Sprzedaż broni - etyka

D

Deleted member 427

Guest
A zatem jeszcze raz, bo wcześniej jakoś nie wyłuskałem tej "błahostki" - nieświadoma sprzedaż broni agentom FBI nie narusza NAPu. Używając języka katolików: aby zgrzeszyć, muszę zdawać sobie sprawę z grzesznego charakteru moich czynów ;)
 

Rattlesnake

Don't tread on me
Członek Załogi
3 591
1 504
Nie do końca. Skoro sama sprzedaż nie jest współudziałem to jeśli uzyskasz jakąś wiedzę o kliencie to TA SAMA sprzedaż w niczym się nie zmieni, będzie to identyczna umowa sprzedaży. A jeśli dwie umowy są identyczne to nie mogą być różne. To samo nie może być raz zgodne a raz sprzeczne z Zasadą.
 
D

Deleted member 427

Guest
A zatem sprzedaż broni FBI, żeby FBI zaorało libertarian, jest w pełni zgodne z NAP?
 

father Tucker

egoista, marzyciel i czciciel chaosu
2 337
6 522
kawador napisał:
aby zgrzeszyć, muszę zdawać sobie sprawę z grzesznego charakteru moich czynów ;)

Tak, dokładnie - jeżeli ja będąc u ciebie jako gość, wziąłbym twojego laptopa i pierdolnąłbym nim o ziemię powinienem zostać ukarany surowiej, niż np. 3-letnie dziecko, które podczas zabawy pociągnie za kabel i zrzuci tego laptopa ze stolika. Tak samo, jak jest różnica między zawodowym zabójcą a sytuacją gdy np. na polowaniu jeden myśliwy wejdzie pod muszkę drugiego i zostanie zastrzelony rykoszetem. Dlatego wszystkie sądy świata starają się poznać motywy zbrodni, a nie samo zero-jedynkowe winny-niewinny. W takim przypadku w ogóle sądy nie byłyby w ogóle potrzebne, wystarczyłoby tylko śledztwo i zbieranie dowodów.
 

Rattlesnake

Don't tread on me
Członek Załogi
3 591
1 504
kawador napisał:
A zatem sprzedaż broni FBI, żeby FBI zaorało libertarian, jest w pełni zgodne z NAP?

Wszystko zależy od tego co kryje się pod tym "żeby". Bo tam może być agresja ale nie musi.
 
D

Deleted member 427

Guest
Macieju, a co innego FBI może zrobić z bronią niż za jej pomocą orać uchylających się od płacenia podatków, nierejestrujących swoich firm ekstremistów?
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 728
Problem jest inny.
Sprzedajesz amunicję, masz wystawione ceny, to amunicję może kupić każdy. Skąd wiesz kto to jest? A nawet jak wiesz kto to jest, to skoro wystawiłeś wcześniej ceny to zawarłeś kontrakt publiczny - więc powinieneś sprzedać towar każdemu (kto spełnia kryteria kontraktu - lub ograniczenia prawne).
 
OP
OP
A

Antoni Wiech

Guest
kr2y510 napisał:
Problem jest inny.
Sprzedajesz amunicję, masz wystawione ceny, to amunicję może kupić każdy. Skąd wiesz kto to jest? A nawet jak wiesz kto to jest, to skoro wystawiłeś wcześniej ceny to zawarłeś kontrakt publiczny
Że co??????? Jaki kontrakt? No czuję się jakby KP czytał, bez kitu. Może jeszcze jak otworzę knajpę to mam wszystkich wpuszczać bo zawarłem jakiś kontrakt? Kontrakt jest jak dwie strony się dobrowolnie umawiają, a nie rzucenie w przestrzeń hasła: "sprzedam", litości...
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 728
Kontrakt jest jak wywiesisz kartkę z ceną. Chyba, że tam napisałeś FBI i Charlesa Mansona nie obsługujemy.
Problem jest inny. Co gdy państwo ingeruje w treść tej kartki.
 

