Szwecja - forpocztą liberalizmu w Europie

pawel-l

Ⓐ hultaj
1 915
7 932
Od 30 lat to wszelkie formy wspolnoty europejskiej rosna na sile, obejmuja coraz wiecej krajow i sa coraz wieksza sila na arenie miedzynarodowej. Faktycznie, zdycha i krwawi ta nasza Unia.
eu_members_share_of_world_gdp1_social_media.png

US-vs-EU-GDP-PPP-per-capita-Comparison-1980-2018.png

GDP%20graph%20world%20vs%20EU%202.JPG
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 728
Taaaa. A gospodarka rośnie szybciej niż w Chinach.
Nie, nie ma zadnych powodow ani mechanizmow ekonomicznych ktore moglyby to umozliwic.
Powody są zawsze. Jednym z nich jest klasa średnia i pretendenci do tej klasy, którzy zawsze chcą mieć więcej i więcej.
Mechanizmy ekonomiczne też są. Wystarczy spacyfikować i zutylizować wszelkie lewactwo, a wzrost ruszy jak w Chinach w latach 80/90.

UK poki co probuje wyjsc - nieskutecznie - od ponad 2 lat.
Wychodzi tylko dlatego, ze zwykloanglictwo zesralo sie i uroilo sobie, ze za ich biede odpowiada UE i imigranci.
Dlaczego sobie uroiło?
Przecież to prawda.
UE hamuje rozwój wszystkich jej krajów, a do imigrantów z innych rejonów kulturowych trzeba dopłacać. Dopłaty pochodzą z pieniędzy zrabowanych Brytolom.

Srednio mnie obchodza opinie osob z krajow drugiego swiata.
A 50 lat temu Chiny i Taiwan z jakiego świata były? I w jakim świecie są dziś?
Do krajów jakiego świata spadną jutro kraje UE?

Nic, gwalty i rozne wyroki zdarzaja sie w kazdym kraju.
Tylko że gwałty brutalne popełniane przez kolorowych osobników ze szkaradnymi ryjami nie miały wcześniej miejsca. Pojawiła się natomiast kategoria gwałtów urojonych, dokonywanych rzekomo przez samców białej rasy kaukaskiej.
Jakoś samce białej rasy kaukaskiej nie chcą masowo gwałcić kolorowych kobiet.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 794
...ponieważ nie jest osobą inicjującą i nie ma żadnego obowiązku by inwestować jakiekolwiek zasoby w takiej sytuacji.
Ale ma powody związane z własnym interesem, jeżeli podejmując komunikację może zapobiec stratom i do nich nie dopuścić.

Rozumiem, że jeśli przypadkowy przechodzień pyta cię o godzinę albo o to, czy może położyć obok ciebie swój bagaż w pociągu, to też siedzisz cicho, bo uznajesz, że nie masz obowiązku inwestować swoich zasobów w takiej sytuacji? Albo jeżeli dochodzi do nieporozumienia, które możesz łatwo rozwiązać, wyjaśniając na szybko co zaszło, też będziesz siedział cicho i czekał aż sytuacja eskaluje, bo nie uznajesz, że masz obowiazek zachować się przyzwoicie, tak?

Powiedziałem, że nie da się MILCZENIEM nikogo wprowadzić w błąd, a nie że nie da się wprowadzić kogoś w błąd milcząc.
Już bardziej łapać się brzytwy nie potrafisz?
...albo można powiedzieć, że Tobie brakuje wyobraźni by zrozumieć, że absurdalne i krańcowe, wymyślone sytuacje i przypadki wykorzystania prawa moga być zupełnie nieuznane przez sąd i oddalone.
Mogą, ale nie muszą. A ludzie uczą się szybko wykorzystywać złej jakości prawo do własnych celów, jeżeli widzą, że daje im przewagę.
Bardzo merytorycznie. Uzasadnienie widzę też w typowo twoim stylu, czyli brak.
Nie jestem oderwany od rzeczywistości, bo nie rzucam hipotezami i prognozami z dupy w porównaniu do niektórych bijących konia do aprioryzmu.
Jesteś. Nawet jeśli wrzuci ci się akademicki tekst, podnoszący dokładnie te same zastrzeżenia dotyczące natury tego prawa, to schowasz głowę w piasek i będziesz narzekał, że to tylko jakieś hipotezy. Tak jakby ludzie nie dyskutowali o niepewnej przyszłości i nie potrafili znajdować argumentów za czy przeciw przepisom, które dopiero mają wejść w życie. Bo oczywiście nie ma takiej praktyki, by starać się odpierać niektóre buble prawne, zanim wejdą one w życie, przewidując negatywne skutki jakie spowodują. Albo stwierdzać ich zgodność lub niezgodność z innymi przepisami.

No ale nie - skoro materiał empiryczny można będzie zdobyć dopiero w przyszłości, to znaczy, że w zasadzie nie powinno się argumentować przeciw złemu prawu, nim nie zostanie wprowadzone, co?

