów i osób urodzonych w Szwecji, w 1996 i 2005 roku. Według pierwszego raportu, przestępczość wśród osób urodzonych za granicą była dwukrotnie wyższa niż wśród osób, których oboje rodzice urodzeni byli w Szwecji. Według drugiego badania była 2,5 raza wyższa. Różnica w stosunku do Szwedów zmniejszała się do dwukrotności dla osób urodzonych w Szwecji, których oboje rodzice byli imigrantami i do 1,4 wśród tych, których jedno z rodziców było imigrantem.
A potem władze uznały, że wyniki kolejnych badań są w zasadzie takie same, zaś w drugim pokoleniu przestępczość spada, więc nie ma sensu robić kolejnych raportów; to stanowisko nadal obowiązuje.
Spróbujmy zatem policzyć, ile przestępstw popełniają obecnie imigranci, korzystając z ich aktualnej liczby. Bierzemy pod uwagę tylko osoby w wieku 15-51, tak jak w raporcie z roku 2005. Przyjmujemy, że współczynniki częstości popełniania przestępstw przez imigrantów i Szwedów są też takie same, jak były w tym raporcie (czyli 2,5 raza itd.).
Liczba wszystkich przestępstw w Szwecji w roku 2018 wyniosła około 1,5 mln. Przeliczmy tę ogólną liczbę według liczebności odpowiednich grup w wieku 15-51: urodzenia za granicą – 1175 tys; urodzeni w Szwecji z obojga rodziców imigrantów – 292 tys; urodzeni w Szwecji z jednym rodzicem imigrantem – 366 tys. i mający oboje rodziców urodzonych w Szwecji – 2967 tys. Użyjmy cytowanych wyżej współczynników częstości popełniania przestępstw.
Dla roku 2018 otrzymujemy takie dane: osoby urodzone za granicą popełniły 42% przestępstw, urodzone w Szwecji z rodziców imigrantów ponad 8%, a urodzone w Szwecji z jednym rodzicem imigrantem 7%.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 794
Inaczej mówiąc, połowę, czyli 750 tysięcy przestępstw w Szwecji popełnili imigranci i dzieci par imigrantów, stanowiący 30% ludności (bierzemy pod uwagę tylko osoby w wieku 15-51 lat, dlatego odsetek osób pochodzenia zagranicznego jest wyższy, niż poprzednio podany dla ogółu ludności). Osoby, których oboje rodzice urodzili się w Szwecji, których jest prawie dwie trzecie, popełniły zaledwie 42% przestępstw. Jeszcze inaczej: wśród Szwedów jedno przestępstwo przypada statystycznie na 5 osób, wśród imigrantów jedno na dwie.
Przestępcy na ogół są w Szwecji bezkarni: za półtora miliona przestępstw skazano w 2017 roku 80 tys. osób.
W przypadkach niektórych przestępstw udaje się zgromadzić dokładniejsze dane.
Zabójstwa. Gazeta „Dagens Nyheter” przeprowadziła w 2017 roku dziennikarskie śledztwo i okazało się, że na 100 podejrzanych o morderstwo albo usiłowanie morderstwa z użyciem broni palnej aż 90 to osoby, które miały przynajmniej jedno z rodziców urodzonych za granicą.
Gwałty. „Były szwedzki policjant, który urodził się w Afganistanie mówi, że niektórzy młodzi Afgańczycy, którzy przybyli do Szwecji w ostatnich latach, mają bardzo odmienne od Szwedów pojęcie równości seksualnej” – podaje BBC. Spośród 843 osób skazanych w latach 2013-2017 za gwałt i usiłowanie gwałtu, aż 58% urodziło się za granicą (ile urodziło się w Szwecji z rodziców imigrantów nie wiadomo). W sytuacji, gdy ofiara nie znała gwałciciela, prawie wszyscy sprawcy (80%) byli pochodzenia zagranicznego.
W ciągu tych 5 lat zgłoszono w Szwecji ponad 33 tys. gwałtów i prób gwałtów, a przyjmując, że w 58% sprawcami byli imigranci, to znaczy, że zgwałcili oni albo próbowali zgwałcić 19 tys. kobiet – prawie 4 tysiące rocznie, ponad 10 dziennie. Aż dziwne, że tak mało, skoro za ponad 30 tys. gwałtów skazano zaledwie 843 osoby.
Jeśli chodzi o przestępczość, imigranci wzbogacili Szwecję o co najmniej trzy rzeczy, które wcześniej nie istniały: opanowane przez gangi „strefy wrażliwe” (60) i „szczególnie wrażliwe” (23) w miastach; zamachy bombowe (do 2017 były tak rzadkie, że nie było takiej kategorii w sprawozdaniach policyjnych, teraz jest to ponad 100 rocznie) oraz morderstwa „honorowe” (10 rocznie).
Co warto mówić na spotkaniach z młodzieżą
Jeśli przyjrzymy się przedstawionym w artykule danym dotyczącym umiejętności czytania, zatrudnienia i przestępstw, to można dojść do wniosku, że imigranci dzielą się na dwie prawie równe połowy: tych, którzy umieją czytać, pracują i nie popełniają przestępstw oraz tych, którzy są pół-analfabetami, żyją z opieki społecznej i często popełniają przestępstwa. Ci pierwsi, jakieś 55-60%, pomnażają bogactwo Szwecji, korzystają z szansy, jaką dostali od tego kraju na ułożenie sobie życia w spokoju i dostatku, jakich nigdy nie zaznaliby w ojczystych krajach.
Ci drudzy tworzą koszty, które dokładnie dają się policzyć: co roku 9 miliardów dolarów w utraconych podatkach i kosztach utrzymania imigrantów, 750 tys. przestępstw, 90 zabójstw, prawie 4 tysiące zgwałconych kobiet.
Być może Olga Tokarczuk miała na myśli tę pierwszą grupę, nie zdając sobie sprawę z istnienia tej drugiej, niemal równie dużej.
Szwecja okazała się niezwykle szczodra i szlachetna, przygarniając milion imigrantów. Wzbogaciła i wzbogaca ich materialnie, kulturalnie, intelektualnie. Możemy się tą szczodrością zachwycać, możemy ją krytykować, ale trzeba jasno powiedzieć: to nie imigranci wzbogacają Szwecję, ale Szwecja imigrantów.
Oczywiście należy się cieszyć, że dziesiątki tysięcy dzieci imigrantów dostało szansę na wspaniałe życie, na jakie nie miało szansy na Bliskim Wschodzie czy w Afryce. I myślę, że nasza noblistka powinna była im powiedzieć coś takiego: „Cieszę się, że dostałyście od Szwecji szansę, że pomimo ogromnych kosztów ci ludzie tutaj są gotowi zapewnić wam dobrą przyszłość. Mam nadzieję, że z tej szansy skorzystacie i im się kiedyś odwdzięczycie”.
 

workingclass

Well-Known Member
2 135
4 154
Szwedzi konsekwentnie robią na razie swoje, informują żeby ludzie grupy podwyższonego ryzyka zostawali w domu i wszyscy podejmowali zalecane środki ostrożności. Otwarte są puby, trasy narciarskie, itp. Życie się toczy w miarę normalnie.
Główny szwedzki epidemiolog twierdzi, że przyjęta strategia jest dobra, działa i należy jej się konsekwentnie trzymać.

 
Do góry Bottom