Przed akapem musi być kurwin

Xynoslav

Paleoagentarianin, Transferysta
229
408
Ja też jestem za pokojowym współistnieniem wielu systemów, to o tym komunizmie to moje luźne wywody. Tak na prawdę, zezwolenie na tworzenie regionów komuny - niech będzie, bo każde wykroczenie poza ramy własnego ustroju na swoim terenie i próba obalenia globalnego kapitalizmu = złamanie aksjomatu o nieagresję, co jest równoznaczne z tym, że każdy kto by próbował to zrobić z automatu łamie aksjomaty i jest wrogiem, więc wszystko się tu o to rozbija. Więc nawet w minarchizmie mogłoby się to sprawdzić, wtedy ci co inicjowali by agresję w ten sposób, byliby w prawie równi innym przestępcom. ;)

No i + to co mówisz, w edycji postu. :p
 
Ostatnia edycja:

Eli-minator

zdrajca świętych dogmatów
698
1 672
Ale mnie w "kapitalizmie libertarianskim"wkurza właśnie ten przymus jednorodności - ona nigdy nie jest dobra. Na linksie niby masz wolny software w każdym distro ale i tak masz owych distro multum. Bo sama wolność nie wystarcza - każdy chce mieć to jeszcze poukładane po swojemu. No i co to komu szkodzi? Różnorodność zawsze pomaga.
Jakby istotnie akap powstał i była wolność wyboru jego form to pojawi się całe multum kooperatyw - na taki czy inny sposób. Dokładnie tak jak dziś mamy w świecie softwaru. I nie widzę w tym założeniu bluźnierstwa.
Wierzę też że jest możliwe pokojowe współistnienie różnych systemów i tak jak opisują to anarchiści istnienie ich systemu bez przemocy. Zakładam dobrą wole i im wierzę. A jak będzie to sie okaże.
Co do opcji wyboru niewolnictwa - to właśnie miałem na myśli. Bodaj największy prop Krzyś miał w stopce kiedyś "W społeczności w której nie można sie sprzedac za niewolnika, niewolnikami są wszyscy" Czy jakoś podobnie.
Mało tego system nakazujący kapitalizm byłby niebezpieczny o tyle, że natychmiast pojawią sie ruchy oddolne zmierzające do jego obalenia - socjaldemokraci połączą sie z socjalistami aby go zwalczyć co non stop będzie zagrażało stabilności. Gdyby JKM dozedł do władzy sytuacja bedzie podobna - bedzie miał niemal wszystkich przeciwko. Łatwiej imo jeśli dopuści sie istnienie wielu systemów.


Nie wiem, co to jest "kapitalizm libertariański", z tego, co zauważam, to libertarianie są najporządniejszą siłą popierającą po prostu kapitalizm i dlatego ich lubię.
Nie wiem zatem czy w "kapitalzimie libertariańskim" jest przymus jednorodności, moim zdaniem libowie powiedzą Ci, że nie.

Założenie o dobrej woli ludzi jest szkodliwe - zachęca do bezbronności i prowadzi do nieszczęść. Dlatego anarchizm (takze w wersji libertariańskiej) jest naiwny - błędny.

Do pewnego stopnia wierze i popieram pokojowe współistnienie różnych systemów, jednak z realistyczną domieszką na zasadzie: chcesz mieć pokój, gotuj sie do wojny. Pokój obronią tylko przygotowani.

Popieraj proroka Krzysia, względnie propertarianizm czy co tam chcesz, Twoja sprawa.

Absolutnie nie popieram systemu nakazującego kapitalizm. Jestem za demokracją i wolnością, nie za systemem nakazowo-rozdzielczym. Dla mnie kapitalizm jest świętością, ale jak przegra w otwartej dyskusji (czyli w mojej interpretacji - gdy zawistnicy i głupcy zwyciężą), to po prostu trudno. Dla mnie kapitalizm jest świętością, ale rozumiem, że inni mają inne swiętości, na przykład kropla krwi Wojtyły albo inne gówno. Popieram różnorodność i swobodną konkurencję świętości.
 

Brehon

Well-Known Member
555
1 486
Założenie o dobrej woli ludzi jest szkodliwe - zachęca do bezbronności i prowadzi do nieszczęść. Dlatego anarchizm (takze w wersji libertariańskiej) jest naiwny - błędny.

Polecam zastanowić się nad myślą: "Jeżeli ludzie są dobrzy, to nie potrzebujemy rządu. Jeżeli są źli, tym bardziej nie powinien istnieć."

Do pewnego stopnia wierze i popieram pokojowe współistnienie różnych systemów, jednak z realistyczną domieszką na zasadzie: chcesz mieć pokój, gotuj sie do wojny. Pokój obronią tylko przygotowani.

To jest stanowisko większości aktywnych użytkowników z długim stażem na forum, jak sądzę. Nie tylko nie jest sprzeczne z anarchizmem, ale właśnie logicznym następstwem takiego stanowiska jest anarchizm, jeżeli jest się konsekwentnym w myśleniu.

Jestem za demokracją i wolnością, nie za systemem nakazowo-rozdzielczym.

Przecież demokracja jest systemem nakazowym. I rozdzielczym.
 

Xynoslav

Paleoagentarianin, Transferysta
229
408
Założenie o dobrej woli ludzi jest szkodliwe - zachęca do bezbronności i prowadzi do nieszczęść. Dlatego anarchizm (takze w wersji libertariańskiej) jest naiwny - błędny.
Ale demokracja jest jeszcze bardziej naiwna, powiem więcej, nie ma czegoś takiego jak ustrój nienaiwny, bo w każdym trzeba zakładać, że ludzie będą postępowali zgodnie z ideą danego ustroju, a nie wszyscy tak robią i to jest pewne na 100%, ale trzeba szukać jak najmniej naiwnego ustroju - tutaj wygrywa libertarianizm i wszystkie jego odłamy (propertarianie, paleoliby, akapy, minarchiści). ;)
 

Eli-minator

zdrajca świętych dogmatów
698
1 672
>>Polecam zastanowić się nad myślą: "Jeżeli ludzie są dobrzy, to nie potrzebujemy rządu. Jeżeli są źli, tym bardziej nie powinien istnieć."<<

To spóźniona rekomendacja, dawno temu zdarzało mi się podejmowac refleksję nad tego typu ideami. Wynik znasz.

>>To jest stanowisko większości aktywnych użytkowników z długim stażem na forum, jak sądzę. Nie tylko nie jest sprzeczne z anarchizmem, ale właśnie logicznym następstwem takiego stanowiska jest anarchizm, jeżeli jest się konsekwentnym w myśleniu<<

Nie, nawet wyraźny secesjonizm, a tym bardziej anarchokapitalizm prowadzi w jak najbardziej oczywisty sposób do znacznego rozdrobnienia. Znaczne rozdrobnienie automatycznie jest słabością. Nie wiem, co w przyszłości mogłoby być taką dzisiejszą putinowską Rosją. Cokolwiek, na przykład zislamizowana Francja. Otóż taki przeciwnik nawet nie musiałby sie bawić w wojnę ze zmyśloną anarchokapitalistyczną agencją obronno-ubezpieczeniową lub ich koalicją. Jakkolwiek gdyby doszło do takiej wojny, byłaby ona mocno jednostronna. Ale nawet by do niej nie doszło. Przyszła Francja po prostu kupiłaby taką agencję lub w przypadku koalicji kupiłaby jej najsilnieszy składnik. Po zawodach. Nawet nie musieliby otwierać ognia. Nie mów mi, że jestes za siłą, to tylko deklaratywne, w rzeczywistości jesteś za słabością. Oczywiście nie zmienia to sytuacji, że postulaty libertarian za otwarciem sklepów z bronią sa słuszne, miałyby dobre skutki. (Na przykład dla demokracji - uzbrojony wyborca, to wyborca dużo wyższej jakości niz bezbronny. Ale i OCZYWIŚCIE dla kwestii obrony narodowej.)

Nie popieram konszachtów Sierpińskiego z RAŚ. Toleruję to, bo po prostu JKM i inni politycy sa gorsi.

Te wszystkie lichtensztajny, sanmarina, andorry tak dobrze funkcjonuja tylko dlatego, ze mają w miare fajnych, cywilizowanych sąsiadów czyli demokracje parlamentarne, partyjne, przedstawicielskie.

>>Przecież demokracja jest systemem nakazowym. I rozdzielczym<<

Nie. Demokracja (porządna a nie ułomna) jest wtedy, gdy komunista moze otwarcie założyć partię komunistyczną pod czerwonymi sztandarami, potem pójść do sklepu z bronią i nabyć strzelbę, a potem wraz z z nowo założona partią brac udział w wyborach i potencjalnie zwyciężyć. Jak zwycięży, kapitalizm zostanie zniesiony, więc NIE JEST NAKAZANY ANI Z ROZDZIELNIKA , tylko kapitalizm JEST swobodną opcją do wyboru.

Wprowadzając w życie swoje mundrości straci popularność. W momencie, kiedy odwoła lub sparodiuje kolejne wybory, automatycznie rozpoczyna się rewolucja komunistyczna, a zatem staje się wtedy razem ze swoja głupią rodziną tylko ludzką wszą do odjebania. Ponieważ wśród ludzi myślących wolnościowo zawsze były tradycje kolekcjonowania (i trenowania) broni palnej, a po cichu można liczyć, że w wojsku lub policji jakiś odłam się zbuntuje władzy, która porzuca demokratyczna legitymację, to po cichu można liczyć, że rewolucja komunistyczna przegra. Ale gwarancji nie ma. Swiata nie stworzył sympatyczny Bóg, moze być źle. Nie ma recept idealnych, wolność to ryzyko.

Nie musze mówić że demokracja w Polsce (choć jest) nie jest porządna.
 

Brehon

Well-Known Member
555
1 486
Ale demokracja jest jeszcze bardziej naiwna, powiem więcej, nie ma czegoś takiego jak ustrój nienaiwny, bo w każdym trzeba zakładać, że ludzie będą postępowali zgodnie z ideą danego ustroju, a nie wszyscy tak robią i to jest pewne na 100%, ale trzeba szukać jak najmniej naiwnego ustroju - tutaj wygrywa libertarianizm i wszystkie jego odłamy (propertarianie, paleoliby, akapy, minarchiści). ;)

Dodam do tego- system najmniej naiwny to taki, w którym wstępne założenia co do działania ludzi, których spełnienie jest konieczne by system działał, są najbardziej zgodne z ludzką naturą.
 

Xynoslav

Paleoagentarianin, Transferysta
229
408
@Eli-minator O czym ty w ogóle do nas gadasz? Rozdrobnienie złe? Decentralizacja i prywatyzacja (w tym władzy) to najlepsze co może być, jeszcze globalny full-kapitalizm i byłoby pięknie.

Poza tym, sam sobie przeczysz, to skoro wszędzie jest demokracja, to my możemy mieć ten swój akap, bo i tak nam nic nie zrobią? A więc ta wada akapu, jednak nie istnieje?

@Brehon Bardzo dobrze powiedziane. ;)
 

Eli-minator

zdrajca świętych dogmatów
698
1 672
@Eli-minator O czym ty w ogóle do nas gadasz? Rozdrobnienie złe? Decentralizacja i prywatyzacja (w tym władzy) to najlepsze co może być, jeszcze globalny full-kapitalizm i byłoby pięknie.

Poza tym, sam sobie przeczysz, to skoro wszędzie jest demokracja, to my możemy mieć ten swój akap, bo i tak nam nic nie zrobią? A więc ta wada akapu, jednak nie istnieje?


No wiem, że to, co myslę, jest tu niepopularne. Nie jestem ani za centralizacją, ani za decentralizacja. Jetsem za ostrożną stabilizacją w tej dziedzinie. Uważam, że - pomijąc już anarchokapitalistyczne utopie - mocniejsza decentralizacja w ramach rzeczywistości, jaka mamy, zaowocowałaby wszechwładzą lokalnych sitw, nad ktorymi brakłoby odpowiedniej medialno-demokratycznej kontroli.

Nic nie mam przeciwko globalnemu ostremu kapitalizmowi, tu raczej przeciez MaxStirner się buntował.

Demokracja ani nie jest wszędzie, ani nie jest stabilna (wolność to w ogole subtelny konstrukt, zgodne z natura ludzka jest prymitywne kłanianie się kacykowi), ani nie jest porządna (nie jest wysokojakościowa). Własciwie cały czas dopiero trzeba o nią (a zwłaszcza o jej jakość) toczyć niewdzięczny bój.

Mozliwe, że w Andorze możnaby zastąpić monarchię konstytucyjną ustrojem akapowym i tak długo, jak Hiszp. i Fr. pozostaną tym, czym sa, to znaczy H. demokracją przedstawicielską a Fr. świecką republiką, to taka zmiana byłaby bardzo na korzyść dla mieszkańców Andory. Ale Andora do drobiażdżek, a świat jest wielki. Na przykład Białorusini raczej strasznie przejechaliby się próbując wprowadzać u siebie akap. Co ja na to poradzę? Czy ja bym im bronil? Nie, ja przecież gotów jestem nawet komunistom pozwolić na tak wiele. Ja bym absolutnie nie bronił. Po prostu rozumiem, że skutki byłyby opłakane.
Prywatyzację (za pieniądze) ogólnie popieram. Jednak prywatyzację władzy i struktur bezpieczeństwa mam za mit. I jasne jest, że anarchokapitalistom chętnie pozwoliłbym na dużo więcej niż komunistom. Gdyby anarchokapitaliści zdobyli demokratyczną władzę w całym państwie i odwołali kolejne wybory jako zbędne po sprywatyzowaniu władzy, wojska i policji - byłby to odpowiednik opisywanej przeze mnie we wczesniejszym poście rewolucji komunistycznej - to absolutnie nie popierałbym strzelania do nich ani buntu części wojska lub policji. (Komunistów, jak pamiętasz, należałoby wtedy zajebać bez cienia litości.) Po prostu bym się niepokoił i tyle. Co innego, gdyby miało dojść do pełnej secesji województwa podlaskiego czy innego olsztynskiego. Wtedy decydowałyby konkretne niuanse, ale absolutnie nie wykluczam z góry antywolnościowej interwencji wojska.
 
Ostatnia edycja:

Aterlupus

Well-Known Member
474
971
Założenie o dobrej woli ludzi jest szkodliwe - zachęca do bezbronności i prowadzi do nieszczęść. Dlatego anarchizm (takze w wersji libertariańskiej) jest naiwny - błędny.
Sformułuje pytanie na podstawie sugestii Brehona: Jeżeli uważasz że ludzie nie kierują się dobrą wolą to dlaczego twoim zdaniem warto wziąć część z nich (z reguły reprezentujących przeciętność) i postawić ich w sytuacji, w której dysponują olbrzymią ilością surowców (odebranych siłą innym ludziom) za których użycie ani stan nie ponoszą odpowiedzialności? Czy ten stan nie jest gorszy od tego, w którym każdy dysponuje tylko swoimi dobrami?

Przyszła Francja po prostu kupiłaby taką agencję lub w przypadku koalicji kupiłaby jej najsilnieszy składnik. Po zawodach. Nawet nie musieliby otwierać ognia.
Wojny nigdy nie kończyły się wielkim wiecem gdzie armie zatrudniane przez obie strony analizowały ich propozycje i opowiadały się po stronie oferującej więcej. Najemnicy którzy łamią swój kontrakt szybko przestają być najemnikami, no bo kto ich zatrudni?

Przekonanie że agencja zrzeszająca głównie ludzi z danego terenu sprzeda swoje usługi wrogowi i rozpocznie jego okupacje tylko dlatego że jej pracowników nie łączy wspólny sentyment do piosenki i kolorowej szmatki też nie brzmi przekonująco.

Zresztą, zawsze pozostaje prywatna inicjatywa ;) (od 9:00):



Jeszcze pytanie w odniesieniu do twoich wypowiedzi: co w twoim odczuciu legitymizuje inicjacje agresji?
 

Eli-minator

zdrajca świętych dogmatów
698
1 672
Zaczne od środka.Film bardzo fajny, sympatyzuję z takimi ludźmi i to dało się wyczuć ogolnie w moich róznych postach. Sądze, że ci ludzie sa pożyteczni.

Firma wykona zlecenie tego, kto zapłaci więcej, ten, kto zaplaci mniej, w tym wypadku niech będzie szczęśliwy, jesli dostanie oficjalne wypowiedzenie kontraktu wraz ze zwrotem wplaconych za najświeższy okres pieniędzy. Nie jest powiedziane że państwo agresor posłuży sie firmą do okupacji terenu. Wystarczy, że firma nie będzie nic robić, nie będzie bronić. Firmie opłaci sie to podwójnie, bo wezmą kasę, a nie zużyja swoich zasobów, zasobow amunicji i mnóstwa innych rzeczy. A bodaj czy nie opłacalność (poza honorem, cóż, raczej straconym...) nie będzie wręcz nieskończona. Aletrnatywa do wzięcia wiekszej kwoty od najeźdźcy będzie bowiem zagłada firmy - konfrontacja fizyczna - i smierć pracowników. Że później nie będą miec zleceń? Ale najeźdźca może ich zatrudnić na innym odcinku (w moim przykladzie hipotetyczna przyszła islamistyczna Francja znalazłaby im zajęcie gdzie indziej i jeszcze zyskała na takim outsourcingu służb silowych). Zawsze też można dokonac reorientacji firmy na inną działalność - kapitał szuka wyższej stopy zwrotu.

Przechodzę do początku i zakończenia. Nie bardzo rozumiem, o co chodzi z surowcami. To przypadkowy termin, a cały czas masz na myśli ogólnie zasoby materialne, tak? Chodzi o zasoby, tak?

Nie wiem też, jaką legitymizacje inicjacji agresji masz na myśli. Ogolnie jestem za działaniami obronnymi, a nie napastniczymi. Np. potępiam NATO za agresję na Serbię sprzed 15 lat. Moge się domyślać, ale po co? Możesz sam doprezyzować swoje pytanie. Co konkretnie z moich wypowiedzi masz na myśli?
 

Brehon

Well-Known Member
555
1 486
Nie, nawet wyraźny secesjonizm, a tym bardziej anarchokapitalizm prowadzi w jak najbardziej oczywisty sposób do znacznego rozdrobnienia. Znaczne rozdrobnienie automatycznie jest słabością. Nie wiem, co w przyszłości mogłoby być taką dzisiejszą putinowską Rosją. Cokolwiek, na przykład zislamizowana Francja. Otóż taki przeciwnik nawet nie musiałby sie bawić w wojnę ze zmyśloną anarchokapitalistyczną agencją obronno-ubezpieczeniową lub ich koalicją. Jakkolwiek gdyby doszło do takiej wojny, byłaby ona mocno jednostronna. Ale nawet by do niej nie doszło. Przyszła Francja po prostu kupiłaby taką agencję lub w przypadku koalicji kupiłaby jej najsilnieszy składnik. Po zawodach. Nawet nie musieliby otwierać ognia. Nie mów mi, że jestes za siłą, to tylko deklaratywne, w rzeczywistości jesteś za słabością. Oczywiście nie zmienia to sytuacji, że postulaty libertarian za otwarciem sklepów z bronią sa słuszne, miałyby dobre skutki. (Na przykład dla demokracji - uzbrojony wyborca, to wyborca dużo wyższej jakości niz bezbronny. Ale i OCZYWIŚCIE dla kwestii obrony narodowej.)

(...)

Te wszystkie lichtensztajny, sanmarina, andorry tak dobrze funkcjonuja tylko dlatego, ze mają w miare fajnych, cywilizowanych sąsiadów czyli demokracje parlamentarne, partyjne, przedstawicielskie.

1. Armia "własna" jest takim samym zagrożeniem jak armia "obca". Większe państwo to mniejsze zagrożenie z zagranicy i większe ze strony "własnej" armii. Zagrożenie jednostki=const.

2. Kupienie PAO to słaby argument. Reputacja PAO byłaby jej głównym kapitałem, tak jak państw z resztą. Gdyby takie PAO przestało świadczyć takie usługi jak wcześniej, to straciłoby całą reputację i wszystkie wpływy. Zakup PAO sprowadzałby się zakupu jego aktywów, czyli trochę broni, do tego po bardzo wysokiej cenie, wielokrotnie wyższej od rynkowej, bo musiałaby być skorygowana o utratę reputacji i potencjalnych zysków PAO. To już lepiej pójść do akapowego Wal-Martu.

3. Państwo też można kupić. Brzmi absurdalnie? Nie mniej niż zakup zakup PAO dla mnie. W sumie sytuację można odwrócić- stawiam tezę, że w akapie PAO kupiłoby Francję. Udowodnij, że tak by nie było. Przestrzegam przed tym błędem logicznym (przedostatni akapit posta).

(Na marginesie, kupowanie państw odbywa się na co dzień, tylko nie w sposób otwarty.)

4. W sumie to mogłeś od razu powiedzieć, że Francja mogłaby (prze)kupić każdą osobę w akapie, ale od kiedy ja pamiętam, to państwa mają kasę, bo zdzierają z ludzi kasę, a nie im ją dają. Założenie, że państwo ma nieograniczone zasoby jest bez sensu.

5. Widzę w twoim rozumowaniu ostrą niekonsekwencję. Z jednej strony twierdzisz, że Francja może dokonać inwazji na akap lub kupić sobie PAO i w ten sposób wprowadzić zamordyzm, a ludzie będą bezsilni, z drugiej strony po przekroczeniu procedur demokratycznych automatycznie rozpocznie się rewolucja. Czemu po inwazji państwa na akap nie ma się rozpocząć równie automatyczna i skuteczna rewolucja akapowa? Nie wiadomo.

>>Przecież demokracja jest systemem nakazowym. I rozdzielczym<<

Nie.

1. Demokracja jest nakazowa bo- nie ma znaczenia, że każdy może założyć sobie partię i każdy może głosować. Partycypacja we władzy nad wszystkimi nie ma nic wspólnego z wolnością ("wolność polityczna" to kwiatek logiczny typu "umowy społecznej"). Jest nakazowa bo wszyscy decydują o prawie dotyczącym każdego. System nie nakazowy to taki, w którym rozwiązanie konfliktu jest wynikiem negocjacji zaangażowanych stron i upoważnionych przez strony osób i instytucji. I nikogo innego.

2. Demokracja jest rozdzielcza b0- nawet w hipotetycznej demokracji minimalnej wszyscy "składają się" na aparat policyjny, sądowniczy i wojskowy. Ma miejsce redystrybucja bezpieczeństwa i sprawiedliwości.
 
Ostatnia edycja:

Aterlupus

Well-Known Member
474
971
Firma wykona zlecenie tego, kto zapłaci więcej
Firma zrobi to co najbardziej się jej opłaca w ocenie zarządu/właściciela. Dla PAO które łamie kontrakt nie ma żadnej przyszłości, kto zapłaci firmie która zdradza swoich pracodawców? Równie dobrze można by stwierdzić że straż pożarna nie będzie gasić pożarów, bo to kosztuje, a już na pewno żaden ubezpieczyciel nie będzie wypłacać swoim klientom odszkodowań, czy finansować przewidzianych w kontrakcie szkód.

Czym od agencji różni się armia państwowa? Czemu nie można zapłacić generałowi żeby zdradził?

Przechodzę do początku i zakończenia. Nie bardzo rozumiem, o co chodzi z surowcami. To przypadkowy termin, a cały czas masz na myśli ogólnie zasoby materialne, tak? Chodzi o zasoby, tak?
Oj tak :). Nie wiem czemu, ale zawsze posługuje się niesłownikową definicją tego słowa. Chodzi o zasoby. Ponawiam pytanie.

Nie wiem też, jaką legitymizacje inicjacji agresji masz na myśli. Ogolnie jestem za działaniami obronnymi, a nie napastniczymi. Np. potępiam NATO za agresję na Serbię sprzed 15 lat. Moge się domyślać, ale po co? Możesz sam doprezyzować swoje pytanie. Co konkretnie z moich wypowiedzi masz na myśli?
Przykładowo: w obecnym demokratycznym konsensusie za moralne uważane jest osadzanie w więzieniach posiadaczy środków narkotycznych. Słowem, za etyczną uważana jest inicjacja agresji (przemocy) wobec tych ludzi, inicjacja ponieważ oni sami nie dopuścili się żadnych aktów przemocy/agresji.
Wiele ludzi uzasadnia ten stan rzeczy nawet nie osobistym zdaniem odnośnie narkotyków, ale przekonaniem co do słuszności "rządów prawa", mimo że jest to przekonanie skrajnie destrukcyjne i bardzo podatne na reductio ad absurdum.
Ludzie ci klasyfikują jako etyczną przemoc wobec kogoś kto być może nawet nigdy przemocy nie zastosował, ani nie naruszył niczyjej własności.

Jedną kwestie stanowi przekonanie co do właściwej dystrybucji przemocy w odpowiedzi na nią (obrona przed napastnikiem naruszającym własność danej osoby), ale zupełnie inną jest przekonanie co do tego kiedy można stosować przemoc wobec kogoś tej nie zainicjował, chodzi mi o twoje kryteria.

Piszę o tym bo odnoszę wrażenie że akceptujesz używanie przemocy tak długo jak jest to akceptowane w drodze demokratycznych wyborów. Czy np. twoim zdaniem przymusowa eutanazja/kastracja osób będących nosicielami chorób genetycznych jest moralna jeżeli jest dokonana w świetle prawa państwowego (demokratycznego)?
 
Ostatnia edycja:

Eli-minator

zdrajca świętych dogmatów
698
1 672
1.1. Własna prawie nie jest zagrożeniem. Odkąd zlikwidowano pobór, jakim zagrożeniem jest dla Polaków polska armia? IMO żadnym. Armia jest ułożona pod cywilnym, demokratycznym kierownictwem i moim zdaniem przedstawia bliskie zeru zagrożenie dla Polski i Polaków. No chyba że pan Putin chciałby podzielić Polskę tak, jak podzielił Ukrainę (na zajęty Krym, podgryzany wschod i resztę). Wtedy polska armia, mam nadzieję, byłaby zagrożeniem dla tych polaków, którzy połaszczyliby się na moskiewskie srebrniki. Jakim zagrożeniem dla Czechów jest czeska armia? Praktycznie zerowym. Obce armie, co innego. Dla obywateli państw nie będacych w NATO moga być powaznym zagrożeniem. Nie wiem czy masz mlodsza siostre, ale jeśli szcześliwie masz i szczęśliwie nie mieszka ona gdzieś w Gruzji lub Kazachstanie, tylko w Polsce lub w UK, to wyobraź sobie że nie żyjecie w tak szczęśliwych miejscach. Wyobraź sobie losy dziewczyn na terenach na ktore w latach 40. ubieglego wieku wkraczała armia czerwona... Masz trochę wyobraźni czy tylko powielasz kalki ideologiczne z książek amerykańskich teoretyków? To jest skala zagrożenia, jakie moze stworzyć obca armia.

1.2 Wartość firmy to know-how, a nie pistolety z supermarketu. A reputacja ma swoją cenę - nie az tak wysoką, jesli w opcji alternatywnej jest zagłada. Zreszta w ogole ten element fantazji Rothbarda czy Hoppego jest od poczatku do konca calkowicie oderwany od realiow i niespecjalnie godny dłuższych analiz.

1.3 Wszystko można. Rzecz w tym, ktore możliwości sa zabawnie nieprawdopodobne, a ktore sa całkiem prawdopodobne.

1.4. Państwo o potencjale Francji, Rosji czy Japonii ma praktycznie nieskonczone zasoby w porównaniu z tym, co moga w kryzysowej sytuacji WYDAĆ zwykli zamozni ludzie, niezaleznie czy będzie ich sto, tysiąc czy pięc tysięcy. Chyba że w tej grupie znajdą się globalni oligarchowie. To by zmieniło proporcje. Jak jesteś rozsadny, to zgodzisz się że jeśli ktokolwiek jest entuzjasta anarchokapitalizmu, to nie sa to globalni oligarchowie (ich fortuny nie biora się ze zwykłej przedsiębiorczości...).

1.5 Nie zrozumiałeś tego, co mówiłem o automatyzmie. On jest definicyjny. Komuniści tylko taktycznie korzystają z demokracji burżuazyjnej, ktora nie jest zgodna z ich ideologią. Jesli uzyskają ta droga władzę, to w pewnym momencie nie pozwola na przeprowadzenie uczciwego kolejnego cyklu wyborczego. Ta zmiana (zanegowanie terminowych wolnych wyborow lub ich sfalszowanie) z definicji oznacza wstęp do ludowładztwa, dyktatury proletariatu, a tym wstepem jest nic innego jak rewolucja komunistyczna. Natomiast nie jest powiedziane że rozpocznie się jakakolwiek ruchawka. Że nastapi opór. Fizyczny. Opór byłby prawidłowa odpowiedzią. Ale opór nie byłby rewolucją, tylko oporem, ktory rewolucja przełamuje. Gdyby to anarchokapitalisci zdobyli władze w całym kraju demokratycznie, a nastepnie przeszli do akapu kończąc z demokracją parlamentarna na etapie krajowym, to byłby to swego rodzaju odpowiednik rewolucji komunistycznej. W tym przypadku byłbym teoretycznie przeciwny oporowi fizycznemu, choć kto wie, może i by on jednak wystąpił. Byłbym przeciwny oporowi, ale nie sądzę bym wierzył, ze to się dobrze skończy. Nie musi tak być, że jakieś zanegowanie procedur demokratycznych (nie mówiąc o brzmiącym jak drobiazg przekroczeniu) spotka się z oporem społeczeństwa. Przejście do dyktatury może być łatwe. Pucz czy rewolucja moze trafic na... brak oporu. Sądzę, ze gdyby jakims cudem w Polsce w roku 2065 panowal akap, a zbiorczym islamskim francusko-algiersko-tunezyjskim panstwem byłby jakiś kalifat imienia świętej al-Kaidy (co jest znacznie bardziej prawdopodobne niż akap w Polsce), to taki potentat połknąłby Polskę nieszczęśliwie bezpaństwową niestety za pomoca tupnięcia nogą plus wymordowanie mieszkańców gdanska. Żadnego dalszego oporu mogloby nie być. "Wolność", jaka by potem tu zapanowała, byłaby raczej mocno straszna.

2.1 i 2.2 W zasadzie masz rację. Demokracja taka jest, jak piszesz. I dobrze. Trzy uwagi. Moja wypowiedź byla w kontekście wypowiedzi MaxaStirnera o systemie nakazującym kapitalizm. Kapitalizm zwykle dotyczy chleba, traktorów, zabawek, odrzutowców, kredytów... (A nie władzy, itd.) W tym sensie nie ma nic wspólnego z systemem nakazowo-rozdzielczym, ktory obowiązywal w "realnym socjalizmie". I ja popieram kapitalizm. Poza tym poparłem mozliwość CZASOWEJ rezygnacji społeczeństwa z kapitalizmu. Pod warunkiem ze jest to rezygnacja w konkretnym kraju, wewnętrzna, niewymuszona, odwracalna. Nie popieram absolutnie skorzystania z tej mozliwości. Dopuszczając tę przykrą mozliwość zagwarantowałem Maxowi, że nie ma mowy o nakazanym kapitalizmie. Druga uwaga. Są dwie realne mozliwości i trzecia nierealna. Realnie albo chętni (potencjalnie ja, ty, on, ona, kazdy) sobie podecydują (demokracja) albo zrobi to samozwańcza klika pod dowolnym (np. religijnym: rządy duchowieństwa) pozorem. Pierwsze oznacza swobodę (ja, ty, każdy chętny) i kompromis, drugie dyktat nad ludźmi ich panów. Trzecia opcja: wiecznie niekończące się wydumane negocjacje to fikcja. Trzecia uwaga, podsumowująca. Prawo, przy wszystkich jego minusach, które dobrze by było minimalizować, jest lepsze niż brak prawa, bezprawie.
 

Eli-minator

zdrajca świętych dogmatów
698
1 672
Firma zrobi to co najbardziej się jej opłaca w ocenie zarządu/właściciela.
Dokładnie.

Dla PAO które łamie kontrakt nie ma żadnej przyszłości, kto zapłaci firmie która zdradza swoich pracodawców? Równie dobrze można by stwierdzić że straż pożarna nie będzie gasić pożarów, bo to kosztuje, a już na pewno żaden ubezpieczyciel nie będzie wypłacać swoim klientom odszkodowań, czy finansować przewidzianych w kontrakcie szkód.
Pożar nie chce strzelić ci prosto w twarz. Ludzie chętnie płacą za produkty, ktore im szkodzą (niedorzecznie drogie papierosy), za produkty, ktorych obiektywnie nie potrzebują (pokracznie duzy nowy telewizor), za produkty które im sie nie opłacają (produkty finansowe). Czesto ignoruja też etyczne bojkoty. Problem z ta anarchokapitalistyczną wolnościa jest na każdym kroku. Twierdzisz, ze ludzie nie zapłaciliby "złej", niehonorowej firmie. A co z hipotezą, ze w ogole by nie zapłacili żadnej firmie, a zwłaszcza wiarygodnej (bardzo drogiej)? Woleliby inaczej wydawać swoje pieniądze? Może i nawet mniej racjonalnie? Akap to chodząca niezbilansowana katastrofa. Wielkiej super-firmie ochroniarskiej po jej zdradzie dawałyby zlecenia zwycięskie państwa. Małymi pieniążkami przegranych nikt by sie nie przejmował.

Czym od agencji różni się armia państwowa? Czemu nie można zapłacić generałowi żeby zdradził?
Można. I dzieją się takie rzeczy. Ale generał pod ciąglym nadzorem bezpiek w okresie kryzysu jest milion razy trudniejszy do osiągnięcia dla oferenta niż decydent nad firmą ochroniarską, ktory z natury rzeczy jest przygotowany do poufnego przyjęcia klienta. To przede wszystkim. A ponadto. Generalowi w swoim panstwie grozi szubienica, decydentowi "grozi" wiekszy zarobek. Czaisz różnicę?

Oj tak :). Nie wiem czemu, ale zawsze posługuje się niesłownikową definicją tego słowa. Chodzi o zasoby. Ponawiam pytanie.

W demokracji kierownikom nad zasobami zleca się okresowo robotę, odpowiadają za swoje wyczyny i prawnie i politycznie, a mądrze jest, gdy rozmiar tych zasobów jest minimalizowany (idzie się do państwa minimum). W jakimś stopniu po osobistej utracie tych zasobów obywatele zachowują nad nimi kontrolę (bo moga dowolną ekipe posłać, by się nimi posługiwała, mają tez wpływ na ich takie lub inne zastosowanie). Warto podkreslić, ze kraje starej, dojrzałej demokracji sa czesto krajami wysokich standardow (bardzo mało kleptokratycznymi).

Przykładowo: w obecnym demokratycznym konsensusie za moralne uważane jest osadzanie w więzieniach posiadaczy środków narkotycznych. Słowem, za etyczną uważana jest inicjacja agresji (przemocy) wobec tych ludzi, inicjacja ponieważ oni sami nie dopuścili się żadnych aktów przemocy/agresji.
Wiele ludzi uzasadnia ten stan rzeczy nawet nie osobistym zdaniem odnośnie narkotyków, ale przekonaniem co do słuszności "rządów prawa", mimo że jest to przekonanie skrajnie destrukcyjne i bardzo podatne na reductio ad absurdum.
Ludzie ci klasyfikują jako etyczną przemoc wobec kogoś kto być może nawet nigdy przemocy nie zastosował, ani nie naruszył niczyjej własności.
Są różne pomysły na to, co zabronione, co dozwolone. Gdy jakies paragrafy prawa uwazam za nieetyczne (na przykład uwazam, ze cos, co jest dozwolone, powinno być zabronione), to szukam opcji politycznej, która jest blisko moich pogladów. Lub probuję taką założyć i rozpowszechnić. I to jest dobre i wolnościowe. Alternatywą faktycznie jest tylko i wyłacznie to, ze jestem takich możliwości (wolności politycznej) pozbawiony. Oczywiście jest mi przykro, że sa paragrafy prawa, z ktorymi sie nie zgadzam. Ale nie bede się z tego powodu mazał ani gryzl ściany. Jeśli ty z tego powodu płaczesz w kąciku, to jest
twój problem. ; )


Jedną kwestie stanowi przekonanie co do właściwej dystrybucji przemocy w odpowiedzi na nią (obrona przed napastnikiem naruszającym własność danej osoby), ale zupełnie inną jest przekonanie co do tego kiedy można stosować przemoc wobec kogoś tej nie zainicjował, chodzi mi o twoje kryteria.

