Król Julian
Well-Known Member
- 962
- 2 125
Dzisiaj postanowiłem rozjebać parę mitów historycznych. Robię to po to żeby zamknąć ryje lewackim idiotom i entuzjastom ruchania ich dupę przez Unię Jewropejską (tak GAZDA, o tobie mówię). Tekst zaczerpnąłem z bloga niejakiego Pilastra:
"Średniowiecze ciągle jeszcze uchodzi za okres mroczny i brudny. Za czas, w którym kultura, sztuka, nauka po wspaniałym rozkwicie w antycznym Rzymie, upadły na samo dno, a ciemności fanatyzmu były rozświetlane tylko płomieniami stosów, na których ginęli wszyscy, ośmielający się myśleć samodzielnie. Taki obraz europejskiego Średniowiecza jest utrwalany przez popularne media, czy masową pop-kulturę. W poważnych opracowaniach historycznych i naukowych, ów stereotyp już dawno został wyeliminowany, niemniej w kulturze masowej, pomimo wysiłku popularyzatorów (np. kapitalnego w tej roli Terrego Jonesa) nadal jest bardzo popularny. Nasuwa się zatem pytanie, dlaczego tak trudno prawda o Średniowieczu przebija się do powszechnej świadomości? Oczywiście można pójść na łatwiznę i stwierdzić, że skoro Średniowiecze było tym okresem w historii naszej cywilizacji, w którym wpływ Kościoła i religii katolickiej na życie społeczne był największy, (dlatego też będziemy nazywać zamiennie europejskie Średniowiecze Chrześcijaństwem, bądź cywilizacją chrześcijańską – christianitas), a dzisiaj obowiązująca moda intelektualna usiłuje pokazać katolicyzm jako kwintesencję obskurantyzmu i fanatyzmu, zatem i Średniowiecze, wg tego poglądu również musi być obskuranckie i prymitywne. Odpowiedzialność za utrzymujący się mit ponurego Średniowiecza miałaby zatem ponosić zła wola i polityczna poprawność twórców pop-kultury. Takie zjawisko faktycznie istnieje i odpowiada za powszechną ignorancję przynajmniej częściowo, niemniej sprawa nie jest wcale taka oczywista.
Aby się o tym przekonać wystarczy porównać monumentalne ruiny budowli antycznych, z dużo skromniejszymi pozostałościami budownictwa średniowiecznego. Pozostałości rzymskich akweduktów, czy równych, bitych dróg, mosty, gdzieniegdzie nadal używane, monumentalne posągi, do dzisiaj przytłaczają każdego turystę, zwłaszcza, kiedy ogląda je po raz pierwszy. Na tak imponującym tle resztki średniowiecznych drewnianych rur, czy okrąglaków nie robią żadnego wrażenia. W dzisiejszym Rzymie widzi się głównie budowle antyczne, a potem od razu renesansowe i barokowe. Podobnie wyglądają zbiory muzealne. Wspaniałość rzymskich pomników, potem średniowieczna czarna dziura, i dopiero Renesans i Barok. Zatem pogarda dla tych dziesięciu ciemnych wieków między jednym a drugim zakwitem kultury narzuca się niejako sama.
Co jest więc pierwotną przyczyną złej opinii o Średniowieczu? Jak widać jest to po prostu konsekwencją przyjętego sposobu oceny poziomu cywilizacyjnego. Historycy, będący w znakomitej większości humanistami, oceniają poziom danej kultury, czy epoki po wielkości i ilości pozostałości architektonicznych, oraz po ilości artystów malujących, rzeźbiących i wierszoklecących. Czyli po takich wskaźnikach, które przeciętny humanista jest w stanie ogarnąć i jakoś tam pojąć. Czy jednak takie wskaźniki są adekwatne? Niezupełnie. Pokazują one wielkość środków wydawanych na roboty publiczne, a to jak wiemy z nie tak bardzo odległych czasów PRL niekoniecznie się przekłada na jakość i efektywność. Oceniając tylko po wielkości danego przedsięwzięcia, można dojść do wniosku, że komputer marki „odra” produkowany w latach 70 i zajmujący kilka dużych pomieszczeń w specjalnie adaptowanym budynku jest „lepszy” niż dzisiejszy laptop, o ileż przecież mniejszy.