Wiesz co? Na tej samej zasadzie o globalnym ociepleniu też możemy sobie pogadać, gdy już w pełni nastąpi, bo wtedy empiryczny materiał będzie najdogodniejszy do zebrania i użycia.
 

Alu

Well-Known Member
4 634
9 696

I gdzie ten upadek?

Te wykresy nie świadczą o słabości UE tylko o rosnącej sile innych państw. Jak ktoś ma o połowę mniejszy PKB niż Europa to mu szybciej rośnie. Jeszcze niedawno w Chinach i Indiach były chatki z gówna a teraz są fabryki i taki jest rezultat. Poza tym tam mieszkają prawie 3 miliardy ludzi. Wiele razy libki pokreślały, że ekonomia nie jest grą o sumie zerowej i to, że jeden zyskuje szybciej nie znaczy, że drugi traci.

Więc nie, może UE nie zyskuje na znaczeniu, ale chylić się ku upadkowi też nie chyli.
A przynajmniej nie wynika tak z wykresów.
 
Ostatnia edycja:

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 794
@aluzci, oczywiście, że ekonomia nie jest grą o sumie zerowej, ale polityka już tak. Przy wzroście gospodarczym w okolicach błędu statystycznego, gdy inni rosną znacznie szybciej i cię doganiają - albo jeszcze przeganiają i zwiększają do Ciebie dystans (jak w przypadku USA), możesz czuć się przegranym, uznawać, że gdzieś są lepsze warunku do rozwoju, że coś dobrego Cię omija a innych nie.

W takim przypadku zupełnie uzasadnionym jest uznawać, że relatywnie się osłabiasz, a inni wzmacniają, tracisz więc swą pozycję na rzecz kogoś innego - nawet jeśli masz jeszcze spore zapasy do przejadania.

Te wykresy jak najbardziej świadczą o słabości UE, chociażby z tego względu, że wskazują na fałsz obietnic, na jakich została ona zbudowana i tego, że nie realizuje celów dla jakich ją powołano. Jednym z argumentów za zjednoczeniem politycznym kontynentu - jeśli pamiętasz - miało być wyzwanie rzucane reszcie świata. Europejczyków straszono, że przyszłość należy do mocarstw, jak Chiny, USA czy Indie, więc trzeba stworzyć euromocarstwo w postaci UE, aby mieć szansę wygrać z tamtymi. Integracja miała więc służyć celom gospodarczym. Tymczasem mimo akcesji kolejnych państw do Unii, nie widać odwrócenia trendu i to relatywne osłabianie się swojej pozycji w stosunku do reszty świata nadal postępuje. I będzie postępowało, bo z taką biurokracją na karku niczego się tu nie zdziała.

Argument ze szklanego sufitu Europy, rozwiniętej tak bardzo, że bardziej już się nie da oraz progresu krajów Trzeciego Świata od chatek z gówna do fabryk wydawałby się może mocniejszy, gdyby @pawel-l nie dorzucił porównania z USA, które się do tego grona nie zalicza, nie ma żadnych zaległości cywilizacyjnych do odrabiania a też dystansuje UE pod względem rozwoju gospodarczego. Eurosajuz =/= Wakanda. ;)

Upadek nie musi przecież oznaczać, że gospodarka zwija ci się spektakularnie jak w Wenezueli. Równie dobrze może oznaczać utratę wpływów, zejście do poziomu prowincji, gospodarczej drugiej ligi, przeniesienia "środka ciężkości" handlu znajdującego się po twojej stronie w zupełnie inne rejony geograficzne.

W porównaniu z XIX-wiecznymi europejskimi mocarstwami ery kolonialnej UE wypada słabo.

1_AD_to_2003_AD_Historical_Trends_in_global_distribution_of_GDP_China_India_Western_Europe_USA_Middle_East.png
 
Ostatnia edycja:

Redrum

Active Member
705
183
Ale co jest zaskakującego w spadku udziału UE w światowym PKB? Ktoś nie zauważył rozwoju krajów afrykańskich, azjatyckich i przede wszystkim Chin?

Wystarczy spacyfikować i zutylizować wszelkie lewactwo, a wzrost ruszy jak w Chinach w latach 80/90.

Intrygujące.

Dlaczego sobie uroiło? Przecież to prawda.

Nie, to absolutne jebane kłamstwo - ani imigranci ani UE która zapewnia swobody przepływ towarów nie są winni spadkowi poziomu życia wśród mniej wykształconej części społeczeństwa angielskiego.

A 50 lat temu Chiny i Taiwan z jakiego świata były?

Pewnie z pogranicza pierwszego i drugiego.

Do krajów jakiego świata spadną jutro kraje UE?

Nie spadną do żadnej.

Jakoś samce białej rasy kaukaskiej nie chcą masowo gwałcić kolorowych kobiet.

Żadne samce nie chcą masowo gwałcić żadnych kobiet.

