Pseudonauka

GAZDA

EL GAZDA
7 687
11 143
i nawet jakby człowiek miał wpływ, to co z tego? człowiek jest częścią ekosystemu... klimat sie zmienia z różnych przyczyn, trza sie dostosować i chuj...
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736
Nie ma dowodów na wpływ człowieka.
Sami "naukowcy" stosują zwrot - "bardzo prawdopodobne" lub "najprawdopodobniej".
Trzeba uważnie czytać.
http://g-o.strefa.pl/
Nie tylko trzeba uważnie czytać, ale jeszcze w dodatku wiedzieć, co te zwroty oznaczają w naukowcowym narzeczu...


Elementarz AR5: Język niepewności IPCC
Niniejszym wpisem rozpoczynam serię notek poświęconych treści najnowszego, piątego raportu IPCC. Powinien on zostać opublikowany jeszcze dzisiaj, ale zanim to się stanie, przyda nam się kilka informacji dotyczących konwencji terminologicznej używanej przez IPCC.
Raporty IPCC to rodzaj meta-analizy literatury naukowej, której celem jest wydestylowanie, z tysięcy artykułów naukowych opublikowanych w ciągu ostatnich kilku lat, aktualnego stanu badań na temat klimatu i jego zmian: wskazanie czego się dowiedzieliśmy i czego jeszcze nie wiemy; w których obszarach panuje powszechny konsensus, a które wciąż są niepewne i kontrowersyjne. Aby ułatwić interpretację wniosków raportu, w szczególności przez osoby nie będące specjalistami w danej dziedzinie, autorzy używają standardowej terminologii do oznaczania zakresu (nie)pewności i wiarygodności poszczególnych informacji zawartych w raporcie:

The degree of certainty in key findings in this assessment is based on the author teams’ evaluations of underlying scientific understanding and is expressed as a qualitative level of confidence (from very low to very high) and, when possible, probabilistically with a quantified likelihood (from exceptionally unlikely to virtually certain).

Przedziały wiarygodności (prawdopodobieństw) odpowiadające poszczególnym terminom wyglądają następująco:



Virtually certain
99-100%
Extremely likely
95-100%
Very likely
90-100%
Likely
66-100%
About as likely as not
33-66%
Unlikely
0-33%
Very unlikely
0-10%
Extremely unlikely
0-5%
Exceptionally unlikely
0-1%


Jak to działa w praktyce, można prześledzić na podstawie jednej z najnudniejszych konkluzji raportu:

It is extremely likely that more than half of the observed increase in global average surface temperature from 1951 to 2010 was caused by the anthropogenic increase in greenhouse gas concentrations and other anthropogenic forcings together. The best estimate of the human-induced contribution to warming is similar to the observed warming over this period. {10.3}
Dowody stojące za tym twierdzeniem wyglądają mniej więcej tak: naturalna niewymuszona zmienność klimatyczna, nawet oszacowana z bardzo grubym marginesem błędu, nie może odpowiadać za więcej niż połowę obserwowanego ocieplenia; z pomiarów zawartości ciepła w oceanach wynika, że zmiana klimatu po roku 1950 była wymuszona radiacyjnie; wartości antropogenicznych wymuszeń radiacyjnych, przede wszystkim związanych z gazami cieplarnianymi, wystarczają aż nadto do wytłumaczenia skali obserowowanego ocieplenia; wartości naturalnych wymuszeń radiacyjnych, nawet z bardzo grubym marginesem błędu, do tego nie wystarczają.

Wnioski te były zgodne z naszą wiedzą i 10 lat temu (i znalazły się zresztą w poprzednim raporcie IPCC), różnica polega na tym że od tego czasu trochę lepiej poznaliśmy zmienność klimatu w XX wieku, (opublikowano nowe analizy temperatury, udoskonalono reanalizy historyczne, wiele służb meteorologicznych przeprowadziło własne projekty homogenizacji danych), trochę lepiej poznaliśmy wartości wymuszeń radiacyjnych (przede wszystkim - efekt aerozolu), a dzięki całej masie rekonstrukcji paleoklimatycznych możemy lepiej osadzić zmienność klimatu XX wieku w historycznym kontekście. Jednocześnie nie wypaliła żadna z alternatywnych teorii tłumaczących globalne ocieplenie: ani zrzucenie winy na miejskie wyspy ciepła, ani promieniowanie kosmiczne, ani magiczne naturalne cykle.

