O postępie w Średniowieczu i kretynizmie eurointegracji

kr2y510

konfederata targowicki
12 770
24 728
No właśnie, nie wtrącali, i dlatego polis, czy to stare w Grecji, czy nowo zakładane w Azji rządziły się po swojemu, a kult greckich bogów był tam dalej obowiązkowy,
W Aleksandrii za Herona, panował wolny rynek religii. Każdy mógł wymyślić sobie boga, założyć jego świątynię i sprzedawać wróżby, błogosławieństwa, religijne celebry czy amulety.

Zresztą nie zawsze byli tacy liberalni, Seleukidzi chcieli przecież zlikwidować Judaizm itd.
Wyłącznie ze względów wojskowych - kontrwywiadowczych. Nie miało to nic wspólnego z rasą, biznesem religijnym, czy kultem jako takim.
 

Denis

Well-Known Member
3 825
8 517
Średniowiecze było tym okresem w historii naszej cywilizacji, w którym wpływ Kościoła i religii katolickiej na życie społeczne był największy
Największy wpływ KK na życie społeczne miał w XVII-XVIII wieku. KK można powiedzieć, że w średniowieczu cały czas walczył. Z jednej strony z islamem, z drugiej strony z prawosławnymi, z trzeciej z samymi władcami, a z czwartej z ludem tkwiącym w starych wierzeniach + z libertynizmem (szczególnie u mieszczuchów włoskich/hiszpańskich). Sama Polska była quasi-pogańska do XV wieku, proces chrystianizacji został oficjalnie zakończony w okresie kontrreformacji. Dziwne, że tak wielu katolików tęskni za średniowieczem i mówi o średniowieczu jako okresie swojej świetności. Całe chrześcijaństwo było wtedy w kryzysie. KK ze swoimi problemami, podniszczone prawosławie i zaraz potem reformacja jako kolejny gwoźdź.

Główny problem średniowiecza to rozległe ramy czasowe. Pewnie, że były dobre okresy dla chrześcijaństwa. Ale prawda jest taka, że po początkowych sukcesach (odparcie muzułmanów, chrystianizacja na masową skalę - notabene na równym poziomie, bo prawosławie też ostro chrystianizowało) przyszły te złe. Epidemie, Mongołowie (zabawne, że zawsze przychodzili z tym pierwszym), powrót islamu na karty historii, podziały w Europie, zmniejszenie autorytetu papiestwa. Mówienie, że w średniowieczu KK przeżywał rozkwit... to wielkie uproszczenie i zwyczajne kłamstwo. Katolik powinien się wzdrygać tamtego okresu, bo musiałby żyć w ciągłym strachu i najprawdopodobniej nie odnalazłby jakiejkolwiek nici porozumienia ze średniowiecznym katolikiem.

To jest też najprawdopodobniej przyczyna tego, że średniowiecze zahaczało o anarchizm i nie ma w tym winy katolicyzmu.

Można się rozwodzić nad tym, ile rzeczy nie pozwoliło jakiejkolwiek religii na osiągnięcie dominacji i dlaczego kolejne wieki to zmieniły. Nie chcę mi się powtarzać innych wątków, ale silny regionalizm i miasta portowe. To były główne bariery. Na serio, nie wiem skąd ten mit chrześcijańskiego (najczęściej katolickiego, bo protestantyzmu/prawosławia się nie wlicza) średniowiecza.

P.S. Długość życia też miała duży wpływ. Udowodniono, że starość wzmaga zjebizm. Ludzie krócej żyli, więc zwyczajnie chcieli się nacieszyć życiem i poruchać. Mało znanym faktem jest, że libertynizm w średniowieczu przeżywał rozkwit i wszyscy korzystali z domów uciech. I antyklerykalizm był wtedy mniejszy, bo księży nie mordowano na taką skalę. A potem się odseparowali od społeczeństwa i zaczęli pierdolić o jakimś celibacie, a skończyli na pierdoleniu dzieci. Co się z tym światem porobiło...
 