Rozumiem, że jeśli przypadkowy przechodzień pyta cię o godzinę albo o to, czy może położyć obok ciebie swój bagaż w pociągu, to też siedzisz cicho, bo uznajesz, że nie masz obowiązku inwestować swoich zasobów w takiej sytuacji?

Nie.

Albo jeżeli dochodzi do nieporozumienia

Niestety, znów nie.

Już bardziej łapać się brzytwy nie potrafisz?

Mam nadzieję, że nie oczekuję zbyt wiele by stosowane wobec mnie argumenty były nie-fantomowe.

Bardzo merytorycznie. Uzasadnienie widzę też w typowo twoim stylu, czyli brak.

I wzajemnie, po raz kolejny.

Nawet jeśli wrzuci ci się akademicki tekst, podnoszący dokładnie te same zastrzeżenia dotyczące natury tego prawa, to schowasz głowę w piasek i będziesz narzekał, że to tylko jakieś hipotezy

Dobrze, że wspomniałeś o tym artykule - wykopałem go sobie i przeczytałem. Wyśmiewa wątpliwości dot. tego prawa i tłumaczy użycie pojęcia negligent rape w wymyślonych 3 przypadkach, mogę tylko skinąć głową i się zgodzić.

No ale nie - skoro materiał empiryczny można będzie zdobyć dopiero w przyszłości, to znaczy, że w zasadzie nie powinno się argumentować przeciw złemu prawu, nim nie zostanie wprowadzone, co?

Nie, powinno się argumentować czymś mocniejszym niż "bo sytuacje nie są czarno-białe" i "bo to ingeruje w 'naturalne' stosunki międzyludzkie".

Wiesz co? Na tej samej zasadzie o globalnym ociepleniu też możemy sobie pogadać, gdy już w pełni nastąpi, bo wtedy empiryczny materiał będzie najdogodniejszy do zebrania i użycia.

Możemy, ale nie jesteśmy niewykształconymi tłukami więc tego robić nie będziemy. (tak przynajmniej zakładam)

chociażby z tego względu, że wskazują na fałsz obietnic, na jakich została ona zbudowana i tego, że nie realizuje celów dla jakich ją powołano

Rozwiń proszę.

wydawałby się może mocniejszy, gdyby @pawel-l nie dorzucił porównania z USA, które się do tego grona nie zalicza, nie ma żadnych zaległości cywilizacyjnych do odrabiania a też dystansuje UE pod względem rozwoju gospodarczego

Ale to nie ja wprowadziłem tu PKB ani nie uznaję go za ostateczną ocenę poziomu i tempa rozwoju społeczeństw.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 794
Ale co jest zaskakującego w spadku udziału UE w światowym PKB?
Nic - tym bardziej dla uniosceptyków. Ten spadek świadczy o utracie dawnej roli w świecie i osiągniętej hegemonii. Co więcej - on dalej postępuje. Jeżeli uznamy, że teraz EU ma już nie coś koło 19% udziału (bo na tym kończy się wykres w 2003 roku) a 15% i poprowadzimy linię, żeby sprawdzić, kiedy ostatnio Zachód miał taki niski udział, wyjdzie nam, że w średniowieczu, na oko gdzieś koło XII czy XIII wieku, za świetlanych czasów feudalizmu, kiedy gospodarczo znaczył dla świata tyle samo.

Na korzyść tamtych feudalnych czasów wpływa jednak pewien detal: trendy były - jak widać - wzrostowe a UE nijak takimi nie może się pochwalić. Zatem nawet w średniowieczu Europa robiła coś lepiej i lepiej rokowała, niż dziś za Unii. Nawet USA nie mają tak stromej ścieżki schodzenia mimo ostatniej mijanki z Chinami.

Niestety, znów nie.
Dlaczego niestety? Bardzo dobrze. Znaczy, że potrafisz się wzbić ponad jakieś formalizmy, oceniać sytuację po ludzku, w zgodzie z domyślnym nastawieniem przejawianym w praktyce i powszechnymi oczekiwaniami zakładającymi, że w większości sytuacji, kiedy się chce pokojowo współistnieć z innymi, koszta komunikacji rozkłada się równomiernie.

Wystarczy te oczekiwania przełożyć również na sytuacje związane z seksem i jesteśmy w domu. Jeżeli można zapobiec stratom wynikłym z odbycia niechcianego stosunku seksualnego przez uprzednie udzielenie odmowy, oszczędzając sobie przykrych przeżyć, a partnerowi kłopotów prawnych, to nie ma sensu upierać się przy tym, że nie ma się obowiązku jej udzielać, iść w zaparte a później ciągać kogoś po sądach i rujnując mu reputację.

