Sny

Luizy

Well-Known Member
520
2 018
Dokładnie, faza REM zawsze wiąże się z występującymi marzeniami sennymi, zapamiętywanie ich to już jednak inna bajka. Szczególnie, że zaraz po przebudzenia następuje wyjątkowo błyskawiczna "dezintegracja" tej pamięci. Można bezpośrednio po przebudzeniu pamiętać większość snu, ale gdy nie skupi się na tym, już po kilku minutach można pozostać jedynie mgliste wspomnienie, że "coś się śniło", bądź nawet nie. Najprostsza metoda, nie wymagająca jakiejś diety, suplementów itd., to po prostu wysypianie się i chęć by pamiętać swoje sny, przed momentem zaśnięcia, a rano zapisywanie tych snów, myślenie o nich w ciągu dnia. Systematycznie takie proste działania skutkują, ciągle wzrastającą ilością zapamiętanych snów.
 

Nene

Koteu
1 094
1 689
Sny mam najczęściej o szczurach. Mam dwa szczury w rzeczywistości, w śnie najczęściej np wchodzą mi do torebki, wyjmuję je i nagle zaczynam wyjmować pełno szczurów... po chwili mam ich całe mieszkanie, a ja zastanawiam się gdzie je zapakować i jak odróżnić moje, bo wszystkie wyglądają tak samo.
Kiedyś śniły mi się ataki Zombie, tak z raz na miesiąc. Zombie w milionie postaci. Bezmyślne, myślące, wspinające się, łażące bez celu, zombie w hipermarkecie, zombie w mieście, zombie na wsi, zombie + apokalipsa, zombie + wybuchu, zombie na autostradzie i tak dalej.
I jeszcze często śnię o windach, które wiozą mnie nie tam gdzie chcę, albo są bez ścian i się przechylają.
Parę razy stwierdzałam w śnie, że coś jest bez sensu i próbowałam wywołać świadomy sen co w 80% przypadkach kończyło się na obudzeniu.
 
N

nowy.świt

Guest
Dziś mi się śniło, że byłem w okresie przed 18 nastką i chciałem sobie wyrobić dowód i nie wiem czemu ale zamiast pójść do fotografa i zrobić sobie zdjęcie dałem album moich zdjęć koledze i powiedziałem aby mi coś zeskanował z tego albumu i wydrukował na dowód osobisty powiedziałem, że mu zapłacę za tusz i fatygę.

Na następny dzień wracam do kolegi i on wręcza mi "moje" fotki do dowodu na jednym jest mały nigeryjski, czarny noworodek na drugiej jakaś shemale a na trzeciej jakaś dziewczynka - lat 5.
Wszystkie zdjęcia strasznie niskiej jakości i pogrążone w pixelozie z widocznymi paskami (stare drukarki tak drukowały że widać było nachodzące paski na siebie)

Tak myślę, że to trochę abstrakcyjna projekcja moich oczekiwań wobec świata i tego co na mnie spływa od otoczenia.
 
D

Deleted member 4683

Guest
Sny mam najczęściej o szczurach. Mam dwa szczury w rzeczywistości, w śnie najczęściej np wchodzą mi do torebki, wyjmuję je i nagle zaczynam wyjmować pełno szczurów... po chwili mam ich całe mieszkanie, a ja zastanawiam się gdzie je zapakować i jak odróżnić moje, bo wszystkie wyglądają tak samo.

Mieszkam na parterze czteropiętrowego bloku. Nigdy nie widziałem tam szczurów. W tym roku zaczęły mi się śnić co noc. trwało to ze trzy tygodnie. Myślałem, że to jakaś nerwica, ale któregoś dnia usłyszałem chrobot za drzwiczkami w kuchni gdzie przebiega pion kanalizacyjny. Otworzyłem je i zobaczyłem szczura z pół metra od mojego ryja. Okazało się, że właziły przez otwór wokół rury z piwnicy do mojej kuchni. Stamtąd miały juz swobodny dostęp do łazienki i całego mieszkania.

