Muza

FatBantha

sprzedawca niszowych etosów
Członek Załogi
8 902
25 736
Fat, jesteś miłośnikiem tej pięknej płyty, czy tylko chodzi o okładkę?
Jak dla mnie, najlepszy Hackett, a końcówka albumu wręcz powala na kolana.
Od 5:58 do końca zawsze mam narastające ciary. Pierwsza część tej kompozycji fajna, dobra, z delikatnym wokalem Sally Oldfield, ale od połowy Hackett zapodał taki motyw, że swego czasu po prostu jebłem, uznając, że Steve zawarł tam wszystko to, za co kocham stary Genesis. Destylat idealny, bez jakichkolwiek piskliwych syntezatorków, którymi onanizowano się niemal przez całą drugą połowę lat 70-tych.



Lubię tę płytę, ale nie nazwałbym się aż jej miłośnikiem. Za Genesis przepadam chyba najmniej spośród całej śmietanki progrockowej, a ten album Hacketta naprawdę mi podszedł. Momentami nieco monotonny, ale generalnie na plus. Avek raczej z powodu okładki.

Generalnie mam zbliżone zarzuty jak w przypadku Epidaurusa, chociaż mimo wszystko Hackett to poziom wyżej.
Tomkiewicz, słyszałeś to wykonanie?

Brzmi jeszcze lepiej niż na albumie...
 

GAZDA

EL GAZDA
7 687
11 143
Eurythmics
23px-Flag_of_the_United_Kingdom.svg.png

Thorn In My Side (1986)
 

tomislav

libnet- kowidiańska tuba w twojej piwnicy!
4 777
12 985
Mój ulubiony fragment OST-u z "Pikniku ...". Brzmi jak Genesis z najlepszego okresu. Bez dwóch zdań.



ps: @FatBantha, co do Hacketta z powyższego koncertu. Zacne wykonanie, ale brakuje mi jednak najbardziej tego, co oferuje wersja studyjna: potężnej perkusji. Tu jest bardzo, bardzo sesyjnie. Bardzo poprawnie. No i jednak wolę głos Sally Oldfield. Poza tym, wykonanie brzmi niezwykle "grzecznie".
 
Ostatnia edycja:
U

ultimate

Guest
A wszystko to, bo ciebie kocham!
I nie wiem jak bez Ciebie mógłbym żyć!
Chodź, pokażę ci, czym moja miłość jest.
Dla ciebie zabije się!
----

Pamiętacie? - dzieciaki nie znają Michała, niech słuchają to był wielki przebój:D




Kurcze, pierwszy raz to widzę - Michał płacze na scenie i o sępie miłości też jest:)

 
Do góry Bottom