A
Antoni Wiech
Guest
Wchodzi lebiediew do piwnicy Fritzla a tam kontinuum
Mógłbym się dalej z tobą droczyć, że to otwiera furtkę, że problem kontinuum, że dzisiaj wbijesz się Fritzlowi a jutro ojcu, który dał dziecku klapsa ale przez sympatię do ciebie dam sobie z tym spokój.
Ale jestem w stanie podać Ci dobrą podstawę (zważywszy na środowisko, w którym się teraz obracamy) dla takiego podporządkowania, czego oczekiwałem od Lancastera w przypadku jego propozycji narzucania norm moralnych. Więc to nie jest strzał w stopę, bo aby takim był, ja też musiałbym spasować z taką podstawą. Więc nie masz nawet sposobu stwierdzenia czy strzelam sobie w stopę, czy nie.Klasyczny strzał w stopę. Ludzi na Twojej propertariańskiej ziemi podporządkowujesz swojej subiektywnej wizji moralności. NAWET jeśli się zgodzili wejść na Twoją ziemię i przyjąć Twoje wartości, bo w każdej chwili możesz ją zmienić, czyli panuje tam ciągle Twoja subiektywna wizja. O rodzących dzieciach się nie ma co wspominać, bo z wyjścia są podporządkowane.
Różnica jest taka, że jestem zwolennikiem maksymalnej wolności ekonomicznej i światopoglądowej. Skoro NAP nie pozwala mi produkować pewnych produktów za pośrednictwem moich środków produkcji, jakimi mogłaby być moja ziemia, w propie pozwalająca na produkcję prywatnego prawa w setkach wariantów niezgodnych z libertarianizmem i rorhbardiańskimi interpretacjami tego czym jest NAP, to stoi na przeszkodzie w osiągnięciu tychże wolności prywatnemu podmiotowi. I jest sprzeczny w jakimś stopniu z wolnym rynkiem.W ogóle narzekasz na te odgórne zasady NAPowe jako ograniczające, a różnica jest tylko taka, że NAP nie pozwala Ci stosować agresji na swojej ziemi i tworzyć kasty niewolników.
Ważna nie jest dla mnie sama agresja czy niewolnicy, ale możliwość nieskępowanego wyboru przez jednostkę, czy dla niej te sprawy są ważne i możliwość ich uwzględnienia w swoim prawie.Ta agresja jest dla Ciebie tak ważna? Niewolnicy są dla Ciebie tak ważni? Dlatego propertarianizm to jest państwo w innym wydaniu.
Jeżeli rynek prawa nie zakłada istnienia własności prywatnej, to nie jest żadnym rynkiem, tym bardziej wolnym, który opiera się na tej instytucji. Jak bez środka rozróżniającego na coś przynależne jednemu podmiotowi i drugiemu wyobrażasz sobie jakąkolwiek wymianę i jej opis? Właśnie sobie odpowiedziałeś, czym się różni obecna sytuacja od tej propertariańskiej. W tej drugiej ostatecznie wszystko wynika i jest powiazane z własnością. Jeżeli dziś tak nie jest, to nie jest propertarianizm i tyle.Zbyszek napisał:Kto ci naopowiadał bajek o konieczności dania głosu każdemu właścicielowi, jeżeli rynek prawa nawet nie zakłada, że własność prywatna musi istnieć? Och, ta twoja kolektywna moralność narzucająca każdemu respektowanie prawa własności.
Bez prywatnych środków produkcji, rozróżnienia na moje i twoje, idących za tym cen trudno też oceniać popyt i podaż. To nie jest w ogóle rynek. Więc trudno mówić że libowie czy ja są w ogóle jakimiś na nim graczami.Prawo ma być takie na jakie jest popyt i podaż. A ty, i inni libowe jesteście po prostu zbyt drobnymi graczami na rynku aby mieć coś do powiedzenia w tej sprawie. To, że chciałbyś mieć za złotówkę kilogram trufli, wcale nie znaczy, że ktokolwiek musi ci to dostarczyć.