Ostatnia edycja:
D

Deleted member 4683

Guest
Największy wpływ KK na życie społeczne miał w XVII-XVIII wieku. KK można powiedzieć, że w średniowieczu cały czas walczył. Z jednej strony z islamem, z drugiej strony z prawosławnymi, z trzeciej z samymi władcami, a z czwartej z ludem tkwiącym w starych wierzeniach + z libertynizmem (szczególnie u mieszczuchów włoskich/hiszpańskich).

No to faktycznie w XVII w. kościół zajebiście rozszerzył wpływy i nie miał z kim walczyć :cool: Nie wspominajmy o takich błahostkach jak rozkwit reformacji, Wojny religijne we Francji, Wojna Trzydziestoletnia, utrata Niderlandów i części Niemiec, powstanie monarchii absolutnych stawiających się Rzymowi, wojny z Turkami, Oświecenie, ateizm, ruchy rewolucyjne w Europie, upadek misji w Ameryce Płd itd.

Katolik powinien się wzdrygać tamtego okresu, bo musiałby żyć w ciągłym strachu i najprawdopodobniej nie odnalazłby jakiejkolwiek nici porozumienia ze średniowiecznym katolikiem.

Tęsknota katolików za średniowieczem wynika chyba z tego, że według nich katolicyzm był wtedy powszechnie obowiązującą doktryną. Oficjalnym ideałem życia dla wszystkich warstw społeczeństwa. Organizatorem społeczeństwa. Mimo wszystkich zastrzeżeń związanych ze wzlotami i upadkami KK na przestrzeni średniowiecza jestem skłonny się z tym w pewnej mierze zgodzić. Oni jednak zupełnie ignorują fakt, że ideał ten ( jak każdy ideał ) spełniał się w większości tylko w warstwie deklaratywnej ( oficjalnej ). Chyba naprawdę chcą wierzyć, że to działało, że świat średniowiecza zaludniali tylko silnie zmotywowani religijnie ludzie dla których wiara była najważniejsza. Same postacie z "Krzyżaków" Sienkiewicza, krzyżowcy i bogobojni prostaczkowie. W tym ich fantastycznym świecie wogóle nie ma miejsca dla takiego F. Villona albo Gillesa de Raisa. W tym wszystkim mocno przypominają dzisiejszych młodych komunistów z ich zauroczeniem dawnymi ruchami rewolucyjnymi kiedy to "wszystkich spajała jedna idea i to było piękne". To chyba wina popkultury.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 794
Gdyby tylko Luter nie urodził się w centralnych Niemczech, to można byłoby o nim zaśpiewać "Prusackie fekalia"...

Święcicki: Luter, narodziny państwa i pozytywizacja prawa
7 stycznia 2017
Początek nowożytnej niemieckiej myśli politycznej wiąże się z nazwiskiem religijnego reformatora Marcina Lutra, którego myśl wniosła trudny do przecenienia wkład do procesu modernizacji czy, szerzej ujmując, do powstania nowoczesności. Umieszczenie Lutra na początku historii myśli niemieckiej, a konkretnie myśli o państwie, prawie i polityce, nie jest arbitralne, ani przypadkowe. Ojciec reformacji przypieczętował zerwanie Niemców ze średniowieczem, z rzymsko-katolickim wyobrażeniem państwa, relacji władcy z papieżem.

Bez jego reformy podejścia do lektury Pisma Świętego nie powstałaby późniejsza filozofia niemiecka, bez jego krytyki katolicyzmu nie powstałaby późniejsza filozoficzna krytyka religii, bez jego antyrzymskiego afektu nie powstałoby antyuniwersalistyczne podejście w myśli niemieckiej. Luter był zdecydowanie przeciwny tomizmowi i prawu naturalnemu – protestantyzm przeniósł to nastawienie do myśli niemieckiej. Późniejsze wielkie umysły niemieckie wielokrotnie dostrzegały wpływ Lutra na filozofię w Niemczech. Heinrich Heine w swej pracy Z dziejów religii i filozofii w Niemczech pisał o Lutrze jako „nie tylko największym, ale i najbardziej niemieckim” człowieku w historii Niemiec[1].

Do tradycji reformacji odwoływali się zwolennicy rewolucji w Niemczech. Lutrem inspirowali się w swym ataku na struktury kościelne, wzywając do ich moralnego oczyszczenia oraz pozbawienia niepotrzebnego formalizmu. Rewolucja miała kontynuować zaczęte przez Lutra dzieło walki o ulepszenie świata i wyzwolenie go od ortodoksji. Nieprzypadkowo więc nauki ojca reformacji zostały uznane przez konserwatystów za źródło oświecenia, a sam Luter stał się uosobieniem rewolucjonisty polityczno-religijnego[2]. Z drugiej strony Luter był i jest również postrzegany jako apolog etatyzmu, jako ten, który nakreślił drogę etatystycznemu Heglowi[3]. Jest to jeden z ważniejszych powodów, dla których przywołany został w niniejszej pracy.

Marcin Luter nie stworzył własnej filozofii politycznej (jednym słowem, nie był filozofem politycznym w ogóle), ale jego myśl zawiera liczne refleksje dotyczące władzy czy prawa. Tylko język teologiczny reformatora może uprawniać do nazwania go „politologicznym ignorantem” i ograniczenia jego politycznie rewolucyjnego znaczenia do dziedziny religii[4]. W istocie wszystkie jego myśli o władzy i prawie obracają się w kontekście religijnym i mają swoje podłoże w teologii. Rewolucyjność, choć wzięła się z religii i była motywowana religijnie (ew. moralnie), przyniosła konsekwencje jak najbardziej polityczne[5].

Trafione wydaje się nam porównanie Lutra do Machiavellego. Obaj bowiem wystąpili przeciwko obcej dominacji, używając przy tym argumentów – jak dziś byśmy powiedzieli – nacjonalistycznych (partykularystycznych). Sprzeciwili się także fałszywym założeniom res publica christiana, którą chcieli zastąpić nowym rodzajem wspólnoty[6]. W pewnym sensie, choć może brzmieć to kontrowersyjnie, Luter i Machiavelli podjęli się krytyki chrześcijaństwa używając podobnych argumentów. O ile jednak autor Księcia zarzucał chrześcijaństwu odrzucenie i zaprzepaszczenie cnót starożytnych, reformator krytykował rzymski katolicyzm za wypaczenie nauk Chrystusa. Obaj więc zakładali istnienie pewnego historycznego wzorca, który został zaprzepaszczony przez instytucjonalne chrześcijaństwo. Na szerszym planie widoczne jest także podobieństwo w ocenie natury ludzkiej.

Najważniejszym elementem teologii luterańskiej była inspirowana augustynizmem teza o całkowitym upadku natury ludzkiej. Grzech pierworodny sprawił, że ani chrzest, ani spowiedź nie są w stanie przywrócić czystości duszy ludzkiej. Do zbawienia konieczna jest łaska boża. Potrzebna jest tylko wiara, gdyż uczynki są zawsze motywowane pychą i egoizmem. Luter odrzuca tym samym wszelkie pośrednictwo tradycji i hierarchii. Prawdę wiary można poznać bezpośrednio poprzez lekturę Pisma Świętego. Choć Pismo trzeba tłumaczyć na języki narodowe, by przybliżyć je każdemu, nie chodzi Lutrowi wyłącznie o indywidualną wykładnię Biblii, gdyż tą najlepiej, bezbłędnie, bezpośrednio od Boga, otrzymał on sam. Założenia doktrynalne teologii Lutra można zamknąć wyliczeniem: sola Scriptura, sola gratia, sola fide[7].

Ogromny wpływ na doktrynę Lutra miała lektura świętego Augustyna. Reformator przejął od niego i rozwinął ideę dwóch państw – boskiego i ziemskiego. Tylko to pierwsze jest prawdziwym kościołem, którego władcą jest sam Bóg, a poddanymi wszyscy wierzący. Oba królestwa są całkowicie oddzielone: pierwsze jest wyłącznie duchowe i dostępne wewnętrznie chrześcijaninowi, drugie cielesne i obecne na zewnątrz. Królestwo ziemskie nie może rościć sobie praw do panowania nad duszą – wolność wewnętrzna (wolność sumienia) jest nienaruszalna – ale ciało człowieka należy już do władcy tego świata.