Przekładając to na język raportu IPCC: niech A oznaczać będzie wkład antropogeniczny w obserwowane ocieplenie. Skoro globalne ocieplenie w okresie 1951-2010 wynosiło około 0,65 stopnia, zatem prawdopodobieństwo że A spowodowało co najmniej połowę tego ocieplenia, było większe niż 95%:

P(A > 0,325) > 0,95

Nie należy tego interpretować, jak zrobił to niedawno Bjorn Lomborg, że "za wzrost temperatury na świecie jedynie w połowie ponosi odpowiedzialność człowiek", bo najlepsze oszacowanie wkładu czynników antropogenicznych jest zbliżone do całości obserwowanego ocieplenia ("The best estimate of the human-induced contribution to warming is similar to the observed warming over this period"). Innymi słowy, gdyby narysować 90% przedział ufności (5-95%) wokół A, rozciągałby się on mniej więcej od 0,3 do 0,9 stopnia. Przedział 5-100% rozciąga się natomiast od 0,3 stopnia w górę. [Aktualizacja: przedziały podane w raporcie IPCC są jeszcze węższe (patrz rys. 10.5 w rozdziale 10), zatem "co najmniej połowa" jest bardzo konserwatywnym oszacowaniem antropogenicznego wkładu w ocieplenie -- bliższa prawdzie byłaby fraza "co najmniej 75%"]


Schemat atrybucji globalnego ocieplenia. Linia niebieska wyznacza połowę wzrostu temperatury obserwowanego w okresie 1951-2010; po prawej stronie przedstawiono przykładowy rozkład w którym odpowiada mu prawdopodobieństwo równe 0,05.

Jeśli zastanawiacie się w tym momencie, jak to możliwe że górne widełki antropogenicznego wkładu w ocieplenie przewyższają wartość rzeczywiście zaobserwowaną, to odpowiedź jest prosta -- istnieją przecież inne czynniki determinujące zmienność klimatyczną w skalach lat i dekad, i całkiem możliwe że ich wkład w ocieplenie był ujemny, zatem bez udziału człowieka obserwowalibyśmy (niewielkie) globalne ochłodzenie.

poniedziałek, 30 września 2013, perfectgreybody

Natomiast ocenianie kompetencji naukowców to jest już zupełnie inna kwestia.
 
P

Przemysław Pintal

Guest
Czy człowiek ma wpływ na klimat? Tak. Nie bez przyczyny sadzi się drzewa na miedzach. Nie tylko po to by mieć się o co kłócić i by to ładnie wyglądało. Nie po to żeby ktoś pijany mógł się zdrzemnąć pod drzewem. Obecność drzew utrzymuje wody gruntowe na odpowiednim poziomie.

Zauważcie, że pierwsze cywilizacje (Sumer, Egipt, Mohendżo-Daro) przeżyły kryzys lub upadły mnie więcej w tym samym czasie. Dzisiaj wiemy, że przyczyniły się do tego głównie zmiany klimatyczne. Czy człowieka miał na nie wpływ? Myślę, że tak. Pojawienie się rolnictwa, karczunek lasów, budowa kompleksów irygacyjnych, nagły wzrost zwierząt hodowlanych (gazy ;)), etc.

Z resztą ja dobrze pamiętam jakie zimy były podczas mojego dzieciństwa. Raz śnieg leżał do maja. Nieraz jak napierniczyło przez noc, to nie dało się wyjść z domu. W tę zimę nie było z czego robić bałwana.

Zmiany klimatyczne jeśli nie są dramatyczne, mają pozytywny skutek. To właśnie dzięki temu, że człowiek migrował za zwierzyną, a nie zamieszkiwał ciągle ten sam habitat, możemy sobie dzisiaj pisać w necie.

Gdybym miał kupę kasy, to bym zainwestował sobie w całkowicie pasywny dom. W kolektory słoneczne i mini wiatraki, by mieć za darmo prąd. Może czasem miałbym przerwy, ale nakupiłbym sobie akumulatorów. Pompa ciepła by nie tracić na ogrzewanie. Studnia artezyjska by mieć za darmo wodę. OK dochodzą koszta konserwacji i wymiany części, lub kupna nowych modeli. Ale wydaje mi się, że tak wyjdzie taniej i jest się niezależnym. Gdy pojawia się presja to ludzie zaczynają kombinować, inaczej nie ruszyliby dupy.

Należy rozgraniczyć naukę i zachodzące zjawiska, od manipulacji w celu wydębienia pieniędzy. Nie ma sensu robić z siebie głupka.
 

MaxStirner

Well-Known Member
2 732
4 693
Z resztą ja dobrze pamiętam jakie zimy były podczas mojego dzieciństwa. Raz śnieg leżał do maja. Nieraz jak napierniczyło przez noc, to nie dało się wyjść z domu. W tę zimę nie było z czego robić bałwana.

Należy rozgraniczyć naukę i zachodzące zjawiska, od manipulacji w celu wydębienia pieniędzy. Nie ma sensu robić z siebie głupka.

O tych zimach to sam chciałem napisać. Pamiętam takie gdy rano, fakt że na wsi gdzie zawsze jest zimniej ledwo dało się wyjść z domu a zaspy były półtorametrowe. Może to jest w jakiś sposób proces naturalny, ale możliwe też że sie pogłębia w wyniku działalności ludzkiej.
Przeludnienie dla mnie jest faktem, jedynie w tej części świata mniej jest dostrzegalne, bo ono sie nie rozkłada równomiernie. Siostra która pracowała w Szanghaju mogłaby Ci troche opowiedzieć,ale w skrócie to najgorsze miejsce jej zdaniem do życia jakie zna właśnie z powodu psychicznych i fizycznych trudności życia w takiej masie.
Inna sprawa jest taka, że my tu żyjemy względnie komfortowo, bo mamy dostęp do zasobów których te tłumy nie mają. Gdyby każdy z nich zużywał zasoby na naszym poziomie - załóżmy że byłoby ich stać - skutki przeludnienia odczulibyśmy natychmiast.
 

Quester

Member
36
52
A jakie kwalifikacje mają sami klimatolodzy, którzy tę teorię wymyślili?
Tak się składa, że przez wiele lat nikt nie przedstawił żadnego sensownego uzasadnienia tej teorii, posługując się elementarną logiką i przyczynowym myśleniem.
CO2 jest gazem cieplarnianym, tzn. gazem pochłaniającym promieniowanie podczerwone. Wiemy to od XIX wieku, gdy stwierdzono to eksperymentalnie. W ten sposób CO2 zatrzymuje część promieniowania wydzielanego przez Ziemię, ocieplając ją (nazywa się to "efekt cieplarniany"). Logiczny zatem jest wniosek, że zwiększenie zawartości CO2 w atmosferze ociepli klimat ziemi - co niektóry naukowcy przewidzieli na początku XX wieku.

Od czasów sprzed rewolucji przemysłowej działalność człowieka znacząco podniosła poziom CO2, co widać na tym wykresie:
52050f660f4ea_koncentracje-co2-w-atmosferze.jpg

źródło: http://naukaoklimacie.pl/fakty-i-mi...emitowany-przez-czlowieka-nie-ma-znaczenia-31

Tu porównanie do ostatnich 650000 lat:
co2Graph11-cropped.jpg

źródło: NASA (http://climate.nasa.gov/evidence/)

Okazuje się, że w ciągu ostatniego stulecia temperatura wzrosła znacząco:
Fig.A2.gif

źródło: NASA (http://data.giss.nasa.gov/gistemp/graphs_v3/)