Ja jestem zdecydowany. Nie mam nic przeciwko narzucaniu moralności przez właściciela, tak samo jak nie mam nic przeciwko temu, by narzucał wizję tego, co będzie się produkować w jego fabryce, w zamian za pensję jaką oferuje. Jestem przeciwko narzucaniu takiej moralności publicznej, uniemożliwiającej narzucania właścicielom ich prywatnych moralności. Tak samo, jak byłbym przeciwko narzucaniu ogólnego planu pięcioletniego, któremu wszyscy mieliby się podporządkowywać i uniemożliwiono by im poświęcanie środków na produkcję tego, co chcą produkować, zgodnego z ich osobistą wizją. To Ty tu jesteś kolektywistą.Znowu to samo kolektywistyczne gadanie. Nie narzuca poza przestrzeganiem prawa własności i umów. Czyli narzuca.
Weź się w końcu zdecyduj, bo narzucanie moralności widzisz tylko wtedy kiedy komuś nie podoba się fritzlowanie ale już go nie ma kiedy nakazujesz respektować prawo własności.
Raczej z kogo. Z Was, konkretnie rzecz biorąc. Ale dobrodusznie. A śmieję się, nie dlatego, że ktoś używa tego argumentu [bo sam go stosuję, jak zdążyłeś zauważyć], tylko dlatego, że używa go samemu sobie przecząc albo w miejscu, w którym jego zastosowanie spowoduje utrudnienie pozycji w dyskusji. No i teraz trochę z tego, że tego nie rozumiesz.I z czego się śmiejesz? Sam używasz tego argumentu, kiedy komuś nie podoba się fritzlowanie. I jeszcze ta lewacka argumentacja rodem z GW, kiedy ktoś przekręca argument w drugą stronę, że oczywiście nie zawsze się to sprawdza (jak używa go oponent) ale nie jest też całkowicie bez sensu (jak się go samemu używa). - to odnoście postu sprzed kilku stron.
Ok, podaj mi podstawę dającą Ci prawo do podporządkowywania do swojej subiektywnej wizji moralności przy okazji, która by kwestionowała prawo do podporządkowywania innych do swojej moralności.Ale jestem w stanie podać Ci dobrą podstawę (zważywszy na środowisko, w którym się teraz obracamy) dla takiego podporządkowania, czego oczekiwałem od Lancastera w przypadku jego propozycji narzucania norm moralnych. Więc to nie jest strzał w stopę, bo aby takim był, ja też musiałbym spasować z taką podstawą. Więc nie masz nawet sposobu stwierdzenia czy strzelam sobie w stopę, czy nie.
Jakich "pewnych produktów"???Różnica jest taka, że jestem zwolennikiem maksymalnej wolności ekonomicznej i światopoglądowej. Skoro NAP nie pozwala mi produkować pewnych produktów za pośrednictwem moich środków produkcji, jakimi mogłaby być moja ziemia, w propie pozwalająca na produkcję prywatnego prawa w setkach wariantów niezgodnych z libertarianizmem i rorhbardiańskimi interpretacjami tego czym jest NAP, to stoi na przeszkodzie w osiągnięciu tychże wolności prywatnemu podmiotowi. I jest sprzeczny w jakimś stopniu z wolnym rynkiem.
Na wypadek, gdyby ktoś nie zrozumiał, co jest nie tak z opisywaną sytuacją, użyłem wytłuszczenia...stoisz na przystanku autobusowym (własność wspólna/niczyja) i ktoś przychodzi i zaczyna cię nagabywać lub obrażać
Ad Antoni
Ja po prostu odnoszę się do tematu wątku, którego dotyczą np. posty lebiediewa albo pampaliniego. To, o czym Ty rozmawiasz z Fatem, powinno się znajdować w innym wątku.