kowaI
Well-Known Member
- 422
- 561
ze słusznym komentarzem
Byłem w Szczecinie.Widziałem.Wnętrze plus akustyka rewelacyjne. Gdyby ją wkomponowano w kamieniczki na Nowym Mieście albo na Wałach Chrobrego byłaby nowym symbolem miasta. Niestety postawiono ją w miejscu gdzie zgrzyta z neogotycka komendą policji i gotyckim kościołem z XIII w. Na zdjęciach tego nie widać.Budynek jest wykadrowany.Znajomi ze Szczecina mówią,że w tym miejscu był piękny teatr, który komuchy rozebrały a materiał pojechał na odbudowę warszawki.Podobno większość szczecinian jest niezadowolona. Uważają,że budynek filharmonii szpeci a nie zdobi.Filharmonia w Szczecinie
Jako rodowity szczecinianin potwierdzam. Za chuja nie pasuje do okolicy. Wszędzie nadgryziony zębem czasu klasyczny historyzm, a w tym wszystkim budowla przypominająca stalowy barak. Wiem, tu wychodzi centralne planowanie miasta i związany z tym zamordyzm, ale mnie szczecinianina wkurwia ten rozgardiasz i "wiem lepiej" władz silącej się na postmodernistyczne-nowoczesne niewiadomo jakie chuje-muje, które obrzydzają Szczecin będący nawet nie cieniem dawnej świetności. Gdyby ta filharmonia była umiejscowiona w okolicy Odry, pasowałaby idealnie i fajnie nawiązałaby kształtem do góry lodowej.Znajomi ze Szczecina mówią,że w tym miejscu był piękny teatr, który komuchy rozebrały a materiał pojechał na odbudowę warszawki.Podobno większość szczecinian jest niezadowolona. Uważają,że budynek filharmonii szpeci a nie zdobi.
Taką mam jedną ogólną uwagę do tego wątku:Jeżeli ktoś płaci za jego obraz milion dolarów to nie oznacza,że jest to sztuka.To wg mnie tylko handel. Lokata pieniędzy.
Trudność wykonania ma jednak wpływ na ocenę dzieła, za chwilę wytłumaczę z jakiego względu. Inna sprawa, co tak naprawdę uznaje się za faktyczne dzieło i przedmiot sztuki a co jedynie jego nośnik.Mówi się czasem, że "sztuką" jest coś zrobić, co wiąże się z jakąś trudnością, umiejętnością itd (np. trudną sztuką jest żonglować czterema cytrynami balansując na piłce). Niepotrzebnie zupełnie przenosi się to na malarstwo czy muzykę, co sprawia, że ludzie się zastanawiają np. "czy to jeszcze jest sztuka". Tak jakby słowo "sztuka" oznaczało jakąś niewyobrażalną wartość. I to się przenosi potem na laborystyczną teorię wartości dzieła sztuki ("ja też bym tak umiał", "maznął dwa razy i wielka mi rzecz", "o, to jest bardzo dobry obraz, widać, że artysta się napracował" itd)
Tak, jest problem z oceną sztuki. W moim jej ujęciu jest on też dość widoczny. Po obu stronach równania są niewiadome: nie wiadomo, co dokładnie chciał zrobić z odbiorcą artysta / nie wiadomo, czy udało mu się dopiąć swego i zrobić dokładnie to, co zamierzył, wywołując w odbiorcy pożądane treści.A to nie o to chodzi.
Chodzi tylko o to, czy jakaś forma wywołuje emocje, czy "rusza", czy nie. Koniec. Kiedy idziesz wybrać dywan, nie zastanawiasz się, czy włożono w niego dużo pracy, czy nie. Przeciwnie wręcz - możesz uznać, że minimalistyczny mebel jest lepszy, bardziej elegancki od kiczowatej pstrokacizny, pomimo że jest dużo prostszy w produkcji i projektant się mniej namęczył. Nie powiesz też, że "to jest dywan", a "tamto to nie jest dywan". Dywan nie jest nacechowany pozytywnie. Może być ładny i brzydki dywan, dobry i zły dywan. Ze sztuką jest tak samo. Tyle że ocena sztuki jest już czysto subiektywna, bo nie da się tego nijak zmierzyć, czy coś wywoła w danej osobie emocje, czy nie. Niektóre cechy dywanu natomiast mogą być obiektywnie lepsze (łatwo zmywalny etc).