Dobrze, że wspomniałeś o tym artykule - wykopałem go sobie i przeczytałem. Wyśmiewa wątpliwości dot. tego prawa i tłumaczy użycie pojęcia negligent rape w wymyślonych 3 przypadkach, mogę tylko skinąć głową i się zgodzić.
No więc mnie nie interesuje nastawienie jego autora, a fakt, że zauważa on, iż - jak już wcześniej wyboldowałem:

In Denmark the official policy is that the rules to govern lawful sexual intercourse should be based on the idea of mutual and voluntary consent between two adults; and as a matter of fact such rules are accepted and followed by far the most. Yet, the approach taken by Danish Criminal Law to rape does not pay heed to these rules

Otóż, jeżeli w jakiejś mierze duńskie prawo karne nie zważa na koncept wzajemnej i dobrowolnej zgody między dwojgiem dorosłych ludzi, to nie jest zgodne z libertarianizmem i na Forum Libertarian jest to wystarczający powód, by je odrzucić.
Nie, powinno się argumentować czymś mocniejszym niż "bo sytuacje nie są czarno-białe" i "bo to ingeruje w 'naturalne' stosunki międzyludzkie".
A co uznajesz za mocniejsze? Możesz sobie dodać spodziewane negatywne konsekwencje, o jakich piszą Irlandczycy.

https://www.lawreform.ie/news/issue...elief-concerning-consent-in-rape-law.834.html
neg1.png
neg2.png
Czyli istnieje na przykład zagrożenie, że przypadki klasycznych zgwałceń pozbawionych elementu jawnej przemocy będą traktowane mniej poważnie i generalnie gwałt w klasycznym znaczeniu trudniej będzie dowodzić.

Piszą też (4.08), że sędziowie z braku poważniejszego materiału dowodowego, mogą zacząć wymierzać wyroki za negligent rape w sytuacjach, kiedy powinni uniewinniać lub wydać wyrok za klasyczne zgwałcenie. Czyli zaczną to stosować jako domiar w sprawach bez mocnych dowodów.

Masz też cały fragment poświęcony argumentom za przewagami starego prawa nad tym z n.r.:
neg3.png
neg4.png
neg5.png
Rozwiń proszę.
W czasie kampanii przed referendum akcesyjnym do UE w 2003 roku środowiska związane ze zwolennikami federalnej koncepcji superpaństwa Unii Europejskiej czy innymi propagatorami pomysłu na Stany Zjednoczone Europy stawiały tego rodzaju argumenty dla tych, którym nie wystarczała perspektywa jazdy bez paszportu po Schengen. Roztaczały wizję rosnącej Azji z którą rozdrobiona zdecentralizowana Europa bez Unii nie da sobie rady i jarały się możliwością rywalizacji z USA dzięki przyjęciu podobnego do nich modelu federacji, tak jakby istniało jakieś bezpośrednie przełożenie.

Ten pomysł zresztą jest sondowany co jakiś czas i stale powraca:
https://www.tvp.info/25939587/europejskie-superpanstwo-zobacz-oryginalny-dokument
 
Ostatnia edycja:

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 728
Nie, to absolutne jebane kłamstwo - ani imigranci ani UE która zapewnia swobody przepływ towarów nie są winni spadkowi poziomu życia wśród mniej wykształconej części społeczeństwa angielskiego.
A kto jest winny?
Nie ma winnych co?
Otóż za spadek życia są winni ci, którzy są beneficjentami systemu podatkowego oraz ci co nakładają i dzielą te podatki. I to kurwa zawsze. Do tego dochodzą debilne regulacje.
Rzekome zyski z tytułu swobodnego przepływu towarów w ramach UE to też mit. Swobodny obrót towarów w UE tak naprawdę nie istnieje. Idiotyczne regulacje nałożone na wielkich i średnich producentów podrażają koszta produkcji dóbr. Ceny tych dóbr przerzucają się na standard życia wszystkich. Dla maluczkich swobodny przepływ towarów nie istniej również. Jak nie wierzysz, to weź do bagażu lotniczego 20 flaszek wódki i 10 kartonów fajek.

A 50 lat temu Chiny i Taiwan z jakiego świata były? I w jakim świecie są dziś?
Pewnie z pogranicza pierwszego i drugiego.
Nie. Te kraje były uznawane jako kraje trzeciego świata. Ambasador Chin w Polsce w latach 70/80 miał mniejszą siłę nabywczą ze swojej pensji niż polski górnik. On marzył o zakupie kolorowego telewizora.
Jak nie wierzysz, że Taiwan kiedyś był krajem trzeciego świata, to popatrz na polskie tabele celne z początku lat 90-tych. Tam w rubryce "Kraje III świata" był wymieniony Taiwan (choć wtedy to było bardzo zabawne, bo to była nieaktualna bzdura).

Nie spadną do żadnej.
Taaaa.
Bo wszyscy są zwycięzcami i i zmieszczą się na pierwszym miejscu na podium.

Żadne samce nie chcą masowo gwałcić żadnych kobiet.
Nie dotyczy kolorowych imigrantów z ciepłych krajów, ze szkaradnymi ryjami.
 