W sensie praktycznym chrześcijanin winien zachować postawę pasywną wobec zepsutego grzechem świata. Władca musi zapanować nad zdeprawowanym światem w myśl zasady, że jak Bóg włada duszami, tak państwo włada ciałami ludzi. Taka koncepcja oznacza bezwarunkowe posłuszeństwo wobec władzy. Nie ma w niej miejsca na prawo ludu do oporu nawet wobec złego władcy[8]. Władca nie może być przez ludzi oceniany, czy działa legalnie, czy nie, ani też czy jest sprawiedliwy lub niesprawiedliwy. W obszarze świeckim nie ma żadnego prawa prócz pozytywnego, według którego można by osądzać władcę.

Luter był reformatorem religijnym, ale i w pewnym sensie rewolucjonistą politycznym. Rewolucja, którą wywołał nie była, przynajmniej w Niemczech, rewolucją od dołu, ale rewolucją książąt przeciwko władzy cesarza i papieża[9]. O tym, że Luter nie był konsekwentny w swych poglądach świadczy różnica między jego dwoma najbardziej politycznymi wystąpieniami (List do chrześcijańskiej szlachty narodu niemieckiego o poprawie stanu chrześcijańskiego oraz Napomnienie do pokoju w odpowiedzi na dwanaście artykułów szwabskiego chłopstwa). Reformator raz wydawał się bardziej „liberalny”, innym razem „konserwatywnie” wykluczał możliwość buntu wobec władzy. To polityczne przesłanie zostało przez niego ufundowane na przekonaniu teologicznym[10].

Pisząc w tytule o polityczności myśli teologicznej mamy na myśli to, że w przypadku Reformacji stanowi ona zapowiedź upolitycznienia szerokich mas ludzkich, gdy Luter czyniąc wszystkich wiernych nowego kościoła uczestnikami powszechnego kapłaństwa dekapituje dotychczasową hierarchię. Reformacja otworzyła możliwości rewolucji w Kościele, która w przyszłości miała przenieść się do polityki.

Nie tylko sama myśl i postać Lutra odegrała duże znaczenie w historii idei w Niemczech. W ogóle cała Reformacja – jako wydarzenie, proces i fenomen społeczny – dokonała lub zainspirowała wiele zmian społecznych. W kontekście myśli politycznej najważniejsze znaczenie ma oczywiście kwestia sekularyzacji.

Reformacja miała przełomowe znaczenie w historii ustrojów. Doszło bowiem – dopiero wtedy – do powstania nowożytnego państwa jakie dziś znamy. Nie byłoby to możliwe bez procesu sekularyzacji[11]. Nastąpiło wówczas, jak pisze E. W. Böckenförde, „oddzielenie się samego porządku politycznego od jego duchowo-religijnych podstaw i jego przekształcenie się, ‘zeświecczenie’ (…), a w końcu także oddzielenie się porządku politycznego od religii chrześcijańskiej i wszelkiej określonej religii, która dotąd była jego podstawą i siłą sprawczą”[12].
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 794
Reformacja w sensie prawnym i politycznym usankcjonowała rozdział religii i polityki, tego, co duchowe i tego, co świeckie, Kościoła i państwa, o których mówiono, postulowano i co częściowo dokonało się już wcześniej (przy okazji sporu o inwestyturę)[13]. Oczywiście, jako proces, sekularyzacja trwała dłużej niż same wydarzenia Reformacji, „przekształcenie porządku historyczno-społecznego dokonywało się stopniowo i przez długi czas elementy stare i nowe pełniły swe funkcje blisko, obok siebie”[14]. Trudno też wskazać wyraźny jej początek i koniec; możemy raczej mówić o jej kolejnych przejawach.