Mad.lock

barbarzyńsko-pogański stratego-decentralizm
5 149
5 111
Stanie na czatach i stanie sobie ot tak, to też dokładnie ta sama czynność.
I skąd wiadomo, że stojący na czatach ostrzegłby tego co się włamuje?

Wiem, to przez ten przykład z FBI/CBŚ. Gdyby chodziło o sprzedaż komuś zwykłemu, nawet gdy ten ktoś od progu wrzeszczy, że zajebie kogoś tam, to nie miałbym zastrzeżeń do sprzedawcy.
 

Rattlesnake

Don't tread on me
Członek Załogi
3 591
1 504
kawador napisał:
Macieju, a co innego FBI może zrobić z bronią niż za jej pomocą orać uchylających się od płacenia podatków, nierejestrujących swoich firm ekstremistów?

Ale sama wiedza o tym nie powoduje, że sprzedaż staje się agresją.

Dwie swobody libertariańskie: wolny handel i wolna informacja. Mogę sprzedawać komu chcę? Mogę. Mogę posiadać wiedzę jaką chcę? Mogę. Jakiekolwiek ograniczenie tej swobody to agresja.

Z kolei, żeby sprzedaż broni FBI była agresją to oprócz samej sprzedaży i posiadanej informacji że kupującym jest FBI musi być jeszcze coś i dopiero to "coś" jest agresją.

Innymi słowy: przychodzi do sklepu klient i kupuje gana. Klient: "nie przeszkadza panu, że jestem agentem FBI?"; sprzedawca: "Mam to w d....".

Sprzedawca rozporządził swoją własnością i nie naruszył niczyjej własności. Jest czysty.

Madlock napisał:
Stanie na czatach i stanie sobie ot tak, to też dokładnie ta sama czynność.
I skąd wiadomo, że stojący na czatach ostrzegłby tego co się włamuje?

Ten co stoi na czatach zawsze wie. Chyba jeszcze nikt nie stał na czatach nie wiedząc o tym :) Jakby czatujący stał "ot tak sobie" to w więzieniu zebrałby niezły oklep :)

Madlock napisał:
Wiem, to przez ten przykład z FBI/CBŚ. Gdyby chodziło o sprzedaż komuś zwykłemu, nawet gdy ten ktoś od progu wrzeszczy, że zajebie kogoś tam, to nie miałbym zastrzeżeń do sprzedawcy.

Innymi słowy nie kierujesz się zasadą tylko "czuciem i wiarą".
 
D

Deleted member 427

Guest
Maciej Dudek napisał:
sama wiedza o tym nie powoduje, że sprzedaż staje się agresją.

A zatem dałem się zapędzić w kozi róg. Prewencji mi się zachciało najwyraźniej ;) Przecież ten agent FBI nikogo jeszcze nie aresztował. W momencie zawierania transakcji ofiar nie ma, dopiero się pojawią :)
 

Mad.lock

barbarzyńsko-pogański stratego-decentralizm
5 149
5 111
Maciej Dudek napisał:
Innymi słowy nie kierujesz się zasadą tylko "czuciem i wiarą".

Skoro zasady i tak nie są spójne, to co w tym złego?

Ten co stoi na czatach zawsze wie.
A jak ktoś założy sobie firmę "czatowanie za kasę, nie zadajemy żadnych pytań i mamy wszystko w dupie "? XD
 
D

Deleted member 427

Guest
Ja mam inne pytanie, aczkolwiek mocno powiązane ze sprzedażą broni - kiedy wolno interweniować, żeby pozostać w zgodzie z Zasadami?

Powiedzmy, że grupa nazioli buduje Treblinke 2, w szopie za lasem produkują cyklon B, wszem i wobec rozpowiadają, że "na dniach" zaczną wyłapywać Cyganów i ich gazować. Kiedy można uznać, że współpraca z nimi podpada pod agresję? Czy można odjebać ich profilaktycznie, zanim oficjalnie rozpoczną działalność?
 