Redrum

Active Member
705
183
Zatem nawet w średniowieczu Europa robiła coś lepiej i lepiej rokowała, niż dziś za Unii

I ponownie - stwierdzanie faktów jest spoko, ale trzeba rozumiec skad bierze sie taki a nie inny rozklad udzialu w PKB swiatowego - i nie ma on zrodla w Europie/UE. (no chyba, ze traktujemy annihilacje/zniewolenie pozostalych czesci swiata jako realna opcje utrzymania "hegemonii" ekonomicznej Europy na swiecie)

Możesz sobie dodać spodziewane negatywne konsekwencje, o jakich piszą Irlandczycy.

No i dzieki, to jest zupelnie inna klasa materialu i potem z checia poczytam.

stawiały tego rodzaju argumenty

Ale jakie argumenty konkretnie? O jakie obiecanki chodzi?

A kto jest winny?

Konserwatysci i polityka oszczednosci, globalizacja.

Nie. Te kraje były uznawane jako kraje trzeciego świata.

Możliwe, ale to nie ma nic do rzeczy.

Bo wszyscy są zwycięzcami i i zmieszczą się na pierwszym miejscu na podium.

Nie ma żadnych powodów by sądzić, żę kraje europejskie spadną do kategorii krajów drugiego świata.

Nie dotyczy kolorowych imigrantów z ciepłych krajów, ze szkaradnymi ryjami.

Dotyczy wszystkich samców.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 794
Taaaa.
Bo wszyscy są zwycięzcami i i zmieszczą się na pierwszym miejscu na podium.
Tak by było, gdyby wprowadzić globalizację akapu. Można byłoby wtedy oczekiwać, że poziom się rozłoży bardziej równomiernie a wszelkie różnice in plus/minus zależą od czynników obiektywnych jak położenie geograficzne, zdolności intelektualne populacji i wszystko inne niezależne od jakiejkolwiek polityki - w akapie nieistniejącej.
I ponownie - stwierdzanie faktów jest spoko, ale trzeba rozumiec skad bierze sie taki a nie inny rozklad udzialu w PKB swiatowego - i nie ma on zrodla w Europie/UE. (no chyba, ze traktujemy annihilacje/zniewolenie pozostalych czesci swiata jako realna opcje utrzymania "hegemonii" ekonomicznej Europy na swiecie)
Chińczycy nie kolonizują dziś Afryki? Kolonizują. Nie mają żadnych skrupułów, aby tam inwestować i czerpać ze współpracy zyski. Może między innymi dzięki temu im wpływy rosną, a Pierwszemu Europejskiemu Nieimperialnemu Imperium się zwijają.
No i dzieki, to jest zupelnie inna klasa materialu i potem z checia poczytam.
Co jeszcze śmieszniejsze, w punktach za zmianą prawa wprowadzającą negligent rape, jako argumenty podają coś, co w ogóle nie powinno być traktowane jako argument w sprawie.

Argument z proceduralnej wygody i dogodności:
neg5.png

Oraz argument z inżynierii społecznej opartej o wychowywanie społeczeństwa:
neg6.png
Prawa nie ustanawia się po to, by walczyć z jakimiś powstającymi w społeczeństwie mniemaniami. Prawo służy określeniu brzegowych warunków porządku, a nie żeby sędziowie bawili się w wychowawców, zwalczających dowolne mity powstające w społeczeństwie. WTF w ogóle?

Ale oni się nie kryją z tym, że tu chodzi o inżynierię społeczną.

Bergehed also pointed to the importance of changing attitudes towards sex and consent across all levels of society.

"Changing a law alone is not sufficient; you need police training, awareness in schools; the whole society needs to change," she said. "There should of course be justice for rape victims once it happens, but the longer goal is to eradicate rape and sexual violence."
Ale jakie argumenty konkretnie? O jakie obiecanki chodzi?
O te same co zwykle. Są jakieś inne? Konkretnie te, których lubią słuchać masy: obiecanki o potędze, ekspansji, odzyskiwaniu wpływu na świecie, znajdowaniu sobie jakiejś misji dziejowej. Polej je neoliberalnym sosem i wyjdzie ci mniej więcej coś takiego, co serwowali ludziom przed laty.
 

pawel-l

Ⓐ hultaj
1 915
7 932
Mały przerywnik w dyskusji. Fragmenty wywiadu:

Katarzyna Tubylewicz: W Sztokholmie to, gdzie mieszkasz, zaskakująco dużo mówi o tym, kim jesteś

Projekt stworzenia miasta w pełni egalitarnego w Sztokholmie poniósł porażkę. To jedno z najbardziej posegregowanych miast w Europie - mówi Katarzyna Tubylewicz. Właśnie ukazał się jej przewodnik "Sztokholm. Miasto, które tętni ciszą".

Pamięć o Klarze, miejscu usytuowanym w samym centrum miasta, wydaje mi się kluczowa. Tę dzielnicę wybudowano w XVI wieku, a szczyt jej świetności przypadł na wiek XVIII. Decyzję o jej wyburzeniu podjęto tuż po II wojnie światowej. Proces wyburzania trwał 30 lat, jeszcze więcej czasu upłynęło, nim nowe centrum było gotowe, o ile w mieście coś może być kiedyś gotowe, przecież cały czas coś się remontuje i buduje. W czasie wyburzeń z powierzchni ziemi zniknęło 350 budynków, w tym wiele zabytków. Na przykład wybudowany w 1878 roku Hotel Continental czy przepiękna wieża telefoniczna, która przez lata była dla Sztokholmu tak ikoniczna jak wieża Eiffla dla Paryża. To było bardzo radykalne posunięcie.