Dla prawa znaczenie ma fakt, iż sekularyzacja wystąpiła równolegle do prawniczej pozytywizacji[15]. Przyjęcie prawa rzymskiego za podstawę prawa cesarskiego – jeszcze przed Reformacją – stanowiło koniec długiego sporu o świecką formę prawa[16]. Postulując niewidzialną wspólnotę wiernych Luter sprzeciwiał się legalizmowi Kościoła. Chrześcijaństwo winno być ufundowane na samej wierze (sola fide), a nie prawie, które zarówno samo w sobie (przypominające żydowskie prawo) lub jako prawo kanoniczne obce jest duchowi chrześcijaństwa[17].

To nie Kościół miał mieć jego zdaniem formę prawną, ale „państwo”, władztwo księcia, oparte na świeckim prawie. Jak zauważył Harold Berman,
z przeniesieniem zasadniczych funkcji prawodawczych w obszar jurysdykcji państwa narodowego, położona została podstawa do separacji jurysprudencji od teologii i pełnej sekularyzacji myśli prawniczej[18]. Nie stało się tak – jak już zaznaczyliśmy – za jednym zamachem, lecz dopiero w skutek długotrwałego procesu. Jak pokazuje XX-wieczna refleksja niemiecka na ten temat, można mieć wątpliwości, czy proces ten zakończył się pełnym sukcesem. Przynajmniej na poziomie tworzenia prawa dyskusja o chrześcijańskich podstawach prawa straciła po 1945 roku rację bytu[19].

Łukasz Święcicki

Tekst ten stanowi fragment książki „Carl Schmitt i Leo Strauss. Krytyka pozytywizmu prawniczego w niemieckiej myśli politycznej”. Książkę najtaniej można kupić TUTAJ.

[1]
H. Heine, Z dziejów religii i filozofii w Niemczech, tłum. T. Zatorski, Kraków 1997, s. 41. Według Golo Manna (Niemieckie dzieje w XIX i XX wieku, tłum. A. Kopacki, Olsztyn 2007, s. 16) „protestantyzm był pierwotnie sprawą niemiecką”.

[2] A. Wolff-Powęska, Niemiecka myśl polityczna wieku Oświecenia, Poznań 1988, s. 316-317. Por. D. M. Whitford, Luther’s political encounters, [w:] D. K. McKim (red.), The Cambridge Companion to Martin Luther, Cambridge 2003, s. 179 i nast; G. Mann, dz. cyt., s. 15 i nast.; N. Montover, Luther’s Revolution: The Political Dimensions of Martin Luther’s Universal Priesthood, Eugene 2011, s. 2-14.

[3] P. Mesnard, L’Essor de la Philosophie Politique au XVI siècle, Paris 1952, s. 200-201. Podaję za: A. Wielomski, Myśl polityczna Reformacji i Kontrreformacji. Rewolucja protestancka, t. 1., Radzymin 2013, s. 147. Zob. również: Tamże, s. 149 (przyp. 42).

[4] A. Wielomski, dz. cyt., s. 133-135.

[5] Por. uwagi na ten temat: E. Voegelin, History of Political Ideas. Volume IV. Renaissance and Reformation, Columbia 1998, s. 217-218, 242 i nast. (zwł. s. 245 i 260).

[6] D. Germino, Machiavelli to Marx: Modern Western Political Thought, Chicago 1972, s. 62. Por. J. N. Figgis, Studies of Political Thought from Gerson to Grotius: 1414-1625, Cambridge 1907, s. 62-107.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 794
[7] Jak zauważa Antoni Szwed (Rozum wobec chrześcijańskiego objawienia. Kant, Hegel, Kierkegaard, Kęty 2011, s. 24) określenia te mają charakter wykluczający, negujący coś, co znajduje się poza ich zakresem oddziaływania. Chociaż dotyczą różnych spraw, wspólna jest im owa „negatywna moc określająca”.

[8] Tylko w przypadku, gdyby władca wszedł w kompetencje religii, możliwy jest opór, ale tylko bierny. Późniejsza myśl Reformacji rozwinęła tę myśl przypisując także władcy prerogatywę określania dogmatów, nie miało to miejsca jednak w Niemczech. Por. A. Wielomski, dz. cyt., s. 171-212.