Teraz najlepsze: kupiłem trutkę o przedłużonym czasie działania - całe półtora kilograma z myślą, że starczy jej na dziesięć dni. Wyłożyłem w piwnicy pod metalowymi pokrywami w podłodze bo zauważyłem tam sporo szczurzych gówien. Okazało się, że cały zapas (1,5 kg ) wjebały w dwa dni !! Skoro szczur zjada dziennie 30 gr. pożywienia to oznacza, że w piwnicy musiało być stado co najmniej 25 osobników. Ja po wyłożeniu trutek znalazłem 12 martwych.

Obecnie szczury już mi się nie śnią.

Uważam, że sny o szczurach mogą wynikać z tego, że śpiący mózg jakoś odbiera ich obecność w pobliżu i przekłada na sen. Duże stado szczurów wytwarza pewnie jakieś bodźce słyszalne w nocy. Co ciekawe - gadałem z laską z pracy , której szczury wyłaziły z kibla i też mówiła, że zanim to zobaczyła to miała sny o szczurach.
 

Gość niedzielny

Well-Known Member
968
2 123
Kiedyś śniły mi się ataki Zombie, tak z raz na miesiąc. Zombie w milionie postaci. Bezmyślne, myślące, wspinające się, łażące bez celu, zombie w hipermarkecie, zombie w mieście, zombie na wsi, zombie + apokalipsa, zombie + wybuchu, zombie na autostradzie i tak dalej.

Śnią mi się regularnie od czasów podstawówki. A ja zawsze jestem bezbronny i tylko przed nimi spierdalam.
 

pampalini

krzewiciel słuszności, Rousseaufob
Członek Załogi
3 585
6 850
Z soboty na niedzielę miałem fajny sen:


Moje rodzinne tereny, ulica, chodnik. Stoję w grupie znajomych. Zastanawiamy się, czy warto iść na odbywający się opodal festiwal, którego gwiazdami mają być Joe Satriani i Queen. W pewnym momencie kolega dostrzega policjanta legitymującego innych przechodniów:

- O cholera, spadamy, sprawdzają prawo jazdy. Ja nie wziąłem.

- Jak to prawo jazdy, przecież nie jestem w samochodzie. Stoję na chodniku. Nigdzie nie idę, niech spierdala.

- Oj, chodź - ciągnie mnie znajomy

- Dzień dobry Państwu, poproszę prawo jazdy i bilety komunikacji miejskiej do kontroli - słyszę głos policjanta

- Po co Panu moje prawo jazdy? Tak naprawdę mam je przy sobie, ale nie zamierzam go Panu pokazywać. Dlaczego prosi mnie Pan o prawo jazdy, kiedy jestem przechodniem stojącym na chodniku?! I czy teraz trzeba kupować bilety komunikacji miejskiej, żeby stać na chodniku?!

- Proszę się spodziewać funkcjonariuszy w swoim mieszkaniu. Zjawią się niedługo. Do widzenia - rzuca policjant i zabiera się do kontrolowania kolejnych przechodniów

Akcja przenosi się do mojego domu rodzinnego. Słyszę dzwonek do drzwi. Otwieram.

- Dzień dobry, policja. Chcielibyśmy przeprowadzić kontrolę

Ubrany na szaro urzędnik w kapeluszu i z teczką pod pachą mija mnie w drzwiach. Wchodzi do łazienki i przez dłuższą chwilę testuje po kolei sprzęty wewnątrz pomieszczenia.

- Nie działa dozownik mydła w płynie, proszę naprawić - rzuca stojąc nad umywalką

- A skąd Pan wie, jak on ma działać? A może to w ogóle nie jest dozownik do mydła? Może to jedynie dekoracja? - odpowiadam - Być może powziął Pan mylne założenia co do tego sprzętu

Policjant mija mnie z dziwnym wzrokiem i wchodzi do kuchni.

- Termometr jest źle skalibrowany - mówi porównując wskazania ściennego termometru z wzorcem trzymanym w ręce - należy go skalibrować, pokazuje złą temperaturę

- Proszę Pana, proszę opuścić moje mieszkanie - krzyżuję ramiona przed sobą i rzucam oschle

- Jak to?!

- Proszę natychmiast wyjść. Nie życzę sobie Pańskiej obecności.

- Przecież ja robię dobrą robotę. Pomagam Panu. Wykonuję swoją pracę. Jak Pan śmie?!

- Powtarzam, proszę wyjść.