Oczywiście krytykując i odrzucając klasyfikację epok według skali humanistycznej jesteśmy zmuszeni wprowadzić jakąś alternatywę. Jedną z możliwości jest pomiar zużywanej przez daną cywilizację energii. Nie jest to oczywiście wskaźnik, który uwzględniałby wszystkie subtelne efekty rozwoju cywilizacyjnego, ale ma dwie gigantyczne zalety, których próżno by szukać gdzie indziej. Jest uniwersalny, niezależny od różnic kulturowych, a nawet jak się przekonamy, gatunkowych, jest także całkowicie obiektywny i na jego podstawie można by nawet porównać cywilizację Inków z hipotetyczną cywilizacją neandertalczyków, gdyby taka powstała.
Klasyfikację cywilizacji wg ilości zużywanej energii w jednostce czasu, czyli wg wartości znanej w fizyce jako moc, wprowadził do nauki Rosjanin Mikołaj Kardaszew, dla potrzeb związanych z poszukiwaniami ewentualnych cywilizacji pozaziemskich, co pozwala docenić jej prawdziwie uniwersalny charakter. Skala ta została następnie rozszerzona i zmodyfikowana o ilość dostępnej w danej kulturze informacji, przez Carla Sagana, także na cywilizacje ludzkie. Skala Kardaszewa-Sagana jest logarytmiczna i opisuje ją wzór.
k = (logW-6)/10,
gdzie W jest całkowitą mocą wytwarzaną przez cywilizację w watach.
Nasza obecna cywilizacja już będąca niemal globalną, znajduje się na poziomie k = 0,71. Cywilizacja rzymska natomiast, opierająca się na sile ludzkich mięsni miała k = 0,25. czyli dysponowała mocą 10^8,5 wata, 316 megawatów. Nie będziemy roztrząsać, czy dużo to czy mało, wszystko bowiem jest względne, zastanówmy się tylko nad dynamiką. Od czasów Ramzesów do upadku Rzymu cywilizacja śródziemnomorska w ogóle nie zmieniła swojego położenia na skali Kardaszewa. Z energetycznego punktu widzenia była to ciągle ta sama cywilizacja. Prawie dwa tysiące lat bez jakichkolwiek znaczących zmian.
"Średniowiecze ciągle jeszcze uchodzi za okres mroczny i brudny. Za czas, w którym kultura, sztuka, nauka po wspaniałym rozkwicie w antycznym Rzymie, upadły na samo dno, a ciemności fanatyzmu były rozświetlane tylko płomieniami stosów, na których ginęli wszyscy, ośmielający się myśleć samodzielnie. Taki obraz europejskiego Średniowiecza jest utrwalany przez popularne media, czy masową pop-kulturę. W poważnych opracowaniach historycznych i naukowych, ów stereotyp już dawno został wyeliminowany, niemniej w kulturze masowej, pomimo wysiłku popularyzatorów (np. kapitalnego w tej roli Terrego Jonesa) nadal jest bardzo popularny. Nasuwa się zatem pytanie, dlaczego tak trudno prawda o Średniowieczu przebija się do powszechnej świadomości? Oczywiście można pójść na łatwiznę i stwierdzić, że skoro Średniowiecze było tym okresem w historii naszej cywilizacji, w którym wpływ Kościoła i religii katolickiej na życie społeczne był największy, (dlatego też będziemy nazywać zamiennie europejskie Średniowiecze Chrześcijaństwem, bądź cywilizacją chrześcijańską – christianitas), a dzisiaj obowiązująca moda intelektualna usiłuje pokazać katolicyzm jako kwintesencję obskurantyzmu i fanatyzmu, zatem i Średniowiecze, wg tego poglądu również musi być obskuranckie i prymitywne. Odpowiedzialność za utrzymujący się mit ponurego Średniowiecza miałaby zatem ponosić zła wola i polityczna poprawność twórców pop-kultury. Takie zjawisko faktycznie istnieje i odpowiada za powszechną ignorancję przynajmniej częściowo, niemniej sprawa nie jest wcale taka oczywista.