[9] Por. H. J. Berman, Law and Revolution II. The Impact of the Protestant Reformations on the Western Legal Tradition, Cambridge/London 2003, s. 31 i nast.

[10] M. Luther, Ermahnung zum Frieden auf die zwölf Artikel der Bauernschaft in Schwaben (April 1525), [w:] M. Luther, Luthers Werke. Reformatorische Schriften, Band 7, Berlin 1841, s. 177. „Czyż Abraham i inni patriarchowie i prorocy nie mieli niewolników (Leibeigenen)? Czytajcie św. Pawła, czego on uczył o sługach, którzy wszyscy byli wtedy [jakby]chłopami pańszczyźnianymi. Twierdzenie, że każdy odbierze swojemu panu ciało, które stało się w ten sposób jego własnością, jest całkowicie przeciwne Ewangelii i zbójeckie (räuberisch). Bowiem chłop pańszczyźniany może być chrześcijaninem i zachować wolność chrześcijańską, podobnie jak uwięziony czy chory będąc chrześcijaninem, nie jest wolnym. Chce się tym postulatem [że nie powinno być chłopów pańszczyźnianych, gdyż Chrystus nas wszystkich wybawił] uczynić wszystkich ludzi równymi i z duchowego królestwa Chrystusa uczynić światowe zewnętrzne królestwo, co jest niemożliwe. Bowiem królestwo ziemskie nie może istnieć tam, gdzie nie ma nierówności między ludźmi, tak że jedni są wolni, inni uwięzieni, jedni panami, inni sługami etc.”

[11] Sekularyzacja, o której dzisiaj tyle pisze się w naukach społecznych i filozofii, była pierwotnie pojęciem prawniczym i oznaczała przede wszystkim przejście własności majątków kościelnych pod świecki zarząd. Pojęcie sekularyzacji wykracza oczywiście poza sens prawny czy państwowy i ma znaczenie także w szerokim kontekście kulturowym.

[12] E.-W. Böckenförde, Powstanie państwa jako element procesu sekularyzacji, [w:] E.-W. Böckenförde, Wolność-państwo-Kościół, tłum. P. Kaczorowski, Kraków 1994, s. 100.

[13] Tamże, s. 101-107. Por. A. Wielomski, Teokracja papieska 1073-1378, Warszawa 2011.

[14] Tamże, s. 114.

[15] Ze względu na rozbicie Niemiec na małe państwa, pozytywizacja prawa przebiegła
w Niemczech w sposób szczególny, tj. nie doprowadziła ona, pod wpływem Reformacji, do utworzenia jednolitego państwa stosującego jednolite prawo. Por. C. Thornhill, dz. cyt., s. 18-19. Zob. wcześniejsze uwagi o zależności prawa od teologii w Niemczech.

[16] Por. C. Thornhill, dz. cyt., s. 15 i nast.

[17] Pogląd ten, zapowiadający niejako myśl Hegla, musiał ulec rewizji tak w przypadku samego Lutra, jak i protestantyzmu w Niemczech w ogóle, gdy konieczna okazała się instytucjonalizacja ruchu (zachowanie hierarchii) i pozytywizacja prawa po odrzuceniu dotychczas stosowanego prawa kanonicznego.

[18] H. J. Berman, Law and Revolution. The Formation of the Western Legal Tradition, Cambridge/London 1983, s. 197.

[19] E.-W. Böckenförde, dz. cyt., s. 117.

Najbardziej niemiecki człowiek w historii Niemiec... tiaaa... Po prostu patron nowocześniackiego posłuszeństwa wszelkich knagochapaczy.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 794
Widział już ktoś nowy film Brauna o Lutrze?

Ban za film o Lutrze. YouTube usuwa konto Grzegorza Brauna
YouTube zlikwidował profil Grzegorza Brauna. Administracja serwisu nie uprzedziła w żaden sposób reżysera, nie poinformowała też, dlaczego podejmuje takie działania. Twórca jest jednak przekonany, że powodem jest jego najnowszy, "niepoprawny politycznie" film poświęcony Lutrowi oraz rewolucji protestanckiej.