Polska tym różni się od Szwecji, że współczynnik anarchizmu jest tu znacznie wyższy, co ma swoje złe strony, ale bywa też pozytywne. W debatach mamy pełne spektrum często skrajnie różnych poglądów. Tymczasem w Szwecji priorytetem jest dążenie do konsensusu. Dlatego nawet najbardziej radykalne pomysły można tu przeprowadzić bez większych protestów.

Myśląc o zniknięciu Klary w perspektywie symbolicznej, można powiedzieć, że w ten sposób politycy i urbaniści chcieli unicestwić świat z wyraźnie określonymi hierarchiami społecznymi, bo w dzielnicy tej na każdym kroku rzucały się w oczy nierówności. Klarę zamieszkiwali zarówno bogaci, jak i biedni. Było w niej dużo mieszkań czynszowych bez łazienek, działali artyści, ale swoje siedziby miały też redakcje największych gazet. Innymi słowy, mieszały się w niej bardzo różne konteksty. Tymczasem po wojnie próbowano w tym kraju stworzyć świat idealnie równy, Klara do niego nie pasowała. Dziś możemy uczciwie powiedzieć, że projekt stworzenia miasta w pełni egalitarnego przynajmniej w Sztokholmie poniósł porażkę. To jedno z najbardziej posegregowanych miast w Europie. W ogóle w szwedzkim społeczeństwie od lat 90. gwałtownie rosną różnice klasowe i majątkowe, choć one oczywiście zawsze istniały, nawet w najlepszych latach socjaldemokracji. Biedę i problemy społeczne rozparcelowano na przedmieściach.

Być może wraz z Klarą pozbyto się też fantomowego bólu, jaki Szwecja odczuwała, nie sprostawszy historii. Była bowiem neutralna w czasie wojny, ale pamiętajmy, że do 43 roku rząd szwedzki był niezwykle przychylny Hitlerowi i szedł na wiele ustępstw względem III Rzeszy. Niektórzy krytycy pomysłu wyburzania Klary pisali, że podczas gdy wiele europejskich miast zniszczyli naziści, sztokholmczycy sami sobie wyrządzili taką samą krzywdę. Jest w tym coś freudowskiego.

Na przykład na stronie www.hitta.se, wpisując dokładny adres mieszkania czy domu, można dowiedzieć się, ile średnio zarabiają jego mieszkańcy (być może twoi przyszli sąsiedzi, jeśli szukasz mieszkania), na kogo głosują, co robią w czasie wolnym albo jakie marki samochodów kupują.

Rynek pracy nie był i nadal nie jest gotowy na ich przyjęcie, ponieważ w Szwecji nie ma dużego zapotrzebowania na pracowników nisko wykwalifikowanych. Tutejsze firmy mają swoje fabryki w Azji albo w krajach Europy Centralnej. Dlatego w Szwecji częściej niż w innych krajach Europy zdarza się, że ktoś mieszka tu od dekad i nigdy nie wszedł na rynek pracy - nie ze złej woli, po prostu nie było ofert. Ów brak ofert także nie wynikał z rasizmu, tylko z charakteru bardzo wyspecjalizowanego rynku pracy, na którym nawet sprzątaczka musi dobrze znać język i wypełniać raporty z informacją o tym, jakich ekologicznych środków używała do czyszczenia podłogi.
 

Staszek Alcatraz

Tak jak Pan Janusz powiedział
2 794
8 467
"Dagens Nyheter": wielokulturowość doprowadziła Szwecję do apartheidu

Nazywamy to wielokulturowością, ale w rzeczywistości stworzyliśmy w Szwecji ekonomiczny, społeczny i ludzki apartheid; każdy rządzący przyczyniał się do wzrostu segregacji - pisze w piątek dziennik "Dagens Nyheter", krytykując model kraju otwartego na imigrantów.

Autor komentarza Janne Josefsson, znany w Szwecji autor wielu reportaży telewizyjnych, wspomina, że gdy kilka lat temu zadzwonił do ówczesnego dyrektora szkoły Sjumilasskolan w imigranckiej dzielnicy Biskopsgarden w Goeteborgu z pytaniem, ilu uczniów uczęszcza do tej placówki, otrzymał odpowiedź, że nieco ponad 500. A gdy dziennikarz zapytał, ilu z nich posługuje się językiem szwedzkim jako językiem ojczystym, usłyszał, jak jego rozmówca wylicza na palcach: jeden, dwóch, trzech, może czterech... Dyrektor przyznał, że prawie wszyscy uczniowie mówią po somalijsku lub arabsku. "(...) nie upiększał rzeczywistości jak władze lokalne" - wspomina Josefsson.

"Jak to możliwe, że sprawy zaszły tak daleko? - zastanawia się autor. - Jeszcze kilka lat temu rząd twierdził i prawdopodobnie w to wierzył, że jesteśmy pod względem integracji i różnorodności najlepsi na świecie. Gdy spytałem Goerana Perssona (premiera Szwecji do 2006 roku), czy mógłby zamieszkać w bloku w (mającej złą sławę dzielnicy imigrantów - dop. red.) Rosengard w Malmoe, odpowiedział, że tak". "Tam mieszkają mili ludzie i jest dobre środowisko" - mówił Persson. Ostatecznie po odejściu z polityki były premier powrócił do swojej posiadłości pod Sztokholmem.

Josefsson przypomina na łamach "Dagens Nyheter", że obecny minister ds. przedsiębiorstw Ibrahim Baylan, który urodził się w Turcji i przybył jako imigrant, stwierdził, że Szwecja przez 30 lat robiła błędy, ale teraz odniesie w integracji sukces. "Czy naprawdę władze wiedzą, co zrobić, aby przełamać segregację i zlikwidować społeczeństwo klasowe? Mówimy o kraju, w którym nierówności społeczne rosną najszybciej w Europie" - podkreśla autor komentarza.

Wspomina, że 30 lat temu zrealizował w Goeteborgu jeden ze swoich pierwszych materiałów telewizyjnych, w którym ostrzegał, do czego mogą doprowadzić podziały na tzw. białe dzielnice i te zamieszkane przez imigrantów. "Stało się jednak znacznie gorzej, niż przewidywałem. Wyobcowanie, nieszczęśliwe otoczenie społeczne, strzelaniny i wybuchy" - pisze komentator. "Młodzi ludzie z Biskopsgarden mieli trafić do klasy robotniczej, jak ich rodzice. Wielu z nich porzuciło szkołę średnią, mało kto poszedł na studia. Dzieci z dobrych dzielnic powtórzyły sukces swoich rodziców: poszły do lepszych szkół i osiadły w luksusowych dzielnicach mieszkaniowych" - uważa Josefsson.

Dziennikarz przyznaje, że "gdziekolwiek jeździ po Szwecji, widzi to samo". "Szwecja nie jest już jednym krajem, istnieją dwa światy. To nie może być celem, wręcz przeciwnie - taki stan jest kompletną polityczną porażką. Niezależnie od tego, jaki rząd mieliśmy, każda władza obiecywała, że poradzi sobie z obszarami wykluczenia" - uważa komentator sztokholmskiej gazety. "Czyje dzieci powinny dorastać, być sąsiadami chłopców w kamizelkach kuloodpornych z dostępem do granatów i broni? Moje, twoje, dzieci innych ludzi?" - pyta.

Publicysta zauważa, że "gdy na ulicach i placach dochodzi do strzelanin, przeraża to wszystkich, ale teraz najbardziej ludzi poza Szwecją, w Europie". Według komentatora szwedzcy politycy przestali zaprzeczać rzeczywistości i mocne słowa padają już nie tylko od polityków skrajnej prawicy, ale także od rządzących. Socjaldemokratyczny premier Stefan Loefven wspomniał o możliwości wykorzystania wojska na niektórych obszarach, a minister sprawiedliwości Morgan Johansson po zastrzeleniu na ulicy w Malmoe matki spacerującej z małym dzieckiem sprawców nazwał "ohydnymi bestiami". "Wypowiedzi polityków stają się mocniejsze i populistyczne, gdy nie wiedzą oni, jak rozwiązać sytuację społeczną w kraju" - podkreśla Josefsson.

Według "Dagens Nyheter" w szkołach znajdujących się w 23 strefach określonych przez szwedzką policję jako "szczególnie wrażliwe" na akty przemocy głównie chłopcy nie kończą szkół podstawowych. "To tak, jakbyśmy stworzyli system, który dostarcza gotowy produkt gangom. Agencja pracy przestępców jest otwarta przez całą dobę i nie wymaga pozytywnych ocen z języka szwedzkiego, matematyki ani wiedzy o społeczeństwie" - czytamy.

W latach 2011-2015 przeprowadzono ankietę na temat losu chłopców, którzy uczęszczali do szkoły Sjumilasskolan w Biskopsgarden. Aż 26 proc. z nich miało do czynienia z wymiarem sprawiedliwości w związku z dokonaniem różnych przestępstw. "Co czwarty facet!" - alarmuje Josefsson.
 