Oczywiście można stwierdzić, że za ocieplenie odpowiada jakiś naturalny czynnik. Problem w tym, że nie wiadomo jaki. Najbardziej znaczącym znanym czynnikiem wpływającym na zmianę klimatu jest aktywność słoneczna, a ona wcale nie wzrasta ostatnimi czasy, wręcz przeciwnie:

http://www.giss.nasa.gov/research/news/20100121/
http://science.nasa.gov/science-news/science-at-nasa/2009/01apr_deepsolarminimum/

Ocieplenie o kilka stopni byłoby bardzo znaczące. Ostatni raz ziemia była cieplejsza o ok. 4 stopnie kilkadziesiąt lat temu, co spowodowało stopienie czap lodowych i wzrost poziomu morza o 70 metrów.
 

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 700
@Quester
To nie jest wywód naukowy. To jest religijny bełkot, stwarzający pozory nauki przez powoływanie się na wykresy.

  • Czy stężenie CO₂ jest jedynym czynnikiem, który ma wpływ na zmiany klimatu?
  • W jakim procencie działalność człowieka wpływa na stężenie CO₂?
  • Jeśli ten wywód jest prawdziwy, jak wytłumaczyć obecne oziębienie klimatu?
  • Czym wytłumaczyć inne okresy w historii planety, w których było duże stężenie CO₂, a działalności człowieka nie było, bo ten jeszcze nie istniał?
 

Ciek

Miejsce na Twoją reklamę
Członek Załogi
4 851
12 246
Pomijając kwestię czy to prawda, czy też nie http://pl.wikipedia.org/wiki/Globalne_ocieplenie#Skutki_i_oczekiwane_efekty przeczytałem przed chwilą i szczerze mówiąc zupełnie nie wiem o co ten ból dupy nawet jeśli faktycznie byłoby prawdą i faktycznie byłoby powodowane działalnością człowieka. Ja tam lubę oceany, więc mogą się na mój gust podnosić do oporu (szacunek, pewnie zawyżony mówi o 11-58 cm do końca tego wieku, kurwa,akapokalipsa normalnie). Wraz z rozwijaniem się technik gospodarczego wykorzystania mórz i oceanów, staną się one bardziej produktywne niż lądy, choćby z tego względu, że to jest przestrzeń trójwymiarowa, podczas gdy ląd jest co do zasady dwuwymiarowy, w szczególności jeśli chodzi o spożywkę. Na stronach seasteading.org można wyczytać, że już na dzień dzisiejszy jeśli chodzi o produktywność to akwakultury są 3x bardziej wydajne niż ich lądowe odpowiedniki o takiej samej powierzchni. Docelowo szacuje się, że wydajność akwakultur może być co najmniej 10x większa niż ich lądowych odpowiedników, co jest też młotem na lewackie czarownice bredzące o przeludnieniu.
 

Ciek

Miejsce na Twoją reklamę
Członek Załogi
4 851
12 246
To jest właśnie idealny przykład. Poziom oceanów wzrasta średniorocznie o 2mm, to zbyt mało by cokolwiek zalać. Kiribati zapadają się w oceanie, nie są zalewane przez wzrastający poziom oceanu. To nie jest winą żadnego globcia tylko zwykłego osiadania i erozji nieaktywnych stożków wulkanicznych. Oczywiście zieloni dostali z tego powodu sraczki i w każdej wiadomości o kiribati można poczytać o globciu. To jest właśnie pseudonauka.

Edytka: To taka kwestia na logikę -jeżeli boli ich wzrost poziomu lustra wody o 2mm rocznie, to co się tam musi dziać w przypadku sztormu, gdy fale mają po kilkanaście metrów. Coś tu nie styka ... :)

Jak na mój gust, to Kiribati mogłoby posłużyć za precedens korzystny dla libów, że państwo można zrobić też na sztucznej wyspie.
 