Mad.lock

barbarzyńsko-pogański stratego-decentralizm
5 149
5 111
Nie, przecież to może być taka oryginalna akcja marketingowa dotycząca środków owadobójczych XD
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 795
Na takie właśnie problemy najlepszym rozwiązaniem jest indywidualistyczny propertarianizm. O tym co jest moralne w danym miejscu, decyduje właściciel. Piriod. Ech, ci kolektywistyczni libertarianie i ich ustrój, który rozwiązuje problemy nieznane w trv-akapistanie...
 
OP
OP
A

Antoni Wiech

Guest
FatBantha napisał:
Na takie właśnie problemy najlepszym rozwiązaniem jest indywidualistyczny propertarianizm. O tym co jest moralne w danym miejscu, decyduje właściciel. Piriod. Ech, ci kolektywistyczni libertarianie i ich ustrój, który rozwiązuje problemy nieznane w trv-akapistanie...

Tu nie chodzi o moralność w danym miejscu, ale prewencję jak Ci sąsiad wyceluje rakiety w Twoją działkę.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 795
Jeśli mój sąsiad miałby rakiety wycelowane w moją działkę, odpowiedziałbym na to tym samym albo starał się w inny sposób rekompensować sobie jego przewagę, na przykład tworząc sojusze.
 

Rattlesnake

Don't tread on me
Członek Załogi
3 591
1 504
kawador napisał:
Ja mam inne pytanie, aczkolwiek mocno powiązane ze sprzedażą broni - kiedy wolno interweniować, żeby pozostać w zgodzie z Zasadami?

Powiedzmy, że grupa nazioli buduje Treblinke 2, w szopie za lasem produkują cyklon B, wszem i wobec rozpowiadają, że "na dniach" zaczną wyłapywać Cyganów i ich gazować. Kiedy można uznać, że współpraca z nimi podpada pod agresję? Czy można odjebać ich profilaktycznie, zanim oficjalnie rozpoczną działalność?

Różne wersje NAP stawiają grożenie agresją na równi z agresją. Nie jest to chyba dobry pomysł.

W moim przekonaniu jakiś czyn powinien mieć miejsce; taki, który już jest agresją lub jest działaniem, które w oczywisty sposób i ściśle bezpośrednio agresję poprzedza (na Dzikim Zachodzie mogło to być np. sięgnięcie po rewolwer).

W tym przykładzie jakikolwiek drobny, agresywny incydent (np. popchnięcie Cygana na ulicy przez kogoś z takiej bojówki) stanowi inicjację agresji dla całej grupy nazioli budujących Treblinkę 2. Tak bym to widział - forma zapalnika, który detonuje fakt określany jako agresja. Sama budowa agresją nie jest.
 

father Tucker

egoista, marzyciel i czciciel chaosu
2 337
6 522
Żeby ocenić co jest naruszeniem Aksjomatu, trzeba zdefiniować agresję. Co jest agresją?

1. czy budowanie Treblinki2 i rozdawanie ulotek "8 najlepszych sposobów na zabicie Cygana" jest agresją?
2. czy dzwonienie do kogoś w środku nocy i krzyczenie: "ty chuju, zajebię cię i zgwałcę ci żonę" jest agresją?
3. Czy potrącenie kogoś ramieniem w zatłoczonym autobusie jest agresją?
4. Czy myśliwy który zastrzelił niechcący odbitym od drzewa rykoszetem innego myśliwego jest agresorem?

dla mnie jest to TAK/TAK/NIE/NIE. Ale założę się, że dla wielu z was będzie to zupełnie inaczej. Tak więc kto decyduje, że agresja została zainicjowana? Domniemana ofiara? Jej PAO/firma ubezpieczeniowa? właściciel terenu na którym zostało dokonane zdarzenie?
 
Do góry Bottom