- Kim Pan jest, że tak Pan do mnie mówi?! Pan jest pewnie jednym z tych... sekciarzy. Jednym z tych satanistów. Tak, tak, na pewno. Olaboga. Ja to zgłoszę! - odszczekuje policjant czmychając pospiesznie i oglądając się nerwowo na boki


Fajny, prawda? Starałem się opisać jak najwierniej to, co zapamiętałem.
 
Ostatnia edycja:

Troglodytka

dama ze wsi
58
207
W ostatnim czasie śniło mi się kilka ciekawych rzeczy, związanych ogólnie z zagładą.

Raz ocknęłam się (we śnie) w post apokaliptycznym świecie, gdzie ludzie żyli w koloniach odpowiadających narodom. Moja głowa wyładowana była informacjami – jako jedna z nielicznych wiedziałam jak doszło do obecnej sytuacji , co czyha za drewnianą palisadą i wiedziałam też, jak to obejść, bo już wcześniej podróżowałam między koloniami… W naszej, polskiej, została czwórka – ja, a raczej postać, w którą się wcieliłam, pewien (pozwolę tak go sobie nazwać) Jegomość z włosami przyprószonymi siwizną oraz dwoje dzieci – chłopak i dziewczynka. Byliśmy jednymi z ostatnich ludzi na Ziemi i za wszelką cenę nie chcieliśmy dopuścić do wymarcia naszego gatunku. Niespecjalnie uśmiechała mi się prokreacja ze starszym Jegomościem, a i zapasy szybko się uszczuplały, więc ruszyliśmy na wschód – do ostatniego bastionu ludzkości, kolonii rosyjskiej. Uległam namowom Jegomościa, żeby zatrzymać się porzuconej wiejskiej szkole (a nuż znajdziemy tam jakichś żywych ludzi albo, lepiej, jedzenie, albo chociaż ludzi nadających się do jedzenia), chociaż podejrzewałam, że to terytorium zdążyły już opanować wilki – wielkie, inteligentne, a przede wszystkim głodne bestie. Zaatakowały nas na otwartym polu. W pierwszym odruchu chciałam wiać, ale ostatecznie kazałam Jegomościowi i dzieciakom uciekać, sama zostając na pastwę wilków. Dopadły mnie. Najpierw ugryzły (o zgrozo!) zadek (biedny mój), a później rzuciły się na głowę. Zanim wygryzły mi twarz, zobaczyłam jak inna grupa wilków robi sobie posiłek z moich towarzyszy… I z pierwszym kęsem mojej zacnej facjaty się obudziłam.

Kiedyś byłam piratem i wraz z kamratami jechałam pirackim autobusem o kształcie łajby w góry (wtf?), żeby spotkać swoje młodsze ja, chore na malarię.

Innym razem śniło mi się, jak umiera mój brat. I zdarzył się nieciekawy zbieg okoliczności - kilka dni później miał poważny wypadek, z którego wyszedł tak jak wszedł, czyli w jednym kawałku, chociaż raczej się wyczołgał.

W dwóch innych były wielkie powodzie. W jednym z nich nie istniał suchy ląd – ba, nikt zdawał się go nie pamiętać. Ludzie żyli w wodzie – i to bardzo dosłownie, bo myli się w niej, załatwiali do niej swoje tfu! sprawy, organizowali na niej nawet festiwale… No płynę sobie nikogo nie krzywdząc przez bezkres wody i tu nagle wpadam na znajomego ze szkoły, który opowiada mi, jak to właśnie się zesikał do tejże wody, a za chwilę bierze gula bo mu się zachciewa pić. O losie… Przynajmniej zrekompensował mi to jego widok w dziecięcych rękawkach do pływania. Później jeszcze zaciągnęli mnie na jakiś festiwal właśnie i kazali śpiewać, brutale.

W innym ogromna powódź nadeszła z uprzedzeniem – najpierw zgasło Słońce i żyliśmy jak post apokaliptyczne hominidy, wyjadając konserwy w mdłym świetle gwiazd. Ale konserwy i dżemy skrupulatnie gromadzone przez babcię w piwnicy były na wykończeniu, więc razem z bratem ruszyliśmy zapolować na jedyną z niebezpiecznych kreatur, które pojawiły się w okolicy – dziwaczną hybrydę dzika z nosorożcem. Zabiliśmy, wzięliśmy mięcha ile kto uniósł i gnani zbliżającą się powodzią pobiegliśmy do domu, z którego zostało mniej niż więcej. Dom zaczął dryfować, aż dobił do jakiegoś wzgórza. Tam spotkaliśmy dziwną kobietę i dalej coś się działo, ale już nie pamiętam. Spałam wtedy około 20 godzin, a miałam wrażenie jakbym spędziła w śnie kilka dni. Podobno mówili do mnie, a ja otwierałam oczy i patrzyłam na nich przytomnym wzrokiem, ale nie reagowałam na nic, chociaż tego też nie pamiętam.