Ostatnia edycja:

MaxStirner

Well-Known Member
2 732
4 693
Mylisz się podobno czynniki są dwa - nadpopulacja (przeludnienie) i podnoszenie się poziomu wód...
http://www.reuters.com/article/2013/06/13/us-kiribati-climate-idUSBRE95C04L20130613

Nie 2 a 2,9 mm rocznie (2 to średnia dla całego świata) wystarczy by zatopić te wyspy w ciągu 30-60 lat
Aha zapomniałem, że Król ma zawsze rację. Dla mnie - i mówię to personalnie o sobie w żadnym razie o innych - jest to dowód, że wpływamy na siebie nawet gdy tego nie chcemy. New Age głosi że wszystko jest połączone i zależy od siebie czy tego chcemy czy nie. Każdy powinien sam decydować co z tym zrobić ale też mieć odwage wziąć za swoje decyzje odpowiedzialność...
Oni nie są jedyni, następne w kolejce Wyspy Marshalla i Malediwy.
 

GAZDA

EL GAZDA
7 687
11 143
kiribati to jeszcze chuj, gorzej maja ci z tuvalu, ale kurwa nie wiem w czym problem kilka barek piachu/gruzu/chuj wie czego z australii czy ameryki i mogą se wyższe wyspy usypać hehe
numer z barkami zrobił już raz taki bogaty libertarianin, wysłał z australii w latach 70tych w kierunku minerwy... co było potem już chyba wszyscy wiedzą wiec nei bede pisał...
 
P

Przemysław Pintal

Guest

pampalini

krzewiciel słuszności, Rousseaufob
Członek Załogi
3 585
6 850
Nie wiem, gdzie to wrzucić. Pierwszy raz trafiłem na to wiki, a wydaje się bardzo obszerne:

http://rationalwiki.org/wiki/Main_Page

Znacie? Jak sami piszą, zajmują się obalaniem pseudonaukowych bredni. Niestety, oznacza to według nich orkę po takich postaciach jak:
http://rationalwiki.org/wiki/Ludwig_von_Mises
http://rationalwiki.org/wiki/Murray_Rothbard
http://rationalwiki.org/wiki/David_Friedman
http://rationalwiki.org/wiki/Friedrich_August_von_Hayek
...i wielu wielu innych

Nie widziałbym w tym nawet nic złego, bo na każdego można znaleźć haka. Niestety, łączą to z peanami na cześć na przykład:
http://rationalwiki.org/wiki/Keynes
http://rationalwiki.org/wiki/Krugman
 

Ciek

Miejsce na Twoją reklamę
Członek Załogi
4 851
12 246
To widać jakaś międzynarodówka "racjonalista.pl" :)

"His brother Richard Von Mises was a real scientist and doing actually philosophically important work in developing an early definition for randomness. Obviously, they didn't get along."

Skończyłem czytać w tym momencie. Powoływanie się na Prawdziwych Polaków, Prawdziwych Twardzieli, Prawdziwych Naukowców i innych przedstawicieli Prawdziwych Elit zawsze mnie strasznie odrzuca w dyskusji. Nie wiem, czy ta Prawdziwość to jakieś naleciałości soc-realizmu, czy właściwie co, ale zawsze wtedy mi tęskno się robi do nieprawdziwie nieelitarnego akapu, gdzie wartość jednostki jest mierzona jest w kryteriach możliwych do zweryfikowania, np. w kalibrze trzymanej broni. To dopiero Prawdziwy Egalitaryzm.

Edytka: i jeszcze ta gadka o "sane students". Ech, z tego tekstu bije nostalgia za czasami sprawiedliwości społecznej, gdy jedni byli "sane", a drugich władza słała do psychuszki...
 
Ostatnia edycja:

kuguar

Member
31
17
W kwestiach pseudonauki polecam Feyerabenda i jego anarchizm metodologiczny. Nasza wiedza o świecie jest determinowana przez modele jakie używamy a modele w nauce mają to do siebie, że są niewspólmierne (a więc postęp w nauce nie może mieć charakteru liniowego). Niektórzy owe modele utożsamiają z przyrodą samą w sobie, niestety to zawodny zdrowy rozsądek tylko tak sugeruje, bo coś takiego jak czysty fakt nie istnieje.

A sprawe globalnego ocieplenia tym bardziej trudno jest przesądzić jesli chodzi o wpływ czynników antropogenicznych. Nie jesteśmy w stanie wyizolować zmiennych antropogenicznych w badanym układzie związanym z czynnikami globalnego ocieplenia. I zawsze nasze badanie będzie zniekształcone przez czynniki poza-antropogeniczne. Tak więc wszytskie modele są bardzo problematyczne już w fundamentach metodologicznych (pomijam juz kwestie problematyczne w obrebie samych modelów).

A kreacjonizm moim zdaniem jest tak samo uprawniony jak ewolucjonizm i to nawet w tak radykalnej postaci - i pozornie absurdalnej - jak kreacjonizm ,,młodej ziemi". Dlaczego? Ano dlatego, że umysł ludzki nie jest zdolny stworzyć metody, która pozwoli dochodzić do bezwzględnych prawd. Np. w fizyce zakłada sie, że wszechświat ma naturę jednorodną i izotropiczną, wystarczy że kreacjniści odrzucą ten aksjomat to mogą podważyć każdą dowolną teorię używaną np. przy datowaniu.
 
Ostatnia edycja:

Till

Mud and Fire
1 070
2 287
Jak sami piszą, zajmują się obalaniem pseudonaukowych bredni.

Według nic wystarczy nazwać coś "pseudonaukowym" i mogą to oznaczyć jako zaorane.

Ile trzeba złej woli żeby dać jako dowód na poparcie faszyzmu, wyjęty z kontekstu cytat, wzięty z rozdziału, w którym Mises zdanie po zdaniu udowadnia, że faszyzm ssie...

edit. Ci ludzie są w sobie po prostu zakochani. Pretensjonalne narcyzy. Ile trzeba arogancji, by uznawać swoje poglądy za jedynie "racjonalne", kiedy jest się tak wypełnionym nienawiścią?
 
Ostatnia edycja:

Ciek

Miejsce na Twoją reklamę
Członek Załogi
4 851
12 246
Przeglądałem jeszcze definicję libertarianizmu i niestety nie wytoczono najcięższej artylerii strzelającej pociskami "a kto będzie budował drogi?!?!?!?", ale jest "No matter how many whine about it, governmental regulation often corrects problems that an unregulated free market could not. One example is health care regulations" i "You are reading this page using something originally created by the big, bad gummint. And not only was ARPANET (the predecessor for the Internet) developed by and for the US military". I co teras, prawaki? Migiem mi tutaj przenosić się do facebookowego fanklubu Platformy Obywatelskiej.
 

Till

Mud and Fire
1 070
2 287
Ciekawe kto pisze te strony... Mam kilka typów:
1) studenci, którzy na studiach od swojego lewakującego profesora dowiedzieli się jak działa świat i co sądzić na każdy temat,
2) sfrustrowani profesorowie wyższych uczelni, którzy mają recepty na wszystko, ale nikt nie chce ich docenić, przez co nie zarabiają tyle na ile zasłużyli, wypruwając sobie żyły podczas prania młodych mózgów, mimo, że stoją znacznie wyżej od tych podłych i samolubnych wyzyskiwaczy, dorobkiewiczów i spekulantów, którzy nie chcą płacić swojej "fair share",
3) sfrustrowani bezrobotni/ludzie z "dead end job" na których nie poznał się świat, mimo ich wyższego wykształcenia i "społecznej wrażliwości".

Ci którzy zwalczają lewactwo powinni stworzyć podobną wiki. Nie ma co próbować być uprzejmym i wyważonym podczas dyskusji z lewactwem, "społecznymi wrażliwcami" i "racjonalnymi świeckimi humanistami". Ich przeciwnicy powinni grać tak jak oni: być nastawionym ofensywnie, używać kukieł, używać słów-obuchów, uderzać wycieczkami osobistymi, skupiać się na atakach ad hominem, nigdy nie dać się wyprzedzić w przekrzykiwaniu, szukać osobistych motywacji w poglądach, wyszydzać, ich poglądy streszczać pojedynczymi słowami takimi jak "idiotyczne", "nieracjonalne", "bezsensowne", "nienaukowe", "oszołomskie" etc.
 
Do góry Bottom