Siegfried

Active Member
108
246
garść danych, albo kilka garści

Europe
Sweden
 

Staszek Alcatraz

Tak jak Pan Janusz powiedział
2 794
8 467
Bo w Polsce jedne dzieciaki nie biją innych na boiskach... Za moich czasów przemoc w szkole była czymś nagminnym, ale sprawcy nie byli czarni więc pewnie wszystko było git.
Za twoich czasów i moich, kiedy to było, 20 lat temu? Większość bijatyk czy pobić nigdy nie było zgłaszanych, jednak po liczbie przestępstw nieletnich można stwierdzić, że obecnie w polskich szkołach jest bardzo spokojnie.

comment_YVXqfMEuW0oCsG6VKbdTYnkAIA9jbL6r.jpg
 

Alu

Well-Known Member
4 634
9 696
Większość nie była zgłaszana a teraz jest większość zgłaszana? Niby czemu miałoby się coś w publicznych szkołach zmienić, mniej patoli chodzi do szkół?
 

Staszek Alcatraz

Tak jak Pan Janusz powiedział
2 794
8 467
Większość nie była zgłaszana a teraz jest większość zgłaszana? Niby czemu miałoby się coś w publicznych szkołach zmienić, mniej patoli chodzi do szkół?
Nie napisałem, że odsetek niezgłaszanych przestępstw jest inny niż kiedyś. Sądzę, że jest nawet dużo mniejszy, bo nastał czas nadopiekuńczych rodziców, ostatnio czytałem, że szkoła zabroniła robienia zdjęć sprawdzianów dla rodziców. Pewnie to powszechne zjawisko. Faktem jest, że liczba rejestrowanych przestępstw popełnianych przez nieletnich w latach 2010-2015 spadła prawie czterokrotnie. To jest jakiś wskaźnik i wyraźny trend.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 794
Niech zgadnę: winny kapitalizm?

Szwecja: imigranci mają problem z utrzymaniem rodzin
28 września 2019

Szwecja doświadcza przypływu imigracji zarobkowej spoza Unii Europejskiej, ale w przypadku Irakijczyków i Syryjczyków migracja związana z łączeniem rodzin rośnie jeszcze bardziej.

2018 roku w Szwecji w związku z łączeniem rodzin prawo pobytu dostało 15400 osób, jest to więcej niż 3600 w 2009 roku. Jak donosi gazeta Norrländska Socialdemokraten, większa liczba osób z łączonych rodzin oznacza także jej większy udział w ogólnej migracji zarobkowej.
Dekadę temu łączenie rodzin stanowiło 17% zezwoleń na pobyt zarobkowy udzielonych przez rząd, obecnie jest to 42%.

Helena Carlestam, analityk Szwedzkiej Rady ds. Migracji, skomentowała ten wzrost: “W ostatnich latach mamy do czynienia z wysoką proporcją przybywających członków rodzin. Przepisy przyznają prawo do sprowadzenia członków rodziny i możemy jedynie je stosować. Jest to zgodne z intencją prawodawców, którą było otworzenie bazy dla imigracji zarobkowej.”

Obywatele niektórych krajów otrzymali nawet więcej zezwoleń na łączenie rodzin, niż pozwoleń na pracę. Od 2014 roku imigranci z Iraku dostali 2200 pozwoleń na pracę, a 5500 zezwoleń dla członków łączonych rodzin. W przypadku imigrantów z Syrii było to 1500 pozwoleń na pracę a 3900 zezwoleń na pobyt dla członków rodzin.

“Jeśli chcesz poprawić swoje życie i masz szansę na aplikowanie także o pozwolenie na pracę jako alternatywę, jasne jest, że będzie szansa na dostanie się do Szwecji” odpowiedziała Carlestam na pytanie o to, czy imigracja zarobkowa może być ukrytą formą poszukiwania azylu.

Według Henrika Emilssona, badacza z Uniwersytetu w Malmö, wielu imigrantów pracujących w Szwecji nie zarabia wystarczająco dużo, by utrzymywać przybywających członków rodzin, co zmusza szwedzkie państwo do interwencji i pokrywania ich kosztów utrzymania. “Dochód wielu z nich nie pokrywa kosztów przybywających rodzin – powiedział. – Zazwyczaj imigracja zarobkowa oznacza sytuację obopólnych korzyści. W tym przypadku mamy do czynienia z wygraną jednostki i być może firmy, ale także ze stratą dla społeczeństwa.”

Władze niektórych miast podniosły alarm w sprawie kosztów utrzymania imigrantów, a niektóre twierdzą, że mogą one prowadzić do ich bankructwa.

Tidsperiod 2014 till och med augusti 2019.
1. Indien: 18 376 anhöriga. 23 132 arbetstillstånd.
2. Irak: 5 499 anhöriga. 2 220 arbetstillstånd.
3. Kina: 4 490 anhöriga. 4 911 arbetstillstånd.
4. Syrien: 3 919 anhöriga. 1 489 arbetstillstånd.
5. Turkiet: 2 546 anhöriga. 2 961 arbetstillstånd.

Tabelka porównuje liczby imigrantów z łączenia rodzin (anhöriga) i wydanych pozwoleń na pracę (arbetstillstånd). Źródło: Norrländska Socialdemokraten

GJ/JP na podst.: https://www.nsd.se ; https://www.svt.se/nyheter/lokalt
 
Do góry Bottom