D
Deleted member 427
Guest
Na imo genialny pomysł wpadł Tomasz Zagrabski startujący z list Nowej Prawicy:
http://wiadomosci.onet.pl/regionalne/by ... omosc.html
Oczywiście środowisko wspakulturowców, czyli GW, jest oburzone tym barbarzyńskim pomysłem, który jak wiadomo zrobi z Polski "Dziki Zachód" albo średniowiecze.
Przy okazji polecam debiut starszego ze Scottów - "Pojedynek" ("The Duellists" z 1977 roku). Opowieść o honorze i wszelkich kuriozach z niego wynikających, gdy strony konfliktu przegną pałę. Scott postawił wszystko na jedną kartę, czyli klasyczny, nieomal archetypiczny pojedynek, charakteryzujący się tym, że obydwaj adwersarze zamiast mędrkować i pierdzieć w stołki, biorą się za bary z losem i działają. Naprzeciwko siebie staje tu zatem dwóch facetów, z których pierwszy dąży do zabicia drugiego, a drugi chce uniknąć śmierci z rąk pierwszego. Krótko mówiąc, Feraud (Harvey Keitel) chce umrzeć, major Armand d'Hubert (Carradine) chce żyć. Dosłownością epatuje scena walki w stajni: obydwaj przeciwnicy zalani krwią, w potarganych koszulach próbują zadać sobie decydujące pchnięcie szpadą. Na końcu padają wycieńczeni na glebę. Ich walka ciągnie się latami równolegle z podbojami Napoleona, by dosięgnąć kresu w super dobrze pomyślanym finale.
Zagrabski twierdzi, że "ustawki" powinny być legalne tak samo jak mecze bokserskie i walki MMA, bo "udział w nich biorą tylko osoby, które chcą tego i nie mają do siebie później pretensji". Kandydat Nowej Prawicy jest czynnym kibicem Zawiszy, a w klubie odpowiada m.in. za przygotowanie meczowych odpraw.
http://wiadomosci.onet.pl/regionalne/by ... omosc.html
Oczywiście środowisko wspakulturowców, czyli GW, jest oburzone tym barbarzyńskim pomysłem, który jak wiadomo zrobi z Polski "Dziki Zachód" albo średniowiecze.
Przy okazji polecam debiut starszego ze Scottów - "Pojedynek" ("The Duellists" z 1977 roku). Opowieść o honorze i wszelkich kuriozach z niego wynikających, gdy strony konfliktu przegną pałę. Scott postawił wszystko na jedną kartę, czyli klasyczny, nieomal archetypiczny pojedynek, charakteryzujący się tym, że obydwaj adwersarze zamiast mędrkować i pierdzieć w stołki, biorą się za bary z losem i działają. Naprzeciwko siebie staje tu zatem dwóch facetów, z których pierwszy dąży do zabicia drugiego, a drugi chce uniknąć śmierci z rąk pierwszego. Krótko mówiąc, Feraud (Harvey Keitel) chce umrzeć, major Armand d'Hubert (Carradine) chce żyć. Dosłownością epatuje scena walki w stajni: obydwaj przeciwnicy zalani krwią, w potarganych koszulach próbują zadać sobie decydujące pchnięcie szpadą. Na końcu padają wycieńczeni na glebę. Ich walka ciągnie się latami równolegle z podbojami Napoleona, by dosięgnąć kresu w super dobrze pomyślanym finale.