Grzegorz Braun jest słynnym reżyserem, który w swoich filmach niejednokrotnie podejmował trudne, niepoprawne politycznie tematy. Jego najnowsza produkcja miała być poświęcona postaci Lutra oraz reformacji protestanckiej.

Film jeszcze nie jest ukończony, ale – jak wskazuje reakcja pracowników YouTube'a – już wywołuje olbrzymie emocje.

Cenzura w wydaniu You Tube’a
Administracja serwisu YouTube poinformowała Brauna, że jego konto „zostało zamknięte z powodu wielokrotnych lub poważnych naruszeń zasad YouTube, które dotyczą spamu, nieuczciwych praktyk i treści wprowadzających w błąd, lub innych naruszeń warunków korzystania z usługi”.

Reżyser stwierdził, że takie zainteresowanie jego dziełem jest dla niego „swoistym komplementem”.

– Najwyraźniej w prześwicie kosiarki poprawności politycznej nie mieści się nawet proste przypominanie faktów związanych z wystąpieniem Marcina Lutra sprzed 500 laty – powiedział Braun.

Profesor Bartyzel podsumował te wydarzenia jedynie krótkim, wymownym stwierdzeniem „Bez komentarza, bo i po co”.

Reżyser prawicowy
Grzegorz Barun nigdy nie ukrywał swoich prawicowych poglądów. Do jego najsłynniejszych produkcji należą „Eugenika”, „Plusy dodatnie, plusy ujemne”, seria „Transformacja”, „Towarzysz Generał” oraz „Towarzysz Generał idzie na wojnę”.

Braun wziął udział w wyborach prezydenckich w 2015 roku, zdobywając poparcie 0,83%. Jako jedyny obok Adama Jarubasa zadeklarował swoje poparcie dla któregoś z kandydatów w drugiej turze wyborów (poparł Andrzeja Dudę).

Filmowy osąd Marcina Lutra
Bogdan Gancarz
W kinie "Kijów" odbyła się wczoraj wieczorem krakowska premiera 100-minutowego filmu dokumentalnego Grzegorza Brauna "Luter i rewolucja protestancka".

W 500. rocznicę wystąpienia Marcina Lutra w Wittenberdze, które zaowocowało m.in. zniszczeniem jedności Kościoła oraz wstrząsami politycznymi i społecznymi w całej Europie, autor dokumentalnej biografii Lecha Wałęsy "Plusy dodatnie, plusy ujemne" i filmu "Eugenika - w imię postępu" spróbował ująć filmowo biografię ojca protestantyzmu. - Na użytek reklamowy treść naszego filmu streszczamy w haśle: "Sto minut prawdy na pięćsetlecie zakłamania". Wiele osób ulega złudzeniu, że skoro to historia sprzed 500 lat, to chyba mniej więcej wszystko jest już ustalone. Otóż nie. Skoro rewolucja protestancka opowiada o sobie samej, to wiadomo, że w tonie raczej pochlebnym. Chcieliśmy to skonfrontować z rzeczywistością. Pierwszorzędnym świadkiem we własnej sprawie jest sam Luter. Można powiedzieć, że w naszym filmie "Marcin Luter mówił, jak jest" - powiedział Grzegorz Braun.