Aby się o tym przekonać wystarczy porównać monumentalne ruiny budowli antycznych, z dużo skromniejszymi pozostałościami budownictwa średniowiecznego. Pozostałości rzymskich akweduktów, czy równych, bitych dróg, mosty, gdzieniegdzie nadal używane, monumentalne posągi, do dzisiaj przytłaczają każdego turystę, zwłaszcza, kiedy ogląda je po raz pierwszy. Na tak imponującym tle resztki średniowiecznych drewnianych rur, czy okrąglaków nie robią żadnego wrażenia. W dzisiejszym Rzymie widzi się głównie budowle antyczne, a potem od razu renesansowe i barokowe. Podobnie wyglądają zbiory muzealne. Wspaniałość rzymskich pomników, potem średniowieczna czarna dziura, i dopiero Renesans i Barok. Zatem pogarda dla tych dziesięciu ciemnych wieków między jednym a drugim zakwitem kultury narzuca się niejako sama.
Co jest więc pierwotną przyczyną złej opinii o Średniowieczu? Jak widać jest to po prostu konsekwencją przyjętego sposobu oceny poziomu cywilizacyjnego. Historycy, będący w znakomitej większości humanistami, oceniają poziom danej kultury, czy epoki po wielkości i ilości pozostałości architektonicznych, oraz po ilości artystów malujących, rzeźbiących i wierszoklecących. Czyli po takich wskaźnikach, które przeciętny humanista jest w stanie ogarnąć i jakoś tam pojąć. Czy jednak takie wskaźniki są adekwatne? Niezupełnie. Pokazują one wielkość środków wydawanych na roboty publiczne, a to jak wiemy z nie tak bardzo odległych czasów PRL niekoniecznie się przekłada na jakość i efektywność. Oceniając tylko po wielkości danego przedsięwzięcia, można dojść do wniosku, że komputer marki „odra” produkowany w latach 70 i zajmujący kilka dużych pomieszczeń w specjalnie adaptowanym budynku jest „lepszy” niż dzisiejszy laptop, o ileż przecież mniejszy.
Oczywiście krytykując i odrzucając klasyfikację epok według skali humanistycznej jesteśmy zmuszeni wprowadzić jakąś alternatywę. Jedną z możliwości jest pomiar zużywanej przez daną cywilizację energii. Nie jest to oczywiście wskaźnik, który uwzględniałby wszystkie subtelne efekty rozwoju cywilizacyjnego, ale ma dwie gigantyczne zalety, których próżno by szukać gdzie indziej. Jest uniwersalny, niezależny od różnic kulturowych, a nawet jak się przekonamy, gatunkowych, jest także całkowicie obiektywny i na jego podstawie można by nawet porównać cywilizację Inków z hipotetyczną cywilizacją neandertalczyków, gdyby taka powstała.
Klasyfikację cywilizacji wg ilości zużywanej energii w jednostce czasu, czyli wg wartości znanej w fizyce jako moc, wprowadził do nauki Rosjanin Mikołaj Kardaszew, dla potrzeb związanych z poszukiwaniami ewentualnych cywilizacji pozaziemskich, co pozwala docenić jej prawdziwie uniwersalny charakter. Skala ta została następnie rozszerzona i zmodyfikowana o ilość dostępnej w danej kulturze informacji, przez Carla Sagana, także na cywilizacje ludzkie. Skala Kardaszewa-Sagana jest logarytmiczna i opisuje ją wzór.
k = (logW-6)/10,
gdzie W jest całkowitą mocą wytwarzaną przez cywilizację w watach.
Nasza obecna cywilizacja już będąca niemal globalną, znajduje się na poziomie k = 0,71. Cywilizacja rzymska natomiast, opierająca się na sile ludzkich mięsni miała k = 0,25. czyli dysponowała mocą 10^8,5 wata, 316 megawatów. Nie będziemy roztrząsać, czy dużo to czy mało, wszystko bowiem jest względne, zastanówmy się tylko nad dynamiką. Od czasów Ramzesów do upadku Rzymu cywilizacja śródziemnomorska w ogóle nie zmieniła swojego położenia na skali Kardaszewa. Z energetycznego punktu widzenia była to ciągle ta sama cywilizacja. Prawie dwa tysiące lat bez jakichkolwiek znaczących zmian.
Ostatnia edycja: