Samobójstwo nastolatka z powodu szyderstw i nietolerancji.

Co sądzisz o tym zdarzeniu?

  • Darwinizm zadziałał, słabi psychicznie sami się zabijają.

    Votes: 7 17,5%
  • Ci "koledzy" to ścierwo, które należy wyeliminować...

    Votes: 16 40,0%
  • Był chłopak i nie ma chłopaka... (czyli jest mi to obojętne).

    Votes: 8 20,0%
  • Dlatego antynatalizm, knypy!

    Votes: 4 10,0%
  • Trzeba zwiększyć władzę rodziców nad gówniarzami.

    Votes: 3 7,5%
  • Gdyby były mundurki i porządek w szkołach to by problemu nie było.

    Votes: 2 5,0%

  • Total voters
    40
  • Poll closed .

pawlis

Samotny wilk
2 420
10 206
niedorajda życiowa przewyższające mile nawet taki kiwiszon.org i zapewne niewychowany przez matkę - miał 13 lat i nie potrafił wiązać butów, korzystać z zegara ściennego

Podejrzewam, że było na odwrót . Mamusia pewnie go we wszystkim wyręczała i gdyby przyszło zmierzyć z rzeczywistością, konsekwencje były opłakane.
 

Denis

Well-Known Member
3 825
8 517
Ja ze swojej strony dodam, że nigdy nie rozumiałem bicia jakiegoś chuderlaka i to jeszcze w grupie. I jakiś podniet z tym związanych. Sorki, ale czym tu się szczycić? Bezdomnego też pobijesz i będziesz se fapał? To dowód na siłę? Rozumiem, zbić jakiegoś donosiciela albo skurwysyna w okularach. Ale za samo bycie niedojdą? Tylko współczuć, ewentualnie powiedzieć szczerze o jego uwstecznieniu w rozwoju. Ale bić? Kto tu jest leszczem? Chyba takie kozaczki wychodzą na większych. Serio, cywilizacja upada. Zero honoru, biją jakiś leszczy i jeszcze se zwalają do tego. Aby tylko zbić jakiegoś cieniasa, i pokazać swoją siłę. Dawniej ludzie pokazywali swoją siłę, wyzywając kogoś równego sobie lub chcąc pokonać największego z kozaków. Teraz biją jakieś wypierdki, żałosne podludzie.
 

vast

Well-Known Member
2 745
5 808
Ja ze swojej strony dodam, że nigdy nie rozumiałem bicia jakiegoś chuderlaka i to jeszcze w grupie. I jakiś podniet z tym związanych. Sorki, ale czym tu się szczycić? Bezdomnego też pobijesz i będziesz se fapał? To dowód na siłę? Rozumiem, zbić jakiegoś donosiciela albo skurwysyna w okularach. Ale za samo bycie niedojdą? Tylko współczuć, ewentualnie powiedzieć szczerze o jego uwstecznieniu w rozwoju. Ale bić? Kto tu jest leszczem? Chyba takie kozaczki wychodzą na większych. Serio, cywilizacja upada. Zero honoru, biją jakiś leszczy i jeszcze se zwalają do tego. Aby tylko zbić jakiegoś cieniasa, i pokazać swoją siłę. Dawniej ludzie pokazywali swoją siłę, wyzywając kogoś równego sobie lub chcąc pokonać największego z kozaków. Teraz biją jakieś wypierdki, żałosne podludzie.

Tu chodzi raczej o rangę w grupie. Napierdalają tych co są na samym dole drabiny, że tak powiem. To samo było w woju. Kota się jechało do oporu, aż mu purchle na dupie wyskakiwały, podobnie w więzieniu. Stanford Prison Experiment to potwierdza. Wystarczy dać komuś uprawnienia do sprawowania władzy nad innymi, a zrodzą się właśnie takie patologie.

W szkole jest podobnie, starsi napierdalają młodszych, wymuszają kanapkowy haracz, itp. Jak jest ktoś nowy w klasie, to na ogół się go "sprawdza" lub chamsko zaczepia. Uczniowie z większym stażem uznają że są wyżej w hierarchii od świeżego mięsa. To samo dzieje się kiedy dzieciak jest odludkiem. Zaczyna się od tego, że w klasie zauważa się że jest nieporadny, opóźniony, itp. Wtedy wszyscy się od niego izolują, bo nikt nie chce utożsamiać się z ciamajdą. Odpychają od siebie nieporadne jednostki aby uniknąć szyderstw i porównań. Więc automatycznie tworzy się hierarchia - od najniżej cenionych, do najwyżej cenionych w grupie.

I taki koleś albo dostaje wpierdol, albo jest wyszydzany w celu wywołania u niego wstydu.

I w tym momencie powinien wkroczyć ojciec i złożyć wizytę prześladowcom swojego syna :) Jak mogłoby to wyglądać? Zainteresowanych odsyłam do pierwszego odcinka drugiego sezonu True Detective :)

Jeżeli dzieciak nie ma zdolności do przeprowadzenia odwetu, to najlepiej żeby zrobił to ojciec, albo starszy brat z paroma kolegami. Po prostu trzeba ukarać oprawców żeby ich odstraszyć od pewnych zachowań. W prywatnej szkole nie byłoby takich akcji. Dzieciak co napierdala rówieśników od razu zostały wyjebany za to na zbity pysk, nawet nie potrzebna by była interwencja rodziców. Nauczyciel zgłosiłby patologię dyrektorowi/właścicielowi, a ten podjął by szybciutko odpowiednie kroki w celu ochrony reputacji swojego interesu. No ale mamy system niewolniczy, w którym szkolnych oprawców nie można w skuteczny sposób ukarać. Nie można takiego szczyla wyjebać, ostateczność to zawieszenie w prawach ucznia, czyli darmowe wakacje na jakiś tydzień lub dwa. W tym gównianym systemie wszystkie dzieci są równe :)

To tyle ode mnie, coming outujcie dalej :)
 

Alu

Well-Known Member
4 634
9 696
Był też strasznym lizusem, na przerwach ustawiał torbę tuż przy wejściu do klasy i czekał na dzwonek, żeby jako pierwszy wejść do pomieszczenia. Pamiętam, że strasznie nas (grupa 3-4 osób, łącznie ze mną) to wkurwiało, więc butowaliśmy mu plecak.
A może po prostu chciał się jak najszybciej schować w klasie przed takimi mentalnymi czarnuchami jak Ty i Twoi kumple?
 
D

Deleted member 427

Guest
tomahawk napisał:
Dzisiaj co by sie stało? Zaraz kurwa tvn, polsat, tvp, wyborcza, kurator, sąd, prokurator, więzienie, policja, w mediach gównoburza - i nauczyciel i ten gostek poszliby siedzieć

Podam wam kolejny przykład nadopiekuńczości. Zauważyliście, że za każdym razem, jak jakiś uzbrojony w kałacha gość przespaceruje się po szkolnym podwórku, zabijając trzech albo czterech uczniów i paru nauczycieli, to następnego dnia w tej samej szkole zaczyna roić się od konsultantów, doradców, psychiatrów i innych terapeutów, próbujących pomóc dzieciakom radzić sobie z traumą? Cholera, kiedy ja byłem dzieckiem, jeden typ wpadł do naszej szkoły i zabił kilkoro z nas, a my nic, od razu zabraliśmy się do liczenia: "35 uczniów minus 4 równa się 31". Byliśmy twardzi.

 

pawlis

Samotny wilk
2 420
10 206
@aluzci
Niekoniecznie. To mógł być taki kujonek-społeczniak bardziej papieski od papieża, co donosi wtedy, gdy nie jest to jego interes, a tacy zwykle są bardziej nielubiani.
 
D

Deleted member 427

Guest
A może po prostu chciał się jak najszybciej schować w klasie przed takimi mentalnymi czarnuchami jak Ty i Twoi kumple?

Nie, nie sądzę. Zresztą specjalnego hardkoru z naszej strony nie było .To było raczej gnębienie psychiczne. Nikt mu chyba nie wpierdolił nigdy.
 
T

Tralalala

Guest
U mnie w klasach raczej nie było takich problemów. Sam byłem lubiany i ludzie z klasy najwyżej się ze mnie śmiali w kilku (wkurwiało to czasami jak ciągle o tym samym pierdolili masowo) ale potem się role odwracały i ja ich jebałem,a potem i tak się normalnie gadało. Były osoby mniej lubiane takie właśnie cioty, ale ludzie ich nie napierdalali, normalnie wszyscy ze sobą rozmawiali.
Tylko w dwóch wypadkach namawiałem ludzi aby olewali ludzi, w jednym gość się rządził i coś tam się dopierdalał do ludzi ale bez przemocy (kiepsko pamiętam), i nikt z nim nie gadał wtedy przez długi okres dopóki się nie zmienił.
W drugim gościa gnębili ludzie z innej szkoły (znali się z moim kolegą) ten na kolegę doniósł (chyba nawet sprawa w sądzie była z tej okazji), że kolega im powiedział plan lekcji aby mogli go gnębić. Chuj, że nic takiego nie miało miejsca, wiedziałem to zarówo od gnębiących jak i kolegi. No i też poszedł ostracyzm, nikt z nim nie chciał gadać.

Ja tam się naśmiewałem ze wszystkich ale ludzie się też z tego śmiali bo wiedzieli, że żartuję.

Dzieciaki w szkołach powinny jarać fajki, na palarni zawsze był luz.
 

Mad.lock

barbarzyńsko-pogański stratego-decentralizm
5 149
5 111
Jeśli taki kozioł ofiarny ma przeciw sobie wielu, to i tak większość z dokuczających robi to z powodu swojego owczego pędu. Gdyby ten kozioł stawiał się konsekwentnie owcom, to by odpuścili bez żadnego problemu, ale o tym kozioł nie wie, bo nie ma wzorców i nie był tak warunkowany. Ale będzie też pewnie grupka złośliwców, którzy trzymają ze sobą i którym trudniej się postawić. Będą wykorzystywać swoją przewagę liczebną i współpracować ze sobą. Oni mogą odpuścić dopiero, gdy stracą aprobatę otoczenia, czyli jak kozioł postawi się reszcie i oni mu odpuszczą. Jeśli nie odpuszczą, to trzeba tu wkroczyć na pełnej kurwie i wybić im ze łbów dokuczanie, poniżyć przy koźle, lobbować o wyjebanie ze szkoły, czy coś w tym stylu.
 
D

Deleted member 427

Guest
U mojego brata w klasie też był jeden taki, któremu wszyscy dokuczali. Dzisiaj pracuje w policji i wlepia mandaty a spożywanie alkoholu. Tu trzeba rozróżnić dręczonych - bo część jest niewinna i pada ofiara patolstwa, a część już za młodu przejawia mentalność społeczników i poborców i większość to wyczuwa.
 
D

Deleted member 4683

Guest
U mojego brata w klasie też był jeden taki, któremu wszyscy dokuczali. Dzisiaj pracuje w policji i wlepia mandaty a spożywanie alkoholu. Tu trzeba rozróżnić dręczonych - bo część jest niewinna i pada ofiara patolstwa, a część już za młodu przejawia mentalność społeczników i poborców i większość to wyczuwa.

Też znam takiego gościa, ale wydaje mi się, ze mylisz skutek z przyczyną. Ofiara gnojenia zostaje policjantem bo mundur i pałeczka podnoszą jego obniżoną gnojeniem samoocenę.
 

simek

Well-Known Member
1 367
2 122
Serio, cywilizacja upada. Zero honoru, biją jakiś leszczy i jeszcze se zwalają do tego. Aby tylko zbić jakiegoś cieniasa, i pokazać swoją siłę. Dawniej ludzie pokazywali swoją siłę, wyzywając kogoś równego sobie lub chcąc pokonać największego z kozaków. Teraz biją jakieś wypierdki, żałosne podludzie.
Nie rozumiem skąd zdziwienie, że bije się słabszych, no sorry, ale jak świat światem to silniejszy wpierdala i wykorzystuje słabszego, więc sytuacja z gnojeniem jakiejś ciamajdy przez silniejszych w szkole, to to samo co podbijanie słabszego państwa przez mocne setki lat temu, albo zabranie słabszemu jego kawałka mięsa z mamuta tysiące lat temu - zawsze tak było i żaden to upadek cywilizacji, po prostu taka natura człowieka, że jest agresywny, a przecież bardziej sensowne jest wpierdolenie słabszemu, bo od próby wpierdolenia silniejszemu można sobie zrobić krzywdę. Abstrahuję tutaj od jakiejkolwiek moralności.

Ja ogólnie w swojej szkolnej karierze byłem po obu stronach barykady - sam kilka razy beczałem, bo mi ktoś dokuczał i osoby beczały przeze mnie. Uznaję to za dobre doświadczenie, bo gnębiony przez innych musiałem się nauczyć jak się postawić, pewnie to kwestia charakteru i wychowania, ale po każdej próbie dokuczania mi nie myślałem sobie "ojej, biją mnie, niech mi ktoś pomoże", tylko byłem wkurwiony na siebie, że nie mam siły im się postawić, w końcu się zebrałem w garść i powalczyłem o swoje, gnębiciele się odczepili, byliśmy w spoko stosunkach.
Ogólnie dużej patologii nie było, raczej takie standardowe szkolne dokuczanie, przemoc fizyczna rzadko występowała (najgorsze co mnie spotkało to zaostrzony ołówek między żebra). Czym byłaby szkoła bez odrobiny dokuczania i chamskich żarcików?

Co do samego samobójstwa z tego tematu, to spotykałem się już opiniami, że trzeba coś zrobić z tą plagą hejtu, bo ona zbiera takie żniwo jak jazda po alkoholu, co uważam za dużą przesadę. Gnębienie było, jest i będzie - jeśli jakiś chłopak się wiesza, bo mu koledzy w szkole dokuczali, to znaczy, że coś z nim było nie tak, więc gdyby nie ci dręczyciele, to znaleźliby się następni, albo despotyczny szef w pracy, czy ktokolwiek inny mógłby być czynnikiem powodującym samobójstwo. Miliony dzieci na całym świecie doświadczają różnych nieprzyjemności, a tylko jakiś promil z nich postanawia ze sobą z tego powodu skończyć - nagłośniono jeden polski przypadek i afera od razu.
 

Kompowiec2

Satatnistyczny libertarianin
459
168
W szkole jest podobnie, starsi napierdalają młodszych, wymuszają kanapkowy haracz, itp. Jak jest ktoś nowy w klasie, to na ogół się go "sprawdza" lub chamsko zaczepia. Uczniowie z większym stażem uznają że są wyżej w hierarchii od świeżego mięsa. To samo dzieje się kiedy dzieciak jest odludkiem. Zaczyna się od tego, że w klasie zauważa się że jest nieporadny, opóźniony, itp. Wtedy wszyscy się od niego izolują, bo nikt nie chce utożsamiać się z ciamajdą. Odpychają od siebie nieporadne jednostki aby uniknąć szyderstw i porównań. Więc automatycznie tworzy się hierarchia - od najniżej cenionych, do najwyżej cenionych w grupie.
Jak to mówią - z kim się zadajesz, takim się stajesz. Prawo wzajemności.
Cholera, kiedy ja byłem dzieckiem, jeden typ wpadł do naszej szkoły i zabił kilkoro z nas, a my nic, od razu zabraliśmy się do liczenia: "35 uczniów minus 4 równa się 31". Byliśmy twardzi.
Czy to jakis sarkazm czy dziadziuś?
Sorry, Kompowiec, ale jesteś po prostu pierdolnięty.
Możesz wziąźć na poprawkę to, że bawiłem się w to kilka lat temu. Już od dosyć dawna się w takie dokuczanie się nie bawie, bo uznałem to za bezsens. Wcześniej to zabawiałem się z nim zwykle wtedy gdy próbował się asymilować z klasą, a na to nikt nie miał najmniejszej ochoty bo każdy się z nim zapoznał aż za dobrze. Tak jak mówił @pawlis , pewnie mamusia go tak wychowała że nawet nie umiał wiązać butów... a naiwniak taki, że podobno koledzy z klasy namawiali go różnych rzeczy jak np. położenie się na pasach czy na torach, kradzieży itp.

a tylko na post Kompowca powiem, że nigdy nie wiesz czy jego "tępota" to przyczyna twoich ataków czy chociaż w części skutek.
Jak go zapoznałem, to już na pierwszy rzut oka rozponałem że "no za inteligetny to on to nie jest". Ale że ja jestem taki że nie odrzucam ludzi po pierwszym wrażeniu, to próbowałem obczaić zjeba przez parę dni. Było tylko gorzej, bo chciał się zakolegować a on nawet gdyby dostał w morde by mu dosadnie wyrazić swoją odmowę to by pewnie powiedział że to przypadek (albo mi uwierzył, bo wierzy we wszystko co mówią inni. Dosłownie. Nawet gdy go atakowałem jakąś namową - oczywiście gdy w końcu jego mózg zaczaił że jestem "tym złym" co długo nie trwało, ale dalej mi wierzył...). Nie szanuję i gardzę, za brak jakiegokolwiek krytycyzmu.

Przez moje ataki nie zauważyłem żeby się też szczególnie zmienił. Zmienił się "tylko" w konfidenta. A może już nim był, tak czy siak stanąłby się nim prędzej czy później. Ciekawe kiedy zauważy że mu to nie pomaga... a pomaga tylko w tym by ktoś mu dał wpierdol.

Notoryczne bóle głowy, stres, przy ostrych akcjach brak snu i sraczka na samo słowo szkoła. Weź sie ucz w takich warunkach - samospełniające sie proroctwo.
Szczerze mówiąc to on pomimo tego wszystkiego nigdy nie opuścił żadnych lekcji i go musieli znosić do momentu przesunięcia go do indywidualnych...

Ja ogólnie w swojej szkolnej karierze byłem po obu stronach barykady - sam kilka razy beczałem, bo mi ktoś dokuczał i osoby beczały przeze mnie. Uznaję to za dobre doświadczenie, bo gnębiony przez innych musiałem się nauczyć jak się postawić, pewnie to kwestia charakteru i wychowania, ale po każdej próbie dokuczania mi nie myślałem sobie "ojej, biją mnie, niech mi ktoś pomoże", tylko byłem wkurwiony na siebie, że nie mam siły im się postawić, w końcu się zebrałem w garść i powalczyłem o swoje, gnębiciele się odczepili, byliśmy w spoko stosunkach.
Same here. Najlepiej działa też jak zamiast bić słabszych, zacząć od największego kozaka i też masz już spokój przez całą resztę pobytu.
 

Zbyszek_Z

Well-Known Member
1 021
2 466
no ale jak nikogo nie prosiłeś o pomoc to nie miej pretensji że ci nikt nie pomógł hehe
i ty chcesz akapu gdzie nikt nie wpycha nosa w nieswoje sprawy?
Nie zawsze trzeba prosić o pomoc aby jej potrzebować. Nie zawsze jest to możliwe. Gazda pewnie przechodziłby obojętnie obok nieprzytomnych ofiar wypadku bo przecież nie został poproszony o pomoc i nie chce być komuchem, hehe...
W sytuacji gnębienia w ogóle ciężko prosić o pomoc. Po pierwsze sam nie wiesz kto jest po której stornie barykady, może ci się wydawać, że wszyscy są przeciwko tobie a słysząc śmiechy i brak reakcji sprzeciwu tylko utwierdzasz się w tym przekonaniu. Po drugie, proszenie o pomoc może tylko pogorszyć sprawę bo wyjdziesz na jeszcze większego przegrywa co sam sobie nie potrafi poradzić. Zresztą, skąd niby wiesz, że ktokolwiek będzie ci chciał pomóc? Mieli już nie jedną okazję, pewnie mają to gdzieś albo im się to nawet podoba. No więc nie będzie pytać będąc przekonanym, że najpewniej to nie pomoże.
Jeżeli ktoś nie chce pomocy to może ci zwyczajnie podziękować. Ale trzeba pamiętać, że w danej sytuacji używa się mózgu a nie tylko czekać aż dostanie się jasną prośbę. Sytuacja gnębienia jest dla mnie tak oczywista, że aż głupie mi się wydaje oczekiwanie na prośbę. Nie trzeba nawet robić od razu akcji przy klasie jak się nie chce popełnić błędu (aczkolwiek to widać), można się zwyczajnie zapytać po szkole czy coś podobnego. Wyjście z pomocna ręką pokaże, że nie jesteś jak reszta klasy i masz dobre intencje.

Był tak niski, że w klasie niższa była od niego tylko jedna osoba (dziewczyna), chuderlawy, w okularkach
Co bym poradził temu pawełkowi powwyżej? Użyć mózgu... jak nawet nie wpadł na to by załatwić to na neutralnym gruncie, tylko uciekał bardzo szybko z szkoły po skończonych lekcjach z obawy przed prześladowcami
Co? Najmniejszy, najsłabszy i sparaliżowany strachem miał poradzić sobie z liczniejszymi, większymi i silniejszymi prześladowcami na neutralnym terenie? Wiesz co ty piszesz w ogóle?

A cały post jest co najmniej żenujący. Nie sądziłem, że lib będzie pisał o takich rzeczach bez skruchy. Można robić w przeszłości różne głupie rzeczy, ale nie trzeba się tym chwalić a tak to tutaj wygląda. Zamiast powiedzieć "byłem chujem", to jeszcze usprawiedliwiasz, że to jego wina, bo był głupi, chudy i dziwnie wyglądał. Nie wiedziałem, że jest taki odłam libertarianizm, w którym atakowanie ofiary wyglądającej na pizdę nie łamie NAPu. Jak to nazwiesz? Dresorianizm? Żeby czasem ktoś cię na ulicy kiedyś nie pobił bo będziesz mu wyglądać na pizdę. Ale wiesz co? Pojedyncza akcja na ulicy od obcych ludzi nijak się ma do miesięcy czy lat gnębienia dzień w dzień.

@simek, Racja, taka sama wielka mi afera jak z podatkami. Spotkałem się już z opiniami, że to kradzież, że niemoralne, co uważam za dużą przesadę. Podatki były, są i będą - jeżeli jakiś podatnik się wiesza bo mu fiskus dowalił, to znaczy, że coś z nim było nie tak, więc gdyby nie państwo, to znaleźli by się następni, albo wybredni konsumenci, czy ktokolwiek inny mógłby być czynnikiem powodującym samobójstwo. Miliony ludzi na całym świecie płaci podatki, a tylko jakiś promil z tego powodu zamyka działalność. Jeden przypadek nagłośniony i od razu afera.
 

simek

Well-Known Member
1 367
2 122
@Zbyszek_Z nie no bez przesady z tą analogią do podatków, zwłaszcza, że te są nieuchronne i niszczą każdego, jak się postawisz skarbówce, to ona wcale nie ucieknie, a w większości przypadków szkolnego gnębienia jakie ja znam, to wystarczyła jakakolwiek, inna niż bierność, reakcja i już problem się zmniejszał.
Jasne, że nie chodzi mi o to, żeby zbyć problem, bo agresja jest agresją, nawet jeśli wśród gówniarzy w szkole, ale ja nie widzę żadnego rozwiązania. Ty jakieś znasz? Coś proponujesz? Do więzienia wszystkich, którzy podśmiewają się z kolegi/koleżanki w szkole? Dla mnie problem jest nie do rozwiązania, że tak powiem, od strony napastnika, jedyne co można zrobić, to wychowywać dzieciaki tak, żeby potrafiły jakoś zaradzić, rozwiązać (chociażby siłowo) konflikt, a nie tłumiły w sobie negatywnych uczuć i liczyły, że kiedyś ktoś im pomoże w przepędzeniu złych kolegów.
 
Ostatnia edycja:

Kompowiec2

Satatnistyczny libertarianin
459
168
A cały post jest co najmniej żenujący. Nie sądziłem, że lib będzie pisał o takich rzeczach bez skruchy. Można robić w przeszłości różne głupie rzeczy, ale nie trzeba się tym chwalić a tak to tutaj wygląda. Zamiast powiedzieć "byłem chujem", to jeszcze usprawiedliwiasz, że to jego wina, bo był głupi, chudy i dziwnie wyglądał. Nie wiedziałem, że jest taki odłam libertarianizm, w którym atakowanie ofiary wyglądającej na pizdę nie łamie NAPu. Jak to nazwiesz? Dresorianizm? Żeby czasem ktoś cię na ulicy kiedyś nie pobił bo będziesz mu wyglądać na pizdę. Ale wiesz co? Pojedyncza akcja na ulicy od obcych ludzi nijak się ma do miesięcy czy lat gnębienia dzień w dzień.
Mówilem już że się nie dopierdalałem, tylko gdy próbował się asymilować z klasą, która go i tak nie chciała, a jak się do kogoś dosiadł to zwykle też się mną wysługiwali "przysiądź się koło niego" bo wiedzieli że to go przepędzi. I to już bez jakiegokolwiek znęcania się. Może się i bał, ale nie łamałem tym NAPu na pewno. Bo jeśli tak, w takim razie ktoś, kto zajął sobie teren koło Ciebie który już do Ciebie nie należy powinniście nazywać już agresją. Po za tym miejsce publiczne... i tym bardziej że ja nigdy na ręki nikogo nie podniósł (wyjątem jest oczywiście samoobrona) a tym bardziej na tego wypierdka. Mógł asymilować się gdzie indziej, nieważne że nam go przymusowo przydzielili.

Już z tego powodu miałem również sprawę, z owej własności, ale to już z inną osobą. Skończyło się na tym że mieliśmy się od siebie trzymać ileś tam metrów. Socjaliści, jak zwykle niedorajdy. Mówili mi że "zabranianie mu chodzenie z klasy do klasy byłoby złe, on też jest człowiekiem" czy jakoś tak. Jak go nie chcą to nie ma siły, musi wypierdalać.

"Żeby czasem ktoś cię na ulicy kiedyś nie pobił bo będziesz mu wyglądać na pizdę." Nazywają to "normą społeczną". Podziękuje.

Myślałem że oczywiste jest dla libów, że jak ktoś Ci zakłóca spokoj to raczej nie jesteś wobec tego kogoś przyjaźnie nastawiony.

A o czym mówię to hm... nie zawsze trzeba użyć siły fizycznej by się komuś stawić. Jak byłem odrzutkiem, nadrabiałem to budzeniem respektu. I choć nikogo nie tknąłem to często mi ludzie mówią że czasem ich przerażam. Ale przy prywatnym kontakcie jestem już bez tej otoczki. Teraz muszę wyłączyć ją również w grupie...

mogę też przestać o tym pisać, to nie będzie to wyglądać na przechwałki...

Nie zawsze trzeba prosić o pomoc aby jej potrzebować. Nie zawsze jest to możliwe. Gazda pewnie przechodziłby obojętnie obok nieprzytomnych ofiar wypadku bo przecież nie został poproszony o pomoc i nie chce być komuchem, hehe...
Dopóki nie stracisz świadomości, to dopóty możesz wyrażać swoją wolę I jak ktoś nie chce pomocy chociażby krwawił a jest przytomny to można to uszanować. W przypadku braku przytomności nie masz już władzy nad własnym ciałem i możesz tylko biernie poddać się komuś kto Ci pomoże (albo i nie, nigdy nie wiadomo).

W sytuacji gnębienia w ogóle ciężko prosić o pomoc. Po pierwsze sam nie wiesz kto jest po której stornie barykady, może ci się wydawać, że wszyscy są przeciwko tobie a słysząc śmiechy i brak reakcji sprzeciwu tylko utwierdzasz się w tym przekonaniu. Po drugie, proszenie o pomoc może tylko pogorszyć sprawę bo wyjdziesz na jeszcze większego przegrywa co sam sobie nie potrafi poradzić. Zresztą, skąd niby wiesz, że ktokolwiek będzie ci chciał pomóc? Mieli już nie jedną okazję, pewnie mają to gdzieś albo im się to nawet podoba. No więc nie będzie pytać będąc przekonanym, że najpewniej to nie pomoże.
W takiej sytuacji po raz pierwszy sobie uświadamiasz że jesteś swoim własnym ratunkiem. Przerabiałem już takie cuś...
 
Ostatnia edycja:
U

ultimate

Guest
Dzisiaj znecaja sie nad równieśnikami, jutro dobiorą sie do rodzicow, dziadkow, ktorzy pózniej wolają o pomoc do ludzi, bo im się dzieci nie wydażyły. Zbydlęcenie zwyczajne w tej gminie. Ale zawsze można się wyspowiadać, a za pedzia rozgrzeszenie pewne..
 
Ostatnio edytowane przez moderatora:
Do góry Bottom