W filmie, nakręconym bardzo nowocześnie, ze świetnym użyciem ożywiającej animacji, o Lutrze i zgubnych skutkach jego buntu opowiadają m.in. historycy, filozofowie i teologowie z Polski, Czech, Niemiec, Norwegii, Stanów Zjednoczonych i Włoch, wśród nich kard. Gerhard Müller, były prefekt Kongregacji Doktryny Wiary, ks. Tadeusz Guz, Grzegorz Kucharczyk, Radomir Maly, Roberto de Mattei, Bernt Oftestad, Angela Pellicciari, John C. Rao, Alma von Stockhausen, Massimo Viglione i Michael Voris. - W tym filmie nie macie państwo do czynienia z plotkarstwem. Profesorowie, biografowie Lutra cytują po prostu dokumenty. Przy czym, przedstawiając pewne wątki obyczajowe dotyczące tej postaci, raczej je jedynie sygnalizujemy. Idzie nam bowiem o to, żeby nie przesunął się punkt ciężkości w przedstawieniu Lutra. Jednym z kluczowych zdań wypowiedzianych w filmie są, według mnie, słowa prof. de Mattei, że nie to jest najważniejsze, jakim człowiekiem był Luter, że zarzuty natury obyczajowej wobec niego też nie są najważniejsze w tej kwestii - najważniejsza jest fałszywa nauka, fałszywa doktryna - dodał reżyser.

Przykładem tego, że sam Luter "mówił, jak jest", są jego słowa z listu do Erazma z Rotterdamu, przywołane w filmie przez prof. Almę von Stockhausen, niemiecką badaczkę biografii ojca protestantyzmu: "Tylko ty, Erazmie, zrozumiałeś mnie prawidłowo. Nie chodzi mi o handel odpustami ani o czyściec, ani o papiestwo, ale wyłącznie o zniewoloną wolę, która jest moim zasadniczym tematem. To nie biedny człowiek jest winny, lecz niesprawiedliwy Bóg. To Bóg spowodował, że Adam upadł. To Bóg sprawił, że Judasz stał się zdrajcą. Bóg jako stwórca dobra i zła".

Reżyser nie ma wątpliwości, że rewolucja protestancka odbiła się negatywnie nie tylko na sytuacji Kościoła, zrewolucjonizowała również stosunki polityczne i społeczne w Europie, owocując kolejnymi wstrząsami. - Luter nie jest reformatorem. Luter jest pierwszym, najważniejszym rewolucjonistą drugiego tysiąclecia. Rewolucje, które nastąpią później - francuska, komunistyczna - będą miały jako prototyp, jako przykład rewolucję luterańską z 1517 roku - powiedziała w filmie A. Pellicciari.

- To jest wasz film, wasza premiera. I Kraków jest tu ważny - mówił reżyser do osób wypełniających po brzegi liczącą 800 miejsc salę kinową. - Nie powstał bowiem z dotacji żadnego ministerstwa czy narodowego instytutu. Powstał z waszych datków, przy czym strategicznym partnerem było Stowarzyszenie Kultury Chrześcijańskiej im. ks. Piotra Skargi - dodał G. Braun.

Dla tych, którym zabrakło wejściówek na krakowską premierę filmu, zostanie zorganizowany kolejny pokaz. Odbędzie się w środę 22 listopada o godz. 18 w kinie "Kijów" (Kraków, al. Krasińskiego 34). Wstęp za okazaniem darmowych wejściówek, które można odbierać od środy 15 listopada od godz. 8 do 16 w siedzibie Instytutu ks. Piotra Skargi (Kraków, ul. Augustiańska 28).
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 794
Niezły, ale po tym całym hajpie myślałem, że będzie jeszcze o klasę lepszy. Mogli szerzej opisać konsekwencje wzrostu władzy państwowej i wytłumaczyć, że właśnie tym różni się nowoczesność ze wszelkimi jej wadami od stanu tradycyjnego. Brakuje nieco zarysowania stawki o jaką toczyła się ta rewolucja i co dokładnie zostało w niej przegrane.

Dewastacja, grabież i śmierć ludzi, jeżeli weźmie się pod uwagę historię jako całość, powoduje tylko odruch meh... w końcu nie pierwszy to raz i ostatni, gdy dzieją się jakieś przykre okropieństwa w imię wątpliwych celów. Ale co z tego?

Jeżeli jednak po obejrzeniu człowiek nie jest wkurwiony i sfrustrowany konsekwencjami wygranej opcji reformackiej, to znaczy, że potencjał na przedstawienie świata utraconego został zmarnowany.
 

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 794
Tymczasem wieści o filmie Brauna dotarły nawet do USA. Ponoć będą robić wersję angielskojęzyczną.
 
Do góry Bottom