Mogłyby mi się raz jeden przyśnić krainy, do których można wejść przez szafę, jednorożce rzygające tęczą i krasnoludzkie kobiety tańczące hula...?
 

GAZDA

EL GAZDA
7 687
11 143
piracki autobus... hehe

mi sie ostatnio wyjątkowo nie śniła wojna ino że ładowarką przerzucałem jakieś graty, gruz i inne z różnych miejsc w jedno, fajnie sie tym jeźdiło ino sprzęgło troche ślizagało i hamulce chujowe były bo sie toczył...
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 737
W ostatnim czasie śniło mi się kilka ciekawych rzeczy, związanych ogólnie z zagładą.
Taki tam stresik młodzieży, która musi wybrać odpowiednią ścieżkę dorosłego życia, tak aby go kompletnie nie przegrać. Normalka! :)

Raz ocknęłam się (we śnie) w post apokaliptycznym świecie, gdzie ludzie żyli w koloniach odpowiadających narodom. Moja głowa wyładowana była informacjami – jako jedna z nielicznych wiedziałam jak doszło do obecnej sytuacji , co czyha za drewnianą palisadą i wiedziałam też, jak to obejść, bo już wcześniej podróżowałam między koloniami… W naszej, polskiej, została czwórka – ja, a raczej postać, w którą się wcieliłam, pewien (pozwolę tak go sobie nazwać) Jegomość z włosami przyprószonymi siwizną oraz dwoje dzieci – chłopak i dziewczynka. Byliśmy jednymi z ostatnich ludzi na Ziemi i za wszelką cenę nie chcieliśmy dopuścić do wymarcia naszego gatunku. Niespecjalnie uśmiechała mi się prokreacja ze starszym Jegomościem, a i zapasy szybko się uszczuplały, więc ruszyliśmy na wschód – do ostatniego bastionu ludzkości, kolonii rosyjskiej. Uległam namowom Jegomościa, żeby zatrzymać się porzuconej wiejskiej szkole (a nuż znajdziemy tam jakichś żywych ludzi albo, lepiej, jedzenie, albo chociaż ludzi nadających się do jedzenia), chociaż podejrzewałam, że to terytorium zdążyły już opanować wilki – wielkie, inteligentne, a przede wszystkim głodne bestie. Zaatakowały nas na otwartym polu. W pierwszym odruchu chciałam wiać, ale ostatecznie kazałam Jegomościowi i dzieciakom uciekać, sama zostając na pastwę wilków. Dopadły mnie. Najpierw ugryzły (o zgrozo!) zadek (biedny mój), a później rzuciły się na głowę. Zanim wygryzły mi twarz, zobaczyłam jak inna grupa wilków robi sobie posiłek z moich towarzyszy… I z pierwszym kęsem mojej zacnej facjaty się obudziłam.
Jakieś freudowskie motywy ugładzone szlachetną interpretacją z rzekomym ratowaniem ludzkości, a tak naprawdę to był pewnie strach przed inicjacją seksualną.

Kiedyś byłam piratem i wraz z kamratami jechałam pirackim autobusem o kształcie łajby w góry (wtf?), żeby spotkać swoje młodsze ja, chore na malarię.
Znowu ostrzeżenie od psychiki, że na kruchej przeszłości i błędnie rozpoznanym potencjale własnym nie da się zbudować niczego obiecującego i kończąc jako wyrzutek życiowy będziesz musiała zmierzyć się z pomyłką, która zaważyła na Twoim ponurym losie...
W dwóch innych były wielkie powodzie. W jednym z nich nie istniał suchy ląd – ba, nikt zdawał się go nie pamiętać. Ludzie żyli w wodzie – i to bardzo dosłownie, bo myli się w niej, załatwiali do niej swoje tfu! sprawy, organizowali na niej nawet festiwale… No płynę sobie nikogo nie krzywdząc przez bezkres wody i tu nagle wpadam na znajomego ze szkoły, który opowiada mi, jak to właśnie się zesikał do tejże wody, a za chwilę bierze gula bo mu się zachciewa pić. O losie… Przynajmniej zrekompensował mi to jego widok w dziecięcych rękawkach do pływania. Później jeszcze zaciągnęli mnie na jakiś festiwal właśnie i kazali śpiewać, brutale.
A Costner tam był? Nie? Tak tylko pytam...
W innym ogromna powódź nadeszła z uprzedzeniem – najpierw zgasło Słońce i żyliśmy jak post apokaliptyczne hominidy, wyjadając konserwy w mdłym świetle gwiazd. Ale konserwy i dżemy skrupulatnie gromadzone przez babcię w piwnicy były na wykończeniu, więc razem z bratem ruszyliśmy zapolować na jedyną z niebezpiecznych kreatur, które pojawiły się w okolicy – dziwaczną hybrydę dzika z nosorożcem. Zabiliśmy, wzięliśmy mięcha ile kto uniósł i gnani zbliżającą się powodzią pobiegliśmy do domu, z którego zostało mniej niż więcej. Dom zaczął dryfować, aż dobił do jakiegoś wzgórza. Tam spotkaliśmy dziwną kobietę i dalej coś się działo, ale już nie pamiętam. Spałam wtedy około 20 godzin, a miałam wrażenie jakbym spędziła w śnie kilka dni. Podobno mówili do mnie, a ja otwierałam oczy i patrzyłam na nich przytomnym wzrokiem, ale nie reagowałam na nic, chociaż tego też nie pamiętam.
Tutaj z kolei mamy motyw strachu przed usamodzielnieniem się i życiem na własną rękę.
Mogłyby mi się raz jeden przyśnić krainy, do których można wejść przez szafę, jednorożce rzygające tęczą i krasnoludzkie kobiety tańczące hula...?
Nie. Najwyraźniej jesteś The Chosen One i te sny zwiastują kurewsko trudny okres w Twoim życiu, więc nie może być ładnie. Dzisiaj też Ci się pewnie coś przyśni, więc oczka zmruż i przyjemnej nocy... z dusiołkiem i nocnymi potami... młódko! Dobranoc. Muahahahaha! :D

Pamiętajcie, za parę lajków wróż Bantha sny Wam wyjaśni i przyszłość z włosów łonowych wyczyta... ;)
 
T

Tralalala

Guest
No to Fat mam dla Ciebie zadanie kiedyś miałem sen i przez cały czas jego trwania jadłem banana, co to znaczy ? ;)

I oczywiście płacę lajkiem po wykonanej robocie ;)
 

workingclass

Well-Known Member
2 131
4 152
miałem sen i przez cały czas jego trwania jadłem banana, co to znaczy ? ;)

Przeprasza, nie pytany spróbuję swoich sil w interpretacji tego snu:
- jeśli urodzony jesteś za socjalizmu(czytaj: PRL-u) to może to oznaczać syndrom lęku przed brakiem dostaw bananów.
- może to być również zakodowana genetycznie tęsknota za czarnym lądem, matką, afryką , z którego podobno ludzkość rozpleniła się na glob cały.;)
 
Ostatnia edycja:
D

Deleted member 4476

Guest
Niewidzialna ręka chyba chce mi coś przekazać bo miesiąc temu śnił mi się Krzysio, ale nic nie mówił tylko stał i palił. A dzisiaj miałem sen w którym skończyło się odliczanie na http://dziensznura.pl niestety nie pamiętam co było później, więc musimy czekać. Tak czy inaczej...
comment_R6sQuIOXa02XXc2SHIp9vxVD5rqndUKX.jpg
 

Imperator

Generalissimus
1 568
3 553
Ja nie pamiętam zbyt dużo moich podróży w ramionach Morfeusza, ale się znajdzie.
W dzieciństwie śniło mi się, że siedziałem na huśtawce, i nagle niedźwiedź mnie zaatakował.
We śnie wyjawiłem pewnej dziewczynie miłość... nawet we snach jestem nieszczęśliwy.
Owszem były także bardziej bezsensowne i pikantne mary senne.
 
Do góry Bottom