Piszę o tym bo odnoszę wrażenie że akceptujesz używanie przemocy tak długo jak jest to akceptowane w drodze demokratycznych wyborów. Czy np. twoim zdaniem przymusowa eutanazja/kastracja osób będących nosicielami chorób genetycznych jest moralna jeżeli jest dokonana w świetle prawa państwowego (demokratycznego)?

Jest niemoralna. Jestem przeciwko jakiejkolwiek przymusowej kastracji czy eutanazji kogokolwiek.
 

Brehon

Well-Known Member
555
1 486
Odpowiedz mi na kilka pytań:
-Co chroni kraje Azji południowo-wschodniej przed Chinami?
-Czemu w Afryce jest od zarębania państw, małych, średnich i dużych? Czemu duże nie podbijają małych?
-Dlaczego Hitler nie zajął Szwajcarii?
-Jakim cudem Imperium Rzymskie mogło upaść?
-Po co władza organizuje wybory?
-Czemu nie żyjemy w światowym, totalitarnym mega-państwie?
-Albo czemu chociaż nie żyjemy w państwach kontynentalnych, co byłoby związane z przeszkodami geograficznymi (trudność w ekspansji)? Czemu mamy do czynienia akurat z państwami narodowymi?
 
Ostatnia edycja:

Aterlupus

Well-Known Member
474
971
Pożar nie chce strzelić ci prosto w twarz. Ludzie chętnie płacą za produkty, ktore im szkodzą (niedorzecznie drogie papierosy), za produkty, ktorych obiektywnie nie potrzebują (pokracznie duzy nowy telewizor), za produkty które im sie nie opłacają (produkty finansowe). Czesto ignoruja też etyczne bojkoty.
Już pominę to że ogień również zabija.

Ludzie kupują to czego kupno w danym momencie uważają za opłacalne. Palacze cenią paczkę papierosów wyżej niż 15 złotych (i własne płuca), ktoś kupujący telewizor 40" ceni go wyżej niż 3000 złotych i tak dalej. Nie wiem też dlaczego ktokolwiek miałby się przejmować "etycznymi bojkotami", zdanie ludzi z transparentami, czy polityków jest warte dokładnie tyle samo co zdanie każdego nieznajomego. Nic, dopóki nie jest podparte racjonalnymi argumentami.

Co to jest "obiektywna potrzeba"? Co jest "obiektywną potrzebą" poza kawalerką, ubraniami i jedzeniem?

Problem z ta anarchokapitalistyczną wolnościa jest na każdym kroku. Twierdzisz, ze ludzie nie zapłaciliby "złej", niehonorowej firmie. A co z hipotezą, ze w ogole by nie zapłacili żadnej firmie, a zwłaszcza wiarygodnej (bardzo drogiej)? Woleliby inaczej wydawać swoje pieniądze? Może i nawet mniej racjonalnie? Akap to chodząca niezbilansowana katastrofa. Wielkiej super-firmie ochroniarskiej po jej zdradzie dawałyby zlecenia zwycięskie państwa. Małymi pieniążkami przegranych nikt by sie nie przejmował.
Mogą nie zatrudniać żadnego PAO, to ich interes, rozmawiamy o sytuacji w której do wynajęcia już doszło.

Co rozumiesz pod pojęciem "chodząca niezbilansowana katastrofa" i dlaczego identyczna sytuacja w której kontrola nad częścią zasobów przechodzi w ręce nieodpowiadającej za swoje decyzje klasy politycznej (o tym również niżej) miałaby być bardziej stabilna?

Naprawdę zapłaciłbyś żołnierzom znanym ze swojego braku lojalności? Lekką ręką wydajesz pieniądze podatników. Zresztą nic dziwnego, przecież za nie nie odpowiadasz ;).

Można. I dzieją się takie rzeczy. Ale generał pod ciąglym nadzorem bezpiek w okresie kryzysu jest milion razy trudniejszy do osiągnięcia dla oferenta niż decydent nad firmą ochroniarską, ktory z natury rzeczy jest przygotowany do poufnego przyjęcia klienta. To przede wszystkim. A ponadto. Generalowi w swoim panstwie grozi szubienica, decydentowi "grozi" wiekszy zarobek. Czaisz różnicę?
Powtarzam, po takim odpale firmie grozi chroniczne niezatrudnienie. Żadnego zarobku od takiej akcji. Za przykład mogą posłużyć średniowieczni najemnicy którzy w dużym stopniu polegali na swojej reputacji. Tu najemnicy wierniejsi niż rodzimi żołnierze:

Mercenary troops depended on their reputation as well as their skill for their livelihood. At Robert de Bellême's castle at Bridgnorth in 1102, his mercenaries objected strongly to a capitulation accepted by the local men [link]

Najemnicy którzy w krytycznej sytuacji pomogli swojemu pracodawcy uciec z obleganego miasta:

However, the Swiss on Sforza's side, under an oath of loyalty to their employer, decided to dress Sforza as a Swiss and smuggle him out of town. [link]

Co prawda całość się dobrze dla Sforzy nie skończyła (sama nazwa artykułu to "Zdrada w Novarze"), ale nie decyzją kierownictwa tylko samowolą jednego z najemników, który przy pierwszej okazji został dekapitowany.

Związani kontraktem dbali o jedną z najcenniejszych rzeczy jaką posiadali, własną reputacje.

Skoro bezpieka jest twoim zdaniem nieprzekupna to chyba wystarczy jednego z jej przedstawicieli posadzić na stołku generalskim?

W demokracji kierownikom nad zasobami zleca się okresowo robotę, odpowiadają za swoje wyczyny i prawnie i politycznie, a mądrze jest, gdy rozmiar tych zasobów jest minimalizowany (idzie się do państwa minimum). W jakimś stopniu po osobistej utracie tych zasobów obywatele zachowują nad nimi kontrolę (bo moga dowolną ekipe posłać, by się nimi posługiwała, mają tez wpływ na ich takie lub inne zastosowanie). Warto podkreslić, ze kraje starej, dojrzałej demokracji sa czesto krajami wysokich standardow (bardzo mało kleptokratycznymi).
Roztropnie popierasz minimalizacje stopnia kontroli klasy politycznej, libertarianie po prostu idą parę kilometrów dalej w popieranym przez ciebie kierunku. Tylko że:

1. Kontrola obywateli nad rzeczonymi zasobami jest minimalna. Przykładowo w USA masz wybór między dwiema partiami, możesz głosować na alternatywy ale te nigdy nie przechodzą do parlamentu. Bez względu na to co wybierzesz nie posiadasz żadnego bezpośredniego wpływu na kształt ustawy budżetowej. Możesz się nie zgadzać z tym że n miliardów idzie na wojsko, ale nie możesz nawet zadecydować o tym żeby nie przekazać "swojej" części.

2. Jak klasa polityczna odpowiada za zasoby? Podaj dobry przykład bo ze współczesności mamy tylko coś w okolicach Kiszczaka skazanego na zawiasy, Jacquesa Chiraca defraudującego miliony również skazanego na zawiasy, czy taką ciekawostkę (CEO dostaje 40 miesięcy więzienia za defraudacje miliardów, biedak 15 lat za rabunek $100).

Nie przypominam sobie również aby jakikolwiek raport NIKu doprowadził do posadzenia kogoś w więzieniu za niegospodarność.

Są różne pomysły na to, co zabronione, co dozwolone. Gdy jakies paragrafy prawa uwazam za nieetyczne (na przykład uwazam, ze cos, co jest dozwolone, powinno być zabronione), to szukam opcji politycznej, która jest blisko moich pogladów. Lub probuję taką założyć i rozpowszechnić. I to jest dobre i wolnościowe. Alternatywą faktycznie jest tylko i wyłacznie to, ze jestem takich możliwości (wolności politycznej) pozbawiony. Oczywiście jest mi przykro, że sa paragrafy prawa, z ktorymi sie nie zgadzam. Ale nie bede się z tego powodu mazał ani gryzl ściany. Jeśli ty z tego powodu płaczesz w kąciku, to jest twój problem. ; )
Obawiam się że żuchwa uniemożliwia mi gryzienie ścian... Ograniczam się do ignorowania przepisów prawa kiedy tylko nie niesie to ze sobą zbyt wielkiego ryzyka.

Założyłeś jakąś opcje polityczną? Co udało ci się osiągnąć poprzez twoje działania?

Jest niemoralna. Jestem przeciwko jakiejkolwiek przymusowej kastracji czy eutanazji kogokolwiek.
Dobrze. Libertarianie, w tym ja, uważają że tego typu działania są niemoralne ponieważ ingerują we własność drugiego człowieka (w tym przypadku jego ciało). Dlaczego ty uważasz te działania za naganne?
 

Eli-minator

zdrajca świętych dogmatów
698
1 672
Jak klasa polityczna odpowiada za zasoby? Podaj dobry przykład bo ze współczesności mamy tylko coś w okolicach Kiszczaka skazanego na zawiasy, Jacquesa Chiraca defraudującego miliony również skazanego na zawiasy, czy taką ciekawostkę (CEO dostaje 40 miesięcy więzienia za defraudacje miliardów, biedak 15 lat za rabunek $100).

Nie przypominam sobie również aby jakikolwiek raport NIKu doprowadził do posadzenia kogoś w więzieniu za niegospodarność.

>>możesz głosować na alternatywy ale te nigdy nie przechodzą do parlamentu<<


Jak klasa polityczna odpowiada? Dobry przykład ze współczesności: prezydent Izraela nie dokonczył kadencji (teraz rządzi jego nastepca), został oskarżony o nadużycia seksualne, walczyl przed sądem do końca, dostał 7 lat bez żadnych zawiasów. W republice, w demokracji przedstawicielskiej, w której odbywają się wolne (nie fikcyjne) wybory, politycy, nawet ci na samym szczycie, nie sa ponad prawem. Izrael to wzór dla swoich dość ciemnych sąsiadów.

Formalnie chodzi ci bardziej o odpowiedzialność za zasoby. Pisałem, że oprócz odpowiedzialności prawnej jest też egzekwowana przez społeczeństwo odpowiedzialność polityczna. W demokracji siły polityczne niekiedy (ech, zbyt rzadko...) są wręcz wymiatane ze sceny politycznej przez kartke wyborczą. Amerykanie mają taki kaprys, ze do wladz federalnych wygrywają ci, a nie inni kandydaci. "Trzecie" partie miewają sukcesy w wyborach do parlamentow stanowych, równiez stanowisko gubernatora przypada czasami "trzeciej" partii. Amerykanie nie wymietli poki co demokratow ani republikanow (a szkoda, i zwłaszcza demokraci mogliby pojść na śmietnik), ale w innych krajach to się czasami zdarza.

Kacaw poszedł do pierdla nie za kradzieże, ale proszę bardzo, jesli domagasz sie odpowiedzilaności prawnej za sprawy ekonomiczne, to złodziejka Julia Tymoszenko gniła w lochu, aż jej zdrówko się nadwyrężyło.

Skoro wspominasz Kiszczaka (figurę spoza świata demokracji, to zatem niezupełnie na temat), to proszę: Irakijczycy wprowadzili demokrację u siebie (nie bez pomocy komandosów jednostki Grom oraz innych obcokrajowców) i mega zlodziejowi i zbrodniarzowi, socjalistycznemu prezydentowi tego kraju urządzili proces a nastepnie jednoosobowy Dzień Sznura, jak się patrzy. (A jego kolega, prezydent Wojtek w Polsce, tylko patrzył i przełykal sline z niepokojem... "nieważne, który z nich co czuł, nie może umrzeć godnie"!)

Ale mój as atutowy, mój ulubiony polityk, dobrze udupiony stosownym wyrokiem... Pozwól, że z pewnych powodow (zazebia to się z jego pytaniami) przeniosę go do odpowiedzi dla Brehona. Jeslibym z jakichś względów nie udzielił tej odpowiedzi Brehonowi, to powiem, że chodzi o przywódcę, ktory na pogrzebie watykańskiego króla, Jana Pawła II, stał w pierwszym rzędzie dostojnych gości obok prezydenta Brazylii.

Z przyjemnością zapoznałem się z twoimi poglądami oraz komentarzami do moich pogladów, mam nadzieję, że z kolei ze swojej strony nie zanudziłem cie zbytnio. Przypominam, ze watek jest o "akapie" i "kurwinie", nie chcę przesadnie stawać się jego bohaterem (zamiast na przykład "kurwina"). Przy czym kolega ostrzelał mnie zwartą serią pytań, więc pozwól, że na tym się skupię.
 
Ostatnia edycja:

Eli-minator

zdrajca świętych dogmatów
698
1 672
1 Co chroni kraje Azji południowo-wschodniej przed Chinami?
2 Czemu w Afryce jest od zarębania państw, małych, średnich i dużych? Czemu duże nie podbijają małych?
3 Dlaczego Hitler nie zajął Szwajcarii?
4 Jakim cudem Imperium Rzymskie mogło upaść?
5 Po co władza organizuje wybory?
6 Czemu nie żyjemy w światowym, totalitarnym mega-państwie?
7 Albo czemu chociaż nie żyjemy w państwach kontynentalnych, co byłoby związane z przeszkodami geograficznymi (trudność w ekspansji)? Czemu mamy do czynienia akurat z państwami narodowymi?

1, 3 i 4. Libertarianie i myśliciele okołolibertariańscy kombinują rozsadnie, zatem dość swobodnie i dość chętnie odwołuję się do ich pomysłów. I tak nie jestem fanem H.-H. Hoppe, ale jego typologia ustrojów jest dobra. Słusznie zakłada, że istnieją demokracje, monarchie i łady naturalne (krócej powiedzmy: "anarchie"). Gdzie rzadko sa formy czyste, a zdarzają się formy pozorne, ukrywające "odwrotną" treść. Anarchie (jego - łady) w ogóle prawie nie wystepują, demokracje sa w przebiegu dziejów ludzkości rzadkie, monarchie są normą. Ustroj republikański jest demokracją tylko mniej dobitną. Pod płaszczykiem republiki może się skrywac ustroj monarchiczny, pod płaszczykiem monarchii może się skrywać demokracja. I tak republika w Korei Pólnocnej jest faktycznie monarchią a monarchia w Hiszpanii jest faktycznie demokracją (republiką parlamentarną). Z tym się zgadzam. Nie zgadzam się z tym, że w tym trójzestawieniu uważa demokracje za najgorsze. Ja uwazam za najlepsze (lub praktycznie najlepsze, co dokładnie na to samo dla mnie wychodzi). Twoj kolega (w sensie że tez jakby anarcho-libertarianin) zaproponował cenna sugestię, że przydałaby się poważna odpowiedzialność politykow za powierzone zasoby i wskazał, że przykład francuski (zawiasy dla prezydenta), to niedostatecznie powazna odpowiedź na wyzwania. To dobra sugestia podpowiadająca wysoka jakość tam, gdzie liderzy państw są mocno karceni za afery. Ja ze swojej strony wspominałem jeszcze wczesniej o powodach dla których lichtenszstajny, sanmarina, andorry nie są zajmowane. Wskazałem na choćby jakość Francji i Hiszpanii. Przy czym osobiście mam więcej watpliwości do Francji, bardziej lubie Hiszpanie. Otóż Chiny to jeszcze dużo lepszy przypadek niż Fr. i H. Chiny to republika z demokracją partyjną, przedstawicielską, parlamentarną LEPSZĄ niż we Francji. "Dobrym przykladem ze współczesności" dla Aterlupusa jest ostatni (przed aktualnie urzedującym) prezydent Chin skazany za szereg powaznych sprzeniewieżeń na dzień dobry na dożywocie, ale ostatecznie obrona ugrała wyrok 19 lat więzienia. Przy czym nie było to prawdziwe polowanie na czarownice nowej ekipy, bo w procesach towarzyszacych zapadły tez wyroki uniewinniające inne osoby (kwestia dowodów w sądzie!). Chiny są bardzo, bardzo, bardzo fajne. W związku z tym przypuszczenie, ze miałyby napadać na kraje Azji takiej lub innej jest nie na miejscu. Normalne, że nie napadają. Już prędzej głupia Francja na kogoś napadnie. Zreszta PAŃSTWA Azji pld-wsch. rozwijąją swoje siły zbrojne.
Szwajcaria to zgodnie z poglądami HHH cos w rodzaju demokracji od niepamiętnych czasów (prawie ze najstarsza republika świata). Ale w czasach Hitlera cechy demokracji, ktore ja mam za cenne, to znaczy, żeby wyborca mógł swobodnie kupić spluwę, to raz, a także żeby kapitalizm nie byl nakazany, to dwa (w Szwajcarii wtedy stawały do wyborow partie postulujące zniesienie kapitalizmu, nie jestem pewien czy konkretnie komuniści, bo komuniści mogli być rozbici jako agentura, ja doprecyzuję, że popieram pełne swobody dla komunistow, ale pod warunkiem, że sa agenturą ideową, a nie faktyczną [faktyczną czyli w sposób zorganizowany przez inne panstwo]). Dla Hitlera Szwajcaria była niewygodnym przeciwnikiem, bo to kraj, ktory spelnial moje postulaty. Także dziekuje Ci za pytania, bo wychodzi na moje.

Jesli chodzi o Imp. Rzymskie, to skumulowały się w nim skutki regresu cywilizacyjnego od formy wyższej, bardziej wolnościowej (republikańskiej), do formy niższej (monarchistycznej). Twoje pytanie stawia w niezręcznym świetle Hoppego, dla mnie jest, jak widać, wodą na mój dobry młyn.

2. W Afryce wojna toczy sie bez przerwy. Należy brać poprawke na to, że pojedyncze państwo afrykańskie jest militarnym karłem (bieda) w porównaniu z takimi czlonkami ONZ jak Francja czy Wielka Brytania. Dlaetgo te państwa często starają się nie podskakiwać zbyt ostentacyjnie. Niemniej jednak wojuja i jedne wprowadzają swoje porządki w drugich. Że Ty słabo dostrzegasz zmiany na swoim globusie granic politycznych? Cóż, taka moda (ONZ itp.), by oficjalnych granic zbyt czesto nie zmieniać. Nie wiem, co chcialbys wykazac swoim pytaniem? Że mój przyklad z kalifatem francusko-algiersko-tunezyjskim zamiatającym pod dywan polski akap byl zły? Ale kalifat spokojnie mogłby zostawic granice polityczne w spokoju, po krótkim okresie formalnej okupacji zainstalowaliby maroinentkowy rząd (dbający o moralność, przeciwny rozpustnikom, zbokom i innym wolnościowcom) i jeszcze chełpiliby się, że podarowali Polakom z powrotem państwo i to do tego moralne (moralne czyli niemuzułmanin to czlowiek mniejszej wartości).

5. Jaka władza? Polska i jej podobna? Po to, by spełnić wymogi prawa. Niezorganizowanie wyborow jest niezgodne z prawem.

6. Poniewaz kraje Zachodu umacniały swoje państwowości i rozwijały swoje siły zbrojne. Nie inaczej.

7. Założenia, jakie przyjmujesz w tych dwu pytaniach z siódemki sa fałszywe. Kontynenty maja połączenia ladowe, więc kraje dzieliły się inaczej niż kontynentalnie. Kiedy jednak kontynet nie ma połaczenia ladowego z innym kontynentem, a pomijajac niezamieszkała Antarktyde, jest jeden taki kontynent, to właśnie państwo jest kontynentalne.
Ależ mamy do czynienia czesto z państwami wieloetnicznymi, wielokulturowymi. Państwo narodowe to złudzenie wiażące sie z tym, że pewnie wychowałes się w Polsce, a Polske stworzyły okoliczności związane z działaniami Hitlera, Stalina, Churchilla i Roosevelta i ich panstw. Niemniej jednak poza tym ludzie w miare lubią (i jest to dosyć naturalne) funkcjonowac w obrębie panstwa narodowego. W ten sposob zaspokajają swoje plemienne instynkty, ułatwia to też wspólprace i komunikację (kwestia językowa).
 
Ostatnia edycja:
P

Przemysław Pintal

Guest
Minarchizm to mit i nie ma prawa działać. Państwo z samej swojej istoty może tylko puchnąć. Jak jest małe to tylko dłużej to zajmuje. Dlatego kluczem do sukcesu jest przyjęcie przez ludzi etyki wolnościowej, tak by poszło po myśli.

Korwin i reszta lokalnego prawactwa jest o tyle potrzebna, że walą w państwo i instytucje, dzięki temu rośnie jakaś wolnościowa świadomość.

Nowe nigdy nie jest stabilne :)

Wielu ludzi broniło komunizmu, bo dzięki niemu nachapali się i obawiali się, że jak wróci stare to będzie kara. Jak ludzie nachapią się dzięki brakowi podatków i pomszczą krzywdy, to nikt nie będzie chciał powrotu do starego.

No tak, ty jesteś demokratą, a Korwin pluje na demokrację, ja też, bo jej nienawidzę, stąd ta niechęć.

Anarchokapitalizm ma dużo wspólnego z demokracją, bo to jej kolejny i ostateczny etap (teoretycznie). Chodzi tu o ilość podmiotów podejmujących decyzje. W demokracji głosujesz raz na kilka lat, albo nieliczni głosują podczas zebrań rady miejskiej. Na wolnym rynku wszyscy głosuję codziennie i cały czas.
 
Do góry Bottom